Zodiak – 2
2/30
oryginał: Zodiac
autorzy: black_goose, umbrela
OPIS: Wyrocznia widziała zjednoczoną Dwunastkę. Do Królestw zbliża się wojna. Musimy przygotować się do bitwy.
Książę Cieni przesiadywał pod unoszącym się w powietrzu
Kapitolem już prawie pół dnia i jak do tej pory, nikt nie zechciał zejść na
dół, by dowiedzieć się, dlaczego powrócił. Starszyzna z kolegium rządzącego
mówiła coś o złamaniu nakazu wygnania, dopóki ktoś nie wtrącił, że Kai tak
naprawdę nie został wygnany, decydując się z własnej woli opuścić miasto zaraz
po Ceremonii Naznaczenia. Tylko nieliczni słyszeli o wizji Wyroczni i właśnie
te osoby zaprzysięgły, że wygnają Mrocznego Prześladowcę z miasta. Ale Kai
powrócił ze smokiem i wszyscy nagle wycofali swoje postanowienia.
W końcu, na ochotnika, by z nim porozmawiać, zgłosił się Sehun.
– Po prostu dowiedz się, dlaczego wrócił – powiedział jeden ze
Starszych, kiedy Sehun dosiadał ogromnego ptaka, których Królestwo Powietrza
używało do podróżowania. – Oddech wojny spoczywa na naszych karkach, nie mamy
czasu na tego wyrzutka.
Sehun skinął głową, prawie w ogóle nie skupiając się na ich
słowach. Dowie się, dlaczego Kai tutaj jest, ale to nie był jedyny powód, dla
którego chciał zobaczyć się z chłopakiem. Z lekkim ruchem lejców znalazł się w
powietrzu, bez problemu wznosząc się znad latającej wyspy, znikając w gęstych
chmurach, nagromadzonych nieco niżej.
Latanie w chmurach było okropne; wyglądają na mięciutkie, są
takie śliczne, ale tak naprawdę to lodowate i wilgotne mgły. W między czasie,
kiedy się przez nie przedarł, był już cały mokry i wyziębiony. Z jego
zdolnościami mógłby je bez problemu rozdzielić, ale te głupie ptaki były
płochliwe, więc nie chciał ryzykować zrzucenia z siodła. To był długi dystans.
Kierował wcześniej wspomnianym, głupim ptakiem w dół, zataczając ogromne koła,
rozglądając się za smokiem. Jak na tak ogromne stworzenie, ciężko było je
wychwycić. Ostatecznie, to Kaia zobaczył pierwszego, stojącego obok ogromnej
skały, z uniesioną do góry głową. Sehun zbliżył się do ziemi, lądując na
skałach. – Uhh – odezwał się.
Skały poruszyły
się, niskie warczenie rozeszło się gdzieś za głową Sehuna. Jego
ptak zapiszczał, prawie przebijając bębenki uszne i zerwał się do góry,
zrzucając Sehuna z siodła, odlatując w przestrachu ku górze, wciąż skrzecząc z
przerażenia. Skały nadal powoli się poruszały, a Sehun poczuł, jak bardzo są
ciepłe. Zorientował się również, że tak naprawdę nie były kamieniami, sądząc po
ich gładkości.
To, na czym siedział, zatrzęsło się delikatnie, tak że chłopak
zsunął się po boku, lądując na ziemi, która na szczęście pokryta była miękką
trawą. Położył się na plecach, patrząc w niebo. – Czy właśnie wylądowałem na
twoim smoku? – zapytał lekko łamiącym się głosem.
Nagle jego pole widzenia wypełniła głowa Kaia. – Taa –
powiedział – właśnie ją poprosiłem, żeby ciebie nie jadła, więc nic się nie
stało.
– Och, taa, nic, się, nie, stało. Tak. – To by było na tyle z
rozpoczęcia rozmowy silnym uderzeniem. Kai podał mu rękę, którą Sehun chwycił
bez zawahania, pozwalając Kaiowi na pociągnięcie go w górę. Stare
przyzwyczajenia. – Nie wiedziałem, że będzie taki, taki czarny i nie będzie
błyszczał – starał się wytłumaczyć. Spojrzał na smoka znowu, starając się
rozgryźć na jaką część ciała patrzy. Wszystko było zwyczajną kupą czarnych
łusek. Była zbyt duża, by mógł pojąć jej istnienie; jego mózg nie umiał
wyliczyć tego, że coś tak ogromnego może naprawdę istnieć.
– Tak właśnie wyglądają – powiedział zwyczajnie Kai.
Minęła chwila ciszy, a potem kolejna i Sehun zorientował się, że
to nie będzie prosta rozmowa. W końcu Kai zaczął: – Czy Luhan widział, że
nadchodzę?
Sehun skinął głową. – Wyrocznia przewidziała to kilka dni temu.
Powiedział, że przyprowadzisz przyjaciela. Nikt nie sądził, że to będzie… cóż,
smok.
Kai uniósł brew, kiedy Sehun do niego mówił, ale zaraz
przywrócił swoją ekspresję do poziomu ignorancji. – Jeśli mam być szczery, to
nigdy nie sądziłem, że tutaj wrócę, w dodatku ze smokiem, więc to niespodzianka
dla nas wszystkich.
Sehun westchnął, nie mogąc już dłużej wytrzymać. – Kai, po co
wróciłeś?
Sehun nie wiedział, czego się spodziewać. Jakiejś reakcji, tak
sądził. Kai, którego znał Sehun, byłby przez to zraniony, przez słowa, że nie chcą go już
tutaj z powrotem. Co było prawdą. Ale chłopak po prostu dalej patrzył na niego
z umiarkowanym zainteresowaniem, wyraźnie rozważając pytanie. Zmienił się, pomyślał Sehun. Ale jak bardzo, i w których aspektach?
– Myślę, że zdałem sobie sprawę że dzieje się coś poważnego –
odpowiedział Kai. Sehun lekko zadrżał, bo Kai nigdy nie miał proroczych mocy,
nie jak Wyrocznia, ale czasami zastanawiali się, co tak naprawdę potrafi. Tak
mało było wiadomo o Mrocznych Prześladowcach. – Ale, bardzo też tęskniłem za
miodownikiem, strasznie ciężko jest go dostać na południu. – Sehun zamrugał. –
Gdybyś mógł mi go trochę przynieść, byłoby zajebiście.
– Sam sobie go kup – prychnął Sehun. Uniósł twarz ku górze,
patrząc, czy jego ptak był gdzieś w pobliżu.
– Już nie wróci – odezwał się Kai, w jego głosie słychać było
wyraźne rozbawienie. – Musisz złapać gondolę.
– Och – powiedział Sehun, a Kai uśmiechnął się szeroko. To nie był ten
sam uśmiech, jakim przyozdabiał twarz, gdy byli dziećmi, ale wciąż jedyny w
rodzaju Kaia. Miło go było zobaczyć, choć tak naprawdę, Sehun nie chciał się do
tego przyznać, że po tylu latach, i po tym wszystkim, co przydarzyło się
Kaiowi, gdy wyrzucano go z Królestwa, wciąż w jakiś sposób uśmiechał się do
niego.
Smok poruszył się, wydał stłumiony odgłos, podobny do spadającej lawiny
kamieni. Kai zwrócił się w prawą stronę, patrząc w stronę kanału, który
wpadał do morza. – Królestwo Wody przybyło – powiedział, a włosy na karku
Sehuna stanęły.
– Skąd wiesz? – zapytał. Kai nie odpowiedział, tylko uśmiechnął
się lekko. Potwierdzając jego słowa, w następnej sekundzie w powietrzu
rozbrzmiał przytłumiony dźwięk trąbki: melodia rogu mgłowego, która była
charakterystyczna dla okrętów Wodnego Królestwa. Sehun wytrącony z równowagi
spojrzał na Kaia.
Skinął lekko głową w jego stronę. – Oświadczę Starszyźnie,
dlaczego powróciłeś – odezwał się formalnie.
Odszedł już kilka kroków, gdy Kai zawołał go po imieniu. – Jak
tam Luhan? – zapytał cichym głosem.
– Nie masz prawa pytać o życie Wyroczni – powiedział Sehun tak
szorstko jak tylko potrafił. Potem odszedł. Smok podniósł głowę, obserwując,
jak odchodzi i Sehun mógł przysiąc, że słyszał, jak Kai mamrotał coś w jego
stronę.
Bez względu na to, co powiedziała Starszyzna, w ogóle, co
powiedział ktokolwiek, Sehun cieszył się, że Kai nie został całkowicie
odseparowany. I to nie dlatego, że się przyjaźnili, choć to też po części,
nawet jeśli Sehun bardzo chciałby się tego wyprzeć, ale dlatego, że Kai był
teraz silny: mentalnie i w zakresie używania swoich mocy. I był inny. Było w nim coś nieznajomego, brak tej porywczości, co być może
zwyczajnie oznaczało, że Kai wydoroślał.
Sehun miał nadzieję, że Starszyzna go wysłucha, kiedy będzie im
o tym mówił. Nie było gwarancji, że Wyrocznia nadal będzie mogła być bronią
przeciwko mrokowi Kaia. Nie mogą wciąż go przetrzymywać na obrzeżach ich
społeczności, alienując od całego miasta, bo jeśli to zrobią, Kai może odwrócić
się przeciwko nim, ofiarując swoją lojalność innemu Królestwu. Nie należał do
ludu Królestwa Powietrza; wyrzekli się go kilka lat temu, a samotnikiem był od
zawsze. Był wystarczająco niebezpieczny dzięki własnym siłom, a z mocą jakiegoś
państwa, najwyższych fechmistrzów obok siebie, miał potencjał do bycia
nieposkromionym huraganem. I Sehun wiedział, które królestwo z chęcią
przyjęłoby pod swoje skrzydła niebezpiecznego Księcia Cieni.
Królestwo Ognia powita go z otwartymi ramionami, a do tego nie
mogą dopuścić.
Suho
zasłonił dłonią oczy przed oślepiającym słońcem i spojrzał w górę na unoszące
się Królestwo Powietrza. Dookoła niego jego armia rozciągała swoje kończyny po
bardzo długiej podróży na statku w ciasnych kajutach. Każdy brał swój plecak,
zarzucając go na ramiona, by znaleźć się jak najszybciej przy gondolach, które
zabiorą ich ku górze. By zabrać wszystko, co ze sobą zabrali, będzie
potrzebnych kilka kursów, choć Suho wciąż miał tylko jeden bagaż.
Przywódca
poczuł czyjąś obecność obok siebie i odkręcił się, by ujrzeć Xiumina,
patrzącego na miasto z podziwem. – Ogromne, prawda? – zapytał Suho, na jego
ustach grało rozbawienie. Nie był tutaj pierwszy raz, ale większość z jego
podwładnych nigdy wcześniej nie widziała Królestwa Powietrza. To nowe
doświadczenie dla nich wszystkich.
Jego
uwagę rozproszył odgłos kroków, jeden z jego żołnierzy zbliżał się do niego, a
u jego boku szedł mężczyzna ubrany w białe szaty armii Królestwa Powietrza. Do
jego klatki piersiowej przypięty był emblemat Fechmistrzów Powietrza. Dla Suho
zawsze była to róża, choć w rzeczywistości miała to być trąba powietrzna.
Mężczyzna wyciągnął ku niemu dłoń. – Powiedziano mi, że jesteś Dowódcą
Fechmistrzów Wody – odezwał się, uśmiechając grzecznie. – Nazywam się Sehun.
Przysłano mnie, by cię powitać.
Sehun
pokierował go i jego drużynę do gondoli, tłumacząc, że wyglądają one na kruche,
ale w rzeczywistości są bardzo bezpieczne. Suho nie zadawał sobie trudu, by
wspomnieć, że był już tutaj, wiedział, że to i tak nie robiłoby żadnej różnicy.
Królestwo Powietrza pielęgnowało tradycje, obyczaje i etykietę. Nawet jeśli
cała armia byłaby wcześniej w ich nacji, to Sehun nalegałby, żeby wszystko im
wytłumaczyć. Poza tym, Xiumin z zachwytem słuchał wszystkiego, co mówił Sehun.
Usytuowali
go w pierwszej gondoli, wraz z kilkoma jego generałami z wyższą rangą. Lot
wypełniony był pytaniami, zadawanymi w stronę Sehuna, dotyczącymi Królestwa
Powietrza, oraz tego, gdzie będą nocować. Sehun nie znał większości z tych
szczegółów i był bardzo niepewny swoich odpowiedzi. Według Suho był on
rozproszony. Nie wyglądało, żeby jego podwładni zwrócili na to uwagę,
zatapiając się w rozmowie pomiędzy sobą. Generałowie rozmawiali szeptem, nie
włączając w to Suho. Dowódca wychylił się z gondoli, obserwując, jak coraz
bardziej oddalają się od ziemi.
Sehun
rozstąpił dla nich chmury maleńkim podmuchem powietrza, za co Suho był
niezmiernie wdzięczny. Fechmistrz Wody czy też nie, nie lubił być mokry. Kiedy
przedarli się przez chmury, Suho z powrotem skupił się na swoich generałach, bo
jedyne, co teraz było widać z gondoli, to ogromne połacie chmur. I wtedy, jeden
z jego generałów zaczął głośno krzyczeć, wskazując palcem w przód.
Następnie
Suho usłyszał hałas, odgłos, jakiego nigdy wcześniej nie słyszał w swoim życiu.
To był głęboki, odbijający się echem ryk, coś jak rozdzierający metal. Poczuł
to nawet w kościach, jego instynkt kazał mu szykować się do walki. Jeden z
mężczyzn podskoczył i prawie wypadł z pokładu, gdyby nie inny generał, który
złapał go za przedramię, by ten mógł znowu złapać równowagę. W następnej chwili
coś ogromnego, czarnego i przerażająco szybkiego przefrunęło obok gondoli, fale
energii uderzyły w okręt.
Suho
szybko uniósł twarz, jego włosy szalały na wietrze. To był smok. Prawdziwy
smok. Mężczyzna od małego był uczony, że te kreatury wyginęły. A nagle widział
jednego, lecącego w stronę miasta. Smok nadal wydawał te okropne dźwięki, przez
co Suho starał się nie dzwonić ze strachu zębami.
– Och!
– krzyknął uzdrowiciel, którego Suho nie chciał ze sobą zabierać. – Nie
wiedziałem, że smoki nadal istnieją! – Chłopak brzmiał, co zdziwiło Suho,
raczej na zaciekawionego niż przestraszonego.
Xiumin
miał szeroko otwarte oczy, patrząc w górę. Spadł ze strachu ze swojej ławeczki
i siedział teraz na podłodze, najprawdopodobniej zbyt zszokowany, by poruszyć
się z miejsca. Suho schylił się, chwytając jego rękę, ciągnąc go do góry na
ławeczkę. – Wszystko w porządku? – zapytał. Xiumin skinął głową, zaciskając
usta, aż stały się sine.
– Co to
było? – zapytał Sehuna jeden z generałów, jego twarz była biała.
Sehun
również był blady, ale Suho wyczuł, że nie ze strachu, a raczej ze złości. – To
był Mroczny Prześladowca. I jego… smok. – To zdanie było dla Sehuna bardzo trudne
do wypowiedzenia.
–
Mroczny Prześladowca? – zapytał Suho, unosząc brew. Słyszał o takiej osobie,
zresztą, kto nie? On i Wyrocznia byli postaciami, które znał każdy fechmistrz,
dwójka mutantów, którzy ujawnili swoje moce w tym samym czasie, w tym
samym królestwie. To było trochę
kłopotliwe, szczerze mówiąc. Królestwo Powietrza dość szybko się z tego
otrząsnęło, gdyż Wyrocznie były pożądane przez każdą nację, a to znowu oni
mogli się tym obnosić. Prawie w ogóle nie mówili o Księciu Cieni, co wywodziło
się z ich wierzeń ludowych. Suho wiedział, że czuli się przez niego zhańbieni
i, dlatego właśnie, wygnali go, udając, że nigdy się nie narodził.
Oceniając
po sposobie, w jakim Sehun zagryzał swoją dolną wargę, nie ukrywając zbytnio
złości, ich stosunek do niego nie zmienił się przez te kilka ostatnich lat.
Suho znał legendy, ale jeśli Mroczny Prześladowca był naprawdę tak silny, jak
mówiły wierzenia, a w dodatku panował nad smokiem, to zdecydowanie mógłby stać
się pożądanym skarbem na tej wojnie.
Kiedy
gondola dotarła do powietrznego portu, smok siedział na skraju unoszącej się
wyspy, a mężczyzna, który biegał wzdłuż doków, starając się coś z tym zrobić,
wyglądał na tle jego ogromnej postawy jak liliput. Pomiędzy skrzydłami
stworzenia, na szczycie grzbietu, siedział chłopak, który musiał być Księciem
Cieni. Ubrany był w szaty tak czarne jak jego smok, a jego skóra była mocno
opalona, potwierdzając wiadomości o tym, ze żył cały czas na Południu.
–
Przepraszam – powiedział Sehun, opuszczając mężczyzn z Królestwa Wody, idąc w
stronę smoka, machając ręką, by przykuć uwagę Jeźdźcy. Wiatr zagłuszał ich
rozmowę, ale wyglądało, jakby krzyczeli.
Suho
powoli orientował się, że nie mają nikogo, kto zaprowadziłby ich do środka.
Jego mężczyźni zaczynali się gromadzić wokół niego, wyraźnie myśląc, że ma on
jakiś pomysł na dalsze ruchy.
Zostali
uratowani przed potencjalnym zgubieniem się w przestronnych salach kapitolu
przez sługę, ubranego w białą tunikę, który głęboko się przed nimi ukłonił,
mamrocząc, by podążali za nim. Chłopak był tak uległy, że Suho automatycznie
poczuł wstręt do etykiety. Szli za nim w dół, aż do ogromnych, bogato
zdobionych drzwi z białego kamienia. To było dziwne. Suho był przyzwyczajony do
białego, żył w końcu na lodowcu, ale te drzwi dawały mu surrealistyczne
poczucie domu, kiedy tak naprawdę, nic, co mógł tutaj zobaczyć nie było takie,
jak w jego własnym królestwie.
Przy
holu wejściowym czekał na nich mężczyzna w bogato zdobionych, białych szatach.
Suho rozpoznał w nim Dowódcę Fechmistrzów Powietrza. Spotkał go wcześniej raz,
kiedy fechmistrz był o wiele młodszy, ale wciąż dało się go poznać. Miał bardzo
charakterystyczną twarz.
Ukłonił
się nisko, kiedy podszedł do niego Suho, a ten z kurtuazją oddał powitanie: –
Tao, prawda? – zapytał.
Tao pochylił
głowę. – Cieszymy się, że do nas przybyłeś, ty i reprezentacja Królestwa Wody.
– Miał zaskakująco delikatny głos, niepasujący do tak ostrej twarzy.
Suho
nie wiedział, co odpowiedzieć na te słowa. Oficjalny ton był niewygodny.
Przecież nie mógł powiedzieć, że nie cieszy się że może tutaj być. To właśnie
tego nienawidził w Królestwie Powietrza: było zbyt dużo niepotrzebnych
formalności i tradycji, przez co nigdy nie wiedział, jak dokładnie powinien
zareagować i zawsze, kiedy tutaj był, mówił coś nieodpowiedniego. W
ostateczności, pochylił głowę, stwierdzając, że jeśli będzie cicho, to nikogo
nie urazi.
Wyglądało
na to, że Tao przyjął ten gest jako perfekcyjnie odpowiednią odpowiedź i Suho
westchnął z ulgą. – Rozumiem, że chciałbyś rozgościć się w swoich komnatach,
ale nasza Starszyzna zażyczyła sobie z tobą natychmiastowego spotkania. –
Wyglądało, że Tao naprawdę bolało to, że musiał o to poprosić Suho. Fechmistrz
Wody skinął głową, w większości z sympatii dla Tao, postawionego w tej
niewygodnej sytuacji. Nie przejmował się, że spotkanie naruszało etykietę, w
końcu to była wojna. – Służba weźmie twoje przynależności i wskaże twoim
podwładnym pokoje. – Xiumin na myśl o tym, że zostaną rozdzieleni posłał Suho
lekko przerażone spojrzenie. Dowodzący czuł nadchodzący ból głowy.
– Idź –
powiedział Suho, kiedy mężczyźni wyszli jeden za drugim, podążając za sługą.
Xiumin skinął głową, zagryzając usta, podążając za resztą swojej drużyny. Suho
odwrócił się do Tao, który lekko marszczył brwi.
–
Powinniśmy zaczekać na resztę twoich generałów – oświadczył Tao. – Potem
zabiorę cię do Rady Starszych.
Po tym
nastąpiła cisza, Suho walczył sam ze sobą, by nie powiedzieć czegoś głupiego,
związanego z pogodą. Tao był widocznie odcięty od rzeczywistości, wyglądał na
niezainteresowanego, ledwo nawet patrzył na Suho. Może tak właśnie tutaj się
zachowywano, jednak dla obywatela Królestwa Wody było to niezmiernie
niewygodne. Myślał o porozmawianiu na temat smoka, ale jeśli Sehun był z tego
powodu zły, to nawet nie chciał myśleć, co zrobi Tao. Myśl o Mrocznym
Prześladowcy, jednakże, przyniosła mu na myśl coś innego, o co chciał zapytać.
– Kiedy
zobaczę się z Wyrocznią? – zapytał, zwracając się w stronę chłopaka.
Sposób
w jaki Tao odwrócił się do niego, prawie w zwolnionym tempie, z zszokowaną
twarzą, mówił Suho, że powiedział on coś bardzo nieodpowiedniego. – Wyrocznia
nie widuje się z nikim innym niż jego słudzy i najwyżsi z Rady Starszych.
– Ale
to on jako jedyny widział wojnę – powiedział Suho, powstrzymując się przed
dodaniem „rzekomo”. To prawdopodobnie by mu nie pomogło. – W ogóle go nie
zobaczę?
Tao
pomyślał nad tym. – Być może – powiedział chłodno – po naszym zwycięstwie
dołączy do ceremonii. Na chwilę.
Suho
był zbyt zaskoczony, by zareagować. Spodziewał się, że Wyrocznia będzie
włączona w przygotowania wojenne, może nie jako wojownik, ale jako głos w
Radzie. Nie było sensu w odizolowywaniu kogoś tak ważnego jak Wyrocznia od
negocjacji; to on widział prawdopodobne zdarzenia bitwy. To Wyrocznia widziała
nadchodzącą dwunastkę, a teraz ma nie być włączona do rozmów?
Tao
znowu wpatrywał się w ścianę. Suho stwierdził, że woli tę niezręczną ciszę od
wywołania kolejnego faux pas. Nie zajęło długo, by jego wszyscy główni
generałowie dotarli na miejsce. Tao ukłonił się im, powtórzył wiadomość i
przeprosiny w związku z nagłym zebraniem zaraz po ich przybyciu. Suho był
wdzięczny swoim generałom, że uchronili go przed ponowną wymianą zdań z Tao.
Mogłoby sie wydawać, że ze względu na to, iż obydwoje są Dowódcami
Fechmistrzów, to powinni szybko się zaprzyjaźnić, jednak ten sam poziom mocy
nie był żadną pomocą.
Tao
odkręcił się i poprowadził ich przez ogromny korytarz. Okna, które okalały hall
były wysokie, dając całemu pomieszczeniu uczucie otwartej przestrzeni. Lekki
materiał szat Tao falował, kiedy szedł, a srebrne nitki błyszczały od słońca.
Suho czuł się w swoich ubraniach z podróży bardzo niechlujnie i rozmyślał nad
zapytaniem, czy mógłby się szybko przebrać. Po chwili rozmyślania stwierdził,
że raczej wolałby czuć się komfortowo niż ładnie, i że Starszyzna będzie całe
spotkanie patrzeć na niego z góry bez względu na to, w co byłby ubrany.
Spotkanie
odbywało się w ogromnym, okrągłym pomieszczeniu, ściany były tak samo obsypane
podłużnymi oknami jak w korytarzu. Starszyzna siedziała na podwyższeniu, więc dosłownie patrzyli
z góry na dowodzących armią Wodnego Królestwa. Wzdłuż ścian były kamienne
siedzenia, większość z nich pusta. Tao gestem wskazał na grupę i wyszeptał: –
Możecie usiąść, jeśli tylko chcecie. – A sam stanął obok podwyższenia
Starszyzny.
–
Witajcie – powiedział jeden ze Starszych. Jego tytuł był raczej mylący, bo nie
wyglądał na więcej niż pięćdziesiąt parę lat, co według Suho wcale nie było tak
dużym wiekiem, nawet w Królestwie Wody, gdzie wojownicze tradycje obniżały
średnią długość życia. – Przepraszamy, że zmusiliśmy was do tak szybkiego
spotkania, zaraz po waszym przybyciu.
Główny
generał Królestwa Wody pokłonił się, Suho i reszta mężczyzn powtórzyła
czynność. – Rozumiemy nagłość – powiedział głębokim głosem. – Zaczynamy?
Przemieścili
się do swoich miejsc, ale zanim mogli usiąść, usłyszeli dziwny odgłos. To
brzmiało prawie jak delikatny wydźwięk rwanej, mokrej kartki, ledwo
dosłyszalny. Suho okręcił się, dziwiąc, kiedy pośrodku sali ujrzał Księcia
Cieni. Powietrze za nim było dziwnie poszarpane, jakby widział połamane lustro,
tylko nie tak materialnie. Jego ciemna skóra i ubrania kontrastowały z białymi
ścianami.
–
Zbliża się Fechmistrz Ziemi – powiedział, patrząc na Starszyznę. Na jego twarzy
malował się lekki uśmiech.
Rada
wyglądała tak, jakby miała wyzionąć ducha, jeden z nich wstał otwierając usta,
ale Książę nie dał mu szansy. – Po prostu myślałem, że chcielibyście o tym
wiedzieć – powiedział, wzruszając ramionami, a potem znów rozerwał
czasoprzestrzeń i zniknął.
Suho
spojrzał na Starszych i dostrzegł, że twarz Tao była blada i przepełniona
złością, wzrok przeszywał miejsce, w którym stał wcześniej Mroczny
Prześladowca. Suho nie mógł przestać się uśmiechać, patrząc jak Starszyzna krzyczy
na podwładnych, by upewnili się, że Mroczny Prześladowca opuścił miasto, a
jeśli nie, to mają go do tego zmusić. Suho wiedział, że nie mogą sprawić, by
ten poszedł tam, gdzie sam tego nie chciał. Zadecydował, że koniecznie musi
poznać jego imię. Zdążył polubić tego chłopaka, nawet za zwykłe sprawienie, że
Rada Starszych tak bardzo wyszła z równowagi.
Po
kilku minutach wrzasków na temat tej zniewagi, przypomnieli sobie, że mają
gości i wspólnie doprowadzili siebie do porządku. Na ich twarzach nadal gościły
przeróżne odcienie czerwieni, ale przynajmniej przestali krzyczeć. Wyglądało,
jakby chcieli udawać, że przed chwilą nic się nie wydarzyło, ale w końcu jeden
z generałów zapytał: – Czy dzisiaj ma przybyć Fechmistrz Ziemi?
Starszyzna
wymieniła się pomiędzy sobą spojrzeniami. – Nie – odezwał się jeden z nich. –
Jestem pewien, że Mroczny Prześladowca zwyczajnie—
– Nie
powinniście sprawdzić? – zapytał Suho. Tao spojrzał na niego szeroko otwartymi
oczami. Suho nie dbał o to.
Kiedy
usłyszeli pytanie, na czole jednego ze Starszych wyskoczyła ogromna, pulsująca
żyła, jednak odkręcił się do sługi i polecił mu, by ten sprawdził, czy ktoś się
nie zbliża. Sługa równie dobrze mógłby być Zrodzony Z Cienia, patrząc na to,
jak szybko zniknął za drzwiami.
– Zaczekamy
na przybycie Fechmistrza Ziemi – oświadczył jeden z Rady – lub na naszego
sługę, kiedy wróci i powie, że marnujemy czas.
Suho
westchnął i usiadł na swoim miejscu na bardzo długi okres czasu.
– 3 –
Oh Pauline®
Czy autorka dokończyła tego ff ? Bo pamiętam, że nie mogłam znaleźć 30 rozdziału.
OdpowiedzUsuń*Autorki i nie, do tej pory nie ma 30 rozdziału.
OdpowiedzUsuńZapraszam do nowego, kpopowego katalogu :))
OdpowiedzUsuńhttp://katalog-kpop-jpop.blogspot.com/
Kiedy będzie następny rozdział ? :(
OdpowiedzUsuń