Złote Kwiaty Wiśni
4/19 | M
oryginał: Golden Cherry Blossoms
autor: AlbinoPeacock
tytuł rozdziału: Słońce | oryginał: Sun
– C o ja mam zrobić,
Lulu?
Luhan uśmiechnął się na wspomniane
przezwisko i nadal mył plecy Baekhyuna. Jest wtorek, a to oznacza, że jutro
zobaczy się z Sehunem, teraz jednak miał pilniejsze sprawy, na których powinien
się skupić, a mianowicie pozbawienie ciała Baekhyuna wszystkich śladów po
podłym mężczyźnie, który właśnie wyszedł.
– Co masz na myśli?
– Postradam zmysły jeśli zostanę tutaj
dłużej, Luhan – powiedział cicho młody chłopak i obrócił się w wannie, by
spojrzeć Luhanowi w twarz. – Muszę się stąd wydostać.
Luhan nacisnął swoim palcem wskazującym na
usta Baekhyuna, by go uciszyć. – Hej, nie mów teraz o takich sprawach tak
lekko.
Baekhyun zagryzł zębami palec starszego. –
Jestem poważny. Musimy zawrzeć umowę. Jeśli jeden z nas będzie uciekał, musi
zabrać ze sobą drugiego.
Luhan westchnął. – Hyun, jesteś—
– Powiedziałeś, że wziąłbyś mnie ze sobą.
Luhan przestał ruszać gąbką i spojrzał na
chłopaka, który odwzajemnił spojrzenie z szeroko otwartymi oczami, a to łamało
serce Luhana, bo Baekhyun wyglądał jeszcze gorzej, niż kiedy Luhan mył go
ostatnim razem. Pociągnął chłopaka w dół i zanurzył jego głowę w ciepłej
wodzie, tak, by mógł pozbyć się okropnej substancji z jego włosów, zanim
kompletnie wyschnie.
Baekhyun wynurzył się z wody i przetarł
swoje oczy chusteczką, rozmazując resztki proszku antymonowego po jego twarzy.
– Nie powinniśmy o tym rozmawiać tak
otwarcie. Ale wiedz, że miałem na myśli dokładnie to, co powiedziałem.
Uśmiech Baekhyuna był szeroki i pełen
wiary przy słowach Luhana, a Luhan miał po prostu nadzieję, że uda się mu
dotrzymać słowa.
Po drugim wieczorze spędzonym z Sehunem Luhan jasno stwierdził, że nie chce już dominować; albo raczej, że nie może.
Kontrola i władza nad kimś to coś, czego nigdy nie powinien
doświadczyć.
Sehun był delikatniejszy od Luhana,
znacznie łagodniejszy niż wtedy, kiedy to nie on prowadził. Sehun nie uderzał w
niego, nie poruszał się tak szybko, że Luhan mógłby spaść z materaca, na
którym oboje się znajdowali. Zamiast tego dawał Luhanowi zupełnie inny rodzaj
przyjemności; miarowo, ale niesamowicie namiętnie poruszał swoimi biodrami,
zatrzymując się tylko na ułamek sekundy, kiedy całkowicie zanurzał się w
starszym, by dać mu poczuć jak bardzo są ze sobą złączeni, a Luhan czuł, że to
najgłębszy ruch jaki ktokolwiek w nim zrobił, zarówno fizycznie, jak i w
przenośni.
Sehunowi kamień spadł z serca, kiedy
dowiedział się, że Luhan nie chce doświadczyć kontroli ponownie, ponieważ kiedy
chciał, by Luhan po prostu się cieszył, gdy on leżał na plecach i był
nieustannie przez niego kołysany razem z łóżkiem, to tylko przynosiło złe
wspomnienia. Przez chwilę widział wtedy twarz swojego mentora, wykrzywioną w
przyjemności, jego gorący oddech nad sobą i spierzchnięte usta na jego
własnych.
Sehun wcisnął ręce głębiej do kieszeni
swojego płaszcza i przygotował się na ostry, zimny podmuch wiatru, który mknął
w dół alejki, po której szedł. Nienawidził, kiedy jego mentor dzwonił po niego
w środę, bo środy były zarezerwowane dla Luhana i był to jedyny dzień tygodnia,
w którym mógł być szczęśliwy.
Ale oznaczało to również, że uda mu się
zgarnąć ładną sumę pieniędzy, która pozwoli mu kupić pewien naszyjnik, wypatrzony
przez niego wcześniej, zanim ktokolwiek inny go ubiegnie.
Nie był całkiem szczęśliwy, że odnosił się
do tego człowieka jako swojego mentora, ale tak właśnie mówił o nim
swoim rodzicom, a mężczyzna obiecał mu dać lekcje dotyczące
biznesu.
Widział swój wyłaniający się cel, kiedy
przechodził przez most do arystokratycznej dzielnicy miasta, a straszne uczucie
wbijało się w jego jelita, skręcając je w okropny sposób.
W gorę, w dół. W górę, w dół. Oddech. W
górę, w dół. W górę, w dół. Oddech.
Sehun utrzymywał stałe tempo i powtarzał w
swoim umyśle słowa jak mantrę by wytrzymać to, bo wszystko teraz było okropne
i potrzebował czegoś, co by go zajęło.
– Jesteś grzecznym chłopcem, Sehun –
powiedział mężczyzna pod nim, a wspomnienia wywołały dreszcz wzdłuż jego
kręgosłupa.
Skrzywił się, kiedy zszedł z długości
mężczyzny. Z całych sił próbował pozbyć się grymasu z twarzy,
gdy mężczyzna znowu zaczął go całować. Sehun starał się najlepiej jak
mógł nie myśleć o kobiecie siedzącej za nim, ale kiedy odwrócił się, by
zobaczyć ją i ból wymalowany na całej jej twarzy, jego serce stało się
niesamowicie ciężkie i niczego nie pragnął bardziej, jak wyjść stamtąd i jak
najszybciej pobiec do cynobrowego domu.
– Hana, chodź tutaj – powiedział szorstko
mężczyzna, a jego małżonka wyprostowała się i powłóczyła nogami w stronę łóżka z oczami przyklejonymi do podłogi ze wstydu. Sięgnęła po szklaną miskę z ciepłą
wodą stojącą na stoliku obok i zanurzyła w niej myjkę, by oczyścić penisa jej
męża. Sehun łkał, kiedy duża dłoń zamknęła się wokół jego bezwładnego członka i
pompowała go w tym samym czasie, co myjący materiał. Hana odłożyła szmatkę z
powrotem do miski i ponownie nałożyła olejek.
– Sehun.
Chłopak usiadł okrakiem na brzuchu swojego
mentora i pochylił się, aby udostępnić swoje usta, by zostały haniebnie
napastowane.
Nie chciał niczego bardziej, jak być teraz
z Luhanem. Ciche pojękiwanie wzrastało w jego uszach, a mężczyzna całował go
coraz mocniej i coraz bardziej niedbale.
{
– Jaki był twój pierwszy raz?
Luhan przez chwilę wydawał się być
zamyślony. Mieli właśnie cichy wieczór, pozwalając by jeden po trochu poznawał drugiego, zamiast sprawiać, że łóżko zaczyna skrzypieć, bo Sehun właśnie wrócił
od swojego mentora. Oczywiście nie powiedział o tym Luhanowi, zamiast tego
wyznał mu, że chciał, aby Luhan choć raz przez chwilę mógł odpocząć. Starszy był lekko rozczarowany, że Sehun nie chciał skorzystać z okazji, kiedy Luhan
zakradł się swoją ręką do spodni Sehuna, a ta automatycznie została
odepchnięta.
Luhan uważał za zabawne to jak zakochany był w nim Sehun od samego początku i jak Luhan pozostawał na to wszystko
obojętny, aż do teraz. Teraz to Luhan spędzał większość swojego wolnego czasu
myśląc o młodym mężczyźnie z leniwą miną i ciemnymi, błyszczącymi oczami.
– Był... przyjemny, wszystko było
zaplanowane – odpowiedział po dość długim milczeniu. – Mężczyzna był znacznie
starszy i obchodził się ze mnę bardzo delikatnie. Madame przeprowadziła
nielegalną aukcję sprzedaży mojego dziewictwa. – Zadowolenie przeszło przez
jego twarz. – Poszło za wysoką cenę, podobno.
Sehun zmarszczył brwi. – Ale... jak
skończyłeś tutaj? Dlaczego chciałeś sprzedać swoje dziewictwo?
Rzeczy zaczynają być zbyt ciężkie. W swoim
umyśle, Luhan wyszedł zza betonu i zaczął łatać pęknięcia w jego symbolicznym
murze.
– To historia na inny dzień – wymamrotał i
pociągnął kołdrę, by bardziej ich przykryć i zatrzymać ciepło ciał w tym
miękkim kokonie. – Jaki był twój?
Sehun wyglądał na smutnego i nieco
wyprowadzonego z równowagi, przez co Luhan natychmiast przeprosił, że zapytał.
– To był mój mentor. Nie sądzę, żeby
zrobił to dobrze, bo... bardzo krwawiłem.
Luhan troskliwie położył swoją dłoń na
sercu młodszego i przysunął się bliżej. Miał nagłą potrzebę przyciśnięcia
swoich ust do tych Sehuna.
Mokry cement nie był zbyt mocny, by
utrzymać się w tym samym miejscu i mury znów popękały, ponownie się krusząc.
{
Sehun nie był pewien dlaczego większość z
jego wspólnych sesji z Luhanem kończyło się na tym, że uprawiali seks. Byłby
całkowicie zadowolony, gdyby po prostu siedzieli i przez cały czas rozmawiali.
Wyobrażał sobie, jak Luhan opisuje proces barwienia jedwabiu, a on cały czas
siedzi w skupieniu i chłonie każde słowo, które toczyłoby się po języku Luhana
i uciekało przez jego miękkie, różowe usta.
Ktoś mógłby pomyśleć, że najwięcej
seksualnej zniewagi otrzymuje od swojego mentora i przez to mógłby się cofać
przed jakąkolwiek interakcją fizyczną z kimś innym, ale był tutaj, przesuwając
swoimi palcami po miękkich włosach Luhana, obserwując przez na wpół przymknięte
oczy, jak starszy łapczywie liże czubek jego penisa, zlizując każdą kroplę
pozostałej spermy.
Luhan jest bardzo przekonujący, a Sehun po
prostu nie może mu odmówić.
{
Sehun miał teraz całkowitą kontrolę, teraz
kiedy przyzwyczaił się do swojego cotygodniowego rytuału i teraz wszystko
robił dla Luhana. Spełniał najpierw jego potrzeby. Zapewniał mu dobre
samopoczucie. Sprawiał, że ten dochodził pierwszy. Obsypywał go miłosnymi
pocałunkami i szeptał romantyczne słówka wprost do jego ucha. To sprawiało, że
Luhan czuł się okropnie, przypominając sobie ich drugi wieczór spędzony razem,
bo cały czas mógł słyszeć wszystkie odgłosy jakie wydawał Sehun, jakby to było
wczoraj. Płacz Sehuna i krztuszenie się wszystkim będącym dla niego zbyt wiele
na raz odbijało się echem w jego uszach, ale Luhan nigdy nie poruszał tego
tematu ponownie, naprawdę miał nadzieję, że Sehun po prostu o tym zapomni i
mu wybaczy.
Czasami śnił o tych odgłosach i naprawdę
nie potrafił rozszyfrować, czy to dobry czy zły sen. To jedynie sprawiało, że
czuł lekkie mdłości.
Prawdę mówiąc, Luhan często śnił o
chłopaku. Częściej, niż powinien. Ale dzisiejsza noc była inna i zupełnie nowa.
Obudził się nagle i chwytał obrazy, które
sekundę wcześniej były w jego umyśle, zdesperowany, by zachować je w pamięci i
nie pozwolić im uciec. Kąciki jego warg uniosły się i szeroki uśmiech
rozciągnął jego usta. W końcu przypomniał sobie jego pierwsze spotkanie z
chłopcem, który stał się centrum jego wszechświata.
{
Luhan celowo ustanowił środowe spotkanie z
Sehunem jako jego jedyne tego dnia, ponieważ nie lubił myśli o tym, że hańbił
go innymi klientami. Sehun różni się od innych – jest szczególny. Szczególny w
taki sposób, że Luhan nie znalazł jeszcze słów to opisujących.
Madame była miła i dała wszystkim jeden
dzień z minimalną ilością klientów, aby mogli odpocząć, tak więc Luhan wybrał
środę. Przestawił spotkania ze wszystkimi jego stałymi bywalcami i zredukował
czasy spotkań tak, jak to było najbardziej możliwe. Jeżeli to oznaczało, że w
poniedziałek miał przyjąć dziesięciu klientów, zrobi to. Zrobi to dla Sehuna.
Patrzył przez okno swojego pokoju i
obserwował, jak słońce powoli toruje sobie drogę nad horyzontem, zarzucając na
swoją głowę kołdrę, wdychając to, co miał nadzieję było zapachem Sehuna. Mruczał coś o tym jak bardzo nienawidzi poniedziałków, dopóki nie usłyszał
pukania do drzwi. Kolejny klient.
{
– Jak porównujesz mnie z innymi? – zapytał pewnego dnia Sehun po szczególnie namiętnych doznaniach. Śledził delikatny
wzór jego obojczyka, a potem lekko odsunął miękką grzywkę Luhana, zasłaniającą
jego ciemne oczy. Zadawał to pytanie wcześniej już wiele razy w innych słowach,
ale starszy zawsze dawał mu tę samą odpowiedź.
– Wiesz, że jestem tylko twój – odparł
Luhan, kiedy podciągał się wyżej, tuląc do Sehuna, cienka stróżka potu cały
czas połyskiwała, trzymając się jego bladej skóry. Czasami dawał mu skromne
pocałunki w policzek, ale to tylko przypominało Sehunowi, że Luhan go nie
kocha.
– Ty i ja, obydwoje wiemy, że to kłamstwo
– westchnął Sehun.
Ale tym razem było inaczej. Luhan
powiedział coś, czego nigdy wcześniej nie mówił.
– Jestem twój i tylko twój. Inni nic nie
znaczą. Ty... znaczysz dla mnie wszystko.
Madame -
właścicielka Vermillion House
Jeżeli ktoś nie zrozumiał, to w 3 rozdziale opis gdzie dominował Luhan, to opis z ich drugiego spotkania.
Oh Pauline®
Ostatnie zdanie bylo slodkie kochammmmm cię za to tulmaczenie czekam,na dalsze Powodzenia i Weny<3333
OdpowiedzUsuńBoże, jak czytam o tych murach i pęknięciach, to się normalnie rozpływam *^* Cudowne są te zdania nad zwyczaj. Niespecjalnie wiem jak ta historia mogłaby się potoczyć dalej po tym rozdziale... Mętlik w głowie ot tak *bum*! Może akcja z Baekiem się rozwinie, czekam na to chyba najbardziej :D
OdpowiedzUsuńPowodzenia w tłumaczeniu~ ♥
Przeczytałam ten rozdział i powiem szczerze, że nie wiem co mam napisać. Mam taką pustkę w głowie, że chyba mnie pochłania. Nie mam pojęcia jak Ty to robisz, ale Twoje tłumaczenia czasami obrabiają mnie ze wszelkich myśli. Chciałabym teraz napisać coś sensownego, ale..Powiem Ci tylko jedno – odkąd trafiłam na Twojego bloga oraz czytając całe Twoje tłumaczenia, po przeczytaniu mam jedną, wielką, czarną PUSTKĘ. Opowiadanie jest genialne, dobrze, że je wybrałaś *kciuk do góry* . Naprawdę, życzę ci duuużooo weny i także ochoty na tłumaczenie. Pozdrawiam - Miś Yogi
OdpowiedzUsuń