5/10 | M
Oryginał: Interrobang
Autor: chaos-
Tytuł
rozdziału: Trzy słowa | oryginał:
Three words
– Mogę poznać twoich rodziców? –
zapytał nagle Kai, sprawiając tym samym, że Kyungsoo wypuścił łyżkę z ręki i
zaczął się dławić swoim jedzeniem, bełkocząc spanikowany: „C-co?!”.
– Twoich rodziców – powtórzył,
ostrożnie klepiąc Kyungsoo po plecach. – Chcę poznać twoją rodzinę.
– Nie uważasz, że to trochę za
szybko? – Kyungsoo odwrócił spojrzenie. – W sensie, wiesz, spotykamy się
dopiero trzy miesiące i, cóż, ja– oni– To za wcześnie.
– Nie powiedziałeś im jeszcze o
mnie, prawda?
– Ja– nie. – Nie było po co
kłamać. Kai mógłby dostrzec każde kłamstwo Kyungsoo (a w sumie, to każdy by
mógł to zrobić, bo mężczyzna, dosłownie, oblewał się potem i maniakalnie
zaczynał wiercić, jednak Kaiowi wystarczał zwykły tik oka).
– Mogę zapytać, dlaczego? –
odezwał się Kai, odkładając swój talerz do zlewu.
– Oni– ugh, cóż, jak wiesz, Korea
nie należy do najbardziej z tolerancyjnych
krajów, jeżeli chodzi o homoseksualność. Moi rodzice są zgodni z tymi zasadami
i nie chcę skrzywdzić ich czy ciebie.
– I co z tego? – zapytał Kai,
pochylając się przez blat, by spojrzeć wprost w twarz swojego chłopaka. –
Zamierzasz nigdy im o tym nie mówić? To znaczy, nie wiem jak ty, ale ja mam
zamiar być z tobą jeszcze bardzo długo, a nawet wziąć z tobą ślub i mieć koty
czy coś takiego, ale chyba się przeli—
– Och, nie zaczynaj. – Kyungsoo
przewrócił oczami. – To nie fair, lubię cię tak samo mocno, jak ty mnie.
To nie pierwszy raz, kiedy Kai
podejmował temat małżeństwa. Wiedział, jak bardzo działało to na nerwy Kyungsoo.
To była taktyka Kaia, używana bardzo często, by postawić na swoim.
– Tylko „lubię”? – Kai odwrócił
się, udając smutnego.
Kolejny rodzaj taktyki, którą
stosował; Kyungsoo był najzwyczajniej w świecie zbyt wstydliwy, by powiedzieć
te trzy słowa, które mogłyby przenieść ich związek na wyższy poziom. Kaiowi to
nie przeszkadzało, ponieważ był absolutnie pewny, że Kyungsoo go kochał, ale
chciał się w tym utwierdzić i poczuć satysfakcję, słysząc te trzy słowa, tak
naprawdę.
– Dobra – prychnął Kyungsoo. –
Tylko– Nie bądź uczuciowy. Chcę uświadomić im to powoli, wolałbym raczej, żebyś
nie obmacywał mnie po omacku, przysparzając im ataku serca.
– HUH! – Kai przyłożył rękę do
swojego serca. – Jak możesz o mnie tak myśleć? Czy kiedykolwiek cię
obmacywałem?
– W rzeczywistości, to prawie
zawsze. – Jednym z bardziej pamiętnych momentów był ten, kiedy Kyungsoo
powiedział o swoim homoseksualizmie swojemu najlepszemu przyjacielowi –
Baekhyunowi – wtedy to Kai celowo sprawił, że Kyungsoo znowu miał bardzo
zawstydzająco ułożone „fałdy na spodniach”.
– Jeśli przyrzeknę, że będę
trzymał ręce przy sobie, to pozwolisz mi się z nimi spotkać?
– Tak.
I po tym, Kyungsoo stał teraz
zdenerwowany przed drzwiami domu swoich rodziców, obok niego był Kai, ale o
dobre dwie stopy dalej.
– Powiedziałem, że chcę
przedstawić im mojego znajomego. – Kyungsoo zacisnął powieki. – O Boże, to
będzie do bani, co jeśli mnie nie zaakceptują?
– Jeszcze nie jest za późno, by
się wycofać. – Jongin zataczał dłonią kręgi na ramieniu Kyungsoo, zanim odsunął
się z ups, zapomniałem, że nie mogę cię
dotykać.
Kyungsoo przewrócił oczami i
otworzył drzwi, wpuszczając do środka najpierw Kaia. Uspokoił się i skręcił za
rogiem, spotykając ze swoimi czekającymi rodzicami. Po pozdrowieniach i
uściskach, Kyungsoo zawołał Jongina, by przyszedł się przywitać.
– Uh, to mój przyjaciel Jongin –
powiedział Kyungsoo, jego uśmiech lekko zelżał w niepewności.
– O mój Boże, jaki on przystojny!
Kyungie, dlaczego wszyscy twoi przyjaciele są tacy wysocy? – Matka Kyungsoo
komplementowała Kaia, obdarzając go miłym uśmiechem.
Kai grzecznie odwzajemnił uśmiech
i skrzyżował spojrzenie z Kyungsoo, który skinął głową po przygryzieniu wargi.
– W zasadzie, to chciałbym wam coś powiedzieć.
Zaślepiona Kaiem matka i ojciec z
surowym spojrzeniem odwrócili się w stronę ich syna, czekając, aż ten znowu się
odezwie.
– Wiem, że obydwoje mnie kochacie
i chcecie dla mnie jak najlepiej, dlatego proszę, wiedzcie, że jestem teraz
niezmiernie szczęśliwy, bo… znowu się z wami spotkałem – zaczął Kyungsoo – i–
Jesteś głodny, Kai? Bo ja tak.
Kyungsoo pociągnął swojego
chłopaka i wepchnął wprost do kuchni. – Nie potrafię.
– Po prostu to powiedz. – Kai
wzruszył ramionami. – Dzięki Ci Boże, że nie mam rodziców, którzy robiliby
problemy z powodu moich oczywistych różnic.
– Jak? Mam im tak po prostu im to
powiedzieć? – westchnął Kyungsoo, szepcząc gorączkowo. – Tak jak w tych filmach,
gdzie ze spokojem mówią: „Mamo, tato jestem gejem.”? Nie sądzę, żeby to był
dobry sposób.
– Cóż, zawsze możesz użyć
bardziej subtelnej taktyki. „Mamo, tato, czy możecie podać mi masło jestem
gejem.” – Kai wzruszył ramionami, na co Kyungsoo kopnął go w goleń.
– Jezu, Jongin, to nie są żarty.
To znaczy, ich jedyny syn spotyka się z facetem, jak oni na to zareagują—
– Co? – Przerwał im głos.
Kyungsoo podniósł wzrok, jego szeroko otwarte oczy ujrzały ojca, który stał we
drzwiach.
Albo, mogli się też dowiedzieć w
taki sposób.
– Tato—
– Jesteś– Ty, co synu? – wysyczał, jego matka stała za
swoim mężem, a jej twarz wyrażała nadzieję na to, że jej syn żartuje.
– Mamo, tato— – Kyungsoo drżąc,
zaczerpnął powietrza. – Jestem z Kaiem, jestem z nim szczęśliwy i przepraszam,
że dowiedzieliście się o tym w ten sposób—
– Wynoś się – powiedział
zwyczajnie jego ojciec. Żadnego wzburzenia. Zero krzyku. Brak rozpaczliwych
prób przekonania Kyungsoo, że to tylko chwilowe. Tylko proste „Wynoś się z
mojego domu.”.
– Tato.
– Idź robić te swoje
homoseksualne rzeczy gdzie indziej – wysyczał, przenosząc swój wzrok na
Jongina. – A ty, nie waż się kiedykolwiek znowu zbliżać do mojego syna i
otumaniać go swoimi gadkami.
Jongin spuścił głowę w dół,
walcząc z pragnieniem odpyskowania, by bronić swojego ukochanego.
– Mamo, proszę – próbował Kyungsoo, ale ona tylko zwyczajnie
pokręciła głową ze smutną twarzą. – Myślę, że lepiej, jak posłuchasz swojego
ojca.
Kyungsoo wybiegł z domu w
towarzystwie Jongina. Jechali przez kilka minut do ich mieszkania w ciszy.
Kiedy weszli do apartamentu, Kyungsoo usiadł na sofie, po czym wybuchł płaczem.
Jongin natychmiast objął
mniejszego mężczyznę swoimi rękoma, szepcząc w kółko przeróżne wersje: Przepraszam, to moja wina. Nie powinienem zmuszać
cię, żebyś im powiedział. Przepraszam, przepraszam, przepraszam.
Kyungsoo przywarł do młodszego i
płakał w jego pierś. – To nie twoja wina – wymamrotał, łkając. Chciał zwinąć
się w kłębek i już nigdy więcej nie ujrzeć światła, bo oni mnie teraz nienawidzą i nigdy mnie nie zaakceptują.
Siedzieli tak razem przez chwilę,
co wydawało się godzinami. Dopóki Jongin delikatnie nie ujął małej, płaczącej
twarzyczki Kyungsoo pomiędzy swoje duże dłonie i nie zderzył ich ust ze sobą,
na co Kyungsoo zdał sobie sprawę, że już nic go nie obchodzi, bo kocha Jongina.
Odsunął się, a na jego twarzy
wyrysowane było podekscytowanie. – Kocham cię… – wydyszał, uświadamiając to
bardziej sobie, niż Kaiowi. – Tak bardzo cię kocham.
Wszystkie ograniczenia i samokontrola
uleciały, kiedy Kai przyciągnął Kyungsoo do pasjonującego pocałunku, jego
dłonie znaczyły palące linie wzdłuż pleców i łopatek. – Ja też cię kocham –
wyszeptał, popychając Kyungsoo delikatnie na kanapę, unosząc się nad nim,
przyciskając swoje usta do pocałunków na jego szczęce i znowu na ustach.
Kyungsoo pociągnął Kaia w dół,
tak że teraz ich ciała były bezpośrednio do siebie dociśnięte. Jongin jęknął,
kiedy jego biodra dotknęły tych Kyungsoo. Ukrył swoją twarz we wgłębieniu przy
szyi Kyungsoo, zaciągając się jego zapachem, zostawiając pocałunki, zanim
przejeżdżał po tych samych miejscach językiem i O Boże, Jongin, proszę. Jongin uśmiechnął się na to wołanie,
zostawiając swoje pocałunki coraz niżej, w dół zasłoniętego brzucha, nim ułożył
swoje gorące dłonie pod materiałem, unosząc go lekko. Zręcznie zdjął koszulkę
Kyungsoo, a ten zrobił to samo z jego ubraniem, przyciskając teraz swoją nagą
klatkę piersiową do jego.
– Kyungsoo… – wysapał Jongin –
jesteś perfekcyjny.
Kyungsoo zarumienił się i
odwrócił twarz, ale Kai delikatnie ujął jego podbródek i zmusił go do
spojrzenia. – Jestem dupkiem, wiem. Zawsze dostaje to, czego chcę, jestem
narcystyczny, flirtuję i dokuczam, ale jestem też desperacko w tobie zakochany.
Od twoich ogromnych, wytrzeszczających oczu, po twoje urocze zachowanie. – Cmok
w mrugające powieki. – Twoje pomyłki i to, jak gadasz bez zastanowienia, sposób
w jaki mówisz i myślisz. – Pocałunek w nos. – Ciebie. – Pocałunek w usta. I
kolejny. I kolejny. Nie mogli przestać, nie żeby chcieli, a Kyungsoo nawet by
mu na to nie pozwolił, gdyby Kai próbował.
– Chcę ciebie – przyznał
Kyungsoo. – Mam w dupie to, co myślą sobie inni, bo chcę tylko ciebie.
Jongin skinął głową, nie marnując
czasu, kiedy zdejmował z miękkiego ciała Kyungsoo równocześnie jego spodnie i
bieliznę. Ucałował jego kości biodrowe i jego ogromne dłonie ułożone po bokach
ciała, kiedy chłopak wyginął się w oczekiwaniu i pożądaniu. Całował w górę i w
dół wyeksponowaną skórę Kyungsoo, zanim ten dosłownie zaczął go błagać przestań mnie całować i pośpiesz się.
Jongin roześmiał się i wrócił z
powrotem pomiędzy nogi Kyungsoo, szukając po omacku lubrykantu w szufladzie w szafce
stojącej obok, śmiejąc się znowu, kiedy napotkał pytające spojrzenie Kyungsoo.
Szybko sprawił, że Kyungsoo zapomniał o zapytaniu, kiedy chwycił jego
pobudzonego penisa, szarpiąc go lekko. – Jongin… – wyjęczał Kyungsoo.
Uśmiechnął się i kontynuował
swoją czynność, jego wolna dłoń otworzyła buteleczkę z lubrykantem, po czym
odstawił ją na bok, by mógł szybko jej użyć. Wziął główkę spuchniętej erekcji
do swoich ust, delektując się chwilą, kiedy ponad nim roznosiły się lubieżne
okrzyki. Zatoczył swoim językiem wokół, na co Kyungsoo instynktownie wypiął
swoje biodra ku górze, sapiąc z przyjemności, kiedy Kai wciąż go ssał. Jego
umiejętności w fellatio były niesamowite, ale gdy tylko palec nawilżony
lubrykantem dotknął jego wejścia, krzyknął.
Kai delikatnie go uspokajał,
powoli zataczając kółka wokół splotu mięśni, zanim wcisnął palec,
zostawiając pocałunki na jego brzuchu, kiedy ten znów wyginał się w łuk, tym razem
bardziej z bólu, niż przyjemności.
– Przepraszam, powiedz mi, kiedy
będziesz gotowy. – Głos Kaia był chrapliwy i szorstki, i niesamowicie seksowny.
Pozwolił Kyungsoo przyzwyczaić się, zanim dał mu potwierdzenie, by mógł
kontynuować. Zwinął swoje palce, na co Kyungsoo podskoczył, jego palce u stóp
zaciskały się, a umysł był zaaferowany Jonginem. Młodszy był tak delikatny, jak
tylko to było możliwe. Dołożył kolejny palec, poruszając teraz nimi pomiędzy
gorącymi ściankami. Umysł Kyungsoo stał się pusty, a jedyne co czuł, to palce
Jongina, jego ciepło, jego ciało, jego.
Trzeci palec został wciśnięty.
Kyungsoo krzyczał, na co Jongin wpadł niemal w panikę, ale Kyungsoo uspokoił
go, błagając, by jeszcze ich nie wyciągał. Zaczął poruszać palcami w przód i w
tył ciasnego wejścia, dodając więcej lubrykantu, zaginając palce, dopóki
Kyungsoo nie błagał: „Jongin, chcę ciebie, teraz.”
Jongin był więcej niż szczęśliwy,
kiedy spełniał tę prośbę, zdejmując swoje spodnie, usadawiając się pomiędzy
gładkimi, białymi udami Kyungsoo. Główka jego pulsującego członka nacisnęła na
wejście Kyungsoo, na co ten zajęczał.
– Powiedz to – odezwał się
Jongin, powstrzymując się przed wejściem w swojego chłopaka. Zajęło Kyungsoo
chwilę, zanim pomyślał przez uniesienie seksualne o tym, co powiedział do niego
Jongin.
– Kocham cię – wyszeptał, nie
przejmując się tym, że jego głos załamał się w ostatniej sylabie, albo raczej
zabrakło mu wtedy tchu.
Jongin posłał mu ostrzegawcze
spojrzenie, po czym główka jego penisa zatopiła się w ciele drugiego mężczyzny.
Czekał aż Kyungsoo się przyzwyczai, zanim cal po calu wsunął się w niego,
przyprawiając go o agonię.
Kyungsoo zaczął się wahać, bo paliło, ale nie pozwoliłby Kaiowi teraz przepraszać,
i był pewny jak diabli, że nie chce mu pozwolić wysunąć się z siebie, bo chciał tego.
Uczucie pieczenia utrzymywało się
przez kilka minut, zanim Kai zaczął się poruszać. Jego taneczne biodra
poruszały się fachowo przy ciele Kyungsoo, powodując głośne jęki i lubieżne
klapsy uderzającego ciała o ciało, które wypełniały teraz pusty pokój.
Tempo Kaia było szybkie i
stabilne, jego pchnięcia były wystarczająco mocne, by wbijały Kyungsoo w
kanapę, powodując, że ten krzyczał z rozkoszy.
Spędzili tak kilka godzin, Kai
nie pozwolił sobie szczytować, dopóki nie odnalazł prostaty Kyungsoo. Uderzał w
nią nieustannie, otrzymując w zamian jęki swojego imienia. Zignorował pilną
potrzebę uwolnienia swojej ekstazy u podbrzusza, kontynuując swoje uderzenia,
pchając w prostatę Kyungsoo, dopóki obydwoje nie znaleźli się w uniesieniu. Po
kilku jękach i sporadycznych pchnięciach, obydwoje doszli kaskadą przyjemności,
spełnienia, szczęścia i miłości.
Kai opadł na Kyungsoo, całując go
leniwie w usta. – Jak nazwiemy nasze koty?
–‽–‽–‽–
Kyungsoo jęknął, kiedy przeczytał
wiadomość od Kaia, by przyniósł mu kurtkę, bo zapomniał jej zabrać ze sobą. Kai
miał zwyczaj zapominania rzeczy, których potrzebował, przez co Kyungsoo musiał
mu je przynosić.
Podjechał pod apartament Jongina.
Drzwi były otworzone, więc zajrzał do środka, wchodząc ostrożnie, wysuwając
głowę zza rogu i prawie krzycząc. Sehun siłował się z Kaiem, a Kai walczył z
nim z całych sił.
– Ja pierdole, Jezu Chryste!
Przestańcie! – wykrzyczał Kyungsoo, patrząc na dwójkę kłócących się mężczyzn.
Sehun nie robił sobie nic z
krzyku, a Kai tym bardziej, więc kontynuowali swoją walkę w ich słabo
oświetlonym mieszkaniu. Kyungsoo był całkowicie zbity z tropu i zaniepokojony.
Jedyne co teraz przebiegało mu przez głowę, to jak do cholery ma to być rodzicielska troska?
Kai, chociaż był w stanie się
utrzymać i najprawdopodobniej wygrać walkę z młodszym chłopakiem, poddał się i
pozwolił się przyszpilić do ściany, co było znajomą sytuacją. Kyungsoo wciąż
patrzył na nich, a komentarz był na końcu jego języka.
– Jesteś kompletnym idiotą –
wyrzucił Sehun.
– Mój umysł jest na tak wysokim
poziomie, jak twój, i przepraszam, że psuję ci humor, ale to, co teraz robisz,
nie jest najmądrzejszą decyzją. – Kai wywrócił oczami, bezwładną ręką chciał
otrzeć krew ze swoich ust.
– Wręcz przeciwnie, mój umysł
jest całkowicie różny od twojego,
Kai, i czy mam ci przypomnieć, że to ja jestem osobą, która opiekuje się twoim
zasranym tyłkiem, bo sam nie potrafisz tego zrobić?
I z tym, twarz Kaia posmutniała,
na co Sehun zesztywniał w wyrzutach sumienia. – O Boże, nie chciałem, nie o to
mi chodziło, Jongin—
– Czujesz się tym obarczony – beznamiętnie wypluł Jongin, puste oczy uniosły
się ku górze, by spotkać się ze wzrokiem młodszego, który mógł zrobić wszystko,
ale pozwolił Kaiowi zsunąć się na podłogę, plecami przy zimnej ścianie.
– Jongin, wiesz, że wcale mi o to
nie chodziło—
– Zamiar, znaczenie– nie ma tego
nigdy, jeśli chodzi o gorzką prawdę. Prawda najczęściej pochodzi z
zakorzenionych emocji, a w twoim przypadku, najbardziej szczerym przejawem
emocji, jest gniew. Gniew nigdy nie
kłamie. – Jongin podniósł się i trącił ramieniem osłupiałego Sehuna i
chwycił nadgarstek Kyungsoo. Zatrzymał się w progu. – Przepraszam, Sehun. Mam
tę wiedzę w swoim mózgu, a nie mogłem nawet poskładać wszystkiego do kupy, żeby
zorientować się, że czujesz się obciążony.
Przepraszam, że musiałeś mnie znosić.
– Jongin, proszę… – Stanowczy
wyraz twarzy Sehuna załamał się, a jego głos zamienił w szept. – Wiesz, że
nigdy nie chciałem cię skrzywdzić…
Wyższy mężczyzna potrząsnął głową
i wtedy Kyungsoo zaczął panikować, bo on
płakał, a Jongin nigdy nie płacze.
Dosłownie. Byli ze sobą już ponad
pięć miesięcy i przez ten czas Jongin nie uronił ani jednej łzy, nawet kiedy
został kopnięty w genitalia przez jednego rozzłoszczonego dzieciaka.
– Kai, jesteś pewien, że
powinieneś tak zwyczajnie sobie pójść—
Kai zignorował protesty Kyungsoo,
wpychając go do auta, odjeżdżając z podjazdu. Łzy wciąż spływały po jego
twarzy, rozmazując mu obraz, więc Kyungsoo dosłownie musiał przejąć kierownicę
i zmusić go, by zjechali na pobocze.
– Jongin… – zaczął Kyungsoo.
– Przepraszam – wyszeptał Kai,
jego głos był ochrypły, rozemocjonowany. – Przepraszam, że musiałeś to widzieć,
często się kłócimy, bijemy, zobaczysz. To nic poważnego, przepraszam.
– W-wszystko w porządku? Bo
używaliście dość znaczących słów, których w sumie to i tak nie rozumiałem.
Kai wybuchł śmiechem, ponieważ
Kyungsoo zawsze wiedział co zrobić, by polepszyć nastrój, nawet jeśli robił to
nieświadomie. – Zrobiłem coś głupiego, Kyungsoo.
Mniejszy mężczyzna czekał, by ten
kontynuował.
– Spuściłem moje pigułki w
toalecie – przyznał Kai, ocierając łzy z policzków, opierając głowę o zagłówek,
by odpocząć, jego jabłko Adama poruszało się.
Znowu, Kyungsoo czekał, aż ten
zacznie kontynuować. Pięć miesięcy i Kai uporczywie trzymał swoją buzię na
kłódkę, za każdym razem, kiedy dochodziło do rozmowy na temat jego leków.
Kyungsoo przestał go już o nie pytać, bo nie
wygląda na chorego, lekarze powiedzieli, że nie umiera, więc po co się martwić?
Ale uczucie zmartwienia znowu przesuwało się w jego brzuchu.
– Myślę, że chyba czas w końcu ci
powiedzieć, co? – wykrztusił Kai. Mógł mieć tylko nadzieję, że Kyungsoo go nie
znienawidzi. – Boże, miałem nadzieję, że będę musiał to zrobić w bardziej
dramatycznych warunkach, kiedy dowiedziałbyś się o tym wbrew mojej woli, a
potem płakał nade mną z litości, ale cóż, nie wyszło.
Ciężkie przełknięcie – Kyungsoo.
Drżące dłonie – Kai.
– Wszystko o mnie, to jedno,
wielkie kłamstwo.
Oh Pauline®
Boże juz czekam<3 Wszystko o nim to kłamstwo O.O I źli rodzice D.O zamiast go wysłuchać to proste ,, Wynos sie" Juz czekam co dalej <3 Powodzenia <3
OdpowiedzUsuńOsz no nie ! Ten rozdział kończy się tak : jestem wściekła smutna i nie mogę się doczekać kontynuacji .... ALE DOBRA TO JEST ŚWIETNE . Super przetłumaczone a historia aż się prosi żeby zacząć ją czytać po angielsku :") Chociaż może sobie to daruję ponieważ i tak na dzień dzisiejszy nic nie zrozumiem :"D
OdpowiedzUsuńTak na koniec podziękuję i życzę powodzenia !! <3
matko.. co to jest? ;_;
OdpowiedzUsuńdostałam zawału przy końcówce bo w takim momencie skończyć D:
zabił mnie moment z tym masłem i z imionami dla kotów X"D
świetne tłumaczenie i kurde dziękuję za nie *-*
czekam na dalsze rozdziały~~
/Outsiderka (͡° ͜ʖ ͡°)
Okej, nie mam pojęcia co napisać, bo mam wtf. Ja chyba naprawdę nie ogarniam co tu się dzieję i boję się reakcjo Kyungsoo, ale mam nadzieję, że cokolwiek by to nie było, żeby nie zostawił Jongina D:
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze genialny, życzę weny na dalsze tłumaczenia. Hwaiting!
Pozdrawiam.
Nie wiem co mam myśleć XD jestem zdenerwowana na rodziców D.O, podekscytowana ich zbliżeniem i jeszcze ta końcówka XD boże umieram *^* Rozdział cudowny czekam na dalsze :3
OdpowiedzUsuńTAK tak taktaktaktaktaktak *0*
OdpowiedzUsuńKocham Kaisoo a ten rozdział to wybuch mojej miłości do tego!
A ta końcówka, umrę nim dam radę doczekać XD!
Kyoni
Jezu, jaka końcówka >.<
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału po takim wyznaniu x.x
/Annaraya
kończenie rozdziału w takim momencie jest niewybaczalne. mam nadzieję, że Kyungsoo nie zostawi Jongina. tym bardziej, że pomiędzy nimi jest tak słodko! ten rozdział tylko potwierdza idealność ich uczucia.
OdpowiedzUsuńdziękuję za świetne tłumaczenie.
pozdrawiam! :D
nie przestawaj nigdy tłumaczyć, jesteś boska dziewczyno! <3
OdpowiedzUsuńz nudów w autobusie odpaliłam tego ff, bo nie miałam co czytać I TERAZ TAK BARDZO ŻAŁUJĘ, ŻE ZABIERAŁAM SIĘ ZA TO FF OD DAWNA.
OdpowiedzUsuńserio tak mi się podoba postać Jongina, jest taka niezwykła, pokręcona ale strasznie pozytywna dla mnie. kyungsoo odzwierciedla moje ciągłe wtf na wypowiedzi kaia haha
sehun dla mnie jest taki śmieszny, mimo że zranił kaia, ale i tak jak w 1 rozdziale była kwestia w stylu "wydaję mi się, że mój przyjaciel jest martwy" to mnie to zabiło XD
rodzice kyungsoo są straszni, tak mi go szkoda :C ale chociaż doprowadziło to do ich zbliżenia, mr ♥
przez 5 rozdziałów zastanawiam się, o co chodzi z tymi lekami, a rozdział zakończony w takim momencie... proszę Cię, tłumacz dalej, tak dawno nie było nowego chaptera *jak patrzę na datę* :( to opowiadanie zasługuje na przetłumaczenie do końca, a twoje tłumaczenie jest naprawdę dobre ♥
pozdrawiam i życzę zapału do dalszej pracy C: