3/01/2015

!? [5] | M


5/10 | M
Oryginał: Interrobang
Autor: chaos-
Tytuł rozdziału: Trzy słowa | oryginał: Three words

– Mogę poznać twoich rodziców? – zapytał nagle Kai, sprawiając tym samym, że Kyungsoo wypuścił łyżkę z ręki i zaczął się dławić swoim jedzeniem, bełkocząc spanikowany: „C-co?!”.

– Twoich rodziców – powtórzył, ostrożnie klepiąc Kyungsoo po plecach. – Chcę poznać twoją rodzinę.

– Nie uważasz, że to trochę za szybko? – Kyungsoo odwrócił spojrzenie. – W sensie, wiesz, spotykamy się dopiero trzy miesiące i, cóż, ja– oni– To za wcześnie.

– Nie powiedziałeś im jeszcze o mnie, prawda?

– Ja– nie. – Nie było po co kłamać. Kai mógłby dostrzec każde kłamstwo Kyungsoo (a w sumie, to każdy by mógł to zrobić, bo mężczyzna, dosłownie, oblewał się potem i maniakalnie zaczynał wiercić, jednak Kaiowi wystarczał zwykły tik oka).

– Mogę zapytać, dlaczego? – odezwał się Kai, odkładając swój talerz do zlewu.

– Oni– ugh, cóż, jak wiesz, Korea nie należy do najbardziej z tolerancyjnych krajów, jeżeli chodzi o homoseksualność. Moi rodzice są zgodni z tymi zasadami i nie chcę skrzywdzić ich czy ciebie.

– I co z tego? – zapytał Kai, pochylając się przez blat, by spojrzeć wprost w twarz swojego chłopaka. – Zamierzasz nigdy im o tym nie mówić? To znaczy, nie wiem jak ty, ale ja mam zamiar być z tobą jeszcze bardzo długo, a nawet wziąć z tobą ślub i mieć koty czy coś takiego, ale chyba się przeli—

– Och, nie zaczynaj. – Kyungsoo przewrócił oczami. – To nie fair, lubię cię tak samo mocno, jak ty mnie.

To nie pierwszy raz, kiedy Kai podejmował temat małżeństwa. Wiedział, jak bardzo działało to na nerwy Kyungsoo. To była taktyka Kaia, używana bardzo często, by postawić na swoim.

– Tylko „lubię”? – Kai odwrócił się, udając smutnego.

Kolejny rodzaj taktyki, którą stosował; Kyungsoo był najzwyczajniej w świecie zbyt wstydliwy, by powiedzieć te trzy słowa, które mogłyby przenieść ich związek na wyższy poziom. Kaiowi to nie przeszkadzało, ponieważ był absolutnie pewny, że Kyungsoo go kochał, ale chciał się w tym utwierdzić i poczuć satysfakcję, słysząc te trzy słowa, tak naprawdę.

– Dobra – prychnął Kyungsoo. – Tylko– Nie bądź uczuciowy. Chcę uświadomić im to powoli, wolałbym raczej, żebyś nie obmacywał mnie po omacku, przysparzając im ataku serca.

– HUH! – Kai przyłożył rękę do swojego serca. – Jak możesz o mnie tak myśleć? Czy kiedykolwiek cię obmacywałem?

– W rzeczywistości, to prawie zawsze. – Jednym z bardziej pamiętnych momentów był ten, kiedy Kyungsoo powiedział o swoim homoseksualizmie swojemu najlepszemu przyjacielowi – Baekhyunowi – wtedy to Kai celowo sprawił, że Kyungsoo znowu miał bardzo zawstydzająco ułożone „fałdy na spodniach”.

– Jeśli przyrzeknę, że będę trzymał ręce przy sobie, to pozwolisz mi się z nimi spotkać?

– Tak.

I po tym, Kyungsoo stał teraz zdenerwowany przed drzwiami domu swoich rodziców, obok niego był Kai, ale o dobre dwie stopy dalej.

– Powiedziałem, że chcę przedstawić im mojego znajomego. – Kyungsoo zacisnął powieki. – O Boże, to będzie do bani, co jeśli mnie nie zaakceptują?

– Jeszcze nie jest za późno, by się wycofać. – Jongin zataczał dłonią kręgi na ramieniu Kyungsoo, zanim odsunął się z ups, zapomniałem, że nie mogę cię dotykać.

Kyungsoo przewrócił oczami i otworzył drzwi, wpuszczając do środka najpierw Kaia. Uspokoił się i skręcił za rogiem, spotykając ze swoimi czekającymi rodzicami. Po pozdrowieniach i uściskach, Kyungsoo zawołał Jongina, by przyszedł się przywitać.

– Uh, to mój przyjaciel Jongin – powiedział Kyungsoo, jego uśmiech lekko zelżał w niepewności.

– O mój Boże, jaki on przystojny! Kyungie, dlaczego wszyscy twoi przyjaciele są tacy wysocy? – Matka Kyungsoo komplementowała Kaia, obdarzając go miłym uśmiechem.

Kai grzecznie odwzajemnił uśmiech i skrzyżował spojrzenie z Kyungsoo, który skinął głową po przygryzieniu wargi. – W zasadzie, to chciałbym wam coś powiedzieć.

Zaślepiona Kaiem matka i ojciec z surowym spojrzeniem odwrócili się w stronę ich syna, czekając, aż ten znowu się odezwie.

– Wiem, że obydwoje mnie kochacie i chcecie dla mnie jak najlepiej, dlatego proszę, wiedzcie, że jestem teraz niezmiernie szczęśliwy, bo… znowu się z wami spotkałem – zaczął Kyungsoo – i– Jesteś głodny, Kai? Bo ja tak.

Kyungsoo pociągnął swojego chłopaka i wepchnął wprost do kuchni. – Nie potrafię.

– Po prostu to powiedz. – Kai wzruszył ramionami. – Dzięki Ci Boże, że nie mam rodziców, którzy robiliby problemy z powodu moich oczywistych różnic.

– Jak? Mam im tak po prostu im to powiedzieć? – westchnął Kyungsoo, szepcząc gorączkowo. – Tak jak w tych filmach, gdzie ze spokojem mówią: „Mamo, tato jestem gejem.”? Nie sądzę, żeby to był dobry sposób.   

– Cóż, zawsze możesz użyć bardziej subtelnej taktyki. „Mamo, tato, czy możecie podać mi masło jestem gejem.” – Kai wzruszył ramionami, na co Kyungsoo kopnął go w goleń.

– Jezu, Jongin, to nie są żarty. To znaczy, ich jedyny syn spotyka się z facetem, jak oni na to zareagują—

– Co? – Przerwał im głos. Kyungsoo podniósł wzrok, jego szeroko otwarte oczy ujrzały ojca, który stał we drzwiach.

Albo, mogli się też dowiedzieć w taki sposób.

– Tato—

– Jesteś– Ty, co synu? – wysyczał, jego matka stała za swoim mężem, a jej twarz wyrażała nadzieję na to, że jej syn żartuje.

– Mamo, tato— – Kyungsoo drżąc, zaczerpnął powietrza. – Jestem z Kaiem, jestem z nim szczęśliwy i przepraszam, że dowiedzieliście się o tym w ten sposób—

– Wynoś się – powiedział zwyczajnie jego ojciec. Żadnego wzburzenia. Zero krzyku. Brak rozpaczliwych prób przekonania Kyungsoo, że to tylko chwilowe. Tylko proste „Wynoś się z mojego domu.”.

Tato.

– Idź robić te swoje homoseksualne rzeczy gdzie indziej – wysyczał, przenosząc swój wzrok na Jongina. – A ty, nie waż się kiedykolwiek znowu zbliżać do mojego syna i otumaniać go swoimi gadkami.

Jongin spuścił głowę w dół, walcząc z pragnieniem odpyskowania, by bronić swojego ukochanego.

Mamo, proszę – próbował Kyungsoo, ale ona tylko zwyczajnie pokręciła głową ze smutną twarzą. – Myślę, że lepiej, jak posłuchasz swojego ojca.

Kyungsoo wybiegł z domu w towarzystwie Jongina. Jechali przez kilka minut do ich mieszkania w ciszy. Kiedy weszli do apartamentu, Kyungsoo usiadł na sofie, po czym wybuchł płaczem.

Jongin natychmiast objął mniejszego mężczyznę swoimi rękoma, szepcząc w kółko przeróżne wersje: Przepraszam, to moja wina. Nie powinienem zmuszać cię, żebyś im powiedział. Przepraszam, przepraszam, przepraszam.

Kyungsoo przywarł do młodszego i płakał w jego pierś. – To nie twoja wina – wymamrotał, łkając. Chciał zwinąć się w kłębek i już nigdy więcej nie ujrzeć światła, bo oni mnie teraz nienawidzą i nigdy mnie nie zaakceptują.

Siedzieli tak razem przez chwilę, co wydawało się godzinami. Dopóki Jongin delikatnie nie ujął małej, płaczącej twarzyczki Kyungsoo pomiędzy swoje duże dłonie i nie zderzył ich ust ze sobą, na co Kyungsoo zdał sobie sprawę, że już nic go nie obchodzi, bo kocha Jongina.

Odsunął się, a na jego twarzy wyrysowane było podekscytowanie. – Kocham cię… – wydyszał, uświadamiając to bardziej sobie, niż Kaiowi. – Tak bardzo cię kocham.

Wszystkie ograniczenia i samokontrola uleciały, kiedy Kai przyciągnął Kyungsoo do pasjonującego pocałunku, jego dłonie znaczyły palące linie wzdłuż pleców i łopatek. – Ja też cię kocham – wyszeptał, popychając Kyungsoo delikatnie na kanapę, unosząc się nad nim, przyciskając swoje usta do pocałunków na jego szczęce i znowu na ustach.

Kyungsoo pociągnął Kaia w dół, tak że teraz ich ciała były bezpośrednio do siebie dociśnięte. Jongin jęknął, kiedy jego biodra dotknęły tych Kyungsoo. Ukrył swoją twarz we wgłębieniu przy szyi Kyungsoo, zaciągając się jego zapachem, zostawiając pocałunki, zanim przejeżdżał po tych samych miejscach językiem i O Boże, Jongin, proszę. Jongin uśmiechnął się na to wołanie, zostawiając swoje pocałunki coraz niżej, w dół zasłoniętego brzucha, nim ułożył swoje gorące dłonie pod materiałem, unosząc go lekko. Zręcznie zdjął koszulkę Kyungsoo, a ten zrobił to samo z jego ubraniem, przyciskając teraz swoją nagą klatkę piersiową do jego.

– Kyungsoo… – wysapał Jongin – jesteś perfekcyjny.

Kyungsoo zarumienił się i odwrócił twarz, ale Kai delikatnie ujął jego podbródek i zmusił go do spojrzenia. – Jestem dupkiem, wiem. Zawsze dostaje to, czego chcę, jestem narcystyczny, flirtuję i dokuczam, ale jestem też desperacko w tobie zakochany. Od twoich ogromnych, wytrzeszczających oczu, po twoje urocze zachowanie. – Cmok w mrugające powieki. – Twoje pomyłki i to, jak gadasz bez zastanowienia, sposób w jaki mówisz i myślisz. – Pocałunek w nos. – Ciebie. – Pocałunek w usta. I kolejny. I kolejny. Nie mogli przestać, nie żeby chcieli, a Kyungsoo nawet by mu na to nie pozwolił, gdyby Kai próbował.

– Chcę ciebie – przyznał Kyungsoo. – Mam w dupie to, co myślą sobie inni, bo chcę tylko ciebie.

Jongin skinął głową, nie marnując czasu, kiedy zdejmował z miękkiego ciała Kyungsoo równocześnie jego spodnie i bieliznę. Ucałował jego kości biodrowe i jego ogromne dłonie ułożone po bokach ciała, kiedy chłopak wyginął się w oczekiwaniu i pożądaniu. Całował w górę i w dół wyeksponowaną skórę Kyungsoo, zanim ten dosłownie zaczął go błagać przestań mnie całować i pośpiesz się.

Jongin roześmiał się i wrócił z powrotem pomiędzy nogi Kyungsoo, szukając po omacku lubrykantu w szufladzie w szafce stojącej obok, śmiejąc się znowu, kiedy napotkał pytające spojrzenie Kyungsoo. Szybko sprawił, że Kyungsoo zapomniał o zapytaniu, kiedy chwycił jego pobudzonego penisa, szarpiąc go lekko. – Jongin… – wyjęczał Kyungsoo.

Uśmiechnął się i kontynuował swoją czynność, jego wolna dłoń otworzyła buteleczkę z lubrykantem, po czym odstawił ją na bok, by mógł szybko jej użyć. Wziął główkę spuchniętej erekcji do swoich ust, delektując się chwilą, kiedy ponad nim roznosiły się lubieżne okrzyki. Zatoczył swoim językiem wokół, na co Kyungsoo instynktownie wypiął swoje biodra ku górze, sapiąc z przyjemności, kiedy Kai wciąż go ssał. Jego umiejętności w fellatio były niesamowite, ale gdy tylko palec nawilżony lubrykantem dotknął jego wejścia, krzyknął.

Kai delikatnie go uspokajał, powoli zataczając kółka wokół splotu mięśni, zanim wcisnął palec, zostawiając pocałunki na jego brzuchu, kiedy ten znów wyginał się w łuk, tym razem bardziej z bólu, niż przyjemności.

– Przepraszam, powiedz mi, kiedy będziesz gotowy. – Głos Kaia był chrapliwy i szorstki, i niesamowicie seksowny. Pozwolił Kyungsoo przyzwyczaić się, zanim dał mu potwierdzenie, by mógł kontynuować. Zwinął swoje palce, na co Kyungsoo podskoczył, jego palce u stóp zaciskały się, a umysł był zaaferowany Jonginem. Młodszy był tak delikatny, jak tylko to było możliwe. Dołożył kolejny palec, poruszając teraz nimi pomiędzy gorącymi ściankami. Umysł Kyungsoo stał się pusty, a jedyne co czuł, to palce Jongina, jego ciepło, jego ciało, jego.

Trzeci palec został wciśnięty. Kyungsoo krzyczał, na co Jongin wpadł niemal w panikę, ale Kyungsoo uspokoił go, błagając, by jeszcze ich nie wyciągał. Zaczął poruszać palcami w przód i w tył ciasnego wejścia, dodając więcej lubrykantu, zaginając palce, dopóki Kyungsoo nie błagał: „Jongin, chcę ciebie, teraz.”

Jongin był więcej niż szczęśliwy, kiedy spełniał tę prośbę, zdejmując swoje spodnie, usadawiając się pomiędzy gładkimi, białymi udami Kyungsoo. Główka jego pulsującego członka nacisnęła na wejście Kyungsoo, na co ten zajęczał.

– Powiedz to – odezwał się Jongin, powstrzymując się przed wejściem w swojego chłopaka. Zajęło Kyungsoo chwilę, zanim pomyślał przez uniesienie seksualne o tym, co powiedział do niego Jongin.

– Kocham cię – wyszeptał, nie przejmując się tym, że jego głos załamał się w ostatniej sylabie, albo raczej zabrakło mu wtedy tchu.

Jongin posłał mu ostrzegawcze spojrzenie, po czym główka jego penisa zatopiła się w ciele drugiego mężczyzny. Czekał aż Kyungsoo się przyzwyczai, zanim cal po calu wsunął się w niego, przyprawiając go o agonię.

Kyungsoo zaczął się wahać, bo paliło, ale nie pozwoliłby Kaiowi teraz przepraszać, i był pewny jak diabli, że nie chce mu pozwolić wysunąć się z siebie, bo chciał tego.

Uczucie pieczenia utrzymywało się przez kilka minut, zanim Kai zaczął się poruszać. Jego taneczne biodra poruszały się fachowo przy ciele Kyungsoo, powodując głośne jęki i lubieżne klapsy uderzającego ciała o ciało, które wypełniały teraz pusty pokój.

Tempo Kaia było szybkie i stabilne, jego pchnięcia były wystarczająco mocne, by wbijały Kyungsoo w kanapę, powodując, że ten krzyczał z rozkoszy.

Spędzili tak kilka godzin, Kai nie pozwolił sobie szczytować, dopóki nie odnalazł prostaty Kyungsoo. Uderzał w nią nieustannie, otrzymując w zamian jęki swojego imienia. Zignorował pilną potrzebę uwolnienia swojej ekstazy u podbrzusza, kontynuując swoje uderzenia, pchając w prostatę Kyungsoo, dopóki obydwoje nie znaleźli się w uniesieniu. Po kilku jękach i sporadycznych pchnięciach, obydwoje doszli kaskadą przyjemności, spełnienia, szczęścia i miłości.

Kai opadł na Kyungsoo, całując go leniwie w usta. – Jak nazwiemy nasze koty?

– Zamknij się – roześmiał się Kyungsoo, podnosząc Kaia, by mógł go pocałować w usta.

–‽–‽–‽–


Kyungsoo jęknął, kiedy przeczytał wiadomość od Kaia, by przyniósł mu kurtkę, bo zapomniał jej zabrać ze sobą. Kai miał zwyczaj zapominania rzeczy, których potrzebował, przez co Kyungsoo musiał mu je przynosić.

Podjechał pod apartament Jongina. Drzwi były otworzone, więc zajrzał do środka, wchodząc ostrożnie, wysuwając głowę zza rogu i prawie krzycząc. Sehun siłował się z Kaiem, a Kai walczył z nim z całych sił.

– Ja pierdole, Jezu Chryste! Przestańcie! – wykrzyczał Kyungsoo, patrząc na dwójkę kłócących się mężczyzn.

Sehun nie robił sobie nic z krzyku, a Kai tym bardziej, więc kontynuowali swoją walkę w ich słabo oświetlonym mieszkaniu. Kyungsoo był całkowicie zbity z tropu i zaniepokojony. Jedyne co teraz przebiegało mu przez głowę, to jak do cholery ma to być rodzicielska troska?

Kai, chociaż był w stanie się utrzymać i najprawdopodobniej wygrać walkę z młodszym chłopakiem, poddał się i pozwolił się przyszpilić do ściany, co było znajomą sytuacją. Kyungsoo wciąż patrzył na nich, a komentarz był na końcu jego języka.

– Jesteś kompletnym idiotą – wyrzucił Sehun.

– Mój umysł jest na tak wysokim poziomie, jak twój, i przepraszam, że psuję ci humor, ale to, co teraz robisz, nie jest najmądrzejszą decyzją. – Kai wywrócił oczami, bezwładną ręką chciał otrzeć krew ze swoich ust.

– Wręcz przeciwnie, mój umysł jest całkowicie różny od twojego, Kai, i czy mam ci przypomnieć, że to ja jestem osobą, która opiekuje się twoim zasranym tyłkiem, bo sam nie potrafisz tego zrobić?

I z tym, twarz Kaia posmutniała, na co Sehun zesztywniał w wyrzutach sumienia. – O Boże, nie chciałem, nie o to mi chodziło, Jongin—

– Czujesz się tym obarczony – beznamiętnie wypluł Jongin, puste oczy uniosły się ku górze, by spotkać się ze wzrokiem młodszego, który mógł zrobić wszystko, ale pozwolił Kaiowi zsunąć się na podłogę, plecami przy zimnej ścianie.

– Jongin, wiesz, że wcale mi o to nie chodziło—

– Zamiar, znaczenie– nie ma tego nigdy, jeśli chodzi o gorzką prawdę. Prawda najczęściej pochodzi z zakorzenionych emocji, a w twoim przypadku, najbardziej szczerym przejawem emocji, jest gniew. Gniew nigdy nie kłamie. – Jongin podniósł się i trącił ramieniem osłupiałego Sehuna i chwycił nadgarstek Kyungsoo. Zatrzymał się w progu. – Przepraszam, Sehun. Mam tę wiedzę w swoim mózgu, a nie mogłem nawet poskładać wszystkiego do kupy, żeby zorientować się, że czujesz się obciążony. Przepraszam, że musiałeś mnie znosić.

– Jongin, proszę… – Stanowczy wyraz twarzy Sehuna załamał się, a jego głos zamienił w szept. – Wiesz, że nigdy nie chciałem cię skrzywdzić…

Wyższy mężczyzna potrząsnął głową i wtedy Kyungsoo zaczął panikować, bo on płakał, a Jongin nigdy nie płacze.

Dosłownie. Byli ze sobą już ponad pięć miesięcy i przez ten czas Jongin nie uronił ani jednej łzy, nawet kiedy został kopnięty w genitalia przez jednego rozzłoszczonego dzieciaka.

– Kai, jesteś pewien, że powinieneś tak zwyczajnie sobie pójść—

Kai zignorował protesty Kyungsoo, wpychając go do auta, odjeżdżając z podjazdu. Łzy wciąż spływały po jego twarzy, rozmazując mu obraz, więc Kyungsoo dosłownie musiał przejąć kierownicę i zmusić go, by zjechali na pobocze.

– Jongin… – zaczął Kyungsoo.

– Przepraszam – wyszeptał Kai, jego głos był ochrypły, rozemocjonowany. – Przepraszam, że musiałeś to widzieć, często się kłócimy, bijemy, zobaczysz. To nic poważnego, przepraszam.

– W-wszystko w porządku? Bo używaliście dość znaczących słów, których w sumie to i tak nie rozumiałem.

Kai wybuchł śmiechem, ponieważ Kyungsoo zawsze wiedział co zrobić, by polepszyć nastrój, nawet jeśli robił to nieświadomie. – Zrobiłem coś głupiego, Kyungsoo.

Mniejszy mężczyzna czekał, by ten kontynuował.

– Spuściłem moje pigułki w toalecie – przyznał Kai, ocierając łzy z policzków, opierając głowę o zagłówek, by odpocząć, jego jabłko Adama poruszało się.

Znowu, Kyungsoo czekał, aż ten zacznie kontynuować. Pięć miesięcy i Kai uporczywie trzymał swoją buzię na kłódkę, za każdym razem, kiedy dochodziło do rozmowy na temat jego leków. Kyungsoo przestał go już o nie pytać, bo nie wygląda na chorego, lekarze powiedzieli, że nie umiera, więc po co się martwić? Ale uczucie zmartwienia znowu przesuwało się w jego brzuchu.

– Myślę, że chyba czas w końcu ci powiedzieć, co? – wykrztusił Kai. Mógł mieć tylko nadzieję, że Kyungsoo go nie znienawidzi. – Boże, miałem nadzieję, że będę musiał to zrobić w bardziej dramatycznych warunkach, kiedy dowiedziałbyś się o tym wbrew mojej woli, a potem płakał nade mną z litości, ale cóż, nie wyszło.

Ciężkie przełknięcie – Kyungsoo. Drżące dłonie – Kai.

– Wszystko o mnie, to jedno, wielkie kłamstwo.


Oh Pauline®

10 komentarzy :

  1. Boże juz czekam<3 Wszystko o nim to kłamstwo O.O I źli rodzice D.O zamiast go wysłuchać to proste ,, Wynos sie" Juz czekam co dalej <3 Powodzenia <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Osz no nie ! Ten rozdział kończy się tak : jestem wściekła smutna i nie mogę się doczekać kontynuacji .... ALE DOBRA TO JEST ŚWIETNE . Super przetłumaczone a historia aż się prosi żeby zacząć ją czytać po angielsku :") Chociaż może sobie to daruję ponieważ i tak na dzień dzisiejszy nic nie zrozumiem :"D
    Tak na koniec podziękuję i życzę powodzenia !! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. matko.. co to jest? ;_;
    dostałam zawału przy końcówce bo w takim momencie skończyć D:
    zabił mnie moment z tym masłem i z imionami dla kotów X"D
    świetne tłumaczenie i kurde dziękuję za nie *-*
    czekam na dalsze rozdziały~~

    /Outsiderka (͡° ͜ʖ ͡°)

    OdpowiedzUsuń
  4. Okej, nie mam pojęcia co napisać, bo mam wtf. Ja chyba naprawdę nie ogarniam co tu się dzieję i boję się reakcjo Kyungsoo, ale mam nadzieję, że cokolwiek by to nie było, żeby nie zostawił Jongina D:
    Rozdział jak zawsze genialny, życzę weny na dalsze tłumaczenia. Hwaiting!
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem co mam myśleć XD jestem zdenerwowana na rodziców D.O, podekscytowana ich zbliżeniem i jeszcze ta końcówka XD boże umieram *^* Rozdział cudowny czekam na dalsze :3

    OdpowiedzUsuń
  6. TAK tak taktaktaktaktaktak *0*
    Kocham Kaisoo a ten rozdział to wybuch mojej miłości do tego!
    A ta końcówka, umrę nim dam radę doczekać XD!

    Kyoni

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezu, jaka końcówka >.<
    Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału po takim wyznaniu x.x

    /Annaraya

    OdpowiedzUsuń
  8. kończenie rozdziału w takim momencie jest niewybaczalne. mam nadzieję, że Kyungsoo nie zostawi Jongina. tym bardziej, że pomiędzy nimi jest tak słodko! ten rozdział tylko potwierdza idealność ich uczucia.
    dziękuję za świetne tłumaczenie.
    pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  9. nie przestawaj nigdy tłumaczyć, jesteś boska dziewczyno! <3

    OdpowiedzUsuń
  10. z nudów w autobusie odpaliłam tego ff, bo nie miałam co czytać I TERAZ TAK BARDZO ŻAŁUJĘ, ŻE ZABIERAŁAM SIĘ ZA TO FF OD DAWNA.
    serio tak mi się podoba postać Jongina, jest taka niezwykła, pokręcona ale strasznie pozytywna dla mnie. kyungsoo odzwierciedla moje ciągłe wtf na wypowiedzi kaia haha
    sehun dla mnie jest taki śmieszny, mimo że zranił kaia, ale i tak jak w 1 rozdziale była kwestia w stylu "wydaję mi się, że mój przyjaciel jest martwy" to mnie to zabiło XD
    rodzice kyungsoo są straszni, tak mi go szkoda :C ale chociaż doprowadziło to do ich zbliżenia, mr ♥
    przez 5 rozdziałów zastanawiam się, o co chodzi z tymi lekami, a rozdział zakończony w takim momencie... proszę Cię, tłumacz dalej, tak dawno nie było nowego chaptera *jak patrzę na datę* :( to opowiadanie zasługuje na przetłumaczenie do końca, a twoje tłumaczenie jest naprawdę dobre ♥
    pozdrawiam i życzę zapału do dalszej pracy C:

    OdpowiedzUsuń