8/30/2014

1000 słów

1000 words

1000 słów


Tytuł: 1000 słów
Oryginał: 1000 words
Autor: exobubz
Pairing: Sehun/Luhan, Jongin/Luhan – pobocznie
Rodzaj: Lekki angst
Ostrzeżenia: Okropnie napisane i pełne kłamstw.
Słowa: 4407 (oryginał) | 4139 (tłumaczenie)
Opis: Wszystko było na końcu jego języka.
_____________________________________________



Pierwszy śnieg w tym roku przyszedł tak samo niespodziewanie jak uświadomienie sobie przez Oh Sehuna, że jest głęboko i szczerze zakochany w swoim najlepszym przyjacielu. Tak jak nagła zmiana pogody zwiastowała nadchodzącą porę roku, tak samo zaskoczyło go jego odkrycie.

Negacja tego została wyrzucona przez okno i nigdy już nie widziana. Nie musiał kwestionować, dlaczego jego serce waliło tak szybko jakby był na kofeinie za każdym razem, kiedy jego najlepszy przyjaciel był przy nim, albo dlaczego słońce ukrywało się, gdy intensywnie padało podczas szczytowych dni pory monsunowej.

To wszystko miało swój sens i pytania nie były istotne.




Jedną z wad Sehuna była jego bierna osobowość, jak również i jego tchórzostwo. Za każdym razem pozwalał na wszystko co się działo, żeby po prostu się stało. Interwencja była prawie niemożliwą opcją, ale nie dlatego, że nigdy się niczym nie przejmował żeby zainterweniować. Najczęściej był zbyt przestraszony, by się odezwać.

Zbyt przerażony tym, co mogłoby się stać z rzeczywistością jeśli zmieniłby ją swoimi słowami. Sehun nigdy nie mówił wiele.

W porównaniu do jasnego słońca jakim była jego miłość, Sehun był paletą szarych kolorów. I chociaż wiedział, że jego miłość była prawdziwa, był zbyt przerażony, by się odezwać i zbyt niepewny siebie, by zrobić pierwszy krok w stronę wewnętrznego szczęścia, i tak, pozwolił swojej miłości odejść.

Jednego ranka był najlepszym przyjacielem jedynego chłopaka, jakiegokolwiek kochał, a następnego, był najlepszym przyjacielem chłopaka, którego stracił z własnej woli.




Patrzenie jak jego najlepszy przyjaciel zakochuje się w innej osobie po cichu zabijało go od środka. Każdy uśmiech posłany szczęśliwej parze wyzierał krwawiącą dziurę w jego sercu.

Nawet jeśli świat Sehuna pomalowany był na szaro i czarno, to teraz zaczynał być boleśnie biały, tak że odcienie ciemności zaczęły się zmywać przy każdej suchej łzie, która nie chciała fizycznie spłynąć w dół z jego oczu.




Luhan był najlepszą i najgorszą rzeczą, jaką Bóg kiedykolwiek stworzył i postawił przed Sehunem.

Jego śmiech i sposób w jaki jego oczy błyszczały w słońcu wyrywał Sehuna z jego nudnego świata i przywracał do życia. Ale nawet jeśli Luhan posiadał najpiękniejsze oczy jakie kiedykolwiek widział Sehun, to nie dostrzegały one smutku, ukrytego w działaniach Sehuna.




Podczas świąt Bożego Narodzenia, w ich ostatniej klasie liceum, Sehun patrzył jak Luhan szedł do szkoły z prezentami, niezaprzeczalnie dla jego chłopaka, o którym byciu marzył Sehun. I chociaż bolało go, by to zrobić, Sehun spotkał się z nim w połowie podjazdu do szkoły i przytrzymał prezenty za niego.

– Dziękuję, Sehun – powiedział Luhan, poprawiając swój szalik. – Nie powinienem przynosić ich wszystkich za jednym razem, co?

Sehun uśmiechnął się delikatnie. – Powinieneś po prostu po mnie wcześniej zadzwonić. Mógłbym wtedy przynieść je wszystkie za ciebie.

– Wiem – Luhan lekko skinął głową – ale te są dla Jongina. Nie chciałem cię kłopotać.

– Nigdy nie będziesz mnie kłopotać.

– Nie chciałem naruszać twojej dobroci – Luhan zaśmiał się trochę, zanim powoli przestał i posłał Sehunowi poważne spojrzenie. – Nie kupiłem jeszcze prezentu dla ciebie…

– To nic.

Luhan popatrzył na niego zanim się odkręcił, by spojrzeć na budynki szkoły, do której się zbliżali. – Nie jestem pewny, co ci kupić.

– To czego chcę, nie jest dostępne.

Patrząc w niebo, Luhan wymruczał pod nosem: – Cóż, jestem pewien, że mogę to znaleźć online jeśli nie jest dostępne w sklepach, prawda? – Szeroko się uśmiechając, Luhan zamknął swoje oczy. – Powiedz Mikołajowi-Luhanowi co ma ci dać, Sehun – zażartował.

Sehun przeniósł swoją uwagę na Luhana i znowu się zaczęło. Poczuł gorzkie uczucie strachu i szczęścia tylko po to, by znów sobie przypomnieć, że Luhan jest niedostępny i niedotykalny dla osoby tak bezbarwnej, jak on.

– Jest dobrze bez niczego.

– Nie musisz być skromny.

Prychając, Sehun pokręcił głową. – Po prostu mówię, że to co chcę, jest niedostępne. Wiem, że nie dostanę tego więc przeżyję z tym, co mogę dostać.

Luhan odwrócił głowę w stronę Sehuna. – Oh Sehun, powiedz Mikołajowi-Luhanowi co chcesz dos—

Sehun zatrzymał się. – Wiesz co, Mikołaju-Luhan? – powiedział. – Powiedz mi, co ty chcesz. Kupujesz prezenty dla wszystkich. Rzadko kiedy ktoś kiedykolwiek dał coś tobie. Więc, dawaj. Powiedz mi, czego pragniesz… – Urwał, kiedy poczuł, że zaczyna drżeć przez sposób w jaki Luhan się w niego wpatrywał. – Proszę…?

To nie dlatego, że był zdesperowany i chwytał się konieczności bycia potrzebnym, jednak i tak Sehun wstrzymał swój oddech. Być może Luhan mógłby odpowiedzieć, mówiąc: – Chcę ciebie. – Odpowiedź taka jak ta, mogłaby spaść jak grom z jasnego nieba, fantazja ogrzała serce Sehuna, nim została spalona na czarno, jak węgiel.

Poruszony tym gestem, Luhan złagodził swój uśmiech. – Szalik. Być może mógłbyś mi dać szalik bardziej ciepły od tego i lepszy – powiedział, śmiejąc się i owijając swoim wokół szyi. – Ten mam już od wieków. Nie miałem okazji kupić sobie nowego.




Fantazje były tylko fantazjami i każdego dnia Sehun przeklinał samego siebie, za życie w nich.




Uśmiechając się, Sehun pokiwał głową, gdy znowu zaczął iść. – Dam ci taki, który będzie pasował do twoich oczu.

– Więc, jaki kolor w takim razie mają moje oczy? – zachichotał Luhan.

To dla Sehuna było głupie pytanie.

Były proste słowa, by opisać kolor zwyczajnie, jak: „czarne”, albo „brązowe”, ale Sehun mógł wymyślić tysiąc słów, by opisać skomplikowany kolor oczu Luhana. W zimę, były bliskie czarnemu, ale podczas lata, czyli ulubionej pory roku Sehuna na patrzenie w kierunku Luhana, kolor jego oczu łączył się z promieniami słońca, które wzmacniały odcień ukryty pod cieniami.

Zaciskając swoje usta, Sehun wzruszył ramionami. Kiedy dotarli do szkoły, przytrzymał jedną ręką prezenty, drugą otworzył drzwi, by Luhan mógł wejść do środka. Kiedy byli wewnątrz budynku, udawał obojętnego.

– Myślę, że twoje oczy są brązowe – powiedział. – Tak myślę.



Nadeszły święta, jednak Sehun nie czuł się tym tak bardzo podekscytowany. Kiedy znalazł już szalik dla Luhana, był bardzo ostrożny gdy go opakowywał, pomijając smutny fakt, że papier i tak pewnie zostanie podarty na kawałki i rzucony samotnie w kąt.

Prawie już skończył, za oknem lekko prószył śnieg, gdy Sehun wyjrzał za szybę, by sprawdzić warunki. Po tym jak założył na siebie płaszcz, szalik, czapkę i rękawiczki, wziął swój prezent pod pachę i wyszedł, maszerując w stronę domu Luhana.

Święta powinny być spędzone z rodziną, ale Sehun nie miał żadnych planów, aż do późnego, wieczornego, rodzinnego obiadu, jak co roku w święta. Stwierdzając, że ma jeszcze czas, zdecydował, że to tylko chwila i podskoczy do Luhana zważywszy na to, że rodzina Luhana i tak praktycznie traktuje go jak drugiego syna.

Po tym jak zapukał do drzwi, Sehun spokojnie czekał aż mu otworzą i mama Luhana zaprosi go do środka, ale zamiast tego, spotkał się twarzą w twarz z chłopakiem jego najlepszego przyjaciela.

– Och, hej.

Sehun zacisnął usta – Hej.

Chwila przerwy, zanim Jongin uśmiechnął się i odsunął lekko na bok. – Chcesz wejść?

Wahając się przez chwilę, Sehun zaprzeczył głową. – Nie. Jest w porządku. – Patrząc w dół na swoje dłonie, westchnął wewnątrz siebie i podniósł prezent w stronę Jongina. – Przyszedłem, żeby dać to Luhanowi.

– Dla niego? – Jongin posłał mu spojrzenie, zanim odkręcił głowę. – Luhan, Sehun do ciebie przyszedł—

– Nie, jest w porządku! – powiedział Sehun, wyciągając przed siebie ręce. – Przyszedłem to tylko tutaj zostawić.

– Myślę, że byłoby lepiej gdybyś dał mu to osobiście – powiedział Jongin, uśmiechając się. – Powinieneś wejść do środka. Jest zimno.

– Nic mi nie jest – delikatnie kontynuował Sehun. – Czy możesz mu po prostu to dać—?

Lekko odpychając Jongina na stronę, Luhan wychylił się przez próg. Nawet w najbrzydszym swetrze na świecie jaki kiedykolwiek widział, Sehun nadal uważał, że był piękny.

–  Sehun! – zawołał Luhan. – Wejdź!

– Nie, nie, naprawdę nie mogę – powiedział Sehun, utrzymując swoje zdanie. – Trzymaj, Luhan. Weź to.

Biorąc prezent, który Sehun wepchnął mu w dłonie, Luhan obejrzał go, zanim znów podniósł wzrok. – Co to jest?

– To twój prezent – odpowiedział Sehun.

Czując fakturę prezentu, Luhan wykrzywił usta w grymasie. – Co to jest?

Sehun zamrugał. – Szalik, który chciałeś, pamiętasz?

Minęła dłuższa chwila i w końcu Luhan sobie przypomniał. – A, tak, szalik. Dziękuję – uśmiechnął się, a potem przechylił głowę na bok. – Naprawdę nie chcesz wejść do środka i zostać na chwilę? Gramy właśnie w gry planszowe, wiesz.

– Nie, dzięki.

– Jesteś pewny?

Sehun skinął głową.

– Moja rodzina robi coś właśnie teraz w domu, więc muszę już wracać.

Powoli kiwając głową, Luhan odpuścił. – W porządku. Wesołych świąt, Sehun.

– Wesołych świąt.




Dni Bożego Narodzenia powoli mijały, a Sehun spędzał je skulony na swoim łóżku, zabijając godziny czekania na członków rodziny, zaczynających przepełniać dom.

Wpatrując się tępo w czyste ściany jego sypialni, przypominał sobie wszystkie poprzednie święta Bożego Narodzenia i to, czego sobie życzył każdego roku. Kiedy miał jedenaście lat, pragnął psa. Kiedy miał trzynaście lat, chciał, by jego aparat ortodontyczny zniknął. Podczas jego pierwszego roku w szkole średniej, chciał najnowszą grę wideo na konsolę. Kiedy miał szesnaście lat, chciał poznać odpowiedź na życie.

Tego roku, po cichu pragnął Luhana.




Dyskretne marzenie o rzeczach, by stały się rzeczywistością i ciągłe życie fantazjami były zarówno trucizną i lekarstwem na problemy Sehuna.

Strach przed nieznanym i możliwym odrzuceniem był powodem, by żył w goryczy w ciągle powtarzającym się cyklu bez końca. Było tysiąc słów, które tylko czekały na użycie i wyrażenie tego jak się czuł, ale zaraz za nim stał lodowaty cień mający nad nim kontrolę i powstrzymujący go przed tym.

Pociągając za odpowiednie sznurki, usta Sehuna były zszywane, by nie mógł się odezwać. Krępowało jego dłonie przed schwytaniem okazji i związywało mu nogi, utrudniając mu zdobycie tego, czego pragnął.




Zima minęła i wraz ze śniegiem stopniało przejęcie Sehuna.

Nienawidził samego siebie wystarczająco długo za to, że był zbyt wielkim tchórzem, by się odezwać. Myśli o Luhanie w romantycznej odsłonie były bolesne, kiedy wiedział, że nie miał ani odrobiny odwagi, by cokolwiek zrobić. Jego oczy stawały się znużone tęsknotą za jego przyjacielem za każdym razem, kiedy go widział, a  jego serce było zmęczone od bólu każdorazowo, kiedy widział Jogina i Luhana razem.

Miał dość.

Budując wokół siebie cztery ściany, Sehun ruszył dalej.




Sehun przebrnął przez ostatni semestr liceum zwyczajnie. Nie zawracał sobie dłużej głowy Jonginem i Luhanem. Odsunął się na stronę, by stać się bardziej i bardziej niepotrzebnym Luhanowi, co z kolei naprawdę sprawiło, że stał się obojętny na cokolwiek, co zrobił Luhan.

W brzuchu nie było już więcej motylków, a jego serce biło już spokojnie. To wszystko nie było z jego własnej woli, ale raczej przez sieci, których użył, by zatopić na śmierć wszystkie swoje uczucia i myśli.




Po ukończeniu szkoły średniej, Sehun nie widywał Luhana za często. Pójście w oddzielne strony i wkroczenie w nowy, niemy rytm sprawiło, że więź, która kiedyś była pomiędzy nimi, zeszczuplała ostatecznie do punktu, gdzie tak naprawdę dłużej już nie istniała.

Kiedy Sehun poszedł na uniwersytet, Luhan wybrał dla siebie inny.

Podczas tej rozłąki, Sehun wykorzystał ten czas na zakopanie wszystkiego, co kiedykolwiek czuł. Mógł próbować zepchnąć wszystko na bok, zajmując się swoją pracą na pół etatu, szkołą, pracą domową, życiem towarzyskim, ale od czasu do czasu, leżał pod koniec dnia na swoim łóżku i zdawał sobie sprawę, że zapomniał zapomnieć.




Pierwsza pocztówka, którą Sehun dostrzegł w swojej skrzynce pocztowej nadeszła blisko świąt Bożego Narodzenia, rok od momentu, w którym leżał na łóżku i życzył sobie swojej niespełnionej miłości. Była dla niego niespodzianką, patrząc na to jak rzadko rozmawiał ostatnio z Luhanem - obecnie wiedział o nim o wiele mniej, aż do teraz.

Kiedy usiadł w swoim pokoju w akademiku, popatrzył na pospolite świąteczne zdjęcie przyklejone z przodu kartki, zanim odkręcił ją i przeczytał wiadomość od Luhana. Obok zwyczajowych świątecznych życzeń Luhan napisał jak bardzo żałuje, że ich kontakt się urwał. Kontynuował, pisząc jak dobrze mu się wiedzie życie studenckie, a także, że jego związek z Jonginem ma się dobrze i idzie na przód. Tą częścią Sehun nie bardzo się przejmował.

I choć Sehun w rzeczywistości bardzo dobrze wiedział, że uczucie w jego brzuchu oznaczało, że się przejmował, ustawił kartkę z boku biurka i w ostateczności, wyrzucił ją następnego dnia do kosza.




Życie lubiło naśmiewać się z Sehuna.

Jego postanowieniem noworocznym było zakochanie się w kimś innym i dwa miesiące później, poznał kogoś. Nazywał się Byun Baekhyun, Sehun spotkał go, kiedy zdecydował się towarzyszyć kilku swoim znajomym w barze z karaoke.

Ich związek był bardzo spokojny. Nie był zbyt ekstremalny, ale nie był też krępująco nudny. Całowali się i uprawiali seks kilka razy. Było świetnie, pomijając ten fakt, że Sehun wiedział że próbuje za bardzo, tylko po to, by poczuć coś nadzwyczajnego, tak jak było w przypadku Luhana. Coś mu podpowiadało, że Baekhyun czuł się tak samo.

Oboje byli zadowoleni, ale nie do końca usatysfakcjonowani. Po pięciu miesiącach ich związku, zerwali ze sobą wspólną decyzją.

Najwyraźniej olbrzym, przyjaciel z kręconymi włosami, który zawsze kręcił się przy Baekhyunie, w końcu się przełamał i wyrzucił z siebie to jak się czuje w stosunku do ich związku, a także wyznał Baekhyunowi swoje uczucia. Kilka dni po tym, Sehun zauważył w Baekhyunie zmianę i zdecydował, że to czas, by przestać próbować.

Rozstali się niedługo po tym. Nie minęło dużo czasu, aż usłyszał, że olbrzym i jego ex-chłopak zaczęli się ze sobą umawiać. Co dziwne, czuł się szczęśliwy z ich powodu. Podziwiał giganta za odwagę, za to że się odezwał i zastanawiał się, co by się stało wtedy w liceum, gdyby zrobił to samo.




Sehun wrócił do rodzinnego domu na święta po raz pierwszy od dwóch lat. Tego roku, Luhan nic mu nie przysłał. Wydawało się, że jego dawna miłość była już tylko wyblakłym wspomnieniem, zagubionym gdzieś w głębi jego umysłu.

Ale wyglądało na to, że życie nie chciało, by zapomniał.

Kiedy cieszył się towarzystwem swojej rodziny, rozległo się pukanie do drzwi i wróciła przeszłość Sehuna.



– Moi profesorowie są we wszystkim bardzo wymagający. Nie wiem jak udało mi się dojść tak daleko, ale wszystko robię lepiej, niż myślałem, że będę.

Obserwował jak naprzeciwko niego Luhan bierze łyk swojej gorącej czekolady. Twarz Sehuna była stoicka, kiedy skinął głową, demonstrując tym, że słuchał wszystkich słów, które wyszły z perfekcyjnych ust Luhana.

– Jesteś mądry i utalentowany – oznajmił Sehun – powinieneś być bardziej pewny siebie.

Luhan uśmiechnął się. – To miłe z twojej strony, że tak mówisz, Sehun – powiedział. – Nie zmieniłeś się za bardzo.

Przez to jak waliło jego serce, Sehun nienawidził faktu, że nie mógł zaprzeczyć jego słowom. Nie mógł powiedzieć: – Nie, mylisz się. Zmieniłem się. – Ciężko mu było zaakceptować realność. Skończył na tym, że tylko lekko skinął głową.

– Tak sądzę…

Ciężko wzdychając, Luhan oparł się o kanapę i przechylił się tak, że głową leżał na ramieniu Sehuna. – Tęskniłem za tobą, Sehun – powiedział ściszonym głosem.

Minęła chwila zanim Sehun odpowiedział: – Ja też za tobą tęskniłem.

– Tęskniłem za rozmawianiem z tobą. Obydwoje jesteśmy teraz tacy zajęci. Nawet nie miałem czasu żeby wysłać ci inną pocztówkę… Przepraszam, że nie starałem się za bardzo, by pozostać z tobą w kontakcie – wymamrotał Luhan. – Myślałem o tobie, więc nie myśl sobie, że o tobie zapomniałem. Myślałeś o mnie?

Szczerze mówiąc, Sehun przytaknął: – Taa… – a potem skłamał – czasami.

Zmieniając temat, Sehun zapytał: – Więc, jak ci się układa z Jonginem? – umyślnie trącił Luhana, odpychając go.

Przepraszając cicho, Luhan odsunął się. – My… Wszystko dobrze. Mamy się bardzo dobrze.

– To świetnie.

– Taa…

– Życz mu ode mnie wesołych świąt.

Ściągając od wewnątrz swoje usta, Luhan posłał Sehunowi mały uśmiech. – Powiem.

Siedzieli w ciszy jakby oboje nie wiedzieli co powiedzieć. Sehun odwrócił wzrok, zanim wstał i zabrał obydwa kubki z powrotem do kuchni, zostawiając Luhana samego na kilka minut, nim znów do niego wrócił.

– Wiesz – powiedział Sehun, patrząc na Luhana – każdego roku, miałem jedno życzenie, wymyślane podczas świąt.

Unosząc wysoko swoje brwi, Luhan zainteresował się tym. – Naprawdę? Czego sobie życzyłeś?

Sehun zamrugał, zostawiając Luhana w dalszej niewiedzy. – Marzyłem o czymś, czego chciałem, oczywiście.

– No nie żartuj – Luhan roześmiał się, pokazując mu język, a w jego oczach pozostał błysk.

Uśmiechając się nieśmiało, Sehun usiadł z powrotem. – W każdym razie, powiem ci, czego pragnę w tym roku.

Pochylając się w stronę Sehuna, Luhan przysunął do niego swoje ucho. – Powiedz mi.

Sehun zapauzował, nachylając się, i wyszeptał: – W tym roku, chcę żebyś zapamiętał jacy byliśmy kiedyś. – Kiedy Luhan odsunął się z poważnym wyrazem twarzy, Sehun kontynuował, nie szepcząc już dłużej: – Chcę, żebyś pamiętał jak byliśmy ze sobą blisko. To utrzyma nasze relacje przy życiu, wiesz? Nie rozmawiamy teraz ze sobą zbyt często i dzisiaj jest pierwszy raz, kiedy widzę cię osobiście od lat. Jest mi przykro, kiedy czasami myślę o tym jacy jesteśmy teraz dla siebie, więc sądzę, że jeśli pomyślisz o przeszłości, to pozwoli nam przetrwać w naszej pamięci, wiesz o co mi chodzi?

Luhan nadal patrzył zdezorientowanym i lekko zszokowanym wzorkiem w stronę Sehuna, miał zmarszczone brwi i cały czas lustrował go źrenicami. Czując się tak, jakby popełnił właśnie błąd, Sehun odsunął się. – Przepraszam – wymamrotał. – To było dziwne—

Nagle, Luhan wyciągnął rękę i przytrzymał go, zanim ten całkowicie zszedł z kanapy. – Okej – powiedział – będę pamiętał.

Minęła dłuższa chwila, zanim Sehun spokojnie wrócił na swoje miejsce na kanapie. A potem się uśmiechnął.

Po raz pierwszy od dłuższego czasu, jedno z jego świątecznych życzeń spełniło się.




Po tych świętach Luhan podjął starania, by ich przyjaźń znowu zaczęła być taka jak kiedyś. Sehun doceniał jego ciężką pracę, ale w tym samym czasie, zaczynał czuć się jakby dosłownie wracał do swojego licealnego życia. Stawał się tym wszystkim od czego tak bardzo chciał się odciąć.

Cykl znowu się zaczął. Kiedy rozmowy telefoniczne stały się bardziej częste, Sehun zorientował się, że sam czeka niespokojnie na imię Luhana mrugające na jego wyświetlaczu, by rozmawiać z nim o byle czym. Ostatnio jednak Luhan zaczął mu się zwierzać z problemów, jakie są w jego i Jongina związku.

Sehun gdyby mógł, wcale by się tym nie przejmował, jednak dbał o szczęście Luhana. Pomimo tego jak bardzo go raniło słuchanie o relacjach pomiędzy parą, to i tak wysłuchałby wszystkiego, co do powiedzenia miałby Luhan.




Był limit tego jak wiele mógł znieść Sehun jako człowiek; jako mężczyzna; i jako przyjaciel, który chciał być kimś więcej niż tylko „przyjacielem”. Dla niego to wyglądało tak, jakby bez względu na wszystko jego i Luhana rozmowa zawsze zmierzała na temat Luhana i Jongina, ich problemów i innych sremów, dla niego, było to irytujące.

Irytowało go to, denerwowało, sprawiało, że zastanawiał się co takiego widzi Luhan w tym facecie, co jest takie świetne, że cały czas z nim jest, i niestety, to sprawiało, że Sehun nienawidził Luhana.

W jego oczach, Luhan stawał się nieznośny. Był tak ślepy, jak wtedy kiedy byli w liceum i to doprowadzało Sehuna do emocjonalnej złości.

Luhan nic nie rozumiał. Był i ślepy i głuchy na słowa innych. Nie potrafił dostrzec sposobu w jaki Sehun patrzył na niego za każdym razem, kiedy mówił o Jonginie, nie potrafił zrozumieć dlaczego Sehun zaczął wymigiwać się od ich spotkań na kawę już od kilku miesięcy. Był niezdolny do usłyszenia przez telefon łamiącego się głosu Sehuna, kiedy rozmawiali, był głuchy na wszelkie odgłosy bólu i tęsknoty.




Było wiele razy, kiedy Sehun mówił sobie, że ma już dość, albo, że już oficjalnie idzie dalej, ale to zawsze było kłamstwem. Definitywny koniec nastąpił gdy pogoda stała się tak sucha jak uczucia Sehuna i tak chłodna jak jego stosunek do Luhana.

Wbrew samemu sobie, zgodził się na spotkanie z Luhanem na kawę. Chociaż zaczął padać śnieg, to stał na zewnątrz sklepu z rękoma wciśniętymi w kieszenie, czekając, aż przyjdzie Luhan. Nie spodziewał się, że jego drogę mogłaby mu zastąpić roztrzęsiona postać z podpuchniętymi oczami .

Kiedy w oddali dostrzegł sylwetkę Luhana, odepchnął się od ściany, o którą się opierał i zwrócił się w jego kierunku. Dopóki Luhan nie zbliżył się do Sehuna, ten nie widział, że drugi płacze. Natychmiast został zaalarmowany, biegnąc, by w połowie spotkać się z Luhanem i chwycić  w uścisk jego ramiona.

– Luhan – powiedział na bezdechu Sehun. – Co się stało? Co się dzieje? Jesteś ranny?

Zaprzeczając głową, Luhan zakrył swoje załzawione oczy. – Nie…

– Czy… Czy coś się stało?

Z drżącymi ustami, Luhan zaniósł się płaczem, chowając się w ramionach Sehuna. Instynktownie, Sehun otoczył go swoimi rękoma, trzymając go blisko, kiedy płakał.

– Zdradzał mnie… – zawołał łamiącym się głosem. – Jongin mnie zdradzał…

Sehun zamarł, czując się niezdolny do żadnego ruchu. Pierwszą myślą jaka pojawiła się w jego głowie, była chęć zamordowania tego faceta. Jongin miał tego kogoś, o kogo on prosił od dawna, ale jedną decyzją postanowił porzucić to wszystko, jakby skarb, który posiadał, był niczym.

Jego palce poruszyły się, by mocniej przytulic Luhana, ale nagle, jego uszy usłyszały słaby głos obwiniający samego siebie.

– Co takiego zrobiłem źle…? – powiedział Luhan stłumionym głosem. – Co takiego zrobiłem?

Z zaciśniętą szczęką, Sehun powoli zaprzestawał uścisku. – Co?

– To moja wina – zawył Luhan. – Moja, wiem o tym. Powinienem był coś zrobić. Powinienem—

Kręcąc z niedowierzaniem swoją głową, Sehun zaśmiał się i spojrzał w drugą stronę. Potem puścił Luhana, dezorientując go.

Mówienie o tym jak się czuł nigdy nie było czymś, co Sehun robił z łatwością. Zupełnie nie miał tej umiejętności łączenia wszystkiego w spójną całość, by powiedzieć co myśli, albo werbalnie pokazać jak się czuje. Jednak w tym momencie, miał już dość. Otworzył swoje usta, zacisnął dłonie i patrząc na mężczyznę stojącego przed nim, powiedział: – Nienawidzę cię.

Luhan zmarszczył swoje brwi. – Co…?

– Nienawidzę cię, Luhan – powiedział Sehun, śmiejąc się gorzko. – Boże, tak bardzo cię nienawidzę.

Oddech Luhana uwiązł w jego gardle. – C-Co masz na myśli?

W końcu, wszystkie słowa, które Sehun kiedykolwiek chciał powiedzieć, wyszły na jaw:

– Jesteś takim pieprzonym ślepcem! – uderzył. – Jesteś tak cholernie ślepy w odniesieniu do mnie! I nawet wobec tego chłopaka, z którym cię zdradził! Nie widzisz tego, prawda? Nie widzisz tego, jak bardzo nienawidzę słuchać ciebie kiedy cały czas, w kółko i w kółko pieprzysz o tym dupku!? Nie potrafisz mnie do cholery usłyszeć jak staję się zły na ciebie za to, że chociaż źle zrobił tamten facet, to i tak ty bierzesz na siebie całą winę?!

Z falującą klatką piersiową, Luhan zrobił krok do przodu, sięgając do niego ręką. – Sehun—   

Sehun odsunął się poza jego zasięg. – Nie. Nienawidzę cię – uśmiechnął się, walcząc ze łzami, które zaczęły się formować. – Nie widzisz tego, w jaki sposób zmieniają się twoje oczy w zależności od natężenia słońca. Nie rozumiesz, że twój głos jest najpiękniejszą rzeczą, jaką kiedykolwiek słyszałem. I chcesz wiedzieć co jest smutne? Nigdy nie dowiesz się jak wspaniałym uczuciem jest trzymanie ciebie w moich ramionach. Ale wiesz co? Ja wiem…

– Doskonale wiem jaki kolor mają twoje oczy. Wiem, jak zmieniają się w zależności od pory dnia, roku, i pogody. Twój głos jest anielski i twój umysł sprawia, że jesteś geniuszem, Luhan – powiedział czule Sehun. – Tylko Bóg jeden wie co ze mną robisz za każdym razem, kiedy dotykasz mojej dłoni, przytulasz mnie, albo siadasz obok…

– Nienawidzę cię, ale w tym samym czasie, powinieneś wiedzieć – mówił Sehun łamiącym się głosem – powinieneś wiedzieć, że byłem w tobie zakochany przez ten cały pieprzony czas, i to dlatego właśnie jesteś taki ślepy. Nigdy nie widziałeś mnie, jak w sekrecie marzę, że w jakiś sposób, wtedy w licem, będziesz mój, i jestem pewny jak diabli, że nadal tego nie wiesz.

Cofając się o krok do tyłu, Sehun potrzasnął swoją głową. – Ale wiesz, fakt, że twój chłopak zdradzał cię, to nie twoja wina. To nigdy nie będzie twoja wina. Więc jeśli zastanawiasz się dlaczego cię odepchnąłem, to dlatego, że do cholery nie mogę znieść , że tak się poświęcasz dla tego faceta. Zdradzał cię? Więc pierdol go. Jesteś tak piękny, że czasem boję się ciebie dotknąć. Ale jeżeli ten facet miał odwagę zepchnąć cię od tak na bok to, Luhan, idź dalej. Tym lepiej dla ciebie. Nie myśl, że to twoja wina. To nie zasługuje na twój cenny czas…

Szukając w kieszeniach jego płaszcza, Sehun wyciągnął czystą, materiałową chusteczkę i delikatnie otarł twarz Luhana z łez. Żaden z nich nie powiedział ani słowa do drugiego od monologu Sehuna, zostawiając wypowiedziane wcześniej słowa, by zawisły na lodowatym powietrzu. I wtedy Sehun ujął dłoń Luhana i dał mu kawałek tkaniny.

Kiedy Sehun głośno wzdychał, zrównał swoje oczy z Luhana, ten ostatni raz. Z ciężkim sercem, które było zrozpaczone i wyzute, ściągnął usta i zaczął z powrotem:

– Mówiłem ci, że każdego roku podczas świąt wymyślam jedno życzenie. Zapytałeś mnie, o co prosiłem, a ja ci odpowiedziałem, że marzyłem o rzeczach, których chciałem – powiedział cichym głosem Sehun.

Bez  odrywania swoich oczu od Luhana, Sehun wyszeptał swoje ostatnie pragnienie, zanim się odsunął.

Kiedy Sehun w końcu odszedł, to on stał się jedynym, który był ślepy. Ze swoimi plecami odwróconymi do twarzy Luhana i z rosnącym pomiędzy nimi dystansem, Sehunowi nie udało się zobaczyć krystalicznych strumieni płynących w dół po policzkach Luhana, kiedy zostawił go, uderzając ostatnimi słowami prosto w jego serce:

„– Trzy lata temu, gdy w święta leżałem na łóżku, zaraz po tym kiedy wręczyłem ci prezent, życzyłem sobie ciebie. Poprzedniego roku, życzyłem sobie, byś o nas pamiętał. Ale w tym roku, Luhan… Jedyne czego pragnę to, to żebyś był szczęśliwy, a ja, żebym w końcu o tobie zapomniał…”




Smuteczkowa wiadomość... nie zaczęłam nawet jeszcze 30 rozdziału. Przepraszam, nie miałam do tego w ogóle głowy.
Kolejna smuteczkowa wiadomość: W związku z nadchodząca szkołą (ja mam już lekcje od pierwszego dnia) i nadchodząca maturką, wrócimy zapewne do update raz na tydzień, czyli piątek wieczorem lub sobota. (Byle do świąt XD)
Dalej
Żegnamy wakacje (kto żegna, ten żegna) smuteczkowym hunhanem. Jutro pojawi się pewnie GCB, a 30 to nadal nie wiem...

p.s. Dziewczątko od hetero z aska, jeżeli jesteś chętna na dość fajne po angielsku, to mam coś z Luhanem ;)



Oh Pauline®

6 komentarzy :

  1. Mogę jedynie powiedzieć, że Luhan był naprawdę durny. I tyle w tym temacie. Fajny oneshot, trochę smutno, no ale nie wszystko musi się kończyć różowo, prawda? Koniec wakacji *płacze w kącie* Dla mnie są zdecydowanie za krótkie xDD Kocham Twoje tłumaczenia, one po prostu poprawiają mi humor. Mam czasami takiego banana na twarzy, że Jezu. Mam nadzieję, że dasz radę z tłumaczeniem, hwaiting~! Pozdrawiam – Miś Yogi.

    OdpowiedzUsuń
  2. To było takie... smutne ;;;; Luhan ślepiec, biedny Sehun i wszystko jakieś takie szare - jak myśl o tym że kończą sie wakacje ;;;;;;; No ale cóż... Wytrwale czekam na 30 rozdział ^^ i na GCB oczywiście tez xD Jestes najlepsza <3 Hwaiting~!

    OdpowiedzUsuń
  3. Smutne :(( Biedny Se Hun i glupi luhan Jak ja nie chce isc w pon do szkoly i prawie 2 lub 3 godz siedziec :( To są wlasnie atuty bycia w pierwszej klasie :( A jak jeszcze dochodzi do tego technikum to po prostu ZAJEBISCIe i poznawanie nowych ludzi juz sie ciesze:( Wakacje są za krotkie powinny trwac 3/4 miesiące :) Ja wytrwale czekam na 30sty rozdzial ^^ I oczywiscie na GCB tez juz nie mogę sie doczekac <3 Powodzenia i weny ( sadze ze ten komentarz. Wgl nie ma sensu Jeżeli tak to sorr^•^)

    OdpowiedzUsuń
  4. Żeby opisać tę historię potrzeba więcej niż 1000 słów. Mnie z pewnością wystarczy jedno, które od razu nasunęło mi się na myśl: przepiękne! Chociaż bardzo smutne... Spodziewałam się końcówki, a to za sprawą pewnej autorki, która chyba podchwyciła pomysł.

    Czekam na kolejne stworki~! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Smutne :c Liczyłam na happy end, chociaż to angst xd I teraz będę szukać fluffa na pocieszenie xD
    Będę cierpliwie czekała na 30ty rozdział Strangera. Wczoraj przeczytałam wszystkie rozdziały i byłam zła, że skończyło się w takim momencie :( Może i nie jestem EXO-L, może i większości chłopaków bardzo często nie rozróżniam a ich piosenek słucham wtedy, gdy mam na nie nastrój, to cała masa przeczytanych ficzków z EXO sprawiła, że jestem zagorzałą shipperką HunHana xD Do tego stopnia, że aż napisałam z nimi angsta xDD
    O, ty też poszłaś teraz do maturalnej? Łączę się z tobą w bólu, towarzyszko w niedoli xd Przeklęty rocznik '96 :(((
    Także życzę powodzenia w szkole, czasu i chęci do tłumaczenia :3
    E.L.F pozdrawia ^w^

    OdpowiedzUsuń
  6. Szczerze mówiąc, jakoś mnie nie poruszył ten ff... Piękny, ale... chyba zaczynam być nieczuła (taaaa, poczekajmy aż arbitrage przeczytam...)

    OdpowiedzUsuń