3/10
Oryginał: Interrobang
Autor: chaos-
Tytuł rozdziału: Godzina pierwsza;
miliard pytań | Oryginał: Hour one; A billion questions
– Szczęśliwej
dwu-miesięcznicy. – Kai uśmiechnął się, podsuwając bukiet kwiatów pod twarz
Kyungsoo.
Starszy zmrużył
oczy i zatrzasnął drzwi.
– Kochanie,
proszę, nie rób mi tego – jęknął Kai, drapiąc zamknięte drzwi. – Myślałem, że
mnie kochasz, jak możesz mnie tak traktować? Moje serce, ono boli, wije się w
agonii, bijąc niespokojnym tempem, uderza tak cicho, drażni mnie dusznościami i
bolesną miłością, kochanie, moja miłości, mój jedyny—
– Kurwa, Jongin,
zamknij się! – Kyungsoo otworzył drzwi i wciągnął Kaia do swojego apartamentu.
– Rany,
Kyungsoo, jesteś dla mnie zbyt szorstki. Wiesz, jestem kruchy. – Kai zmarszczył
brwi, pocierając gardło.
– Jest jebana,
czwarta nad ranem, kutasie – warknął Kyungsoo.
Kai zacisnął
usta, lustrując mężczyznę, który stał w bokserkach z Pororo i tylko w bokserkach. Uśmiechnął się. –
Podobają mi się twoje bokserki.
Kyungsoo
skrzywił się i z powrotem poczłapał do swojego pokoju. – Wracam do łóżka.
– Czy to
zaproszenie? – zapytał chytrze Kai, wskakując pod arkusze pościeli, tylko po
to, by zaraz zostać zepchniętym. – Jesteś bardzo niemiły z rana.
Kyungsoo usiadł
wyprostowany ze zirytowaną miną. – Czego chcesz?
– Sehun mnie
wyrzucił – westchnął Kai. – Nie lubię siedzieć na zimnie, a od kiedy ty jesteś
jedyną osobą, z którą w miarę lubię przebywać, zdecydowałem, że wpadnę.
– Kai? –
westchnął Kyungsoo, patrząc na kwiaty, które wciąż trzymał Jongin. – Wiesz
przecież, że my wcale się ze sobą nie umawiamy, prawda?
Jongin szeroko
otworzył usta, wydychając zduszone powietrze. – Zrywasz ze mną?
– Byliśmy na
jednej randce – westchnął Kyungsoo, zaniechując próby uśnięcia. Nie był już tak
skrępowany w towarzystwie Kaia, jak na początku ich znajomości, bo nauczył się,
że młodszy chłopak nie przejmuje się tym, czy Kyungsoo ma niższy poziom IQ.
Oczywiście, to wcale nie powstrzymało nieustannych mruków w głowie starszego, o
jego głupocie.
– A więc domagasz
się więcej. – Roześmiał się Kai. – Jakaś starsza pani, nie wiem dlaczego nie
spała, dała mi je, jak do ciebie szedłem. Powiedziała, żebym dał to mojej
dziewczynie. Czułem dzisiaj rano nieodpartą żądzę nowych przygód, dlatego
zdecydowałem, że zagram twojego natarczywego kochanka. I tak potrzebujesz w
swoim życiu trochę emocji.
– Mogę już iść
spać? – westchnął Kyungsoo. – Muszę dzisiaj odrobić swoją zmianę w sklepie
przed pójściem do szkoły.
– To twój dom,
Kyungsoo. – Pokiwał głową Kai.
– Obiecujesz niczego
nie robić?
– Obiecuję – Kai
przyłożył swoją dłoń do serca, uśmiechając się zadziornie, drocząc z
Kyungsoo.
Zaspany
mężczyzna prychnął i zakopał się pod kołdrą, aż za bardzo świadomy obecności
Kaia w jego domu. Podskoczył, kiedy ręka młodszego dotknęła jego przykrytego przez
pościel ramienia. Był gotowy znowu naskoczyć na Jongina, ale ten
zaczął okrężnymi ruchami masować jego skórę, zabierając cały stres. Relaksował
się pod wpływem dotyku, odpływając w stronę krainy marzeń o Kaiu w cylindrze, z
monoklem i brytyjskim akcentem.
–‽–‽–‽–
Kyungsoo
półprzytomnie otworzył oczy, wyciągając ręce. Jego dłoń uderzyła o coś
twardego. Spojrzał w dół, by ujrzeć Kaia i czerwony ślad na jego twarzy, w
miejscu, gdzie przed chwilą go uderzył.
– Jongin –
zawołał. – Jongin, wstawaj.
Ale Jongin wcale
się nie budził. Zamiast tego, jego ciało swobodnie zsunęło się z łóżka na
podłogę, i wtedy właśnie Kyungsoo zaczął panikować, bo to nie jest normalne.
Potrząsnął Kaiem, nie do końca trzymając się zasad budzenia osoby
nieprzytomnej. Kai mógł mieć uraz kręgosłupa, albo uszkodzony mózg, a Kyungsoo całym
tym trzęsieniem mógł go zabić, ale w ferworze całej tej sytuacji jedyne czym
się przejmował, to by chłopak się obudził.
Gorączkowo
wykręcał numer do Sehuna, po czym został powitany przez jego zwyczajowe,
wyseplenione „Czego chcesz tym razem?”.
Po wybełkotaniu
czegoś na wzór: „Myślę, że twój współlokator jest martwy. O Matko, ale to nie
ja to zrobiłem, ja tylko zepchnąłem go z łóżka, co nie mogło go zabić… a może
mogło? O mój Boże, co ja zrobiłem?” Sehun powiedział mu, żeby się uspokoił i że
zaraz u niego będzie.
Młodszy
mężczyzna zjawił się w przeciągu trzech minut, z brązową reklamówką w ręku.
Natychmiast podszedł do Kaia i podniósł go, po czym wrzucił do wanny Kyungsoo,
włączając lodowatą wodę na cały regulator.
Kai obudził się,
bełkocząc: „Ty nieczuły sukinsynie”, jednak nie mógł kontynuować dalej swoich
bluźnierstw, ponieważ Sehun przyszpilił go do ściany.
– S-Sehun, nie
sądzę, żeby to było dobre dla jego stanu zdrowia – zajęczał Kyungsoo.
– Idiota –
zawrzał Sehun, jego smukłe, blade palce zaciskały się na mokrym materiale
koszuli Kaia. – Jesteś pomylonym idiotą.
Wręcz
przeciwnie, Kai był geniuszem, ale Kyungsoo nie uważał, żeby teraz był dobry
moment na przerwanie tej dramatycznej sytuacji, by wygłosić swoje zdanie, tak
więc zachował to dla siebie.
Kai zamrugał, jego
twarz zwisała bezsilnie, prawie jak u głupka. – Sehunnie.
Sehun wepchał
torebkę w jego ręce i wyszedł, mówiąc „Nie
wracaj, dopóki nie będziesz w stanie utrzymać prosto głowy na karku.”
Kai westchnął i
obrócił się z głupawym uśmiechem w stronę Kyungsoo, po czym umieścił
zawartości torebki w ustach, popijając to wodą z kranu. Poklepał głowę Kyungsoo,
mówiąc, by się nie martwił, co było bardzo trudne do zrealizowania, bo to już
drugi raz, kiedy widział Kaia w śpiączce.
– Jest zły, bo
musiał przyjść tutaj, żeby przynieść moje lekarstwa. – Wzruszył ramionami.
– Dlaczego nie
zabrałeś ich ze sobą?
– Nie lubię ich
– powiedział miękko Kai. – Czuję, jakby kontrolowały moje życie, i chciałem
spróbować żyć bez nich jeden dzień, ale cóż, widziałeś efekty, prawda? Nie
budzę się.
– Kiedy mówiłeś,
że umierasz, to nie żartowałeś, prawda? – zakrztusił się Kyungsoo.
– Żartowałem –
zapewnił Kai. – Jeśli nie wezmę pastylek, to wcale nie umrę. Jedynym powodem,
dlaczego się nie budziłem to objawy odstawienia leków. Przestałem je brać z
dnia na dzień i mój organizm nie wytrzymał. Ale nie umieram. Przysięgam na moje
życie.
– Nie rozumiem.
– To nic nowego.
– Wiesz co to „‽”?
– Znak zapytania
połączony z wykrzyknikiem?
– Prawidłowo. –
Pokiwał głową Kai. – Niemniej jednak, chodzi o coś więcej, niż tylko to. „‽”
nie jest zatwierdzonym znakiem interpunkcyjnym. Nie jest czymś, co można użyć w
oficjalnym piśmie.
– Nadal nie
ogarniam.
– Będziesz ze
mną chodzić?
– Ja— Kai, co
kurwa? – Jego mózg próbował nadążyć nad nagłą zmianą tematu, ale był już na
granicy przegrzania.
– Kłamałem. Nie
spałem poprzedniej nocy, bo rozmyślałem. O tobie, żeby wszystko było jasne.
Myślałem o tobie i zdałem sobie sprawę, że jestem na bardzo dobrej drodze, by
się w tobie zakochać, bo cóż, nie oszukujmy się, dobrze? Spędziliśmy te dwa
miesiące razem, i nawet jeżeli tylko jeden dzień był oficjalną randką, to
pozostałe równie dobrze też nimi mogły być, bo bez dwóch zdań jesteśmy dla
siebie kimś więcej niż przyjaciółmi.
– Powiedziałem,
że kłamałem, bo Sehun nie wykopał
mnie z mieszkania, a raczej, wyszedłem z domu z własnej woli, ponieważ myślałem
o tobie i nie mogłem przez to usnąć. Chciałem cię zobaczyć. I te kwiaty… wcale
nie dała mi ich starsza kobieta, sam je kupiłem. Chciałem zaprosić cię na
randkę w romantyczny i uroczy sposób, ale bardzo byłeś zrzędliwy, jak wstałeś,
i miałeś na sobie tylko bokserki, a to nie było stosowne. Postanowiłem więc, że
poczekam dopóki się nie obudzisz, że ugotuję ci śniadanie czy coś takiego, ale
nie wstałem i musiałem zostać obudzony przymusowym, zimnym prysznicem i teraz
jestem lodowaty i mokry, więc mógłbyś po prostu powiedzieć „tak”?
– Kai, ja— Ja
nie wiem, nie uważasz, że to nazbyt gwałtowne? – Kyungso był oszołomiony, bo
Kai chciał być jego chłopakiem. Kai. Kai. I
w tym momencie, dość odpowiednim, zaczął dzwonić telefon Kyungsoo.
~ My minds
tellin’ me no... but my body, my body’s telling me yes ~
(Mój umysł mówi mi nie... ale moje ciało, moje ciało
mówi mi tak)
– To
przeznaczenie, Kyungsoo. Pozwolę ci teraz się zastanowić, byś mógł posłuchać
słów swojego jakże tandetnego dzwonka.
Twarz Kyungsoo
zrobiła się czerwona, kiedy wyrywał swój telefon z dłoni Kaia, mamrocząc coś
pod nosem. Skinął głową, rozłączył się i zwrócił do Kaia:
– Dobra.
– Dobra?
– Tak, będę z
tobą chodzić.
Figlarny wyraz
twarzy Kaia zmienił się teraz w czystą radość i zachwyt, kiedy chwycił Kyungsoo
i zarzucił sobie jego rękę wokół szyi, przyciągając go bliżej do siebie. –
Wiedziałem, że nie będziesz mógł mi odmówić. – I to rzeczywiście było prawdą,
bo Kyungsoo walczył teraz całym sobą, by nie zaatakować ust Kaia.
– Jesteś okropny
– wymamrotał Kyungsoo, nie do końca tak naprawdę miał to na myśli, bo Kai był
cudowną osobą, której atrakcyjności nie mógł porównać z nikim innym. – A, i to był
mój doradca szkolny. Powiedział, że moje sprawy są już uporządkowane, więc
muszę się z nim spotkać.
– Mogę iść z
tobą? – zapytał Kai, trzepocząc rzęsami.
– Nie.
– Proszę?
– Nie.
– Kyungsoo…
– Nie.
– Więc idę z
tobą, tak?
– Dobra. –
Kyungsoo westchnął z irytacją. – Proszę, nie zrób niczego głupiego, nadal nie
jestem pewien co do tego całego naszego chodzenia. – Nie wspominając, że
oficjalnie nie był już hetero, co było dla niego czymś nowym, z czym musiał się
zmierzyć.
– Nie mogę być
głupim – powiedział poważnie Kai. – Jestem geniuszem.
– Jesteś
egoistycznym draniem – mruknął Kyungsoo pod nosem.
Pozwolił Kaiowi
podwieźć się na uniwersytet, wykrzykując podczas drogi milion przekleństw, bo
pomimo tego, iż Jongin był samozwańczym geniuszem, to udało mu się złamać każde
prawo ruchu drogowego i prawie ich zabić, jeżeli to nie było tylko droczenie
się z nieustającym narzekaniem Kyungsoo.
– Nigdy więcej.
– Kyungsoo się skrzywił. – Nigdy więcej nie prowadzisz samochodu. Nigdy.
– Dlaczego?
Odwaliłem kawał dobrej roboty. Żyjemy. – Zauważył Kai.
– Ledwo – Kyungsoo
zmarszczył brwi, zanim całkowicie nie zesztywniał, kiedy Kai wsunął swoją dłoń
pod jego. Mimo iż trzymali się za ręce już wcześniej, to teraz było zupełnie
inaczej, bo teraz byli już „oficjalnie” ze sobą. Kyungsoo czuł się jak
zakochana nastolatka.
Kai wszedł do budynku
ze swoim typowym zachowaniem lidera, uśmiechając się do oczarowanych nim
dziewcząt. Dostrzegł wyraz twarzy Kyungsoo, co przyczyniło się do niekończących
się komentarzy „Jesteśmy ze sobą od
godziny, a ty już jesteś zazdrosny?”
Na co starszy
odpowiadał tylko szybkim cisem z łokcia w żebra Jongina, ukrywając rumieniec.
Po tym, jak
Kyungsoo porozmawiał ze swoim doradcą, wywlókł Kaia na zewnątrz. – Muszę iść
teraz do pracy. I chciałem zapytać, czy robisz coś innego, poza chodzeniem za
mną?
– Nie. –
Pokręcił głową Kai. – Nie chodzę teraz do szkoły z pewnych powodów i cóż, nie
jestem wykwalifikowany do żadnej pracy.
– Nie
wykwalifikowany—
– Jongin? –
przerwał im jakiś głos.
Kai nagle
zesztywniał i wciągnął Kyungsoo za siebie. Niższy mężczyzna wychylił swoją
głowę z zakłopotaniem i uśmiechnął się do osoby, która do nich szła.
– Suho! –
Uśmiechnął się Kyungsoo, wychodząc zza obrończej postawy Kaia. – Co ty tutaj
robisz?
Suho spojrzał na
rozpromienionego chłopaka i odwzajemnił uśmiech, chwilowo rozproszony psychologiczną
walką z opaloną sylwetką naprzeciwko niego. – Och, tylko przejeżdżałem… Znasz
Jongina?
– Huh? Och, taa,
jesteśmy tak jakby, uh…
– Jest moim
chłopakiem – odezwał się Kai pozbawionym emocji głosem, z powrotem wciągając
Kyungsoo za siebie.
– Zdajesz się
bardzo zmienić, Jongin – powiedział delikatnie Suho. – Wszystko dobrze z—
– Zamknij się –
przerwał mu Kai, na co Kyungsoo prawie cofnął się do tyłu, bo nigdy wcześniej
nie widział Kaia zdenerwowanego. – Czuję się świetnie.
– Przepraszam –
powiedział Suho. Kyungsoo nie potrafił uniknąć uczucia, które mówiło mu, że te
przeprosiny nie są skierowane tylko do Kaia.
– Porozmawiamy
później – powiedział cicho, odciągając Kaia na bok, bo ten wyglądał tak, jakby
miał zaraz kogoś zabić.
Gdy tylko
znaleźli się znowu w samochodzie (tym razem Kyungsoo na siedzeniu kierowcy),
odwrócił się twarzą do wciąż naburmuszonego mężczyzny. – Co się stało?
– Jestem
pierdolonym „‽” to się stało! – wykrzyczał Kai,
zaciskając pięści.
Kyungsoo
naprawdę chciał, by Kai mówił po ludzku, bo naprawdę się o niego martwił, a to
całe zamieszanie wcale mu nie pomagało. Pochylił się nad dźwignią zmiany biegów
i pocałował Kaia w policzek, zaskakując go.
– Nie mam kurwa
pojęcia o czym mówisz, ale proszę, nie złość się już i nie niszcz mojego
samochodu – wyszeptał. Miał wiele pytań, a jego mózg pracował na najwyższych
obrotach, próbując odgadnąć, dlaczego Kai był zły, dlaczego ukrywał tak wiele
rzeczy, po co są te leki, dlaczego był tak cholernie dziwny i co do kurwy
znaczy tan cały „‽”?
Kai puścił
klamkę i rozluźnił się. – Obiecuję, że wkrótce ci powiem. Obiecuję, tylko— nie
teraz, dobrze? Chcę cieszyć się tym, co mamy, jak najdłużej, zanim
znienawidzisz mnie na zawsze. I nie, nie umieram. – Odpowiedział na pytania wypisane
na twarzy Kyungsoo. – To po prostu bardzo skomplikowane. Właśnie, dosłownie,
zaczęliśmy się ze sobą spotykać – na twarzach pary pojawiły się rumieńce – i
zdążyłem już pokazać ci jedną stronę siebie, której nienawidzę. Chciałbym spędzić
co najmniej kilka miesięcy z tobą, zanim w końcu pokażę ci wszystkie inne moje
złe strony. Proszę, poczekaj jeszcze chwilę, zanim uciekniesz.
– Co jeśli
polubię resztę twoich złych stron?
– Wtedy niech
Bóg ma w swojej opiece twoją zgubioną duszę – roześmiał się Kai.
Miał być w piątek... Jestem za dobra.
Oh Pauline®
Dziękuję ci, że to wstawiasz, bo mój mózg przegrał walkę z niemieckim i potrzebował czegoś na zrelaksowanie ;;;; Kocham to opowiadanie, postać Kaia mnie tak cholernie interesuje, że nie mogę doczekać się następnych rozdziałów :3 I Kyungsoo, jego też wielbię XD Jak zawsze twoje tłumaczenie jest boskie, więc pozostaje mi życzyć ci weny :3 Ale ja mam wyczuiciu wchodzić na bloggera XD Weny i czasu! Pozdrawiam :3
OdpowiedzUsuńSuper rozdział ! ^^ To opowiadanie staje się coraz bardziej ciekawsze więc czekałam tylko na to aż nam coś nowego podrzucisz C: Nie wiem który raz to powtórzę ale dzięki za tłumaczenie <3
OdpowiedzUsuń~znów z anonima gdyż zapominam ciągle hasła :") ~~
Powodzenia ^o^ !!!
Z każdym rozdziałem naprawdę jestem coraz z ciekawsza ^^ Ostatnio coraz bardziej kocham Kaisoo a ten ff jest takim super dodatkiem do tego wszystkiego ♥ Dziękuję za twoją ciężką pracę mimo tego że przecież też masz swoje życie, a nas tak rozpieszczasz ♥
OdpowiedzUsuńPowoli zaczynam się przyzwyczajać do tego, że to opowiadanie lasuje mi mózg, a nic nie poradzisz, że jest takie perfekcyjne. Nawet nie wiesz jak bardzo zastanawia mnie, o co chodzi z Ka'iem, aż mam ochotę zabrać się, za oryginał, ale wiem, że to nie ma sensu, bo i tak później przeczytałabym wszystko jeszcze raz u ciebie, so...
OdpowiedzUsuńKyung jest taki uroczy, uwielbiam go, serio, kochana istotka, a Kai to już w ogóle czysta perfekcja. Ja po prostu kocham ich relację, jest taka bezpośrednia, bez owijania w bawełnę. Ten poranek jejku.
Nie wiem jak to się dzieje, ale jak tylko widzę jakąś wzmiankę o Sehunie po prostu nie mogę opanować wyszczerzu, ja nie wiem ja go tutaj uwielbiam, zresztą ja go zawsze uwielbiam, ale tutaj jest taki, taki... Sehunowaty. No mam wrażenie, że on na serio taki jest xD
Dziękuję za tłumaczenie, jest świetne jak zawsze :')
Przepraszam za błędy jak jakieś są, ale pisałam na telefonie
musiałam przeczytać poprzednie rozdziały po dwa razy wcześniej żeby teraz cokolwiek ogarnąć XD
OdpowiedzUsuńkocham tutaj Kaia bo go kocham XD
Kyungsoo mnie zabił tym powitaniem rano XD
dziękuję za tłumaczenie tego ffi czekam na dalsze rozdziały *-*
/Outsiderka której Kai robi z mózgu siano (͡° ͜ʖ ͡°)
Ojezu. więcej Proszę ;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;; to chyba najlepsze Kaisoo jakie czytałam, thank you za tłumaczenie. ;-;
OdpowiedzUsuńOk, zwykle nie przepadam za Kaisoo, ale to opowiadanie naprawdę mnie wciągnęło i nie potrafię rozgryźć Kaia i jakoś wyjątkowo lubię Kyungsoo, a o co chodzi z Suho to już zupełnie nie mam pojęcia, ale chcę wiedzieć, więc będę cierpliwie czekać >u<
OdpowiedzUsuńGood luck!~
Uwielbiam to opowiadanie, a ten rozdział był cudowny <3 Kai jest świetny, choć czasem jak cos gada to nieogarniam tak jak Kyungsoo xD Kocham twoje tłumaczenia, Hwaiting~!
OdpowiedzUsuńOMG co to w ogóle jest?!
OdpowiedzUsuńTo mi ryj w głowie dziurę, to najbardziej powalone kaisoo w moim życiu i kocham to! Kocham to uczucie (jeśli to ma sens gat demet) nie ogarniania tego co się dzieje i czuję że moje rozumowanie i te Kyungsoo idealnie się uzupełniają XDD
Ja chce więcej no! Kai i jego dziwne odchyły zdrowotne mnie intrygują
Kyoni
Ten ff zdecydowanie jest my style haha :D Powodzenia w dalszej pracy ^^
OdpowiedzUsuńOoooo jak ja uwielbiam te opv *.* Pomimo tego, że jest troche pokręcone to aksjsnskskajatsbak! Hahha xd Kaisoo <3
OdpowiedzUsuńDobra życzę powodzenia w dalszej pracy, weny i...dużo wolnego czasu
Soomi
PS zapraszam na drugaprawda.blogspot.com