Złote Kwiaty Wiśni
10/19
oryginał: Golden Cherry
Blossoms
autor: AlbinoPeacock
tytuł rozdziału: Zawsze | oryginał: Always
P
o kilku tygodniach, Luhan
wrócił na targ do stoiska Chanyeola, by spojrzeć mu prosto w twarz i wyładować
na nim swoją złość. Wiedział, że to teraz najmniej ważny powód do zmartwień, bo
od kiedy z każdym tygodniem Sehun pojawiał się z coraz większą ilością
poważnych obrażeń, miał już wystarczająco problemów na głowie.
Chanyeol był zajęty swoją pracą, czyszcząc
produkty, i kiedy Luhan opryskliwie wypluł jego imię, upuścił ziemniaka do
wiadra z wodą i zatoczył z szeroko otwartymi oczami.
– Luhan! – krzyknął z widocznie malującą
się na jego twarzy ulgą. – Bałem się, że już nie wrócisz. Tak się cieszę—!
– Mówiłem ci, że masz się nie spóźnić! –
odezwał się Luhan, głosem który był lekko przerażający i, pomimo jego silnych
starań by pozostać nieugiętym, załamał się, drżąc z desperacji. – Mówiłem ci,
że masz się nie spóźnić, a ty się nie pojawiłeś.
– Zgubiłem karteczkę.
Luhan przechylił głowę w bok, marszcząc
brwi w dezorientacji.
– Zgubiłem karteczkę z datą i adresem, tę,
którą mi dałeś. Nie wiedziałem co mam zrobić, ani gdzie iść, więc miałem
nadzieję, że wrócisz, bo wcale nie chciałem odwoływać tamtego spotkania.
Ciało Luhana obmył strumień ulgi, ale to wciąż
nie oznaczało, że nagle już nie chciał rzucić tym wysokim chłopakiem w stojące przed
nim warzywa. Wypisał inną karteczkę z adresem, wyciągając papier z podkówki i
wręczył ją mężczyźnie.
– W piątek o 22:00. Nie spóźnij się. –
Zwrócił się do Kyungsoo: – Upewnij się, żeby tym razem niczego nie zgubił i nie
zapomniał. – Chanyeol skinął głową i oddał zwitek niskiemu mężczyźnie z
ogromnymi oczami, który wsunął ją do kieszeni. Obydwoje wiedzieli, że Chanyeol
łatwo mógłby znowu zgubić kartkę, jeżeli by przy nim została.
– Dziękuję – powiedział do Luhana,
wyrażając prawdziwą szczerość. – Dziękuję ci, za tę drugą szansę. Tym razem nie
zawiodę Baekhyuna.
{
Luhan stał na ulicy przed Vermillion
House, z niepokojem wyczekując Sehuna. Zaczął tak robić od niedawna, od kiedy
kilka dni temu młodszy przyszedł z czerwonymi śladami na szyi, które wyglądały podejrzanie,
jakby pochodziły od paska. Luhan był po prostu zbyt zdenerwowany i pełen obaw,
by czekać w swoim pokoju. W każdą środę męczyła go ta sama, chora gra: Jakie
rany przyniesie w tym tygodniu Sehun?
Kiedy obserwował, jak słońce powoli
spotyka się z horyzontem, w jego żołądku narastał strach. Sehun powinien być za
chwilę.
– Witaj, piękny.
Głos ponad Luhanem zaskoczył go. Spojrzał
w górę, by zobaczyć biznesmena, którego nie dostrzegł wcześniej. Niski
mężczyzna ukłonił się pod kątem 90 stopni.
– Dobry wieczór, proszę pana –
odpowiedział grzecznie. – W czym mogę pomóc?
Mężczyzna zmniejszył dzielący ich dystans
i pociągnął go za ramię.
– Szukam, naturalnie... usług. – Luhan
pokiwał głową ze zrozumieniem. – Ile dodatkowej opłaty jest za zmianę miejsca
naszego... spotkania?
Luhan przełknął i cofnął się do tyłu.
Wyczuwał złe intencje ze strony tego wybrednego mężczyzny. Nie tak jak
zazwyczaj, to nie było odpychające uczucie jakie czuł do większości klientów,
ale coś mrocznego i niebezpiecznego.
– Przykro mi, ale nie pełnimy naszych
usług w wybranych miejscach, tylko i wyłącznie w Vermillion House. – Drobny
mężczyzna odpowiedział spokojnie i na tyle grzecznie, na ile umiał. Jego wzrok
dyskretnie przewędrował w bok, by zaplanować ucieczkę, gdyby sprawy wymknęły
się spod kontroli.
Biznesmen znowu zlikwidował dzielącą ich
odległość i rozerwał przód złotych i czarnych jedwabi szaty Luhana, na co ten
mocno się skrzywił. To był jego ulubiony strój, i wiedział, że Sehuna również. Krótkie
przebłyski wspomnień, kiedy on i jego kochanek spędzili przepiękną noc razem, kiedy
to Sehun zaniemówił po zaledwie widoku Luhana w uprzednio wymienionej szacie.
Pod wpływem dotyku tego innego mężczyzny odsunął się na drugą stronę, a jego
usta zacisnęły się w obrzydzeniu.
– Proszę
wybaczyć—
– Chyba nie
zdajesz sobie sprawy, jak wiele jestem gotów zaoferować, młody człowieku.
– Proszę pana,
nie wykonujemy naszych usług w ten sposób.
Wysoki biznesmen
zaprzestał przekonywania, a Luhan w ułamku sekundy odkrył, że jest przyciskany
do zewnętrznej ściany budynku, przyszpilony w jednym miejscu.
– Nie będę cię
pieprzył w twoim ohydnym łóżku – zawarczał wprost do ucha młodego mężczyzny, a
Luhan widocznie się wzdrygnął pod wpływem gorącego oddechu. – Proszę cię tylko
o specjalną wizytę w moim domu.
Luhan posłał mu
stanowcze spojrzenie. – Nie.
Zrogowaciała dłoń
szarpnęła za pas obwiązujący jego talię i wsunęła się pod tkaninę. Chwyciła
jego penisa, na co chłopak zatrząsł się i sapnął w zaskoczeniu i strachu.
– P-proszę
przestać, proszę – zabłagał, kiedy starszy mężczyzna przesuwał ręką, jego
jedwabna szata rozsunęła się i zaczęła przesuwać w dół, spadając z ramion.
Światło lamp nadawało ich sylwetkom szkarłatny odcień, a palce Luhana wbijały
się w ramiona nieznajomego. Gdyby działo się to w ciągu dnia, to zapewne mógłby
zostać uratowany przez przechodniów, ale o tej porze jedynymi przechodniami
byli ci, którzy czekali na pełną pasji noc, i wszyscy ci z chęcią i ożywieniem obejrzą
darmowe show, które się przed nimi odgrywa.
– Próbowałem cię
przekonać – powiedział ponuro mężczyzna, przyśpieszając tępa. Luhan stwierdził,
że jego twarz musi idealnie stapiać się z kolorem latarni, bo szata zsunęła się
do łokci, a z przodu była całkowicie rozsunięta, i pomimo pracy jaką wykonywał,
nigdy nie musiał cierpieć takiego upokorzenia jak teraz.
– Proszę pana,
błagam! – wykrzyczał, kiedy suchy palec zaczął przesuwać się po jego
najbardziej intymnym miejscu. – Madame! Madame, pomocy! – wołał w stronę okna
na drugim piętrze i modlił się do niebios, by ktoś go usłyszał. Drwiny i
szyderstwa, które uderzały w niego dookoła, stawały się nie do zniesienia,
zacisnął mocno powieki, czując jak łzy moczą jego długie rzęsy.
Dłonie zniknęły
wraz z dźwiękiem głośnego trzaśnięcia i wulgarnymi przekleństwami ze strony
biznesmena. Zanim Luhan był w stanie wszystko poukładać, ktoś złapał go za
chudy nadgarstek i pociągnął w dół bocznej alejki. Mężczyzna desperacko próbował
przytrzymać swoją szatę, by zakryć ciało, a kiedy rozpoznał swojego ukochanego
Sehuna, obmyła go fala emocjonalnego ukojenia.
Powinien był
wiedzieć, naprawdę. Sehun zawsze wydawał się zjawiać wtedy, kiedy on był w
pilnej potrzebie.
A jednak sam nie
był w stanie pomóc Sehunowi w jego życiu, obarczonym mnóstwem problemów. Ta
myśl boleśnie wbijała się w jego serce, przez co lekko się potknął.
Obydwoje dali
nura do opuszczonej stajni, a Sehun mocno go do siebie przycisnął.
– Jesteś ranny?
– Nie –
odpowiedział czule – tylko moja duma.
Sehun ostrożnie
nasunął szatę na Luhana, przepraszając za to, że nie przyszedł wcześniej. Starszy pocałował go pośpiesznie, kiedy dostrzegł siniaki na twarzy Sehuna. Już
wiedział, dlaczego chłopak się spóźnił.
Lekko
poniewczasie, kiedy odsunęli się by nabrać powietrza, Luhan zapytał co się
stało, a Sehun poinformował drugiego, że uderzył kłopotliwego biznesmena
stojącym obok wiadrem. Poprosił go też by zapamiętał twarz mężczyzny, w razie
czego, gdyby wrócił po więcej kłopotów.
– Nie musisz się
dla mnie narażać na niebezpieczeństwo.
– Zrobiłbyś to
samo dla mnie.
Luhan zadziwił
samego siebie, kiedy uświadomił sobie, że zrobiłby to. W jednej chwili.
Pomyśleć, że
zanim poznał tego chłopaka i głęboko go pokochał, jego serce było otoczone
wysokim murem. Jednak właśnie ten chłopak okazał się być kimś o wiele
ważniejszym, niż się wydawał, i przy ciężkiej pracy, cierpliwości i miłości
przebił mury Luhana. Gruzy już dawno zostały sprzątnięte i wyrzucone.
Teraz, Luhan był
gotowy by wznieść nowy mur. Mur otaczający ich obydwóch.
{
Sehun zbliżał się
do arystokratycznej dzielnicy, strzepując śnieg, który przyczepił się do jego
płaszcza. Było późno, minął już nawet Nowy Rok, a śnieg wciąż padał, ale Sehun
nie miał nic przeciwko. Płatki śniegu to małe prezenty od niebios.
Zapukał w bramę
domu jego mentora. Nieznany mu mężczyzna otworzył ogromne drewniane drzwi i
wciągnął go mocno do środka, zanim zdążył cokolwiek przyswoić.
Kiedy tylko
znalazł się w budynku zorientował się, że Hany nie ma dzisiaj w domu, a ten
mężczyzna jest tutaj po to, by wziąć udział w chorej grze, jaką toczy z nim
jego mentor.
Potykając się,
Sehun mknął w dół alejki, skręcając w masę zakrętów, których nauczył się już na
pamięć, dopóki blask czerwonych latarni i jaskrawego cynobru nie zalał jego
spojrzenia. Ból był palący, ale jego twarz pozostawała pusta i obojętna. Każdy
krok był katorgą, ale nie poddawał się, aż w końcu ujrzał znajomą twarz.
Chłopak wyglądał na strasznie zdezorientowanego, kiedy ujrzał przed sobą
Sehuna, który zjawił się w piątek wieczorem, a następnie na zaniepokojonego, gdy
Sehun osunął się w jego ramionach, nie będąc w stanie dłużej ustać na nogach.
– Baekhyun –
wyszeptał Sehun – proszę, pozwól mi zobaczyć się z Luhanem.
Chłopak jąkał się
i potykał w słowach, ale mimo to pomógł Sehunowi dostać się do drzwi od domu.
Nie miał pojęcia, czy to dobry pomysł, bo Luhan powinien właśnie kończyć spotkanie
z klientem, a zaraz po nim ma umówionych na ten wieczór masę innych. Ale Sehun,
pomimo jego otępiałego wyrazu twarzy, wyglądał na zdesperowanego, więc Baekhyun
pomógł mu wejść po schodach na górę. Z każdym krokiem drgał z bólu, a jego
serce stało się ciężkie, kiedy usłyszał niewątpliwie odgłos krzyków i jęków
Luhana, które echem odbijały się od ścian korytarza.
– On... ma teraz
klienta, tak? – Domyślił się Sehun, i jak na zawołanie, hałasy nagle ucichły.
– ...Tak –
odpowiedział ściszonym głosem Baekhyun, posyłając mu pełne skruchy spojrzenie,
po czym przygryzł wargę. – Ale wiesz, że kocha tylko ciebie, prawda? Myśli
tylko o tobie.
W końcu przez
twarz Sehuna przemknęły emocje: czysta radość.
– Wiem.
Młody mężczyzna,
prawdopodobnie nie wiele starszy od Luhana, z długimi włosami i elegancką
kamizelką pojawił się w drzwiach i grzecznie ukłonił Sehunowi.
– Wszystko w
porządku? – zapytał z troską mężczyzna, ale Sehun nie mógł mu spojrzeć w oczy.
Ręka Baekhyuna
opuściła Sehuna, kiedy ten stanął w progu i gorączkowo zaczął wołać imię
Luhana. Wychudzony chłopak pojawił się nieco później, z rozczochranymi włosami,
przygładzając je w dół.
Ich spojrzenia
się skrzyżowały, wywołując u Luhana szok.
– Sehun. Dlaczego
jesteś...? Co się stało? Wyglądasz jakbyś właśnie zobaczył ducha.
Młodszy rzucił
się w ramiona Luhana, a z oczu w końcu spadły gorące łzy, spływając non stop po
policzkach. Nienawidził tego, że znowu przed nim płacze.
Luhan szybko
podziękował Baekhyunowi, zamknął mu drzwi przed nosem i położył Sehuna na
łóżku.
– Sehun – szepnął
nagląco Luhan. – Sehun, proszę powiedz mi co się stało.
– Mój mentor –
wydukał pomiędzy łkaniem. – Byłem u niego, i było dwóch... na raz. – Oczy
Luhana rozszerzyły się. – A potem była krew i—
By zatrzymać napływające
słowa, które przywoływały bolesne wspomnienia Luhan delikatnie go pocałował.
Przyciągnął uwagę Sehuna, podczas gdy jego palce zajmowały się poluzowaniem i
zsunięciem jego spodni w dół, do kostek.
– Przepraszam –
wyszeptał Sehun – że wciąż musisz to robić. Że cały czas musisz się mną
zajmować.
– Hush –
odpowiedział surowo Luhan, delikatnie głaszcząc policzki Sehuna. – Zawsze
jestem tutaj dla ciebie, bez względu na wszystko.
Starszy zostawił
na ustach Sehuna przeciągły pocałunek i po cichu wymknął się z pokoju by
poprosić Baekhyuna, aby ten poinformował Madame, że Luhan nie będzie w stanie przyjąć
dzisiaj reszty jego klientów, i jeżeli będą mieli takie życzenie, by przeniosła
ich na ten weekend. Następnie, wracając do pokoju, wstąpił do łazienki i zabrał
ze sobą miskę ciepłej wody i ściereczkę.
Luhan zmył
zaschniętą już krew i jak najlepiej próbował zatamować świeży strumień
karmazynowego płynu.
– Wyjdziesz z
tego – powiedział uspokajająco w stronę młodszego, na tyle ile dało się takim
to powiedzieć. Widział coś takiego już wcześniej i wiedział, że tak długo jak
krwawienie jest niewielkie, nie wymaga ono pomocy medycznej. Sehun skinął głową
i zamknął oczy, łkając przy każdym ruchu materiału. Luhan zaczął rozpinać jego
koszulę, na co Sehun zatrzymał go z szeroko otwartymi, błagającymi oczami.
Luhan nie przejął
się tym i zdjął z niego koszulę. Młodszy robił wszystko co w jego mocy by
zakryć swoje ciało, ale Luhan złapał go za ręce i przyszpilił do łóżka. Z pasją
całował młodego mężczyznę, z krzeszącym oddaniem, bo teraz, kiedy widział
mnóstwo świeżych czerwonych i fioletowych siniaków na klatce piersiowej Sehuna,
szyi i brzuchu, chciał pomóc zapomnieć chłopakowi o dotyku warg, języków i
zębów tamtych dwóch mężczyzn na jego miękkiej skórze. O ich śmiechu i
szyderstwach, kiedy wił się pod nimi, prosząc by przestali. O spojrzeniu wprost
w ich oczy, kiedy obydwoje weszli w niego za jednym razem, zaczynając jego
karę.
podkówka - rodzaj portmonetki
Przepraszam za nieregularność, ale nie
jestem robotem i nie potrafię się ze wszystkim wyrobić. (po części jestem też
troszkę leniem) (i szkoła zabija)
Oh Pauline®
Brak mi słów... Ja myślałam, że w tym fanfiction to Luhan będzie miał najciężej, ale to, co się tu dzieje z Sehunem... Coraz mniej przeczuwam happy ending...
OdpowiedzUsuńOMG.....Ten mentor mnie wpienia. Jenyś, serio odcięłabym mu te jego jaja i kazała je zeżreć. Kurka blada, Sehun...Ile on musi wycierpieć. Nie mogę doczekać się następnych rozdziałów, ten ff wciąga xDD I nie przejmuj się nieregularnością. Dodasz kiedy będziesz mogła, a ja będę czekać.
OdpowiedzUsuńMiś Yogi
Piękne umilenie dnia. <3
OdpowiedzUsuńW sumie to to ff jak się tak czyta po przerwie, to się człowiek dziwie czuje. xD
Za dużo gwałtów, dziwek itp. x"D
Btw. Ja Cię rozumiem. Ja chcę pisać - nie ma czasu. Jest czas - nie chce mi się.
Normalka xD
Nie to ze placze nie wgl ja tylko mocze Sb rękaw bo taki suchy byl Nie KURWA ZABIJE ICH TYCH DWÓCH DEBILI BO INACZEJ NIE MOZNA JAK ONI MOGLI MU TO ZROBIĆ PRZECIE TO TAKIE BIEDNE KRUCHE CIAŁKO ZOSTAŁO TAK SKRZYWDZONE....... dobra. Juz ni lepiej gdy sie wyżyłam coraz bardziej obawiam sie końca tego ff :( ale i tak nie mogę sie doczekac do dalej <3 Powodzenia i weny!❤❤❤
OdpowiedzUsuńRegularność? Proszę Cię, nie przejmowałabym się tym tak bardzo, teraz mało, która autorka pisze regularnie ( i wcale się im nie dziwię, bo szkoła tak jak mówisz zabija ;-; a ja wcale nie jestem lepsza... xD) Kurde nie wiem jak to się dzieje, bo normalnie nie przepadam za czytaniem smutów, ale jak czytam to, ta tak jakbym wcale nie czytała o brutalnych stosunkach tyko w sumie sama nie wiem o czym, w sensie, strasznie cierpię i przeżywam, ale bardziej patrzę na to co oni podczas tego wszystkiego czują, niż to co się z nimi dzieje, (chociaż to co oni im robią też robi wrażenie, bo jest napisane bardzo, ale to bardzo dobrze) kurczę chyba nie potrafię wyjaśnić o co mi chodzi, ale i tak. Ten mentor jest najnormalniej skrzywdzony psychicznie, że dwóch na raz, to jest PO JE PA NE! Jak? Wytłumacz mi jak można być takim draniem bez uczuć, przecież tan facet zachowuje się jakby miał penisa zamiast mózgu, brak mi słów po prostu. Dobrze, że Sehun znalazł sobie Lu, który pośród wszystkich ludzi chyba najlepiej potrafi go zrozumieć i sprawić żeby zapomniał. Oboje doskonale wiedzą co to znaczy zostać upokorzonym.
OdpowiedzUsuńTeraz jeszcze czekam aż Baek spotka się z Chanem, chcę, żeby Byun też miał cokolwiek z życia :c
Dziękuję! Na prawdę dziękuję, że to tłumaczysz. Jesteś wielka!
Hwaiting! ^-^
Sehun taki krzywdzony... ;-; Nawet nie jestem w stanie napisać sensownego komentarza po tym co właśnie przeczytałam. Dobrze przynajmniej że ma oparcie w Lulu. I mam nadzieję że Chanyeol tym razem nie zgubi karteczki z adresem, bo naprawdę nie mogę się doczekać aż coś między nimi się rozwinie. Hwaiting w dalszych tłumaczeniach~!
OdpowiedzUsuń