11/29/2014

Nieznajomy [32]

32/32
 
cr. VinluVinlu
Tytuł: Nieznajomy
Oryginał: Stranger
Autor: Shikamin
Tytuł rozdziału: Nieznajomy | oryginał: Stranger

Zamroziło mnie. Czas przyśpieszył, następnie zwolnił nieprzyzwyczajony do mojego irracjonalnego tępa bicia serca. To było tak, jakbym patrzył przez wizjer aparatu cyfrowego, wszystko inne tonęło we mgle, z wyjątkiem nieznajomego, który stał naprzeciwko. Wtedy nie wiedziałem co to było – co mnie do niego przyciągało – to mogły być jego długie rzęsy, które powiewały delikatnie, dosięgając jego rumianych policzków, a może to nieśmiały uśmiech, który narastał na jego ustach tak mnie zaintrygował. Być może jednak to były jego oczy – tak sądzę – jego przechwytujące wszystko oczy, które wydawały się przeczyć spójności, okolicznościom lub czasowi.
To nie była miłość od pierwszego wejrzenia. Nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia. I chociaż byłem cynikiem, a czasem nawet egoistą, to przyznałem, że na świecie są rzeczy ważniejsze niż ja – rzeczy, które w niewyjaśniony sposób są piękniejsze. I to było właśnie taką rzeczą.
– Sehun? – Odwróciłem się, patrzyła na mnie para błękitnych oczu. – Cześć – powiedziała.
Westchnąłem dyskretnie, świadomy tego co miało się zaraz rozegrać. – Przepraszam, czy my się znamy? – zapytałem tępo.
Szarpnęła głową w dół, wbijając spojrzenie w swoje diamentowe buty na wysokim obcasie. – Nie do końca… Czy, uhm…
Jej głos zamarł, kiedy do stolika podeszły jeszcze dwie, inne dziewczyny. Wydaje mi się, że spotkałem je już wcześniej, prawdopodobnie podczas poprzednich wesel taty.
– Sehun, dawno się nie widzieliśmy – jedna z nich otoczyła mnie ramieniem. Ściągnąłem brwi, próbując przypomnieć sobie jak mają na imię.
A potem był już natłok ust i mieszających się słów, wszyscy zawracali mi głowę, mówiąc tonem, który niewątpliwe nie był mi potrzebny do szczęścia.
– …pamiętasz jak spotkaliśmy się na wieczorze towarzyskim?
– …porozmawiać z tobą na osobności.
– …chcesz jeszcze jednego drinka?
– …garnitur leży na tobie zjawiskowo dobrze.
Starałem się przez chwilę wymusić u siebie uśmiech, unosząc kąciki moich ust najbardziej jak się da, w nienaturalny sposób. Ale po minucie bezradnego ściemniania, moje usta zaczęły być już zmęczone. To była jedna z tych rzeczy, których najbardziej nienawidziłem w imprezach – konieczności udawania, że właśnie bawisz się najlepiej w swoim życiu, kiedy tak naprawdę nie możesz się doczekać końca całego spotkania. Nauczono mnie języka kłamania, rekompensaty za niemożliwość dotrzymania towarzystwa, opanowałem też umiejętność pogaduszek, ale nie odzywałem się do nikogo zanim nie stwierdziłem, że ktoś jest interesujący. Prawdopodobnie, dlatego że ludzie, z którymi rozmawiałem zawsze czuli potrzebę zaimponowania mi, i ten ich wewnętrzny przymus za każdym razem sprawiał, że byli przegrani.
Ale nagle zjawił się ten nieznajomy, który nie odzywając się do mnie ani razu, już był niezwykle interesujący.
Przeniosłem mój wzrok na nieznajomego raz jeszcze i spostrzegłem, że jego oczy również patrzyły w moją stronę. To nie była chemia, tak jak to wszyscy mówią, ani chwila podziwu. Nie, to było powolne, stopniowe uczucie, które zaczęło się od krawędzi mojego umysłu, pożerając go w całości w nieśpiesznym, prawie bolesnym tempie. Jego oczy chłonęły wszystko dookoła, nawet zanim spotkały się z moimi. Ale gdy ogarniała mnie ich głębia, zaczęły być elektryzujące – absolutnie czarujące.
Patrzyłem jak jego kamienna twarz zalewała się czerwienią, potem pomarańczą, kolorami, o których nigdy bym nie pomyślał, że polubię. Szczękanie butelek i muzyka z oddali rozpłynęły się, kiedy moje brwi uniosły się do góry w czystym uznaniu. Opanowane spojrzenie nieznajomego przemieszczało się niepokojąco z prawej na lewa stronę, a jego powieki uroczo mrugały. Potem wziął pierwszy lepszy kieliszek szampana jaki mógł dostać się w jego ręce, o którym nawet nie wiedział, że najprawdopodobniej pochodzi z innego stolika, i wypił trunek szybkimi, zabawnymi łykami.  
To wywołało u mnie uśmiech, nieunikniony, prawdziwy uśmiech.
Spojrzał na mnie raz jeszcze, mój pozytywny wyraz twarzy nie chciał odejść. Nawet z daleka widziałem, że przez niego również przeszło to samo, porażające uczucie. Wiedziałem, że czuł się tak samo. Też był zahipnotyzowany.
Szybko odwrócił głowę w bok, zostawiając moje spojrzenie. Zaśmiałem się bezradnie – nie dlatego, że wydawał się być nieśmiały, ale dlatego że poczułem się nieuzasadnienie głupi, odczuwając smutek tylko dlatego, że jego oczy zostawiły moje. Nigdy nie byłem z tych, którzy potrzebowali dwa razy pomyśleć nad emocjami, ale w tamtym momencie zdałem sobie sprawę, że pragnę by nasze spojrzenia spotkały się raz jeszcze.
– Mówiłam, że mogę doprowadzić cię do śmiechu! – Dziewczyna z błękitnymi oczami poklepała mnie żartobliwie po ramieniu. Zostałem wyrwany z nieoczekiwanego transu. – Przepraszam? – spytałem niespodziewanie.
– Nikt nie lubi tego żartu – odezwała się inna dziewczyna.
– Sehun się śmiał – ktoś wtrącił – więc myślę, że ten żart był jednak zabawny.
Nacisnąłem koniuszek mojego nosa w nieskrywanej irytacji i mocno zacisnąłem oczy. – Czy wszystko w porządku? – Całkowicie inny, piszczący głos.
– Proszę mi wybaczyć – odpowiedziałem szybko i odwróciłem się w kierunku nieznajomego.
Ostrożnie przeszedłem przez salę, uważając, że dystans był zbyt duży, a przemierzenie go za długie. Myślałem nieco nad tym co chcę powiedzieć, albo zrobić i sam siebie zdumiałem, jak bardzo zwykły nieznajomy zauroczył mnie sobą. Spojrzałem w lewo, w prawo, po wszystkich tłoczących się dookoła okrytych srebrzystymi obrusami stołów ludziach. Mój wzrok przewędrował po wysokim, rozświetlonym przez kulę suficie, białych, kwiecistych dekoracjach, które mieniły się z każdej strony, czerwonym dywanie, który torował drogę w samym centrum sali. Ale nigdzie nie mogłem odszukać tej zniewalającej twarzy. Gorączkowo rozglądałem się we wszystkie strony, ale nieznajomy wciąż nie pojawiał się w zasięgu mojego wzroku.
Oparłem się o ścianę w słabo oświetlonym kącie i uśmiechnąłem się. – Co ty do cholery robisz? – mruknąłem do siebie ironicznie, zdając sobie sprawę, że właśnie spędziłem niekończącą się ilość minut szukając kogoś, kogo nawet nigdy nie spotkałem. Rozejrzałem się w dziwnym oszołomieniu i zauważyłem trzy dziewczyny ponownie wędrujące po sali. Westchnąłem przeciągle i zdecydowałem, że czas najwyższy się ukryć.
Wpadłem do środka ciemnej piwnicy na wino, wierząc, że to miejsce jest na tyle oddalone od sali, że nie usłyszę tych niezliczonych głosów i przeszywających kliknięć obijającej się porcelanowej zastawy. Szedłem na wprost łukowatych drzwi i oparłem się o nie. Zmrużyłem oczy, rozkoszując się wywarem wina o kontrastujących aromatach – owocowy skórki pomarańczowej od Chianti, zapach płatków róży od Pinot noir połączony z imbirowym wykończeniem od Cabernet. Degustacja wina jest nietypowa, inna, ponieważ delektujesz się smakiem wszystkimi twoimi zmysłami. Zaczyna się od zobaczenia koloru wina pod światłem, mieszając je, by poczuć jego konkretną woń, i w końcu degustacja, pozwalając mu odpocząć w twoich ustach chwilę przed skonsumowaniem. Ale najważniejszą częścią tego doświadczenia jest poczucie go – poczucie fali ciepłego wina, przelewającej się przez twoje ciało, delikatnej i aksamitnej.
Po kilku minutach niewzruszonego spokoju usłyszałem słabe, wywołujące wiatr lekkie i pośpieszne ruchy. Spojrzałem przez drzwi i zauważyłem jak przez mgłę zarys ludzkiego ciała przemieszczający się na oślep wśród zalewającej wszystko ciemności. Wypuściłem kolejne westchnienie, dochodząc do wniosku, że jedna z dziewczyn mnie dogoniła. Dotarła do drzwi, była w połowie odwrócona do mnie twarzą. Jęknąłem z niedowierzaniem: – Naprawdę poszłaś za mną aż tutaj?
Zaszczękałem zębami, kiedy odsłoniłem je, zadziornie się uśmiechając. Zawsze starałem się być miły. Ale starać się to taka skomplikowana sprawa. – Dam ci to czego chcesz. – Przyciągnąłem ją siłą za kark i nakłoniłem do powściągliwego z mojej strony pocałunku.
Zatrzymałem się, czoło oparłem o ciepłą skórę intruza. Moje ciało namawiało mnie, bym wyrwał się z tego słodkiego szoku i wrócił do rzeczywistości, bo pocałunek okazał się nie do końca być tym, czego oczekiwałem. Był zbyt niezdecydowany, za bardzo subtelny i sprawił, że znów musiałem pomyśleć dwa razy. Ale mimo to był pewny, jak gdyby nasze usta idealnie do siebie pasowały, jakby były nie mającym sobie równych połączeniem. Jeszcze raz zamknąłem swoje oczy, tonąc w zapachu, który zaczął się kłębić, przytłaczając tym samym zapach wina. – Kim jesteś? – Usłyszałem swój własny głos.
Nieznajomy próbował się opierać, i wiem, że powinienem pozwolić mu uciec, ale mój umysł był skonfundowany przez chwilowy areszt, w który sam się złapałem.
– Jestem nikim – odezwał się słabym głosem. – Kimś, kto szuka wyjścia.
Nieśmiały chichot otworzył mu usta, roznosząc się echem po wilgotnej piwnicy. I wtedy przez umysł przeszła mi szalona myśl. Ale przecież to niemożliwe. Nie wierzę w coś takiego jak przeznaczenie.
– Twoje imię? – wyszeptałem.
– Luhan – mruknął.
Luhan, nie wiedziałem dlaczego, ale to imię wywoływało u mnie uśmiech. – Przyjaciel pana młodego?
– Nie – odpowiedział nerwowo. – Żaden przyjaciel głupiego wynalazcy ekspresu do kawy.
Odrzuciłem głowę do tyłu i wybuchnąłem niepohamowanym śmiechem, przyciągając jego smukłą, drżącą sylwetkę bliżej do siebie. – Głupi wynalazca ekspresu do kawy? – Zaśmiałem się jeszcze bardziej. – To mój ojciec.
– Przepraszam, nie miałem na myśli… Chodziło mi o to, że ekspres jest głupi, nie wynalazca. To znaczy, nie… Nie głupi, tylko dziwny… Nie dziwny, tylko… Okej, dobra. Jestem nieproszonym gościem. Widzisz, moja siostra jest trochę szalona i zabrała mnie tutaj ze sobą i myślę, że zostałem przyłapany już drugi raz. Naprawdę powinienem już iść. Tak… Powinienem iść.
Oderwał swoje ciało od mojego, a ja instynktownie przyciągnąłem go z powrotem, jakby to była najbardziej naturalna rzecz. Jego dłonie opadły na moją klatkę piersiową i poczułem niewytłumaczalny dreszcz biegnący wzdłuż mojego kręgosłupa.
– Czy ty masz atak paniki? – droczyłem się z nim, ukrywając wrażenie jakie na mnie wywarł.
Jego dłonie wcisnęły się mocniej, sprawiając, że zacisnąłem wargi we frustracji.
– Nie. Po prostu szybko mówię, kiedy jestem zdenerwowany – wyjaśnił.
W moim umyśle było chaotyczne zamieszanie i wydawało się, że mózg zaraz przestanie funkcjonować, krzyczał, że chce tego chłopaka bliżej – ja chcę, by nieznajomy był bliżej. – Zauważyłem. – Udawałem opanowanego.
Nieświadomie, moja jedna ręka wciąż pozostawała na jego karku, druga zaś niepewnie gładziła jego plecy. Zapach jego oddechu roztaczał się wokół mnie, mieszając się z silnym smakiem alkoholu, mieszanką jagód i ciepłego dębu. Moje wszystkie zmysły wariowały, jakby były zbyt zdesperowane, aby uchwycić każdy moment, upewnić się, że nie ominą żadnego aromatu, najmniejszego dotyku. Czerń półmroku, w którym staliśmy sprawiała, że byłem jeszcze bardziej sfrustrowany. Czułem jak jego palce zmysłowo wędrują wzdłuż moich rąk, jakby były na miejscu, które poznały już wcześniej i, w ułamku sekundy, jego usta opuściło westchnienie.
– Co jest? – zapytałem.
– Myślę, że już cię widziałem – wyszeptał. – Stałeś przy stole z grupką dziewczyn. Biała koszula, rozmemłany krawat, brązowe oczy.
Wewnątrz mnie narastało pożądanie, powoli podwyższając temperaturę czerwonych krwinek w głębokim doznaniu, rozlewając je wewnątrz żył, jakby zmuszając mnie do przyciągnięcia go jeszcze bliżej. Nadal nie wierzę w przeznaczenie. Ale w tym momencie stwierdziłem, że to nie musi być deszczowy dzień, pokaz fajerwerków, czy też pełnia księżyca. To może być zwykła piwnica na wino, gdzie nie zagląda żaden promień światła, podczas spokojnego przyjęcia, gdzie brakowało jakichkolwiek oznak przeznaczenia – a jednak były. To musiało być przeznaczenie.
– Jesteś tym kolesiem w niebieskim polo, z dziewczyną w różowej sukni, która jak sądzę, jest twoją siostrą. – Udało mi się powiedzieć, chociaż walczyłem z grawitacją, powstrzymując się przed pojmaniem go, wzięciem go całego.
Ale jego przyciąganie było gorsze niż grawitacja. Zaśmiałem się delikatnie z mojej własnej głupoty, a potem bez ostrzeżenia obróciłem nieznajomego dookoła, przyszpilając go do zimnej ściany. – Obserwowałeś mnie – wyszeptałem, moje dłonie opierały się po bokach jego ciała, w pogotowiu, gdyby pomyślał o ucieczce. Nieumiejętnie próbował się wyrwać, choć wyglądało to raczej tak, jakby wcale tego nie chciał.
I to wywołało u mnie uśmiech.
Znowu.
Załamane promienie światła księżyca przesuwały się po jego twarzy, czyniąc go całkowicie widocznym. Te szeroko otwarte oczy w końcu ponownie spojrzały w moje, a ja poczułem jakbym właśnie był pod wpływem alkoholu. Mój wzrok opadł na jego zwilżone wargi, a moje serce z impetem wcisnęło hamulce, brnąłem w dół jego intrygującej linii gardła i—
Pieprzyć to.
Nachyliłem nisko głowę i ująłem jego rozgrzane usta, które pozbawiły mnie zdrowego rozsądku. Dopasowywałem je do swoich powoli, upajając się ich miodowym smakiem. Nie miało znaczenia jak wiele win smakowałem w swoim życiu, nawet te najdroższe nie mogły się równać smakowi tego pocałunku, ciepłu jakie rozprzestrzeniał. Mój uścisk wokół niego zacieśnił się, a on wcale tego nie przerywał. Za każdym razem, kiedy moje usta opuszczały go, nawet na mniej niż sekundę, krzyczało we mnie najbardziej palące ze wszystkich pragnienie.
Stanął na palcach, otaczając mnie ramionami, ciągnąc w stronę niewyobrażalnej żądzy. Jęknąłem bezwstydnie i przywarłem do jego ciała. Mój język nakłaniał go, ślizgając się tam i z powrotem, by rozsunął swoje wargi,  a kiedy rozwarł je, wcisnąłem się w upojny smak jego niebiańskich ust. Już nie wiedziałem kto oddychał czyimi westchnieniami, ale zdecydowałem się o to nie troszczyć, umysł wybitnego geniusza najwyraźniej w tym momencie się wyzerował. W mgnieniu oka uniosłem jego koszulę, moje palce przemieszczały się po jego nagiej piersi, giętkim kręgosłupie. I poczułem, że zadrżał w taki sam sposób, w jaki ja wcześniej sam drżałem.  
– Stop – powiedział na bezdechu.
Nie.
– Co? – odpowiedziałem ochryple.
– Naprawdę powinienem iść… – mruknął. – Moja siostra czeka.
Nie.
– Powinieneś, huh? – Zacisnąłem dłonie w pięści, próbując się powstrzymać przed zrobieniem czegoś w przypływie emocji.
Westchnął. – Tak. Powinienem.
Nie.
– W porządku – powiedziałem, chociaż moje zaciśnięte dłonie nie zelżyły uścisku.
– Okej – rzucił.
Ale nie mogłem się ruszyć. I on też.
Nie rób tego, Sehun, mówił mój wewnętrzny głos.
Ale pozbawiłem go oddechu, to byłoby niesprawiedliwe, gdybym mu go nie oddał. Bez namysłu, uniosłem go szybko, przyciskając do ściany, kiedy jego dłonie zaciskały się na mojej szyi. Zatopiłem moje usta w jego, rozpływając się w zmysłowym pocałunku, który zniszczył to co nas powstrzymywało. Z jego ust wydobył się jęk, kiedy ustami przesuwałem po gorącej skórze szyi, potem wzdłuż linii kuszącej krtani i— Nie umiem wyrazić tego słowami. Mój żołądek napełniła płynna sensacja i zdałem sobie sprawę, że nie ma już żadnych ograniczeń, które mogłyby mnie krępować – pieprzyć ubrania, pieprzyć grawitację.
Rozpiąłem guzik jego koszuli, kiedy jego nogi owinęły mnie na wysokości bioder. Pogłębiłem nasz pocałunek, jakbym spędził cały dzień pod wodą i ciepło tlenu było tylko i wyłącznie w naszych połączonych ustach. Jego drżące dłonie odpoczywały ułożone na mojej twarzy, podczas gdy wargami znaczył moją szyję, sprawiając, że niespodziewanie się zawahałem.
Kurwa.
– Pieprzyc to – powiedziałem. Podniosłem go i przeniosłem przez pomieszczenie, nie odczuwałem żadnej różnicy w odległościach. Usadziłem go na beczce wina, moje nieświadome okrzyki przeklinały najbardziej impulsywną, najbardziej nieprzewidywalną i całkowicie nietypową rzecz, jaką zamierzałem zrobić. Ale nie było mowy, że pozwolę nieznajomemu odejść, nie teraz. Wbrew mojej woli, palcami zawędrowałem do guzika jego jeansów, z nieodpartym pragnieniem zerwania ich z niego. Niski jęk zadrżał na moich ustach, kiedy gwałtownie ściągnąłem z niego ubranie, pożądanie wysyłało fale zapału, które przebiegały przeze mnie jak uderzenie błyskawicy. Moje uszy próbowały zablokować resztę tych irytujących dźwięków – rozmów, hałasów, kroków. W tym momencie dostrzegłem, że nic i nikt wcześniej nie przykuł mojej uwagi na dłużej niż sekundę, z wyjątkiem tego nieznajomego – który nie tylko mną zawładnął, ale również mnie uszczęśliwił, oczarował i omamił do tego stopnia, że nawet geniusz byłby zbyt oszołomiony by móc to wyjaśnić.
– Ktoś idzie – ostrzegł. – Stop.
Nie. – Nie mogę – przyznałem szczerze.
Ale poczułem jego ruch, jak wydostaje się z mojego objęcia.
Nie.
– Cholera! – Uderzyłem w coś pod ręką w gniewie i frustracji.
Zdezorientowany przez ilość irracjonalnych odczuć, do których przymusił mnie nieznajomy coś sobie uświadomiłem. Ująłem jego twarz, swoim gorącym oddechem dosięgał mojej rozgrzanej skóry. – Nigdy nikogo o to nie zapytałem – wyszeptałem – ale czy możesz pójść ze mną?
– Gdzie?
Zacisnąłem powieki. Zawsze wiedziałem jak smakuje uczucie bycia potrzebnym. Ale nie miałem zielonego pojęcia na temat tego, co to znaczy potrzebować.  To nie było coś czego chciałem, albo miałem na to ochotę. To była nagląca potrzeba. – Gdziekolwiek – odpowiedziałem.
– Nawet nie znam twojego imienia. – Słodki śmiech wydobył się z jego ust i przez chwilę myślałem, że zapomniałem swojego własnego imienia.
Przeciągnąłem kciukiem po jego wardze i znowu obdarzyłem go pocałunkiem, subtelny smak spowijał mnie absolutnym upojeniem. – Sehun – wyszeptałem, wiedząc, że i tak nie ma znaczenia, czy odmówi, porwałbym go, gdybym musiał. – Mam na imię Sehun.

♥•♥•♥•♥•♥•♥•♥•♥•♥•♥

Chianti – wino włoskie, intensywnie czerwone, wytrawne
Pinot noir – odmiana czerwonej winorośli, którą uprawia się w Burgundii (Francja)
Cabernet ­– najbardziej znany, klasyczny szczep winorośli czerwonych, najczęściej wykorzystywany do produkcji win w Bordeaux (Francja)

K o n i e c .
Zaczęłam z 4 obserwatorami w dniu 22.01.2014 i skończyłam dzisiaj (29.11.2014) z 85 obserwatorami. Chciałabym bardzo mocno podziękować wszystkim, którzy czytali, dodawali mi siły i komentowali. Przebrnęliśmy przez całą historię z mniejszymi i większymi problemami, ale udało się. Pewnie gdyby nie wy i wasze ciepłe słowa nie skończyłabym tego. Dlatego jeszcze raz bardzo, ale tak bardzo, bardzo dziękuję przede wszystkim tym, którzy komentowali, bądź pisali na asku, czy też twitterze. Gratuluję wam, że potrafiliście wytrzymać ze mną i moimi „przecinki w złych miejscach”. XDD Przyzwyczaiłam się do tego Stranerowego świata i będzie mi brakowało stanowczego Sehuna i emocjonalnego Luhana. (Co za pech, że nie mamy książki z dodatkowymi 2 bonusami </3) Mam nadzieję, że się wam podobało i zostaniecie ze mną na inne tłumaczenia, które też was tak pochłoną jak Stranger. (Boże nie umiem pisać takich „wystąpień” >.<)
A tym czasem żegnam się z wami znowu na dłuższą chwilę, bo aż do 19.12.2014. (Dobra, znając życie i tak dodam coś wcześniej, bo nie wytrzymam.) Jeszcze raz dziękuję wszystkim z całego serduszka! ♥ Życzcie mi teraz tylko lepszych ocen i wykaraskania się z zagrożenia z matmy </3.


Kocham was mocno!


Oh Pauline®

15 komentarzy :

  1. Buuuuuu! Czemu to takie jest? Dlaczego ten fik jest taki perfekcyjnie zajebisty? Nie umiem... po prostu nie umiem nic sensownego? Jestem zgniata za każdym razem i mam ochotę schować się z moimi ff, nawet jeśli to tłumaczenie. Koooocham to! I chociaż hunhana tak bardzo nie shipuje, to ten. ficzek jest jednym z moich ulubionych. Był był perfekcyjny, perfekcyjnie przetłumczony. Ja teraz czyham na kolejne tłumaczenia z pod twojej ręki. Jesteś najlepsza!
    Życzę ci dużo czasu i jak najlepszych ocen. Szkoła zabija!
    Miś Yogi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda ze to koniec i nie ma żadnych bonusów :( Ja tak kocham hunhan <3 😍😍😍😍😍 Ale co tam jest jeszcze drugie ff ale i tak to bylo najlepsze ❤❤❤ Juz czekam co dalej bd tulmaczyc oby hunhan <3 Nooo Powiezenia w szkole tez mam zagrożenie z matmy horror :( Nie lubię matmy :( Do dupy :( Ale Powodzenia <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam Stranger od samego początku do samego końca z zafascynowaniem, które rosło z każdą następną częścią. Ale ta fascynacja nie dotyczyła samego opowiadania, ale też ciebie, za tą wytrwałość i zapał.
    Jak dotąd jest to mój ulubiony fanfik i strasznie mi przykro, że to już koniec.
    Odwaliłaś kawał naprawdę dobrej roboty i niesamowicie podziwiam podziwiam cię za wytrwałość w tłumaczeniu tak długiej serii. W ciągu tych wszystkich rozdziałów strasznie się poprawiałaś, udoskonalałaś to wszystko i gratuluję bardzo gorąco.
    Ja sama również ci dziękuję za ucieszenie polskiego fandomu tłumaczeniem tego cudownego fanfika. Życzę powodzenia w nauce i dobrych ocen, no i czekam z niecierpliwością aż wrócisz do nas z nowymi tłumaczeniami. ♡

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakoś mi smutno! Pokochałam świat strangera i czuję się jakbym czytała ostatnią część Pottera... Ale pocieszam się tym, że zawsze mogę wrócić i zacząć czytać jeszcze raz :)
    Bardzo dziękuję za tłumaczenia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam "Stranger" z zapartym tchem. Nie wyobrażasz sobie, jak z utęsknieniem czekałam na kolejny rozdział. Ta opowieść ma w sobie coś, i właściwe przez to "coś" nie mogłam darować sobie opuszczenia choćby jednej części. Jestem ci wdzięczna za czas, który poświęciłaś tłumacząc "Stranger". Dziękuję! Bez ciebie, czytając po angielsku, pewnie nie zrozumiała bym dogłębnie tego opowiadania. Jesteś mistrz! Czekam na dalsze tłumaczenia! A tymczasem, co tam z matmą? Ja mam pięć jedynek i zero szansy na poprawę. A tu klasa maturalna! Widać, że human^^
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  6. Stranger to dla mnie jeden z najlepszych hunhanów ever forever ;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;; Dziękuje że dzięki Tobie mogłam poznać tego ficka, przez to, jeżeli to w ogóle możliwe, kocham hunhany jeszcze mocniej <33
    Pamiętaj, jesteś najlepsza i wszyscy cię mocno kochamy <3 Także powodzenia w szkole i wróć do nas jak tylko będziesz mogła ^^ Hwaiting~!

    OdpowiedzUsuń
  7. No i nadeszła ta chwila... zakończenie :( Pokochałam to opowiadanie od pierwszego rozdziału, bardzo ale to bardzo Ci dziękuję za tłumaczenie, za twoją prace i za czas który na to przeznaczasz. DZIĘKUJĘ. Nie wiem co by tu jeszcze napisać poza tym, że będę tęsknić za tym opowiadaniem. No, ale zawsze mogę go przeczytać ponownie, a potem jeszcze raz i jeszcze raz hahaha :3 

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Minęło 7 lat odkąd pierwszy raz przeczytałam to opowiadanie.. co jakiś czas do niego wracam z ogromnym sentymentem. Jeśli przez tyle lat wciąż je kocham.. czy to nie jest prawdziwa miłość?😂❤
      Wciąż niezmiennie dziękuję Ci autorko tego bloga za twoją prace i dzielenie się tak cudownymi historiami. Dziękuję❤

      Usuń
  8. Kocham ten moment kiedy komentarz się nie dodaje ugh.. :/
    Tak mimo sobie wszystko przypomnieć, jak to wszystko się zaczęło xD ( i w tym momencie miałam ochotę napisać, że zaczęło się tak nie pozornie, ale chyba jednak nie mogę po tej akcji w winiarni xD) i to jeszcze z perspektywy Hunniego.
    Jejku czuję taką pustkę teraz,no wiesz to tak samo jak się kończy serial albo książkę :c szkoda, że nie ma więcej ale zawsze można wrócić xD i ja to zrobię! Na pewno!
    Chciałam Ci podziękować, że włożyłaś w to tyle pracy, bo spójrzmy prawdzie w oczy, nie musiałaś tego tłumaczyć, ale to zrobiłaś, dlatego dziękuję! *^*
    Hwaiting! :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Jejku. Popłakałam się. Byłam z historią ponad pół roku i jakoś trudno mi uwierzyć, że to koniec. Pamiętam jak zarwałam noc, by dokładnie poznać 12 pierwszych rozdziałów. Ta historia miłości na zawsze pozostanie w moim sercu, więc dziękuję. Dziękuję za to, że cierpliwie tłumaczyłaś każdy rozdział, shot czy odrębne opowiadanie. Każde mnie zachwyca. Zachwyca mnie też to, że przekazujesz dalej tak piękne historie. Nie musisz, ale chcesz. Jesteś wspaniała i dziękuję jeszcze raz. Kc ps HunHan na zawsze

    OdpowiedzUsuń
  10. Długo się zbierałam, żeby Ci to skomentować, ale coś Ci opowiem! x"D Pamiętam jak jechałam autobusem do szpitala na zastrzyk. To chyba było w lato. I Ty wtedy dodałaś rozdział. Cieszyłam się jak dziecko. Przeczytałam go całego w autobusie. Gorzej, że przegapiłam przystanek. Ale potem, jak już byłam w szpitalu, to w ogóle się nie bałam, bo byłam naładowana hunhanami! I to dzięki Tobie. Także dziękuję. Nie mogę sobie nawet wyobrażać ile pracy w to wszystko włożyłaś. Tłumaczenie wbrew pozorom nie jest takie łatwe. Cieszę się, że jako czytelnik, byłam częścią Twojej ciężkiej pracy.
    Mam nadzieję, że wciąż będziesz nam hunhany tłumaczyła. Ale! Najpierw nauka i matura, pamiętam! I muszę Ci wysłać na święta tą kartkę z sehujem x"D

    OdpowiedzUsuń
  11. Mimo że mim otp jest Baekyeol, to to opowiadanie mogę ustawić na podium razem z moimi kochanym Baekyeolowymi ficzkami ♥ przeczytałam je dosłownie jednym tchem... początek średnio mnie zaciekawil, ale kilka rozdziałów później... whoa ♥ dziękuje ci ogromnie, że nie poddalas się i go przetlumaczylas, znam 4 blogi z tłumaczeniami ff o exo i po przeczytaniu większej części twojego, stwierdam że jesteś moją ulubioną tłumaczką, naprawdę. Fighting!

    OdpowiedzUsuń
  12. Już nie pamiętam kto, ale ostatnio ktoś na twitterze wspomniał o "Stranger" a że ja mam teraz ostrą fazę na czytanie wszystkiego co już czytałam i stwierdziłam, że dobre, to wróciłam i o matkoo xD Jakie to opowiadanie jest zajebiste! Jak skończyłam to czytać za pierwszym razem to myślałam, ''jeju nigdy nie zapomnę, co tu się działo'' a Ci powiem, że nie licząc pierwszych seksów i tym, co zrobiła Lily i ich spotkania w windzie to niczego nie pamiętałam, np o akcji z bitą śmietaną ( myślałam, że tam zdechnę xDDD) o sierocińcu, normalnie dziura w pamięci i przez to czytało mi się jakbym tego nigdy na oczy nie widziała. Takie cudowne uczucie przeżywać to wszystko jeszcze raz. SEHUN W TYM OPOWIADANIU TO PIERDOLONY IDEAŁ, JEŻELI CHODZI O MATERIAŁ NA FACETA. Jak czytałam to za pierwszym razem to skupiałam się głównie na tym jak reagował na to wszystko Luhan, a teraz bardziej na to, co robił Sehun i matko ;-; Powiedz, gdzie ja mogę takiego znaleźć. Chcę. >>>>>>
    Czysta perfekcja, tyle emocji, kocham to </3
    No, więc jeszcze raz dziękuję, za przetłumaczenie tego dzieła, bo mimo że z moim angielskim lepiej (czego nie robi się dla hunhana xd), to tak dobre opowiadania jak te czyta się na prawdę miło po polsku, więc dziękuję! :3 I życzę weny w tłumaczeniu reszty ficzków. ^-^

    OdpowiedzUsuń
  13. Choć przetłumaczyłaś ten tekst już dawno to i tak postanowiłam skomentować.. po prostu taki mam zwyczaj xD
    Podobno tłumaczenia z angielskiego nie są proste, ale jak dla mnie Ty poradziłaś sobie świetnie!
    Uwielbiam Sehuna w tym opowiadaniu! Żeby walczyć aż tak długo i zacięcie!
    To opowiadanie jest perfekcyjne i nie tylko dzięki autorce, ale szięki Tobie :D
    Powodzenia w dalszym tłumaczeniu ^^

    http://cnbluestory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń