2/21/2015

ZKW [16]

Złote Kwiaty Wiśni


16/19
autorAlbinoPeacock
tytuł rozdziału: Krew | oryginał: Blood

C i e p ł a pogoda przyniosła ze sobą nowe życie. Zieleń powracała do roślin i drzew, a stoisko Kyungsoo znowu było pełne żywych kolorów.

Luhan powiedział właścicielce domu, że Baekhyun wymknął się przez okno jego sypialni, kiedy on poszedł po miskę ciepłej wody i myjkę, by zająć się śladami po kiju od miotły. Jej oczy wyrażały sceptyczność, ale Luhan nie ugiął się pod siłą spojrzenia. W późniejszych dniach, w towarzystwie Madame jego głowa była spuszczona, ze wzrokiem wbitym w podłogę. Poczekał kilka dni, by nie wzbudzać podejrzeń, ale kiedy w końcu zapytał, czy może iść wykonać cotygodniowe zakupy, ustąpiła, dając mu listę rzeczy do kupienia wraz z małym, jedwabnym woreczkiem monet, który zabrzęczał, gdy kładła go na biurku.

Luhan w pośpiechu mknął ulicami, mocno dociskając do siebie swoje ciemnogranatowe szaty.

Pomimo że z całego serca tęsknił za swoim przyjacielem i wiedział, że może zapytać Kyungsoo, gdzie znajduje się farma Chanyeola, nie zrobił tego. Wciąż czuł się w domu bez Baekhyuna samotnie. Mniejszy chłopak był naprawdę jedyną osobą, z którą tak dobrze się dogadywał. Słowa Baekhyuna dotyczące Madame wciąż dudniły w jego uszach. Zastanawiał się, jak wielu jeszcze doświadczyło złego traktowania z jej strony, i być może miało mu za złe to, że go faworyzowała.

Kiedy dotarł na sam koniec targu i w zasięgu jego wzroku pojawił się wóz z warzywami oraz stoisko z kwiatami, to sprzedawcą warzyw był ktoś, kto nie był Chanyeolem. Mężczyzna był znacznie niższy.

Kyungsoo przywitał go entuzjastycznie: – Luhan! Tak się cieszę, że w końcu przyszedłeś. Mam wiadomości od Baekhyuna i Chanyeola.

Ulga oblała ciało mężczyzny ubranego w ciemny jedwab, poczuł, że w końcu może spać spokojnie, bo wie, że jego przyjaciel jest bezpieczny.

Kyungsoo powiedział mu, że jak na razie są na farmie Chanyeola. Chanyeol uczy Baekhyuna jak wykonywać niektóre dzienne obrządki, ale mały mężczyzna wydaje się być zainteresowany tylko gnieżdżeniem z Chanyeolem pod pościelą. Luhan roześmiał się, ciesząc, że charakter jego przyjaciela nie zmienił się.

– Wielkolud zdecydował, że lepiej trzymać się od stoiska z warzywami z daleka, przynajmniej na jakiś czas, kiedy jego twarz wciąż jest w pamięci… – Wielkooki mężczyzna urwał, jakby niebezpiecznie było mówić o incydencie, w którym udział brał Chanyeol, o czym na pewno ten mu opowiedział. Zamiast tego, przedstawił Luhanowi Minseoka, wskazując na niego dłonią. Minseok miał przyjemny uśmiech, który sięgał aż do jego oczu i miękkie, okrągłe policzki. Ukłonił się grzecznie.

– Pracowałem na farmie razem z Chanyeolem. Chciał, bym zastąpił go tutaj, dopóki sytuacja się nie uspokoi. – Mały mężczyzna przechylił swoją głowę w bok, posyłając spojrzenie w stronę Kyungsoo. – Jaka to sytuacja, nie wiem. Nie chce mi powiedzieć. Ale jestem tutaj bez względu na wszystko, by go kryć.

Sprzedawca kwiatów zaśmiał się nerwowo, odkręcając w stronę Luhana, całkowicie ignorując Minseoka, którego policzki nieco nabrzmiały w oburzeniu.

– On i Baekhyun będą bezpieczni. Baekhyun chciał też wiedzieć, jak się czujesz? Martwił się, że jego ucieczka mogła sprawić, że tobie oberwie się najmocniej.

Luhan pomyślał o wszystkich klientach młodego chłopca, których to on musi teraz przyjmować w ramach kary. Pomyślał o głodnych i lubieżnych spojrzeniach, o szeptach jaki jest piękny i o tym, jak inaczej brzmią te słowa, kiedy to Sehun je wypowiada, a nie oni. Kiedy wypowiada je Sehun, to ma na myśli piękno we wszystkich aspektach. Ale ci nowi klienci dbają tylko o jego porcelanową skórę, która rumieni się pod ich rękoma.

Luhan wyrwał się ze swojego zamyślenia, dostrzegając, że oczy Kyungsoo są szerzej otwarte niż zazwyczaj, skierowane na coś ponad jego ramieniem.

– Luhan, tam stoi wysoki mężczyzna, który chyba bardzo jest tobą zainteresowany.

Niewielki mężczyzna wiedział, że jest to asystent Madame, który bez wątpienia został wysłany, by go szpiegować. Zapewne kobieta myślała, że ten uda się prosto do Baekhyuna. Luhan natychmiast stał się wdzięczny Chanyeolowi za to, że ten był na tyle mądry, by przez jakiś czas nie przychodzić na targ.

Luhan zajął się przeglądaniem jakiś ziół na stoisku Kyungsoo.

– Nie zwracaj na niego uwagi. Nie skrzywdzi mnie. Ale proszę cię, przekaż Baekhyunowi, że ze mną wszystko w porządku i że wyczekuję chwili, w której będziemy mogli się wkrótce spotkać. –  Luhan ucichł na chwilę, bezczynnie przygryzając swoją dolną wargę. – Jeśli mógłbyś zrobić dla mnie jeszcze jedną przysługę. Godziny mojej… pracy nieco się zwiększyły, więc nie będę mógł teraz przychodzić, by czekać tutaj na Sehuna, tak jak mnie prosił.

Kyungsoo skinął głową ze zrozumieniem. Luhan wyjaśnił kwiaciarzowi, dlaczego czeka już przez kilka tygodni na moście, po tym jak pamiętnej nocy Kyungsoo sam go tam pocieszał.

– Gdybyś mógł go wyglądać. Jest młody i ma coś w rodzaju… ogólnego wyrazu niezainteresowania światem. – Luhan zorientował się, że mimowolnie się śmieje, wspominając zaledwie imię swojego ukochanego. – I jeśli będzie czekał na moście, to na pewno on.

Kyungsoo skinął głową i pocieszająco poklepał ręką ramię Luhana. – Będę go wyczekiwał.

Mężczyzna z Vermillion House ukłonił się głęboko i odszedł, by skończyć zakupy, zanim zaczną przychodzić jego klienci.


{


Sehun znał już na pamięć rozkład dnia mężczyzny. Jego mentor był człowiekiem z przyzwyczajeniami i jak się okazuje, wszystko, co musiał teraz zrobić, to poczekać, aż mężczyzna pomyli się, a wtedy Sehun wykona ruch.

Słyszał odgłos ciężkich kroków nad swoją głową, po czym szybko zgasił lampę i kucnął w ciemnościach, czając się jak drapieżnik. Ciemne oczy chłopaka uważnie śledziły ruchy mężczyzny w przyćmionym świetle świec, kiedy drzwi piwnicy otworzyły się z głośnym uderzeniem, by potem znów zostały zamknięte. Klucze zatopiły się w lewej kieszeni u spodni, które zaraz zniknęły, złożone, położone na najniższym drewnianym stopniu, z dala od zasięgu dłoni Sehuna, przez ograniczające go liny.

Dzisiejszy wieczór ma być taki sam, jak wszystkie wcześniejsze. Sehun zdecydował, że jeszcze nie czas, by użyć planu. Czasami zastanawiał się, czy to przez tę rutynę czy może dlatego, że się boi.

Mężczyzna wyszedł, zostawiając Sehuna na jego brudnej pościeli. Chłopak zastanawiał się, dlaczego los wybrał dla niego taki przebieg zdarzeń. Dlaczego życie gotuje mu takie piekło, kiedy wystarczyłby mu nieciekawy żywot z kilkoma niewielkimi grzechami. Dlaczego nie jest wystarczająco silny? Sehun zrobił coś, czego już od dawna nie robił: modlił się. Modlił się do niebios, by mógł być silny tak jak Luhan, bo szczupły mężczyzna w jedwabiu wiódł właśnie takie życie o wiele dłużej, niż Sehun. Modlił się, by mógł wykorzystać tę siłę, by do niego wrócić. Modlił się, w przypadku gdyby jednak nie udało mu się wrócić, by mężczyzna, który dopuszcza się na nim tych wszystkich okropnych aktów, został kiedyś surowo za to wszystko ukarany. Chłopak skończył się modlić i spróbował usnąć, myśląc o ciepłym uścisku Luhana.

Ale niezmiennie zimne powietrze w piwnicy utrudniało wyobrażenie o jakimkolwiek cieple. Z każdym niewygodnym ruchem i uciskiem gryzącej, chropowatej liny wokół jego szyi na ciasno owiniętym bandażu, w jego głowie pojawiało się przypomnienie, że jeżeli nie zacznie działać, to może już nigdy nie zobaczyć swojego ukochanego. Mógł wymyślić perfekcyjny plan ucieczki i powtarzać go w kółko w swojej głowie tyle razy, ile tylko chciał, ale jeśli nie wcieli go w życie, to wszystko będzie na nic.  

Kiedy Sehun poczuł, jak ciepłe nasienie mężczyzny spływa w dół jego posiniaczonych ud, a jego brzuch zagroził wymiotami, zdecydował, że zrobi to przy następnej okazji, bez względu na to, czy rutyna będzie trwała czy nie.


{


Luhan został ukarany za ucieczkę Baekhyuna przejęciem jego wszystkich klientów, włącznie z tym o tłustych włosach, który odnalazł przyjemność w brudzeniu klatki piersiowej Luhana lepkimi, białymi liniami. Madame nie zadała mu krzywdy fizycznej, by uchronić jego piękno i zachować cudowną skórę, wolną od skaz, ale on uważał, że taka kolej rzeczy, to tylko podatek do stałego biegu. Kiedy jego wcześniejszy harmonogram był bardzo napięty to, to co miał teraz było bez porównania. Każdej nocy nie było ani chwili, by ktoś go nie dotykał spierzchniętymi ustami, zimnymi dłońmi i gorącym językiem po całym ciele, a uczucie bycia stale wypełnionym, ale tak naprawdę bycia pustym nigdy go nie opuściło. Krzywił się, kiedy patrząc w lustro studiował efekt końcowy po wszystkich wizytach z jednej nocy, trąc swoją pierś i twarz do czystości. Tak wiele razy Baekhyun musiał mierzyć się z tym upokorzeniem…

Luhan umył siebie w wannie pełnej gorącej wody, myśląc o Sehunie, kiedy zadowalał samego siebie, bo wszyscy obrzydliwi mężczyźni nigdy nie sprawili, że było mu przyjemnie. Pomimo braku ekstazy, musiał poczuć się zaspokojony; czuł się pusty nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Kiedy jego palce zanurzały się w rozciągniętym już wejściu, wysapał imię swojego ukochanego, zastanawiając się, jak długo jeszcze musi czekać, zanim znów zobaczy przed sobą prawdziwą postać.


{


Mężczyzna tego wieczoru był zmęczony, Sehun doskonale to dostrzegał. Tradycja, której Sehun był świadkiem niezliczoną ilość razy została przerwana. Drzwi od piwnicy zostały zamknięte, ale ubrania nie zostały poskładane i odłożone na najniższy stopień. Mężczyzna wydawał się być rozkojarzony i obojętny i Sehun wiedział, że to doskonała okazja. Spędził tak wiele czasu na wymyśleniu i udoskonalaniu swojego planu ucieczki. Chciał zostać czysty. Żadnej krwi.

Mężczyzna w średnim wieku przyciągnął go do bezpardonowego pocałunku. Były wszystkie zęby i cały język, na co Sehun sapnął, bo czuł się tak, jakby w zamierzeniu było go zranić. Brzęk metalu dotarł do uszu chłopaka, kiedy mężczyzna rozpiął pasek, a jego spodnie zostały pociągnięte w dół.  O to chodzi. Dłonie Sehuna muskały wiotką skórę i ostrożnie przesuwały się do krawędzi spodni.  O to chodzi.

Palce Sehuna odnalazły klamrę na śliskim skórzanym pasku i jednym szybkim ruchem skóra wysunęła się ze szlufek, po czym znalazła wokół grubej szyi mężczyzny. Oszalały krzyk wypełnił piwnicę. Sehun jedynie zacieśnił uścisk.

Jego mentor wyglądał na bezradnego, licząc na łaskę Sehuna, który poczuł w sobie teraz coś, czego nigdy wcześniej nie doświadczył.

– Pamiętasz tę noc, kiedy to ty robiłeś coś takiego?

Słowa uciekały z jego ust, ale nie brzmiały tak, jakby były jego. Wydawały się takie obce nawet w jego własnych uszach, takie złośliwe. Czy takim właśnie się stał teraz?

– Mówiłeś, że to cię podnieca.

W swoim umyśle widział, jak ten sam pasek był wykorzystywany przeciwko niemu. Jak ciężka klamra sprawiła, że jego blady policzek stał się fioletowy, a skóra dusiła go tak, jak wąż zabija mysz, zostawiając na jego szyi okropne, czerwone ślady, które sprawiały, że jego cenny Luhan płakał i płakał.

Oczy mężczyzny zaczęły uciekać w tył jego głowy. Sehun poczuł, jak sadystyczny uśmiech pojawia się na jego ustach. Nie czuł nic, oprócz narastającej satysfakcji, kiedy odrażające bulgotanie uciekało z gardła mężczyzny.

– Nie jestem pewny, czy dobrze rozumiem to, co teraz mówisz… Zacieśnijmy trochę, co ty na to?

Prawdopodobnie to przez jego własny, złowrogi głos dudniący mu w uszach, albo może przez wspomnienie zimnego i pozbawionego życia wzroku Hany, które przebłyskiwało mu teraz w pamięci, ale w ostatniej chwili zorientował się, co zamierza zrobić i uwolnił mężczyznę. Sehun nie chciał kolejnej pary martwych oczu, które nawiedzałyby go we śnie. Nie mógł tego zrobić.

Mężczyzna szarpnął go za liny, rzucając o drewniany regał. Ostre krawędzie boleśnie wbiły się w jego plecy. Wokół jego kostek owinięto linę, mocno ściskając, łącząc ze sobą stopy. Poczuł jak mężczyzna rozdziera materiał bandażu wokół jego szyi. Szaleńcze oczy były przepełnione niczym innym jak gniewem i złością, przeznaczoną tylko dla Sehuna.

– Powinieneś był to zrobić, kiedy miałeś okazję – mężczyzna zawarczał nieprzyjemnie wprost do ucha Sehuna, a on nie mógł zrobić nic innego, jak krzyczeć, kiedy bandaże zostały zerwane, odrywając przy tym świeżo zagojony naskórek. Każdy nerw w jego ciele był żywy i przebijał go, co odczuwał jako tysiąc małych, rozbitych kawałków szkła. Sehun wykorzystał ostatki swoich sił, by nie stracić przytomności. Czuł, że jego obraz trochę się rozmazuje – bez wątpienia przez szok – i zanim się zorientował, jego palce zacisnęły się na butelce alkoholu, rzucając ją na oślep w stronę jego napastnika.

Sehun został przez chwilę zbity z tropu, kiedy mężczyzna potknął się do tyłu, zaciskając dłoń na zranionym ramieniu. Krzyczał ze złości, a Sehun był pewny, że taki dźwięk może wydać tylko demon. Jego drżące palce wciąż zaciskały się na szyjce zbitej butelki. Odsunął się od regału i od mężczyzny, ale nie miał gdzie uciec. Był słaby, zresztą tak jak zawsze. Niezdolny do odebrania życia komuś całkowicie złemu, kto naprawdę nie zasługuje na miejsce na świecie, w zamian za to, tracąc własne. Żałował, że wysłał do Luhana tamtą wiadomość. Żałował, że napełnił swojego ukochanego fałszywą nadzieją powrotu, bo wiedział teraz, widząc czystą wściekłość w oczach swojego mentora, że nigdy nie opuści tej piwnicy na wino.

Jego całe ciało drżało w czystym terrorze, biały szum wypełniał jego uszy, a kiedy mężczyzna rzucił się na niego, ten szarpnął się do tyłu, czując przez to jak lina wokół jego kostek zaciska się, zabierając mu grunt spod stóp.

Czerwień. Nie ma nic innego, tylko czerwień. Na jego twarzy. Na jego piersi. Rozlewająca się dookoła niego. Czerwień, która wyciekała spomiędzy postrzępionej krawędzi szkła, które zniknęło w piersi jego mentora.

Bulgoczące westchnienie i wulkan krwi uwolnił się z zaciśniętych warg i w pośpiechu spływał po ciele, wyciągając z ciała ducha. Nie wiedział ile dokładnie leżał tak na podłodze, patrząc w zszokowane oczy bez życia. Sehun zwolnił uścisk ze śmiercionośnej szyjki od stłuczonej butelki, która uratowała mu życie.

Kiedy chłopak w końcu miał wystarczającą ilość siły, by się poruszyć i zrzucić z siebie to ciężkie ciało, znów przysunął się do regału, niszcząc kolejną butelkę, by tym razem użyć jej do przecięcia lin, które raniły jego krwawiącą skórę. Sehun wylał na swoją szyję resztki alkoholu, drżącymi palcami zaciskając kant półki, by uspokoić się i powstrzymać przed omdleniem.

Był nerwowy, jakby spodziewając się, że martwy mężczyzna niespodziewanie ożyje i go zabije. Ale zdobył się na podejście do martwego człowieka, po czym z lewej kieszeni wyłowił klucz do drzwi, odrywając dodatkowo długi skrawek materiału z koszuli, następnie ciasno zawinął go wokół swojej szyi. W kącikach oczu młodego mężczyzny pojawiły się łzy, kiedy naciskał miękkim materiałem do ran. Wiedział, że musi niedługo się tego pozbyć, tak by jego skóra nie przywarła do materiału.

Sehun był gotowy przebrnąć przez cały ten ból, ponieważ myślał teraz o możliwości zjednoczenia się z Luhanem. Czuł, że nic więcej się nie liczy i wszystko co mu się przydarzyło, aż do teraz, było świadectwem tego, jak bardzo kocha Luhana. Mógł teraz zrobić wszystko.

Młody mężczyzna wspinał się po drewnianych schodach ani razu nie odwracając się za siebie, zamykając za sobą drzwi piwnicy. Światło księżyca padało na martwe ciało jego menora. Szybko znalazł się wewnątrz domu, by znaleźć jakieś ubrania, biżuterię i trochę pieniędzy, by być zabezpieczonym. Wszystko było na niego za duże, ale udało mu się znaleźć białą koszulkę, zapinaną na kilka guzików u góry i jakieś zwyczajne spodnie, które zawinął przy obszyciu. Musiał chodzić boso – rozmiar butów jego mentora był dwa razy większy.

Czysta woda w zlewie zamieniała się w czerwoną, kiedy rozpaczliwie próbował się umyć. Plamy mogły zostać zmyte, ale Sehun zawsze będzie pamiętać czerwień, kiedy spojrzy na swoje dłonie.

Jaki był dzisiaj dzień, nie miał pojęcia, ale jego pierwszą myślą było to, że na pewno nie dniem znalezienia bezpieczeństwa czy odszukania swoich rodziców. To nie dzień sprzedania ślicznych spinek do włosów Hany. To dzień przypomnienia sobie krętych, ciemnych alejek, których nauczył się, zapamiętując czerwone, papierowe latarnie, przyciągające go jak ćmę do płomienia, by odnaleźć Luhana, jego miłość, jego wszystko, we wspaniałym, cynobrowym domu. 

Oh Pauline®

8 komentarzy :

  1. Jprd, nie mam mózgu, przepraszam.... Te opowiadanie jest takie smutne, że, cholera, nie mam słów, by to opisać! Dziękuję, że to tłumaczysz, naprawdę. Weny i czasu, hwaiting!
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Omg. Zabiłaś mnie tym XD mimo tego co wydarzyło się w tym rozdziale mam nadzieję że Sehunowi uda się odnaleźć Luhana ii żeby wszystko poszło po ich myśli :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nareszcie Sehun go zabił, ja tylko czekałam na ten moment, kiedy w końcu się uwolni. Na jego miejscu, na pewno nie czułabym wyrzutów sumienia, nie po tym co musiał przejść. Sehun powinien być z siebie dupny, bo usunął takie gówno z tego świata. Teraz tylko czekać aż spotka się z Luhanem. Pewnie będę ryczeć jak bóbr.
    Cieszę się, że BaekYeolowi się układa. Byun w końcu, dostał prawdziwe szczęście za całe życie męki i poniżania.
    Dziękuję za tłumaczenie!

    OdpowiedzUsuń
  4. W końcu Sehun będzie mógł spotkać Luhana. Pomimo tego, że zabójstwo to straszna rzecz, to jednak cieszę się, że Sehun pozbył się tego człowieka raz na zawsze. Teraz tylko Luhan musi opuścić swoje więzienie, żeby mogli być już na zawsze razem. Dobrze, że Baekhyun znalazł się na farmie u Chanyeola, choć pewnie przywyknięcie do nowego życia zajmie mu troszkę czasu. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. przepiękne ;;; już nie umiem doczekać się kolejnego rozdziału, powodzenia w tłumaczeniu <3
    hwaiting~!

    OdpowiedzUsuń
  6. Omfg, mózg rozjebany po tym rozdziale
    Jezu jak się cieszę, że w końcu Sehunowi udało się uciec
    Dżizas krajst... tyle emocji >.<

    /Annaraya

    OdpowiedzUsuń
  7. ostatnio nie mam głowy do pisania sensownych komentarzy, bo moje wnętrze jest wyprute z emocji ;;
    to było takie avzisvdkahdksb *-*
    Sehuj go zabił i prawidłowo, ten moment jak zaciskał pasek na jego szyi ;____;
    to jest cudowne, czekam na kolejny rozdział *-*
    dziękuję za tłumaczenie~~

    /Outsiderka (͡° ͜ʖ ͡°)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję za tłumaczenie Życzę weny...nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału

    OdpowiedzUsuń