8/07/2014

Nieznajomy [28]

28/32
cr. VinluVinlu

Tytuł: Nieznajomy
Oryginał: Stranger
Autor: Shikamin
Tytuł rozdziału: Whoosh | oryginał: Whoosh

Kiedy dotarliśmy przed jego dom wciąż sobie dogryzaliśmy. Z jego ręką splecioną razem z moją, rozsunął bramę. Przed nami stał mężczyzna z przerażającym nastawieniem, jego bezlitosne spojrzenie z Sehuna przeszło na mnie, zmieniając się w całkowite zdziwienie, kiedy zauważył nasze złączone dłonie.
Poczułem jak dłoń Sehuna staje się zimna, kiedy patrzyłem w przód całkowicie sparaliżowany.
– Tata – powiedział Sehun z niedowierzaniem.
Nastąpiła długa cisza, podczas której pan Oh wysyłał nam przeszywające, oskarżycielskie  spojrzenie.
– Idź do środka, Luhan – powiedział cicho Sehun.
Poszedłem w stronę drzwi wejściowych, mijając wściekłego pana Oh, bałem się, że mógłby mnie pociągnąć, albo powstrzymać przed opuszczeniem tej sceny, ale pomimo emanujących od niego wibracji złości, był zbyt skupiony na Sehunie by się mną martwić. Chociaż wszystkie moje nerwy krzyczały abym uciekał i gdzieś się schował, to nie ma mowy żebym spuścił Sehuna z oczu. Osunąłem moje trzęsące się ciało za łukowatym wejściem i czekałem aż groźny chaos zacznie się rozwijać, gotowy by w każdej chwili wkroczyć do akcji.
Słowa jego ojca wyszły w pośpiechu:
– Wyjaśnij mi Sehun— Powiedz- Powiedz mi— Dlaczego z nim jesteś? – Słowa przepływały przez jego zaciśnięte zęby, gdy wybuchła w nim nagła wściekłość. – Czy to dlatego właśnie odwołałeś zaręczyny? Dla faceta?
– Tak – zaczął stanowczo Sehun – planowałem powiedzieć ci o tym jak tylko zakończy się projekt Ulsan. – Nie słyszałem żeby głos Sehuna drżał, nie dostrzegłem też żadnego strachu w jego postawie. – Jestem z Luhanem –  zadeklarował zdecydowanie.
– Ty— Niech to szlag trafi! – Pan Oh zacisnął dłonie w pięści, jego grzmiący głos w jednej sekundzie stał się głośniejszy. – Czyś ty oszalał? Nie jesteś sobą, Sehun. Co w ciebie wstąpiło? To właśnie z tego powodu rzuciłeś pracę? Straciłeś rozum! Okryłeś się hańbą! – Wykonał gniewny oddech. – Natychmiast to zakończ! Wróć do biura jutro z samego rana i—
– Nie zniszczę tego, tato – odszczekał Sehun. – Nigdy.
– Nigdy? – Jego ojciec powtórzył z niedowierzaniem. – Co? – Zaśmiał się cynicznie. – Czy chcesz mi właśnie powiedzieć, że umrzesz, jeśli nie będziesz mógł być z tą osobą?
– Nie, tato – odparł – nie umrę. Muszę żyć – żyć do końca moich dni, odzyskując go.
Moje ciało całkowicie znieruchomiało na słowa Sehuna.
– Czy ty się w ogóle słyszysz? – Pan Oh był tak rozwścieczony, że znajdująca się pod nim ziemia mogła pęknąć. – Podjąłeś najgorszą z możliwych decyzji! Nie jesteś teraz o zdrowych zmysłach! On jest facetem, na miłość boską, Sehun!
– Nic co powiesz nie odsunie mnie od niego – odpowiedział. – Nigdy cię o nic nie prosiłem, tato. Zawsze robiłem wszystko co kazałeś. Nigdy nie podważałem twojego zdania. Luhan jest moim wyborem, jedyne o co cię teraz proszę, to żebyś mi zaufał.
– Pomyślałeś kiedykolwiek o tym co pomyślałby twoja matka, gdyby wiedziała co robisz?
– Nie wciągaj w to mamy – odparował. – Jedyną rzeczą w mojej głowie jest Luhan. Jedyną rzeczą, na którą kiedykolwiek będę patrzył, jest Luhan. Byłoby mi przykro, gdybyś nie mógł tego zaakceptować. Ale nie zmienię mojego zdania.
– Zabiorę ci wszystko jeżeli z nim będziesz – zagroził ponuro pan Oh.
– Moim wszystkim jest Luhan – i nie odbierzesz mi go. – Sehun rozsunął bramę, otwierając ją na oścież. – Przepraszam cię tato, ale będę musiał cię poprosić o opuszczenie tego miejsca.
Spojrzenie jego ojca mogło palić.
– Powinieneś się wstydzić.
Szczęka Sehuna zacisnęła się i rozbiło mnie od środka.
– To jest mój dom, tato – zakomunikował zwięźle – więc proszę, wyjdź.
– Jeszcze nie skończyliśmy – syknął jego ojciec, zanim przeszedł przez otwartą bramę, zostawiając plamę gniewu i wściekłości na cemencie, gdzie stał. Sehun mocno zatrzasnął bramę i zatrzymał się na bolesną chwilę zanim poszedł w moją stronę. Od razu gwałtownie otoczył mnie rękoma. Zamknąłem swoje oczy w geście poddania, ściskając materiał jego koszulki, czując wyrzuty sumienia.
– Tak mi przykro, że musisz przechodzić przez to wszystko... – mruknąłem.
– A mi nie. – Ujął moją twarz. – Chcę być z tobą.
Stanąłem na palcach i przycisnąłem moje usta w bezinteresownym pocałunku do jego.
– Ja też chcę być z tobą.
Jeszcze raz przyciągnął mnie do siebie, obejmując mnie jakby trzymał ostatnią rzecz jaką miał.
– Myślę, że potrzebuję piwa – uśmiechnąłem się w jego klatkę piersiową.
– Myślę, że ja też.
Zastanawiałem się, jak w dalszym ciągu mogę się uśmiechać. Wszystko się sypało – Sehun został zwolniony, Jae Sun zawieszony, Pan Lee okradł rodzinną firmę, pan Oh dowiedział się o nas, gorzej po prostu być nie mogło. Uświadomiłem sobie, że jedyną rzeczą umożliwiającą nam przebrnięcie przez to wszystko było to, że mieliśmy siebie nawzajem. Myśląc o wszystkich przeszkodach przed nami stojącymi, oblał mnie niezaprzeczalny strach, ale patrząc na niego, jak bardzo był zdeterminowany w walce o nasz związek, byłem przekonany, że cokolwiek się stanie, przebrniemy przez to.
Atramentowa ciemność nieba była tak samo mroźna jak powietrze, kiedy razem z Sehun usiedliśmy obok siebie na werandzie. Wziął ze sobą koc ze swojego pokoju i przykrył nim moje wątłe ciało. Popijałem z lodowatej, metalowej puszki, pozwalając by ciepło piwa ukoiło moje nerwy.
– Żałujesz? W sensie, że mnie wybrałeś? – odważyłem się zapytać.
– Nie, Luhan-ah... – złapał mnie za dłonie i spojrzał na mnie. – Jedyną rzeczą jakiej żałuję, to nie wybranie ciebie wcześniej. Mówiłem ci, podjąłem decyzję tamtej nocy i nigdy jej nie zmienię.
Przez chwilę się wahałem, ale zdecydowałem, że trzeba to powiedzieć.
– Wiem o twojej mamie... – wyszeptałem. – Hee Jin mi powiedziała.
Sehun oderwał ode mnie swój wzrok i przez chwilę myślałem, że powiedziałem coś złego.
– Przepraszam, że dowiedziałeś się o tym od kogoś innego...
– To nie tak... – nacisnąłem. – Ja tylko— Nienawidzę tego, że robisz to przeze mnie. Ja— – motałem się – czuję się, jakbym rujnował całe twoje życ—
– Nie mów tak – przerwał mi szybko. – Jeśli mnie zostawisz, to, zrujnuje moje życie. Nie pozwól, by takie myśli tobą zawładnęły. Jeżeli ty sam w nas nie wierzysz, to po jaką cholerę przed chwilą pokłóciłem się z moim tatą?
– Sehun, ja—
– Mój tata jest nadal moim tatą, moja mama nadal moją mamą – mój szacunek i moja miłość do nich nigdy się nie zmieni. Ale spędziłem większość mojego życia na robieniu wszystkiego co sprawiłoby, że byliby szczęśliwi. Teraz nadeszła moja kolej bym odnalazł szczęście. I odnalazłem je, w tobie – wyrzucił z siebie. – Więc nie waż się myśleć nawet przez sekundę, że którykolwiek z nich, cokolwiek co by powiedzieli może zmienić moje zdanie na twój temat. – Odwrócił się do mnie energicznie. – Mówiłem ci, od kiedy jesteś ze mną, to jesteś ze mną. Kiedy mówisz rzeczy takie jak te, ranisz mnie. Kiedy pozwalasz im zaprzątać swój umysł, ranisz mnie. Ostatnie czego oczekuję, to że uwierzysz mi że nie pozwolę zrobić im niczego, co zniszczyłoby to, co mamy.
Nie wiedziałem co mam powiedzieć, ale Sehun zrobił to za mnie. Wystarczył zaledwie mały wybuch wyjaśnień z jego strony, i czułem się lepiej, jakbym mógł stoczyć walkę z całym światem.
Jedyne co mogłem zrobić, to uśmiechać się z ulgą.
– Luhan, nie powiedziałem tego po to żebyś ty się teraz uśmiechał – stwierdził nagląco. – Czy ty mnie w ogóle słuchasz?
Mój uśmiech zamienił się w błogi śmiech, kiedy pokręciłem głową.
– Myślałem tylko o tym, co takiego wspaniałego zrobiłem w moim poprzednim życiu, że skończyłem teraz na spotkaniu kogoś tak perfekcyjnego jak ty?
Zamknął swoje oczy w mentalnej porażce.
– Idę na całość, otwieram przed tobą moje serce, a ty po tym zachowujesz się uroczo i rozkosz—
Bez ostrzeżenia usiadłem na jego kolanach i przyłożyłem moje usta do jego.
– Nigdy nie zerwiemy – wyszeptałem.
– Nigdy – powiedział, zanim raz jeszcze całkowicie zniszczył dzielącą nas przestrzeń. Pomimo wątpliwości, oceny ludzi wokół nas, postanowiłem pozostać głuchy na wszystko, poza głosem Sehuna, być ślepym na wszystko inne, oprócz jego działań, nieczułym na jakiekolwiek uczucia, z wyjątkiem mojej miłości do niego. Ktokolwiek powiedział, że szczęście to nasz własny wybór, miał rację, a mężczyzna, którego kocham wybrał mnie.



 Nie powinienem iść do pracy, dobrze o tym wiedziałem i Sehun też. Przez godzinę próbował mnie zatrzymać, zmuszając do wzięcia go do Adze jako towarzysza. Prawdopodobnie nie mógłbym tolerować zniewag i obelg jego ojca skierowanych w stronę Sehuna przez nawet sekundę, i jeżeli wczorajsza noc coś udowodniła, to, to że nasz związek jest silniejszy niż sobie to wyobrażałem. Nic, nawet jego ojciec nie wpłynie na nasze uczucia. Pan Oh wezwał mnie do swojego biura zaraz po tym jak wszedłem do własnego, i chociaż część mnie była zaniepokojona, spotkałem się z nim z nowo odnalezioną determinacją.
– Usiądź – powiedział spokojnie. Ale to nie było zaproszenie, to był rozkaz.
Od krzesła nie oddzielał mnie nawet centymetr, kiedy uderzył naprzeciwko mnie grubą kopertą. Dreszcz zawstydzenia i szoku wśliznął się we mnie, kiedy zdałem sobie sprawę co to takiego.
– Myślałem, że takie rzeczy dzieją się tylko w dramach – powiedziałem i cały się spiąłem. – Nie zgadzam się.
Zakręcił kostkami lodu w swojej whiskey, którą trzymał i w przeciwieństwie do ostatniej nocy jego postawa była zbyt spokojna, zbyt zadowolona, jakby wiedział, że już wygrał.
– Ile? – zapytał entuzjastycznie.
– Jestem pańskim księgowym, proszę pana – sprostowałem – i wiem ile warta jest pańska firma. I nawet jeżeli sprzedałby pan swój interes dziesięć razy, to i tak to nie będzie wystarczające, by odsunąć mnie od pańskiego syna.
Po tym jego pogoda ducha wyblakła.
– Jeżeli zależy ci na moim synu, zostaw go i przestań mu rujnować życie.
– Przepraszam, pana – starałem się uspokoić mój głos – ale Sehun powiedział mi, że wolałby nie mieć nic, jeżeli nie miałby mnie. Jeżeli go zostawię, wtedy zrujnowałbym mu życie.
Pan Oh uderzył szklanką w blat biurka.
– Jesteś zwol—
– Odchodzę – przerwałem szybko i wstałem, drżąc. – Szanuję pana nie dlatego, że jest pan ojcem Sehuna, ale dlatego, że on patrzy na pana jakby był pan zarówno jego matką i ojcem – przełknąłem – ale jeśli miałbym nauczyć się czegoś od pańskiego syna, to zawsze walczyć o swoje uczucia. Staraliśmy się zaprzeczyć temu co nas łączy zbyt długo, i zbyt dużo już wycierpieliśmy, nie zamierzam z niego zrezygnować.
Zatrzasnąłem za sobą drzwi i wybiegłem z budynku, nie zorientowałem się nawet, że moje dłonie zdążyły już spuchnąć przez desperackie zaciskanie ich w pięści. Jedyną rzeczą jaką chciałem po tym zrobić, to go zobaczyć. I nigdy nie byłem bardziej szczęśliwy, kiedy zauważyłem jego Jaguara, z nim, opierającym się o karoserię, jego dłonie wciśnięte były w kiszenie. Dostrzegł mnie i w mgnieniu oka znalazł się przy mnie.
– Wszystko w porządku? – Chwycił moje dłonie.
– Mówiłem ci żebyś tutaj nie przyjeżdżał. – Wysiliłem się na uśmiech. – Jesteś taki uparty.
– Wracajmy do domu – powiedział, prowadząc mnie do samochodu. Usiadłem w środku, czując jak zimna skóra wstrząsa moim drżącym ciałem. Każdy mój nerw chciał krzyczeć, płakać. Pochylił się, by zapiąć mój pas, a kiedy to zrobił przesunąłem moimi dłońmi po jego szyi, chowając w zagłębieniu moją twarz. Zamarł, kiedy usłyszał ciche łkanie uciekające z moich ust, moje ramiona falowały, gdy bez powodzenia próbowałem kontrolować łzy.
Z wściekłością płonącą w jego oczach, przesunął kciukiem po moim policzku, łapiąc każdą łzę, która chciała spłynąć.
– Co ci do cholery powiedział? – Uderzył w kierownicę jednym, mocnym ruchem. – Kurwa! – zawarczał.
Odwrócił się w stronę drzwi.
– Sehun, przestań – powiedziałem łamiącym się głosem – nic mi nie powiedział... Ja tylko— Czuję teraz tak dużo, bo chcę o ciebie walczyć tak bardzo i- i nie wiedziałem, że potrafię, aż do dzisiaj. – Ocierałem zawzięcie spływające łzy. – Płaczę, bo jestem szczęśliwy, że jestem z tobą... Bo jestem szczęśliwy, że nic nas nie rozdzieli.
Przez kurtynę łez widziałem jak z wahaniem puszcza klamkę, przeczesał moje włosy i przysunął swoje czoło do mojego.
– Nie dopuszczaj do siebie niczego, co będzie ci próbował wmówić, okej?
– Jedyną osobą jaką do siebie dopuszczam, jesteś ty – wyszeptałem.
Pocałował moje powieki i przyciągnął do siebie.
– Proszę, przestań płakać – zabłagał. – Pojedziemy do domu, zjemy obiad i porozmawiamy o czymś przyjemnym, a potem razem pójdziemy spać, obudzimy się i spędzimy wspólnie resztę dnia. Następnie będziemy tak robić w kółko... więc proszę, przestań płakać.
Pokiwałem głową i pogłębiłem sposób w jaki stykały się nasze ciała.


(włączcie 31. na playliście, pliss ♥)


Mrugając, otworzyłem oczy, niebo było już pomalowane elektryzującym granatem. Wyciągnąłem rękę na drugą stronę i spostrzegłem, że nie było przy mnie Sehuna. Wysunąłem się spod kołdry i zobaczyłem notatkę, która mówiła:
Po prostu wyszedłem, zadzwoń jak się obudzisz. 
ZADZWOŃ.
Zaśmiałem się, widząc ostatnią linijkę, i śpiące wspomnienie jego osoby gładzącej moje ramiona kiedy zasypiałem pojawiło się w moim umyśle. Podniosłem telefon i kliknąłem w ostatnio wykonane połączenie, w rzeczywistości, jedyne połączenie jakie było w moim rejestrze, a jego głos rozbrzmiał wesoło.
– Wstałem – powiedziałem leniwie.
– Możemy się spotkać przy drzwiach wejściowych? – zapytał w zaciekawiający, namawiający sposób.
– Okej, już idę – powiedziałem.
– Nie rozłączaj się – dodał szybko, a ja zacząłem się zastanawiać o co mu chodzi.
Po cichu wyszedłem z sypialni i zamknąłem za sobą drzwi.
– Pięć – wyszeptał.
– Co?
– Po prostu idź dalej.
Zszedłem po schodach.
– Cztery – powiedział.
Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, kiedy dotarłem do salonu.
– Trzy – mruknął słodko.
Zaczynałem być coraz bardziej ciekawy i prawie w sekundę doszedłem do drzwi.
– Dwa – mogłem usłyszeć, że mówi to, uśmiechając się.
Otworzyłem drzwi i zobaczyłem go, stojącego naprzeciwko mnie z telefonem przy uchu.
– Jeden. – Nieśmiało spojrzał mi w oczy.
– O mój Boże. – Moje dłonie instynktownie zakryły usta, kiedy zobaczyłem to, co było przede mną. – O- O mój Boże. – Łzy szczęścia zaczęły zamazywać mi obraz. Przede mną były około stu koszy z białymi różami, całkowicie go otaczając, ani jedna płytka podjazdu nie była widoczna. – Sehun-ah... – Moje serce wyleciało z mojej piersi, kiedy uważnie patrzyłem na każdy kosz z osobna, każdy zapleciony z niezwykłą dokładnością, wypełniony białymi różami o długich łodygach, które starannie przyozdobione były czerwono-wiśniowymi wstążkami. Mój wzrok przewędrował od patio, aż do bramy, oślepiony małymi, kolorowymi światełkami, które wiły się wszędzie. Pełne blasku plamki tańczyły w moich oczach, ale nic nie było jaśniejsze od mężczyzny, który stał pośród tego wszystkiego, poruszyłem się i powoli zmierzałem w jego stronę. Przez bardzo długi moment byłem zupełnie oniemiały, zahipnotyzowany przez śnieżnobiałe kwiaty, przez lśniące, jaskrawe światła, które muskały każdy płatek.
– Czy tak właśnie o mnie zabiegasz? – droczyłem się z nim z nieukrywanym zachwytem.
– Nie – wyszeptał cicho. – To zupełnie coś innego.
Z kieszeni wyjął białe, aksamitne pudełko, a moje serce stanęło. Otworzył je szybko, a w środku był klucz. Przez ogarniającą nas miłosną atmosferę, powiedziałem zdezorientowany:
– Nie rozumiem – zaśmiałem się czule. – O mój Boże. – Przeraziłem się. – Czy ty naprawdę kupiłeś mi nowy dom?
Roześmiał się tak uroczo, że poczułem się jakby to wszystko było snem.
– Nie, kochanie.
– Czy w takim razie to klucz do twojego serca? – zapytałem na wpół się śmiejąc, na wpół będąc zażenowanym.
– Może i jestem tandetny... ale nie aż tak – ujął moją dłoń i ułożył na ciepłym jej wnętrzu klucz. – To jest klucz do mojego domu.
– Do twojego domu? – powtórzyłem czułym szeptem.
Zawinął moje palce, zamykając klucz w mojej dłoni.
– Tak, do tego domu... Masz rację, naprawdę nie wiem jak powinienem zachowywać się będąc w związku i może jest zbyt wcześnie na coś takiego, ale- Ale uważam, że to idealny czas. Nie mówię, że masz żyć tutaj ze mną każdego dnia i nie wracać do swojego starego mieszkania, albo do swojej siostry... Chcę tylko powiedzieć, że możesz tutaj przyjechać kiedy tylko chcesz... i, że bardzo bym chciał, żebyś się zgodził.
Milczałem, a on kontynuował:
– Słuchaj, możesz sobie to przemyśleć jeśli chcesz. Nie chcę na ciebie naciskać, czy coś. Po prostu po dzisiejszym dniu nie chcę, żeby nie było mnie przy tobie, kiedy będziesz mnie potrzebował. I kiedy idziesz do domu, albo gdziekolwiek indziej, to czuję jakby miało stać się coś złego i—
Uśmiechnąłem się. – Mówiłem ci już kiedyś jak bardzo jesteś zaborczy?
– Cóż, przynajmniej daję ci czas do namysłu.
– Nie potrzebuję go – zamarł w niepokoju, dopóki nie otoczyłem go rękoma. – Spakuję się jutro z rana... I zapomniałem ci powiedzieć, zostałem zwolniony. Więc w zasadzie to jestem bezrobotny i beż żadnych środków do życia.
Delikatny śmiech wydostał się z jego ust. – To oznacza więcej czasu dla nas. – Zacieśnił nasz uścisk. – Wiem, że może się ci wydawać że wszystko jest pogmatwane i w ogóle... ale uważam, że robimy słuszne rzeczy. Myślę, że teraz jest doskonale.
– Szuuust – wyszeptałem.
– Co to było?
– Zapierasz mi dech w piersi. – Już po raz n-ty.
Poczułem jak jego ramiona trzęsą się, kiedy się śmiał, a ja stałem zatopiony w nich tak długo, jak tylko pamiętam. Jasne światła na tle ciemnej, zimowej nocy, zapach kwiatów podobny do jego, ciepło, które znaleźć mogłem tylko w nim – wszystko było nieznaną mi wspaniałością.

♥•♥•♥•♥•♥•♥•♥•♥•♥•♥

  • Whoosh/szuuust - to jest taki świst, odgłos kiedy np. wciągamy powietrze, albo coś.


Po prostu przez przypadek na YT odtworzyła mi się piosenka Christiny Perri, akurat kiedy pisałam ostatnią scenę i stwierdziłam, że jest idealna do tego momentu. Nie wiem jak wam, ale mi dopełniła obrazek, aż się rozpłynęłam. 


Oh Pauline®

10 komentarzy :

  1. OMO ^,^ Płaczę..To było takie piękne ♥
    Boże , Jaka piękna miłość ♥ Czekam z niecierpliwością na NEXT i powodzenia w dalszych tłumaczeniach ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. No wiec - szuuust xD
    Wchodząc na bloga nie spodziewałam sie zobaczyć nowego rozdziału... NIE BYŁAM GOTOWA ;;;;;
    Ale ranyy... Z każdym rozdziałem coraz bardziej sie rozplywam ;w; a w tym to było tyle cukru ze myślałam ze nie wytrzymam >.< ale uwielbiam takie słodkości ^.^
    Czekam na następne <3

    OdpowiedzUsuń
  3. No i masz ^^ Rozdział cudowny, jak zawsze zreszrą, więc nie bd się rozpisywać jak słodko czasami było xD Czekam na następny, życzę weny i serdecznie pozdrawiam - Miś Yogi

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mogę poplakalam,sie na końcu bo to,bylo takie slodkie i takie romantyczne Ale tak szczerze to myślałam,ze to bd pierścionek czemu no bo róże te światełka i no bo wlasnie temu:) Jezu czy serio Pan Oh chciał przekupić Lu zamiast tego niech lepiej kupi Sb MÓZG. Debil jeden,czy dla,niego szczęście jedynego syna,nic,nie znaczy bo Se Hun jest jedynakiem TAK! Dobra juz nie mogę sie doczekac,jak to sie skaczy <33 Powodzenia i weny<333

    OdpowiedzUsuń
  5. ... RYCZĘ. Naprawdę się wzruszyłam! Nie mogę się pozbierać, tyle pięknych słów z ust Sehuna wyszło w tym rozdziale. Masakra jednym słowem. Ogólnie rzecz biorąc, to miałam cichą nadzieję, że w pudełku będzie pierścionek, ale właściwie klucz do mieszkania okazał się bardziej oryginalnym pomysłem wbrew wszystkiemu. I podobała mi się postawa Luhana w biurze pana Oh. Cieszyłam się jak by ta akcja działa się w realu. Ostatnio ciągle tak mam, że jak coś czytam i mnie wciąga to po prostu czuję jakbym stała obok bohaterów i ich podglądała. Dobra niby 28 part i wszystko się zaczyna układać w "szczęśliwy happy end", jednak wyczuwam jeszcze pewne przeciwności w stosunku do Luhana, do Sehuna z resztą też. Coś się wydarzy na pewno i to będzie chyba podsumowaniem opowiadania... Zobaczymy jak to się potoczy :D Pięknie tłumaczysz, ale już o tym wiesz, so... Powodzenia w tłumaczniu~! Hwaiting~♥

    A no i przyznam się, że nie zauważyłam, że na playliście jest aż 31 piosenek (myślałam, że się pomyliłaś czy coś i włączyłam 21 - która też pasowała i chyba bardziej przez nią wszystko przeżywałam :D ale 31 była równie boska, bo czytałam jeszcze raz przy niej ^^)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak się jeszcze zastanawiam kto robił te wszystkie piękne obrazki do rozdziałów *^* Patrzę sobie z bliska i widzę, że to Ty :O Szacun! Naprawdę piękne~! Czy Ty przypadkiem nie masz za dużo talentu? :> ^^

      Usuń
  6. omo... to jest po prostu piękne *___* pierwszą rzeczą jaką robię po wejściu na tego bloga jest sprawdzenie, czy nie dodałaś czegoś nowego do playlisty. Naprawdę kocham te piosenki.

    OdpowiedzUsuń
  7. Hahaha, a ja już myślałam, że Sehunnie wyciagnie pierscionek zaręczynowy *.* awww oni są tacy uroczy :3 ciesze się, że dodałaś ten rozdział tak szybko ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Whoosh.. Chyba dostałam cukrzycy.
    Ten rozdzial jest zbyt idealny, nie potrafię go skomentować. Przepraszam ㅠㅠ

    OdpowiedzUsuń
  9. OMG! Ten rozdzial to czysta poezja! <3
    Jest tak idealnie piekny i fluffiasty!~ <3 Naprawde magiczny a nie tandetny!
    Tak bardzo dziekuje Ci za odwalenie kawalka dobrej roboty tlumaczac to! *-*
    Hwaiting przy kolejnych rozdzialach~

    OdpowiedzUsuń