Złote Kwiaty Wiśni
18/19 |
M
oryginał: Golden Cherry Blossoms
autor: AlbinoPeacock
tytuł rozdziału:
Odrodzenie | oryginał: Rebirth
I c h wargi były zaledwie oddech od siebie, gotowe, by złączyć się
w jedność w długo oczekiwanym pocałunku. Ale Sehun odsunął się szybko, a jego
oczy skupiły się na czymś za plecami Luhana.
– Tamten facet – wyszeptał
niepewnie, mocno zaciskając dłoń na nadgarstku starszego. Luhan spojrzał przez
ramię, by ujrzeć tęgiego asystenta Madame mknącego w ich stronę z odległości
kilku stoisk od nich.
Sehun rzucił się do ucieczki.
Odepchnął się od kamiennej balustrady dla rozpędu, zastanawiając się, ile zdoła
jeszcze wytrzymać, zanim jego ciało osłabnie całkowicie. Wciąż był słaby z
powodu tych chwil, podczas których żył w ciemnościach bez odpowiedniego
pożywienia, ale fanatyczne, zduszone westchnienie jego imienia przez Luhana sprawiło,
że odsunął wyczerpanie na bok, bo teraz
albo nigdy.
Minęli klika straganów, zanim wyższy
chłopak odepchnął wózek z wysoko ułożonymi w wieżę butelkami mleka, który
przypadkowo blokował im drogę i z zaskoczonym okrzykiem poczuł, jak nadgarstek
Luhana wysuwa się z jego palców. Jego umysł pobudzała teraz obawa, że znowu
straci swojego ukochanego, zaledwie chwilę po tym, kiedy znowu się spotkali.
Krzepki mężczyzna chwycił Luhana
za chude przedramię, zaciskając zrogowaciałe dłonie wokół wijących się, złotych
bransolet, ale chłopak nie miał teraz czasu, by przejmować się tym, że ktoś dotyka
jego najcenniejszej własności. Smukły mężczyzna walczył z mocnym uchwytem,
szarpiąc się bezskutecznie. Asystent Madame unieruchomił ręce Luhana i
pociągnął je swoimi silnymi dłońmi za jego plecy, a kiedy Luhan próbował się
uwolnić dźwignął go do góry, tak że młody mężczyzna kopał teraz bezużytecznie
nogami w powietrzu.
Zwykle tętniący życiem targ
zrobił się dookoła nich cichy, sprzedawcy i klienci tylko rzucali spojrzenia,
całkowicie milcząc. Żaden z nich się nie poruszył, by pomóc, bo oczywiste było,
jak Luhan zarabiał na życie, przez jego jedwabną szatę.
– Sehun, uciekaj! – wykrzyczał
Luhan, wciąż zmagając się z uściskiem, czując, jak zostaje odciągany dalej i
dalej od swojej wolności. Ale chłopak wciąż stał na moście, całkowicie
przestraszony i skamieniały. Luhan uderzył swoją piętą o grunt w kolejnej,
daremnej próbie, ale bezużytecznie pośliznął nią o kamień, mógł jedynie
patrzeć, jak Sehun staje się mu coraz bardziej odległy.
– Myślisz, że możesz nas
nabrać? – Krzepki mężczyzna zachichotał okrutnie wprost do jego ucha. –
Myślałeś, że nie zauważyliśmy twoich małych randek na targu?
Madame nie ufała mu już od
dłuższego czasu. Słusznie. Postanowiła zostać w bezpiecznym, cynobrowym domu
upewniając się, że jej asystent złapie go w odpowiednim momencie, by jego próba
ucieczki stała się dla niego tylko mocnym uderzeniem w twarz. Kobieta, która go
wychowywała przez prawie połowę jego życia nagle stała się nikim innym, jak
zaborcą. Po tym wszystkim, co dla niej zrobił… Wszystkie zyski jakie przyniósł
jej biznesowi w zamian za wolność i szczęście. Zawsze czuł się jej dłużny,
jednak teraz wiedział, że jest tylko wredną oszustką.
Luhan potrząsał swoją głową w
przód i w tył z całą swoją siłą, na jaką mógł się zdobyć. Dotykał nią ust i
nosa asystenta, a po chwili usłyszał chrzęst łamanego nosa i poczuł rozsadzający
ból głowy, okropnie grzechoczący w środku. Luhan mocno upadł na kolana, uderzając o ziemię, i drżąc, próbował wstać i uciec. Asystent Madame z
przerażającym krzykiem chwycił swój krwawiący nos i uderzył wierzchem dłoni mężczyznę w purpurowo-liliowym jedwabiu w twarz. Siła uderzenia sprawiła,
że już bardzo słaby Luhan z powrotem opadł na bruk. Wolna ręka brutala była
wyciągnięta i spoczywała dokładnie na jego smukłej szyi. Luhan myślał, że przez
to jak bardzo mężczyzna jest teraz wściekły, może już nie fatygować się z
przyprowadzeniem Luhana z powrotem do Madame i, zamiast tego, złamie mu kark tu
i teraz. Chłopak czołgał się do tyłu, a nikt z tłumu nie chciał mu pomóc.
Sehun nie wyglądał inaczej, niż
jak spetryfikowany. Wszystkie nazbyt świeże wspomnienia o jego mentorze,
brutalnie się nad nim znęcającym niebezpiecznie przesuwały się w jego głowie.
Ale kiedy Kyungsoo zawołał z tyłu ostro jego imię, ocknął się i zaczął działać.
Nie pozwoli, by jego strach zabrał od niego jedyną osobę, którą kiedykolwiek
kochał.
Sehun przepchnął się przez tłum,
uderzając łokciami i ostro odpychając przechodniów. Nie obchodziło go, jeśli
kogoś uraził, ci ludzie na ulicy nie zrobili nic, by pomóc jego ukochanemu. Szybko
podejmując decyzję, zgarnął garść mielonej, czerwonej papryki ze stoiska z
przyprawami i, kiedy tylko przedostał się przez tłok, rzucił nią wprost w oczy
wysokiego mężczyzny.
Asystent Madame zawył ze złości
i bólu, trąc piekące oczy. Sehun pociągnął Luhana do góry tak szybko, jak tylko
umiał.
Biegli. Biegli nie mając
pojęcia, gdzie się kierują. Biegli, bo od tego zależało ich życie. Życie Luhana
trzymało go mocno za nadgarstek i dyszało z wysiłku, a życie Sehuna patrzyło na niego
wzrokiem pełnym miłości i troski.
Luhan widział, że Sehun wciąż
jest słaby przez to, cokolwiek stało się, kiedy był nieobecny i mimo tego, że
nie miał pojęcia, gdzie był, to blady kolor jego skóry i zapadnięte policzki były
bardzo wymowne. Przebrnął przez ból jego krwawiących rzepek i zaczął biec
szybciej, ciągnąc za sobą Sehuna. Chciał być tak samo silny, jak Sehun był dla
niego; przypomniał sobie, jak chłopak uratował go od mężczyzny, który
publicznie go dotykał. Sehun chwycił wtedy jego rękę i pociągnął za sobą, i
teraz, to samo robił Luhan.
Dwoje młodych mężczyzn było w
stanie gwałtownie wtopić się w otoczenie, mknąc pomiędzy straganami, gdzie nie
wciśnie się pracownik domu, jeśli nadal ich gonił. Ale nie wiedzieli, czy wciąż
za nimi biegnie, bo nie chcieli się odwracać. Wkrótce tęgi mężczyzna był już
daleko za nimi, zapomniany. Luhan rozkoszował się mocnym uściskiem dłoni Sehuna
na swoim nadgarstku – uścisku tak mocnym, że był pewien że Sehun chciał mu
przekazać, że tak jak mówił, już nigdy nie pozwoli mu odejść.
Obydwoje nie przestali biec,
dopóki nie byli z dala od obrzeży miasta. Dali nura do opuszczonej szopy na
polu ryżowym, po czym Luhan wyciągnął ze swojej sakiewki zawieszonej na szyi adres,
który dał mu Kyungsoo. Ale droga była opisana od straganu z kwiatami, a oni nie
wiedzieli, gdzie teraz są, stracili orientację.
– Luhan – wyszeptał chłopak,
pozostający w tyle. Uderzyło w niego zmęczenie, czuł pragnienie i opadł na
kolana na chwilę, by złapać oddech.
Luhan podbiegł do niego. –
Sehun, jesteśmy już blisko. Prawie na miejscu – powiedział, delikatnie
głaszcząc włosy młodszego. – Nie martw się.
Kucnął naprzeciwko twarzy
Sehuna, jego szata już i tak była brudna od błotnistej drogi. Zachęcił
młodszego mężczyznę, by ten chwycił się, a kiedy poczuł uścisk na swoich
ramionach, uniósł Sehuna do góry. Luhan niósł młodszego na swoich plecach i
uśmiechnął się, kiedy poczuł, jak chłopak oparł swoją głowę na jego ramieniu.
– Pozwól mi być silnym dla
ciebie – powiedział Luhan kojącym głosem.
Zapytali o kierunek farmerów
pracujących na polach uprawnych, i nie było jeszcze dobrze po zachodzie słońca,
kiedy na horyzoncie ukazał im się mały domek otoczony polem z warzywami. Nagle,
chłopak na jego plecach nie wydawał się być już taki ciężki, a ból w kolanach
nie był już taki przeszywający. Udało im się.
Smukły mężczyzna kucnął, by
Sehun mógł znowu stanąć o własnych siłach obok niego i zapukał. Chanyeol
ostrożnie otworzył drzwi, ale kiedy zobaczył rozpromienioną twarz Luhana,
zmiażdżył starszego w uścisku, wołając szybko przez ramię Baekhyuna. Niższy
mężczyzna zjawił się chwilę potem, a spotkanie pomiędzy nim a Luhanem było nie
mniej, niż wzruszające.
– Mówiłem ci, że uda nam się
stamtąd uciec.
Obydwoje gnieździli się razem
pod cienkim kocem i kołdrą, a Luhan otoczył ich nimi, przypominając dawny,
ciepły kokon.
– Nigdy ci nie mówiłem –
odezwał się cicho Luhan – o moim życiu, zanim znalazłem się w Vermillion House.
Sehun poruszył się pod
nakryciem, by spojrzeć na twarz ukochanego. Zawsze go to ciekawiło, i mimo iż
on tak łatwo podzielił się swoimi przeżyciami ze starszym, zanim ten jeszcze zaczął go lubić, to Luhan zawsze był zdystansowany, kiedy na główny temat
wychodziła jego przeszłość. Pomimo swojej ciekawości, Sehun nigdy nie naciskał.
Ostatnią rzeczą, jakiej chciał, to by Luhan poczuł się niekomfortowo podczas
ich krótkich, cotygodniowych spotkań. Poczuł się doceniony, kiedy Luhan
zdecydował się w końcu mu o tym opowiedzieć.
– Moi rodzice zmarli, kiedy
byłem mały – zbyt mały, by nawet dobrze pamiętać ich twarze. Byli chorzy.
Następnie, frekwencyjnie byłem przekazywany z rąk do rąk przez kilka lat.
Zadamawiałem się, nawiązywałem relację z rodziną i przyjaciółmi, dopóki w końcu
nie mieli mnie dość, albo… – Urwał i pochylił swoją głowę w dół, by uniknąć
spojrzenia Sehuna. – Albo dopóki nie dopuścili się czegoś, czego nigdy nie
wybaczę.
– Na początku zostałem
przeniesiony do siostry mojego ojca. Ale mieli oni już kilkoro własnych dzieci
i posiłki były skromne. Dla nich nie istniałem, nie tak naprawdę. Nikt nie
zwracał na mnie uwagi, każdy ignorował najmniejszą nutę mojego głosu. Było tak,
jakbym był duchem. Będąc dzieckiem zastanawiałem, się, czy przypadkiem nie byłem duchem, czy nie zmarłem na tę samą
chorobę, co rodzice, ale nie mogę jeszcze przejść na drugą stronę.
– Ostatecznie, zdecydowali, że
nie mają środków, żeby się mną opiekować i oddali mnie dalej, do kolejnej
rodziny w drzewie genealogicznym. Ale bez względu na to, gdzie kończyłem, albo
jak bardzo gościnni byli moi opiekunowie, to nigdy nie czułem się potrzebny.
Lata później, jakoś kiedy miałem 9 lat, lub coś koło tego, zostałem powierzony przyjacielowi rodziny – mężczyzny we wczesnych latach dwudziestych,
który musiał jeszcze znaleźć żonę. Miałem mu pomagać w codziennych pracach
domowych i okazjonalnie doglądać jego zwierząt. Nie przeszkadzało mi to ani
trochę, a po doświadczeniach w poprzednim domu jeszcze bardziej cieszyło mnie
zbieranie jajek w kurniku i dojenie kóz. Ale w międzyczasie zauważyłem, w jaki
sposób mężczyzna się na mnie patrzy. Przez długi okres czasu to były tylko
ukradkowe spojrzenia, kiedy się kąpałem, ale w końcu to nie wystarczyło, i
niekiedy po kolacji… on… Nigdy nie było nic więcej, niż dotykanie, ale i tak
czułem się źle i chciało mi się wymiotować.
Sehun otoczył ich szczelniej kołdrą
i ciasno dopasował swoje ciało do Luhana, wyszeptując czule, by starszy
kontynuował, jeżeli chce. Zagłębianie się w tak wielu złych wspomnieniach za
jednym razem może mieć złe skutki.
To tak wiele wyjaśniało – dlaczego
Luhan zawsze był tak ostrożny w ufaniu ludziom. Dlaczego był taki oporny przy
odwzajemnieniu uczuć Sehuna. Tak prawdziwe uczucie jak to jest czymś, czego
nigdy wcześniej nie doświadczył. Przez całe życie był tylko oszukiwany i
wykorzystywany.
– Pamiętam, że była noc, a
przez wioskę przechodziła okropna burza. Deszcz i silny wiatr pozostawiły wiele
zniszczonych budynków, a okna z naszego domu zostały wyrwane. Nie mieliśmy zbyt
wiele pieniędzy, a ze stratami w plonach naprawienie ich było niemożliwe.
Zostałem obudzony przez gburowate, przyciszone głosy – dwóch mężczyzn wsunęło
się do domu przez zniszczone okno i dopuścili się grabieży naszego domu. Byłem
mały i przerażony, więc schowałem się pod szafkami.
Sehun głaskał miękkie włosy
Luhana w sposób, który miał nadzieję, był uspokajający, ale czuł obawy, co do
tego, co będzie następne w opowieści Luhana. Starszy mężczyzna mówił tak
dokładnie o wszystkim, że Sehun z łatwością mógł zobaczyć obrazy w swojej
głowie.
– Mój opiekun w końcu zbudził
się, a kiedy wstał, by zobaczyć co się dzieje, złodzieje spanikowali i zabili
go. Możesz sobie myśleć, że jestem nieludzki, ale kiedy to się stało, nie
poczułem niczego, ukrywałem się, w obawie, że mnie też znajdą. – Luhan
uśmiechnął się gorzko i nawiązał kontakt wzrokowy z Sehunem, by sprawdzić, czy z
powodu ujawnienia tych spraw młodszy myśli o nim teraz inaczej. Luhan nie
chciał, by tajemnice plamiły jego nowe życie. Potrzebował, by jego osoba była
teraz całkowicie czysta.
– Nie pamiętam, jak długo
jeszcze czekałem, zanim w końcu wydostałem się z ukrycia i uciekłem przez to
samo okno, co szabrownicy.
Luhan wypuścił z siebie
powietrze, jakby ulatywały z niego emocje, które kłębił w sobie zbyt długo.
Obdarzył Sehuna przeszywającym spojrzeniem.
– Mam mówić dalej?
Sehun mógł jedynie w odpowiedzi
skinąć głową.
– Nie wiem, dlaczego uciekłem.
Nie myślałem o tym, po prostu uciekałem z dala od tego domu i zwłok mojego
opiekuna. Kiedy na niebie wschodziło słońce, udało mi się znaleźć wóz, który
zmierzał do miasta, ukryłem się na tyłach,
aż nie usłyszałem zgiełku miasta. Musiałem wyglądać na zupełnie zagubionego, bo
nie minęło kilka godzin, a zatrzymała mnie kobieta i zapytała, gdzie są moi
rodzice. Powiedziałem jej, że nie żyją, a następną rzeczą, którą pamiętam, to
sprzątanie pokojów w Vermillion House w zamian za jedzenie i ciepłe łóżko. Nie
minęło kilka lat, a zauważyła, jak zacząłem dorastać. Zawsze wieczorem czesała
moje włosy przed swoją toaletką i mówiła mi, jak bardzo jestem piękny. To
piękno przyniosło w końcu zysk w noc moich trzynastych urodzin.
Sehun przyciągnął starszego do
piersi, a Luhan zorientował się, jak rytmiczne uderzanie serca jego kochanka go
uspokaja i sprawia, że czuje się bezpiecznie.
– Wszyscy mamy złe wspomnienia
– kontynuował Luhan, śledząc drobne blizny na odsłoniętej klatce piersiowej
Sehuna, które sprawiły, że chłopak zadrżał. – Pomimo naszych uroczych twarzy
wszyscy w tym domu byliśmy nieudacznikami. Wyrzutki ze smutną przeszłością, z
rozbitych domów, którzy nie mieli się do kogo zwrócić o pomoc. Spędziłem całe
moje życie na uciekaniu od moich problemów i uczuć. Jesteś pierwszą osobą,
która zmusiła mnie do konfrontacji z nimi. Madame była dla mnie matką, której
tak potrzebowałem, ale kiedy zacząłem dla niej pracować, nagle stałem się tylko
okazją do większego zysku, już nie byłem jej ukochanym synem. Myślę, że to
wtedy ostatecznie stworzyłem wokół siebie mur. – Odkręcił się w stronę Sehuna,
patrząc z miłością w jego oczy. – Mur, który myślałem, że jest bardzo mocny,
dopóki nie zjawiłeś się ty, i go nie zniszczyłeś.
– To nie było łatwe – zaśmiał
się chłopak i pogłaskał policzki Luhana kciukami. Wyszeptał podziękowania w jego
stronę, bo wiedział, jak wiele kosztowało Luhana otwarcie się. – I jakbyś o
sobie chłodno nie myślał, Luhan, to ty jesteś pierwszą osobą, która szczerze się
o mnie troszczyła. Zawsze byłem dla moich rodziców rozczarowaniem, czymś, co
uważałem, było odzwierciedleniem braku troski z ich strony. Ale ty pokazałeś
mi, co to znaczy być wartościowym i kochanym. Zawdzięczam ci wszystko.
Luhan żartobliwie trącił swoim
nosem szczękę Sehuna, przeciągając kusząco swoimi miękkimi ustami po skórze, i
kiedy chciał złączyć ich wargi w jedno, do jego uszu dotarło ciche pukanie do
drzwi. Kiedy Luhan otworzył je, Baekhyun z podnieceniem pokazał starszemu mały
słoik z czymś, co sprawiło, że Luhan lekko się zarumienił.
– Minęło dużo czasu –
powiedział Baekhyun, delikatnie się uśmiechając. – Nie ma sensu się z tym
ukrywać.
Mimo lat, kiedy niezamierzenie
podsłuchiwali, jak obydwoje zabawiali mężczyzn, myśl o tym poza Vermillion
House sprawiła, że policzki Luhana stanęły w płomieniach, choć nie do końca
wiedział dlaczego.
– Chanyeol już śpi – uspokoił
go Baekhyun, kiedy Luhan niespokojnie wiercił się w progu. – Bo inaczej, to
zostanie niewykorzystane.
Starszy przechylił głowę z
zakłopotaniem. – Ty i Chanyeol jeszcze nie…?
Sposób w jaki niższy chłopak łagodnie
się uśmiechnął, dał wrażenie sytuacji raczej przyjaznej. Szybko opowiedział o
wielu swoich odkryciach, które w końcu doprowadziły Chanyeola do wyznania, że
jest prawiczkiem i nie ma doświadczenia. – Mówi, że chce jeszcze trochę
poczekać. Ja uważam, że po prostu jest zdenerwowany. – Baekhyun często
rozmyślał nad tym, jakie by było jego życie, gdyby zachował dziewictwo. Gdyby
jego niewinność nie została mu brutalnie odebrana, a potem nie zostałby
zmuszony do szukania schronienia w dzielnicy rozpusty. – To miła odmiana,
wiesz? Nie przeszkadza mi to czekanie, bo on jest… Jestem pewien, że to moja
bratnia dusza, Lu.
Luhan przyciągnął go do
uczuciowego uścisku i przypomniał sobie te wszystkie wieczory w łazience, które
razem spędzali, to jak Baekhyun zawsze rozmyślał o swojej bratniej duszy, która
chodziła gdzieś po ziemi w poszukiwaniu swojej drugiej połówki. Luhan uśmiechnął
się na wspomnienie tego, jak Baekhyun zawsze się ożywiał podczas ich dyskusji o
miłości, od zawsze był romantykiem.
Baekhyun wyrwał go z zamyślenia, przyciskając do jego klatki piersiowej słoiczek i Luhan mógł
jedynie z zakłopotaniem dać za wygraną. Zanim jego przyjaciel się wycofał,
Luhan skomentował żartobliwie, jak pasują do niego „ubrania ludu”, wskazując na
koszulę i spodnie, które miał na siebie założone. Niski chłopiec tylko się
uśmiechnął i odpowiedział, jak o wiele bardziej je woli od starych jedwabiów.
Luhan zapalił świeczkę na
podłodze obok jego i Sehuna posłania i po prostu zachwycał się sposobem, w
jaki słabe światło płomienia odbijało się na twarzy jego ukochanego. Ten młody
mężczyzna okazał mu prawdziwą życzliwość. Troskę. Oddanie. Uczucie. Pasję. Tak
wiele rzeczy, których Luhan myślał, że nie doświadczy przez cale swoje życie.
– Sehun.
Młodszy mężczyzna zrzucił
kolorowy jedwab z jego ramion i szarpnął krawat szaty, aż uwolnił go od
wszelkiego materiału i jedwab leżał teraz pozwijany wokół jego stóp. Sehun
złączył swoje palce z tymi Luhana, chcąc naprowadzić starszego, by ten się
położył na swoich plecach. Kierowany, obserwował przez swoje opadające powieki zaczerwienioną skórę młodszego. Luhan mógł poczuć, jak staje się pobudzony zaledwie
przez tą jedną rzecz, a kiedy Sehun pozbył się własnych ubrań, był już w
całkowitej erekcji. Jego umysł wciąż starał się zaakceptować fakt, iż Luhan
jest tutaj, naprawdę tutaj, naprzeciwko niego i nie muszą się już niczym
martwić. Są wolni.
Palce Sehuna były jak
płomienie, kiedy wędrował nimi po klatce piersiowej Luhana i starszy poczuł,
jakby żadna część jego ciała nie została nie dotknięta. Mały słoik został
otwarty, a chwilę później Luhan wzdychał w zadowoleniu. Ta pustka, z którą
borykał się już tak długo odpływała z każdym ruchem palców Sehuna. Stępione
paznokcie zacisnęły się rozpaczliwie na ręce, prosząc o więcej. Teraz, albo stracę zmysły wyszeptał.
Pieścił podniecenie Sehuna zwinnymi palcami, dopóki ten nie oszalał z pożądania.
Luhan wstrzymał oddech, czując
się całkowicie i zupełnie pełny. Pełny w sposób, w jaki nikt inny, niż tylko
Sehun mógł to uczynić. I kiedy miękkie usta Sehuna powędrowały do jego szyi, palce
delikatnie wsunęły się w ciemne włosy młodszego i pociągnęły go z powrotem w
górę.
– Pocałuj mnie – zażądał na bezdechu Luhan. – Po prostu mnie pocałuj.
Ich usta stopiły się w jedność
bez najmniejszego wysiłku, jakby nigdy nie było pomiędzy nimi miesięcy rozłąki.
Byli dla siebie stworzeni, obydwoje byli o tym przekonani, nie pojawiła się jeszcze
żadna myśl o poruszeniu, ponieważ surowe uczucie tak intymnego złączenia
należało odpowiednio smakować. Luhan zwyczajnie chciał się cieszyć tym
niesamowicie zapierającym dech momentem, kiedy na jego bladej skórze tworzył
się cień Sehuna, a dłonie obejmowały jego głowę, a Sehun chciał zachować w
pamięci sposób, w jaki lekkie włosy Luhana rozchodziły się w różnych
kierunkach, tworząc efekt halo, co sprawiało, że wyglądał pod nim jak ulotne
piękno.
– Kocham cię, Sehun-ah. –
Zdanie uleciało w przerwanym jęku, kiedy Sehun ponownie złączył ich usta.
Pocałunek był spokojny i pasjonujący,
uwydatniający każdy moment i uczuciowość, nadrabiał cały ten stracony czas. Ich
usta rzadko się rozłączały, a kiedy tak się działo, nabierali szybko uzupełniającego
powietrza, albo wyrażali swoją euforię i deklaracje miłości. Sehun zachłannie
połykał wszystkie erotyczne okrzyki Luhana, ciesząc się myślą, że teraz będzie jedyną
duszą, którą będą zbawiać te dźwięki.
Kochali się nie jako
prostytutka i jej klient, ale jako dwójka ludzi, którzy po prostu byli razem. Którzy
byli sobie przeznaczeni.
Opuszki śledziły złote gałęzie
i muskały skórę, która była pomiędzy nimi widoczna. Luhan w odpowiedzi pieścił trzęsącymi
się palcami wychudzoną twarz Sehuna, dopóki nie odnalazły one drogi do złota.
Chłopak rzucił mu pytające spojrzenie, obserwując, jak Luhan ściągał ze swoich
przedramion bransolety. Starszy zatopił swoje palce we włosach Sehuna i uważnie
wpatrywał się w jego oczy, posyłając mu znaczące spojrzenie.
Teraz, kiedy Luhan uwolnił się
od jedynego przedmiotu, który wciąż przypominał mu Vermillion House, przeniósł
się z nowo odnalezioną energią nad Sehuna. Biodra młodszego uderzały coraz
szybciej, a jego usta zostawiały na szyi Luhana znaki, których nigdy wcześniej
nie mógł robić. Znaki, które piętnowały Luhana, i Luhan był bardziej niż szczęśliwy,
bo mógł je zostawić i nie musiał ich zakrywać. Odtworzył je w ten sam sposób na bladej
szyi i klatce piersiowej Sehuna; były jak mocno czerwone kwiaty. Szczytowali
razem, łącząc namiętnie ze sobą ich wargi, delektując się falą przyjemności,
która obmyła ich splątane ciała. Sehun nie wyszedł z Luhana jeszcze dłuższą
chwilę potem, a Luhan wcale nie narzekał. Odurzające uczucie wypełnienia przez
Sehuna zawsze będzie czymś, co będzie sprawiać mu przyjemność.
Gorące oddechy mieszały się ze
sobą, serca nadal ścigały w przyśpieszonych odbiciach, a śliskie ciała ocierały
się o zaczerwienioną skórę. Luhan zwyczajnie patrzył na młodego mężczyznę pod
nim, myśląc o tym, jak wiele ten chłopak dla niego znaczy.
– Luhan – wyszeptał Sehun
pośpiesznie, pocierając dłonią krzywą na plecach swojego ukochanego – zraniłem
cię?
W odpowiedzi Luhan po prostu
złączył ich palce razem i przeturlał, by móc zakopać się pod nakryciem wraz z
Sehunem.
– Jesteś jednym jedynym –
powiedział sennym, sepleniącym głosem. Jego powieki opadły ciężko, ale mimika twarzy
wciąż była przepełniona efektem miłości. Sehun nie mógł powstrzymać kilku łez
czystego szczęścia, które spłynęły z kącików jego oczu, kiedy Luhan postukał
swoim palcem dwa razy w usta, a młodszy mężczyzna od razu wiedział, co to
znaczy.
To znaczyło o wiele więcej, niż
zwykłe prawo do czegoś niedotykanego przez kogoś innego. Dzielił się ciałem
Luhana z niezliczoną ilością innych mężczyzn, ale Luhan wybrał jego, by to z nim dzielić czułe pocałunki niekończącej się miłości.
To znaczyło, że zraniony chłopak, który zawędrował do dzielnicy rozpusty
zburzył mur, który piękny, kruchy mężczyzna w liliowym jedwabiu zbudował wokół
siebie, i od tej pory to oni nawzajem byli dla siebie obroną.
– Jesteś wszystkim, czego
potrzebuję – wymruczał Sehun i obsypywał twarz Luhana ulotnymi pocałunkami,
dopóki głębokie, wyrównane oddechy nie dotarły do jego uszu, upewniając go, że
starszy odpłynął w stronę spokojnego snu. Sehun nie musiał teraz zostawiać
Luhana. Obudzi się jutro obok niego, w jego ramionach, i tak będzie z każdym, następnym dniem. Młody mężczyzna uśmiechnął się do siebie i mocno przywarł do ukochanego,
w końcu pozwalając sobie i swojemu umysłowi odpocząć, dołączając do Luhana w
snach o pięknym drzewie wiśni, które kwitnie przez cały rok.
I tak, życie zaczęło się na
nowo.
Takie p i ę k n e. </3 ;;;;;;;;
(p.s. Moment, w którym Luhan wskazuje na swoje usta, to najpiękniejsza chwila w całym tym ficzku :<) Płaczę.
Oh Pauline®
;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;
OdpowiedzUsuńten ficzek to miłość, twoje tłumaczenie to miłość i hunhan to miłość, jak żyć :<
i tak, ten moment to fav ;,; ta chwila gdzie oni już wiedzą że będą razem forever i nic im już nie przeszkodzi </3 sob
powodzenia w dalszym tłumaczeniu ♥
*rzuca dużo sarang*
Jak ja koooooooooooocham tego i fika, jak i ciebie ;; Na serio, po prostu mam możliwość przeczytania tak wspaniałego ficzka, bo ostatnio leżę z angola i kwiczę ;-;
OdpowiedzUsuńAaaa, nie wiem co napisać, bo feelsy (co jest, kurde, ja nigdy przy hunhanie feeslwów nie miałam ;-;) Aaaa, co wy robicie z moim serce, rozpierniczcie je takimi fikami.
Ale i tak cię kocham. Dziękuję za za tłumaczenie.
Pozdrawiam.
Strasznie czekałam na ten rozdział! <3
OdpowiedzUsuńMuszę się przyznać że naprawdę przeczytałam większość twoich tłumaczeń Ale nigdy jakoś nie skomentowałam nic ( za co przepraszam ) . Jesteś niesamowita, dziękuję że to dla nas dodajesz <3
Ale mam feelsy ;-; Tak się cieszę że udało im się uciec ♥ Czekamy na jeszcze jeden, ten ostatni rozdział i dajemy Ci dużo sarang ♥
OdpowiedzUsuńNie wierzę! Im na serio się udało! Nie spodziewałam się tego, ale cieszy mnie to cholernie. W końcu istnieje na tym świecie sprawiedliwość i ich krzywda została wynagrodzona. Są razem. Mam nadzieję, że już nic ich nie rozdzieli. Poza tym, Baekhyun jest szczęśliwy z Chanyeolem. Liczę na słodkie zakończenie.
OdpowiedzUsuńDziękuję za tłumaczenie!
Pozdrawiam! :D
Udało się! Nareszcie! Ale się cieszę! Czy tylko ja czułam ciepło jak to czytałam? (może to z tego, żem jam chora, ale oby nie)
OdpowiedzUsuńCzekam na słodkie zakończenie. Gdzie HunHan i BaekYeol będą szczęśliwi, bez problemów, 'klientów' i w ogóle takie tam. Lofki for eva ♥. Dzięki za tłumaczonko i czekam na dalsze. Życzę weny. ♥
to f f było świetne cudne i w ogóle ;; mam pytanie. Co oznacza "m" w tytule posta?^^
OdpowiedzUsuńm - matured, czyli treści dla dorosłych
UsuńDziękuję za wyjaśnienie :)
UsuńNie skomentowalam poprzednich rozdzialow poniewaz chcialam jak najszybciej pochlaniac kolejne, ale teraz to nadrobie w miare mozliwosci krotkim komentarzu. (Przepraszam za wszelkie bledy ale pisze na telefonie.) Nienawidze "mentora" i jestem uradowana ze zginal i to w tak brutalny sposob, chociaz jak na moj gust nalezalo mu sie jeszcze wiele gorszych rzeczy. Do Madame tez nie palam miloscia. Taka wredna burdel mama udajaca kochana. To tyle jesli chodzi o postacie ktorych nieznosze i to chyba oczywiste. Kocham postac Sehuna, Luhana, Baeka i Chana (Kolejnosc w jakiej ich wymienilam nie jest przypadkowa.) Kocham to piekne zakonczenie o ktore wiecznie sie modlilam i ktore na szczescie nastapilo. Co do innych postaci lubie tez Kyungsoo i troche lubiłam żone mentora. Dobra moglabym tak pisac caly dzien, ale kto bedzie potem to czytac, skoncze na tym dodajac jeszcze najwazniejsze. Kocham cie za przetlumaczenie tego ff, nie tak bardzo jak HunHan i BaekYeol sie w nim kochali bo moja milosc jest bardziej oparta na wdziecznosci i podziwie, ale jednak. (Na pewno wiesz o co chodzi) Mam nadzieje, ze przetlumaczysz jeszcze wiele takich cudownych opowiadan. :3
OdpowiedzUsuń