Złote Kwiaty Wiśni
16/19
oryginał: Golden Cherry Blossoms
autor: AlbinoPeacock
tytuł
rozdziału: Krew | oryginał:
Blood
C i e p ł a pogoda przyniosła ze sobą nowe życie. Zieleń powracała
do roślin i drzew, a stoisko Kyungsoo znowu było pełne żywych kolorów.
Luhan powiedział właścicielce
domu, że Baekhyun wymknął się przez okno jego sypialni, kiedy on poszedł po
miskę ciepłej wody i myjkę, by zająć się śladami po kiju od miotły. Jej oczy
wyrażały sceptyczność, ale Luhan nie ugiął się pod siłą spojrzenia. W późniejszych dniach, w towarzystwie Madame jego głowa była spuszczona, ze wzrokiem wbitym w podłogę.
Poczekał kilka dni, by nie wzbudzać podejrzeń, ale kiedy w końcu zapytał, czy
może iść wykonać cotygodniowe zakupy, ustąpiła, dając mu listę rzeczy do
kupienia wraz z małym, jedwabnym woreczkiem monet, który zabrzęczał, gdy kładła
go na biurku.
Luhan w pośpiechu mknął
ulicami, mocno dociskając do siebie swoje ciemnogranatowe szaty.
Pomimo że z całego serca
tęsknił za swoim przyjacielem i wiedział, że może zapytać Kyungsoo, gdzie znajduje
się farma Chanyeola, nie zrobił tego. Wciąż czuł się w domu bez Baekhyuna
samotnie. Mniejszy chłopak był naprawdę jedyną osobą, z którą tak dobrze się
dogadywał. Słowa Baekhyuna dotyczące Madame wciąż dudniły w jego uszach.
Zastanawiał się, jak wielu jeszcze doświadczyło złego traktowania z jej strony,
i być może miało mu za złe to, że go faworyzowała.
Kiedy dotarł na sam koniec
targu i w zasięgu jego wzroku pojawił się wóz z warzywami oraz stoisko z
kwiatami, to sprzedawcą warzyw był ktoś, kto nie był Chanyeolem. Mężczyzna był
znacznie niższy.
Kyungsoo przywitał go
entuzjastycznie: – Luhan! Tak się cieszę, że w końcu przyszedłeś. Mam
wiadomości od Baekhyuna i Chanyeola.
Ulga oblała ciało mężczyzny
ubranego w ciemny jedwab, poczuł, że w końcu może spać spokojnie, bo wie, że
jego przyjaciel jest bezpieczny.
Kyungsoo powiedział mu, że jak
na razie są na farmie Chanyeola. Chanyeol uczy Baekhyuna jak wykonywać niektóre
dzienne obrządki, ale mały mężczyzna wydaje się być zainteresowany tylko
gnieżdżeniem z Chanyeolem pod pościelą. Luhan roześmiał się, ciesząc, że charakter
jego przyjaciela nie zmienił się.
– Wielkolud zdecydował, że
lepiej trzymać się od stoiska z warzywami z daleka, przynajmniej na jakiś czas,
kiedy jego twarz wciąż jest w pamięci… – Wielkooki mężczyzna urwał, jakby
niebezpiecznie było mówić o incydencie, w którym udział brał Chanyeol, o czym na
pewno ten mu opowiedział. Zamiast tego, przedstawił Luhanowi Minseoka,
wskazując na niego dłonią. Minseok miał przyjemny uśmiech, który sięgał aż do jego
oczu i miękkie, okrągłe policzki. Ukłonił się grzecznie.
– Pracowałem na farmie razem z
Chanyeolem. Chciał, bym zastąpił go tutaj, dopóki sytuacja się nie uspokoi. –
Mały mężczyzna przechylił swoją głowę w bok, posyłając spojrzenie w stronę
Kyungsoo. – Jaka to sytuacja, nie wiem. Nie chce mi powiedzieć. Ale jestem
tutaj bez względu na wszystko, by go kryć.
Sprzedawca kwiatów zaśmiał się
nerwowo, odkręcając w stronę Luhana, całkowicie ignorując Minseoka, którego
policzki nieco nabrzmiały w oburzeniu.
– On i Baekhyun będą bezpieczni.
Baekhyun chciał też wiedzieć, jak się czujesz? Martwił się, że jego ucieczka
mogła sprawić, że tobie oberwie się najmocniej.
Luhan pomyślał o wszystkich
klientach młodego chłopca, których to on musi teraz przyjmować w ramach kary.
Pomyślał o głodnych i lubieżnych spojrzeniach, o szeptach jaki jest piękny i o
tym, jak inaczej brzmią te słowa, kiedy to Sehun je wypowiada, a nie oni. Kiedy
wypowiada je Sehun, to ma na myśli piękno we wszystkich aspektach. Ale ci nowi
klienci dbają tylko o jego porcelanową skórę, która rumieni się pod ich rękoma.
Luhan wyrwał się ze swojego
zamyślenia, dostrzegając, że oczy Kyungsoo są szerzej otwarte niż zazwyczaj,
skierowane na coś ponad jego ramieniem.
– Luhan, tam stoi wysoki
mężczyzna, który chyba bardzo jest tobą zainteresowany.
Niewielki mężczyzna wiedział,
że jest to asystent Madame, który bez wątpienia został wysłany, by go
szpiegować. Zapewne kobieta myślała, że ten uda się prosto do Baekhyuna. Luhan
natychmiast stał się wdzięczny Chanyeolowi za to, że ten był na tyle mądry, by
przez jakiś czas nie przychodzić na targ.
Luhan zajął się przeglądaniem
jakiś ziół na stoisku Kyungsoo.
– Nie zwracaj na niego uwagi.
Nie skrzywdzi mnie. Ale proszę cię, przekaż Baekhyunowi, że ze mną wszystko w
porządku i że wyczekuję chwili, w której będziemy mogli się wkrótce spotkać. – Luhan ucichł na chwilę, bezczynnie przygryzając
swoją dolną wargę. – Jeśli mógłbyś zrobić dla mnie jeszcze jedną przysługę.
Godziny mojej… pracy nieco się zwiększyły, więc nie będę mógł teraz
przychodzić, by czekać tutaj na Sehuna, tak jak mnie prosił.
Kyungsoo skinął głową ze
zrozumieniem. Luhan wyjaśnił kwiaciarzowi, dlaczego czeka już przez kilka
tygodni na moście, po tym jak pamiętnej nocy Kyungsoo sam go tam pocieszał.
– Gdybyś mógł go wyglądać. Jest
młody i ma coś w rodzaju… ogólnego wyrazu niezainteresowania światem. – Luhan
zorientował się, że mimowolnie się śmieje, wspominając zaledwie imię swojego
ukochanego. – I jeśli będzie czekał na moście, to na pewno on.
Kyungsoo skinął głową i
pocieszająco poklepał ręką ramię Luhana. – Będę go wyczekiwał.
Mężczyzna z Vermillion House
ukłonił się głęboko i odszedł, by skończyć zakupy, zanim zaczną przychodzić
jego klienci.
{
Sehun znał już na pamięć
rozkład dnia mężczyzny. Jego mentor był człowiekiem z przyzwyczajeniami i jak
się okazuje, wszystko, co musiał teraz zrobić, to poczekać, aż mężczyzna pomyli
się, a wtedy Sehun wykona ruch.
Słyszał odgłos ciężkich kroków
nad swoją głową, po czym szybko zgasił lampę i kucnął w ciemnościach, czając
się jak drapieżnik. Ciemne oczy chłopaka uważnie śledziły ruchy mężczyzny w
przyćmionym świetle świec, kiedy drzwi piwnicy otworzyły się z głośnym uderzeniem,
by potem znów zostały zamknięte. Klucze zatopiły się w lewej kieszeni u spodni,
które zaraz zniknęły, złożone, położone na najniższym drewnianym stopniu, z dala
od zasięgu dłoni Sehuna, przez ograniczające go liny.
Dzisiejszy wieczór ma być taki
sam, jak wszystkie wcześniejsze. Sehun zdecydował, że jeszcze nie czas, by użyć
planu. Czasami zastanawiał się, czy to przez tę rutynę czy może dlatego, że się
boi.
Mężczyzna wyszedł, zostawiając
Sehuna na jego brudnej pościeli. Chłopak zastanawiał się, dlaczego los wybrał
dla niego taki przebieg zdarzeń. Dlaczego życie gotuje mu takie piekło, kiedy wystarczyłby
mu nieciekawy żywot z kilkoma niewielkimi grzechami. Dlaczego nie jest
wystarczająco silny? Sehun zrobił coś, czego już od dawna nie robił: modlił
się. Modlił się do niebios, by mógł być silny tak jak Luhan, bo szczupły
mężczyzna w jedwabiu wiódł właśnie takie życie o wiele dłużej, niż Sehun.
Modlił się, by mógł wykorzystać tę siłę, by do niego wrócić. Modlił się, w
przypadku gdyby jednak nie udało mu się wrócić, by mężczyzna, który dopuszcza się
na nim tych wszystkich okropnych aktów, został kiedyś surowo za to wszystko
ukarany. Chłopak skończył się modlić i spróbował usnąć, myśląc o ciepłym
uścisku Luhana.
Ale niezmiennie zimne powietrze
w piwnicy utrudniało wyobrażenie o jakimkolwiek cieple. Z każdym niewygodnym
ruchem i uciskiem gryzącej, chropowatej liny wokół jego szyi na ciasno owiniętym
bandażu, w jego głowie pojawiało się przypomnienie, że jeżeli nie zacznie
działać, to może już nigdy nie zobaczyć swojego ukochanego. Mógł wymyślić
perfekcyjny plan ucieczki i powtarzać go w kółko w swojej głowie tyle razy, ile
tylko chciał, ale jeśli nie wcieli go w życie, to wszystko będzie na nic.
Kiedy Sehun poczuł, jak ciepłe
nasienie mężczyzny spływa w dół jego posiniaczonych ud, a jego brzuch zagroził
wymiotami, zdecydował, że zrobi to przy następnej okazji, bez względu na to,
czy rutyna będzie trwała czy nie.
{
Luhan został ukarany za
ucieczkę Baekhyuna przejęciem jego wszystkich klientów, włącznie z tym o
tłustych włosach, który odnalazł przyjemność w brudzeniu klatki piersiowej
Luhana lepkimi, białymi liniami. Madame nie zadała mu krzywdy fizycznej, by
uchronić jego piękno i zachować cudowną skórę, wolną od skaz, ale on uważał, że
taka kolej rzeczy, to tylko podatek do stałego biegu. Kiedy jego wcześniejszy
harmonogram był bardzo napięty to, to co miał teraz było bez porównania. Każdej
nocy nie było ani chwili, by ktoś go nie dotykał spierzchniętymi ustami,
zimnymi dłońmi i gorącym językiem po całym ciele, a uczucie bycia stale
wypełnionym, ale tak naprawdę bycia pustym nigdy go nie opuściło. Krzywił się,
kiedy patrząc w lustro studiował efekt końcowy po wszystkich wizytach z jednej
nocy, trąc swoją pierś i twarz do czystości. Tak wiele razy Baekhyun musiał
mierzyć się z tym upokorzeniem…
Luhan umył siebie w wannie
pełnej gorącej wody, myśląc o Sehunie, kiedy zadowalał samego siebie, bo
wszyscy obrzydliwi mężczyźni nigdy nie sprawili, że było mu przyjemnie. Pomimo braku
ekstazy, musiał poczuć się zaspokojony; czuł się pusty nie tylko fizycznie, ale
i psychicznie. Kiedy jego palce zanurzały się w rozciągniętym już wejściu,
wysapał imię swojego ukochanego, zastanawiając się, jak długo jeszcze musi
czekać, zanim znów zobaczy przed sobą prawdziwą postać.
{
Mężczyzna
tego wieczoru był zmęczony, Sehun doskonale to dostrzegał. Tradycja, której
Sehun był świadkiem niezliczoną ilość razy została przerwana. Drzwi od piwnicy
zostały zamknięte, ale ubrania nie zostały poskładane i odłożone na najniższy
stopień. Mężczyzna wydawał się być rozkojarzony i obojętny i Sehun wiedział, że
to doskonała okazja. Spędził tak wiele czasu na wymyśleniu i udoskonalaniu
swojego planu ucieczki. Chciał zostać czysty. Żadnej krwi.
Mężczyzna
w średnim wieku przyciągnął go do bezpardonowego pocałunku. Były wszystkie zęby
i cały język, na co Sehun sapnął, bo czuł się tak, jakby w zamierzeniu było go
zranić. Brzęk metalu dotarł do uszu chłopaka, kiedy mężczyzna rozpiął pasek, a
jego spodnie zostały pociągnięte w dół. O to chodzi. Dłonie
Sehuna muskały wiotką skórę i ostrożnie przesuwały się do krawędzi spodni. O
to chodzi.
Palce
Sehuna odnalazły klamrę na śliskim skórzanym pasku i jednym szybkim ruchem
skóra wysunęła się ze szlufek, po czym znalazła wokół grubej szyi mężczyzny.
Oszalały krzyk wypełnił piwnicę. Sehun jedynie zacieśnił uścisk.
Jego
mentor wyglądał na bezradnego, licząc na łaskę Sehuna, który poczuł w sobie
teraz coś, czego nigdy wcześniej nie doświadczył.
–
Pamiętasz tę noc, kiedy to ty robiłeś coś takiego?
Słowa
uciekały z jego ust, ale nie brzmiały tak, jakby były jego. Wydawały się takie
obce nawet w jego własnych uszach, takie złośliwe. Czy takim właśnie się stał
teraz?
–
Mówiłeś, że to cię podnieca.
W
swoim umyśle widział, jak ten sam pasek był wykorzystywany przeciwko niemu. Jak
ciężka klamra sprawiła, że jego blady policzek stał się fioletowy, a skóra
dusiła go tak, jak wąż zabija mysz, zostawiając na jego szyi okropne, czerwone
ślady, które sprawiały, że jego cenny Luhan płakał i płakał.
Oczy
mężczyzny zaczęły uciekać w tył jego głowy. Sehun poczuł, jak sadystyczny
uśmiech pojawia się na jego ustach. Nie czuł nic, oprócz narastającej
satysfakcji, kiedy odrażające bulgotanie uciekało z gardła mężczyzny.
–
Nie jestem pewny, czy dobrze rozumiem to, co teraz mówisz… Zacieśnijmy trochę,
co ty na to?
Prawdopodobnie
to przez jego własny, złowrogi głos dudniący mu w uszach, albo może przez wspomnienie
zimnego i pozbawionego życia wzroku Hany, które przebłyskiwało mu teraz w
pamięci, ale w ostatniej chwili zorientował się, co zamierza zrobić i uwolnił
mężczyznę. Sehun nie chciał kolejnej pary martwych oczu, które nawiedzałyby go
we śnie. Nie mógł tego zrobić.
Mężczyzna
szarpnął go za liny, rzucając o drewniany regał. Ostre krawędzie boleśnie wbiły
się w jego plecy. Wokół jego kostek owinięto linę, mocno ściskając, łącząc ze
sobą stopy. Poczuł jak mężczyzna rozdziera materiał bandażu wokół jego szyi.
Szaleńcze oczy były przepełnione niczym innym jak gniewem i złością,
przeznaczoną tylko dla Sehuna.
–
Powinieneś był to zrobić, kiedy miałeś okazję – mężczyzna zawarczał
nieprzyjemnie wprost do ucha Sehuna, a on nie mógł zrobić nic innego, jak
krzyczeć, kiedy bandaże zostały zerwane, odrywając przy tym świeżo zagojony naskórek.
Każdy nerw w jego ciele był żywy i przebijał go, co odczuwał jako tysiąc
małych, rozbitych kawałków szkła. Sehun wykorzystał ostatki swoich sił, by nie
stracić przytomności. Czuł, że jego obraz trochę się rozmazuje – bez wątpienia
przez szok – i zanim się zorientował, jego palce zacisnęły się na butelce
alkoholu, rzucając ją na oślep w stronę jego napastnika.
Sehun
został przez chwilę zbity z tropu, kiedy mężczyzna potknął się do tyłu,
zaciskając dłoń na zranionym ramieniu. Krzyczał ze złości, a Sehun był pewny,
że taki dźwięk może wydać tylko demon. Jego drżące palce wciąż zaciskały się na
szyjce zbitej butelki. Odsunął się od regału i od mężczyzny, ale nie miał gdzie
uciec. Był słaby, zresztą tak jak zawsze. Niezdolny do odebrania życia komuś
całkowicie złemu, kto naprawdę nie zasługuje na miejsce na świecie, w zamian za
to, tracąc własne. Żałował, że wysłał do Luhana tamtą wiadomość. Żałował, że
napełnił swojego ukochanego fałszywą nadzieją powrotu, bo wiedział teraz,
widząc czystą wściekłość w oczach swojego mentora, że nigdy nie opuści tej
piwnicy na wino.
Jego
całe ciało drżało w czystym terrorze, biały szum wypełniał jego uszy, a kiedy
mężczyzna rzucił się na niego, ten szarpnął się do tyłu, czując przez to jak
lina wokół jego kostek zaciska się, zabierając mu grunt spod stóp.
Czerwień.
Nie ma nic innego, tylko czerwień. Na jego twarzy. Na jego piersi. Rozlewająca
się dookoła niego. Czerwień, która wyciekała spomiędzy postrzępionej krawędzi
szkła, które zniknęło w piersi jego mentora.
Bulgoczące
westchnienie i wulkan krwi uwolnił się z zaciśniętych warg i w pośpiechu
spływał po ciele, wyciągając z ciała ducha. Nie wiedział ile dokładnie leżał
tak na podłodze, patrząc w zszokowane oczy bez życia. Sehun zwolnił uścisk ze
śmiercionośnej szyjki od stłuczonej butelki, która uratowała mu życie.
Kiedy
chłopak w końcu miał wystarczającą ilość siły, by się poruszyć i zrzucić z
siebie to ciężkie ciało, znów przysunął się do regału, niszcząc kolejną
butelkę, by tym razem użyć jej do przecięcia lin, które raniły jego krwawiącą
skórę. Sehun wylał na swoją szyję resztki alkoholu, drżącymi palcami zaciskając
kant półki, by uspokoić się i powstrzymać przed omdleniem.
Był
nerwowy, jakby spodziewając się, że martwy mężczyzna niespodziewanie ożyje i go
zabije. Ale zdobył się na podejście do martwego człowieka, po czym z lewej
kieszeni wyłowił klucz do drzwi, odrywając dodatkowo długi skrawek materiału z
koszuli, następnie ciasno zawinął go wokół swojej szyi. W kącikach oczu
młodego mężczyzny pojawiły się łzy, kiedy naciskał miękkim materiałem do ran.
Wiedział, że musi niedługo się tego pozbyć, tak by jego skóra nie przywarła do
materiału.
Sehun
był gotowy przebrnąć przez cały ten ból, ponieważ myślał teraz o możliwości
zjednoczenia się z Luhanem. Czuł, że nic więcej się nie liczy i wszystko co mu
się przydarzyło, aż do teraz, było świadectwem tego, jak bardzo kocha Luhana.
Mógł teraz zrobić wszystko.
Młody
mężczyzna wspinał się po drewnianych schodach ani razu nie odwracając się za
siebie, zamykając za sobą drzwi piwnicy. Światło księżyca padało na martwe
ciało jego menora. Szybko znalazł się wewnątrz domu, by znaleźć jakieś ubrania,
biżuterię i trochę pieniędzy, by być zabezpieczonym. Wszystko było na niego za
duże, ale udało mu się znaleźć białą koszulkę, zapinaną na kilka guzików u góry
i jakieś zwyczajne spodnie, które zawinął przy obszyciu. Musiał chodzić boso –
rozmiar butów jego mentora był dwa razy większy.
Czysta
woda w zlewie zamieniała się w czerwoną, kiedy rozpaczliwie próbował się umyć.
Plamy mogły zostać zmyte, ale Sehun zawsze będzie pamiętać czerwień, kiedy
spojrzy na swoje dłonie.
Jaki
był dzisiaj dzień, nie miał pojęcia, ale jego pierwszą myślą było to, że na
pewno nie dniem znalezienia bezpieczeństwa czy odszukania swoich rodziców. To
nie dzień sprzedania ślicznych spinek do włosów Hany. To dzień przypomnienia
sobie krętych, ciemnych alejek, których nauczył się, zapamiętując czerwone,
papierowe latarnie, przyciągające go jak ćmę do płomienia, by odnaleźć Luhana,
jego miłość, jego wszystko,
we wspaniałym, cynobrowym domu.
Oh Pauline®
Jprd, nie mam mózgu, przepraszam.... Te opowiadanie jest takie smutne, że, cholera, nie mam słów, by to opisać! Dziękuję, że to tłumaczysz, naprawdę. Weny i czasu, hwaiting!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Omg. Zabiłaś mnie tym XD mimo tego co wydarzyło się w tym rozdziale mam nadzieję że Sehunowi uda się odnaleźć Luhana ii żeby wszystko poszło po ich myśli :)
OdpowiedzUsuńNareszcie Sehun go zabił, ja tylko czekałam na ten moment, kiedy w końcu się uwolni. Na jego miejscu, na pewno nie czułabym wyrzutów sumienia, nie po tym co musiał przejść. Sehun powinien być z siebie dupny, bo usunął takie gówno z tego świata. Teraz tylko czekać aż spotka się z Luhanem. Pewnie będę ryczeć jak bóbr.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że BaekYeolowi się układa. Byun w końcu, dostał prawdziwe szczęście za całe życie męki i poniżania.
Dziękuję za tłumaczenie!
W końcu Sehun będzie mógł spotkać Luhana. Pomimo tego, że zabójstwo to straszna rzecz, to jednak cieszę się, że Sehun pozbył się tego człowieka raz na zawsze. Teraz tylko Luhan musi opuścić swoje więzienie, żeby mogli być już na zawsze razem. Dobrze, że Baekhyun znalazł się na farmie u Chanyeola, choć pewnie przywyknięcie do nowego życia zajmie mu troszkę czasu. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :D
przepiękne ;;; już nie umiem doczekać się kolejnego rozdziału, powodzenia w tłumaczeniu <3
OdpowiedzUsuńhwaiting~!
Omfg, mózg rozjebany po tym rozdziale
OdpowiedzUsuńJezu jak się cieszę, że w końcu Sehunowi udało się uciec
Dżizas krajst... tyle emocji >.<
/Annaraya
ostatnio nie mam głowy do pisania sensownych komentarzy, bo moje wnętrze jest wyprute z emocji ;;
OdpowiedzUsuńto było takie avzisvdkahdksb *-*
Sehuj go zabił i prawidłowo, ten moment jak zaciskał pasek na jego szyi ;____;
to jest cudowne, czekam na kolejny rozdział *-*
dziękuję za tłumaczenie~~
/Outsiderka (͡° ͜ʖ ͡°)
Dziękuję za tłumaczenie Życzę weny...nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału
OdpowiedzUsuń