10/11/2015

Filmowe Banały [9]

cr. uszati

9/13
Oryginał: Of Movie Clichés
Tytuł rozdziału: Dostałem kosza. | oryginał: I gotrejected.

Luhan wyszedł ze swojej sypialni (tej samej, której użyli ostatniej nocy, bo Sehun nie zgodził się, by skorzystali z jego pokoju, jakby od tego zależało całe jego życie) i udał się do kuchni, gdzie w zlewie wciąż zalegały naczynia. Wrócił do salonu, w przejściu stał zepsuty odkurzacz z wciągniętym chodniczkiem. Sehun najwyraźniej nie wychodził ze swojego pokoju od południa, a była już osiemnasta.

Luhan wciągnął i wypuścił powietrze, zbierając w sobie odwagę, by zapukać do drzwi przyjaciela. – Sehun-ah, śpisz? Powinieneś wyjść. Robię obiad.

Żadnej odpowiedzi.

Zapukał znowu i w końcu usłyszał głos. – Nie jestem głodny, hyung.

– Okej…

Luhan odszedł od drzwi i posprzątał resztki z lunchu. Wiedział, że źle postąpił, odrzucając Sehuna. Jego najlepszy przyjaciel nawet nie miał szansy, by wyznać mu miłość w odpowiedni sposób, ale gdyby się wtedy nie odezwał, męczyłoby to ich obydwoje. Sehun miał rację, przynajmniej mają to już za sobą.

Chociaż i tak mógł to zrobić lepiej. Sehun powiedział, że kocha Luhana od kiedy tylko pamięta i starszy wiedział, że to zupełnie co innego przy tym, co czuł (czuje?) wobec Krisa. Szkoda, że jego pewność siebie/przekonanie zawiodły go i tym razem.

– Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. Możemy i naprawimy wszystko… – wyszeptał na wydechu, jedząc obiad.

•○•○•○•


Luhan nie pamiętał, jak i kiedy usnął zeszłej nocy, ale obudził się przez poranne wiadomości w telewizji, kępa włosów zasłaniała mu odbiornik. – Wcześnie wstałeś.

Sehun wziął łyk swojej kawy, siedząc na podłodze. Luhan wciąż leżał na kanapie. – Taa. Muszę odebrać Laya hyunga z lotniska. Będzie za dwie godziny.

– Sehun-ah, posłuchaj… Ja…

– Przestań.

– Ale…

– Po prostu przestań, okej? Tego właśnie chciałeś, prawda? Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, nic się nie zmieniło. I jeśli chcemy, żeby tak było, to róbmy to, co musimy: udawajmy, że wczoraj nigdy się nie wydarzyło.

– Sehun-ah…

Sehun podniósł się i spojrzał w dół na Luhana. – Nie rób tego trudniejszym dla nas obu, wystarczy, że jest dla mnie. Po prostu… Przestań. Naprawdę nie ma o czym rozmawiać, rozumiesz?

Luhan zaniemówił, kiedy Sehun wszedł do kuchni, by odłożyć filiżankę do zlewu, a potem wszedł do łazienki, by wziąć prysznic. Starszy został na kanapie, wciąż leżąc, myśląc nad tym, co właśnie powiedział mu Sehun.

Może on ma rację? Było minęło. Może uda się nam być mniej zażenowanymi, jeśli zacznę udawać, że się tym nie przejmuję. On tak robi, chyba też powinienem.

Chłopak podniósł się z kanapy i zaczął przygotowywać śniadanie. Nie minęło dwadzieścia pięć minut, a Sehun pojawił się z przewieszoną przez ramię sportową torbą. Luhan spanikował i podbiegł do niego. – Gdzie idziesz!? Znowu mnie zostawiasz!?

– Powiedziałem ci wcześniej, że odbieram Laya hyunga z lotniska.

– Z torbą!?

Sehun westchnął. – Słuchaj, Kai jest na dole w swoim samochodzie, razem jedziemy po Laya, potem jedziemy na salę taneczną na uniwersytecie. Będę późno. Nie czekaj na mnie. – Młodszy wyszedł z mieszkania, a Luhan westchnął w uldze.


•○•○•○•


– Pierdolony Lay hyung i jego pierdolony, wczesny lot i pierdolony, potworny trening – zawarczał Kai, prowadząc samochód.

Sehun uśmiechnął się do Kaia. – Zwyzywałeś Laya hyunga i równocześnie zachowałeś szacunek.

– Odpierdol się. Jest ósma rano. – Kai nigdy nie był rannym ptaszkiem.

Sehun zignorował Kaia, przeżuwając ziemniaczane chipsy, sprawdził swój telefon, po czym znów schował go do kieszeni. – Och, chcę ci coś powiedzieć.

– Obetnę ci kutasa, jeśli chcesz mi powiedzieć, że jego lot opóźni się do południa – zagroził Kai po tym, jak widział, że chwilę wcześniej Sehun sprawdzał coś w telefonie.

– Nie, nie jest opóźniony.

Kai zatrzymał się na czerwonym świetle i zanurzył rękę w paczce chipsów. – To o co chodzi?

– Potrafisz dochować tajemnicy? Nawet przed Kyungsoo? Proszę.

Kai zaprzeczył ruchem głowy. – Nie mogę ci tego obiecać. Przysięgam na Boga, nic przed nim nie ukrywam.

Sehun westchnął. – Okej. Tylko ty i Kyungsoo, upewnię się o to.

– Spoko. Dajesz. – Kai spojrzał na światła, które wciąż świeciły na czerwono. Sehun znowu westchnął.

– Dostałem kosza.

– W końcu miałeś jaja, żeby mu powiedzieć!?

– Nie – Sehun żuł chipsy, jakby wcale właśnie nie powiedział, że Luhan go odtrącił – usłyszał nas zeszłej nocy.

– I?

– Powiedział mi o tym wczoraj, jak jedliśmy lunch, potem przeprosił i powiedział, że nigdy nie widział mnie w takim świetle. Obiecał mi też, że nadal będziemy przyjaciółmi. Trochę boli, ale nie tak bardzo, jak myślałem, że będzie.

– Wow. Niefajnie. – Kai włączył silnik, kiedy rozświetlił się zielony. – Ale tak to właśnie jest z nieodwzajemnioną miłością, Sehun. W szczególności taką, jakiej ty doświadczasz.

Sehun uniósł brew. – O co ci chodzi?

– Przyzwyczaiłeś się do ukrywania jej przed nim, do bólu, który wcześniej ci sprawiał. A teraz, kiedy już się dowiedział, nie może cię zranić bardziej, niż już to zrobił, kiedy dał ci kosza.

– W jaki niby sposób?

– Bo za bardzo się boi, by zranić cię świadomie. Nie może bez ciebie żyć, ale nie odwzajemnia twoich uczuć. Musi przetrwać, więc będzie się ciebie trzymał, upewniając, że już nigdy więcej cię nie skrzywdzi.

– Gdzie nauczyłeś się tego wszystkiego? Kim jesteś i co zrobiłeś z Kaiem? To odrażające.

– To ja, najcudowniejszy Kim Jongin, kretynie! Ale musisz przyznać, to ma sens. – Kai uśmiechnął się zadziornie w stronę Sehuna, a ten wymamrotał „Tak” w odpowiedzi. – I naoglądałem się za dużo „Honey and Clover”, tak poza tym. Kyungsoo mnie zmusza, żebym z nim oglądał anime.

– Właśnie widzę. – Sehun zgniótł pustą paczkę po chipsach i schował do swojej sportowej torby, by wyrzucić ją później. Przeszukał ją, by znaleźć czekoladę. Kai zmierzył go wzrokiem.

– Wiem, jak starasz dać sobie z czymś radę, Sehun. Znam cię.

– Co? – zapytał, mając w ustach czekoladę.

– Płakałeś?

– Nie. Poszedłem spać.

– Poszedłeś spać. Zajadasz teraz swoje uczucia. Robisz to, żeby nie musieć myśleć o swoim złamanym sercu.

Sehun wywrócił oczami. – O co, ci, kurwa, chodzi? Jak prowadzisz, to prowadź!


•○•○•○•


Przyjechali piętnaście minut po lądowaniu samolotu Laya, przez co starszy non stop wydzwaniał do Sehuna (wiedział, że Kai prowadzi). Lay wciąż wydzwaniał, nawet jeśli właśnie stali ze sobą twarzą w twarz.

– Lubię cię powkurwiać, Sehun. – Posłał mu uśmiech i przytulił, Kai dołączył do nich, wrzucając torbę Laya do bagażnika.

– Hej, możemy najpierw podjechać do mojego mieszkania? To tylko kilka bloków od uniwersytetu – zapytał Lay z tylnego siedzenia, Kai skinął głową, Sehuna w ogóle to nie obchodziło. – Joł, Sehun. Wygrywamy zakład? Co tam u ciebie i Luhana?

Dwójka przyjaciół z przodu spojrzała po sobie, Kai wzruszył ramionami, a Sehun spojrzał na Laya. – Po staremu, po staremu. Nic mu nie mówiłem, nadal nie wie.

– Jak ten idiota może być taki ślepy? – zapytał Lay, po czym zostawił temat. Opowiedział, jak dowiedział się o zawodach tanecznych, co może stać się otworem do ich karier. Ale to Lay, więc nie mogli trzymać się jednego tematu dłużej, niż 10 minut.

– Och! Jak Tao i Kris!? Płakał cały lot do Chin! Cztery dni w domu i już jęczał, że musi wracać.

– U-u nich w porządku. Super wybornie – odpowiedział Kai, Lay spojrzał na niego.

– Czy coś się stało? Zerwali czy coś?

– Jakby Kris hyung kiedykolwiek mógł do tego dopuścić, hyung! – Kai roześmiał się nerwowo, czując ulgę, kiedy Lay mu przytaknął.

– Jestem taki zmęczony. – Lay oparł się, włożył słuchawki i poszedł spać. Kai spojrzał na Sehuna, kiedy dostrzegł, że maknae usadawia się na siedzeniu obok.

– Spróbuj tylko zasnąć, a zaraz cię obudzę.

– Hyuuuung, jestem zmęczony i mam złamane serduszko.

– Nazywasz mnie hyungiem tylko wtedy, kiedy chcesz być uroczy, by dostać to, czego chcesz. Masz nie spać. To tylko godzina… – I wtedy przypomniał sobie, że są w środku porannego korka. – DWIE GODZINY JAZDY.

– Hmnnn, nie! – Sehun usadowił się w siedzeniu, by lepiej mu było zasnąć, udawał, że śpi, kiedy Kai uśmiechnął się półgębkiem.

– Powiem wszystkim, co stało się wczoraj.

Sehun wyprostował się i spojrzał na Kaia. – Nie zrobisz tego!

– A co mam do stracenia?

– Twoje ukryte filmy porno. Sprzątałem twój pokój, i oto skarb – znalazłem je.

Kai prychnął. – Żałosne. Nie interesują mnie już pornosy.

– Jestem pewien, że Kyungsoo hyung nie będzie zadowolony, kiedy dowie się, że jego chłopak wali sobie do takich rzeczy.

– Mogę je schować gdzieś indziej!

Sehun roześmiał się złowieszczo. – Kto powiedział, że są tam, gdzie je znalazłem?

– Przeniosłeś je!?

Sehun wzruszył ramionami. – Celowy szantaż. Powiesz reszcie o mojej sytuacji skompromituję się, ale dostanę z ich strony pocieszenie. Powiem Kyungsoo o filmach  stracisz twarz i bardzo uroczego i niewinnego chłopaka.

Kai poddał się. – Mam nadzieję, że udusisz się własną śliną, kiedy będziesz spać.

– Jedź bezpiecznie, hyung. – Sehun posłał mu chamski uśmieszek i znów spróbował usnąć.


•○•○•○•


– Możesz chwilę odpocząć, Kai. Sehun i ja zaczniemy sami – odezwał się Lay do opalonego chłopaka, kiedy dotarli do studia, po tym, jak najpierw zahaczyli o mieszkanie Laya.

– Nie ma mowy. Też chcę tańczyć – zaprotestował Kai, a Sehun się roześmiał.

Godzinę później zadzwonił telefon Laya. Na ekranie wyświetlił się numer Joonyuna. – Co dziadzio chce tym razem? – Nacisnął zieloną słuchawkę. – Tak, bogaty syneczku tatusia?

– Jutro zapisujemy się na zajęcia drugiego semestru, tak? Więc spakuj walizki, bo jedziemy na plażę wieczorem na cały weekend. Wrócimy do miasta w poniedziałek rano. Jest tam ktoś z tobą?

– Kai i Sehun. Tańczymy.

– Świetnie. Daj mi Kaia.

– Joł, bogaty syneczku tatusia dwa. Telefon. – Lay rzucił swoją komórką, a Kai idealnie ją złapał.

– Co?

– Zabierz jutro swój samochód. Po zapisach jedziemy na plażę.

– ALE JA NIE PROWADZĘ.

– I co już jęczysz? Rozmawiałem wcześniej z Krisem. Weźmie swój samochód i ja też. Jesteś jedyną osobą, która ma jeszcze w naszej ekipie auto, chyba że upchamy się po 6 w jednym.

– Ale, hyung…

– Upewnię się, żebyś razem z Kyungsoo dostał oddzielny pokój.

– Zgoda.

 – I tak jest sześć pokoi. Widzimy się jutro!

– Cham. – Kai rozłączył się i oddał telefon Layowi. Kontynuowali po tym trening.

Było około szóstej wieczorem, kiedy w końcu skończyli. – Cóż, przynajmniej mamy już z czym tam pójść – zaczął Lay, kiedy we trójkę dyszeli na drewnianej podłodze. Kai podniósł się i podszedł do swojej torby.

– Idę na kolację do Kyungsoo. Martwcie się o siebie. Dobranoc! – Wybiegł z sali, a oni nie mogli już liczyć na podwózkę do domu.

– Kolacja? – zapytał Lay, Sehun przytaknął.


•○•○•○•


Byli w połowie kolacji, kiedy Sehun w końcu sprawdził swój telefon. – Łaaa…

– Co? – zapytał Lay, przeżuwając pierożki..

Sehun spojrzał na niego. – Mam 15 wiadomości i 5 nieodebranych połączeń od Luhana hyunga.

– I? Co w tym dziwnego? Jesteście najlepszymi przyjaciółmi.

– Nie, nic. – Sehun uśmiechnął się, po czym odpowiedział na wiadomości, chowając po wszystkim telefon do kieszeni. – Jak było w Chinach?

Lay zaczął opowiadać, a Sehun czuł się przy nim naprawdę komfortowo, jego ból został zepchnięty na sam dół serca i mózgu. Stwierdził, że jest ujmujący, chodź musiał nadążać za jego historiami, i tak, w mniej niż jedną godzinę Sehun dowiedział się o jego wakacjach – był tutaj, tam, pojeździł po Chinach i wrócił.

Było około dwudziestej pierwszej, kiedy postanowili się rozstać. – Do zobaczenia jutro, Lay hyung!– zawołał młodszy, kiedy wyszli z restauracji.

– Tak! W tym samym studiu.

– Oczywiście. – Sehun delikatnie przytulił Laya, po czym odszedł w stronę swojego mieszkania. Kiedy przyszedł, Luhan podniósł się ze swojego miejsca na kanapie.

– Ugotowałem obiad, zjemy?

– Mówiłem ci, żebyś na mnie nie czekał. Przepraszam, jadłem już z Layem hyungiem.

– Dobrze… Rozumiem. Chciałem tylko… Rozumiem. – Luhan poszedł do kuchni i zaczął chować jedzenie do lodówki.

– Oh, hyung? – zawołał Sehun z salonu.

– Tak?

– Dzwonił do ciebie Joonmyun hyung?

– W sprawie jutra?

– Tak.

– Tak, już się spakowałem.

– Świetnie. Idę pod prysznic, a potem spać. Dobranoc.

— …Dobranoc.


•○•○•○•


Następnego dnia Luhan razem z Sehunem szli w stronę kampusu. Starszy był niespokojny, od kiedy Sehun zachowywał się zbyt normalnie. Wyglądało, jakby to chłopak o sarnich oczach był nieszczęśliwie zakochany, kiedy to tak naprawdę on odrzucił Sehuna i chciał, by wszystko było po staremu.

– Hyung! – zawołał Sehun i podbiegł do Laya, zostawiając za sobą Luhana.

– Hej, Sehun-ah!

Sehun-ah? Tylko ja go tak nazywam! Luhan krzyczał mentalnie, ale spokojnie podszedł do dwójki. – Cześć, Lay. Witaj z powrotem.

– Cześć, hyung. Cieszę się, że już wróciłem.

– Joł!

Trójka mężczyzn odwróciła się, by ujrzeć biegnących w ich stronę Jongdae i Minseoka. – Hej, Luhan! – Pyzaty chłopak przywitał się ze swoim kolegą i uśmiechnął. – Gdzie wy byliście? Nagle wasza dwójka tak po prostu zniknęła.

Jongdae zarzucił rękę na ramię Luhana. – Wróciłem do domu i pracowałem na farmie. Minseok hyung pojechał ze mną. Wygląda pulchniej, co nie?

– Hej! – zaprotestował Minseok, ale Luhan się zgodził:

– Wyglądasz zdrowiej, Minseok.

– A ty na zestresowanego. Coś się stało?

Luhan zaśmiał się nerwowo, a Sehun niezręcznie uśmiechnął. – Może wejdziemy?

Kiedy w piątkę dotarli do administracji, reszta ich przyjaciół już tam była. Baekhyun i Chanyeol rozmawiali z Tao i Krisem, Kai i Kyungsoo z Joonmyunem. Jongdae podbiegł i zaczął się witać z Joonmyunem, Lay i Minseok z resztą ekipy.

– Dasz radę. Jestem tutaj – wyszeptał Sehun do Luhana, kiedy obydwoje podeszli do reszty.

Nie jesteś ze mną całkowicie…

Tao i Kris spojrzeli na Luhana, Baekhyun i Chanyeol zaśmiali się niezręcznie, bo para była pomiędzy nimi. – Uh, hej! – Chanyeol przerwał niezręczną ciszę, witając się z Luhanem, straszy tylko się uśmiechnął.

– Cóż, to idziemy się zapisać? Spotkajmy się w naszej kawiarni, jak już wszystko załatwimy! – oświadczył Joonmyun, a reszta tylko przytaknęła ruchem głowy. Kris chwycił Tao za rękę, po czym odszedł z nim od zgiełku, Sehun i Lay razem z Kaiem i Kyungsoo poszli za parą.

– Zobaczymy się później, Luhan. Sprawy pierwszorocznych – powiedział Sehun, a Luhan wzruszył ramionami. Został z Minseokiem, z którym wybrał kilka wspólnych klas.

– To już mój ostatni semestr jako senior, hyung! Co tam u ciebie? – Minseok zapytał, kiedy wybierali zajęcia.

Luhan wzruszył ramionami. – Nie chcę nawet wiedzieć ile poziomów mam jeszcze do zaliczenia.

– Dlaczego co roku zmieniałeś kierunek?

– Chciałem zaczekać na Sehun-ah. Sądziłem, że nie da sobie beze mnie rady.

– Ale on radzi sobie świetnie.

Aż za bardzo.

– I patrząc z grubsza, włączając w to również sprawę z Krisem, to ty raczej potrzebujesz go bardziej.

– Tak myślisz?

– Ja to wiem – oświadczył Minseok, kiedy przepisywał do notesu zajęcia, które wybrał.

Luhan przygryzł dolną wargę, kiedy zdał sobie sprawę, że jest okropnym przyjacielem. Egoistycznym i głupim dupkiem, który niezamierzenie skrzywdził swojego najlepszego przyjaciela. Złamał serce Sehuna, nie myśląc nawet o tym, jak czuje się młodszy. Po prostu go odrzucił, bo był niecierpliwy i nie potrafił wytrzymać nawet jednego dnia.

– Wszystko gra? – Minseok szturchnął go.

Luhan skinął głową. – Tylko… rozmyślałem, jakie klasy wybrać. Nie wiem, czy chcę jakieś dzielić z Sehun-ah.

– …Przyznał się do swoich uczuć czy coś? – zapytał pucołowaty chłopak, kiedy razem szli do wydziału kasowego, po tym jak Luhan bezmyślnie wybrał zajęcia z tańca, bo potrzebował czegoś, co współgrałoby z jego planem.

Oczy Luhana rozszerzyły się. – CO?

Minseok wybuchł śmiechem. – Wyluzuj. Tylko się droczę. Dokuczamy Sehunowi chyba od zawsze, żeby w końcu się spiął i ci o tym powiedział.

– O czym ty mówisz?

– Patrzy na ciebie przez cały czas z miłością. Czasami jesteś taki głupi, Luhan. Sehun zawsze zaprzecza, więc może i rzeczywiście ma taki wygląd twarzy. Ale, jeśli mam być szczery, to jak patrzy na kogoś innego niż ty, jest znudzony i zażenowany.

Ich rozmowę przerwano, kiedy przyszła kolej Minseok na zapłatę. Potem Luhan zrobił to samo. Obydwoje sprawdzili telefony, dowiadując się, że większość skończyła już zapisy.

– Chodźmy już do kawiarni – powiedział Minseok. 

Starszy dosłownie chciał uderzyć Laya w twarz, kiedy zobaczył jak ten śmieje się razem z Sehunem, siedząc przy stoliku bez reszty przyjaciół. Kai i Kyungsoo też byli w środku, rozmawiając, z tego co udało się podsłuchać Luhanowi, o czymś związanym z zawodami tanecznymi.

– Czy wszyscy już są? – Joonmyun policzył w głowie. – Świetnie. Wszyscy są. Więc, trójka z nas wzięła swoje auta, jest nas dwunastu. Żeby było sprawiedliwie, to dzielimy się po cztery osoby, więc… Kto z kim?

– Nam pasuje tak jak stoimy! – Luhan spojrzał na Sehuna, który gestem ręki wskazał na siebie, Laya, Kaia i Kyungsoo. Luhan chciał zaprotestować, bo Sehun ma jechać z nim, ale rozbrzmiał już inny głos:

– Ja chcę jechać z Kyungsoo! – zaskomlał Tao. – On nie wypytuje mnie o moje życie prywatne.

– Masz na myśli twoje i Krisa życie seksualne? – dokuczał mu Baekhyun. Kris chciał zapaść się pod ziemię (i pewnie Tao również) żywcem ze wstydu.

– Chcę kogoś, kto zamieni się ze mną później. Nie lubię długo prowadzić – powiedział grupie kapitan koszykarzy, mając nadzieję, że ktoś tutaj ma jeszcze prawo jazdy.

– Nie ma problemu! Mogę prowadzić. – Chanyeol przytaknął głową, Tao i Kris głośno westchnęli.

Baekhyun uśmiechnął się szeroko w stronę pary. – Jesteś na nas skazany Tao, Kris hyung. Tak poza tym, to nie da się odkleić Kyungsoo od Kaia.

– Świetnie, więc ja, Jongdae i Luhan hyung razem. Ruszamy? To sześć godzin jazdy.

 – Mogę chociaż kupić coś do jedzenia? – zapytał Luhan, zbyt zasmucony, by przejmować się tym całym samochodowym aranżem.

– Jasne. Weźcie coś na wynos, poczekamy na zewnątrz.

Luhan podszedł do kasy, widząc, jak Sehun wstaje i wychodzi z budynku z resztą przyjaciół. – Sukinsyn… – wymamrotał, nie wiedząc do końca czy chodzi mu o Sehuna czy Laya.

– Kto jest sukinsynem? – zapytał Jongdae, patrząc po ich przyjaciołach.

– Co? Uh, nikt. Tylko… głośno myślałem.

– Kris? Tao? Nadal się kochasz w Krisie?

Luhan zmarszczył brwi, patrząc z zaskoczeniem na Jongdae. Co go, do chlory, miałby obchodzić Kris? Chciał tylko odciągnąć Sehuna od Laya. – Skończyłem z Krisem – powiedział Luhan, zabrzmiało to prawie jak oficjalne oświadczenie i zapewnienie samego siebie, że w rzeczy samej już nic do niego nie czuje (choć i tak wciąż musi z nimi pogadać).

Ich rozmowa skończyła się, kiedy do środka z powrotem wszedł Tao, a za nim Kris. – Hyung.

– Okej, uh, Jongdae wyjdź. – Jongdae ulotnił się, zostawiając Luhana samego z dwójką przybyłych mężczyzn. – Mogę z tobą pogadać? Chcę to mieć za sobą, zanim pojedziemy na plażę. Oni wiedzą, zgodzili się chwilę poczekać. – Tao pociągnął Luhana do stolika, który wcześniej opuścili, Kris został w kolejce, by kupić jedzenie.

W między czasie, na zewnątrz, reszta obserwowała, jak dwójka siada przy szybie. – Kto pierwszy się rozpłacze? – zarzucił Baekhyun. W powietrzu nagle uniosło się 5 000 won.

– Przyjmuję zakłady na Luhana hyunga – odezwał się Chanyeol. Jongdae, Minseok, Lay i Baekhyun wręczyli mu po 5 000 won, po czym spojrzeli na pozostałych.

– Wyciągać 5 000 won, chuje – powiedział  Minseok. Kyungsoo, Sehun, Joonmyun i Kai nie mieli wyboru, jak postawić na Tao (nawet nie wiedzieli, jak znaleźli się w tym zakładzie).

– A co jeśli to Kris rozpłacze się pierwszy? – wtrącił Lay, na co wszyscy wybuchli nieopanowanym śmiechem.


•○•○•○•


– Tao… Ja…

– Hyung… Słyszałem o twojej wizycie od Krisa i Chanyeola. Czy to prawda?

– Tak.

– Nie chcę o to pytać, ale, czy chciałeś się do niego zbliżyć?

– Tak.

Przyszedł Kris i usiadł obok Tao. – Nie, Kris. Wyłaź na zewnątrz. Zanieś to do samochodu. Tylko ja i hyung.

– Dobra, ale hyung, jeśli Tao się z tobą pogodzi, to i ja nie będę na ciebie pogniewany – odezwał się Kris, zanim wyszedł. Kiedy wszedł na parking przywitała go zaraz wystawiona ręka Chanyeola.

– 5 000 won na twojego chłopaka, Kris.

– O co chodzi?

– Robimy zakład, kto się pierwszy rozpłacze. Żeby było sprawiedliwie, po 25 000 na każdego z osobna, a że ich grupie brakuje 5 000, ty do nich dołączysz i pokibicujesz swojemu chłopakowi.

– To absurdalne – zaprotestował Kris, wyciągając 5 000 won z portfela.

W środku, Tao wiercił się na swoim siedzeniu, zagryzał dolną wargę, nim znowu się odezwał: – I jeśli chodzi o tamten poranek…

– Tao, to było nieporozumienie…

– …Na pewno?

– Tak. Nie miałem prawa go całować, Tao.

Tao wyglądał na zdezorientowanego przez chwilę. – Nie miałeś prawa?

Luhan zwiesił głowę. – Chciałem go pocałować. Naprawdę byłem nim zauroczony, Tao. Doskonale o tym wiedziałeś.

Tao przygryzł dolną wargę. – Chciałeś, żebyśmy zerwali?

– Nie byłem do końca pewny. Nie myślałem wtedy trzeźwo. Po prostu chciałem go wtedy pocałować i tyle. Może schować się potem, jeśli by się nie obudził. Może zjawiłeś się tam nie przez przypadek. Nie wiem. Ale… – Luhan spojrzał w oczy Tao. – Dzieliły nas centymetry, ale nie pocałowaliśmy się. Przysięgam.

– Hyung…

– Co…?

– Ciągle mówisz w czasie przeszłym… Kochasz go jeszcze?

Luhan wzruszył ramionami. – Nie sądzę. Nie jestem pewny, czy wcześniej naprawdę byłem w nim zakochany czy tylko zauroczył mnie jego wygląd do tego stopnia, że myślałem że to coś więcej.

– …Wyznałeś mu miłość.

Luhan powoli skinął głową. – Tak. W żałosny sposób. Myślałem, że jak mu powiem że lubię go już od dłuższego czasu, to nie będzie się na mnie tak bardzo gniewał. Przepraszam, Tao. Nie miałem okazji osobiście cię po tym przeprosić. I Krisa. Musze znowu z nim porozmawiać.

– Mam jeszcze tylko jedno pytanie, wciąż…

– O co chodzi?

– Czy… nadal mnie nienawidzisz za to, że jestem z Krisem?

– Nigdy cię nie nienawidziłem, Tao. – Po policzku Luhana spłynęła łza (co nie umknęło czujnemu spojrzeniu Baekhyuna, który stał zaraz przy szybie, po czym odkręcił się i zaczął zbierać pieniądze od grupy Krisa, na co Kyungsoo odszedł z głową opuszczoną w porażce). – Byłem zły. Zdenerwowany, ale nigdy cię nie nienawidziłem.

– Tęskniłem za tobą, hyung.

– Wybaczasz mi?

Tao przytaknął głową. – I nie płacz już. Uśmiech, wyglądasz wtedy o wiele lepiej.

– Tao… Czy ty mnie nienawidziłeś? – zapytał Luhan, ocierając łzy z oczu.

– Bałem się ciebie. – Tao uśmiechnął się i wstał, Luhan zrobił to samo i przytulił go. – Chodźmy, hyung. Czekają na nas.

Wyszli na zewnątrz, gdzie część ich znajomych głośno się śmiała, a druga wyglądała, jakby właśnie przegrali w grze. – Co się stało? – zapytał Tao, na co podszedł do niego Kai.

– DLACZEGO NIE ROZPŁAKAŁEŚ SIĘ PIERWSZY!?

– HEJ! – krzyknął Kris i Kai wrócił na miejsce obok Kyungsoo.

– Co się dzieje? – nalegał Luhan, spojrzał na Sehuna, który należał do drużyny przegranych (co zaobserwował), ale jego przyjaciel tylko bezgłośnie poruszył ustami, mówiąc: „rozpłakałeś się”.

– Wielkie dzięki, Luhan hyung, jesteśmy bogatsi o 25 000 won! Cóż, kupmy trochę jedzenia w sklepie, a ich zostawmy tutaj samych! – Chanyeol zarzucił ramię na barki Luhana, odciągając go z parkingu samochodowego.

– Ale ja chcę bubble tae! – zaskomlał starszy, a Baekhyun uśmiechnął się do niego.

– To też kupimy, wracamy za piętnaście minut, frajerzy! – Wygrani wraz z Luhanem oddalili się.

– To tylko głupi zakład, kochanie. Przepraszam. Jesteśmy biedniejsi o 5 000 won. – Kris przyciągnął Tao bliżej.

– Dlaczego więc przegraliśmy? – zapytał młodszy niewiadomo kogo.

– Powiedzieli, że Luhan hyung rozpłacze się pierwszy, a reszta z nas – Joonmyun wskazał na pozostałych na parkingu –  postawiła na ciebie.

– Powiedziałeś, jakbyś żałował, że postawiłeś na Tao-era. – Kris przytulił Tao od tyłu i oparł się o maskę swojego samochodu.

– Wiecie co? Wszyscy kierowcy są tutaj, zostawmy ich samych i odjedźmy. – Kai otoczył ramieniem swojego chłopaka, który uderzył go w klatkę piersiową.

– Nie bądź wredny. To był zakład, a oni wygrali.

– Nie mieliśmy wyboru! Postawiłbym na Luhana hyunga, gdybym mógł! – żalił się Sehun. – To pewna wygrana. Jest zbyt emocjonalny.

Telefon Sehuna zadzwonił. – Hyung?

– Chcesz coś? Mogę ci coś kupić z wygranej. Może nie bubble tea, ale coś innego.

– Kawę w puszce. Zimną, proszę?

– Okej. Do zobaczenia za sekundę.

Wciąż czekali na parkingu, Kris i Tao rozmawiali, Kai tańczył do muzyki z samochodowego radia, ucząc ruchów Kyungsoo. Sehun grał na telefonie, a Joonmyun siedział w swoim aucie.

Kilka minut później, pozostała szóstka przyszła z zakupami w rękach. Luhan podszedł do Sehuna. – Nie wiedziałem, czy jesteś głodny, ale kupiłem ci coś. – Starszy wręczył mu kanapkę i paczkę chipsów. – Chcesz więcej?

Zanim Sehun zdążył odpowiedzieć, podszedł do nich Lay. – Nie powiedziałeś mi, czy chcesz mochę czy waniliową, więc wziąłem ci obie.

– Dzięki, hyung! – Sehun szeroko uśmiechnął się w stronę Lyaya, po czym spojrzał na Luhana. – I tobie też dziękuję. Nie musiałeś mi niczego kupować.

– Ale Lay to już mógł, tak?

– Co? – zapytał Sehun – A co on ma z tym wspólnego?

– Za bardzo się do niego przykleiłeś… – odpowiedział Luhan niemal że szepcząc.

– Możesz powtórzyć, hyung? Nie usłyszałem.

– Sehun-ah! Chodź! – krzyknął Lay z tylnych siedzeń samochodu Kaia.

– Zobaczymy się potem – powiedział Sehun do Luhana, biegnąc do samochodu, by usiąść obok Laya.

– Tylko ja mogę nazywać cię „Sehun-ah” – wyszeptał Luhan, patrząc jak Lay i Sehun tańczą rękoma, śmiejąc się głośno. Chciał podejść do nich i siłą wyciągnąć Sehuna, by zamienić go z Jongdae, ale Minseok niespodziewanie pociągnął go i wepchnął do samochodu Joonmyuna.

– Sprawiedliwie dla wszystkich – zaczął Jongdae, patrząc jak po kolei wsiadają do umówionych samochodów – wszyscy są zwycięzcami. A w szczególności ty, Joonmyun hyung. W każdym samochodzie jest ktoś, kto wygrał zakład, więc każdy ma przekąski na podróż.

– Jaki ty jesteś mądry, Jongdae – Minseok zmierzwił mu włosy, a Joonmyun roześmiał się, uruchomiając silnik.

– To będzie bardzo długa podróż… – wyszeptał Luhan, patrząc w okno, kiedy wszystkie trzy samochody opuściły parking.



  • "Honey and Clover" - japońska manga (później też anime) napisana i zilustrowana przez Chika Umino, znana rónież pod tytułami : "HachiKuro" i "H&C"


W końcu jestem. Późno, ale zawsze. Chcę, żebyście wiedzieli, że nie opuszczam bloga ani nic z tych rzeczy. Po prostu jestem zabiegana, nie mam czasu (i lapcoca) żeby gdy siedzę pomiędzy zajęciami czy nie w domu, tylko na stancji coś robić na bloga. Mam tylko nadzieję, że jeszcze ktoś odwiedza mojego bloga. ;)

Oh Pauline®


11 komentarzy :

  1. jeju tak mi smutno jakoś teraz, wiem że to Luhana wina ale chyba za bardzo go kocham by mieć mu cokolwiek za złe, Sehun tyle się męczył, a mi nie było aż tak smutno jak przez te chwile gdy to Lu jest tym odtrąconym. Jesteś kochana, że nam to tłumacz :* czekam na następną część bo mam nadzieję że to tylko takie udawanie Sehuna by wzbudzić zazdrość XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak czekałam! Codziennie wchodziłam na bloga i sprawdzałam czy jest nowy rozdział, iii jest! xD To opowiadanie to życie. Nie przypuszczałam, że Luhan tak szybko podświadomie zacznie coś czuć do Sehuna :D ale to dobrze, może w przyszłym rozdziale już będzie jakaś gorąca akcja, hahah XD Mam nadzieję, że też nie za szybko, bo im szybciej ich drogi się skrzyżują to szybciej się opowiadanie skończy D: W każdym razie... Hwaiting i dużo weny do pisania! :D Nie mogę już się doczekać kolejnej części ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. *edit. Tak, wiem, Ty tłumaczysz to opowiadanie, a nie je wymyślasz xD Jestem głupia, przepraszam XD W takim razie,dużo czasu i chęci na tłumaczenie :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże, wróciłaś ! Bardzo się cieszę !
    Co do rozdziału, to chyba do tej pory najlepszy. Dance line - uwielbiam ich rozmowy xd szkoda mi Sehuna, ale Luhana o dziwo też. Można mówić, że zasłużył czy coś, ale naprawdę tego żałuje.
    Świetne tłumaczenie !

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiadomka. xDDD Ja raczej nie przestałabym odwiedzać bloga nawet jakbyś zawiesiła, bo za dużo perff rzeczy przetłumaczonych. To jest właśnie Luhan. Nie ważne, co by się działo on zawsze ma najgorzej. :)
    Hunhan OTP i te sprawy, ale dobrze, że jest Lay xDD Mi bardzo pasuje, że Luhan chociaż raz na serio pocierpi, rwąc sobie włosy z zazdrości. Żal mi go, że musiało dojść aż do czegoś takiego, żeby wiedział, że chce mieć Sehuna dla siebie. Może jeszcze nie wie, co do niego czuje, ale to już i tak coś, serio.
    Ten zakład. xDDDDDDDDDDDD
    Kai rano to ja. xDDD
    Dziena za tłumaczenie. xDDDD

    OdpowiedzUsuń
  6. Ktoś tu jest zazdrosny hehe :D super ten rozdział ♥ dzięki za tłumaczenie !

    OdpowiedzUsuń
  7. Oh, to teraz jesteśmy zazdrośni? Ciekawe xdd

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne! Mój biedny Luluś!! Niby jest w tym jego wina ale i tak taki biedny odtrącony...jeju kocham to opowiadanie!❤❤

    OdpowiedzUsuń
  9. O matgo ;____; Te feelsy, taaakkk <3 Dziękuję ;____; Potrzebuję tego w moim życiu <3 Tak dużo tego tekstu i tak szybko tłumaczysz ;___; <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Yaaay, nowy rozdział <3
    Luhan,weź się w końcu w garść. Przez ciebie Hunnie cierpi~

    OdpowiedzUsuń