1/22/2015

Destati [4/4] | M

 e|Destati|f
Destati [4/4] | M
oryginał: Destati [4]
autor: lehunn af/lj
pairing: Hunhan, Seho
rodzaj: angst, romans, tragedia
ograniczenia: R, nc-17
Ostrzeżenia: same spoilery, to nie piszę (loveee)
słowa: 6 000 (tłumaczenie)
OPIS: Świat, w którym Sehun jest przeklęty rozbijaniem wszystkiego, czego dotknie. Kiedy zakochuje się w Luhanie, uroczym chłopcu mieszkającym obok, ogranicza go szyba, niepozwalająca mu go dotknąć.



Plan był tworzony w tajemnicy. Sehun nie chciał, by Luhan dowiedział się o jego pomyśle w obawie przed tym, co może zrobić starszy. Nie był pewny, czy Luhan będzie go zachęcał do pracy czy spróbuje go powstrzymać. Ale i tak chciał trzymać wszystko w tajemnicy. Jeśli uda mu się wydostać, chce zrobić mu niespodziankę. Chce złapać go w ramiona i pocałować, tak jak to robią w dramach i filmach, które obejrzał. Luhan zbierał bajki, więc Sehun chciał być kolejną, którą Luhan doda do swojej kolekcji.

Sehun tym razem postanowił być bardziej ostrożny. Nie chciał po prostu rozbić szkła i być wolnym. Chciał zniszczyć pułapkę i być z Luhanem. Niestety, jeden dotyk i Luhan zacząłby pękać, tak jak wszystko inne. Tak więc Sehun zadecydował, że musi znaleźć sposób, by pole siłowe pokryło również i jego. Musi wymyśleć coś, co by go osłaniało, by mógł dotknąć Luhana.

Zaczęło się od studiowania pola siłowego otaczającego jego dom. Sehun znał już podstawowe założenia, dzięki śledztwu, jakie przeprowadził we wcześniejszym domu. Ale to wokół jego obecnego schronienia było o wiele silniejsze i bardziej skomplikowane, niż poprzednie, z którym miał do czynienia. Sehun stukał we wszystkie ściany w domu. W jego planie chodziło o to, by odnaleźć główny ośrodek materii. Musi być jakieś centrum. Coś, co zasila resztę domu. Chodź tak naprawdę to nie miał pojęcia, czy coś takiego w ogóle istnieje. Szukał dookoła domu, ale nic nie wydawało się być niezwykłe. Nie było wypukłości czy czegokolwiek innego, co krzyczałoby, że to właśnie to. Jego plan nieco osłabł, bo najpierw będzie musiał przestudiować całą składnię materii, zanim będzie mógł działać dalej.

Poszukiwania trwały jeszcze przez kilka dni. Sehun odsunął kanapę i zdjął ze ścian dekoracje w celu znalezienia głównego punktu. Po dwóch tygodniach, chłopak prawie się już poddał. Jeśli nie uda mu się rozłożyć na czynniki pierwsze składu materii, nie będzie mógł nic zrobić. Jego cały plan pójdzie do kosza. Westchnął, kiedy szedł do łazienki. Był sfrustrowany i zmartwiony. Plan nawet nie zaczął jeszcze działać, a już okazał się być porażką. Sehun zmarszczył nos i kopnął białe szafki. Uderzył w lustro i zerwał zasłonę od prysznica, po czym rzucił ją na podłogę. Pośliznął się i stopą uderzył o sedes. I wtedy właśnie to zauważył. Od spodu porcelany, wzór rozszedł się w dół kwadratem. Sehun zamrugał i położył się na podłodze, przechylając głowę na bok, w stronę toalety. Roześmiał się i zaklaskał, kiedy dostrzegł małą, czerwoną diodę, która jednostajnie migała.

Najwięcej czasu pochłonęło kodowanie i odkrywanie jak działa całe pole siłowe. Sehun musiał zapoznać się z podstawami zapisu. Dostrzegł, że prawie wszystko ma ten sam, prosty kod. Cała technologia opierała się na jednym kodzie. Normalni ludzie mogli wykorzystywać go do prostych rzeczy, podczas gdy bardziej skomplikowane rozszerzenie utrzymywało ochronę, nadzorowaną przez rząd. Sehun zaczął od drobnych rzeczy, takich jak ruchome obrazy i przedmioty. W końcu ewoluowało to do tworzenia małych hologramów, które wyświetlał na swoim biurku. Czasami zastanawiał się, czy rząd obserwuje go, kiedy tworzy te wszystkie rzeczy. Zastanawiał się, co myślą, kiedy widzą, jak przez całą noc studiuje podstawowe zawarcia kodów holograficznych. Stwierdził, że pewnie nie obchodzi ich to, bo kiedy przyjeżdżają dostarczyć mu rzeczy, nic nigdy nie mówią.

Zajęło mu to więcej czasu, niż przewidywał. Napotkał kilka problemów przy kodowaniu i uaktywnianiu pola siłowego. Przy ograniczonej ilości kodów mógł pracować tylko z tym, co miał. Sehunowi udało się wykraść kilka rządowych kodów, kiedy poprzednio studiował budowę komputerów, a wszystko dzięki jednemu tygodniowi, kiedy miał grypę. Pierwszą próbę przeprowadził na butelce wody, która nie była mu do niczego potrzebna. Upewniał się, że na pewno pole jest włączone i nie powoduje żadnego uszkodzenia na tworzywie sztucznym. Pierwsze kilka razy sprawiło, że górna część butelki trochę się stopiła, kiedy aktywował pole. Sehun szybko zmienił kod i, kiedy je włączał, plastik nie niszczył się już dłużej. To może być bezużyteczne, pomyślał. Nie wiedział, czy to rzeczywiście działa, czy na pewno zatrzyma jego przypadłość. Wszystko co mógł zrobić, to naprawić pole siłowe, tak że nie niszczyło niczego i mieć nadzieję na lepsze.

Zebrał do kupy kilka przedmiotów i oprogramowanie komputerowe, by stworzyć własne pole siłowe. Użył jednej z diod ze starego komputera jako naklejki. Kiedy naklejał ja na obiekt i naciskał kilka przycisków na telefonie, pole uruchamiało się. Za każdym razem było widoczne, otaczało ciasno przedmiot i świeciło jasnym błyskiem. Nie było tak potężne jak to wokół jego domu. Sześciokąty cały czas były zauważalne i nie znikały tak jak na ścianach w jego pokoju. Ale Sehun nie przejmował się tym, że są. Pole działało, i tylko to się liczyło.

Kiedy wypróbował tego po raz pierwszy na sobie, poparzyło mu rękę. Pole pojawiło się, a Sehun poczuł, jak jego skóra się skurczyła. Kiedy odczepił chip, na naskórku był ogromny, czerwony znak i szczypał jak poparzenie słoneczne. Oczywiście, Sehun nie mógł być pewien, że to zadziała, bo nic w tym domu nigdy nie pękło. Pole siłowe mogło być totalnie bezużyteczne, ale Sehun był gotów zaryzykować, jeżeli tylko to pozwoli mu zobaczyć się z Luhanem naprawdę.     

Kiedy Sehun pracował nad chipem, Luhan niczego nie podejrzewał. Czasami tylko pytał o te wszystkie książki o komputerach i przedmioty na biurku, ale Sehun mówił mu wtedy, że to jego hobby, które zaczął na nowo pielęgnować. Starszy wywracał wtedy tylko oczami i marudził, że Sehun będzie w końcu wiedział wszystko, jeśli cały czas będzie miał jakieś nowe hobby. Sehun uśmiechał się, bo nie mógł się doczekać, kiedy zrobi Luhanowi niespodziankę, zjawiając się u niego osobiście.

Cały plan trwał przez kilka miesięcy. Przyszła wiosna, a zima już dawno się skończyła. Nie było już przelotnych opadów śniegu czy ochłodzenia temperatury, na co zawsze narzekał Luhan. Kiedy wyszedł na zewnątrz mógł zobaczyć pąki na drzewach i radośnie podskakujące ptaki na trawie. Razem celebrowali swoje urodziny, każdy upiekł ciasto, którego drugi nie mógł spróbować. Sehun upił się w swoje urodziny, a przez tydzień świętowania mieli swoje sesje z masturbowaniem. Luhan postanowił rzucić palenie z końcem kwietnia. Powoli zmniejszał ilość papierosów, a Sehun dostrzegł ubywającą ilość kratek po piwie przy końcu tygodnia.

– Masz na mnie naprawdę duży wpływ. Nigdy nie sądziłem, że mógłbym przestać pić, a nawet palić. Myślałem, że zostanę z tym już na zawsze – powiedział nieśmiało Luhan pewnego wieczoru po kolacji. Sehun mógł się jedynie uśmiechać i gratulować mu. Nie mógł się doczekać, by pomóc mu w czymś jeszcze. Podjął decyzję, że kiedy przyjdzie do domu Luhana, to pocałuje go i przytuli. Powie mu, że go kocha, jednocześnie uprawiając z nim seks. Sehun zamierzał dać z siebie Luhanowi wszystko. To może być jeden i jedyny raz, kiedy Sehun będzie miał kiedykolwiek szansę, by być ze swoim chłopakiem, tak jakby chciał być. To może być ostatni raz, kiedy zobaczy Luhana, bo wie, że rząd przyjdzie po niego. Zabiorą go od niego, tak jak zrobili to wcześniej kilka lat temu, kiedy pierwszy raz uciekł z pudełka. Ale Sehun nie mógł siedzieć i czekać w swoim domu już dłużej.




Poranek był podobny do tego, kiedy pierwszy raz rozbił szyby. Słońce jasno świeciło, a ptak wyjadał coś z kwiatka za szybą. Sehun przygotowywał się na ten dzień. Wziął długi prysznic i upewnił się, że umył każdą część swojego ciała. Ułożył włosy i lekko podciął grzywkę, upewniając się, że nie wygląda na zaniedbanego. Spędził ponad pół godziny na nakładaniu kremu BB, dopóki nie wyglądał idealnie, ostatecznie kończąc całą tubkę. O ósmej, wyszedł z łazienki i ubrał się.

Około dziesiątej piętnaście wyszedł na zewnątrz. W ręku trzymał chip, telefon w kieszeni. Wiedział, że ma ograniczoną ilość czasu dla działania chipu, ale i rządu, zanim go znajdą. Kalkulował czas na jedną godzinę, może. Za każdym razem, kiedy uruchamiał diodę, sygnał znikał po niecałej godzinie. Ale Sehun nie mógł czekać ani chwili dłużej. Coraz trudniej było mu patrzeć na Luhana i nie móc go poczuć.

Strategia wydostania się z domu była taka sama jak wcześniej. Uderzał i uderzał w szkło. Zajęło mu to o wiele dłużej, niż za pierwszym razem. Jego dłonie zaczęły krwawić i boleć, ale Sehun nie mógł przestać. Walił i kopał tak mocno, dopóki szyba nie zaczęła się rozpadać. Sehun odskoczył i przeturlał się po ziemi, ledwo unikając wszystkich spadających odłamków. Kiedy trawa pod wpływem jego dotyku zaczęła brązowieć, przyczepił chip do ramienia. Wyciągnął telefon i aktywował urządzenie. Skóra i ubrania na jego ciele zacisnęły się i widoczny zaczął być delikatny blask zielonych sześciokątów, pokrywających jego bladą skórę.

Sehun wiedział, że nie ma zbyt wiele czasu. Alarm zaczął już rozbrzmiewać, roznosząc się po całym osiedlu. Nie minie chwila, jak rząd wyśle za nim pościg i swoich ludzi. Położył dłonie na trawie i czekał, aż ta stanie się brązowa. Czekał kilka sekund, i kiedy nic się nie stało, zaczął się śmiać i uśmiechać. Podniósł się z ziemi i dotknął kwiatów w ogródku Luhana. Żaden z nich się nie rozpadł. Żaden płatek nie odpadł, i żaden nie zwiądł. Wiedział, że wszystko zadziałało. Wiedział, że może iść do Luhana i go dotknąć.

Pobiegł prosto przed frontowe drzwi, pukając w nie pośpiesznie. Nie miał pojęcia, czy Luhan już nie śpi i czy w ogóle jest w domu. Samochodu nie było na podjeździe, ale Sehun walił i walił w drzwi. Minęło kilka minut, zanim usłyszał krzyk Luhana, że ten już idzie. Sehun czuł jak jego serce przyśpiesza, a dłonie zaczynają się pocić. To jest to, pomyślał. To jest to, nad czym pracował przez kilka miesięcy. Kiedy kroki Luhana dało się słyszeć przez drzwi, usłyszał również, jak starszy zastanawiał się, dlaczego alarm jest włączony. Sehun wiedział, że chłopak myślał że to ktoś z rządu przyszedł z nim porozmawiać. Nie mógł się doczekać, kiedy drzwi się otworzą i w końcu zobaczy swojego chłopaka.

– O Boże, Sehun! – Luhan wstrzymał oddech, kiedy otworzył drzwi i wyjrzał, spoglądając na potłuczone szkło. Młodszy roześmiał się, kiedy Luhan zdjął zasuwkę i rzucił się biegiem w jego stronę. Obydwoje upadli na trawę, kiedy Sehun otoczył go rękoma. Gdy ich spojrzenia spotkały się ze sobą, starszy zaczął krzyczeć, wyszarpując się z uścisku.

– Sehun, o mój Boże! Co ty kurwa robisz!? Dotknąłeś mnie! – Luhan poklepał się po klatce piersiowej, następnie przesunął dłońmi wzdłuż rąk. Jego usta rozchyliły się i małe oddechy zaczęły szybko uciekać spomiędzy jego warg.  

– Nic ci nie jest, wszystko w porządku. Tylko chodźmy do środka. Szybko.

Sehun podniósł się i złapał Luhana za ramię. Wepchnął go do środka i zamknął drzwi. Nie marnował ani chwili i delikatnie przycisnął Luhana do drewna. Podniósł ręce i ujął twarz starszego, przesuwając kciukami po jego policzkach, kiedy delikatnie go całował. Całowali się przez kilka minut. Kilka długich, wspaniałych minut. Luhan zarzucił swoje ręce na ramiona Sehuna i zacisnął w dłoniach materiał jego koszuli. Sehun był tym, który pierwszy się odsunął, jego usta były jaskrawoczerwone i spuchnięte od pocałunku.

Luhan oblizał swoje wargi i wydyszał, przesuwając dłońmi w dół pleców Sehuna: – Jak… Dlaczego możemy to robić?

– Skonstruowałem pole siłowe. Podobne do tego wokół domu. Zrobiłem to, by się z tobą zobaczyć. – Słowa uciekły z jego ust szeptem, a Luhan patrzył na niego z szeroko otwartymi oczami. Czuł, jak dłoń Luhana przesuwa się po jego skórze. – Nie mam wiele czasu, zanim po mnie przyjdą. Mogą mnie zabrać i możemy już nigdy się nie spotkać, ale musiałem to zrobić. Musiałem przyjść i cię zobaczyć.

Sehun znowu ujął twarz Luhana i pocałował go. Chłopak zadrżał pod wpływam dotyku i przycisnął swoje ciało do sylwetki młodszego. Sehun mógł poczuć małe łzy, które spływały po policzkach Luhana, a potem i po jego. Chciał, by to był czas, którego Luhan nigdy nie zapomni.

Po kilku minutach obściskiwania się, weszli na górę. Telewizor Luhana włączył się, piszczał, oznajmiając alarm. Sehun wiedział, że to ze względu na niego. Był pewny, że są już w drodze, by go znaleźć. Nie bał się, tak jak ostatnim razem. Uśmiechał się, trzymając Luhana za rękę, gdy obydwoje weszli do sypialni. Luhan zarumienił się, kiedy Sehun pocałował spód jego dłoni i poprowadził w stronę łóżka.

Luhan był o wiele lepszy w prawdziwym życiu, niż na ekranie komputera czy za szklaną szybą. Pachniał truskawkami i odrobiną wanilii. Jego włosy były lekko szorstkie, ze względu na to ile razy je farbował, ale Sehun i tak uważał, że były cudowne. Był o wiele lepszy, niż Sehun sobie go wyobrażał. Cały ten czas, kiedy porównywał go z Joonmyunem. Luhana miał tylko za szybą, nie wiedział przecież, jaka w odczuciu jest jego skóra. Nie mógł znać pocałunków i uścisków kogoś, kto siedział po drugiej stronie szyby, aż do teraz. Luhan… Luhan w ogóle nie był taki, jak Joonmyun. Jego pocałunki nie były subtelne i niewinne jak Joonmyuna. Miały historię i doświadczenie. Kiedy poczuł je po raz pierwszy, to nawet go onieśmieliły. Jego dłonie były o wiele bardziej stanowcze, nie były ostrożne. Dotykały go bez namysłu, ale z potrzebą. Luhan sprawiał, że czuł się komfortowo, nie tak, jakby miał zaraz stanąć na szkle.

Uczucie, kiedy Luhan leżał pod nim było czymś, czego nigdy sobie nawet nie wyobrażał, że się kiedyś stanie. Rozumiał, dlaczego starszy imprezował podczas studiowania. Rozumiał, dlaczego ludzie pragną dotyku i seksu. To w jaki sposób usta Luhana zamykały się wokół jego penisa w ogóle nie przypominało tego, co widział w telewizji. Z początku było to trochę niestaranne, ale Sehun wcale się nie przejmował. To pierwszy raz, kiedy ktoś mu obciągał i zapewne ostatni, więc nie mógł być niezadowolony. Sehun doszedł, kiedy Luhan wciąż go ssał. Zarumienił się i przeprosił go, na co starszy tylko się roześmiał i mocno go pocałował. Sehun uśmiechał się przez pocałunek, przyciągając Luhana do siebie mocniej, wciągając go na swoje kolana.

Kiedy pchał w Luhana, myślał o chwilach, kiedy „kochali się” przez kamerkę. W ogóle nie przypominało tego, co czuł teraz. Starszy był ciasny i śliski, dzięki przygotowaniu przez Sehuna, które wykonał niedbale kilka minut temu. To sprawiało, że kąciki jego oczu na chwilę stawały się białe, a cała jego twarz czerwona. Luhan całował go delikatnie, podczas gdy Sehun uderzał swoimi biodrami w górę, a Luhan swoimi schodził w dół. Robili to wolno, ale wystarczająco szybko, by Luhan głośno jęczał. Sehun całował linię szczęki swojego chłopaka, gryząc i ssąc w niektórych miejscach. Chciał naznaczyć Luhana. Chciał, by ten miał jakiś dowód na to, że on był tutaj. Nawet jeśli znikną po kilku dniach, Luhan i tak przez chwile będzie je widzieć.

– Tak bardzo cię kocham – wyszeptał, przyciskając czoło do tego Luhana. Jego policzki były rozpalone, a serce prawie eksplodowało od przyjemności i niepokoju.

Luhan skinął szybko głową, kiedy jego biodra unosiły się i opadały, przyśpieszając lekko tempo. – Ja też cię kocham. Cholernie mocno, Sehun. – I to było o wiele lepsze od jakichkolwiek pocałunków czy dotyków, których pożądał.

Sehun doszedł pierwszy, minutę lub dwie przed Luhanem. Zarumienił się i pomógł Luhanowi osiągnąć jego szczyt, patrząc z zachwytem, jak uda chłopaka zaciskały się i trzęsły wokół jego tali. Ciało Luhana drżało. Opadł całym sobą na Sehuna, przytulając się do niego, jakby od tego zależało całe jego życie. To było dla niego zupełnie nowe uczucie, posiadanie kogoś, kto potrzebuje go, tak jak robił to Luhan.

Ich czas razem nie trwał długo. Wyrównywali swoje oddechy i przytulali się do siebie w ciszy przez kilka minut, zanim Sehun nie usłyszał głośnych krzyków i pisku syreny z zewnątrz. Kiedy odsunął roletę i wyjrzał przez okno, Luhan spojrzał na niego smutno i mocno przywarł do jego ramienia. Zadrżał, bo wiedział, że teraz dzielą ich już tylko minuty od wtargnięcia służb. Nie będą się bali, tak jak ostatnio. Nie będą bali się go dotknąć, bo zobaczą, że on trzyma Luhana.

– Będziesz z nimi walczyć? – Dłonie starszego spoczywały na piersi Sehuna, a palce zaciskały się na skórze.

Sehun zaprzeczył ruchem głowy, policzkiem oparł się o włosy Luhana. – Nie. To bez sensu. I tak mnie złapią i zabiorą.

I tak właśnie zrobili. Sehun naliczył kilkunastu mężczyzn, którzy zebrali się w sypialni. Odciągnęli Sehuna od Luhana, nie przejmując się tym, że obydwoje mocno do siebie przylegają. Jeden mężczyzna popchnął Luhana na podłogę, a starszy zakrzyczał z bólu, kiedy jego kolana zderzyły się z twardą podłogą. Sehun wrzeszczał i uderzał mężczyznę, który go przytrzymywał. Nie obchodziło go, czy zranią go, ale nie chciał, by jakakolwiek krzywda zdarzyła się Luhanowi.            

Sehun czuł się tak, jakby był w jednej z tych scen ze spowolnionym ruchem, jakie są w filmach akcji. Patrzył, jak jeden z oficerów podnosi Luhana i przytrzymuje go, kiedy inny wymierzył mu policzek. Sehun wykorzystał całą swoją siłę, by spróbować wydostać się z ich uścisków. Ale założyli mu kajdanki i za każdym razem, kiedy gwałtownie się poruszył, czuł przeszywający ból. Luhan został potraktowany w ten sam sposób. Sehun z przerażeniem obserwował, jak zapinają kajdanki na jego małych nadgarstkach. Podnieśli go i wyprowadzili z pokoju ostrymi szarpnięciami, nie pozwalając mu wyjść o własnych nogach. Sehun ostatni raz wykrzyczał imię Luhana, patrząc na jego sylwetkę, najprawdopodobniej po raz ostatni.

Nie pamiętał zbytnio co działo się potem. Pamiętał tylko jak płakał i wykrzykiwał imię Luhana, zanim poczuł ostry ból w plecach.





Nie było już więcej przytulnego domu z podwórkiem i ogrodem. Nie było już więcej miękkiego, wygodnego łóżka, w którym Sehun mógł leżeć, kiedy się nudził. Nie było już więcej telewizora i komputera. Nie było już więcej swobody, by mógł robić co tylko chce. Zamiast jego własnych ubrań, dostał więzienną koszulę i spodnie. Były okropnie żółte, na co Sehun marszczył tylko swoje brwi, bo w ogóle nie pasowały do odcienia jego skóry. Jego ciepłe łóżko zastąpiono metalową pryczą, na której leżał najcieńszy materac, jaki Sehun kiedykolwiek widział. Cudowne niebo i zielona trawa zamieniły się w jasne, białe ściany, a urzędnicy rządowi obserwowali go zza szyby. Nie widział już nigdy więcej świata zewnętrznego, tylko oficerów maszerujących w tę i z powrotem, spisujących o nim notatki.

Traktowali go tak, jakby był więźniem. Żywili go ledwie jadalnym jedzeniem i dawali go tylko tyle, by mieć pewność, że Sehun nie umrze. Każdego dnia wykonywali na nim testy. Bili go i rzucali o podłogę, kiedy nie chciał się na któryś zgodzić. Jego osoba została zniesiona do rangi eksperymentu. Czegoś, co mogą wykorzystać i wyciągnąć z tego korzyści. Tłumaczyli mu, że w ten sposób pomaga przyszłym ludziom z tą chorobą. Będzie bohaterem, tak mu mówili. Ale Sehun wiedział, że kolejną osobę będą traktowali tak samo źle, jak jego teraz.

Mijały miesiące i Sehun poddał się, zaprzestając tym samym buntów przeciwko nim.  Nie miał nadziei na to, że kiedyś stąd wyjdzie. Nie miał nadziei, że kiedyś znowu będzie mieszkał w jakimś domu. Został przeklęty swoją chorobą i w końcu był gotowy pogodzić się z tym. Dwadzieścia jeden lat zajęło mu zaakceptowanie tego, ale w końcu był gotowy. Nie będzie już więcej zielonej trawy, po której mógłby biegać. Nie będzie już więcej śniegu opadającego na szczyt pudła, który zawsze oglądał podczas zimy. Nie będzie już więcej ludzi, na których patrzył w ciszy z okna swojego pokoju. Sehun poddał się i robił już tylko to, co chciał rząd.

Podczas siedzenia w tym zamknięciu zorientował się, że jest w jednym z rządowych budynków. Gdzieś wysoko, w jakimś drapaczu chmur w centrum Seulu. Sehunowi wydawało się, że już kiedyś o nim słyszał. Coś na „A”, albo może „C”. Usłyszał jak jeden z pracowników rozmawiał o tym pewnego popołudnia, kiedy on udawał, że śpi. Posiadali jeden z najlepszych systemów bezpieczeństwa na całym świecie i pracowało tutaj ponad dwudziestu specjalistów, by w końcu zrozumieć tę chorobę. Sehun czuł się jak ładna lalka, która siedzi na półce, a oni przez cały dzień nią manipulują, oglądając rezultaty.

Sehun, wiedział kiedy zmieniały się pory roku tylko dzięki ubraniom pracowników. Wiedział, że jest zima, kiedy wszyscy przychodzili w ciężkich płaszczach i ciepłych czapkach, które pasowały do ich szalików. Orientował się, że jest wiosna, kiedy przynosili ze sobą parasolki w torebkach i mieli mokre spodnie. Lato było wtedy, kiedy kobiety przychodziły w fantazyjnych bluzkach na ramiączka, a włosy upinały w wysokie koki. Jesień, gdy do ich butów przyklejone były liście. Wiedział też, kiedy są święta, bo wszyscy zasiadali wtedy wokół wielkiego stołu i wymieniali się prezentami. Sehun mógł wtedy jedynie przyglądać się im zza szyby, siedząc w rogu swojej celi.

Niektóre dni były gorsze od innych. Niekiedy Sehun budził się i płakał cały poranek. Normalnie nie płakał nad niczym szczególnym. Ale kiedy już przychodziło mu to robić, to zazwyczaj chodziło o Luhana. Kiedy płakał z powodu starszego, to robił to naprawdę. Płakał, bo oficerowie zranili go, bo przez to na jego ciele zostaną blizny. Płakał, bo ich rozdzielono. Płakał, bo nie dali im szansy, by mogli się pożegnać. Płakał, bo najprawdopodobniej już nigdy więcej go nie zobaczy, ponieważ rząd zapewne gdzieś go przeniósł, może nawet odesłał z powrotem do Chin. I to dla Sehuna było o wiele gorsze, niż bycie zamkniętym w szklanym pudełku do końca swojego życia.  





– Wstawaj i przestań kurwa płakać jak małe dziecko. – Oficer zapukał w szybę czymś, co wyglądało jak jeden z tych fikcyjnych, laserowych pistoletów. Miał ostrą szczękę, a jego głos był jeszcze bardziej szorstki.

Sehun nie wiedział, która była godzina, ani nawet że płakał. Jego ciało i umysł pogrążone były w rozpaczy, tak że zaczynał płakać bez kontrolowania tego. Zsunął z siebie szorstki koc na kolana i usiadł wyprostowany na łóżku. Jego oczy były spuchnięte, a gardło suche. Bolało go, kiedy przełykał, i bolało go, kiedy stawiał kroki, tak, jakby chodził po rozbitym szkle.

– Idziesz na testy. Proponuję ci się pozbierać, zanim po ciebie przyjdą.

Czekał, spokojnie siedząc na małej kanapie, która stała w rogu celi. Pocierał swoje ręce i nogi, ponieważ były obolałe od nie poruszania nimi przez kilka dni. W drugim rogu stało nietknięte od tego ranka jedzenie. Było zimne i szare, ale żołądek Sehuna pragnął go. Minął dobry dzień, od kiedy miał cokolwiek w ustach. Tym razem przyszła po niego kobieta. Miała ciasno ściągnięte włosy do tyłu, upięte w koka, a na nosie kwadratowe okulary. Była milsza od mężczyzn, którzy po niego przychodzili. Sehun widział ją wcześniej przy biurku z komputerami.    

– Sehun? Chodź, już czas.

Kiedy został wypuszczony z celi, założyła na jego nadgarstki znajome mu kajdanki. Sehun już z nimi nie walczył. Pozwolił, by ręce bezwładnie opadły w dół, kiedy szedł za kobietą wzdłuż korytarza. Powiedziała mu, że chcą wypróbować nowy rodzaj pola siłowego, które rzekomo ma być silniejsze od tego, którego teraz używają. Nie musiała mówić niczego więcej, bo Sehun już doskonale wiedział, co się wydarzy.

Pokazywali mu zdjęcia Luhana. Zdjęcia Joonmyuna i jego rodziców. Pozwalali mu posłuchać głosu jego byłego chłopaka, tego, jak mówi jego imię. Robili wszystko, byleby tylko zezłościć go, aby zaczął kopać i uderzać szklane ściany. Mężczyzna powiedział mu, że Luhan nie żyje i Sehun uderzył w szybę tak mocno, że myślał że złamał sobie rękę. Trwało to przez pół godziny, dopóki Sehun nie upadł na podłogę. Jego ciało drżało, a głowa bolała tak bardzo, jakby zaraz miała eksplodować.





Sehun żył teraz, bo żył. Jedyną rzeczą, która wciąż utrzymywała jego umysł była maleńka, maleńka nadzieja, że może go stąd wypuszczą. Może jeśli wszystkie te testy wyjdą pozytywnie, a oni wymyślą coś wielkiego, to w końcu pozwolą mu żyć w świecie na zewnątrz. Może będzie mógł odnaleźć swoich rodziców. Będzie mógł ich przeprosić. Powiedzieć im, jak bardzo żałuje, że nie zaakceptował wcześniej tego, kim jest.

Czasami nawet chciał zobaczyć Joonmyuna. Chciał nakrzyczeć na niego za to, jak go zostawił. Chciał go uderzyć i powiedzieć mu, jak bardzo go bolało to, że odszedł bez słowa pożegnania. Sehun wiedział, że to nie była wina Joonmyuna. To wszystko przez jego rodziców. Ale Joonmyun zbuntował się przeciwko nim i przychodził spotkać się z Sehunem, więc Sehun wierzył, że mógł znowu to zrobić i z nim zostać. Sehun chciał zobaczyć Joonmyuna. Chciał zapytać go, czy kiedykolwiek go kochał. Czy w ogóle go lubił, bo tak szybko od niego uciekł.

Ale takie właśnie było życie Sehuna. Zamknięty w pudełku, jak zapomniana przez wszystkich lalka. Był wyciągany tylko po to, by kilka razy ktoś go szturchnął i popchał. Zawsze wykorzystywany. Kiedy tylko z nim kończyli, wrzucali go z powrotem do środka i zapominali o jego istnieniu. Sehun był twierdzenia, że nawet Luhan o nim zapomniał. Dlaczego miałby pamiętać kogoś, kto pozwolił by go pobili i odseparowali? Jest tylko złem. To wszystko, czym kiedykolwiek tak naprawdę był.





Wszystko zmieniło się pewnego dnia w połowie lutego.

Sehun spał spokojnie, lub raczej spokojnie, na swoim łóżku obok ściany. W głębi duszy wiedział, że ktoś prawdopodobnie przyjdzie i obudzi go za około godzinę, i poda mu talerz okropnego jedzenia. I tak się też zdarzyło, ale wcześniej, niż zazwyczaj.

– Sehun! Sehun! Obudź się!

Głos był o wiele bardziej miękki i nie wrzeszczał na niego, tak jak już się do tego przyzwyczaił. Przewrócił się na brzuch, uważając, by nie spaść z małego łóżka. Jego oczy otworzyły się, a ręka powoli powędrowała w górę, by je delikatnie przetrzeć. Kiedy skierował swój wzrok na postać za szybą, wystrzelił w górę, bo osoba która tam stała nie była nikim z rządu. Po drugiej stronie szkła stał Luhan.

– Luhan!

Nawet bez jedzenia w swoim żołądku. Nawet bez odpowiedniej ilości godzin snu czy nawodnienia, wstał i podbiegł do szyby. Dokładnie tak, jak żył kiedyś. Zamrugał i przetarł swoje oczy, by upewnić się, że nie ma halucynacji. Roześmiał się i poklepał najpierw po jednym policzku, potem po drugim. Nawet po kilku uderzeniach i uszczypnięciach, Luhan wciąż stał naprzeciwko niego.

Wszystkie jego myśli, o tym, że Luhan nie żyje, albo że został odesłany do Chin zniknęły. Luhan wyglądał świetnie. Wręcz niesamowicie. Dokładnie tak samo, kiedy widział go ostatnim razem. Miał te same, ciemne, brązowe włosy, z widocznymi już czarnymi odrostami. Jego oczy wciąż były takie same – ogromne i brązowe – które patrzyły na niego w nocy. Nie wyglądał jakby był bity czy maltretowany. Nie wyglądał tak, jak Sehun. Sehun nie dostrzegał wystających kości, tak jak to wystawały one z jego boków i ramion. Wyglądał na zdrowego i szczęśliwego. Młodszy nie wiedział, czy to dobrze czy źle. Jedyne co wiedział to, to że Luhan stał naprzeciw niego i był prawdziwy.

– Co ty tutaj robisz? Jak mnie znalazłeś?

– To nie było takie trudne. Zrobili reportaż o tobie, o tym jak cię tutaj wsadzili. Myślę, że nikt nigdy nie pomyślał, że ktokolwiek mógłby się tutaj włamać i spróbował cię stąd wydostać.

I to był właśnie jego Luhan, który mówił wszystko takim, jakim było. Nie upiększał tego mówiąc, że jest tutaj, by go zobaczyć czy coś. Powiedział, że jest tutaj by go stąd zabrać, a Sehun nigdy nie był szczęśliwszy. Nawet z tym szczęściem, kiedy patrzył na Luhana, to jego entuzjazm powoli słabł. Nie chciał, by znów go mu zabrali. Nie chciał, by Luhan znowu był ranny. Chciałby być z Luhanem. Mieszkać w domku w górach, albo na dużym wzgórzu, z którego widać by było miasto. Chciałby ustatkować się z nim. Ale jeśli jego ucieczka miała oznaczać to, że Luhan zostanie znowu skrzywdzony i odseparowany od niego, to Sehun wolał raczej zostać za tą szybą.

– Luhan… Ja nie mogę. Nie mogę stąd wyjść.

Słysząc słowa Sehuna, Luhan zmarszczył brwi i przechylił głowę w bok. – Co masz na myśli? Oczywiście, że możesz stąd wyjść… Sehun, ja cię potrzebuję.

Słowa „potrzebuję cię” zabolały go najbardziej. Sehun pomyślał, że naprawdę został przeklęty prze Boga. Słowa, które sprawiały, że czuł się cudownie, równocześnie go zabijały. Przez całe życie pragnął kogoś, kto będzie go potrzebował. To wszystko, czego zawsze chciał. Kogoś, kto będzie go potrzebował, kto będzie traktował go jak normalną osobę i naprawdę go chciał. Ale on nie mógł dać tej osobie tego, o co prosiła. Nigdy nie będzie mógł żyć z Luhanem. Nigdy go nie przytuli czy dotknie, tak jak on tego potrzebował. Nigdy nie będzie mógł już poczuć go pod sobą. Nigdy nawet nie będzie mógł już przy nim być. Zawsze chciał, by ktoś go potrzebował, ale on nie mógł oddać temu komuś niczego w zamian.

– Nie chcę, żeby znowu stała ci się krzywda. Co oni ci zrobili? Wywieźli cię z kraju?

Luhan oparł się o szybę i szybko potrząsnął swoją głową w geście zaprzeczenia. Sehun mógł dostrzec frustrację w jego oczach. – Przez kilka dni siedziałem tylko w areszcie. Tylko tyle, przysięgam. Wszystko ze mną w porządku, Sehun. Czuję się dobrze i jestem gotowy, by się z tobą zobaczyć. Jestem gotowy, by ci pomóc.

Sehun patrzył, jak Luhan załamuje się tuż przed jego twarzą. Uderzał swoimi dłońmi w szybę, równocześnie ocierając łzy z kącików jego oczu. – Przebyłem całą tę drogę, by cię odzyskać! Chcę ciebie! Potrzebuję cię! Ty mnie nie potrzebujesz!? To dlatego tutaj przyszedłem!

– Nie rozumiesz, Luhan!? Nie mogę stąd wyjść! – wykrzyczał Sehun i przesunął dłońmi po swoich włosach. Wiedział, że był na tyle głośno, że najprawdopodobniej oficerowie zaraz tutaj przyjdą, jeżeli już nie są w drodze. – Nigdy tego nie pojmiesz, prawda!? Mogę cię zabić! Jeśli stąd wyjdę, nie będziemy mogli się dotknąć! Nie będziemy mogli się pocałować czy przytulić, czy cokolwiek innego! Będę nieszczęśliwy! Przez całe swoje życie będę musiał uciekać! Dlaczego nie możesz tego pojąć!? Rozbijam każdą najmniejszą rzecz, jaką dotknę!

I pojawiło się znajome już uczucie sceny ze zwolnioną akcją. Patrzył, jak Luhan wypłakuje jeszcze większą ilość łez, a jego małe pięści uderzają o szybę. Słuchał, jak Luhan mówił, że nie przejmuje się tym, że wszystko się rozbije. Nie obchodzi go, jeżeli będzie miał tylko kilka sekund z Sehunem. Po prostu chce, by stąd wyszedł. Chciał, by mógł żyć swobodnie i szczęśliwie. Bycie w szklanym pudełku zawsze było jego najszczęśliwszymi wspomnieniami.

Miłość jaką czuł Luhan była dusząca. Czuł, jakby ktoś go dusił. Tak, jakby ktoś przycisnął go do ściany i bił. Taka właśnie była dla niego w odczuciu miłość. Była potężna i przytłaczająca. Zostawiała go bezradnego, sprawiając, że jego nogi miękły. Ale to było również najbardziej przyjemne uczucie dla Sehuna.

Sehun małymi krokami szedł w stronę szyby. Cofnął się o kilka do tyłu, kiedy Luhan dostał napadu rozpaczy. Patrzył, jak Luhan przyciska swoje dłonie do szyby. W jego oczach widział ból i smutek. Sehun wyciągnął swoją dłoń, dokładnie tak samo, kiedy mieszkał obok Luhana i dotykali się przez szkło. Wyciągnął swoją dłoń, by wytrzeć łzy, które zatrzymały się na szybie. Wyciągnął swoją dłoń, by pokazać Luhanowi, że wie że jest tutaj. Że jest tutaj dla niego w najlepszy sposób, w jaki może być.

Kiedy palce Sehuna dotknęły szkła, szyba zaczęła się rozpadać. Zaczęła trzaskać, aż w końcu rozpadła się, tak jak kwiat gubi swoje płatki. Szyba rozpadła się na kilka tysięcy odłamków. Upadły na kolana Luhana i jego stopy, a reszta odbijała się od podłogi. Dźwięk alarmu i głos automatu został zagłuszony przez rozbijającą się szybę. Sehun cały czas stał w miejscu, bo nie wiedział, co ma zrobić.

Luhan patrzył na niego z oczami pełnymi łez. Jego usta były rozchylone, a na rękach widniały strumienie spływającej krwi. Sehun patrzył na niego szklanymi oczami, jego gardło boleśnie go ściskało. Patrzył, jak Luhan stawia kroki na szkle. Słyszał jak coraz bardziej pęka, kiedy był coraz bliżej niego. Sehun patrzył na Luhana, wyciągającego w jego stronę rękę. Poczuł opuszki palców, ocierające się o jego policzek. Mocno zacisnął oczy, ponieważ nie chciał widzieć tego, co się stanie. Nie chciał patrzeć, jak Luhan zamienia się w pył.

– Kocham cię.

Najcichszy szept jaki usłyszał. Sehun poczuł, jak dłoń Luhana otacza jego policzek. Była taka ciepła. Usłyszał trzaśnięcie, nie był pewny, czy to szkło pod jego stopami czy coś innego. Ale czuł dłoń Luhana na swoim policzku dłużej, niż powinien. Kiedy Sehun otworzył swoje oczy, nadal widział Luhana. Widział przed sobą swoją miłość, powoli pękającą.

Luhan nie zamienił się w pył. Nie rozsypał się tak szybko jak piasek czy podmuch wiatru. Roztłukł się jak chińska porcelana. Zaczęło się od jego dłoni, a Sehun patrzył, jak spada ona na podłogę. Odłamki odbijały się od szkła, ale wciąż były różowe i odróżniały się od innych. Sehun wyciągnął swoją rękę, by ująć policzek Luhana, który zaczął się rozpadać. Kawałki spadły na dłoń Sehuna, kiedy otarł swoim kciukiem o skórę starszego. Luhan uśmiechnął się do niego, kiedy kawałek jego ust odpadł i znalazł się na stopie Sehuna. Młodszy otarł łzę, która spływała w dół po policzku Luhana. Kiedy sylwetka starszego zaczęło się rozpadać, Sehun otoczył je rękoma. Gdy tylko znów poczuł Luhana, ciało rozpadło się. Wszystko, czym był Luhan, zniknęło.

Sehun stał w miejscu. Łzy spływały po jego policzkach, a krew wzdłuż jego ramion. Ścierpiał obecność oficerów, którzy przyszli i patrzyli na niego w obawie. Sehun upadł na kolana, pozwalając, by odłamki wbiły się w jego nogi. Podniósł jeden różowy kawałek i przytrzymał na otwartej dłoni. Zacisnął ją w pięść i poczuł, jak cząstka zamienia się w pył. Powoli rozsunął palce, wpatrując się w błyszczący piasek. Widział, jak maleńkie drobinki odbijają światło i rozbłyskują. Czuł miłość Luhana na swojej dłoni. Czuł jego miłość wszędzie.   

– Ja też cię kocham.

Żaden z oficerów do niego nie podszedł. Wszyscy stali w swoich dotychczasowych miejscach, podczas gdy Sehun podszedł do łóżka. Nikt nie odezwał się słowem, kiedy Sehun usiadł na pryczy. Łóżko nie rozpadło się. Koc cały czas był taki sam. Nic nie pękło czy zadrżało pod wpływem dotyku Sehuna. Ale zostawili go samego. Pozwolili mu nakryć się kocem i zamknąć oczy.  





Kiedy Sehun się obudził, wstawiono już nową szybę. Krew z posadzki została zmyta i nie było ani śladu po odłamkach. Stopy Sehuna wciąż pokryte były zaschniętą krwią. Nikt nie próbował z nim rozmawiać czy umyć go. Przy ścianie stało lepiej niż zwykle wyglądające jedzenie. Dostrzegł świeże truskawki i zachęcająco wyglądające gofry. Sehun zwymiotował kilka minut po zjedzeniu truskawek. Miał cichą nadzieję, że dodali do nich trucizny i niedługo umrze. Ale śmierć nie nadchodziła.

Nie wyciągali go na żadne testy, ani nie odczyniali na nim nowych leków. Prawie w ogóle się do niego nie odzywali. Znajoma kobieta kilka razy spytała się go, czy wszystko w porządku, ale Sehun ani razu nie odpowiedział. Cały czas tylko patrzył w milczeniu w ścianę.

Któregoś dnia powiedzieli mu, że chce się z nim spotkać Joonmyun. Następnego dnia zjawił się. Przybył z małym uśmiechem i ruchem ręki w geście przywitania. Ale Sehun nie wstał z łóżka. Nie zapytał Joonmyuna o żadne z tych rzeczy, na które tak bardzo chciał znać odpowiedź. Nie powiedział mu, że go kochał i nie zganił za to, że ten go zostawił. Wszystko co jedynie robił, to wpatrywanie się w swoją dłoń, obserwując słabą, błyszczącą poświatę, która została na jej spodzie.

Sehun już nigdy więcej nie płakał. Nie czuł się już więcej smutny. Po prostu pusty. Czuł pustkę w myślach i emocjach. Chociaż technicznie, to nie myślał już więcej. Sehun teraz tylko oddychał i żył.

Czasami Sehun śnił o Luhanie. Śnił o jego uśmiechu, o dźwięku jego roześmianego głosu. Śnił o tym, w jaki sposób go pociesza i mówi, by nie płakał już więcej. Śnił o bieganiu razem z nim w polu siłowym. Bieganiu, aż nie starczy im sił. Śnił, że budzi się, a Luhan siedzi po drugiej stronie szyby z szerokim, promiennym uśmiechem na twarzy. Śnił, że z powrotem jest w swoim domu, a Luhan zajmuje się ogródkiem. Czasami Sehun mógł przysiąc, że widzi Luhana w swojej celi. Mógł przysiąc, że słyszy jego głos, kiedy bezgłośne łzy zjeżdżały w dół jego policzków, podczas gdy leżał zbyt długo na jednym z boków. Mógł przysiąc, że czasami, kiedy się budził, czuł na swoim policzku dłoń Luhana. Mógł poczuć lekki ból wywołany jego krótkimi paznokciami i kojący dotyk od miękkich opuszków.

Oh Sehun był przeklęty rozbijaniem wszystkiego, czego dotknął. Był skazany na życie za szklaną szybą do końca swoich dni, nigdy nie doświadczając prawdziwego świata. Był skazany na samotność i odosobnienie. Sprawili, że został obarczony rozpaczą i pustką. Ale to nie zatrzymało Sehuna. Nie pozwolił, by to przeszkodziło mu w zakochaniu się i poznaniu przyjaciół. To nie przeszkodziło mu w poznaniu czym jest seks, jaki jest pierwszy pocałunek. Nie zatrzymało go przed uśmiechem i śmianiem jak normalni ludzie. Nie pozwolił, by to przeszkodziło mu w byciu sobą. Sehun rozbił wszystko, o co się troszczył. Rozbił swój związek z Joonmyunem. Rozbił życie ze swoimi rodzicami. Rozbił Luhana.

Ale Oh Sehun nigdy nie rozbił swojej miłości do Luhana. Ona cały czas spoczywała w jego sercu, bezpiecznie schowana w rogu. Była bezpieczna przed światem i ochraniana przez wspomnienia. Miała swoje własne, małe pole siłowe, które chronił Sehun, upewniając się, że nigdy jej nic nie złamie. To była jedyna rzecz, której nigdy nie zniszczył. Udowodnił, że lekarz, który powiedział jego matce, że jej syn wszystko rozbije, był w błędzie. Ponieważ Sehun wciąż kochał Luhana. I zawsze będzie go kochać.

KONIEC
Dziękuję wszystkim, którzy dotrwali do końca, czekając na wersję po polsku. Mam nadzieję, że historia chwyciła was za serce i teraz, tak jak ja, płaczecie jak idioci.

Przepraszam za jakiekolwiek błędy.

Z chęcią przeczytam wasze odczucia.
ja: :<<<<< </3 (krajing w kornerze) WhY?/?!1 </3



Oh Pauline®

18 komentarzy :

  1. Mój boże, to było piękne. Mimo tego, że nie ryczę (nie mam serca, na stos ze mną), to i tak w jakiś sposób ta historia złapała mnie za serce. Bardzo Ci dziękuję za przetłumaczenie tak genialnego ff. Az naprawdę nie wiem, co mam powiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ryczę. Nic innego nie jestem teraz w stanie napisać. To było takie... ;-; Dziękuję ci ze to przetłumaczyłaś.

    OdpowiedzUsuń
  3. JA PINDOLE, JA SIĘ PYTAM, CO DO CHOLERY TO MIAŁO BYĆ? CHOLERA JASNA, NIE MAM POJĘCIA JAKICH UŻYĆ SLÓW, ABY TO CO SIEDZI WE MNIE OPISAĆ! Wprawdzie nie płakałam, ale historia urzeka od pierwszego słowa ;; Fik cholernie dobry, naprawdę ;; Ta część chyba była najsmutniejsza. Tak mi się żal zrobiło, bo pomimo, iż się obaj kochali to to nie mogło istnieć, ponieważ ten cały rząd - nawet jeśli widzieli, że Sehun nie robi krzywdy Luhanowi - musieli go zabrać ;; Nie, po prostu nie mogę ;;; Kurczę piszę ten komentarz i dopiero teraz zbierają mi się łzy ;;; Co ja mam napisać? Wiedziałam, że się nie skończy szczęśliwie, kto pisze takie angsty? Cholera, końcówka zabiĺa mnie doszczętnie ;;; Bo miłość do Luhana nie roztrzaskała się na kawałki, tylko zostaĺa z nim :c To mnie powaliło, cały tekat był piękny ;; I smutny jak diabli ;; Dziękuję ci za te tłumaczenie, za czas jaki musiaĺaś w to włożyć ;; Ułatwiłaś niektórym sprawę, tłumacząc to na polaki. Jesteś wielka, a ff genialny.
    Nadal nie mogę się otrząsnąć, komentuję od razu po przeczytaniu tego, więc wybacz za taką wypowiedź ;;; Weny na tak dobre tłumaczenia. Pozdrawiam, Miś Yogi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże, ja....płaczę T.T jeszcze nigdy nie płakałam przy czytaniu ff. Ogólnie rzadko płaczę, ale świadczy to o doskonałości i niezwykłości tego opowiadania <3 ehh... I jak ja mam teraz zasnąć, kiedy myślę o tym biednym Luhanku (o Sehunie nie wspominając, bo chłopak przez całe życie miał i będzie miał ciężko </3) T.T brak słów...coś pięknego !

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem co napisać. Specjalnie czekałam na to, aby skomentować po przeczytaniu całośc - teraz właściwie nie umiem odpowiednio dobrać słów. Jestem poruszona fabułą, tak wielką precyzją jaką wykazała się autorka pisząc to opowiadanie. Jestem też wdzięczna Tobie, bez Ciebie nie miała bym szansy przeczytania tego cuda.
    Zaczynając lekturę myślała, że mimo fatalnego początku życie Sehuna będzie wyglądało nieco inaczej. Bardziej różowo? Stanie się coś, co odmieni jego los. Ale nie. Z każdym kolejnym zdaniem przekonywałam się, iż usilne starania Sehuna są niczym. Puste w skutkach, choć on sam widział w nic pewna nadzieję i światło, które oświetlało by jego życie. Tak jak zostało napisane - Sehun nie mógł żyć tak jak inni.
    Historia, która mnie poruszyła. Jestem okropnie smutna, bo cholera, od początku wiedziałam, że nie będzie cukierkowego zakończenia. Mimo wszystko, gdy pojawił się Luhan... Tak bardzo chciałam, aby on był ostoją Sehun - by trwał przy mim dostarych lat. Jedynie co dostali od życia, to ból, tęsknotę i rozpacz. Poetyckie, byli obok siebie a byli tak daleko, jest jak najbardziej trafne. Może nie płaczę, ale jest mi naprawdę smutno. Niszcząc wszystko co masz jest przerażające. Niszcząc to co kochasz jest o wiele gorsze, jest czymś czego nie da się określić.
    Nie umiem wyrażać swoich odczuć w wylewny sposób, zawsze coś mi ucieknie, czegoś nie skometuje. Musisz jednak wiedzieć, że cieszę się, że przetłumaczyłaś ten cudowyn tekst. Odwaliłaś kawał dobrej roboty. Dziękuję Ci za to. Mogłam poraz kolejny przeczytać coś, co pewnie nie wpadło by mi nigdy przed oczy.
    Przepraszam za błędy i taki skromny wywód jak na cztery części. Troszkę mało napisałam, ale taka już moja natura, mam jedynie nadzieję, że udało mi się przekazać to co chciałam.
    Pozdrawiam, Samantha Bennett

    OdpowiedzUsuń
  6. Taaak.
    Zdecydowanie miałam racje, że HunHan podziała na mnie o wiele bardziej, niż to co było między Sehunem, a Junem. To takie dziwne. Prawie płakałam ze szczęścia, kiedy Sehun wyszedł, kiedy zobaczył Sehuna, kiedy go czuł, kiedy miał go w każdy możliwy sposób i w jednej chwili wszystko się zjebało :) NO KURWA NIE MOGĘ NO, CO TO MIAŁO BYĆ? JAK MOŻNA BYĆ TAKIM BEZDUSZNYM POTWOREM? Kiedy ich odseparowali od siebie, po prostu już nawet nie widziałam ekranu, a jak Sehun mówił o tym, o czym myślał, ja po prostu musiałam odstawić laptopa i się uspokoić, bo dosłownie cała się trzęsłam. Łzy spływały mi po policzkach jedna za drugą, bo ja naprawdę mocno wczułam się w Sehuna. Na czas czytania praktycznie się z nim utożsamiłam i boli mnie jego życie. BO zdecydowanie do kolorowych nie należało.
    Na chwilę się opanowała, i czytałam, będąc nie do końca obecną, ale jak zobaczyłam imię Luhana, w sensie jak pojawił się przy Sehunie, to po prostu jak na zawołanie znowu się rozpłakałam. I teraz też płaczę, bo oni zabrali mu wszystko. Mogli coś z tym zrobić. Oczami wyobraźni widziałam rozpacz wymalowaną na ich twarzach... Ja nie mogę o tym tak normalnie pisać. Już wiedziałam, że coś się stanie i proszę. Luhan się rozbił, rozsypał w jego dłoniach. Sehunowi została tylko miłość, ale tak sobie myślę, że w jego przypadku to jest aż miłość, bo nic bardziej wartościowego nie mogło się pojawić. To opowiadanie było przepiękne już na prawdę nie pamiętam, kiedy aż takryczałam. Fakt, ostatnio często mi się to zdarza, ale wow. Dziękuję, na prawdę dziękuję, że to wszytko przetłumaczyłaś! Jest idealnie.
    Ale jednego nie mogę przeżałować.
    DO CHOLERY JASNEJ SKORO SEHUN SAM POTRAFIŁ STWORZYĆ OCHRONNE POLE SIŁOWE, TO CO TO DO MA BYĆ NIBY ZA RZĄD?!
    Stworzyli klatkę, co prawda trzy razy ją rozbił, ale cóż. Ludzie przy nim mieli możliwość bycia bezpiecznymi, cała ta technologia i wszystko, a nie potrafili ulepszyć tego, co stworzył Sehun? ehh
    No i przepraszam, bo miałam skomentować jeszcze part III, ale na prawdę za bardzo mnie już wciągnęło jak pojawił się Lu.
    I jeszcze raz dziękuję, odwaliłaś zajebiście wielki kawał dobrej roboty, serio. Chociaż w sumie jak zawsze.
    Hwaiting!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tam na górze miało być, " kiedy zobaczył Luhana" już nie myślę po prostu .-. Ogólnie przepraszam za błędy, za dużo feelsów .-.

      Usuń
  7. Wiedziałam ze będę ryczeć, zawsze po takich historiach płacze jak głupia ;;;;;;;;;;;; I tak, historia mnie chwyciła za serce, zwłaszcza końcówka niesamowicie mnie urzekła </3 Chociaż przyznam, ze przed przeczytaniem tej ostatniej części nie byłam do końca przekonana do jej historii, ponieważ zupełnie jej nie rozumiem. Nie rozumiem tego świata i chorego rządu, jak dla mnie zbyt przesadzono z dramatyzmem, co nie znaczy, że mi sie nie podobało, po prostu wiele sytuacji mogło zajść zupełnie inaczej i czasem mnie wręcz irytowało dlaczego dzieje sie tak, a nie inaczej. No ale wiadomo, nie każda historia może mieć happy end, równowaga w świecie musi być xD Ostatecznie podobało mi się, jak to ja mam w przypadku angstów które zarówno kocham jak i nienawidzę, zawsze po nich mam wielki misz masz w głowie, i rozpaczam pół nocy ;.; Chce ci niesamowicie podziękować za przetłumaczenie Destati, które z pewnością na długo zostanie w mojej pamięci i na pewno kiedyś do niego wrócę. Dziękuje i powodzenia w dalszych tłumaczeniach ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Dużo nie napiszę, bo dosłownie ręce mi padają, ale ej, idę do korneru razem z tobą, bo jak się rozbeczałam, to nie potrafię się uspokoić. Ostatnio wgl za dużo angstu czytam, bo ciągle po tych wszystkich opowiadaniach ryczę, ale to nic, ważne, że są piękne, to mi wszystko rekompensuje. Może i Destati nie przebiło Fragile Eternity (które nadal uważam za najlepsze ff z hunhanem, bo ma tak cudowne zakończenie *^*) to mimo wszystko jest piękne i dziękuję, że przetłumaczyłaś je, bo nawet jeśli czytam angielskie ff, to o wiele lepiej czyta się po polsku. Więc dzięki wielkie <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Jedno z najbardziej wzruszających fanfiction jakie miałam okazję czytać. Chciałabym coś konstruktywnego napisać, ale po prostu nie umiem znaleźć na to słów. Naprawdę, naprawdę dziękuję Ci, że to przetłumaczyłaś.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ludzie mają czasem genialne pomysły! Jestem pod ogromnym wrażeniem świata wykreowanego w tym krótkim opowiadaniu. Matka chcąc ocalić swojego syna doprowadziła go do samotności i odizolowania od reszty świata. Ale, która kobieta pozwoliłaby na zabicie swojego dziecka? Szkoda mi było Sehuna. Nie miał przyjaciół, brat go nie lubił a rodzice kłamali. Nawet Junmyun okazał się przelotny! Chociaż dzięki niemu Sehun skosztował troszkę miłości. Jednak dopiero Luhan pokazał mu, co to znaczy prawdzie uczucie. I najsmutniejszy moment w całym opowiadaniu. Gdy Sehun zmienił Luhana w proch. Miałam malutkie łezki w oczach. Nic dziwnego, że tak bardzo spodobała Ci się ta hunhanowa historia!
    Dziękuję serdecznie za cudowne tłumaczenie!
    Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Dopiero teraz zebrałam się żeby dodać komentarz. Ten ficzek to cudo. Osoba, która go napisała jesy geniuszem. Przez te cztery rozdziały zdążyła się przywiązać do bohaterów... Cholernie szkoda mi Sehuna. I Luhana. I matki Sehuna... wiem, , że chciała dobrze, ale może lepiej gdyby pozwoliła mu umrzeć? :(

    OdpowiedzUsuń
  12. Już na samym początku czułam, że to będzie cholernie smutne. Sam opis mnie zaciekawił i wolałam zaczekać aż wyjdą wszystkie części. Teraz siedzę zapłakana i zasmarkana. Nie wiem czy przeczytanie tego ff to był dobry pomysł, ale cóż. Stało się. Przez czytanie takich opowiadań czuję się jak gówno. Automatycznie przeczytany tekst porównuję z tym co ja piszę, no i .... mam chwile załamania. Widzę jak beznadziejnie piszę i chce to rzucić w pizdu, ale nie mogę. Eh, komentarz miał być do opowiadania, a ja schodzę na inny temat. Wielkie dzięki za tłumaczenie, nie tylko tego fanfica, ale wszystkich, które tutaj opublikowałaś. Czekam też z niecierpliwością na nowy rozdział ZKW. ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ajć... Zacznę od tego, że tłumaczenie jest naprawdę genialne, podziwiam tyle pracy, którą musiałaś włożyć, aby powstał tak spójny i składny tekst. Co do opowiadania - nie wiem dlaczego, ale kiedy tylko przeczytałam opis, potem obejrzałam zwiastun i dodatkowo spostrzegłam, że to angst, to od razu wiedziałam jak to się skończy. Dla mnie mega przewidywalna historia. Chociaż raz miałam wrażenie, że z Joonmyunem coś nie tak, kiedy Sehun próbował do niego dzwonić. Myślałam, że umarł lub przemienił się w jakiś dziwny sposób i też jest chory. Ogólnie trochę nieścisłości znalazłam, ale to pewnie tylko ja. ( Z serii: ja bym to zrobiła inaczej w rzeczywistości. XD) Muszę przeczytać opowiadanie jeszcze raz... Coś mi nie daje spokoju i paru rzeczy nie rozumiem... :'< Historia jest piękna, lecz przeszkadzały mi w niej sceny erotyczne. I to chyba pierwszy raz w życiu. :O Zdecydowanie nastawiałam się na błogą historyjkę, gdzie na końcu zaleję się łzami - w końcu to tragedia. I tylko raz mi łezka poleciała przy zdaniach: "Ona cały czas spoczywała w jego sercu, bezpiecznie schowana w rogu. Była bezpieczna przed światem i ochraniana przez wspomnienia. Miała swoje własne, małe pole siłowe, które chronił Sehun, upewniając się, że nigdy jej nic nie złamie. To była jedyna rzecz, której nigdy nie zniszczył." (。┰ω┰。) Jak już napisałam, tłumaczysz znakomicie, a ja się za bardzo napaliłam na coś innego... Tak czy inaczej życzę chęci! ^^

    OdpowiedzUsuń
  14. próbuje ułożyć coś sensownego ale mój mózg czuwa już drugi dzień z kolei.
    Po pierwsze świetnie tłumaczysz.
    Osoby takie ja ty powinny iść się pieprzyć, bo ja mam przez nie depreche ;;
    zabierałam się za tego fika z trzy razy ale stwierdziłam że nic mi nie będzie jeśli to przeczytam
    to było mistrzowskie i nie umiem opisać tego co czuję. Płakałam w takich momentach jak Sehun żałował że nie może wyjść i się pobawić z innymi czy nawet nie wie kiedy jest gorąco ;;
    obudziłam moim wyjcowaniem chyba z pół domu no ale bywa nie wiedzą co tracą :')

    /Outsiderka która na końcu nic nie dopisze pedofilskiego (͡° ͜ʖ ͡°)

    OdpowiedzUsuń
  15. Rzadko płaczę czytając opowiadania, wzruszają mnie ale niekoniecznie do płaczu.
    Podczas czytania tego ff pojawiły się u mnie łzy. Cały czas mam w sercu tą opowieść, która mnie zafascynowała i nadal przeżywam jej smutne zakończenie.
    Dziękuję ci za tłumaczenie, które jest po prostu świetnie zrobione. :)
    Wykonałaś kawał dobrej roboty!
    Życzę wenny i chęci podczas dalszych tłumaczeń.
    Hwaiting!

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja pierdole... Umieraj w męczarniach w piekle wraz z tymi swoimi cholernymi angstami Oh Pauline.

    OdpowiedzUsuń