cr. VinluVinlu |
Tytuł: Nieznajomy
Oryginał: Stranger
Autor: Shikamin
Tytuł rozdziału: Whoosh | oryginał:
Whoosh
Kiedy
dotarliśmy przed jego dom wciąż sobie dogryzaliśmy. Z jego ręką splecioną razem
z moją, rozsunął bramę. Przed nami stał mężczyzna z przerażającym nastawieniem,
jego bezlitosne spojrzenie z Sehuna przeszło na mnie, zmieniając się w
całkowite zdziwienie, kiedy zauważył nasze złączone dłonie.
Poczułem
jak dłoń Sehuna staje się zimna, kiedy patrzyłem w przód całkowicie
sparaliżowany.
–
Tata – powiedział Sehun z niedowierzaniem.
Nastąpiła
długa cisza, podczas której pan Oh wysyłał nam przeszywające, oskarżycielskie
spojrzenie.
–
Idź do środka, Luhan – powiedział cicho Sehun.
Poszedłem
w stronę drzwi wejściowych, mijając wściekłego pana Oh, bałem się, że mógłby
mnie pociągnąć, albo powstrzymać przed opuszczeniem tej sceny, ale pomimo
emanujących od niego wibracji złości, był zbyt skupiony na Sehunie by się
mną martwić. Chociaż wszystkie moje nerwy krzyczały abym uciekał i gdzieś się
schował, to nie ma mowy żebym spuścił Sehuna z oczu. Osunąłem moje trzęsące się
ciało za łukowatym wejściem i czekałem aż groźny chaos zacznie się rozwijać,
gotowy by w każdej chwili wkroczyć do akcji.
Słowa
jego ojca wyszły w pośpiechu:
–
Wyjaśnij mi Sehun— Powiedz- Powiedz mi— Dlaczego z nim jesteś? – Słowa
przepływały przez jego zaciśnięte zęby, gdy wybuchła w nim nagła wściekłość. –
Czy to dlatego właśnie odwołałeś zaręczyny? Dla faceta?
–
Tak – zaczął stanowczo Sehun – planowałem powiedzieć ci o tym jak tylko
zakończy się projekt Ulsan. – Nie słyszałem żeby głos Sehuna drżał, nie
dostrzegłem też żadnego strachu w jego postawie. – Jestem z Luhanem –
zadeklarował zdecydowanie.
–
Ty— Niech to szlag trafi! – Pan Oh zacisnął dłonie w pięści, jego grzmiący głos
w jednej sekundzie stał się głośniejszy. – Czyś ty oszalał? Nie jesteś sobą,
Sehun. Co w ciebie wstąpiło? To właśnie z tego powodu rzuciłeś pracę? Straciłeś
rozum! Okryłeś się hańbą! – Wykonał gniewny oddech. – Natychmiast to zakończ!
Wróć do biura jutro z samego rana i—
–
Nie zniszczę tego, tato – odszczekał Sehun. – Nigdy.
–
Nigdy? – Jego ojciec powtórzył z niedowierzaniem. – Co? – Zaśmiał się
cynicznie. – Czy chcesz mi właśnie powiedzieć, że umrzesz, jeśli nie będziesz
mógł być z tą osobą?
–
Nie, tato – odparł – nie umrę. Muszę żyć – żyć do końca moich dni, odzyskując
go.
Moje
ciało całkowicie znieruchomiało na słowa Sehuna.
– Czy
ty się w ogóle słyszysz? – Pan Oh był tak rozwścieczony, że znajdująca się pod
nim ziemia mogła pęknąć. – Podjąłeś najgorszą z możliwych decyzji! Nie jesteś
teraz o zdrowych zmysłach! On jest facetem, na miłość boską, Sehun!
–
Nic co powiesz nie odsunie mnie od niego – odpowiedział. – Nigdy cię o nic nie
prosiłem, tato. Zawsze robiłem wszystko co kazałeś. Nigdy nie podważałem
twojego zdania. Luhan jest moim wyborem, jedyne o co cię teraz proszę, to żebyś
mi zaufał.
–
Pomyślałeś kiedykolwiek o tym co pomyślałby twoja matka, gdyby wiedziała co
robisz?
–
Nie wciągaj w to mamy – odparował. – Jedyną rzeczą w mojej głowie jest Luhan.
Jedyną rzeczą, na którą kiedykolwiek będę patrzył, jest Luhan. Byłoby mi
przykro, gdybyś nie mógł tego zaakceptować. Ale nie zmienię mojego zdania.
–
Zabiorę ci wszystko jeżeli z nim będziesz – zagroził ponuro pan Oh.
–
Moim wszystkim jest Luhan – i nie odbierzesz mi go. – Sehun rozsunął bramę,
otwierając ją na oścież. – Przepraszam cię tato, ale będę musiał cię poprosić o
opuszczenie tego miejsca.
Spojrzenie
jego ojca mogło palić.
–
Powinieneś się wstydzić.
Szczęka
Sehuna zacisnęła się i rozbiło mnie od środka.
–
To jest mój dom, tato – zakomunikował zwięźle – więc proszę, wyjdź.
–
Jeszcze nie skończyliśmy – syknął jego ojciec, zanim przeszedł przez otwartą
bramę, zostawiając plamę gniewu i wściekłości na cemencie, gdzie stał. Sehun
mocno zatrzasnął bramę i zatrzymał się na bolesną chwilę zanim poszedł w moją
stronę. Od razu gwałtownie otoczył mnie rękoma. Zamknąłem swoje oczy w geście
poddania, ściskając materiał jego koszulki, czując wyrzuty sumienia.
–
Tak mi przykro, że musisz przechodzić przez to wszystko... – mruknąłem.
– A
mi nie. – Ujął moją twarz. – Chcę być z tobą.
Stanąłem
na palcach i przycisnąłem moje usta w bezinteresownym pocałunku do jego.
–
Ja też chcę być z tobą.
Jeszcze
raz przyciągnął mnie do siebie, obejmując mnie jakby trzymał ostatnią rzecz
jaką miał.
–
Myślę, że potrzebuję piwa – uśmiechnąłem się w jego klatkę piersiową.
–
Myślę, że ja też.
Zastanawiałem
się, jak w dalszym ciągu mogę się uśmiechać. Wszystko się sypało – Sehun został
zwolniony, Jae Sun zawieszony, Pan Lee okradł rodzinną firmę, pan Oh dowiedział
się o nas, gorzej po prostu być nie mogło. Uświadomiłem sobie, że jedyną rzeczą
umożliwiającą nam przebrnięcie przez to wszystko było to, że mieliśmy siebie
nawzajem. Myśląc o wszystkich przeszkodach przed nami stojącymi, oblał mnie
niezaprzeczalny strach, ale patrząc na niego, jak bardzo był zdeterminowany w
walce o nasz związek, byłem przekonany, że cokolwiek się stanie, przebrniemy
przez to.
Atramentowa
ciemność nieba była tak samo mroźna jak powietrze, kiedy razem z Sehun
usiedliśmy obok siebie na werandzie. Wziął ze sobą koc ze swojego pokoju i
przykrył nim moje wątłe ciało. Popijałem z lodowatej, metalowej puszki,
pozwalając by ciepło piwa ukoiło moje nerwy.
–
Żałujesz? W sensie, że mnie wybrałeś? – odważyłem się zapytać.
–
Nie, Luhan-ah... – złapał mnie za dłonie i spojrzał na mnie. – Jedyną rzeczą
jakiej żałuję, to nie wybranie ciebie wcześniej. Mówiłem ci, podjąłem decyzję
tamtej nocy i nigdy jej nie zmienię.
Przez
chwilę się wahałem, ale zdecydowałem, że trzeba to powiedzieć.
–
Wiem o twojej mamie... – wyszeptałem. – Hee Jin mi powiedziała.
Sehun
oderwał ode mnie swój wzrok i przez chwilę myślałem, że powiedziałem coś złego.
–
Przepraszam, że dowiedziałeś się o tym od kogoś innego...
–
To nie tak... – nacisnąłem. – Ja tylko— Nienawidzę tego, że robisz to przeze
mnie. Ja— – motałem się – czuję się, jakbym rujnował całe twoje życ—
–
Nie mów tak – przerwał mi szybko. – Jeśli mnie zostawisz, to, zrujnuje moje
życie. Nie pozwól, by takie myśli tobą zawładnęły. Jeżeli ty sam w nas nie
wierzysz, to po jaką cholerę przed chwilą pokłóciłem się z moim tatą?
–
Sehun, ja—
–
Mój tata jest nadal moim tatą, moja mama nadal moją mamą – mój szacunek i moja
miłość do nich nigdy się nie zmieni. Ale spędziłem większość mojego życia na
robieniu wszystkiego co sprawiłoby, że byliby szczęśliwi. Teraz nadeszła moja
kolej bym odnalazł szczęście. I odnalazłem je, w tobie – wyrzucił z siebie. –
Więc nie waż się myśleć nawet przez sekundę, że którykolwiek z nich, cokolwiek
co by powiedzieli może zmienić moje zdanie na twój temat. – Odwrócił się do
mnie energicznie. – Mówiłem ci, od kiedy jesteś ze mną, to jesteś ze mną. Kiedy
mówisz rzeczy takie jak te, ranisz mnie. Kiedy pozwalasz im zaprzątać swój
umysł, ranisz mnie. Ostatnie czego oczekuję, to że uwierzysz mi że nie pozwolę
zrobić im niczego, co zniszczyłoby to, co mamy.
Nie
wiedziałem co mam powiedzieć, ale Sehun zrobił to za mnie. Wystarczył zaledwie
mały wybuch wyjaśnień z jego strony, i czułem się lepiej, jakbym mógł stoczyć
walkę z całym światem.
Jedyne
co mogłem zrobić, to uśmiechać się z ulgą.
–
Luhan, nie powiedziałem tego po to żebyś ty się teraz uśmiechał – stwierdził
nagląco. – Czy ty mnie w ogóle słuchasz?
Mój
uśmiech zamienił się w błogi śmiech, kiedy pokręciłem głową.
–
Myślałem tylko o tym, co takiego wspaniałego zrobiłem w moim poprzednim życiu,
że skończyłem teraz na spotkaniu kogoś tak perfekcyjnego jak ty?
Zamknął
swoje oczy w mentalnej porażce.
–
Idę na całość, otwieram przed tobą moje serce, a ty po tym zachowujesz się
uroczo i rozkosz—
Bez
ostrzeżenia usiadłem na jego kolanach i przyłożyłem moje usta do jego.
–
Nigdy nie zerwiemy – wyszeptałem.
–
Nigdy – powiedział, zanim raz jeszcze całkowicie zniszczył dzielącą nas
przestrzeń. Pomimo wątpliwości, oceny ludzi wokół nas, postanowiłem pozostać
głuchy na wszystko, poza głosem Sehuna, być ślepym na wszystko inne, oprócz
jego działań, nieczułym na jakiekolwiek uczucia, z wyjątkiem mojej miłości do
niego. Ktokolwiek powiedział, że szczęście to nasz własny wybór, miał rację, a
mężczyzna, którego kocham wybrał mnie.
Nie
powinienem iść do pracy, dobrze o tym wiedziałem i Sehun też. Przez godzinę
próbował mnie zatrzymać, zmuszając do wzięcia go do Adze jako towarzysza.
Prawdopodobnie nie mógłbym tolerować zniewag i obelg jego ojca skierowanych w
stronę Sehuna przez nawet sekundę, i jeżeli wczorajsza noc coś udowodniła, to,
to że nasz związek jest silniejszy niż sobie to wyobrażałem. Nic, nawet jego
ojciec nie wpłynie na nasze uczucia. Pan Oh wezwał mnie do swojego biura zaraz
po tym jak wszedłem do własnego, i chociaż część mnie była zaniepokojona,
spotkałem się z nim z nowo odnalezioną determinacją.
–
Usiądź – powiedział spokojnie. Ale to nie było zaproszenie, to był rozkaz.
Od
krzesła nie oddzielał mnie nawet centymetr, kiedy uderzył naprzeciwko mnie
grubą kopertą. Dreszcz zawstydzenia i szoku wśliznął się we mnie, kiedy zdałem
sobie sprawę co to takiego.
–
Myślałem, że takie rzeczy dzieją się tylko w dramach – powiedziałem i cały się
spiąłem. – Nie zgadzam się.
Zakręcił
kostkami lodu w swojej whiskey, którą trzymał i w przeciwieństwie do ostatniej
nocy jego postawa była zbyt spokojna, zbyt zadowolona, jakby wiedział, że już
wygrał.
–
Ile? – zapytał entuzjastycznie.
–
Jestem pańskim księgowym, proszę pana – sprostowałem – i wiem ile warta jest
pańska firma. I nawet jeżeli sprzedałby pan swój interes dziesięć razy, to i
tak to nie będzie wystarczające, by odsunąć mnie od pańskiego syna.
Po
tym jego pogoda ducha wyblakła.
–
Jeżeli zależy ci na moim synu, zostaw go i przestań mu rujnować życie.
–
Przepraszam, pana – starałem się uspokoić mój głos – ale Sehun powiedział mi,
że wolałby nie mieć nic, jeżeli nie miałby mnie. Jeżeli go zostawię, wtedy
zrujnowałbym mu życie.
Pan
Oh uderzył szklanką w blat biurka.
–
Jesteś zwol—
–
Odchodzę – przerwałem szybko i wstałem, drżąc. – Szanuję pana nie dlatego, że
jest pan ojcem Sehuna, ale dlatego, że on patrzy na pana jakby był pan zarówno
jego matką i ojcem – przełknąłem – ale jeśli miałbym nauczyć się czegoś od
pańskiego syna, to zawsze walczyć o swoje uczucia. Staraliśmy się zaprzeczyć
temu co nas łączy zbyt długo, i zbyt dużo już wycierpieliśmy, nie zamierzam z
niego zrezygnować.
Zatrzasnąłem
za sobą drzwi i wybiegłem z budynku, nie zorientowałem się nawet, że moje
dłonie zdążyły już spuchnąć przez desperackie zaciskanie ich w pięści. Jedyną
rzeczą jaką chciałem po tym zrobić, to go zobaczyć. I nigdy nie byłem bardziej
szczęśliwy, kiedy zauważyłem jego Jaguara, z nim, opierającym się o karoserię,
jego dłonie wciśnięte były w kiszenie. Dostrzegł mnie i w mgnieniu oka znalazł
się przy mnie.
–
Wszystko w porządku? – Chwycił moje dłonie.
–
Mówiłem ci żebyś tutaj nie przyjeżdżał. – Wysiliłem się na uśmiech. – Jesteś
taki uparty.
–
Wracajmy do domu – powiedział, prowadząc mnie do samochodu. Usiadłem w środku,
czując jak zimna skóra wstrząsa moim drżącym ciałem. Każdy mój nerw chciał
krzyczeć, płakać. Pochylił się, by zapiąć mój pas, a kiedy to zrobił
przesunąłem moimi dłońmi po jego szyi, chowając w zagłębieniu moją twarz.
Zamarł, kiedy usłyszał ciche łkanie uciekające z moich ust, moje ramiona
falowały, gdy bez powodzenia próbowałem kontrolować łzy.
Z
wściekłością płonącą w jego oczach, przesunął kciukiem po moim policzku, łapiąc
każdą łzę, która chciała spłynąć.
–
Co ci do cholery powiedział? – Uderzył w kierownicę jednym, mocnym ruchem. –
Kurwa! – zawarczał.
Odwrócił
się w stronę drzwi.
–
Sehun, przestań – powiedziałem łamiącym się głosem – nic mi nie powiedział...
Ja tylko— Czuję teraz tak dużo, bo chcę o ciebie walczyć tak bardzo i- i nie
wiedziałem, że potrafię, aż do dzisiaj. – Ocierałem zawzięcie spływające łzy. –
Płaczę, bo jestem szczęśliwy, że jestem z tobą... Bo jestem szczęśliwy, że nic
nas nie rozdzieli.
Przez
kurtynę łez widziałem jak z wahaniem puszcza klamkę, przeczesał moje włosy i
przysunął swoje czoło do mojego.
–
Nie dopuszczaj do siebie niczego, co będzie ci próbował wmówić, okej?
–
Jedyną osobą jaką do siebie dopuszczam, jesteś ty – wyszeptałem.
Pocałował
moje powieki i przyciągnął do siebie.
–
Proszę, przestań płakać – zabłagał. – Pojedziemy do domu, zjemy obiad i
porozmawiamy o czymś przyjemnym, a potem razem pójdziemy spać, obudzimy się i
spędzimy wspólnie resztę dnia. Następnie będziemy tak robić w kółko... więc
proszę, przestań płakać.
Pokiwałem
głową i pogłębiłem sposób w jaki stykały się nasze ciała.
(włączcie
31. na playliście, pliss ♥)
Mrugając,
otworzyłem oczy, niebo było już pomalowane elektryzującym granatem. Wyciągnąłem
rękę na drugą stronę i spostrzegłem, że nie było przy mnie Sehuna. Wysunąłem
się spod kołdry i zobaczyłem notatkę, która mówiła:
Po
prostu wyszedłem, zadzwoń jak się obudzisz.
ZADZWOŃ.
ZADZWOŃ.
Zaśmiałem
się, widząc ostatnią linijkę, i śpiące wspomnienie jego osoby gładzącej moje
ramiona kiedy zasypiałem pojawiło się w moim umyśle. Podniosłem telefon i
kliknąłem w ostatnio wykonane połączenie, w rzeczywistości, jedyne połączenie
jakie było w moim rejestrze, a jego głos rozbrzmiał wesoło.
–
Wstałem – powiedziałem leniwie.
–
Możemy się spotkać przy drzwiach wejściowych? – zapytał w zaciekawiający,
namawiający sposób.
–
Okej, już idę – powiedziałem.
–
Nie rozłączaj się – dodał szybko, a ja zacząłem się zastanawiać o co mu chodzi.
Po
cichu wyszedłem z sypialni i zamknąłem za sobą drzwi.
–
Pięć – wyszeptał.
–
Co?
–
Po prostu idź dalej.
Zszedłem
po schodach.
–
Cztery – powiedział.
Na
mojej twarzy pojawił się uśmiech, kiedy dotarłem do salonu.
–
Trzy – mruknął słodko.
Zaczynałem
być coraz bardziej ciekawy i prawie w sekundę doszedłem do drzwi.
–
Dwa – mogłem usłyszeć, że mówi to, uśmiechając się.
Otworzyłem
drzwi i zobaczyłem go, stojącego naprzeciwko mnie z telefonem przy uchu.
–
Jeden. – Nieśmiało spojrzał mi w oczy.
– O
mój Boże. – Moje dłonie instynktownie zakryły usta, kiedy zobaczyłem to, co
było przede mną. – O- O mój Boże. – Łzy szczęścia zaczęły zamazywać mi obraz.
Przede mną były około stu koszy z białymi różami, całkowicie go otaczając, ani
jedna płytka podjazdu nie była widoczna. – Sehun-ah... – Moje serce wyleciało z
mojej piersi, kiedy uważnie patrzyłem na każdy kosz z osobna, każdy zapleciony
z niezwykłą dokładnością, wypełniony białymi różami o długich łodygach, które
starannie przyozdobione były czerwono-wiśniowymi wstążkami. Mój wzrok
przewędrował od patio, aż do bramy, oślepiony małymi, kolorowymi światełkami,
które wiły się wszędzie. Pełne blasku plamki tańczyły w moich oczach, ale nic
nie było jaśniejsze od mężczyzny, który stał pośród tego wszystkiego, poruszyłem
się i powoli zmierzałem w jego stronę. Przez bardzo długi moment byłem zupełnie
oniemiały, zahipnotyzowany przez śnieżnobiałe kwiaty, przez lśniące, jaskrawe
światła, które muskały każdy płatek.
–
Czy tak właśnie o mnie zabiegasz? – droczyłem się z nim z nieukrywanym
zachwytem.
–
Nie – wyszeptał cicho. – To zupełnie coś innego.
Z
kieszeni wyjął białe, aksamitne pudełko, a moje serce stanęło. Otworzył je
szybko, a w środku był klucz. Przez ogarniającą nas miłosną atmosferę,
powiedziałem zdezorientowany:
–
Nie rozumiem – zaśmiałem się czule. – O mój Boże. – Przeraziłem się. – Czy ty
naprawdę kupiłeś mi nowy dom?
Roześmiał
się tak uroczo, że poczułem się jakby to wszystko było snem.
–
Nie, kochanie.
–
Czy w takim razie to klucz do twojego serca? – zapytałem na wpół się śmiejąc,
na wpół będąc zażenowanym.
–
Może i jestem tandetny... ale nie aż tak – ujął moją dłoń i ułożył na ciepłym
jej wnętrzu klucz. – To jest klucz do mojego domu.
–
Do twojego domu? – powtórzyłem czułym szeptem.
Zawinął
moje palce, zamykając klucz w mojej dłoni.
–
Tak, do tego domu... Masz rację, naprawdę nie wiem jak powinienem zachowywać
się będąc w związku i może jest zbyt wcześnie na coś takiego, ale- Ale uważam,
że to idealny czas. Nie mówię, że masz żyć tutaj ze mną każdego dnia i nie
wracać do swojego starego mieszkania, albo do swojej siostry... Chcę tylko
powiedzieć, że możesz tutaj przyjechać kiedy tylko chcesz... i, że bardzo bym
chciał, żebyś się zgodził.
Milczałem,
a on kontynuował:
–
Słuchaj, możesz sobie to przemyśleć jeśli chcesz. Nie chcę na ciebie naciskać,
czy coś. Po prostu po dzisiejszym dniu nie chcę, żeby nie było mnie przy tobie,
kiedy będziesz mnie potrzebował. I kiedy idziesz do domu, albo gdziekolwiek
indziej, to czuję jakby miało stać się coś złego i—
Uśmiechnąłem
się. – Mówiłem ci już kiedyś jak bardzo jesteś zaborczy?
–
Cóż, przynajmniej daję ci czas do namysłu.
–
Nie potrzebuję go – zamarł w niepokoju, dopóki nie otoczyłem go rękoma. –
Spakuję się jutro z rana... I zapomniałem ci powiedzieć, zostałem zwolniony.
Więc w zasadzie to jestem bezrobotny i beż żadnych środków do życia.
Delikatny
śmiech wydostał się z jego ust. – To oznacza więcej czasu dla nas. – Zacieśnił
nasz uścisk. – Wiem, że może się ci wydawać że wszystko jest pogmatwane i w ogóle...
ale uważam, że robimy słuszne rzeczy. Myślę, że teraz jest doskonale.
–
Szuuust – wyszeptałem.
–
Co to było?
–
Zapierasz mi dech w piersi. – Już po raz n-ty.
Poczułem
jak jego ramiona trzęsą się, kiedy się śmiał, a ja stałem zatopiony w nich tak
długo, jak tylko pamiętam. Jasne światła na tle ciemnej, zimowej nocy, zapach
kwiatów podobny do jego, ciepło, które znaleźć mogłem tylko w nim – wszystko
było nieznaną mi wspaniałością.
♥•♥•♥•♥•♥•♥•♥•♥•♥•♥
- Whoosh/szuuust - to jest taki świst, odgłos
kiedy np. wciągamy powietrze, albo coś.
Po prostu przez przypadek na YT odtworzyła
mi się piosenka Christiny Perri, akurat kiedy pisałam ostatnią scenę i
stwierdziłam, że jest idealna do tego momentu. Nie wiem jak wam, ale mi
dopełniła obrazek, aż się rozpłynęłam.
Oh Pauline®
OMO ^,^ Płaczę..To było takie piękne ♥
OdpowiedzUsuńBoże , Jaka piękna miłość ♥ Czekam z niecierpliwością na NEXT i powodzenia w dalszych tłumaczeniach ;D
No wiec - szuuust xD
OdpowiedzUsuńWchodząc na bloga nie spodziewałam sie zobaczyć nowego rozdziału... NIE BYŁAM GOTOWA ;;;;;
Ale ranyy... Z każdym rozdziałem coraz bardziej sie rozplywam ;w; a w tym to było tyle cukru ze myślałam ze nie wytrzymam >.< ale uwielbiam takie słodkości ^.^
Czekam na następne <3
No i masz ^^ Rozdział cudowny, jak zawsze zreszrą, więc nie bd się rozpisywać jak słodko czasami było xD Czekam na następny, życzę weny i serdecznie pozdrawiam - Miś Yogi
OdpowiedzUsuńNie mogę poplakalam,sie na końcu bo to,bylo takie slodkie i takie romantyczne Ale tak szczerze to myślałam,ze to bd pierścionek czemu no bo róże te światełka i no bo wlasnie temu:) Jezu czy serio Pan Oh chciał przekupić Lu zamiast tego niech lepiej kupi Sb MÓZG. Debil jeden,czy dla,niego szczęście jedynego syna,nic,nie znaczy bo Se Hun jest jedynakiem TAK! Dobra juz nie mogę sie doczekac,jak to sie skaczy <33 Powodzenia i weny<333
OdpowiedzUsuń... RYCZĘ. Naprawdę się wzruszyłam! Nie mogę się pozbierać, tyle pięknych słów z ust Sehuna wyszło w tym rozdziale. Masakra jednym słowem. Ogólnie rzecz biorąc, to miałam cichą nadzieję, że w pudełku będzie pierścionek, ale właściwie klucz do mieszkania okazał się bardziej oryginalnym pomysłem wbrew wszystkiemu. I podobała mi się postawa Luhana w biurze pana Oh. Cieszyłam się jak by ta akcja działa się w realu. Ostatnio ciągle tak mam, że jak coś czytam i mnie wciąga to po prostu czuję jakbym stała obok bohaterów i ich podglądała. Dobra niby 28 part i wszystko się zaczyna układać w "szczęśliwy happy end", jednak wyczuwam jeszcze pewne przeciwności w stosunku do Luhana, do Sehuna z resztą też. Coś się wydarzy na pewno i to będzie chyba podsumowaniem opowiadania... Zobaczymy jak to się potoczy :D Pięknie tłumaczysz, ale już o tym wiesz, so... Powodzenia w tłumaczniu~! Hwaiting~♥
OdpowiedzUsuńA no i przyznam się, że nie zauważyłam, że na playliście jest aż 31 piosenek (myślałam, że się pomyliłaś czy coś i włączyłam 21 - która też pasowała i chyba bardziej przez nią wszystko przeżywałam :D ale 31 była równie boska, bo czytałam jeszcze raz przy niej ^^)
Tak się jeszcze zastanawiam kto robił te wszystkie piękne obrazki do rozdziałów *^* Patrzę sobie z bliska i widzę, że to Ty :O Szacun! Naprawdę piękne~! Czy Ty przypadkiem nie masz za dużo talentu? :> ^^
Usuńomo... to jest po prostu piękne *___* pierwszą rzeczą jaką robię po wejściu na tego bloga jest sprawdzenie, czy nie dodałaś czegoś nowego do playlisty. Naprawdę kocham te piosenki.
OdpowiedzUsuńHahaha, a ja już myślałam, że Sehunnie wyciagnie pierscionek zaręczynowy *.* awww oni są tacy uroczy :3 ciesze się, że dodałaś ten rozdział tak szybko ^^
OdpowiedzUsuńWhoosh.. Chyba dostałam cukrzycy.
OdpowiedzUsuńTen rozdzial jest zbyt idealny, nie potrafię go skomentować. Przepraszam ㅠㅠ
OMG! Ten rozdzial to czysta poezja! <3
OdpowiedzUsuńJest tak idealnie piekny i fluffiasty!~ <3 Naprawde magiczny a nie tandetny!
Tak bardzo dziekuje Ci za odwalenie kawalka dobrej roboty tlumaczac to! *-*
Hwaiting przy kolejnych rozdzialach~