4/07/2015

ZKW [18] | M

Złote Kwiaty Wiśni


18/19 | M
autorAlbinoPeacock
tytuł rozdziału: Odrodzenie | oryginał: Rebirth

I c h wargi były zaledwie oddech od siebie, gotowe, by złączyć się w jedność w długo oczekiwanym pocałunku. Ale Sehun odsunął się szybko, a jego oczy skupiły się na czymś za plecami Luhana.

– Tamten facet – wyszeptał niepewnie, mocno zaciskając dłoń na nadgarstku starszego. Luhan spojrzał przez ramię, by ujrzeć tęgiego asystenta Madame mknącego w ich stronę z odległości kilku stoisk od nich.

Sehun rzucił się do ucieczki. Odepchnął się od kamiennej balustrady dla rozpędu, zastanawiając się, ile zdoła jeszcze wytrzymać, zanim jego ciało osłabnie całkowicie. Wciąż był słaby z powodu tych chwil, podczas których żył w ciemnościach bez odpowiedniego pożywienia, ale fanatyczne, zduszone westchnienie jego imienia przez Luhana sprawiło, że odsunął wyczerpanie na bok, bo teraz albo nigdy.

Minęli klika straganów, zanim wyższy chłopak odepchnął wózek z wysoko ułożonymi w wieżę butelkami mleka, który przypadkowo blokował im drogę i z zaskoczonym okrzykiem poczuł, jak nadgarstek Luhana wysuwa się z jego palców. Jego umysł pobudzała teraz obawa, że znowu straci swojego ukochanego, zaledwie chwilę po tym, kiedy znowu się spotkali.

Krzepki mężczyzna chwycił Luhana za chude przedramię, zaciskając zrogowaciałe dłonie wokół wijących się, złotych bransolet, ale chłopak nie miał teraz czasu, by przejmować się tym, że ktoś dotyka jego najcenniejszej własności. Smukły mężczyzna walczył z mocnym uchwytem, szarpiąc się bezskutecznie. Asystent Madame unieruchomił ręce Luhana i pociągnął je swoimi silnymi dłońmi za jego plecy, a kiedy Luhan próbował się uwolnić dźwignął go do góry, tak że młody mężczyzna kopał teraz bezużytecznie nogami w powietrzu.

Zwykle tętniący życiem targ zrobił się dookoła nich cichy, sprzedawcy i klienci tylko rzucali spojrzenia, całkowicie milcząc. Żaden z nich się nie poruszył, by pomóc, bo oczywiste było, jak Luhan zarabiał na życie, przez jego jedwabną szatę.

– Sehun, uciekaj! – wykrzyczał Luhan, wciąż zmagając się z uściskiem, czując, jak zostaje odciągany dalej i dalej od swojej wolności. Ale chłopak wciąż stał na moście, całkowicie przestraszony i skamieniały. Luhan uderzył swoją piętą o grunt w kolejnej, daremnej próbie, ale bezużytecznie pośliznął nią o kamień, mógł jedynie patrzeć, jak Sehun staje się mu coraz bardziej odległy.

– Myślisz, że możesz nas nabrać? – Krzepki mężczyzna zachichotał okrutnie wprost do jego ucha. – Myślałeś, że nie zauważyliśmy twoich małych randek na targu?

Madame nie ufała mu już od dłuższego czasu. Słusznie. Postanowiła zostać w bezpiecznym, cynobrowym domu upewniając się, że jej asystent złapie go w odpowiednim momencie, by jego próba ucieczki stała się dla niego tylko mocnym uderzeniem w twarz. Kobieta, która go wychowywała przez prawie połowę jego życia nagle stała się nikim innym, jak zaborcą. Po tym wszystkim, co dla niej zrobił… Wszystkie zyski jakie przyniósł jej biznesowi w zamian za wolność i szczęście. Zawsze czuł się jej dłużny, jednak teraz wiedział, że jest tylko wredną oszustką.

Luhan potrząsał swoją głową w przód i w tył z całą swoją siłą, na jaką mógł się zdobyć. Dotykał nią ust i nosa asystenta, a po chwili usłyszał chrzęst łamanego nosa i poczuł rozsadzający ból głowy, okropnie grzechoczący w środku. Luhan mocno upadł na kolana, uderzając o ziemię, i drżąc, próbował wstać i uciec. Asystent Madame z przerażającym krzykiem chwycił swój krwawiący nos i uderzył wierzchem dłoni mężczyznę w purpurowo-liliowym jedwabiu w twarz. Siła uderzenia sprawiła, że już bardzo słaby Luhan z powrotem opadł na bruk. Wolna ręka brutala była wyciągnięta i spoczywała dokładnie na jego smukłej szyi. Luhan myślał, że przez to jak bardzo mężczyzna jest teraz wściekły, może już nie fatygować się z przyprowadzeniem Luhana z powrotem do Madame i, zamiast tego, złamie mu kark tu i teraz. Chłopak czołgał się do tyłu, a nikt z tłumu nie chciał mu pomóc.

Sehun nie wyglądał inaczej, niż jak spetryfikowany. Wszystkie nazbyt świeże wspomnienia o jego mentorze, brutalnie się nad nim znęcającym niebezpiecznie przesuwały się w jego głowie. Ale kiedy Kyungsoo zawołał z tyłu ostro jego imię, ocknął się i zaczął działać. Nie pozwoli, by jego strach zabrał od niego jedyną osobę, którą kiedykolwiek kochał.

Sehun przepchnął się przez tłum, uderzając łokciami i ostro odpychając przechodniów. Nie obchodziło go, jeśli kogoś uraził, ci ludzie na ulicy nie zrobili nic, by pomóc jego ukochanemu. Szybko podejmując decyzję, zgarnął garść mielonej, czerwonej papryki ze stoiska z przyprawami i, kiedy tylko przedostał się przez tłok, rzucił nią wprost w oczy wysokiego mężczyzny.

Asystent Madame zawył ze złości i bólu, trąc piekące oczy. Sehun pociągnął Luhana do góry tak szybko, jak tylko umiał.

Biegli. Biegli nie mając pojęcia, gdzie się kierują. Biegli, bo od tego zależało ich życie. Życie Luhana trzymało go mocno za nadgarstek i dyszało z wysiłku, a życie Sehuna patrzyło na niego wzrokiem pełnym miłości i troski.

Luhan widział, że Sehun wciąż jest słaby przez to, cokolwiek stało się, kiedy był nieobecny i mimo tego, że nie miał pojęcia, gdzie był, to blady kolor jego skóry i zapadnięte policzki były bardzo wymowne. Przebrnął przez ból jego krwawiących rzepek i zaczął biec szybciej, ciągnąc za sobą Sehuna. Chciał być tak samo silny, jak Sehun był dla niego; przypomniał sobie, jak chłopak uratował go od mężczyzny, który publicznie go dotykał. Sehun chwycił wtedy jego rękę i pociągnął za sobą, i teraz, to samo robił Luhan.

Dwoje młodych mężczyzn było w stanie gwałtownie wtopić się w otoczenie, mknąc pomiędzy straganami, gdzie nie wciśnie się pracownik domu, jeśli nadal ich gonił. Ale nie wiedzieli, czy wciąż za nimi biegnie, bo nie chcieli się odwracać. Wkrótce tęgi mężczyzna był już daleko za nimi, zapomniany. Luhan rozkoszował się mocnym uściskiem dłoni Sehuna na swoim nadgarstku – uścisku tak mocnym, że był pewien że Sehun chciał mu przekazać, że tak jak mówił, już nigdy nie pozwoli mu odejść.

Obydwoje nie przestali biec, dopóki nie byli z dala od obrzeży miasta. Dali nura do opuszczonej szopy na polu ryżowym, po czym Luhan wyciągnął ze swojej sakiewki zawieszonej na szyi adres, który dał mu Kyungsoo. Ale droga była opisana od straganu z kwiatami, a oni nie wiedzieli, gdzie teraz są, stracili orientację.

– Luhan – wyszeptał chłopak, pozostający w tyle. Uderzyło w niego zmęczenie, czuł pragnienie i opadł na kolana na chwilę, by złapać oddech.

Luhan podbiegł do niego. – Sehun, jesteśmy już blisko. Prawie na miejscu – powiedział, delikatnie głaszcząc włosy młodszego. – Nie martw się.

Kucnął naprzeciwko twarzy Sehuna, jego szata już i tak była brudna od błotnistej drogi. Zachęcił młodszego mężczyznę, by ten chwycił się, a kiedy poczuł uścisk na swoich ramionach, uniósł Sehuna do góry. Luhan niósł młodszego na swoich plecach i uśmiechnął się, kiedy poczuł, jak chłopak oparł swoją głowę na jego ramieniu.
   
– Pozwól mi być silnym dla ciebie – powiedział Luhan kojącym głosem.

Zapytali o kierunek farmerów pracujących na polach uprawnych, i nie było jeszcze dobrze po zachodzie słońca, kiedy na horyzoncie ukazał im się mały domek otoczony polem z warzywami. Nagle, chłopak na jego plecach nie wydawał się być już taki ciężki, a ból w kolanach nie był już taki przeszywający. Udało im się.

Smukły mężczyzna kucnął, by Sehun mógł znowu stanąć o własnych siłach obok niego i zapukał. Chanyeol ostrożnie otworzył drzwi, ale kiedy zobaczył rozpromienioną twarz Luhana, zmiażdżył starszego w uścisku, wołając szybko przez ramię Baekhyuna. Niższy mężczyzna zjawił się chwilę potem, a spotkanie pomiędzy nim a Luhanem było nie mniej, niż wzruszające.

– Mówiłem ci, że uda nam się stamtąd uciec.


 {


Obydwoje gnieździli się razem pod cienkim kocem i kołdrą, a Luhan otoczył ich nimi, przypominając dawny, ciepły kokon.

– Nigdy ci nie mówiłem – odezwał się cicho Luhan – o moim życiu, zanim znalazłem się w Vermillion House.

Sehun poruszył się pod nakryciem, by spojrzeć na twarz ukochanego. Zawsze go to ciekawiło, i mimo iż on tak łatwo podzielił się swoimi przeżyciami ze starszym, zanim ten jeszcze zaczął go lubić, to Luhan zawsze był zdystansowany, kiedy na główny temat wychodziła jego przeszłość. Pomimo swojej ciekawości, Sehun nigdy nie naciskał. Ostatnią rzeczą, jakiej chciał, to by Luhan poczuł się niekomfortowo podczas ich krótkich, cotygodniowych spotkań. Poczuł się doceniony, kiedy Luhan zdecydował się w końcu mu o tym opowiedzieć.

– Moi rodzice zmarli, kiedy byłem mały – zbyt mały, by nawet dobrze pamiętać ich twarze. Byli chorzy. Następnie, frekwencyjnie byłem przekazywany z rąk do rąk przez kilka lat. Zadamawiałem się, nawiązywałem relację z rodziną i przyjaciółmi, dopóki w końcu nie mieli mnie dość, albo… – Urwał i pochylił swoją głowę w dół, by uniknąć spojrzenia Sehuna. – Albo dopóki nie dopuścili się czegoś, czego nigdy nie wybaczę.

– Na początku zostałem przeniesiony do siostry mojego ojca. Ale mieli oni już kilkoro własnych dzieci i posiłki były skromne. Dla nich nie istniałem, nie tak naprawdę. Nikt nie zwracał na mnie uwagi, każdy ignorował najmniejszą nutę mojego głosu. Było tak, jakbym był duchem. Będąc dzieckiem zastanawiałem, się, czy przypadkiem nie byłem duchem, czy nie zmarłem na tę samą chorobę, co rodzice, ale nie mogę jeszcze przejść na drugą stronę.

– Ostatecznie, zdecydowali, że nie mają środków, żeby się mną opiekować i oddali mnie dalej, do kolejnej rodziny w drzewie genealogicznym. Ale bez względu na to, gdzie kończyłem, albo jak bardzo gościnni byli moi opiekunowie, to nigdy nie czułem się potrzebny. Lata później, jakoś kiedy miałem 9 lat, lub coś koło tego, zostałem powierzony przyjacielowi rodziny – mężczyzny we wczesnych latach dwudziestych, który musiał jeszcze znaleźć żonę. Miałem mu pomagać w codziennych pracach domowych i okazjonalnie doglądać jego zwierząt. Nie przeszkadzało mi to ani trochę, a po doświadczeniach w poprzednim domu jeszcze bardziej cieszyło mnie zbieranie jajek w kurniku i dojenie kóz. Ale w międzyczasie zauważyłem, w jaki sposób mężczyzna się na mnie patrzy. Przez długi okres czasu to były tylko ukradkowe spojrzenia, kiedy się kąpałem, ale w końcu to nie wystarczyło, i niekiedy po kolacji… on… Nigdy nie było nic więcej, niż dotykanie, ale i tak czułem się źle i chciało mi się wymiotować.

Sehun otoczył ich szczelniej kołdrą i ciasno dopasował swoje ciało do Luhana, wyszeptując czule, by starszy kontynuował, jeżeli chce. Zagłębianie się w tak wielu złych wspomnieniach za jednym razem może mieć złe skutki.

To tak wiele wyjaśniało – dlaczego Luhan zawsze był tak ostrożny w ufaniu ludziom. Dlaczego był taki oporny przy odwzajemnieniu uczuć Sehuna. Tak prawdziwe uczucie jak to jest czymś, czego nigdy wcześniej nie doświadczył. Przez całe życie był tylko oszukiwany i wykorzystywany.

– Pamiętam, że była noc, a przez wioskę przechodziła okropna burza. Deszcz i silny wiatr pozostawiły wiele zniszczonych budynków, a okna z naszego domu zostały wyrwane. Nie mieliśmy zbyt wiele pieniędzy, a ze stratami w plonach naprawienie ich było niemożliwe. Zostałem obudzony przez gburowate, przyciszone głosy – dwóch mężczyzn wsunęło się do domu przez zniszczone okno i dopuścili się grabieży naszego domu. Byłem mały i przerażony, więc schowałem się pod szafkami.

Sehun głaskał miękkie włosy Luhana w sposób, który miał nadzieję, był uspokajający, ale czuł obawy, co do tego, co będzie następne w opowieści Luhana. Starszy mężczyzna mówił tak dokładnie o wszystkim, że Sehun z łatwością mógł zobaczyć obrazy w swojej głowie.

– Mój opiekun w końcu zbudził się, a kiedy wstał, by zobaczyć co się dzieje, złodzieje spanikowali i zabili go. Możesz sobie myśleć, że jestem nieludzki, ale kiedy to się stało, nie poczułem niczego, ukrywałem się, w obawie, że mnie też znajdą. – Luhan uśmiechnął się gorzko i nawiązał kontakt wzrokowy z Sehunem, by sprawdzić, czy z powodu ujawnienia tych spraw młodszy myśli o nim teraz inaczej. Luhan nie chciał, by tajemnice plamiły jego nowe życie. Potrzebował, by jego osoba była teraz całkowicie czysta.

– Nie pamiętam, jak długo jeszcze czekałem, zanim w końcu wydostałem się z ukrycia i uciekłem przez to samo okno, co szabrownicy.

Luhan wypuścił z siebie powietrze, jakby ulatywały z niego emocje, które kłębił w sobie zbyt długo. Obdarzył Sehuna przeszywającym spojrzeniem.

– Mam mówić dalej?

Sehun mógł jedynie w odpowiedzi skinąć głową.

– Nie wiem, dlaczego uciekłem. Nie myślałem o tym, po prostu uciekałem z dala od tego domu i zwłok mojego opiekuna. Kiedy na niebie wschodziło słońce, udało mi się znaleźć wóz, który zmierzał do miasta,  ukryłem się na tyłach, aż nie usłyszałem zgiełku miasta. Musiałem wyglądać na zupełnie zagubionego, bo nie minęło kilka godzin, a zatrzymała mnie kobieta i zapytała, gdzie są moi rodzice. Powiedziałem jej, że nie żyją, a następną rzeczą, którą pamiętam, to sprzątanie pokojów w Vermillion House w zamian za jedzenie i ciepłe łóżko. Nie minęło kilka lat, a zauważyła, jak zacząłem dorastać. Zawsze wieczorem czesała moje włosy przed swoją toaletką i mówiła mi, jak bardzo jestem piękny. To piękno przyniosło w końcu zysk w noc moich trzynastych urodzin.

Sehun przyciągnął starszego do piersi, a Luhan zorientował się, jak rytmiczne uderzanie serca jego kochanka go uspokaja i sprawia, że czuje się bezpiecznie.

– Wszyscy mamy złe wspomnienia – kontynuował Luhan, śledząc drobne blizny na odsłoniętej klatce piersiowej Sehuna, które sprawiły, że chłopak zadrżał. – Pomimo naszych uroczych twarzy wszyscy w tym domu byliśmy nieudacznikami. Wyrzutki ze smutną przeszłością, z rozbitych domów, którzy nie mieli się do kogo zwrócić o pomoc. Spędziłem całe moje życie na uciekaniu od moich problemów i uczuć. Jesteś pierwszą osobą, która zmusiła mnie do konfrontacji z nimi. Madame była dla mnie matką, której tak potrzebowałem, ale kiedy zacząłem dla niej pracować, nagle stałem się tylko okazją do większego zysku, już nie byłem jej ukochanym synem. Myślę, że to wtedy ostatecznie stworzyłem wokół siebie mur. – Odkręcił się w stronę Sehuna, patrząc z miłością w jego oczy. – Mur, który myślałem, że jest bardzo mocny, dopóki nie zjawiłeś się ty, i go nie zniszczyłeś.

– To nie było łatwe – zaśmiał się chłopak i pogłaskał policzki Luhana kciukami. Wyszeptał podziękowania w jego stronę, bo wiedział, jak wiele kosztowało Luhana otwarcie się. – I jakbyś o sobie chłodno nie myślał, Luhan, to ty jesteś pierwszą osobą, która szczerze się o mnie troszczyła. Zawsze byłem dla moich rodziców rozczarowaniem, czymś, co uważałem, było odzwierciedleniem braku troski z ich strony. Ale ty pokazałeś mi, co to znaczy być wartościowym i kochanym. Zawdzięczam ci wszystko.  

Luhan żartobliwie trącił swoim nosem szczękę Sehuna, przeciągając kusząco swoimi miękkimi ustami po skórze, i kiedy chciał złączyć ich wargi w jedno, do jego uszu dotarło ciche pukanie do drzwi. Kiedy Luhan otworzył je, Baekhyun z podnieceniem pokazał starszemu mały słoik z czymś, co sprawiło, że Luhan lekko się zarumienił.

– Minęło dużo czasu – powiedział Baekhyun, delikatnie się uśmiechając. – Nie ma sensu się z tym ukrywać.

Mimo lat, kiedy niezamierzenie podsłuchiwali, jak obydwoje zabawiali mężczyzn, myśl o tym poza Vermillion House sprawiła, że policzki Luhana stanęły w płomieniach, choć nie do końca wiedział dlaczego.

– Chanyeol już śpi – uspokoił go Baekhyun, kiedy Luhan niespokojnie wiercił się w progu. – Bo inaczej, to zostanie niewykorzystane.

Starszy przechylił głowę z zakłopotaniem. – Ty i Chanyeol jeszcze nie…?

Sposób w jaki niższy chłopak łagodnie się uśmiechnął, dał wrażenie sytuacji raczej przyjaznej. Szybko opowiedział o wielu swoich odkryciach, które w końcu doprowadziły Chanyeola do wyznania, że jest prawiczkiem i nie ma doświadczenia. – Mówi, że chce jeszcze trochę poczekać. Ja uważam, że po prostu jest zdenerwowany. – Baekhyun często rozmyślał nad tym, jakie by było jego życie, gdyby zachował dziewictwo. Gdyby jego niewinność nie została mu brutalnie odebrana, a potem nie zostałby zmuszony do szukania schronienia w dzielnicy rozpusty. – To miła odmiana, wiesz? Nie przeszkadza mi to czekanie, bo on jest… Jestem pewien, że to moja bratnia dusza, Lu.

Luhan przyciągnął go do uczuciowego uścisku i przypomniał sobie te wszystkie wieczory w łazience, które razem spędzali, to jak Baekhyun zawsze rozmyślał o swojej bratniej duszy, która chodziła gdzieś po ziemi w poszukiwaniu swojej drugiej połówki. Luhan uśmiechnął się na wspomnienie tego, jak Baekhyun zawsze się ożywiał podczas ich dyskusji o miłości, od zawsze był romantykiem.

Baekhyun wyrwał go z zamyślenia, przyciskając do jego klatki piersiowej słoiczek i Luhan mógł jedynie z zakłopotaniem dać za wygraną. Zanim jego przyjaciel się wycofał, Luhan skomentował żartobliwie, jak pasują do niego „ubrania ludu”, wskazując na koszulę i spodnie, które miał na siebie założone. Niski chłopiec tylko się uśmiechnął i odpowiedział, jak o wiele bardziej je woli od starych jedwabiów.

Luhan zapalił świeczkę na podłodze obok jego i Sehuna posłania i po prostu zachwycał się sposobem, w jaki słabe światło płomienia odbijało się na twarzy jego ukochanego. Ten młody mężczyzna okazał mu prawdziwą życzliwość. Troskę. Oddanie. Uczucie. Pasję. Tak wiele rzeczy, których Luhan myślał, że nie doświadczy przez cale swoje życie.  

Sehun.

Młodszy mężczyzna zrzucił kolorowy jedwab z jego ramion i szarpnął krawat szaty, aż uwolnił go od wszelkiego materiału i jedwab leżał teraz pozwijany wokół jego stóp. Sehun złączył swoje palce z tymi Luhana, chcąc naprowadzić starszego, by ten się położył na swoich plecach. Kierowany, obserwował przez swoje opadające powieki zaczerwienioną skórę młodszego. Luhan mógł poczuć, jak staje się pobudzony zaledwie przez tą jedną rzecz, a kiedy Sehun pozbył się własnych ubrań, był już w całkowitej erekcji. Jego umysł wciąż starał się zaakceptować fakt, iż Luhan jest tutaj, naprawdę tutaj, naprzeciwko niego i nie muszą się już niczym martwić. Są wolni.

Palce Sehuna były jak płomienie, kiedy wędrował nimi po klatce piersiowej Luhana i starszy poczuł, jakby żadna część jego ciała nie została nie dotknięta. Mały słoik został otwarty, a chwilę później Luhan wzdychał w zadowoleniu. Ta pustka, z którą borykał się już tak długo odpływała z każdym ruchem palców Sehuna. Stępione paznokcie zacisnęły się rozpaczliwie na ręce, prosząc o więcej. Teraz, albo stracę zmysły wyszeptał. Pieścił podniecenie Sehuna zwinnymi palcami, dopóki ten nie oszalał z pożądania.

Luhan wstrzymał oddech, czując się całkowicie i zupełnie pełny. Pełny w sposób, w jaki nikt inny, niż tylko Sehun mógł to uczynić. I kiedy miękkie usta Sehuna powędrowały do jego szyi, palce delikatnie wsunęły się w ciemne włosy młodszego i pociągnęły go z powrotem w górę.

Pocałuj mnie – zażądał na bezdechu Luhan. – Po prostu mnie pocałuj.

Ich usta stopiły się w jedność bez najmniejszego wysiłku, jakby nigdy nie było pomiędzy nimi miesięcy rozłąki. Byli dla siebie stworzeni, obydwoje byli o tym przekonani, nie pojawiła się jeszcze żadna myśl o poruszeniu, ponieważ surowe uczucie tak intymnego złączenia należało odpowiednio smakować. Luhan zwyczajnie chciał się cieszyć tym niesamowicie zapierającym dech momentem, kiedy na jego bladej skórze tworzył się cień Sehuna, a dłonie obejmowały jego głowę, a Sehun chciał zachować w pamięci sposób, w jaki lekkie włosy Luhana rozchodziły się w różnych kierunkach, tworząc efekt halo, co sprawiało, że wyglądał pod nim jak ulotne piękno.

– Kocham cię, Sehun-ah. – Zdanie uleciało w przerwanym jęku, kiedy Sehun ponownie złączył ich usta.

Pocałunek był spokojny i pasjonujący, uwydatniający każdy moment i uczuciowość, nadrabiał cały ten stracony czas. Ich usta rzadko się rozłączały, a kiedy tak się działo, nabierali szybko uzupełniającego powietrza, albo wyrażali swoją euforię i deklaracje miłości. Sehun zachłannie połykał wszystkie erotyczne okrzyki Luhana, ciesząc się myślą, że teraz będzie jedyną duszą, którą będą zbawiać te dźwięki.

Kochali się nie jako prostytutka i jej klient, ale jako dwójka ludzi, którzy po prostu byli razem. Którzy byli sobie przeznaczeni.

Opuszki śledziły złote gałęzie i muskały skórę, która była pomiędzy nimi widoczna. Luhan w odpowiedzi pieścił trzęsącymi się palcami wychudzoną twarz Sehuna, dopóki nie odnalazły one drogi do złota. Chłopak rzucił mu pytające spojrzenie, obserwując, jak Luhan ściągał ze swoich przedramion bransolety. Starszy zatopił swoje palce we włosach Sehuna i uważnie wpatrywał się w jego oczy, posyłając mu znaczące spojrzenie.

Teraz, kiedy Luhan uwolnił się od jedynego przedmiotu, który wciąż przypominał mu Vermillion House, przeniósł się z nowo odnalezioną energią nad Sehuna. Biodra młodszego uderzały coraz szybciej, a jego usta zostawiały na szyi Luhana znaki, których nigdy wcześniej nie mógł robić. Znaki, które piętnowały Luhana, i Luhan był bardziej niż szczęśliwy, bo mógł je zostawić i nie musiał ich zakrywać. Odtworzył je w ten sam sposób na bladej szyi i klatce piersiowej Sehuna; były jak mocno czerwone kwiaty. Szczytowali razem, łącząc namiętnie ze sobą ich wargi, delektując się falą przyjemności, która obmyła ich splątane ciała. Sehun nie wyszedł z Luhana jeszcze dłuższą chwilę potem, a Luhan wcale nie narzekał. Odurzające uczucie wypełnienia przez Sehuna zawsze będzie czymś, co będzie sprawiać mu przyjemność.

Gorące oddechy mieszały się ze sobą, serca nadal ścigały w przyśpieszonych odbiciach, a śliskie ciała ocierały się o zaczerwienioną skórę. Luhan zwyczajnie patrzył na młodego mężczyznę pod nim, myśląc o tym, jak wiele ten chłopak dla niego znaczy.

– Luhan – wyszeptał Sehun pośpiesznie, pocierając dłonią krzywą na plecach swojego ukochanego – zraniłem cię?

W odpowiedzi Luhan po prostu złączył ich palce razem i przeturlał, by móc zakopać się pod nakryciem wraz z Sehunem.

– Jesteś jednym jedynym – powiedział sennym, sepleniącym głosem. Jego powieki opadły ciężko, ale mimika twarzy wciąż była przepełniona efektem miłości. Sehun nie mógł powstrzymać kilku łez czystego szczęścia, które spłynęły z kącików jego oczu, kiedy Luhan postukał swoim palcem dwa razy w usta, a młodszy mężczyzna od razu wiedział, co to znaczy.

To znaczyło o wiele więcej, niż zwykłe prawo do czegoś niedotykanego przez kogoś innego. Dzielił się ciałem Luhana z niezliczoną ilością innych mężczyzn, ale Luhan wybrał jego, by to z nim dzielić czułe pocałunki niekończącej się miłości. To znaczyło, że zraniony chłopak, który zawędrował do dzielnicy rozpusty zburzył mur, który piękny, kruchy mężczyzna w liliowym jedwabiu zbudował wokół siebie, i od tej pory to oni nawzajem byli dla siebie obroną.

– Jesteś wszystkim, czego potrzebuję – wymruczał Sehun i obsypywał twarz Luhana ulotnymi pocałunkami, dopóki głębokie, wyrównane oddechy nie dotarły do jego uszu, upewniając go, że starszy odpłynął w stronę spokojnego snu. Sehun nie musiał teraz zostawiać Luhana. Obudzi się jutro obok niego, w jego ramionach, i tak będzie z każdym, następnym dniem. Młody mężczyzna uśmiechnął się do siebie i mocno przywarł do ukochanego, w końcu pozwalając sobie i swojemu umysłowi odpocząć, dołączając do Luhana w snach o pięknym drzewie wiśni, które kwitnie przez cały rok.


I tak, życie zaczęło się na nowo. 
        epilog | rozdział 17

Takie p i ę k n e. </3 ;;;;;;;; 
(p.s. Moment, w którym Luhan wskazuje na swoje usta, to najpiękniejsza chwila w całym tym ficzku :<) Płaczę. 


Oh Pauline®


10 komentarzy :

  1. ;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;
    ten ficzek to miłość, twoje tłumaczenie to miłość i hunhan to miłość, jak żyć :<
    i tak, ten moment to fav ;,; ta chwila gdzie oni już wiedzą że będą razem forever i nic im już nie przeszkodzi </3 sob
    powodzenia w dalszym tłumaczeniu ♥
    *rzuca dużo sarang*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ja koooooooooooocham tego i fika, jak i ciebie ;; Na serio, po prostu mam możliwość przeczytania tak wspaniałego ficzka, bo ostatnio leżę z angola i kwiczę ;-;
    Aaaa, nie wiem co napisać, bo feelsy (co jest, kurde, ja nigdy przy hunhanie feeslwów nie miałam ;-;) Aaaa, co wy robicie z moim serce, rozpierniczcie je takimi fikami.
    Ale i tak cię kocham. Dziękuję za za tłumaczenie.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Strasznie czekałam na ten rozdział! <3
    Muszę się przyznać że naprawdę przeczytałam większość twoich tłumaczeń Ale nigdy jakoś nie skomentowałam nic ( za co przepraszam ) . Jesteś niesamowita, dziękuję że to dla nas dodajesz <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale mam feelsy ;-; Tak się cieszę że udało im się uciec ♥ Czekamy na jeszcze jeden, ten ostatni rozdział i dajemy Ci dużo sarang ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wierzę! Im na serio się udało! Nie spodziewałam się tego, ale cieszy mnie to cholernie. W końcu istnieje na tym świecie sprawiedliwość i ich krzywda została wynagrodzona. Są razem. Mam nadzieję, że już nic ich nie rozdzieli. Poza tym, Baekhyun jest szczęśliwy z Chanyeolem. Liczę na słodkie zakończenie.
    Dziękuję za tłumaczenie!
    Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Udało się! Nareszcie! Ale się cieszę! Czy tylko ja czułam ciepło jak to czytałam? (może to z tego, żem jam chora, ale oby nie)
    Czekam na słodkie zakończenie. Gdzie HunHan i BaekYeol będą szczęśliwi, bez problemów, 'klientów' i w ogóle takie tam. Lofki for eva ♥. Dzięki za tłumaczonko i czekam na dalsze. Życzę weny. ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. to f f było świetne cudne i w ogóle ;; mam pytanie. Co oznacza "m" w tytule posta?^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie skomentowalam poprzednich rozdzialow poniewaz chcialam jak najszybciej pochlaniac kolejne, ale teraz to nadrobie w miare mozliwosci krotkim komentarzu. (Przepraszam za wszelkie bledy ale pisze na telefonie.) Nienawidze "mentora" i jestem uradowana ze zginal i to w tak brutalny sposob, chociaz jak na moj gust nalezalo mu sie jeszcze wiele gorszych rzeczy. Do Madame tez nie palam miloscia. Taka wredna burdel mama udajaca kochana. To tyle jesli chodzi o postacie ktorych nieznosze i to chyba oczywiste. Kocham postac Sehuna, Luhana, Baeka i Chana (Kolejnosc w jakiej ich wymienilam nie jest przypadkowa.) Kocham to piekne zakonczenie o ktore wiecznie sie modlilam i ktore na szczescie nastapilo. Co do innych postaci lubie tez Kyungsoo i troche lubiłam żone mentora. Dobra moglabym tak pisac caly dzien, ale kto bedzie potem to czytac, skoncze na tym dodajac jeszcze najwazniejsze. Kocham cie za przetlumaczenie tego ff, nie tak bardzo jak HunHan i BaekYeol sie w nim kochali bo moja milosc jest bardziej oparta na wdziecznosci i podziwie, ale jednak. (Na pewno wiesz o co chodzi) Mam nadzieje, ze przetlumaczysz jeszcze wiele takich cudownych opowiadan. :3

    OdpowiedzUsuń