8/01/2014

ZKW [4] | M

Złote Kwiaty Wiśni


4/19 | M
autorAlbinoPeacock
tytuł rozdziału: Słońce | oryginał: Sun

– C o ja mam zrobić, Lulu?

Luhan uśmiechnął się na wspomniane przezwisko i nadal mył plecy Baekhyuna. Jest wtorek, a to oznacza, że jutro zobaczy się z Sehunem, teraz jednak miał pilniejsze sprawy, na których powinien się skupić, a mianowicie pozbawienie ciała Baekhyuna wszystkich śladów po podłym mężczyźnie, który właśnie wyszedł.

– Co masz na myśli?

– Postradam zmysły jeśli zostanę tutaj dłużej, Luhan – powiedział cicho młody chłopak i obrócił się w wannie, by spojrzeć Luhanowi w twarz. – Muszę się stąd wydostać.

Luhan nacisnął swoim palcem wskazującym na usta Baekhyuna, by go uciszyć. – Hej, nie mów teraz o takich sprawach tak lekko.

Baekhyun zagryzł zębami palec starszego. – Jestem poważny. Musimy zawrzeć umowę. Jeśli jeden z nas będzie uciekał, musi zabrać ze sobą drugiego.

Luhan westchnął. – Hyun, jesteś—

– Powiedziałeś, że wziąłbyś mnie ze sobą.

Luhan przestał ruszać gąbką i spojrzał na chłopaka, który odwzajemnił spojrzenie z szeroko otwartymi oczami, a to łamało serce Luhana, bo Baekhyun wyglądał jeszcze gorzej, niż kiedy Luhan mył go ostatnim razem. Pociągnął chłopaka w dół i zanurzył jego głowę w ciepłej wodzie, tak, by mógł pozbyć się okropnej substancji z jego włosów, zanim kompletnie wyschnie.

Baekhyun wynurzył się z wody i przetarł swoje oczy chusteczką, rozmazując resztki proszku antymonowego po jego twarzy.

– Nie powinniśmy o tym rozmawiać tak otwarcie. Ale wiedz, że miałem na myśli dokładnie to, co powiedziałem.

Uśmiech Baekhyuna był szeroki i pełen wiary przy słowach Luhana, a Luhan miał po prostu nadzieję, że uda się mu dotrzymać słowa.

 {


Po drugim wieczorze spędzonym z Sehunem Luhan jasno stwierdził, że nie chce już dominować; albo raczej, że nie może. Kontrola i władza nad kimś to coś, czego nigdy nie powinien doświadczyć.

Sehun był delikatniejszy od Luhana, znacznie łagodniejszy niż wtedy, kiedy to nie on prowadził. Sehun nie uderzał w niego, nie poruszał się tak szybko, że Luhan mógłby spaść z materaca, na którym oboje się znajdowali. Zamiast tego dawał Luhanowi zupełnie inny rodzaj przyjemności; miarowo, ale niesamowicie namiętnie poruszał swoimi biodrami, zatrzymując się tylko na ułamek sekundy, kiedy całkowicie zanurzał się w starszym, by dać mu poczuć jak bardzo są ze sobą złączeni, a Luhan czuł, że to najgłębszy ruch jaki ktokolwiek w nim zrobił, zarówno fizycznie, jak i w przenośni.

Sehunowi kamień spadł z serca, kiedy dowiedział się, że Luhan nie chce doświadczyć kontroli ponownie, ponieważ kiedy chciał, by Luhan po prostu się cieszył, gdy on leżał na plecach i był nieustannie przez niego kołysany razem z łóżkiem, to tylko przynosiło złe wspomnienia. Przez chwilę widział wtedy twarz swojego mentora, wykrzywioną w przyjemności, jego gorący oddech nad sobą i spierzchnięte usta na jego własnych.

Sehun wcisnął ręce głębiej do kieszeni swojego płaszcza i przygotował się na ostry, zimny podmuch wiatru, który mknął w dół alejki, po której szedł. Nienawidził, kiedy jego mentor dzwonił po niego w środę, bo środy były zarezerwowane dla Luhana i był to jedyny dzień tygodnia, w którym mógł być szczęśliwy.

Ale oznaczało to również, że uda mu się zgarnąć ładną sumę pieniędzy, która pozwoli mu kupić pewien naszyjnik, wypatrzony przez niego wcześniej, zanim ktokolwiek inny go ubiegnie. 

Nie był całkiem szczęśliwy, że odnosił się do tego człowieka jako swojego mentora, ale tak właśnie mówił o nim swoim rodzicom, a mężczyzna obiecał mu dać lekcje dotyczące biznesu.

Widział swój wyłaniający się cel, kiedy przechodził przez most do arystokratycznej dzielnicy miasta, a straszne uczucie wbijało się w jego jelita, skręcając je w okropny sposób.



W gorę, w dół. W górę, w dół. Oddech. W górę, w dół. W górę, w dół. Oddech.

Sehun utrzymywał stałe tempo i powtarzał w swoim umyśle słowa jak mantrę by wytrzymać to, bo wszystko teraz było okropne i potrzebował czegoś, co by go zajęło.

– Jesteś grzecznym chłopcem, Sehun – powiedział mężczyzna pod nim, a wspomnienia wywołały dreszcz wzdłuż jego kręgosłupa.

Skrzywił się, kiedy zszedł z długości mężczyzny. Z całych sił próbował pozbyć się grymasu z twarzy, gdy mężczyzna znowu zaczął go całować. Sehun starał się najlepiej jak mógł nie myśleć o kobiecie siedzącej za nim, ale kiedy odwrócił się, by zobaczyć ją i ból wymalowany na całej jej twarzy, jego serce stało się niesamowicie ciężkie i niczego nie pragnął bardziej, jak wyjść stamtąd i jak najszybciej pobiec do cynobrowego domu.

– Hana, chodź tutaj – powiedział szorstko mężczyzna, a jego małżonka wyprostowała się i powłóczyła nogami w stronę łóżka z oczami przyklejonymi do podłogi ze wstydu. Sięgnęła po szklaną miskę z ciepłą wodą stojącą na stoliku obok i zanurzyła w niej myjkę, by oczyścić penisa jej męża. Sehun łkał, kiedy duża dłoń zamknęła się wokół jego bezwładnego członka i pompowała go w tym samym czasie, co myjący materiał. Hana odłożyła szmatkę z powrotem do miski i ponownie nałożyła olejek. 

– Sehun.

Chłopak usiadł okrakiem na brzuchu swojego mentora i pochylił się, aby udostępnić swoje usta, by zostały haniebnie napastowane.  

Nie chciał niczego bardziej, jak być teraz z Luhanem. Ciche pojękiwanie wzrastało w jego uszach, a mężczyzna całował go coraz mocniej i coraz bardziej niedbale.


{


– Jaki był twój pierwszy raz?

Luhan przez chwilę wydawał się być zamyślony. Mieli właśnie cichy wieczór, pozwalając by jeden po trochu poznawał drugiego, zamiast sprawiać, że łóżko zaczyna skrzypieć, bo Sehun właśnie wrócił od swojego mentora. Oczywiście nie powiedział o tym Luhanowi, zamiast tego wyznał mu, że chciał, aby Luhan choć raz przez chwilę mógł odpocząć. Starszy był lekko rozczarowany, że Sehun nie chciał skorzystać z okazji, kiedy Luhan zakradł się swoją ręką do spodni Sehuna, a ta automatycznie została odepchnięta.

Luhan uważał za zabawne to jak zakochany był w nim Sehun od samego początku i jak Luhan pozostawał na to wszystko obojętny, aż do teraz. Teraz to Luhan spędzał większość swojego wolnego czasu myśląc o młodym mężczyźnie z leniwą miną i ciemnymi, błyszczącymi oczami.

– Był... przyjemny, wszystko było zaplanowane – odpowiedział po dość długim milczeniu. – Mężczyzna był znacznie starszy i obchodził się ze mnę bardzo delikatnie. Madame przeprowadziła nielegalną aukcję sprzedaży mojego dziewictwa. – Zadowolenie przeszło przez jego twarz. – Poszło za wysoką cenę, podobno.   

Sehun zmarszczył brwi. – Ale... jak skończyłeś tutaj? Dlaczego chciałeś sprzedać swoje dziewictwo?

Rzeczy zaczynają być zbyt ciężkie. W swoim umyśle, Luhan wyszedł zza betonu i zaczął łatać pęknięcia w jego symbolicznym murze.  

– To historia na inny dzień – wymamrotał i pociągnął kołdrę, by bardziej ich przykryć i zatrzymać ciepło ciał w tym miękkim kokonie. – Jaki był twój?

Sehun wyglądał na smutnego i nieco wyprowadzonego z równowagi, przez co Luhan natychmiast przeprosił, że zapytał.

– To był mój mentor. Nie sądzę, żeby zrobił to dobrze, bo... bardzo krwawiłem.

Luhan troskliwie położył swoją dłoń na sercu młodszego i przysunął się bliżej. Miał nagłą potrzebę przyciśnięcia swoich ust do tych Sehuna.

Mokry cement nie był zbyt mocny, by utrzymać się w tym samym miejscu i mury znów popękały, ponownie się krusząc.


{


Sehun nie był pewien dlaczego większość z jego wspólnych sesji z Luhanem kończyło się na tym, że uprawiali seks. Byłby całkowicie zadowolony, gdyby po prostu siedzieli i przez cały czas rozmawiali. Wyobrażał sobie, jak Luhan opisuje proces barwienia jedwabiu, a on cały czas siedzi w skupieniu i chłonie każde słowo, które toczyłoby się po języku Luhana i uciekało przez jego miękkie, różowe usta.

Ktoś mógłby pomyśleć, że najwięcej seksualnej zniewagi otrzymuje od swojego mentora i przez to mógłby się cofać przed jakąkolwiek interakcją fizyczną z kimś innym, ale był tutaj, przesuwając swoimi palcami po miękkich włosach Luhana, obserwując przez na wpół przymknięte oczy, jak starszy łapczywie liże czubek jego penisa, zlizując każdą kroplę pozostałej spermy.

Luhan jest bardzo przekonujący, a Sehun po prostu nie może mu odmówić.


{


Sehun miał teraz całkowitą kontrolę, teraz kiedy przyzwyczaił się do swojego cotygodniowego rytuału i teraz wszystko robił dla Luhana. Spełniał najpierw jego potrzeby. Zapewniał mu dobre samopoczucie. Sprawiał, że ten dochodził pierwszy. Obsypywał go miłosnymi pocałunkami i szeptał romantyczne słówka wprost do jego ucha. To sprawiało, że Luhan czuł się okropnie, przypominając sobie ich drugi wieczór spędzony razem, bo cały czas mógł słyszeć wszystkie odgłosy jakie wydawał Sehun, jakby to było wczoraj. Płacz Sehuna i krztuszenie się wszystkim będącym dla niego zbyt wiele na raz odbijało się echem w jego uszach, ale Luhan nigdy nie poruszał tego tematu ponownie, naprawdę miał nadzieję, że Sehun po prostu o tym zapomni i mu wybaczy.

Czasami śnił o tych odgłosach i naprawdę nie potrafił rozszyfrować, czy to dobry czy zły sen. To jedynie sprawiało, że czuł lekkie mdłości.

Prawdę mówiąc, Luhan często śnił o chłopaku. Częściej, niż powinien. Ale dzisiejsza noc była inna i zupełnie nowa.

Obudził się nagle i chwytał obrazy, które sekundę wcześniej były w jego umyśle, zdesperowany, by zachować je w pamięci i nie pozwolić im uciec. Kąciki jego warg uniosły się i szeroki uśmiech rozciągnął jego usta. W końcu przypomniał sobie jego pierwsze spotkanie z chłopcem, który stał się centrum jego wszechświata.


{


Luhan celowo ustanowił środowe spotkanie z Sehunem jako jego jedyne tego dnia, ponieważ nie lubił myśli o tym, że hańbił go innymi klientami. Sehun różni się od innych – jest szczególny. Szczególny w taki sposób, że Luhan nie znalazł jeszcze słów to opisujących.

Madame była miła i dała wszystkim jeden dzień z minimalną ilością klientów, aby mogli odpocząć, tak więc Luhan wybrał środę. Przestawił spotkania ze wszystkimi jego stałymi bywalcami i zredukował czasy spotkań tak, jak to było najbardziej możliwe. Jeżeli to oznaczało, że w poniedziałek miał przyjąć dziesięciu klientów, zrobi to. Zrobi to dla Sehuna.

Patrzył przez okno swojego pokoju i obserwował, jak słońce powoli toruje sobie drogę nad horyzontem, zarzucając na swoją głowę kołdrę, wdychając to, co miał nadzieję było zapachem Sehuna. Mruczał coś o tym jak bardzo nienawidzi poniedziałków, dopóki nie usłyszał pukania do drzwi. Kolejny klient.


{


– Jak porównujesz mnie z innymi? – zapytał pewnego dnia Sehun po szczególnie namiętnych doznaniach. Śledził delikatny wzór jego obojczyka, a potem lekko odsunął miękką grzywkę Luhana, zasłaniającą jego ciemne oczy. Zadawał to pytanie wcześniej już wiele razy w innych słowach, ale starszy zawsze dawał mu tę samą odpowiedź.

– Wiesz, że jestem tylko twój – odparł Luhan, kiedy podciągał się wyżej, tuląc do Sehuna, cienka stróżka potu cały czas połyskiwała, trzymając się jego bladej skóry. Czasami dawał mu skromne pocałunki w policzek, ale to tylko przypominało Sehunowi, że Luhan go nie kocha.

– Ty i ja, obydwoje wiemy, że to kłamstwo – westchnął Sehun.

Ale tym razem było inaczej. Luhan powiedział coś, czego nigdy wcześniej nie mówił.

– Jestem twój i tylko twój. Inni nic nie znaczą. Ty... znaczysz dla mnie wszystko.





Madame - właścicielka Vermillion House

Jeżeli ktoś nie zrozumiał, to w 3 rozdziale opis gdzie dominował Luhan, to opis z ich drugiego spotkania.




Oh Pauline®


3 komentarze :

  1. Ostatnie zdanie bylo slodkie kochammmmm cię za to tulmaczenie czekam,na dalsze Powodzenia i Weny<3333

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże, jak czytam o tych murach i pęknięciach, to się normalnie rozpływam *^* Cudowne są te zdania nad zwyczaj. Niespecjalnie wiem jak ta historia mogłaby się potoczyć dalej po tym rozdziale... Mętlik w głowie ot tak *bum*! Może akcja z Baekiem się rozwinie, czekam na to chyba najbardziej :D
    Powodzenia w tłumaczeniu~ ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam ten rozdział i powiem szczerze, że nie wiem co mam napisać. Mam taką pustkę w głowie, że chyba mnie pochłania. Nie mam pojęcia jak Ty to robisz, ale Twoje tłumaczenia czasami obrabiają mnie ze wszelkich myśli. Chciałabym teraz napisać coś sensownego, ale..Powiem Ci tylko jedno – odkąd trafiłam na Twojego bloga oraz czytając całe Twoje tłumaczenia, po przeczytaniu mam jedną, wielką, czarną PUSTKĘ. Opowiadanie jest genialne, dobrze, że je wybrałaś *kciuk do góry* . Naprawdę, życzę ci duuużooo weny i także ochoty na tłumaczenie. Pozdrawiam - Miś Yogi

    OdpowiedzUsuń