11/04/2014

ZKW [10]

Złote Kwiaty Wiśni


10/19
autorAlbinoPeacock
tytuł rozdziału: Zawsze | oryginał: Always

P o kilku tygodniach, Luhan wrócił na targ do stoiska Chanyeola, by spojrzeć mu prosto w twarz i wyładować na nim swoją złość. Wiedział, że to teraz najmniej ważny powód do zmartwień, bo od kiedy z każdym tygodniem Sehun pojawiał się z coraz większą ilością poważnych obrażeń, miał już wystarczająco problemów na głowie.

Chanyeol był zajęty swoją pracą, czyszcząc produkty, i kiedy Luhan opryskliwie wypluł jego imię, upuścił ziemniaka do wiadra z wodą i zatoczył z szeroko otwartymi oczami.

– Luhan! – krzyknął z widocznie malującą się na jego twarzy ulgą. – Bałem się, że już nie wrócisz. Tak się cieszę—!

– Mówiłem ci, że masz się nie spóźnić! – odezwał się Luhan, głosem który był lekko przerażający i, pomimo jego silnych starań by pozostać nieugiętym, załamał się, drżąc z desperacji. – Mówiłem ci, że masz się nie spóźnić, a ty się nie pojawiłeś.

– Zgubiłem karteczkę.

Luhan przechylił głowę w bok, marszcząc brwi w dezorientacji.

– Zgubiłem karteczkę z datą i adresem, tę, którą mi dałeś. Nie wiedziałem co mam zrobić, ani gdzie iść, więc miałem nadzieję, że wrócisz, bo wcale nie chciałem odwoływać tamtego spotkania. 

Ciało Luhana obmył strumień ulgi, ale to wciąż nie oznaczało, że nagle już nie chciał rzucić tym wysokim chłopakiem w stojące przed nim warzywa. Wypisał inną karteczkę z adresem, wyciągając papier z podkówki i wręczył ją mężczyźnie.

– W piątek o 22:00. Nie spóźnij się. – Zwrócił się do Kyungsoo: – Upewnij się, żeby tym razem niczego nie zgubił i nie zapomniał. – Chanyeol skinął głową i oddał zwitek niskiemu mężczyźnie z ogromnymi oczami, który wsunął ją do kieszeni. Obydwoje wiedzieli, że Chanyeol łatwo mógłby znowu zgubić kartkę, jeżeli by przy nim została.

– Dziękuję – powiedział do Luhana, wyrażając prawdziwą szczerość. – Dziękuję ci, za tę drugą szansę. Tym razem nie zawiodę Baekhyuna.


{


Luhan stał na ulicy przed Vermillion House, z niepokojem wyczekując Sehuna. Zaczął tak robić od niedawna, od kiedy kilka dni temu młodszy przyszedł z czerwonymi śladami na szyi, które wyglądały podejrzanie, jakby pochodziły od paska. Luhan był po prostu zbyt zdenerwowany i pełen obaw, by czekać w swoim pokoju. W każdą środę męczyła go ta sama, chora gra: Jakie rany przyniesie w tym tygodniu Sehun?

Kiedy obserwował, jak słońce powoli spotyka się z horyzontem, w jego żołądku narastał strach. Sehun powinien być za chwilę.

– Witaj, piękny.

Głos ponad Luhanem zaskoczył go. Spojrzał w górę, by zobaczyć biznesmena, którego nie dostrzegł wcześniej. Niski mężczyzna ukłonił się pod kątem 90 stopni.

– Dobry wieczór, proszę pana – odpowiedział grzecznie. – W czym mogę pomóc?

Mężczyzna zmniejszył dzielący ich dystans i pociągnął go za ramię.

– Szukam, naturalnie... usług. – Luhan pokiwał głową ze zrozumieniem. – Ile dodatkowej opłaty jest za zmianę miejsca naszego... spotkania?

Luhan przełknął i cofnął się do tyłu. Wyczuwał złe intencje ze strony tego wybrednego mężczyzny. Nie tak jak zazwyczaj, to nie było odpychające uczucie jakie czuł do większości klientów, ale coś mrocznego i niebezpiecznego.

– Przykro mi, ale nie pełnimy naszych usług w wybranych miejscach, tylko i wyłącznie w Vermillion House. – Drobny mężczyzna odpowiedział spokojnie i na tyle grzecznie, na ile umiał. Jego wzrok dyskretnie przewędrował w bok, by zaplanować ucieczkę, gdyby sprawy wymknęły się spod kontroli.

Biznesmen znowu zlikwidował dzielącą ich odległość i rozerwał przód złotych i czarnych jedwabi szaty Luhana, na co ten mocno się skrzywił. To był jego ulubiony strój, i wiedział, że Sehuna również. Krótkie przebłyski wspomnień, kiedy on i jego kochanek spędzili przepiękną noc razem, kiedy to Sehun zaniemówił po zaledwie widoku Luhana w uprzednio wymienionej szacie. Pod wpływem dotyku tego innego mężczyzny odsunął się na drugą stronę, a jego usta zacisnęły się w obrzydzeniu. 
                           
– Proszę wybaczyć—

– Chyba nie zdajesz sobie sprawy, jak wiele jestem gotów zaoferować, młody człowieku.

– Proszę pana, nie wykonujemy naszych usług w ten sposób.

Wysoki biznesmen zaprzestał przekonywania, a Luhan w ułamku sekundy odkrył, że jest przyciskany do zewnętrznej ściany budynku, przyszpilony w jednym miejscu.

– Nie będę cię pieprzył w twoim ohydnym łóżku – zawarczał wprost do ucha młodego mężczyzny, a Luhan widocznie się wzdrygnął pod wpływem gorącego oddechu. – Proszę cię tylko o specjalną wizytę w moim domu.

Luhan posłał mu stanowcze spojrzenie. – Nie.

Zrogowaciała dłoń szarpnęła za pas obwiązujący jego talię i wsunęła się pod tkaninę. Chwyciła jego penisa, na co chłopak zatrząsł się i sapnął w zaskoczeniu i strachu.

– P-proszę przestać, proszę – zabłagał, kiedy starszy mężczyzna przesuwał ręką, jego jedwabna szata rozsunęła się i zaczęła przesuwać w dół, spadając z ramion. Światło lamp nadawało ich sylwetkom szkarłatny odcień, a palce Luhana wbijały się w ramiona nieznajomego. Gdyby działo się to w ciągu dnia, to zapewne mógłby zostać uratowany przez przechodniów, ale o tej porze jedynymi przechodniami byli ci, którzy czekali na pełną pasji noc, i wszyscy ci z chęcią i ożywieniem obejrzą darmowe show, które się przed nimi odgrywa.  

– Próbowałem cię przekonać – powiedział ponuro mężczyzna, przyśpieszając tępa. Luhan stwierdził, że jego twarz musi idealnie stapiać się z kolorem latarni, bo szata zsunęła się do łokci, a z przodu była całkowicie rozsunięta, i pomimo pracy jaką wykonywał, nigdy nie musiał cierpieć takiego upokorzenia jak teraz.

– Proszę pana, błagam! – wykrzyczał, kiedy suchy palec zaczął przesuwać się po jego najbardziej intymnym miejscu. – Madame! Madame, pomocy! – wołał w stronę okna na drugim piętrze i modlił się do niebios, by ktoś go usłyszał. Drwiny i szyderstwa, które uderzały w niego dookoła, stawały się nie do zniesienia, zacisnął mocno powieki, czując jak łzy moczą jego długie rzęsy.

Dłonie zniknęły wraz z dźwiękiem głośnego trzaśnięcia i wulgarnymi przekleństwami ze strony biznesmena. Zanim Luhan był w stanie wszystko poukładać, ktoś złapał go za chudy nadgarstek i pociągnął w dół bocznej alejki. Mężczyzna desperacko próbował przytrzymać swoją szatę, by zakryć ciało, a kiedy rozpoznał swojego ukochanego Sehuna, obmyła go fala emocjonalnego ukojenia.

Powinien był wiedzieć, naprawdę. Sehun zawsze wydawał się zjawiać wtedy, kiedy on był w pilnej potrzebie.

A jednak sam nie był w stanie pomóc Sehunowi w jego życiu, obarczonym mnóstwem problemów. Ta myśl boleśnie wbijała się w jego serce, przez co lekko się potknął.

Obydwoje dali nura do opuszczonej stajni, a Sehun mocno go do siebie przycisnął.

– Jesteś ranny?

– Nie – odpowiedział czule – tylko moja duma.

Sehun ostrożnie nasunął szatę na Luhana, przepraszając za to, że nie przyszedł wcześniej. Starszy pocałował go pośpiesznie, kiedy dostrzegł siniaki na twarzy Sehuna. Już wiedział, dlaczego chłopak się spóźnił.

Lekko poniewczasie, kiedy odsunęli się by nabrać powietrza, Luhan zapytał co się stało, a Sehun poinformował drugiego, że uderzył kłopotliwego biznesmena stojącym obok wiadrem. Poprosił go też by zapamiętał twarz mężczyzny, w razie czego, gdyby wrócił po więcej kłopotów.

– Nie musisz się dla mnie narażać na niebezpieczeństwo.

– Zrobiłbyś to samo dla mnie.

Luhan zadziwił samego siebie, kiedy uświadomił sobie, że zrobiłby to. W jednej chwili.

Pomyśleć, że zanim poznał tego chłopaka i głęboko go pokochał, jego serce było otoczone wysokim murem. Jednak właśnie ten chłopak okazał się być kimś o wiele ważniejszym, niż się wydawał, i przy ciężkiej pracy, cierpliwości i miłości przebił mury Luhana. Gruzy już dawno zostały sprzątnięte i wyrzucone.

Teraz, Luhan był gotowy by wznieść nowy mur. Mur otaczający ich obydwóch.


{


Sehun zbliżał się do arystokratycznej dzielnicy, strzepując śnieg, który przyczepił się do jego płaszcza. Było późno, minął już nawet Nowy Rok, a śnieg wciąż padał, ale Sehun nie miał nic przeciwko. Płatki śniegu to małe prezenty od niebios.

Zapukał w bramę domu jego mentora. Nieznany mu mężczyzna otworzył ogromne drewniane drzwi i wciągnął go mocno do środka, zanim zdążył cokolwiek przyswoić.

Kiedy tylko znalazł się w budynku zorientował się, że Hany nie ma dzisiaj w domu, a ten mężczyzna jest tutaj po to, by wziąć udział w chorej grze, jaką toczy z nim jego mentor.




Potykając się, Sehun mknął w dół alejki, skręcając w masę zakrętów, których nauczył się już na pamięć, dopóki blask czerwonych latarni i jaskrawego cynobru nie zalał jego spojrzenia. Ból był palący, ale jego twarz pozostawała pusta i obojętna. Każdy krok był katorgą, ale nie poddawał się, aż w końcu ujrzał znajomą twarz. Chłopak wyglądał na strasznie zdezorientowanego, kiedy ujrzał przed sobą Sehuna, który zjawił się w piątek wieczorem, a następnie na zaniepokojonego, gdy Sehun osunął się w jego ramionach, nie będąc w stanie dłużej ustać na nogach.  

– Baekhyun – wyszeptał Sehun – proszę, pozwól mi zobaczyć się z Luhanem.

Chłopak jąkał się i potykał w słowach, ale mimo to pomógł Sehunowi dostać się do drzwi od domu. Nie miał pojęcia, czy to dobry pomysł, bo Luhan powinien właśnie kończyć spotkanie z klientem, a zaraz po nim ma umówionych na ten wieczór masę innych. Ale Sehun, pomimo jego otępiałego wyrazu twarzy, wyglądał na zdesperowanego, więc Baekhyun pomógł mu wejść po schodach na górę. Z każdym krokiem drgał z bólu, a jego serce stało się ciężkie, kiedy usłyszał niewątpliwie odgłos krzyków i jęków Luhana, które echem odbijały się od ścian korytarza.

– On... ma teraz klienta, tak? – Domyślił się Sehun, i jak na zawołanie, hałasy nagle ucichły.

– ...Tak – odpowiedział ściszonym głosem Baekhyun, posyłając mu pełne skruchy spojrzenie, po czym przygryzł wargę. – Ale wiesz, że kocha tylko ciebie, prawda? Myśli tylko o tobie.

W końcu przez twarz Sehuna przemknęły emocje: czysta radość.

– Wiem.

Młody mężczyzna, prawdopodobnie nie wiele starszy od Luhana, z długimi włosami i elegancką kamizelką pojawił się w drzwiach i grzecznie ukłonił Sehunowi.

– Wszystko w porządku? – zapytał z troską mężczyzna, ale Sehun nie mógł mu spojrzeć w oczy.

Ręka Baekhyuna opuściła Sehuna, kiedy ten stanął w progu i gorączkowo zaczął wołać imię Luhana. Wychudzony chłopak pojawił się nieco później, z rozczochranymi włosami, przygładzając je w dół.

Ich spojrzenia się skrzyżowały, wywołując u Luhana szok.

– Sehun. Dlaczego jesteś...? Co się stało? Wyglądasz jakbyś właśnie zobaczył ducha.      

Młodszy rzucił się w ramiona Luhana, a z oczu w końcu spadły gorące łzy, spływając non stop po policzkach. Nienawidził tego, że znowu przed nim płacze.

Luhan szybko podziękował Baekhyunowi, zamknął mu drzwi przed nosem i położył Sehuna na łóżku.  

– Sehun – szepnął nagląco Luhan. – Sehun, proszę powiedz mi co się stało.

– Mój mentor – wydukał pomiędzy łkaniem. – Byłem u niego, i było dwóch... na raz. – Oczy Luhana rozszerzyły się. – A potem była krew i—

By zatrzymać napływające słowa, które przywoływały bolesne wspomnienia Luhan delikatnie go pocałował. Przyciągnął uwagę Sehuna, podczas gdy jego palce zajmowały się poluzowaniem i zsunięciem jego spodni w dół, do kostek.

– Przepraszam – wyszeptał Sehun – że wciąż musisz to robić. Że cały czas musisz się mną zajmować.

– Hush – odpowiedział surowo Luhan, delikatnie głaszcząc policzki Sehuna. – Zawsze jestem tutaj dla ciebie, bez względu na wszystko.

Starszy zostawił na ustach Sehuna przeciągły pocałunek i po cichu wymknął się z pokoju by poprosić Baekhyuna, aby ten poinformował Madame, że Luhan nie będzie w stanie przyjąć dzisiaj reszty jego klientów, i jeżeli będą mieli takie życzenie, by przeniosła ich na ten weekend. Następnie, wracając do pokoju, wstąpił do łazienki i zabrał ze sobą miskę ciepłej wody i ściereczkę.

Luhan zmył zaschniętą już krew i jak najlepiej próbował zatamować świeży strumień karmazynowego płynu.

– Wyjdziesz z tego – powiedział uspokajająco w stronę młodszego, na tyle ile dało się takim to powiedzieć. Widział coś takiego już wcześniej i wiedział, że tak długo jak krwawienie jest niewielkie, nie wymaga ono pomocy medycznej. Sehun skinął głową i zamknął oczy, łkając przy każdym ruchu materiału. Luhan zaczął rozpinać jego koszulę, na co Sehun zatrzymał go z szeroko otwartymi, błagającymi oczami.

Luhan nie przejął się tym i zdjął z niego koszulę. Młodszy robił wszystko co w jego mocy by zakryć swoje ciało, ale Luhan złapał go za ręce i przyszpilił do łóżka. Z pasją całował młodego mężczyznę, z krzeszącym oddaniem, bo teraz, kiedy widział mnóstwo świeżych czerwonych i fioletowych siniaków na klatce piersiowej Sehuna, szyi i brzuchu, chciał pomóc zapomnieć chłopakowi o dotyku warg, języków i zębów tamtych dwóch mężczyzn na jego miękkiej skórze. O ich śmiechu i szyderstwach, kiedy wił się pod nimi, prosząc by przestali. O spojrzeniu wprost w ich oczy, kiedy obydwoje weszli w niego za jednym razem, zaczynając jego karę.



podkówka - rodzaj portmonetki

Przepraszam za nieregularność, ale nie jestem robotem i nie potrafię się ze wszystkim wyrobić. (po części jestem też troszkę leniem) (i szkoła zabija)




Oh Pauline®

6 komentarzy :

  1. Brak mi słów... Ja myślałam, że w tym fanfiction to Luhan będzie miał najciężej, ale to, co się tu dzieje z Sehunem... Coraz mniej przeczuwam happy ending...

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG.....Ten mentor mnie wpienia. Jenyś, serio odcięłabym mu te jego jaja i kazała je zeżreć. Kurka blada, Sehun...Ile on musi wycierpieć. Nie mogę doczekać się następnych rozdziałów, ten ff wciąga xDD I nie przejmuj się nieregularnością. Dodasz kiedy będziesz mogła, a ja będę czekać.
    Miś Yogi

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne umilenie dnia. <3
    W sumie to to ff jak się tak czyta po przerwie, to się człowiek dziwie czuje. xD
    Za dużo gwałtów, dziwek itp. x"D
    Btw. Ja Cię rozumiem. Ja chcę pisać - nie ma czasu. Jest czas - nie chce mi się.
    Normalka xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie to ze placze nie wgl ja tylko mocze Sb rękaw bo taki suchy byl Nie KURWA ZABIJE ICH TYCH DWÓCH DEBILI BO INACZEJ NIE MOZNA JAK ONI MOGLI MU TO ZROBIĆ PRZECIE TO TAKIE BIEDNE KRUCHE CIAŁKO ZOSTAŁO TAK SKRZYWDZONE....... dobra. Juz ni lepiej gdy sie wyżyłam coraz bardziej obawiam sie końca tego ff :( ale i tak nie mogę sie doczekac do dalej <3 Powodzenia i weny!❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  5. Regularność? Proszę Cię, nie przejmowałabym się tym tak bardzo, teraz mało, która autorka pisze regularnie ( i wcale się im nie dziwię, bo szkoła tak jak mówisz zabija ;-; a ja wcale nie jestem lepsza... xD) Kurde nie wiem jak to się dzieje, bo normalnie nie przepadam za czytaniem smutów, ale jak czytam to, ta tak jakbym wcale nie czytała o brutalnych stosunkach tyko w sumie sama nie wiem o czym, w sensie, strasznie cierpię i przeżywam, ale bardziej patrzę na to co oni podczas tego wszystkiego czują, niż to co się z nimi dzieje, (chociaż to co oni im robią też robi wrażenie, bo jest napisane bardzo, ale to bardzo dobrze) kurczę chyba nie potrafię wyjaśnić o co mi chodzi, ale i tak. Ten mentor jest najnormalniej skrzywdzony psychicznie, że dwóch na raz, to jest PO JE PA NE! Jak? Wytłumacz mi jak można być takim draniem bez uczuć, przecież tan facet zachowuje się jakby miał penisa zamiast mózgu, brak mi słów po prostu. Dobrze, że Sehun znalazł sobie Lu, który pośród wszystkich ludzi chyba najlepiej potrafi go zrozumieć i sprawić żeby zapomniał. Oboje doskonale wiedzą co to znaczy zostać upokorzonym.
    Teraz jeszcze czekam aż Baek spotka się z Chanem, chcę, żeby Byun też miał cokolwiek z życia :c
    Dziękuję! Na prawdę dziękuję, że to tłumaczysz. Jesteś wielka!
    Hwaiting! ^-^

    OdpowiedzUsuń
  6. Sehun taki krzywdzony... ;-; Nawet nie jestem w stanie napisać sensownego komentarza po tym co właśnie przeczytałam. Dobrze przynajmniej że ma oparcie w Lulu. I mam nadzieję że Chanyeol tym razem nie zgubi karteczki z adresem, bo naprawdę nie mogę się doczekać aż coś między nimi się rozwinie. Hwaiting w dalszych tłumaczeniach~!

    OdpowiedzUsuń