1/17/2015

ZKW [14]

Złote Kwiaty Wiśni


14/19
autorAlbinoPeacock
tytuł rozdziału: Roztapiający się śnieg | oryginał: Snow melts

L u h a n każdej nocy miał ten sam sen: razem z Sehunem kochają się pod drzewem wiśni, które potem umiera i traci swoje piękne kwiaty. Gdy wszystkie płatki opadną, zawsze zostaje sam. Czasami budzi się wtedy jęcząc z bólu, albo ze świeżymi łzami na jego policzkach, a w rzadkich przypadkach, krzycząc. Za każdym razem kiedy się to dzieje, Baekhyun w mgnieniu oka wbiega do jego pokoju i próbuje otoczyć go swoją znacznie mniejszą sylwetką.

– Gdzie on jest? – wyszeptał Luhan, tuląc się do szyi młodszego, a Baekhyun naprawdę chciałby znać odpowiedź. – To już kilka tygodni.

– Przyjdzie – powiedział poważnie i z determinacją w głosie młodszy. – Wiem, że przyjdzie. Nie może bez ciebie żyć.   

– To właśnie mnie przeraża. Co jeśli… Co jeśli on…

– Na pewno nie – powiedział stanowczo Baekhyun. – Nie możesz tak myśleć, Lu.

Chłopak został ze swoim przyjacielem dopóki subtelne, ledwo wyczuwalne oddechy ze strony Luhana nie utwierdziły go w tym, że starszy zasnął. Był wdzięczny, że mógł być dla swojego przyjaciela otuchą, w zamian za cały ten przeszły czas.


{


– Nie dzisiaj – powiedział szorstko mężczyzna, a Sehun podparł się na łokciach, wyciągając szyję, starając się w ten sposób zobaczyć drugiego. Zapałka zapaliła się i oświetliła tym samym lampę stojącą na podłodze. Oczy Sehuna śledziły lot zużytego przedmiotu, po czym znów przeniosły się na twarz mężczyzny. – Dzisiaj będzie szybko.

Starszy szarpnął pasek swoich spodni i zsunął materiał tylko na tyle, by odsłonić jego podniecenie. Zatopił palce w brudnych, zmierzwionych włosach Sehuna, by przyciągnąć go do przodu. Sehun lizał i ssał twardego członka umiejętnie i z zaangażowaniem, bo stwierdził, że im lepszy jest w tym co robi, tym szybciej się to kończy. Nauczył się wszystkich ulubionych trików oprawcy, powstrzymując się przy tym, by nie zatopić swoich zębów w tej napiętej skórze, tylko po to, by zostać potem nagrodzonym obtartym gardłem i czerwonymi bliznami na szyi.  

Mężczyzna doszedł w jego ustach. Sehun z obrzydzeniem wypluł nasienie obok na podłogę. Był pewien, że przypomina teraz swoim wyglądem jakieś dzikie zwierze, ale to wcale nie zniechęciło mężczyzny w średnim wieku. Wspomniany mężczyzna protekcjonalnie poklepał go po głowie, zanim odwrócił się w stronę wyjścia. Przynajmniej zostawił lampę.

W trakcie swojego pobytu w tym więzieniu, Sehun zahartował się i przyzwyczaił do codziennej rutyny. Nie płakał już dłużej czy błagał, by mężczyzna przestał. Zwyczajnie leżał na plecach i patrzył na oprawcę z nieszczerym wyrazem twarzy. Jego oczy były mocno przymknięte i prawie bez życia, a mężczyzna w średnim wieku zaczął wierzyć, że w końcu udało mu się złamać ducha w Sehunie i chłopak w końcu zaczął uciekać w jakieś dalekie odmęty swojego umysłu.

Ale nie robił tego.

Sehun obserwował. Studiował. Obliczał.

Planował.


{


Mijały tygodnie, a zaistniała sytuacja odcisnęła na Luhanie swoje piętno. Śnieg na ziemi zaczynał się roztapiać, a chłód w powietrzu był coraz mniejszy. Po tym, jego rozpromieniona postać stała się nudna i bez koloru. Pod oczami widniały zauważalne worki, a w ekstremalnych chwilach smutku, zaczął nawet płakać w czasie ferworu pasji z klientem. Mężczyzna, oczywiście, był zdumiony i po prostu wyszedł zanim osiągnął szczytowanie.

Chłopak stracił rozświetlającą go siłę, którą miał w swoim życiu. Prowadzący błysk, którym był Sehun. Małą iskierkę nadziei, która z czasem urosła do rozmiaru wielkiego ognia namiętności, który dawał mu siłę na cały tydzień.

Przez to, że ten ogień zgasł, po prostu stracił motywację, a klienci zaczęli to zauważać. Często nic nie odpowiadał, jego żebra zaczęły przebijać się przez cienką skórę ze względu na stres, który towarzyszył mu w każdym tygodniu, w każdym, w którym Sehun wciąż się nie pojawiał w wyznaczonym miejscu przy stoisku z kwiatami. W końcu Madame oficjalnie zamieniła jego środowe noce na uwodzenie klientów przed domem, a potem w pokoju. Luhan nic nie mógł na to poradzić, ale kiedy jego pokój opuszczał nowy klient, po prostu siadał przy oknie i z troską dotykał wciąż błyszczących, złotych bransolet (czyścił je nieustannie, by oderwać swoje myśli od wszystkiego innego). Te dni, które zarezerwowane były dla Sehuna, dla miłości, zostały teraz skażone. Ostatni czysty aspekt jego życia został zabrudzony, podobnie zresztą jak wszystko inne w jego życiu.

Włożył swoje złote bransolety z kwiatami wiśni i owinął się koszulą Sehuna, wdychając delikatny, piżmowy zapach, bo wiedział, że wystarczy jeszcze kilka dni i zapach zniknie całkowicie, przez co obawiał się, że zupełnie zapomni jak pachnie Sehun.    

Co jeśli ich miłość nie jest taka jak jego złote kwiaty wiśni na bransoletkach, i nie będzie trwała wiecznie? Co jeśli jest taka jak krótkotrwałe kwiaty, które znikają kiedy przyjdzie odpowiednia pora?

Co jeśli ich pora już minęła?


{


Sehun stracił już rachubę. Nie wiedział ile minęło, od kiedy mężczyzna przetrzymywał go w tej piwnicy wbrew jego woli. Jak wiele tygodni Luhan już spędził na czekaniu na niego. Przez ile tygodni Luhan jest już rozczarowany.

Chłopak skrzywił się, kiedy zmieniał pozycję, a gruby sznur wokół jego szyi podrażnił skórę. Zastanawiał się dla zabicia czasu, czy Hana miała oficjalny pogrzeb. Gdyby wszystko im wyszło tak jak powinno. Gdyby tylko jego mentor nie wrócił wcześniej z pracy, to mógłby uciec razem z Luhanem z wystarczającą ilością pieniędzy, by razem mogli żyć komfortowo z dala od tego miasta. Pomimo wszystkiego co się stało, nie mógł zmusić się do nienawidzenia jej. Chciała tylko jak najlepiej dla nich obojga, pomimo jej zakręconego sposobu pokazywania tego. Chciała tylko się od tego uwolnić i pragnęła dać wolność również jemu.  

Drzwi piwnicy otworzyły się, co wyrwało go z jego zamyślenia. Mężczyzna zszedł po drewnianych szczeblach, po czym powiadomił Sehuna o dzisiejszym spotkaniu biznesowym, które odbędzie się w domu. – W rzeczywistości – zaszydził mężczyzna, zło w jego oczach ponownie zapłonęło, zastępując wcześniejsze zmęczenie – jesteś główną atrakcją… części rozrywkowej.

Sehunowi nie podobało się ani jedno słowo.

Ale miał teraz plan. Plan, by powiadomić Luhana, że wciąż żyje i nadal jest w mieście, i że w końcu do niego wróci.

Kiedy mężczyzna opuścił pomieszczenie, by gdzieś po coś iść (mówił o tym niezrozumiale), Sehun zerwał etykietkę z jednej z butelek z alkoholem z końca regału, przy węzłach. Przesunął po kamiennej podłodze dłonią, by odszukać jednej ze zużytych zapałek, które odkładał za każdym razem na wyznaczony kamień. Był wdzięczny za to, że jego oprawca w końcu pozwolił używać mu lampy. Z niewielkimi niedopałkami w ręku, wykorzystywał jeden po drugim, by nabazgrać prostą wiadomość na papierowej etykietce, po czym zginał i zginał papier, dopóki nie utworzył małego kwadratu.

Usłyszał ciężkie kroki nad swoją głową i starannie wcisnął karteczkę w kąt, z boku drewnianej półki gotowy, by wyciągnąć go w każdej chwili z powrotem. Jego prześladowca zszedł do niego i powiedział, że goście niedługo się zjawią i, kiedy rozwiązał Sehuna, przeklął głośno. Nie zdawał sobie sprawy z powagi oparzeń skóry od liny. Sehun wstrzymał oddech, kiedy poczuł, że szorstki materiał zniknął z jego poobcieranego karku.

– Pomyślałem, że będzie to źle wyglądać, ale widzę, że nie tak bardzo – mruknął mężczyzna, wyciągając zwitek bandaża z kieszeni wraz z małą buteleczką płynu. – Powinienem to zrobić wcześniej.

Wylał płyn na czerwone rany wokół kiedyś nieskazitelnej szyi Sehuna, na co młodszy zaczął krzyczeć z bólu, prawie uderzając plecami o regał. Czuł, jakby palono go żywcem, jakby jego szyja się roztapiała. Nie mógł powstrzymać łez spływających z kącików jego oczu. Starszy szybko owinął bandaż wokół ran i zawiązał tkaninę na supeł.

Kiedy mężczyzna zajął się wtykaniem korka w buteleczkę, palce Sehuna przewędrowały wzdłuż drewnianego regału, aż dotknęły rogu jego notatki. Najdyskretniej jak tylko mógł wcisnął papier pomiędzy warstwy bandaża otaczającego jego szyję.




Mężczyźni dookoła niego byli kompletnie pijani. Mimo to, żaden się na niego nie rzucił. W rzeczywistości, to obsługiwał gości. Był wdzięczny za to małe udogodnienie i, kiedy wszyscy krzyczeli oszczerstwa w jego stronę, by ich pocałował, gdy nalewał im nowe drinki, robił to szybko, by ci nie zdenerwowali się i nie chcieli niczego więcej.     

Kiedy większość z nich straciło już przytomność, na nogach wciąż trzymał się jeden mężczyzna. Sehun obserwował go przez całą noc, jak pił tylko połowę kieliszka, kiedy inni pochłaniali całą zawartość. Wyglądał na młodszego od innych, miał ostrą szczękę i wyraźne brwi. Wydawał się raczej niezainteresowany Sehunem jako rodzajem rozrywki.

– Potrzebuję przysługi – Sehun wymruczał mu do ucha, nachylając się bliżej, kiedy nalewał do jego szklanki alkohol. Jego ciało poruszało się z uwodzicielskim akcentem, by zachęcić mężczyznę, aby ten mu pomógł. Dłońmi otarł o nadgarstki drugiego, podnosząc wzrok, łącząc go w jedno z ciemnym spojrzeniem mężczyzny. – Zwracam się z prośbą o dostarczenie wiadomości, jeśli tylko byłbyś tak miły.

Oczy mężczyzny wyrażały sceptyczność. – Jestem biznesmenem, nie listonoszem.

Pewność Sehuna nieco zelżała, a on wyglądał teraz na wręcz zdesperowanego. – Wszystko, o co poprosisz. Cokolwiek, jeśli to zrobisz.

Starszy rozluźnił lekko krawat i po dłuższej pauzie skinął głową. Sehun wyciągnął małą notatkę, która schowana była w bandażach przez całą noc. – Do Vermilion House, dla Luhana.

Brwi drugiego uniosły się w zaskoczeniu. – Burdel? To twój brat, czy coś? Zdaje się, że radzi sobie lepiej, niż ty.

Sehun zacisnął usta w wąską linię i nie odpowiedział.

– Zgoda. Mogę spędzić z nim noc w ramach wynagrodzenia?

– Nie.

Sehun zobaczył kolejne uniesienie brwi, biznesmen był wyraźnie zaintrygowany jego buntem. – Och?

Zdeterminowany wyraz twarzy Sehuna trochę osłabł, kiedy spuścił wzrok na podłogę. – Proszę, nie. – Spojrzał w górę na mężczyznę przez kurtynę swoich rzęs, bojąc się odezwać, ale musiał zrobić dla Luhana wszystko. – Ze mną, jeśli już chcesz.

Skulił się, ale mężczyzna zwyczajnie machnął ręką bez chwili zastanowienia. – Nie, dzięki, jesteś zbyt chudy jak na mój gust. Obawiam się, że mógłbym złamać cię w pół. – Mężczyzna obrócił kark, rozglądając się. – Znasz w tym domu miejsca, gdzie znajdę coś cennego?

Kąciki ust Sehuna wywinęły się do góry w uśmiechu.

Biznesmen uciekł z częścią biżuterii Hany i oczywiście, wiadomością dla Luhana. Rozstał się z Sehunem salutując, obiecując, że wiadomość trafi do chłopaka.  

Sehun skulił się w rogu i czekał, aż inni mężczyźni się ockną. W myślach przechodził przez swój plan ucieczki, ten sam, który wymyślił i sprostował już parę tygodni temu. Sehun wiedział, że nie może uciec, dopóki jego mentor jest żywy. Mężczyzna ma ważną pozycję w społeczeństwie, uszy i oczy w całym mieście. Pozostali mężczyźni w tym pomieszczeniu są przekonani, że jest Sehunem, uczniem tego człowieka, a nie jego osobistym niewolnikiem dla przyjemności, który żyje w piwnicy pod domem. Nikt nie będzie go podejrzewał o morderstwo.

Kazał samemu sobie się uspokoić. Kiedy pojawi się okazja, gdy zadecyduje o tym los, znowu będzie ze swoją miłością. Z jego Luhanem. Sehun rozpaczliwie modlił się do niebios, by Luhan poradził sobie na razie bez niego. Sięgając w głąb, do cennych wspomnień, zamknął swoje oczy i przeniósł się z powrotem do tego właśnie momentu:    

Delikatne płatki śniegu tańcząc, spadały z nieba, lądując na rzęsach Luhana, kiedy pozwolił, by parasol, który leniwie trzymał w dłoni oparł się o jego ramię. Sehun stał zwyczajnie w miejscu, całkowicie oczarowany swoim kochankiem. Obserwował, jak czysta, niezmącona błogość wstępuje na jego twarz, kiedy ich spojrzenia spotkały się ze sobą, a on rzucił się do biegu w stronę Sehuna. To była pierwsza środa, kiedy oboje wyznali sobie swoją miłość.

Jedyne czego pragnął, to zobaczyć znowu ten uśmiech, dotknąć tych miękkich ust, poczuć pasję i miłość, która przejmuje jego całe ciało, gdy są ze sobą. Naprawdę miał nadzieję, że może zaufać temu biznesmenowi, że wykona on swoją część, jako doręczyciel.




Oh Pauline®

6 komentarzy :

  1. Z każdym kolejnym rozdziałem mam takie wtf, nie mogę się pozbierać i wiem, że to skończyć się szczęślwie nie może. Chyba, ze ja mam tylko takie przeczucia i skończy się w miarę szczęśliwie. Już sama nie wiem... Nie pisałam chyba tego, ale strasznie podoba mi się fabuła, jest taka jakaś inna od reszty. Kocham jak tłumaczysz, naprawdę. Będę Ci dziękować w nieskończoność, bo naprawdę ratujesz niekórych od czytania po angielsku :3 Fik jest boski, świetne tłumaczenie i nic więcej mi nie ptrzeba do szczęścia :D Życzę weny oraz czasu na dalszą pracę <3
    Pozdrawiam, Miś Yogi

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję że ten biznesmen na pewno mu pomoże. Chce żeby nie już się spotkali, za każdym razem gdy widzę ich ból mnie też ściska w sercu, że jeszcze się nie zobaczyli po tak długim czasie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oby ten biznesmen pomógł mu.. Jezu czy on sie kiedyś uwolni od tego mentora Boże czy on jest jakiś nie wyrzuty i teraz mi szkoda tej Hanny :'( Mam nadzieje ze wkoncu sie spotkają i bd razem i szczesliwi bd gdzieś Sb żyć razem z ta wiśnią i bd sie tam kochac ale Lu han nie bd tam sam jak w snach bd tam z Se hunem <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3
    Powodzenia <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak można być takim człowiekiem? -.-
    Oby wszystko dobrze się skończyło :( Powodzenia w tłumaczeniu ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak ja uwielbiam to ff ;;;;; tak mi ich szkoda, biedne hunhany ;;;;; jeszcze kilka rozdziałów zostało i juz nie umiem sie doczekać <3 Hwaiting~! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja się boję czytać dalej >.<
    Tak bardzo spodobało mi się to opo, że nie mogę przestać o nim myśleć xDD
    Nie wiem czy odpalę kolejny rozdział, bo jeszcze nie skończyłaś tłumaczyć, a jak jakaś akcja się zawiąże, to co ja pocznę? >.<
    Po angielsku o tej porze nie przeczytam bo jestem za zmęczona żeby zrozumieć xDD
    Powodzenia w tłumaczeniu ~!

    /Annaraya

    OdpowiedzUsuń