12/27/2014

ZKW [13]

Złote Kwiaty Wiśni 


13/19
autorAlbinoPeacock
tytuł rozdziału: Niewinny | oryginał: Pure

L u h a n osunął się po ścianie oddzielającej jego pokój od pokoju Baekhyuna. Wtorki zawsze były jednym z najgorszych dni. Przepełnione niczym innym jak podnieceniem z niecierpliwości przed nadchodzącym dniem, ale teraz wypełnione były również lękiem, bo kiedy z utęsknieniem wyczekiwał jutra, to wciąż był pełen strachu przed tym, co zobaczy, kiedy Sehun w końcu się u niego zjawi. Będzie tylko kilka siniaków czy może coś gorszego? Blizny po zawiązanych linach wokół jego nadgarstków czy może głębokie ślady po zadrapaniach na jego plecach?

Z każdym tygodniem jest coraz bardziej przerażony. Boi się, że z jego świata zniknie Sehun.

Młody mężczyzna wplótł palce w swoje miękkie włosy, próbując zignorować erotyczne okrzyki wydawane przez jego przyjaciela drzwi obok. Doskonale wiedział, że Baekhyun zabawia teraz tego obrzydliwego człowieka, który zawsze zostawia go brudnego, dławiącego się własnymi łzami. Zastanawiał się, czy może mogliby iść potem na rynek złożyć wizytę pewnemu sprzedawcy, by podnieść młodszego trochę na duchu.

W tej zadumie, jak na zawołanie, przez uchylone drzwi do pokoju Luhana zajrzała głowa wspomnianego chłopaka. Jego włosy wyglądały schludniej niż zazwyczaj, a uśmiech był jeszcze szerszy. Nie trzeba się długo zastanawiać by wiedzieć, co wprawiło go w taki nastrój.

Luhan spanikował i szarpnął się do góry.

– Co ty tutaj robisz!? – wysyczał, na co drugi lekko wydął wargi.

– Masz zabawny sposób witania przyjaciół.

Luhan wciągnął wyższego chłopaka do środka, przebiegając nerwowo wzrokiem po ścianie, modląc się do niebios, by Baekhyun był przez chwilę cicho.

– Przyszedłem spotkać się z Baekhyunem. Wiem, że to trochę niespodziewane, ale zapłaciłem za wejście i pomyślałem, że to będzie miła niespodzianka. 

– J-jest zajęty – powiedział Luhan w tym samym momencie, kiedy obok rozbrzmiał dźwięk drapania paznokciami o ścianę, łączący się z głośnym jękiem, który niewątpliwie był głosem Baekhyuna. Chanyeol wyglądał na załamanego.

– Och. Ja… chyba powinienem wiedzieć, żeby nie przychodzić bez zapowiedzi. Przepraszam.

Niższy mężczyzna poczuł jak ramiona Chanyeola lekko zapadają się w jego uścisku, więc chwycił je jeszcze mocniej. – Dziękuję, że przyszedłeś. To bardzo miły gest, ale, to po prostu zła pora…

Błysk ciemnego płaszcza i tłustych włosów przemknął przez uchylone drzwi, a chwilę później dało się słyszeć łamiący szloch i ciche wołanie imienia Luhana. Baekhyun zakrztusił się i jeszcze bardziej rozpłakał, Chanyeol wyrwał się z transu, a jego oczy przepełniły zmartwieniem. Zanim Luhan się zorientował, ramiona Chanyeola wyśliznęły się z jego uścisku, a wysoki chłopak biegł w stronę drzwi.

To się nie dzieje. To się nie dzieje. To ostatnia rzecz jaką Chanyeol musi zobaczyć i jest pewien, że również ostatnia, jaką Baekhyun chciałby by ujrzał Chanyeol. Luhan był szybki i brutalnie zatrzymał Chanyeola w połowie progu drzwi pokoju Baekhyuna, zajmując jego miejsce. Oczy małego chłopca stały się szerokie ze zdziwienia. Grube linie proszku antymonowego wokół nich były rozmazane, tak jak za każdym innym razem, kiedy płakał. Trochę nasienia jego klienta sklejało mu usta, reszta pokrywała bladą szyję i policzki. Jego nogi były rozłożone po obu bokach, garbiąc całą sylwetkę na materacu. Swoimi małymi dłońmi z zaaferowaniem przemknął na przód, by zakryć się z marnym tego skutkiem.  

Luhanowi udało się jedynie wysapać: – Chanyeol—! – zanim wspomniany chłopak odzyskał równowagę i znowu natarł na drzwi.

– Czy on jest ranny? – zapytał pospiesznie, i kiedy w końcu zobaczył Baekhyuna, jego czoło zmarszczyło się w niepokoju, a nogi zaprowadziły do małego chłopca. Baekhyun mocno się zarumienił, gdy Chanyeol wyjął z tylnej kieszeni ręcznie haftowaną chusteczkę i wytarł nią białą ciecz. – Wszystko w porządku?

Baekhyun pokiwał głową, patrząc szeroko otwartymi oczami ponad ramieniem mężczyzny na Luhana.

– Chodźmy cię umyć.

Chanyeol zapytał Luhana, czy będzie w porządku, jeżeli to on zabierze Baekhyuna do łazienki i pomorze mu dojść do siebie. Luhan chciał się nie zgodzić, ale stwierdził, że to dobrze zrobi jego przyjacielowi. Pomyślał, że to dobra okazja by pokazać Baekhyunowi, iż pomimo tych wszystkich okropnych rzeczy jakie muszą codziennie robić, jest na świecie jeszcze mały skrawek dobroci, który może polepszyć ich życia. Jakie to szczęście, że jego Baekhyun odnalazł kogoś tak niewinnego jak Chanyeol. Dla niego, Chanyeol jest osobą, która uratuje i ochroni jego najdroższego przyjaciela.  

– Nie mam za dużo czasu, zanim pójdę… – patrzył nerwowo na wysokiego sprzedawcę, nie do końca wiedząc jak dokładnie opisać to, co robi na ulicy przed domem – szukać więcej klientów. Ale do tego czasu będę czuwać.

Baekhyun poruszył się gwałtownie, by rozpocząć kąpiel. Luhan chwycił Chanyeola za nadgarstek i wyszeptał szczere „dziękuję”, na co wysoki chłopak uśmiechnął się promiennie i podążył za wiotkim chłopcem, którym wyraźnie był zauroczony. Luhan zamknął drzwi i pozwolił swojej głowie opaść do tyłu by oparła się o nie, rozkoszując się uciekającym czasem jaki mu pozostał do włożenia jego najbardziej prowokującego stroju, zanim z odwagą wyjdzie naprzeciw zimnemu powietrzu i zimnym ludziom z zewnątrz.

Baekhyun zaryzykował i spojrzał w tył przez swoje ramię, dostrzegając Chanyeola, który odwrócił wzrok w zakłopotaniu, jakby dopiero teraz pojął, że jedno z nich jest nagie. Baekhyun widział w tej skromności szczerość, zwłaszcza kiedy jego ciało stale było wystawiane na widok wygłodniałych i pożądliwych klientów. Niski mężczyzna przesunął ręką ponad ciepłą wodą. Wyprostował się i zanurzył jeden palec, a potem ostrożnie wsunął się cały.

Zapomniał o rozsądku i podjął wszelkie ryzyko:

– Dołączysz do mnie?

Głowa Chanyeola uniosła się do góry, na jego twarzy widniała niepewność, po czym oblała się rumieńcem, a on nieśmiało odmówił. Zamiast tego usiadł obok wanny i starannie mył kremową skórę chłopaka, rozsiewając dreszcze po całym jego ciele. Sposób w jaki mył go Chanyeol całkowicie różnił się od zwyczajowego drapania skóry do czerwoności. Nie potrafił przez to powstrzymać kilku westchnięć uciekających z jego ust, które Chanyeol również wyczyścił.

– Dlaczego wróciłeś? – zapytał mały mężczyzna po długiej ciszy. – Naprawdę nie powinieneś się tutaj pokazywać. Ze mną. To może zniszczyć twoją reputację.

– Wiem kto jest złą osobą, kiedy na taką patrzę, Baekhyun, a tobie dużo brakuje do takiego kogoś. Chcę, żeby widzieli mnie z tobą.

Baekhyun spojrzał na Chanyeola jakby nie był całkiem pewny, czy chłopak jest prawdziwy. Jak ktoś na Ziemi może być taki…

– Miły – Baekhyun wyraził na głos soje myśli, studiując twarz Chanyeola, starając się zapamiętać jego rysy z najdrobniejszymi szczegółami, dzięki czemu będzie miał o czym myśleć, kiedy potrzebna mu będzie siła. – Niesamowicie miły. Ledwo się znamy, a ty jesteś taki… – Pozwolił by jego niedokończone zdanie zawisło pomiędzy nimi, nie mogąc znaleźć pasujących słów by opisać mężczyznę naprzeciwko niego.

Sprzedawca zgarnął dłońmi trochę ciepłej wody i oblał nią pierś Baekhyuna. – Czuję, jakbyśmy znali się już bardzo długo. Czy to głupie? – Chanyeol uśmiechnął się do niego. – Być może znaliśmy się w naszych wcześniejszych życiach, hmm?

Baekhyun uśmiechnął się, spoglądając na powierzchnię wody i wzruszył ramionami.

– Jak myślisz, kim dla siebie byliśmy? Znajomymi? Współpracownikami? Przyjaciółmi?

– Kochankami – Baekhyun przerwał mu nagle. Zdrowy rumieniec na jego twarzy nie miał nic wspólnego z gorącą wodą, w której był zanurzony. Uniósł swoje spojrzenie, łącząc je z Chanyeola. Był przyzwyczajony do intymności fizycznej, ale nie psychicznej. Wysoki chłopak ostrożnie pochylił się do przodu, nie śpiesząc się, przychylając się ponad krawędzią wanny, aż w końcu nakrył usta Baekhyuna w czułym i delikatnym pocałunku. Przez całe swoje życie Baekhyun nie doświadczał niczego innego jak szorstkość i brutalność, pocałunki i dotyk Chanyeola nie były niczym takim. Przywracały wiarę. Były orzeźwiające. Dawały mu nową iskierkę pasji do życia. Nie było wątpliwości – Chanyeol musiał zostać zesłany dla niego z nieba.

Chanyeol z wahaniem przerwał pocałunek i oparł swoje czoło o to Baekhyuna.

– Całkiem możliwe, że nimi byliśmy – powiedział sprzedawca z szerokim uśmiechem, ale Baekhyunowi chwilę zajęło pojęcie tego, co do niego powiedziano, bo pocałunek nie tylko zabrał mu oddech, ale także i myśli.


 {


Minęło już kilka godzin od zakończenia tygodniowych zajęć Sehuna. Powinien niedługo się zjawić. Luhan cierpliwie czekał przed Vermillion House, stojąc obok wysokiego, przysadzistego mężczyzny, który odbywał swoją służbę przy głównej bramie. Stawało się ciemniej i ciemniej, i zanim się zorientował, czas przesunął się do wczesnych godzin porannych. Ostatni klient wyszedł z domu z raczej zadowoloną miną.

Luhan czuł, jakby nie mógł oddychać. Nie potrafił jasno myśleć, bo nawet kiedy Sehun nie przychodził o wyznaczonej godzinie, to zjawiał się spóźniony w ciągu wieczora.  

Mężczyzna przy bramie powiedział do niego, że czas już wejść do środka, a Luhan był mu wdzięczny, że nie zapytał go, dlaczego stał nieruchomo przez tyle godzin, zwyczajnie patrząc w dół ulicy, rozpaczliwie pragnąc ujrzeć chłopaka z leniwym, obojętnym wyrazem twarzy, który zmieniał się w czystą rozkosz, kiedy w zasięgu jego wzroku pojawiał się Luhan. Dzięki temu, za każdym razem, serce Luhana wzlatywało do nieba.

Ale dzisiaj, nie doświadczy tego.

Kiedy znalazł się w środku, usiadł przy oknie i zwyczajnie wpatrywał się w brukowaną alejkę aż do świtu, kiedy słońce wynurzyło się zza horyzontu. Sehun nie przyszedł.


{


Luhan zbudził się w ciągu dnia, znacznie później niż zazwyczaj i spostrzegł, że zasnął w dość niewygodnej pozycji przy oknie. Jego kark był zesztywniały, a plecy bolały. Pomimo strachu, który teraz odczuwał, zignorował wszystkie najgorsze scenariusze przesuwające się po jego głowie, pamiętając, co powiedział mu Sehun, co wydawało się być wieki temu: spotkają się na stoisku z kwiatami, w czwartek, zaraz po zachodzie słońca, jeżeli stanie się tak, że nie przyjdzie do Luhana.

Ta jedna instrukcja utrzymywała Luhana przy rozsądku do końca dnia, aż udało mu się wymyślić jakąś gadkę, by wyjść na rynek.




Sehun nie był pewien ile już dni jest trzymany w tym podziemnym piekle. By zabić czas i całkowicie nie zwariować bardzo dużo spał, ale w rezultacie stracił poczucie czasu. Kilka dni, może tygodni (nie jest pewien ile dokładnie) nie miał nic poza ciemnością i okrucieństwem. Ciemność, z którą przyszło mu się mierzyć jest do wytrzymania, ale okrucieństwo…

Drzwi piwnicy otworzyły się i jego mentor rozłożył drewnianą drabinę. Na zewnątrz było ciemno.

Nie, nie będzie już nazywał tego człowieka swoim mentorem, nigdy więcej. To nigdy nie było prawdą, ale teraz, bardziej niż kiedykolwiek, ten podły człowiek nie zasługiwał na taki tytuł.

Niezaprzeczalnie czuł już łzy strachu i upokorzenia, które zgromadziły się w jego oczach, kiedy wykonywał rutynową procedurę z ostatnich dni: kładł się na plecach i znosił cierpienie. Robił tylko to.

Kiedy mężczyzna w końcu dał sobie upust, Sehun zadrapał się warstwą grubej liny, misternie zawiązanej wokół jego szyi, spod której widać było czerwoną, podrażnioną skórę. Koniec liny był również starannie zawiązany, tyle że wokół drewnianego regału, który podtrzymywał butelki z alkoholem. To zabezpieczenie, w przypadku, gdyby Sehun próbował uciec.

Kiedy starszy ponownie miał już na sobie ubrania i szedł w stronę wyjścia, trzymając latarnię, jedyne źródło światła Sehuna, młody mężczyzna zawołał ochrypłym głosem:

– Proszę, jaki jest dzisiaj dzień?

– Czwartek. Jesteś tutaj już prawie tydzień. – Z tymi słowami drzwi piwnicy zatrzasnęły się, a Sehun ścisnął dłońmi brudną kołdrę pod nim i owinął się nią, udając, że to Luhan. Miał nadzieję, że kochanek nie zapomni o nim.




Luhan gryzł swoją różową dolną wargę, drżąc na zimnie. Kyungsoo przyglądał się mu z zaciekawieniem, zanim pośpieszył ku niemu z ciężkim kocem, którym osłaniał swój woź każdej nocy. Luhan ukłonił się z wdzięcznością.

– Czekasz na kogoś? – zapytał go sprzedawca kwiatów, kładąc mu na maleńkich ramionach pled, kiedy ten znowu się wzdrygnął. Luhan stał na kamiennym moście, nie tak daleko od jego stoiska od przeszło już godziny czy nawet dwóch, patrzył jedynie na wąski potok, pogrążając się w zadumie.

– Tak – odpowiedział nieobecnym głosem Luhan. Kyungsoo nie naciskał, kiedy dostrzegł, że jego rzęsy były mokre od łez.

– Powinieneś naprawdę wejść do środka. Ochładza się, kiedy jest ciemno.

Luhan nagle wybuchł płaczem, ciężki szloch wstrząsał jego całym ciałem. Kyungsoo wyglądał na zaskoczonego.

– Jest ciemno – załkał Luhan. – Słońce już zaszło, a jego nie ma.


 Mam teraz takiego lenia, że musicie mi dać siłę, żebym się wzięła za tłumaczenia, bo dosłownie nie chce mi się za nic brać. Nawet od ficzków ostatnio tylko głowa mnie boli. Co się ze mną dzieje, o lol, to jakaś choroba musi być.

(Cieszę się, że podoba się wam kaisoo ♥)


Oh Pauline®

13 komentarzy :

  1. Asdfghjk. Jezu ;____; Co za pieprznięty człowiek i ohydny z tego mentora, ugh. Po prostu nie na słów na tego ff. Na kolejnym parcie mam ochotę kogoś zabić (czyt: mentor) Przynajmniej baekyeol rozkwita c: Coż, mam nadzoeję, że jakoś to się ułoży, poważnie. Weny życzę na kolejne tłumaczenia oraz chęci. Wiem, czas wolny i nie chce się dosłownie nic, takie prawdziwe! W każdym razie kocham każde twoje tłumaczenie i naprawdę życzę od groma chęci na dalszą prace <3 Pozdrawiam :3
    Miś Yogi

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem co powiedzieć :( Chyba tylko tyle ze czkema :D Aaa i askdbdofjdv Baekyeol TAKIE slodkie <3 Powodzenia <3

    OdpowiedzUsuń
  3. omg, masakra z Sehunem. ;-----; jestem ciekawa w jaki sposób uwolni się z tej przeklętej piwnicy.
    ale za to Chanyeol i jego opiekuńczość jest urocza. :3

    dziękuję Ci za tłumaczenie, czekam na kolejne części

    OdpowiedzUsuń
  4. "Mentor" Sehuna zaczyna mnie mocno irytować :v Biedny Luhan, musi się naprawdę o niego martwić. Sehun już tyle noego wraca... ;-; Za to Baekhyun znalazł swoją prawdziwą miłość <3

    Dziękuję za tłumaczenia. Rób nadal wszystko tak jak robisz. Dokończyć spokojnie to i dalej tłumacz Kaisoo, które jest cudowne na swój sposób <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Musiałam chwilę odczekać po przeczytaniu, bo się rozryczałam i to tak dość mocno. Nie wiem czy to we mnie się coś zmieniło, bo częściej płaczę czy to po prostu HunHan (stawiam na to drugie). W sumie na tym opowiadaniu jeszcze nie ryczałam, było takie prawie, szklanki w oczach, ale żeby łzy poleciały, to jeszcze do tego nie doszło. Do dziś. Zazwyczaj wywoływało u mnie masę emocji, obrzydzenie, litość, żal, gniew, furia, zaskoczenie, niedowierzanie i masę innych, ale tym razem było mi tak cholernie smutno. Łzy zaczęły mi się wylewać odkąd Sehun nie przyszedł do Luhana, ale to był dopiero przedsmak mojej agonii. Kiedy Sehun siedział w tej piwnicy i znosił kolejne tortury nie mogłam, potem jeszcze dowiedział się, że jest czwartek, nie nie spotkał się z Luhanem. I później to, że Luhan tam był i nie no znowu ryczę? Świetnie. Ja nie wiem czemu to tak na mnie działa, ta historia chyba sama w sobie jest tak nafaszerowana niesprawiedliwością... a kiedy mam to sobie jeszcze wyobrazić, to, kurcze to boli no. HunHun jest moim OTP i myślenie o takim okrucieństwie na prawdę sprawia mi ból. A więc jestem sadystką, super. Jak sobie pomyśle, że jakiś stary skurwiel posuwa Sehuna w obleśnej piwnicy, uh. Kiedy zaczynałam to czytać, nie wiedziałam, że będzie aż tak brutalne.
    A i cieszę się, że BaekYeol ma się dobrze. Jedyny pozytyw w tym parcie.
    Dziękuję za tłumaczenie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jezu ! Jakie to piękne .
    Biedny Sehun gdybym mogła to zabiłabym tego "mentora" . Niech on się szybo z tego uwolni i pędzi do Luhana .
    Chanyeol jest boski aż brak mi słów . Cieszę sie , że przynajmniej Baekhyunowi się układa ;D
    Czekkam na NEXT . Hwaiting ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem co mam napisać. Uwielbiam to opowiadanie. Ma ten fantastyczny, unikalny klimat. Szczerze cieszę się szczęściem baekyela. To miło, że w całym tym potwornym świecie jest szansa na dobre, gorące uczucia, które sprawiają, że ma się siłę, aby żyć.
    Martwi mnie sytuacja Sehuna i Luhana. Nie chcę, aby przez "Mentora" ta dwójka miała się już nigdy nie spotkać! Aż mnie w środku ściska, gdy myślę, iż zostaną rozdzieleni na zawsze. Luhan zostawiony w piekle, osamotniony, być może myślący, że został opuszczony. I Sehun, który został potraktowany jak własność służąca do zaspokajania potrzeb seksualnych tego człowieka. Ah, mam nadzieję, że jakoś uda im się znów być razem.
    Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. W jednej chwili cieszę się że szczęścia Chanyeol i Baeka, a w następnej pojawia się okropne uczucie przerażenia i strachu. Co będzie z Sehunem? Nie wiem czy już to pisałam, ale boję się zakończenia tej historii.. Jednak ciekawość jest silniejsza i z calutkich sił modlę się, aby wszysciutenkie zniechęcenia do ficzkow opuściły Cie, a powróciły same pozytywne :3

    ~Fighting :3

    OdpowiedzUsuń
  9. Pytanie z innej beczki, ale nie wiedziałam gdzie je zadać.
    Czy mogłabyś przetłumaczyć Absolutne Chanyeol?

    OdpowiedzUsuń
  10. To opowiadanie jest naprawdę wzruszające pomimo dużej ilości okrucieństwa i innych okropnych rzeczy. Bardzo podoba mi się wątek Chanbaeka *.* A tak w ogóle to nie martw się, mi tez się nic nie chce chociaż wiem że powinnam wykorzystac tę przerwę od szkoły na jakieś produktywne czynności xd fighting!

    OdpowiedzUsuń
  11. lol to jest tak głupio ułożone że Baekyeol mają super i fajnie a Hunhan cierpi ;_____;
    gdybym miała mieszkać z takim mentorem to wyrzuciłabym go przez okno. śmiesznie by to wyglądało taki stary grubcio wyrzucany przez małego kościotrupa XD
    pomijając fakt że spodobało mi sie przywiązanie szyi Sehuna do tej szafki (?) to mi sie zaraz odpodobało bo Sehun to Sehun ._. i ten staruch nie może go ruszać ok?
    miałam takie feelsy jak Chanyeol mył Baeka, że aż siedziałam i machałam łapkami jak psychol :')
    Łącze się w bólu z Lulu bo on czeka na swojego bojfrenda życia, który jest więziony D:
    ten fik jest boski i trzeba go tłumaczyć bo chce sie dowiedzieć co będzie dalej ;A;
    / Misa która zje wszystkich jeśli dalej nie bedzie to tłumaczone Amane (͡° ͜ʖ ͡°)

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak strasznie długo nie komentowałam, aż mi głupio. :< Nadrobiłam wszystkie części i teraz już nie ma zmiłuj.
    Nie miałam pojęcia, że tak to wszystko się potoczy. Mentor Sehuna to jeden wielki zwyrodnialec, który powinien pójść do więzienia. Mam w głowie taką wersję, że Luhan, Baek, Channie i Kyungsoo uratują Sehuna. Uciekną gdzieś razem i będą szczęśliwi. ♥ To byłoby piękne, chociaż przypuszczam, że to będzie zupełnie inaczej. Cóż... Szkoda mi Lulu, biedaczysko pewnie myśli, że jego ukochany umarł albo jeszcze coś gorszego. Chociaż nie wiem co może być gorsze od śmierci. Chcę tylko, żeby ten potwór nic mu nie zrobił. A Luhan niech się nie poddaje! :'<
    Swoją drogą to kaisoo jest świetne, zapowiada się na naprawdę epickie opowiadanie. Urzekło mnie swoją dowcipnością i postacią Jongina. Naprawdę czuję, że w tym opowiadaniu to dopiero się może wydarzyć! ^^
    Kibicuję Ci i życzę wszystkiego najlepszego na Nowy Rok! Dużo weny oraz wolnego czasu! ♥

    OdpowiedzUsuń
  13. Oh god D:
    Baekyeol cud miód, a Hunhan...
    Ten ff jest naprawdę dobry, bo czuję, jakby te wydarzenia naprawdę miały miejsce. I aż mnie boli serce ;___;
    Niech ktoś Sehuna uratuje....

    OdpowiedzUsuń