cr. uszati |
9/13
Oryginał: Of Movie Clichés
Autor:
paranoiascreams
Tytuł
rozdziału:
Dostałem kosza. | oryginał: I gotrejected.
Luhan wyszedł ze
swojej sypialni (tej samej, której użyli ostatniej nocy, bo Sehun nie zgodził
się, by skorzystali z jego pokoju, jakby od tego zależało całe jego życie) i
udał się do kuchni, gdzie w zlewie wciąż zalegały naczynia. Wrócił do salonu, w
przejściu stał zepsuty odkurzacz z wciągniętym chodniczkiem. Sehun najwyraźniej
nie wychodził ze swojego pokoju od południa, a była już osiemnasta.
Luhan wciągnął i
wypuścił powietrze, zbierając w sobie odwagę, by zapukać do drzwi przyjaciela.
– Sehun-ah, śpisz? Powinieneś wyjść. Robię obiad.
Żadnej
odpowiedzi.
Zapukał znowu i
w końcu usłyszał głos. – Nie jestem głodny, hyung.
– Okej…
Luhan odszedł od
drzwi i posprzątał resztki z lunchu. Wiedział, że źle postąpił, odrzucając
Sehuna. Jego najlepszy przyjaciel nawet nie miał szansy, by wyznać mu
miłość w odpowiedni sposób, ale gdyby się wtedy nie odezwał, męczyłoby to ich
obydwoje. Sehun miał rację, przynajmniej mają to już za sobą.
Chociaż i tak
mógł to zrobić lepiej. Sehun powiedział, że kocha Luhana od kiedy tylko pamięta
i starszy wiedział, że to zupełnie co innego przy tym, co czuł (czuje?) wobec
Krisa. Szkoda, że jego pewność siebie/przekonanie zawiodły go i tym razem.
– Jesteśmy
najlepszymi przyjaciółmi. Możemy i naprawimy wszystko… – wyszeptał na wydechu,
jedząc obiad.
•○•○•○•
Luhan nie
pamiętał, jak i kiedy usnął zeszłej nocy, ale obudził się przez poranne
wiadomości w telewizji, kępa włosów zasłaniała mu odbiornik. – Wcześnie
wstałeś.
Sehun wziął łyk
swojej kawy, siedząc na podłodze. Luhan wciąż leżał na kanapie. – Taa. Muszę
odebrać Laya hyunga z lotniska. Będzie za dwie godziny.
– Sehun-ah,
posłuchaj… Ja…
– Przestań.
– Ale…
– Po prostu
przestań, okej? Tego właśnie chciałeś, prawda? Jesteśmy najlepszymi
przyjaciółmi, nic się nie zmieniło. I jeśli chcemy, żeby tak było, to róbmy to,
co musimy: udawajmy, że wczoraj nigdy się nie wydarzyło.
– Sehun-ah…
Sehun podniósł
się i spojrzał w dół na Luhana. – Nie rób tego trudniejszym dla nas obu, wystarczy,
że jest dla mnie. Po prostu… Przestań. Naprawdę nie ma o czym rozmawiać,
rozumiesz?
Luhan
zaniemówił, kiedy Sehun wszedł do kuchni, by odłożyć filiżankę do zlewu,
a potem wszedł do łazienki, by wziąć prysznic. Starszy został na kanapie, wciąż
leżąc, myśląc nad tym, co właśnie powiedział mu Sehun.
Może on ma rację? Było minęło. Może uda się nam być
mniej zażenowanymi, jeśli zacznę udawać, że się tym nie przejmuję. On tak robi,
chyba też powinienem.
Chłopak podniósł się z
kanapy i zaczął przygotowywać śniadanie. Nie minęło dwadzieścia pięć minut, a
Sehun pojawił się z przewieszoną przez ramię sportową torbą. Luhan spanikował i
podbiegł do niego. – Gdzie idziesz!? Znowu mnie zostawiasz!?
– Powiedziałem
ci wcześniej, że odbieram Laya hyunga z lotniska.
– Z torbą!?
Sehun westchnął.
– Słuchaj, Kai jest na dole w swoim samochodzie, razem jedziemy po Laya, potem
jedziemy na salę taneczną na uniwersytecie. Będę późno. Nie czekaj na mnie. –
Młodszy wyszedł z mieszkania, a Luhan westchnął w uldze.
•○•○•○•
– Pierdolony Lay
hyung i jego pierdolony, wczesny lot i pierdolony, potworny trening – zawarczał
Kai, prowadząc samochód.
Sehun uśmiechnął
się do Kaia. – Zwyzywałeś Laya hyunga i równocześnie zachowałeś szacunek.
– Odpierdol się.
Jest ósma rano. – Kai nigdy nie był rannym ptaszkiem.
Sehun zignorował
Kaia, przeżuwając ziemniaczane chipsy, sprawdził swój telefon, po czym znów schował
go do kieszeni. – Och, chcę ci coś powiedzieć.
– Obetnę ci
kutasa, jeśli chcesz mi powiedzieć, że jego lot opóźni się do południa –
zagroził Kai po tym, jak widział, że chwilę wcześniej Sehun sprawdzał coś w
telefonie.
– Nie, nie jest
opóźniony.
Kai zatrzymał
się na czerwonym świetle i zanurzył rękę w paczce chipsów. – To o co chodzi?
– Potrafisz
dochować tajemnicy? Nawet przed Kyungsoo? Proszę.
Kai zaprzeczył
ruchem głowy. – Nie mogę ci tego obiecać. Przysięgam na Boga, nic przed nim nie
ukrywam.
Sehun westchnął.
– Okej. Tylko ty i Kyungsoo, upewnię się o to.
– Spoko. Dajesz.
– Kai spojrzał na światła, które wciąż świeciły na czerwono. Sehun znowu
westchnął.
– Dostałem
kosza.
– W końcu miałeś
jaja, żeby mu powiedzieć!?
– Nie – Sehun
żuł chipsy, jakby wcale właśnie nie powiedział, że Luhan go odtrącił – usłyszał
nas zeszłej nocy.
– I?
– Powiedział mi
o tym wczoraj, jak jedliśmy lunch, potem przeprosił i powiedział, że nigdy nie
widział mnie w takim świetle. Obiecał mi też, że nadal będziemy przyjaciółmi. Trochę boli, ale nie tak bardzo, jak myślałem, że będzie.
– Wow. Niefajnie.
– Kai włączył silnik, kiedy rozświetlił się zielony. – Ale tak to właśnie jest
z nieodwzajemnioną miłością, Sehun. W szczególności taką, jakiej ty
doświadczasz.
Sehun uniósł
brew. – O co ci chodzi?
– Przyzwyczaiłeś
się do ukrywania jej przed nim, do bólu, który wcześniej ci sprawiał. A teraz,
kiedy już się dowiedział, nie może cię zranić bardziej, niż już to zrobił,
kiedy dał ci kosza.
– W jaki niby
sposób?
– Bo za bardzo
się boi, by zranić cię świadomie. Nie może bez
ciebie żyć, ale nie odwzajemnia twoich uczuć. Musi przetrwać, więc będzie się
ciebie trzymał, upewniając, że już nigdy więcej cię nie skrzywdzi.
– Gdzie nauczyłeś
się tego wszystkiego? Kim jesteś i co zrobiłeś z Kaiem? To odrażające.
– To ja,
najcudowniejszy Kim Jongin, kretynie! Ale musisz przyznać, to ma sens. – Kai
uśmiechnął się zadziornie w stronę Sehuna, a ten wymamrotał „Tak” w odpowiedzi.
– I naoglądałem się za dużo „Honey and Clover”, tak poza tym. Kyungsoo mnie
zmusza, żebym z nim oglądał anime.
– Właśnie widzę.
– Sehun zgniótł pustą paczkę po chipsach i schował do swojej sportowej torby,
by wyrzucić ją później. Przeszukał ją,
by znaleźć czekoladę. Kai zmierzył go wzrokiem.
– Wiem, jak
starasz dać sobie z czymś radę, Sehun. Znam cię.
– Co? – zapytał,
mając w ustach czekoladę.
– Płakałeś?
– Nie. Poszedłem
spać.
– Poszedłeś
spać. Zajadasz teraz swoje uczucia. Robisz to, żeby nie musieć myśleć o swoim
złamanym sercu.
Sehun wywrócił
oczami. – O co, ci, kurwa, chodzi? Jak prowadzisz, to prowadź!
•○•○•○•
Przyjechali piętnaście
minut po lądowaniu samolotu Laya, przez co starszy non stop wydzwaniał do
Sehuna (wiedział, że Kai prowadzi). Lay wciąż wydzwaniał, nawet jeśli właśnie
stali ze sobą twarzą w twarz.
– Lubię cię
powkurwiać, Sehun. – Posłał mu uśmiech i przytulił, Kai dołączył do nich,
wrzucając torbę Laya do bagażnika.
– Hej, możemy
najpierw podjechać do mojego mieszkania? To tylko kilka bloków od uniwersytetu – zapytał Lay z tylnego siedzenia, Kai skinął głową, Sehuna w ogóle to nie obchodziło.
– Joł, Sehun. Wygrywamy zakład? Co tam u ciebie i Luhana?
Dwójka
przyjaciół z przodu spojrzała po sobie, Kai wzruszył ramionami, a Sehun
spojrzał na Laya. – Po staremu, po staremu. Nic mu nie mówiłem, nadal nie wie.
– Jak ten idiota
może być taki ślepy? – zapytał Lay, po czym zostawił temat. Opowiedział, jak dowiedział
się o zawodach tanecznych, co może stać się otworem do ich karier. Ale to Lay, więc
nie mogli trzymać się jednego tematu dłużej, niż 10 minut.
– Och! Jak Tao i
Kris!? Płakał cały lot do Chin! Cztery dni w domu i już jęczał, że musi wracać.
– U-u nich w
porządku. Super wybornie – odpowiedział Kai, Lay spojrzał na niego.
– Czy coś się
stało? Zerwali czy coś?
– Jakby Kris
hyung kiedykolwiek mógł do tego dopuścić, hyung! – Kai roześmiał się nerwowo,
czując ulgę, kiedy Lay mu przytaknął.
– Jestem taki
zmęczony. – Lay oparł się, włożył słuchawki i poszedł spać. Kai spojrzał na
Sehuna, kiedy dostrzegł, że maknae usadawia się na siedzeniu obok.
– Spróbuj tylko
zasnąć, a zaraz cię obudzę.
– Hyuuuung,
jestem zmęczony i mam złamane serduszko.
– Nazywasz mnie
hyungiem tylko wtedy, kiedy chcesz być uroczy, by dostać to, czego chcesz. Masz
nie spać. To tylko godzina… – I wtedy przypomniał sobie, że są w środku
porannego korka. – DWIE GODZINY JAZDY.
– Hmnnn, nie! –
Sehun usadowił się w siedzeniu, by lepiej mu było zasnąć, udawał, że śpi, kiedy
Kai uśmiechnął się półgębkiem.
– Powiem wszystkim,
co stało się wczoraj.
Sehun
wyprostował się i spojrzał na Kaia. – Nie zrobisz tego!
– A co mam do
stracenia?
– Twoje ukryte
filmy porno. Sprzątałem twój pokój, i oto skarb – znalazłem je.
Kai prychnął. –
Żałosne. Nie interesują mnie już pornosy.
– Jestem pewien,
że Kyungsoo hyung nie będzie zadowolony, kiedy dowie się, że jego chłopak wali
sobie do takich rzeczy.
– Mogę je schować
gdzieś indziej!
Sehun roześmiał
się złowieszczo. – Kto powiedział, że są tam, gdzie je znalazłem?
– Przeniosłeś
je!?
Sehun wzruszył ramionami.
– Celowy szantaż. Powiesz reszcie o mojej sytuacji –skompromituję się, ale
dostanę z ich strony pocieszenie. Powiem Kyungsoo o filmach – stracisz twarz i bardzo
uroczego i niewinnego chłopaka.
Kai poddał się.
– Mam nadzieję, że udusisz się własną śliną, kiedy będziesz spać.
– Jedź
bezpiecznie, hyung. – Sehun posłał mu chamski uśmieszek i znów spróbował usnąć.
•○•○•○•
– Możesz chwilę
odpocząć, Kai. Sehun i ja zaczniemy sami – odezwał się Lay do opalonego
chłopaka, kiedy dotarli do studia, po tym, jak najpierw zahaczyli o mieszkanie
Laya.
– Nie ma mowy. Też
chcę tańczyć – zaprotestował Kai, a Sehun się roześmiał.
Godzinę później zadzwonił telefon Laya. Na ekranie wyświetlił się numer Joonyuna. – Co dziadzio
chce tym razem? – Nacisnął zieloną słuchawkę. – Tak, bogaty syneczku tatusia?
– Jutro zapisujemy się na zajęcia drugiego
semestru, tak? Więc spakuj walizki, bo jedziemy na plażę wieczorem na cały
weekend. Wrócimy do miasta w poniedziałek rano. Jest tam ktoś z tobą?
– Kai i Sehun.
Tańczymy.
– Świetnie. Daj mi Kaia.
– Joł, bogaty
syneczku tatusia dwa. Telefon. – Lay rzucił swoją komórką, a Kai idealnie ją
złapał.
– Co?
– Zabierz jutro swój samochód. Po zapisach jedziemy
na plażę.
– ALE JA NIE
PROWADZĘ.
– I co już jęczysz? Rozmawiałem wcześniej z Krisem.
Weźmie swój samochód i ja też. Jesteś jedyną osobą, która ma jeszcze w naszej ekipie auto, chyba że upchamy się po 6 w jednym.
– Ale, hyung…
– Upewnię się, żebyś razem z Kyungsoo dostał oddzielny
pokój.
– Zgoda.
– I tak jest sześć
pokoi. Widzimy się jutro!
– Cham. – Kai
rozłączył się i oddał telefon Layowi. Kontynuowali po tym trening.
Było około
szóstej wieczorem, kiedy w końcu skończyli. – Cóż, przynajmniej mamy już z czym
tam pójść – zaczął Lay, kiedy we trójkę dyszeli na drewnianej podłodze. Kai
podniósł się i podszedł do swojej torby.
– Idę na kolację
do Kyungsoo. Martwcie się o siebie. Dobranoc! – Wybiegł z sali, a oni nie mogli
już liczyć na podwózkę do domu.
– Kolacja? –
zapytał Lay, Sehun przytaknął.
•○•○•○•
Byli w połowie
kolacji, kiedy Sehun w końcu sprawdził swój telefon. – Łaaa…
– Co? – zapytał
Lay, przeżuwając pierożki..
Sehun spojrzał
na niego. – Mam 15 wiadomości i 5 nieodebranych połączeń od Luhana hyunga.
– I? Co w tym
dziwnego? Jesteście najlepszymi przyjaciółmi.
– Nie, nic. –
Sehun uśmiechnął się, po czym odpowiedział na wiadomości, chowając po wszystkim telefon
do kieszeni. – Jak było w Chinach?
Lay zaczął
opowiadać, a Sehun czuł się przy nim naprawdę komfortowo, jego ból został zepchnięty
na sam dół serca i mózgu. Stwierdził, że jest ujmujący, chodź musiał nadążać za jego historiami, i tak, w mniej niż jedną godzinę Sehun dowiedział się o jego wakacjach – był tutaj, tam, pojeździł po Chinach i wrócił.
Było około dwudziestej pierwszej,
kiedy postanowili się rozstać. – Do zobaczenia jutro, Lay hyung!– zawołał
młodszy, kiedy wyszli z restauracji.
– Tak! W tym
samym studiu.
– Oczywiście. –
Sehun delikatnie przytulił Laya, po czym odszedł w stronę swojego mieszkania. Kiedy
przyszedł, Luhan podniósł się ze swojego miejsca na kanapie.
– Ugotowałem
obiad, zjemy?
– Mówiłem ci,
żebyś na mnie nie czekał. Przepraszam, jadłem już z Layem hyungiem.
– Dobrze… Rozumiem.
Chciałem tylko… Rozumiem. – Luhan poszedł do kuchni i zaczął chować jedzenie do
lodówki.
– Oh, hyung? – zawołał
Sehun z salonu.
– Tak?
– Dzwonił do ciebie
Joonmyun hyung?
– W sprawie
jutra?
– Tak.
– Tak, już się
spakowałem.
– Świetnie. Idę
pod prysznic, a potem spać. Dobranoc.
— …Dobranoc.
•○•○•○•
Następnego dnia
Luhan razem z Sehunem szli w stronę kampusu. Starszy był niespokojny, od kiedy
Sehun zachowywał się zbyt normalnie. Wyglądało, jakby to chłopak o sarnich
oczach był nieszczęśliwie zakochany, kiedy to tak naprawdę on odrzucił Sehuna i chciał, by wszystko
było po staremu.
– Hyung! –
zawołał Sehun i podbiegł do Laya, zostawiając za sobą Luhana.
– Hej, Sehun-ah!
Sehun-ah? Tylko ja go tak nazywam! Luhan krzyczał
mentalnie, ale spokojnie podszedł do dwójki. – Cześć, Lay. Witaj z powrotem.
– Cześć, hyung.
Cieszę się, że już wróciłem.
– Joł!
Trójka mężczyzn odwróciła
się, by ujrzeć biegnących w ich stronę Jongdae i Minseoka. – Hej, Luhan! –
Pyzaty chłopak przywitał się ze swoim kolegą i uśmiechnął. – Gdzie wy
byliście? Nagle wasza dwójka tak po prostu zniknęła.
Jongdae zarzucił
rękę na ramię Luhana. – Wróciłem do domu i pracowałem na farmie. Minseok hyung
pojechał ze mną. Wygląda pulchniej, co nie?
– Hej! – zaprotestował
Minseok, ale Luhan się zgodził:
– Wyglądasz zdrowiej,
Minseok.
– A ty na
zestresowanego. Coś się stało?
Luhan zaśmiał
się nerwowo, a Sehun niezręcznie uśmiechnął. – Może wejdziemy?
Kiedy w piątkę
dotarli do administracji, reszta ich przyjaciół już tam była. Baekhyun i
Chanyeol rozmawiali z Tao i Krisem, Kai i Kyungsoo z Joonmyunem. Jongdae
podbiegł i zaczął się witać z Joonmyunem, Lay i Minseok z resztą ekipy.
– Dasz radę.
Jestem tutaj – wyszeptał Sehun do Luhana, kiedy obydwoje podeszli do reszty.
Nie jesteś ze mną całkowicie…
Tao i Kris
spojrzeli na Luhana, Baekhyun i Chanyeol zaśmiali się niezręcznie, bo para była
pomiędzy nimi. – Uh, hej! – Chanyeol przerwał niezręczną ciszę, witając się z
Luhanem, straszy tylko się uśmiechnął.
– Cóż, to
idziemy się zapisać? Spotkajmy się w naszej kawiarni, jak już wszystko
załatwimy! – oświadczył Joonmyun, a reszta tylko przytaknęła ruchem głowy. Kris
chwycił Tao za rękę, po czym odszedł z nim od zgiełku, Sehun i Lay razem z
Kaiem i Kyungsoo poszli za parą.
– Zobaczymy się
później, Luhan. Sprawy pierwszorocznych – powiedział Sehun, a Luhan wzruszył
ramionami. Został z Minseokiem, z którym wybrał kilka wspólnych klas.
– To już mój
ostatni semestr jako senior, hyung! Co tam u ciebie? – Minseok zapytał, kiedy
wybierali zajęcia.
Luhan wzruszył
ramionami. – Nie chcę nawet wiedzieć ile poziomów mam jeszcze do zaliczenia.
– Dlaczego co
roku zmieniałeś kierunek?
– Chciałem zaczekać
na Sehun-ah. Sądziłem, że nie da sobie beze mnie rady.
– Ale on radzi
sobie świetnie.
Aż za bardzo.
– I patrząc z
grubsza, włączając w to również sprawę z Krisem, to ty raczej potrzebujesz go
bardziej.
– Tak myślisz?
– Ja to wiem –
oświadczył Minseok, kiedy przepisywał do notesu zajęcia, które wybrał.
Luhan przygryzł
dolną wargę, kiedy zdał sobie sprawę, że jest okropnym przyjacielem.
Egoistycznym i głupim dupkiem, który niezamierzenie skrzywdził swojego
najlepszego przyjaciela. Złamał serce Sehuna, nie myśląc nawet o tym, jak czuje
się młodszy. Po prostu go odrzucił, bo był niecierpliwy i nie potrafił wytrzymać nawet
jednego dnia.
– Wszystko gra?
– Minseok szturchnął go.
Luhan skinął
głową. – Tylko… rozmyślałem, jakie klasy wybrać. Nie wiem, czy chcę jakieś
dzielić z Sehun-ah.
– …Przyznał się
do swoich uczuć czy coś? – zapytał pucołowaty chłopak, kiedy razem szli do
wydziału kasowego, po tym jak Luhan bezmyślnie wybrał zajęcia z tańca, bo
potrzebował czegoś, co współgrałoby z jego planem.
Oczy Luhana
rozszerzyły się. – CO?
Minseok wybuchł
śmiechem. – Wyluzuj. Tylko się droczę. Dokuczamy Sehunowi chyba od zawsze, żeby
w końcu się spiął i ci o tym powiedział.
– O czym ty
mówisz?
– Patrzy na
ciebie przez cały czas z miłością. Czasami jesteś taki głupi, Luhan. Sehun
zawsze zaprzecza, więc może i rzeczywiście ma taki wygląd twarzy. Ale, jeśli
mam być szczery, to jak patrzy na kogoś innego niż ty, jest znudzony i
zażenowany.
Ich rozmowę
przerwano, kiedy przyszła kolej Minseok na zapłatę. Potem Luhan zrobił to samo.
Obydwoje sprawdzili telefony, dowiadując się, że większość skończyła już
zapisy.
– Chodźmy już do
kawiarni – powiedział Minseok.
Starszy dosłownie chciał uderzyć Laya w twarz,
kiedy zobaczył jak ten śmieje się razem z Sehunem, siedząc przy stoliku bez reszty przyjaciół. Kai i Kyungsoo też byli w środku, rozmawiając, z tego co udało się podsłuchać Luhanowi, o czymś związanym z
zawodami tanecznymi.
– Czy wszyscy
już są? – Joonmyun policzył w głowie. – Świetnie. Wszyscy są. Więc,
trójka z nas wzięła swoje auta, jest nas dwunastu. Żeby było sprawiedliwie, to
dzielimy się po cztery osoby, więc… Kto z kim?
– Nam pasuje tak
jak stoimy! – Luhan spojrzał na Sehuna, który gestem ręki wskazał na siebie,
Laya, Kaia i Kyungsoo. Luhan chciał zaprotestować, bo Sehun ma jechać z nim,
ale rozbrzmiał już inny głos:
– Ja chcę jechać
z Kyungsoo! – zaskomlał Tao. – On nie wypytuje mnie o moje życie prywatne.
– Masz na myśli
twoje i Krisa życie seksualne? – dokuczał mu Baekhyun. Kris chciał zapaść się
pod ziemię (i pewnie Tao również) żywcem ze wstydu.
– Chcę kogoś,
kto zamieni się ze mną później. Nie lubię długo prowadzić – powiedział grupie
kapitan koszykarzy, mając nadzieję, że ktoś tutaj ma jeszcze prawo jazdy.
– Nie ma
problemu! Mogę prowadzić. – Chanyeol przytaknął głową, Tao i Kris głośno
westchnęli.
Baekhyun
uśmiechnął się szeroko w stronę pary. – Jesteś na nas skazany Tao, Kris hyung.
Tak poza tym, to nie da się odkleić Kyungsoo od Kaia.
– Świetnie, więc
ja, Jongdae i Luhan hyung razem. Ruszamy? To sześć godzin jazdy.
– Mogę chociaż kupić coś do jedzenia? –
zapytał Luhan, zbyt zasmucony, by przejmować się tym całym samochodowym
aranżem.
– Jasne. Weźcie
coś na wynos, poczekamy na zewnątrz.
Luhan podszedł
do kasy, widząc, jak Sehun wstaje i wychodzi z budynku z resztą przyjaciół. – Sukinsyn…
– wymamrotał, nie wiedząc do końca czy chodzi mu o Sehuna czy Laya.
– Kto jest
sukinsynem? – zapytał Jongdae, patrząc po ich przyjaciołach.
– Co? Uh, nikt.
Tylko… głośno myślałem.
– Kris? Tao?
Nadal się kochasz w Krisie?
Luhan zmarszczył
brwi, patrząc z zaskoczeniem na Jongdae. Co go, do chlory, miałby obchodzić Kris? Chciał
tylko odciągnąć Sehuna od Laya. – Skończyłem z Krisem – powiedział Luhan,
zabrzmiało to prawie jak oficjalne oświadczenie i zapewnienie samego siebie, że
w rzeczy samej już nic do niego nie czuje (choć i tak wciąż musi z nimi
pogadać).
Ich rozmowa
skończyła się, kiedy do środka z powrotem wszedł Tao, a za nim Kris. – Hyung.
– Okej, uh,
Jongdae wyjdź. – Jongdae ulotnił się, zostawiając Luhana samego z dwójką przybyłych
mężczyzn. – Mogę z tobą pogadać? Chcę to mieć za sobą, zanim pojedziemy na
plażę. Oni wiedzą, zgodzili się chwilę poczekać. – Tao pociągnął Luhana do stolika,
który wcześniej opuścili, Kris został w kolejce, by kupić jedzenie.
W między czasie,
na zewnątrz, reszta obserwowała, jak dwójka siada przy szybie. – Kto pierwszy
się rozpłacze? – zarzucił Baekhyun. W powietrzu nagle uniosło się 5 000
won.
– Przyjmuję
zakłady na Luhana hyunga – odezwał się Chanyeol. Jongdae, Minseok, Lay i Baekhyun
wręczyli mu po 5 000 won, po czym spojrzeli na pozostałych.
– Wyciągać
5 000 won, chuje – powiedział
Minseok. Kyungsoo, Sehun, Joonmyun i Kai nie mieli wyboru, jak postawić
na Tao (nawet nie wiedzieli, jak znaleźli się w tym zakładzie).
– A co jeśli to
Kris rozpłacze się pierwszy? – wtrącił Lay, na co wszyscy wybuchli
nieopanowanym śmiechem.
•○•○•○•
– Tao… Ja…
– Hyung…
Słyszałem o twojej wizycie od Krisa i Chanyeola. Czy to prawda?
– Tak.
– Nie chcę o to
pytać, ale, czy chciałeś się do niego zbliżyć?
– Tak.
Przyszedł Kris i
usiadł obok Tao. – Nie, Kris. Wyłaź na zewnątrz. Zanieś to do samochodu. Tylko
ja i hyung.
– Dobra, ale
hyung, jeśli Tao się z tobą pogodzi, to i ja nie będę na ciebie pogniewany –
odezwał się Kris, zanim wyszedł. Kiedy wszedł na parking przywitała go zaraz
wystawiona ręka Chanyeola.
– 5 000 won
na twojego chłopaka, Kris.
– O co chodzi?
– Robimy zakład,
kto się pierwszy rozpłacze. Żeby było sprawiedliwie, po 25 000 na każdego
z osobna, a że ich grupie brakuje 5 000, ty do nich dołączysz i
pokibicujesz swojemu chłopakowi.
– To absurdalne
– zaprotestował Kris, wyciągając 5 000 won z portfela.
W środku, Tao
wiercił się na swoim siedzeniu, zagryzał dolną wargę, nim znowu się odezwał: –
I jeśli chodzi o tamten poranek…
– Tao, to było
nieporozumienie…
– …Na pewno?
– Tak. Nie
miałem prawa go całować, Tao.
Tao wyglądał na
zdezorientowanego przez chwilę. – Nie miałeś prawa?
Luhan zwiesił
głowę. – Chciałem go pocałować. Naprawdę byłem nim zauroczony, Tao. Doskonale o
tym wiedziałeś.
Tao przygryzł
dolną wargę. – Chciałeś, żebyśmy zerwali?
– Nie byłem do
końca pewny. Nie myślałem wtedy trzeźwo. Po prostu chciałem go wtedy pocałować
i tyle. Może schować się potem, jeśli by się nie obudził. Może zjawiłeś
się tam nie przez przypadek. Nie wiem. Ale… – Luhan spojrzał w oczy Tao. –
Dzieliły nas centymetry, ale nie pocałowaliśmy się. Przysięgam.
– Hyung…
– Co…?
– Ciągle mówisz
w czasie przeszłym… Kochasz go jeszcze?
Luhan wzruszył
ramionami. – Nie sądzę. Nie jestem pewny, czy wcześniej naprawdę byłem w nim zakochany czy tylko zauroczył mnie jego wygląd do tego stopnia, że myślałem że to coś
więcej.
– …Wyznałeś mu
miłość.
Luhan powoli
skinął głową. – Tak. W żałosny sposób. Myślałem, że jak mu powiem że lubię go
już od dłuższego czasu, to nie będzie się na mnie tak bardzo gniewał.
Przepraszam, Tao. Nie miałem okazji osobiście cię po tym przeprosić. I Krisa.
Musze znowu z nim porozmawiać.
– Mam jeszcze
tylko jedno pytanie, wciąż…
– O co chodzi?
– Czy… nadal
mnie nienawidzisz za to, że jestem z Krisem?
– Nigdy cię nie nienawidziłem,
Tao. – Po policzku Luhana spłynęła łza (co nie umknęło czujnemu spojrzeniu
Baekhyuna, który stał zaraz przy szybie, po czym odkręcił się i zaczął zbierać pieniądze
od grupy Krisa, na co Kyungsoo odszedł z głową opuszczoną w porażce). – Byłem
zły. Zdenerwowany, ale nigdy cię nie nienawidziłem.
– Tęskniłem za tobą,
hyung.
– Wybaczasz mi?
Tao przytaknął
głową. – I nie płacz już. Uśmiech, wyglądasz wtedy o wiele lepiej.
– Tao… Czy ty
mnie nienawidziłeś? – zapytał Luhan, ocierając łzy z oczu.
– Bałem się
ciebie. – Tao uśmiechnął się i wstał, Luhan zrobił to samo i przytulił go. – Chodźmy,
hyung. Czekają na nas.
Wyszli na
zewnątrz, gdzie część ich znajomych głośno się śmiała, a druga wyglądała,
jakby właśnie przegrali w grze. – Co się stało? – zapytał Tao, na co podszedł
do niego Kai.
– DLACZEGO NIE
ROZPŁAKAŁEŚ SIĘ PIERWSZY!?
– HEJ! –
krzyknął Kris i Kai wrócił na miejsce obok Kyungsoo.
– Co się dzieje?
– nalegał Luhan, spojrzał na Sehuna, który należał do drużyny przegranych (co
zaobserwował), ale jego przyjaciel tylko bezgłośnie poruszył ustami, mówiąc:
„rozpłakałeś się”.
– Wielkie
dzięki, Luhan hyung, jesteśmy bogatsi o 25 000 won! Cóż, kupmy trochę
jedzenia w sklepie, a ich zostawmy tutaj samych! – Chanyeol zarzucił ramię na
barki Luhana, odciągając go z parkingu samochodowego.
– Ale ja chcę
bubble tae! – zaskomlał starszy, a Baekhyun uśmiechnął się do niego.
– To też kupimy,
wracamy za piętnaście minut, frajerzy! – Wygrani wraz z Luhanem oddalili się.
– To tylko głupi
zakład, kochanie. Przepraszam. Jesteśmy biedniejsi o 5 000 won. – Kris
przyciągnął Tao bliżej.
– Dlaczego więc
przegraliśmy? – zapytał młodszy niewiadomo kogo.
– Powiedzieli, że
Luhan hyung rozpłacze się pierwszy, a reszta z nas – Joonmyun wskazał na
pozostałych na parkingu – postawiła na
ciebie.
– Powiedziałeś,
jakbyś żałował, że postawiłeś na Tao-era. – Kris przytulił Tao od tyłu i
oparł się o maskę swojego samochodu.
– Wiecie co?
Wszyscy kierowcy są tutaj, zostawmy ich samych i odjedźmy. – Kai otoczył ramieniem
swojego chłopaka, który uderzył go w klatkę piersiową.
– Nie bądź
wredny. To był zakład, a oni wygrali.
– Nie mieliśmy
wyboru! Postawiłbym na Luhana hyunga, gdybym mógł! – żalił się Sehun. – To
pewna wygrana. Jest zbyt emocjonalny.
Telefon Sehuna
zadzwonił. – Hyung?
– Chcesz coś? Mogę ci coś kupić z wygranej. Może nie
bubble tea, ale coś innego.
– Kawę w puszce.
Zimną, proszę?
– Okej. Do zobaczenia za sekundę.
Wciąż czekali na
parkingu, Kris i Tao rozmawiali, Kai tańczył do muzyki z samochodowego radia,
ucząc ruchów Kyungsoo. Sehun grał na telefonie, a Joonmyun siedział w
swoim aucie.
Kilka minut
później, pozostała szóstka przyszła z zakupami w rękach. Luhan podszedł do
Sehuna. – Nie wiedziałem, czy jesteś głodny, ale kupiłem ci coś. – Starszy
wręczył mu kanapkę i paczkę chipsów. – Chcesz więcej?
Zanim Sehun
zdążył odpowiedzieć, podszedł do nich Lay. – Nie powiedziałeś mi, czy chcesz
mochę czy waniliową, więc wziąłem ci obie.
– Dzięki, hyung!
– Sehun szeroko uśmiechnął się w stronę Lyaya, po czym spojrzał na Luhana. – I
tobie też dziękuję. Nie musiałeś mi niczego kupować.
– Ale Lay to już
mógł, tak?
– Co? – zapytał
Sehun – A co on ma z tym wspólnego?
– Za bardzo się
do niego przykleiłeś… – odpowiedział Luhan niemal że szepcząc.
– Możesz
powtórzyć, hyung? Nie usłyszałem.
– Sehun-ah!
Chodź! – krzyknął Lay z tylnych siedzeń samochodu Kaia.
– Zobaczymy się
potem – powiedział Sehun do Luhana, biegnąc do samochodu, by usiąść obok Laya.
– Tylko ja mogę nazywać
cię „Sehun-ah” – wyszeptał Luhan, patrząc jak Lay i Sehun tańczą rękoma, śmiejąc się głośno. Chciał podejść do nich i siłą wyciągnąć Sehuna, by zamienić go z
Jongdae, ale Minseok niespodziewanie pociągnął go i wepchnął do samochodu
Joonmyuna.
– Sprawiedliwie
dla wszystkich – zaczął Jongdae, patrząc jak po kolei wsiadają do umówionych
samochodów – wszyscy są zwycięzcami. A w szczególności ty, Joonmyun hyung. W każdym
samochodzie jest ktoś, kto wygrał zakład, więc każdy ma przekąski na podróż.
– Jaki ty jesteś
mądry, Jongdae – Minseok zmierzwił mu włosy, a Joonmyun roześmiał się,
uruchomiając silnik.
– To będzie
bardzo długa podróż… – wyszeptał Luhan, patrząc w okno, kiedy wszystkie trzy samochody
opuściły parking.
- "Honey and Clover" - japońska manga (później też anime) napisana i zilustrowana przez Chika Umino, znana rónież pod tytułami : "HachiKuro" i "H&C"
W końcu jestem.
Późno, ale zawsze. Chcę, żebyście wiedzieli, że nie opuszczam bloga ani nic z
tych rzeczy. Po prostu jestem zabiegana, nie mam czasu (i lapcoca) żeby gdy
siedzę pomiędzy zajęciami czy nie w domu, tylko na stancji coś robić na bloga. Mam tylko nadzieję, że jeszcze ktoś odwiedza mojego bloga. ;)
Oh Pauline®
jeju tak mi smutno jakoś teraz, wiem że to Luhana wina ale chyba za bardzo go kocham by mieć mu cokolwiek za złe, Sehun tyle się męczył, a mi nie było aż tak smutno jak przez te chwile gdy to Lu jest tym odtrąconym. Jesteś kochana, że nam to tłumacz :* czekam na następną część bo mam nadzieję że to tylko takie udawanie Sehuna by wzbudzić zazdrość XD
OdpowiedzUsuńTak czekałam! Codziennie wchodziłam na bloga i sprawdzałam czy jest nowy rozdział, iii jest! xD To opowiadanie to życie. Nie przypuszczałam, że Luhan tak szybko podświadomie zacznie coś czuć do Sehuna :D ale to dobrze, może w przyszłym rozdziale już będzie jakaś gorąca akcja, hahah XD Mam nadzieję, że też nie za szybko, bo im szybciej ich drogi się skrzyżują to szybciej się opowiadanie skończy D: W każdym razie... Hwaiting i dużo weny do pisania! :D Nie mogę już się doczekać kolejnej części ^^
OdpowiedzUsuń*edit. Tak, wiem, Ty tłumaczysz to opowiadanie, a nie je wymyślasz xD Jestem głupia, przepraszam XD W takim razie,dużo czasu i chęci na tłumaczenie :D
OdpowiedzUsuńBoże, wróciłaś ! Bardzo się cieszę !
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału, to chyba do tej pory najlepszy. Dance line - uwielbiam ich rozmowy xd szkoda mi Sehuna, ale Luhana o dziwo też. Można mówić, że zasłużył czy coś, ale naprawdę tego żałuje.
Świetne tłumaczenie !
ZADOWOLIŁO MNIE :-)
OdpowiedzUsuńWiadomka. xDDD Ja raczej nie przestałabym odwiedzać bloga nawet jakbyś zawiesiła, bo za dużo perff rzeczy przetłumaczonych. To jest właśnie Luhan. Nie ważne, co by się działo on zawsze ma najgorzej. :)
OdpowiedzUsuńHunhan OTP i te sprawy, ale dobrze, że jest Lay xDD Mi bardzo pasuje, że Luhan chociaż raz na serio pocierpi, rwąc sobie włosy z zazdrości. Żal mi go, że musiało dojść aż do czegoś takiego, żeby wiedział, że chce mieć Sehuna dla siebie. Może jeszcze nie wie, co do niego czuje, ale to już i tak coś, serio.
Ten zakład. xDDDDDDDDDDDD
Kai rano to ja. xDDD
Dziena za tłumaczenie. xDDDD
Ktoś tu jest zazdrosny hehe :D super ten rozdział ♥ dzięki za tłumaczenie !
OdpowiedzUsuńOh, to teraz jesteśmy zazdrośni? Ciekawe xdd
OdpowiedzUsuńŚwietne! Mój biedny Luluś!! Niby jest w tym jego wina ale i tak taki biedny odtrącony...jeju kocham to opowiadanie!❤❤
OdpowiedzUsuńO matgo ;____; Te feelsy, taaakkk <3 Dziękuję ;____; Potrzebuję tego w moim życiu <3 Tak dużo tego tekstu i tak szybko tłumaczysz ;___; <3
OdpowiedzUsuńYaaay, nowy rozdział <3
OdpowiedzUsuńLuhan,weź się w końcu w garść. Przez ciebie Hunnie cierpi~