cr.uszati |
10/13
Oryginał: Of Movie Clichés
Autor:
paranoiascreams
Tytuł
rozdziału:
Wiercisz im dziury w głowach. | oryginał: You’re boring holes on theirheads.
Luhan nie był w
stanie zasnąć podczas podróży. Wiercił się, próbując znaleźć dogodną pozycję,
zanim odpłynie. Zamknął oczy na kilka minut, czując, że w końcu zmaga go sen,
ale obudził się za chwilę, orientując, że minęło zaledwie 5 minut. Patrzył po
prostu, jak jego znajomi energicznie ze sobą rozmawiają.
Luhan nienawidził
faktu, że nie był nawet w stanie udawać że kłótnia o tym, kto jest najlepszym Evangelionem,
choć trochę go interesuje (był za EVA 02 – zgadzając się tym samym z
Minseokiem, jednak dzisiaj po prostu nie miał nastroju). Włożył słuchawki, ale
Jongdae krzyczał, że EVA 01 niszczy Anioły za trzech, jest cudowne i w ogóle
nic go nie obchodzą inne EVA, mieszało się z jego muzyką, której właśnie
słuchał. Tak bardzo irytowała go ta rozmowa, że nie miał nawet ochoty na nich
patrzeć, wybierając zamiast tego widok za oknem.
Okej, skłamał.
Po części był
zainteresowany; no weźcie, kłótnia o to, kto jest najlepszym EVA zespołów.
Shinji to zwykły, zrzędzący kutas; naprawdę chciał powiedzieć Jongdae, że EVA
01 powinien był zjeść swojego pilota, jednak w tamtym momencie jego głowę
zaprzątało coś innego. Luhan patrzył przez szybę, słońce właśnie zaczynało
zachodzić, na głównej drodze wciąż był korek, bo przed nimi miał miejsce
wypadek samochodowy.
Luhan ignorował
swoich przyjaciół, bawiąc się jak małe dziecko przełącznikiem od okna. Wciskał
góra – dół, ale przestał, kiedy obok zatrzymał się samochód Kaia. Okna jego
auta były opuszczone, przez co Luhan nie tylko mógł widzieć swoich znajomych,
ale i ich usłyszeć. Jego najlepszy przyjaciel głośno się śmiał. Chłopak o
sarnich oczach był tak zajęty wpatrywaniem się w niego, że nawet nie
zarejestrował, jak Sehun właśnie do niego pomachał.
– Hyung?
Wszystko w porządku?
– Huh?
– Oh! Potem! –
Sehun pomachał na pożegnanie, kiedy korek w końcu ruszył i Kai ich wyprzedził,
bo kiedy ruszyło kilka aut, to nagle droga stała się przejezdna. Joonmyun
nacisnął na pedał gazu, by dogonić samochód przed nimi. Kłótnia na temat EVA
już dawno została zapomniana. Jongdae zadzwonił do Kyungsoo (na prośbę ich
kierowcy), by przypomnieć im, że to Kai powinien jechać za Joonmyunem, a nie na
odwrót.
Kris tylko
naciskał klakson, jadąc za dwoma samochodami, starając się ich dogonić.
To wszystko – Luhan sprawdził swój zegarek – trwało półtorej godziny.
Około
dwudziestej zatrzymali się na kolację obok osobliwej, domowej restauracji, bo większość
była głodna i zmęczona, ale dla Laya, Baekhyuna, Chanyeola i Jongdae głód
oznaczał rzucanie się papierkami po czekoladzie jeden w drugiego przez otwarte okna. Kris był już na skraju rozbicia
samochodu, dając za wygraną, bo naprawdę nie miał szczęścia, kiedy przydzielani
byli do samochodów, dostając Baekhyuna i Chanyeola. Uratował go dopiero Joonmyun,
gdy wjechał na parking domowej restauracji przy głównej drodze, która wciąż
była otwarta.
– Jesteśmy na
jakimś zadupiu, fajnie by było, gdyby przydarzyło się nam coś rodem z filmu!
Zostalibyśmy porwani, a potem byśmy wszyscy umarli! – oświadczył podniecony Baekhyun,
kiedy weszli do budynku, Tao ze wszystkich sił chwycił się ramienia Krisa.
– Baekhyun, dlaczego
taki jesteś? Dlaczego? Dlaczego? Dlaczegoooo? – Kris zacisnął zęby, przyciągając
bliżej do siebie swojego chłopaka.
Baekhyun
roześmiał się przerażająco. – Taki już się urodziłem. Musisz to przeboleć.
– Robisz to
specjalnie. Nie mam pojęcia, dlaczego Chanyeol cię kocha – zaczął Kris, a
reszta mu przytaknęła.
– Jestem
zajebisty w łóżku – odpowiedział niższy chłopak, nie wyrażając żadnych emocji.
Reszta z nich zaczęła iść szybciej, próbując uciec od Baekhyuna.
– No co?
Naprawdę jest dobry! – Rozbrzmiał głos Chanyeola, po czym pojawiły się jęki: „O
mój Boże”, „Nie musieliśmy tego wiedzieć!”, „Wiecie, co to granica?”.
Luhan poczuł się
lepiej, kiedy złączyli trzy stoły, by wszyscy siedzieli razem, bo Sehun znowu
był obok niego.
– Najpierw –
obiad. I proszę, Chanyeol z Baekhyunem, żadnych łóżkowych historii – poprosił
Kyungsoo, kiedy usiedli.
– Nic nie
obiecuję – dokuczał Baekhyun. Kyungsoo spojrzał na niego, jakby chciał go
udusić. – Dobra, dobra. Już jestem cicho. Ty z Kaiem pewnie nie masz żadnych.
– Że co proszę?
– sapnął Kai, na co wszyscy przy stole oprócz Chanyeola i Baekhyuna zawyli w
porażce.
– Wyglądacie
uroczo – skomentował Chanyeol – tylko się z was nabijamy z Baekiem.
– Czy mogę przyjąć
państwa zamówienie? – przerwała im kelnerka i zaczął się chaos. Kto w ogóle
wymyślił, żeby jedna kelnerka obsługiwała stolik pełen wrzeszczących facetów.
Luhan rozglądał
się dookoła, czekając na swoje jedzenie, dopóki nie poczuł, jak ktoś go
szturcha.
– Hyung,
wszystko dobrze? Odleciałeś.
– Co? – Spojrzał
na Sehuna, który wciąż wskazywał na niego palcem, gotowy, by go dźgnąć.
– Ahh, nie. Nie!
Wszystko gra. – Luhan uśmiechnął się, Sehun pokiwał głową i odwrócił się od
niego. To wszystko? Nie rozmawialiśmy ze
sobą przez 3 godziny i tylko tyle!?
Wszyscy
przestali rozmawiać, kiedy coś pękło. Każdy po kolei spojrzał na Luhana.
– Co? – zapytał,
szeroko otwierając oczy, nie wiedząc, co spowodowało te spojrzenia.
– Hyung… Właśnie
złamałeś pałeczki na pół – wyszeptał przy jego uchu Sehun.
– NAPRAWDĘ!? – Luhan
spojrzał na swoją prawą dłoń, gdzie wystawała tylko górna część pałeczki. –
Woah. Nie wiedziałem, że mam tyle siły.
– Coś nie tak? –
zapytał Joonmyun z drugiego końca stołu, Luhan zaprzeczył ruchem głowy.
– Przepraszam.
Jestem tak podekscytowany, że nie mogę opanować emocji.
– Naprawdę? Bo w
samochodzie wyglądałeś, jakbyś chciał wyskoczyć przez okno, żeby tutaj nie być…
– skomentował Joonmyun. Luhan zmierzył go wzrokiem. – I… Tak. Oczywiście,
podekscytowany.
Joonmyun klasnął
w dłonie, by przykuć do siebie uwagę. – Dobra, więc w naszym domku na plaży… jest
6 sypialni.
– Rezydencja na
plaży – odezwał się Lay.
Joonmyun westchnął:
– Nie nazywajmy tak tego.
– Przecież dla
Joonmyuna to za mały budynek, by nazywać to rezydencją – dodał Baekhyun.
Joonmyun zastanawiał się, czy ma kontynuować czy zabrać swoje kluczyki do
samochodu i wrócić do Seulu.
– Kontynuuj. –
Głos Krisa uciął dogryzienia. Joonmyun chciałby wiedzieć, czy kiedykolwiek też
zdobędzie takie uznanie, po czym zaczął mówić dalej:
– Więc,
oczywiste, po dwie osoby w pokoju, a mamy trzy pary, także wiadomo, że będą
razem, co do pozostałych trzech par…
– Bądźmy razem w
pokoju – wyszeptał Luhan. Sehun zmarszczył brwi i odpowiedział ściszonym głosem:
– To chyba nie
najlepszy pomysł, hyung.
– Dlaczego nie?
– No bo… No weź.
– Zadecydowane!
– Joonmyun zaklaskał znowu, Sehun i Luhan spojrzeli na niego. – Ja i Chen,
Minseok i Luhan, Sehun i Lay. Wszystkim odpowiada?
– Czekaj –
zaprzeczył Luhan, na co szybko wtrącił się Sehun:
– Tak.
Odpowiada.
Luhan chciał
ukraść komuś kluczyki i wrócić jak najszybciej do Seulu.
– Ale ja
chciałem… Okej. – Luhan poczuł, jak nagle zagłębia się w siedzeniu, kiedy z naprzeciwka
uścisnęła go ręka. Podniósł wzrok, by ujrzeć uśmiechniętego Tao.
– Hyung,
wszystko w porządku?
– Tak. – Luhan
uśmiechnął się i Tao zabrał swoją rękę. Chwilę potem przyniesiono ich jedzenie
i rozpoczęła się III wojna światowa. Jongdae i Kai chodzili nawet wokół stołu,
zabierając różne rzeczy z talerzy innych. Wszyscy dzieli się posiłkiem, poza
Luhanem, który po cichu w rogu jadł swoją porcję.
Tao, z drugiej
strony, obserwował swojego przyjaciela z naprzeciwka. Zauważył, jak wyciszył
się Luhan i jak obojętny stał się Sehun. Zmarszczył brwi, znał tę dwójkę od początku
studiów i to zdecydowanie nie było normalne.
– Kochanie,
wszystko okej? – zapytał Kris, uśmiechając się.
– Tak. A co?
– Wiercisz im
dziury w głowach – wyszeptał Kris, po czym głową wskazał na Luhana i Sehuna.
– Och.
Przepraszam. – Tao pogładził policzek Krisa – przyzwyczajenie, które zostało z
nim od kiedy został chłopakiem Krisa. – Ale, Kris…? – wyszeptał.
– Tak? – Kris przesunął
nosem po ramieniu Tao – przyzwyczajenie, które z kolei nawiedziło jego. –
Spójrz na nich… Coś jest nie tak – wyszeptał młodszy, Kris poparzył na Luhana i
Sehuna.
– Hmm, masz
rację. Ej, Seh—
– Nie! – Tao
zakrył dłonią usta Krisa. – Shh! Nie tutaj!
– Hyung! –
zawołał Sehun. Luhan spojrzał na niego, ale młodszy wcale nie patrzył w jego stronę.
– Będziesz to jadł?
– Nie, chcesz? –
Luhan nachylił się nad stołem, by zobaczyć jak Lay odpowiada dwa siedzenia
dalej od Sehuna. – Daj mi swój talerz. – Sehun z radością spojrzał na naczynie,
kiedy je odzyskał, leżały na nim dwa dodatkowe pierożki, takie same, których
nie zjadł też Luhan. Starszy całkowicie stracił apetyt i przeprosił, wstając od
stołu.
– Przepraszam. –
Tao podniósł się subtelnie i podążył za Luhanem na zewnątrz restauracji.
Obserwował, jak starszy upada na ziemię, siadając przy samochodzie Joonmyuna.
Tao po cichu usiadł obok niego. – Hyung?
– Huh? Och. Nie
zauważyłem cię.
– Co się stało?
– Tao poklepał Luhana po plecach, po czym usłyszał, jak starszy głośno wzdycha.
– Tao, nie
musisz być dla mnie miły. Byłem dla ciebie wredny i… pogodziliśmy się dzisiaj.
– Hyung, nie
chcę się narzucać, ale jeśli nie zaczniemy naprawiać naszych stosunków teraz,
to kiedy? Hyung… Nawet przed Krisem, to zawsze nasza trojka była ze sobą. I zauważyłem,
że coś się pomiędzy wami wydarzyło.
Luhan spojrzał
na Tao. – Kris jest prawdziwym szczęściarzem, mając ciebie u boku. Przysięgam,
jeśli kiedyś złamie ci serce, to skopię mu tyłek.
– Och, hyung. –
Tao przyciągnął Luhana do uścisku, po czym odsunął się, by móc na niego
spojrzeć. – Ale teraz chodzi o ciebie, prawda?
– Cóż, to trochę
skomplikowane.
Tao uśmiechnął
się. – Jestem pewny, że to nic, czego bym nie zrozumiał.
Luhan chciał zacząć
mówić, kiedy obydwoje zaczęli słyszeć rozmowę. Tao pociągnął starszego w górę.
– Porozmawiamy potem, a teraz, cokolwiek to jest, nie przejmuj się. Jeśli
zauważą, będą cię dręczyć. Uśmiechnij się i udawaj.
– Tutaj jesteście!
– Kyungsoo podbiegł do nich. – Co się stało?
– Zły pierożek –
skłamał Luhan.
Kyungsoo
uśmiechnął się. – Okej, o ile nie będziesz wymiotował.
– Och! Kto
zapłacił za moje zamówienie? – zapytał Luhan.
– Nie ma za co.
– Sehun poklepał go po ramieniu, zanim nie wszedł do samochodu Kaia,
zaparkowanego obok Joonmyuna.
– Zamiana! –
Kris rzucił kluczykami w Chanyeola i udał się na tylne siedzenie, Tao usiadł
obok niego. Baekhyun uśmiechnął się przeraźliwie, siadając z przodu.
– Prowadzisz? – wyjęczał
Kai w stronę Laya. – Proszę, ktokolwiek, kto mnie zmieni!
Chińczyk z
dołeczkami w policzkach roześmiał się. – Okej, okej. Daj kluczyki.
Lay wysiadł z
samochodu i zajął poprzednie miejsce Kaia, Sehun i Kyungsoo zostali na swoich
siedzeniach. Luhan dzięki temu trochę się rozweselił. Dopóki Sehun nie wrzasnął
zdenerwowany: – NIE JESTEM KYUNGSOO HYUNGIEM!!! Złaź ze mnie!!! – Maknae
próbował się wydostać, kiedy Kai z całych sił się do niego przytulał. Wszyscy
uważali, że to zabawne, poza Luhanem.
– Chciałem tylko
trochę się poprzytulać! – Kai wydął wargi, ściskając rękaw Sehuna.
– A czy ja
wyglądam ci na takiego, który to lubi!? – Sehun w końcu wyswobodził się z rąk
Kaia. Kyungsoo poklepał Sehuna po ramieniu.
– Już,
spokojnie, zamieńmy się.
– No ja myślę –
burknął Sehun i usiadł z przodu. Luhan westchnął i wsiadł do samochodu
Joonmyuna, który na nieszczęście nie miał się z kim zamienić, bo Luhan nie miał
nastroju do prowadzenia auta.
•○•○•○•
Była 22:00, a
oni znajdowali się pośrodku niczego. Jechali wzdłuż szerokiej, opuszczonej
ulicy, ze wszystkimi oknami otwartymi. Większość z nich spała, pomijając
kierowców, Jongdae i Baekhyuna.
– JOŁ, TAO! – krzyknął
Jongdae, a wspomniany chłopak podniósł głowę z ramienia Krisa.
– Co jest,
hyung?
– Znasz legendę
o tym miejscu? – zapytał Jongdae, a naiwny chłopak uniósł brew. Baekhyun po cichu
dokuczał z przodu:
– Znasz?
– Nie.
– Hyung,
zwolnij. Muszę opowiedzieć Tao historię. Ty też, Chanyeol hyung.
Oba samochody
zwolniły, Lay również, bo jechał za nimi.
– Więc widzisz,
legendy mówią, że w środku lasu jest dom, który kiedyś—
– Nie podoba mi
się. Skończ.
– Nie! Mów
dalej, szybko. Chcę to usłyszeć – zachęcał go Baekhyun, a Tao mocniej przysunął
się do Krisa.
– Widzisz,
spójrz na lewo. Zobacz jakie gęste drzewa tam rosną. – Jongdae wskazał głową na
las za Tao, ale młodszy nie odkręcił się. – Cóż, w każdym razie, w tym domu
mieszkała rodzina. Mąż był znany ze swojego temperamentu i nigdy nie pozwalał
wychodzić swojej rodzinie z domu i lasu. Pewnego dnia, żona poszła za nim aż do
miasta i odkryła, że ma on tam drugą rodzinę. I wiesz co zrobiła?
Tao pokręcił
głową, jego dolna warga już zaczynała drżeć. Chen uśmiechnął się półgębkiem i
kontynuował: – Utopiła swoje dzieci w wannie, ale kiedy zrozumiała, co zrobiła,
rzuciła się z klifu!
Tao wzdrygnął
się, a Kris w końcu się obudził. Wciąż był lekko zaspany, więc spróbował usnąć
od nowa, ale głos Chena przykuł jego uwagę. – Mówi się, że kobieta nawiedza
samochody, które tędy przejeżdżają i zaciąga je nad klif, po tym, jak prosi,
by odwieźć ją do domu. Ale ze względu na swoją winę nigdy nie będzie mogła tam
wrócić. Nadal nawiedza tę drogę!
Tao krzyknął i
warknął: – Pierdol się, Jongdae! – Blondyn nienawidził być budzonym (pomijając
pocałunki Tao) i kiedy usłyszał, że znowu nabijają się z Tao, zirytował się,
– Zatrzymaj
samochód, Chanyeol. Złamię mu kark.
Jongdae
prychnął: – Złap mnie, jeśli potrafisz. Gaz do dechy, hyung!
Joonmyun
uśmiechnął się. – Nie? Wolę, żeby zabił cię tutaj, niż w domku na plaży. – Joonmyun
zatrzymał samochód, Chanyeol i Lay zrobili to samo. Kris chciał już wysiąść,
ale drzwi miały włączoną blokadę.
– Luuz, Kris. – W
końcu odezwał się Baekhyun, kiedy uspokoił chichot. – To tylko urywek z odcinka
Supernatural!
Jongdae głośno
się roześmiał. – Gdybyś widział minę swojego chłopaka, Kris! Wyglądał
przeuroczo!
– Jesteś
dupkiem, Jongdae. – Luhan, który był świadkiem końcówki komentarzy do
historyjki uderzył Jongdae w tył głowy.
– Co się tam
dzieje? – zapytał Sehun, kiedy się obudził i zorientował, że zatrzymali się na
chwilę. Lay wzruszył ramionami.
– Nie wiem, ale
wydaje mi się, że Jongdae mówił coś do Tao, a potem nagle się zatrzymali.
– Przysięgam na Boga, Jongdae! Lepiej, żebym cię nie
dorwał!
– To Kris.
– Litości!
– Jongdae.
– Podjedź
bliżej, hyung. – Sehun uśmiechnął się, Lay zrobił jak mu kazano, po czym
usłyszeli połączony śmiech pasażerów z dwóch aut. Nawet Tao zaczął czuć się
lepiej.
– ZOBACZ!!!
Śmieje się! Już zgoda, prawda? Wszystko okej! – Jongdae zasłonił się rękoma, w
razie gdyby Kris wysiadł jednak z samochodu, by go zaatakować.
– Czy coś nas
ominęło? – burknął Kai, po tym, jak usłyszał zamieszanie, Kyungsoo zmarszczył brwi.
Sprawdził zegarek, była 22:30 – późno, bardzo późno, o wiele za późno i był
zrzędliwy. Wyszedł z samochodu bez słowa.
– CZY MOŻECIE
PRZESTAĆ!? POZABIJACIE SIĘ PÓŹNIEJ! Jakbyście nie zauważyli, to już jest późno,
a my jesteśmy na jakimś wypizdowie!
Wszyscy skinęli
głowami, Kai pociągnął swojego chłopaka z powrotem. – Wystarczy, kochanie. –
Kiedy już znowu siedzieli w aucie, nikt się nie odezwał, do plaży dojechali w
ciszy.
•○•○•○•
– Wow… – Wszystkim
opadła szczęka, kiedy zatrzymali się przy domku na plaży, który znajdował się około
stu metrów od wybrzeża. Dwupiętrowy: na drugim piętrze dwa pokoje z widokiem na
plażę, z balkonem, na dole jeden miał patio.
– Zaklepuję
pokój na piętrze po lewo – powiedział Kris. Nikt nie zaprotestował.
– Paniczu Kim,
sir! – Z domu wyszedł mężczyzna w średnim wieku ubrany we frak, za nim podążały
dwie kobiety w strojach pokojówek, które były od niego widocznie młodsze.
– Och! Panicz
Kim! Minęło tyle czasu.
– Tak. Dziękuję
pani Jimin, Panie Seo i pani Kyunghwo. Czy pokoje gościnne są przygotowane?
– Oczywiście,
paniczu. Tędy proszę. – Służba weszła do środka.
– Chodźmy,
chłopaki – Joonmyun spojrzał na swoich przyjaciół, którzy się w niego
wpatrywali. – Co?
– MASZ
PIEPRZONEGO KAMERDYNERA! – wykrzyczał Minseok.
– I POKOJÓWKI! –
dodał Jongdae.
Joonmyun
podrapał się po karku. – Moi rodzice zazwyczaj przywożą tutaj swoich inwestorów…
– Wyjdź za mnie,
Joonmyun! Pozwól mi tutaj mieszkać!!! – oświadczył Lay, po czym zaczął to w
kółko powtarzać. Sehun, Baekhyun, Kyungsoo, a nawet Tao zaczęli robić to samo.
– YAH! –
Chanyeol, Kris i Kai krzyknęli. Nawet Luhan chciał zareagować w ten sam sposób.
– Kyungsoo,
dlaczegooo? – zaskomlał Kai, a jego chłopak podniósł na niego wzrok.
– Ty nie masz
kamerdynera, Jongin!
– Tao, dla
ciebie byłem gotowy zabić Jongdae – skomentował Kris, jego chłopak pokazał mu
język.
– Nie masz
kamerdynera i domu na plaży, Kris!
– Baekhyun? –
zawołał Chanyeol, Baekhyun wydął wargi, po czym spojrzał na swojego wysokiego
chłopaka i podpierając się o biodro, powiedział:
– Chcę taki
strój pokojówki, Channie.
– O Boże. –
Wszyscy zainteresowani Joonmyunem zaczęli udawać wymioty, wyswobadzając się z
uścisku.
– Kyungsoo? – Kai
wydął wargi, jego kochanek podskoczył i znalazł się na plecach młodszego.
– Bądź moim
kamerdynerem? – Kai roześmiał się i pocałował Kyungsoo w policzek, po czym niosąc
swojego chłopaka wszedł o środka.
– Naprawdę
wymieniłbyś mnie za kamerdynera i dom na plaży? – zapytał Kris, krzyżując
dłonie na piersi.
Tao uśmiechnął
się drażniąco. – Tak.
Blondyn uniósł
brew, Tao zaśmiał się, po czym pocałował swojego chłopaka w nos. – Oczywiście,
że nie. Kocham twój bitchface. Ale… – Młodszy zaczął się bawić swoim srebrnym
pierścionkiem na palcu. – Kiedyś będziemy taki mieć, okej? – Kris ujął Tao za
rękę i wszedł z nim do środka.
– Okej.
– Z wielką
chęcią zobaczę cię w tym fartuszku. – Chanyeol szeroko otworzył ramiona, a
Baekhyun wskoczył na niego. Chłopak zaniósł swojego chłopaka do środka jak pannę
młodą.
– Hej, myślisz,
że mogę jeden ukraść?
Chanyeol
pocałował go. – Po co kraść jeden? Jak wrócimy do Seulu, to uszyjemy ci 7
różnych, na każdy dzień tygodnia.
Baekhyun roześmiał
się. – Podoba mi się ten pomysł. – Chanyeol zacisnął uścisk i podążył za
przyjaciółmi.
Sehun i Luhan
stali obok siebie, obserwując rozwijającą się sytuację. – Czy ty też wymienisz
mnie na kamerdynera? – zapytał niezręcznie Luhan obok Sehuna.
Młodszy
roześmiał się. – Nie, na kamerdynera nie.
Luhan westchnął:
– Na Laya w takim razie?
Sehun uniósł
brew. – Na Laya? O czym ty mówisz?
Luhan mocno
uderzył Sehuna w pierś. – Przestań udawać głupka! Kłamca!
– Jesteś chory.
– Sehun kręcił głową przez całą drogę, starając się uśmierzyć ból w klatce
piersiowej, odchodząc jak najdalej od Luhana. Chłopak o sarnich oczach był
zazdrosny o trzy pary. W głębi siebie, marzył o kimś, z kim mógłby się droczyć
i śmiać. Spojrzał na Sehuna odsuwającego się od niego – tęsknił za przytulaniem
go.
– Joł, Luhan!
Chodź! Musisz zobaczyć nasz pokój! – zawołał Minseok, Luhan skinął głową i
wszedł do środka.
- EVA/Evangelion - mechy pilotowane przez wybrane dzieci w mandze/anime Neon Genesis Evangelion
- Shinji - bohater Neon Genesis Evangelion, pilot mecha - EVA 01
- "Supernatural" - (pol. Nie z tego świata) amerykański serial z gatunku dark fantasy
- bitchface - znudzony, pozbawiony emocji wyraz twarzy,najczęściej nieświadomy (zrażający do takiej osoby ludzi)
Nie ma czasu na
siedzenie i dodawanie rozdziałów. Non stop coś trzeba robić. Jakieś kolokwia,
jakieś spotkania. Teraz jestem chora. Rozdziały będą pewnie raz szybciej, raz
wolniej, ALE BĘDĄ.
(A teraz
trzymajcie za mnie kciuki z poniedziałek i wtorek, bo mam dwa kolokwia z
gramatyki. ;;;;;;)
Oh Pauline®
Czesc Paulina mogę mogę dac sehunowi w twarz? Z liścia? Krzesłem? Ale w sumie luhanowi tez by sie przydało....CZEKAM NA KOLEJNE KC UWIELBIAM CIE
OdpowiedzUsuńJak na początku mnie Luhan wkurzał to teraz Sehun jeszcze bardziej! Mój Luluś!! :(((( taki biedniutki...ehhh czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńZa krótkie xD Nie mam dość xD Chcę więcej xD Trzymam kciuki za twoje kolokwia i żebyś jak najszybciej dodała nowy rozdział! :D
OdpowiedzUsuńNie wierze, że jeszcze tylko 3 rozdziały xd a ten był świetny xd
OdpowiedzUsuńJeju zakochałam się w twoich tłumaczonkach. Nie mogę doczekać się następnego. Ach. Jak ja uwielbiam Tao i Krisa. Ciekawi mnie co dalej będzie z Sehunem i Lulu. I z Layem i resztą. Nawet nie wiesz jak ja czeakłam na ten 10 fragment.
OdpowiedzUsuńJEZU JAK JA TO UWIELBIAM
OdpowiedzUsuńDziękuje, dziękuje dziękuje Tobie bardzo za to że poświęcasz swój czas i to tłumaczysz.
Jah, Lulu jest zazdrosny, kiedy w końcu zacznie rozumieć że kocha Sehuna ahhh.
A Sehun..... MIAŁEŚ BYĆ W POKOJU Z LUHANEM, DLA CZEGO SIE NIE ZGODZIŁEŚ
TY GŁUPI GŁUPI GŁUPI
Jezud xhshdbgdhhdhshe
Jeszcze raz bardzo dziękuje.
Trzymam kciuki!��
Żem jeszcze nie przeczytała, ale już piszę. Jak szybko dodałaś ;-;
OdpowiedzUsuńMoje życie tak bardzo pełne ♡♡♡
Hwaiting !!!~~~
omg jeszcze tylko 3 rozdziały! TT^TT
OdpowiedzUsuńUwielbiam jak to tłumaczysz :3
Dzięki Ci za to tłumaczenie, czas jaki poświęciłaś ! <3