7/03/2014

Nieznajomy [24]

24/32
 
cr. VinluVinlu
Tytuł: Nieznajomy
Oryginał: Stranger
Autor: Shikamin
Tytuł rozdziału: Perfekcyjne równanie | oryginał: Perfect equation

Spojrzenie roztopiło cały lodowaty strach, który zebrał się wewnątrz mnie, stopił wszystko inne, aż została we mnie sama pasja. Noc zanikała w różnych odcieniach szarości, zjawisko padających kropel deszczu nigdy nie było piękniejsze – sprawiało, że to wszystko wyglądało jak sen. Podniosłem mój wzrok i patrzyłem na perfekcyjność obarczoną skazą jego szaleńczych emocji. Był przemoczony, w białym garniturze, jego krawat był luźno zaplątany jak za pierwszym razem – nigdy nie spostrzegłem jak bardzo blado wyglądał, jak kruchy był, tak że jeden dotyk mógł go rozbić.
– Milion – powiedział Sehun boleśnie delikatnym szeptem.
Desperacja rozdzierała moje serce.
– Co?
– Milion razy – powiedział podczas ciężkiego oddechu. – Pukałem w twoje drzwi prawie milion razy, kiedy tamtej nocy przywiozłem cię pierwszy raz do domu.
– Sehun, ja—
– Proszę – machnął ręką, zatrzymując moje słowa. – Proszę, pozwól mi to powiedzieć.
Słyszałem w jego głosie surowy ból, nie potrafiłem podjąć decyzji, by walczyć o niego, i by go zabrać, ale on to zrobił. I nigdy nie myślałem, że będę kochał próg drzwi tak bardzo jak w tej chwili.
– Nie zrobiłem— Nie mogłem zostać na zaręczynach. Tam było tak wielu ludzi, którzy na mnie polegają, a ja nie mogłem ich zawieść... Aż stojąc przed tymi wszystkimi ludźmi zdałem sobie sprawę, ze żaden z nich nie ma dla mnie najmniejszego znaczenia... – powiedział. – Ponieważ nawet jeżeli oni wszyscy we mnie wierzą, to wolałbym stracić ich wiarę we mnie, niż żebym to ja, stracił ciebie. – Potrząsnął głową. – Nie chcę się usprawiedliwiać, ja tylko- Ja nigdy nie robiłem— Nie wiem jak mam się do tego zabrać.
– Wiem tylko, że powinienem to powiedzieć już pierwszej nocy, którą ze sobą spędziliśmy – wymamrotał, kończąc już szeptem. – Chcę więcej.
– Hee Jin? Twój tata? – W mojej piersi odezwał się alarm. – Zaręczyny?
– Zostawiłem to wszystko – powiedział. – Luhan, nie obchodzi mnie nikt inny, chcę tylko ciebie.
Nie byłem w stanie kontrolować głosu, ani łez, które spływały w dół po moich policzkach.
– Powtarzasz się, Sehun, nie chcę—
– Nie! Nie rozumiesz – warknął. – Posłuchaj co próbuję ci powiedzieć. Chcę ciebie. Mam na myśli, że chcę tylko ciebie. Tylko ciebie – wydyszał. – Rozumiesz? Mam wszystko. Ale ja nie chcę mieć tego wszystkiego!  Boże— Nie wiem jak mam to wytłumaczyć. Wolałbym nie mieć nic, jeżeli nie miałbym też i ciebie. Chcę tylko ciebie i nikogo innego – nic innego. Powiedziałeś, że chcesz żebym przestał się wahać, żebym podjął decyzję i trzymał się jej. I to jest właśnie ona. Wybrałem ciebie. Przyszedłem do ciebie. Czy możesz to zrozu—
Nawet nie zauważyłem, że cały czas stał na zewnątrz, moknąc na deszczu, pojedyncze krople mocno spadały na jego ramiona. Nacisnąłem je lekko.
– Sehun-ah...
– Przepraszam, przybyłem tutaj biegiem i zaczęło padać i nawet nie wiedziałem co chcę ci powiedzieć, a wszystko to rodzaj—
Moje ramiona przestały się trząść od łkania.
– Nie wiedziałem, że miewasz ataki paniki.
– Zaczynam być coraz bardziej podobny do ciebie. – Słaby uśmiech pojawił się na jego twarzy. – Luhan-ah... chcę być z tobą.
To był najlepszy pomysł jaki kiedykolwiek słyszałem w całym swoim życiu. Ale chociaż to było bardzo zachęcające, moje serce stanęło w trudnej kolizji.
– Zraniłeś mnie – wybuchnąłem. – Powiedziałeś nawet, że nie zamierzałeś się ze mną spotkać po tamtej nocy.
– Starałem się, by do tego nie doszło – uzasadnił. – Ponieważ nie mogłem wtedy tego zrobić.
– Zostawiłeś mnie samego.
– To się już nigdy nie powtórzy.
– Próbowałeś się mną zabawić.
– Jestem dupkiem.
– Prawie wcale o mnie nie walczyłeś.
– Jestem tchórzem i dupkiem.
– Odrzuciłeś mnie na drugi plan.
– Jestem palantem, tchórzem i dupkiem.
– Przespałeś się ze mną przy naszym pierwszym spotkaniu.
– Tego nie żałuję. – Spuścił wzrok w dół. – Za wszystkie inne rzeczy... Nie ukarzesz mnie bardziej, niż ja sam zdążyłem się ukarać... Nigdy, przenigdy nie wybaczę sobie, że cię zraniłem. Ale chciałbym z wielką chęcią, zapałem, spędzić każdy następny dzień na wynagrodzeniu ci tego... jeśli mi tylko na to pozwolisz.
Przez zamazany łzami widok widziałem twarz Sehuna zmieniającą się w ciężką pustkę. Niechęć była wyryta w każdej jego rysie. Jego ramiona były nerwowo spięte, tak, jakby spodziewał się odrzucenia.
– Chcę być z tobą, Luhan – wyszeptał. – Proszę, powiedz, że ty też chcesz być ze mną...
Moje mury obronne całkowicie się rozpadły, niekończące się noce i ponure poranki przepełnione czekaniem na niego, by powiedział właśnie te słowa przybrały status znośnych.
– Możesz dać mi więcej szczegółów? – Uśmiechnąłem się pomiędzy płaczem. – Naprawdę nie jestem dobry w czytaniu między wierszami.
Widziałem jak zadrżał, kiedy ujął moją twarz i otarł łzy.
– Chcę być z tobą w zaangażowanym, wyłącznym, zamkniętym związku. – Zarumienił się. – Chcę byś był mój, a ja twój... Czy tak jest wystarczająco przejrzyście?
– Boję się.
– Wiem.
– Szybki seks na jedną noc przekształcił się w związek, takim parom udaje się przetrwać tylko raz na tysiąc. To znaczy, chodzi mi o nasz rodzaj relacji. Co jeśli jednego dnia, my- co jeśli pewnego dnia zdecydujesz się—
– Luhan. – Ułożył swoje zalewające ciepłem ręce na moich ramionach. – Uda nam się. – Jego czoło spotkało się z moim. – Jestem pewny, że damy radę.
– Skąd wiesz? – zabłagałem. – Nie możesz być tego pewien. Co jeśli nie damy rady pokonać przeszkód?
– Damy radę – wyszeptał. – Ponieważ jedyną rzeczą, która się dla mnie liczy, to ty. Reszta jest nieistotna. Nie ma co do tego żadnych obaw, zrobimy to. Luhan-ah... Nie ma więcej upewniania się, zero liczenia prawdopodobności, zero liczenia szans procentowych. – Splótł swoje palce z moimi. – To... my... oboje tutaj... to jest perfekcyjne równanie.
Nie wiedziałem, że to jest możliwe, ale moje serce zrobiło salto. Na moich ustach malował się uśmiech – miłosna piosenka, której nigdy wcześniej nie słyszałem grała teraz w mojej głowie. Patrzyłem na niego, a odcienie różu lekko przebijały się na jego skórze. Strach i błogość mieszały się na jego twarzy, dopóki nie rozjaśnił jej ogromny półksiężyc. Roześmiał się słodko, jakby na jego policzkach wzeszło słońce. Ujął moją dłoń, którą miał splątaną z własną i przejechał po niej ustami mając zamknięte oczy, jego długie rzęsy delikatnie opadały na moją skórę. Potem przytulił swoją głowę do mojej szyi, dłońmi otaczając mnie opiekuńczo – tak zaborczo, że nie mogłem oddychać. Ale zdecydowałem, że jeżeli kiedykolwiek miałem wstrzymywać mój oddech, to właśnie jest ta chwila.
To było najdłuższe, najbardziej skomplikowane, najbardziej niejasne równanie jakie kiedykolwiek rozwiązywałem. Ale wynik okazał się być bardziej oczywisty i stabilny niż Constant, bardziej idealny od Złotego Podziału, bardziej niekończący się, niż wartość liczby Pi.




Uderzałem się w twarz milion razy, za każdym razem mocniej, niż wcześniej. Ale byłem przytomny i nawet bardziej żywy niż kiedykolwiek.
To nie był sen.
Chciałem dosłownie robić w moim pokoju koziołki, ale nie było na to wystarczająco miejsca, a Sehun był zaledwie drzwi dalej. Kiedy wysunął się z łazienki miał na sobie moją koszulę, która przylegała do jego nieziemskiego ciała, jaśniał mocniej od świateł w moim pokoju. Walczyłem z chęcią spazmowania, sposób w jaki jego włosy perfekcyjnie otaczały jego twarz, część nich zakrywała lekko jego nieskazitelne oczy, cudownie wydęte wargi, zaczerwienione policzki, linia szczęki, której rysy pokazywały na jego twarzy czułość – to wszystko... Wszystko w nim było moje.
– Mam zamiar zostać na noc – powiedział stanowczo.
– Uhm... – wahałem się. – Jestem nieco—
Zmysłowy uśmiech rozciągnął jego usta.
– Niczego nie zamierzam zrobić... – wyszeptał. – Jeszcze nie teraz.
Zacząłem myśleć, że jestem zbyt lekki, kiedy obrócił mnie prosto w swoje mocne ramiona, opuszczając delikatnie na łóżko. Pochylił się i zamknąłem oczy, ale zamiast dotyku jego ust na moich, poczułem jak przykłada je do moich powiek.
– Jeżeli kiedykolwiek będziesz znowu płakać to tylko dlatego, że doświadczysz zbyt wiele szczęścia i nie będziesz mógł powstrzymać łez. – Otarł koniuszkiem swojego nosa o mój i jęknął boleśnie, jakby walczył przeciwko chęci pocałowania mnie – wzięcia mnie całego. Chociaż pewnie tego nie wiedział, ale już miał.
Sehun przesunął się na swoją stronę i przyciągnął mnie do jego klatki piersiowej, palcami przeczesywał moje potargane włosy. Zabawny, krótki śmiech wydostał się z moich ust, a moje ramiona trzęsły się, kiedy próbowałem stłumić chichot.
– Co? – wyszeptał.
– Ja tylko— – Chichotałem jak nastolatka. – Perfekcyjne równanie... Szczęście, że nie będziesz mógł powstrzymać łez... Jak bardzo tandetny możesz być jeszcze?
Zagryzł swoje usta i udawał złość.
– Nigdy nie byłem szczególnie tandetny. – Jego brwi się zmarszczyły. – Tylko mówię, to co czuję...
Udawał, że wybucha furią i po ciągnącej się w wieczność ciszy, zwrócił się do mnie:
– Mówienie o uczuciach, nie dałeś mi jeszcze odpowiedzi...
Lekko uderzyłem jego klatkę piersiową.
– Jesteś w moim łóżku, nie sądzę, bym mógł dać lepszą odpowiedź od tej.
– Nie chcę być tylko w twoim łóżku. – Jego palce rozchyliły moje usta, potem zsunął je w dół, wzdłuż mojej szyi. – Chce być... tutaj. – Poklepał miejsce po lewej stronie mojej klatki, gdzie powinno być moje serce, ale niestety zdążyło ono już stamtąd uciec, przez eksplozję zbyt wielu emocji.
Położyłem się bliżej jego piersi, w obawie, że zauważy jak bardzo się zarumieniłem.
– Widzisz... jesteś tandetny.
– Lubię ciebie zawstydzonego.
Z nadal schowaną w nim twarzą, rozkoszowałem się jego znajomym zapachem. Mruknąłem cicho:
– Lubię cię.
Przeniósł delikatnie swoje kciuki na moje policzki.
– Lubię cię, od kiedy się poznaliśmy.
– Możesz spać po tej stronie łóżka? – zapytałem, poklepując materac leżący bliżej okna. Zasłonił okno, zanim ułożył się ponownie na poduszkach. Jeżeli chciał mnie opuścić w środku nocy, będę wiedział.
– Nie musisz się znowu martwić – powiedział, najwyraźniej dostrzegając strach i niepokój, który we mnie narastał. – Nawet jeśli mnie wykopiesz, to i tak cię nie opuszczę.
Odwrócił całe swoje ciało, by widzieć mnie całkowicie, a potem gwałtownie otoczył mnie swoimi rękoma, złapałem się go kurczowo.
– Możesz oddychać? – zapytał.
Nie bardzo. – Wszystko okej.
– Więc możemy tak zasnąć?
Proszę, uduś mnie. – Podoba mi się.
Na tle jego mocnych oddechów i jego zapachu, który zdawał się nigdy nie słabnąć, wraz z cichnącym już deszczem, wszystkie moje wątpliwości... wszystkie moje obawy zniknęły.



– Ahhhhhhh! – Krzyk rozszedł się gniewnie po całym moim pokoju. Zmusiłem się do minimalnego otworzenia oczu i zobaczyłem, że Sehun nie przesunął się nawet o centymetr, zostaliśmy w tej samej pozycji w jakiej zasnęliśmy. Więc to są te poranki, o których wszyscy mówią. Prawie się uśmiechnąłem, kiedy kątem oka dostrzegłem postać stojącą w nogach łóżka.
Zaniepokojony, delikatnie, ale szybko wyplątałem moje ciało z objęć Sehuna i ujrzałem Lily – bladą jak duch, obiema dłońmi zakrywała otwarte usta.
– O mój Boże – powiedziałem chrapliwym głosem. – Potrafisz być jeszcze bardziej przerażająca?
– Ah— – Była o krok od ponownego krzyku, kiedy uciszyłem ją rozpaczliwie, wyskakując z łóżka i wypychając z mojego pokoju.
Zamknąłem za sobą drzwi, nie chcąc obudzić Sehuna.
– Uderz mnie, Luhan, no proszę, uderz! – powiedziała.
– Przestań – syknąłem. – Już to zrobiłem, okej? Uderzyłem się tej nocy sto razy. To wszystko jest prawdziwe.
Bez ostrzeżenia uderzyła mnie w policzek z otwartej dłoni.
– Auć! – zaprotestowałem. – Za co to było?
– Po prostu upewniałam się, że nie jesteś wytworem mojej wyobraźni – odparła, a jej oczy były nadal szeroko otwarte i przypominały spodki. – Masz mi do cholery to wszystko wyjaśnić.
Pociągnąłem ją do salonu, aby upewnić się, że Sehun niczego nie usłyszy. Miała przyklejone do mnie swoje oczy, jakby nadal nieufnie analizowała, czy nie jestem tylko zjawą.
– Przestań tak na mnie patrzeć – powiedziałem. – To długa historia w krótszej wersji: przyszedł do mnie, nie poszedł na zaręczyny.
Lily zamilkła. Jej twarz zamarła z otwarta buzią, uciekały z niej kolory, kiedy bez celu wpatrywała się w ścianę.
Oddycha? Nie potrafiłem tego stwierdzić.
Pstryknąłem palcami przed jej twarzą i zamachałem ręką przed oczami.
– Wpadasz w szok?
Westchnęła, nagle otwierając usta, by przemówić, potem tak samo szybko je zamknęła. Następnie przełknęła ślinę i zatopiła się w kanapie.
Częściowo byłem zmartwiony, a częściowo rozbawiony – zachowywała się tak, jakby Sehun właśnie wyznał jej swoje uczucia. Klasnąłem dłońmi przed jej twarzą.
– Na miłość boską! – odpaliła głośno. – Czy możesz mi dać chwilę czasu na przyswojenie faktów? Jestem cholernie wolna. 
Zaśmiałem się cierpko, a następnie usadowiłem obok niej, była cały czas w kamiennej pozie. To miało swoje uzasadnienie, nikt nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Niestety Lily nie miała zbyt wiele czasu, by przetrawić kolejność wydarzeń. Moje drzwi otworzyły się i z pokoju wyszedł Sehun. Światło słoneczne patrzyło na niego od tyłu, otaczając poświatą całą figurę. Kiedy jego po-prostu-nie-potrafię-się-cały-czas-nadziwić gorące ciało wreszcie się nam ukazało, słyszałem jak Lily przełyka.
– Jest tak bardzo ponad twoją ligę.
– Jest gorący – wyszeptałem.
– Smok. – Jej usta ledwo drgały. – Oddycha ogniem.
– Definitywnie gorący. – Uśmiechnąłem się do Sehuna, starając zacisnąć wargi, kiedy szedł w naszą stronę.
– Uderzę go. – Cały czas mrugała. – Myślę, że nie jest prawdziwy.
Zanim zdążyłem jej cokolwiek odpowiedzieć, Sehun stał już przed nami.
– O czym rozmawiali—
Moje oczy zacisnęły się, kiedy Lily podeszła do niego i uderzyła, następnie odkręciła głowę z uniesionymi brwiami.
Jasna cholera.
Podbiegłem do Sehuna, patrząc na Lily wzrokiem co-do-cholery.
– Śniadanie? – zapytała i zniknęła w kuchni.
Próbowałem ściągnąć moje usta, ale nie mogłem się już dłużej powstrzymać od uśmiechu. Po wygięciu ust, zaniosłem się śmiechem.
– Ona po prostu chciała zobaczyć, czy aby na pewno jesteś prawdziwy. – Poklepałem go lekko po policzku. – Przepraszam.
Zagryzł wargi. 
– I tak sobie zasłużyłem.
Pokiwałem głową. – Tak, musiało do tego dojść.
Przyciągnął mnie do siebie. – Dzień dobry – powiedział czule.
Dwa słowa i puf, jestem w krainie słodkości.
– Tęskniłem za tobą. – Wtulił swoją głowę w moje ramię, a potem zostawił niewinny pocałunek na moim czole.
Trzy słowa i puf, jestem w niebie.
– O Boże – przerwała głośno Lily. – To tylko śniadanie, nie musicie siebie opuszczać.
Sehun roześmiał się i niechętnie wypuścił z objęć. Przesunął ręką po moich plecach i zaprowadził do jadalni. Naleśniki, jedyne jadalne danie, które Lily potrafi przyrządzić były już na stole. Sehun przysunął krzesło bliżej mnie i uśmiechnął się nerwowo do Lily. Bał się, to było takie oczywiste, nie mogłem się powstrzymać od uśmiechu. Przez chwilę Lily milczała, jej brwi były zmarszczone, a jej dłonie splecione na wierzchu stołu. Dłonie Sehuna, które były złączone z moimi, stały się zimne. Starałem się stłumić mój chichot.
– Jeżeli myślisz, że jesteś bezpieczny, bo Luhan cię zaakceptował, jesteś w błędzie. – Zmrużyła oczy. – Gdybym była tobą, to nie czułabym się tak komfortowo... Nadal musisz uzyskać moją zgodę.
Sehun spojrzał na mnie w napięciu, jakby z prośbą bym go uratował, ale wzruszyłem tylko ramionami, musiał tak czy siak dostać jakąś karę – a moja siostra była mistrzem w dręczeniu.
– Jestem pewny, że udowodnię iż jestem godzien twojego brata – zadeklarował poważnie.
– Zrób to... – Lily zaciekle nabiła na widelec naleśnik, a ja już nie dałem rady, odwróciłem głowę i zaśmiałem się bezradnie.
Niezręczne napięcie pomiędzy Sehunem i moją siostrą, oraz moim uroczym chichotem zostało przerwane, kiedy ktoś delikatnie zapukał w drzwi wejściowe.
– Spodziewasz się kogoś? – zapytałem.
– Nie. – Lily pokręciła głową. – Ty?
Zdałem sobie sprawę, że wprawdzie to spodziewałem się kogoś, spodziewałem się czegoś. Wiedziałem, że to nie będzie łatwe, ale kiedy patrzyłem na mężczyznę obok mnie, spostrzegłem, że wcale się nie boję. Wyszedłem z kuchni i udałem się w stronę drzwi, gotowy do walki dla Sehuna, tak jak on to zrobił dla mnie.  

♥•♥•♥•♥•♥•♥•♥•♥•♥•♥

Fikałam (dosłownie) koziołki, kiedy czytałam wasze komentarze. Nawet nie wiecie jak bardzo się cieszę, że zaczekaliście że dalej chcecie czytać. To wywołało we mnie tak bardzo pozytywne emocje, że no ksdfjauerdhyjxse.
Chciałam szybciej dodawać rozdziały, ale dostęp do komputera mam tylko przeważnie w nocy. (i nie chodzi tutaj o moją hipersomnie) Po prostu w dzień cały sprzęt jest okupowany przez mojego brata. Przez to nie mam możliwości, by zająć się ficzkami, a czasem po prostu nie mam fizycznie siły do pracy.


Oh Pauline®


9 komentarzy :

  1. jslfgslfjflask i cant
    Lily, kocham cię XDXD
    w ogóle ten rozdział tak ocieka słodkością, Sehun romantyk, no no... haha
    uroczo~
    zgaduję, że to pukał ojciec Sehuna albo Hee Jin, mam rację? ;__; Ale by była beka, gdyby to się okazał dostawca pizzy albo listonosz, omg ghahaha

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże na początku myslalam ze to bd mu sie śniło a tu takie BOOM i jednak to nie sen omomomo Se Hun taki romantyk jeezu jaki on jest kochany<33 Hahahah Lily jest najlepsza jak lulu dostal to sw hub tez ciekawe jak kare dla niego wybierze hahahah juz nie mogę sie doczekac no ale oczywiscie ktoś myslal zepsuć wszystko i jak sie nie myle to pewnie tak suka albo tata Se huna no ale jak on go kocha to powinnien to zaakceptować co nie no bo wez nie chce żeby lulu znów cierpiał i za pewne lily na to nie pozwoli :D A jeśli to ta suka to niech jej lily nakopie:D Oby wszystko juz bylo dobrze ^^ Powodzenia i Weny<33333

    OdpowiedzUsuń
  3. Dkhfkdhfkdkfhdkfhidjfhfojdiwjkdjfkg, płacz, lament, śmiech, więcej śmiechu, boląca twarz i pies zrzucony z łóżka. Ja nie wiem.
    Nie spodziewałam się, że tak szybko dodasz rozdział. To było miłe zaskoczenie, które zaowocowało puchatym humorem na resztę dnia. Przepadłam.
    Moja miłość do tutejszego Sehuna wróciła i to ze zdwojoną siłą. Jezu, człowieku, jak można być tak w cholerę czarującym?
    Spośród wszystkich rozdziałów, które dotychczas się pojawiły, ten byłam w stanie wyobrazić sobie najbardziej realistycznie.
    Chyba przeczytam go jeszcze raz. A tobie jestem gotowa wysłać bukiet róż za tak dobre tłumaczenie. ♥
    Hwaiting! Czekam na kolejny.

    Ps. Rzeczywiście byłaby beka, gdyby nie zapowiedzianym gościem okazał się być kurier, listonosz albo sąsiad proszący o szklankę cukru. XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam dodać, że Lily oficjalnie została moim mistrzem.
      A co do odpowiedzi na komentarze - jeśli będzie szło na nie odpowiadać, to w sumie czemu nie?

      Usuń
  4. …..............Mówiłam Ci już, że kocham Cię za to tłumaczenie....? Nie......? To teraz mówię (albo piszę xDD) Mimo że z początku Luhan się opierał, w końcu uległ...jdksjfl. Ok, dobra. Lily jest mistrzem. Najpierw dała w twarz biednemu Lulu, to później oberwał Sehun. Należało mu się za to, co zrobił Luhanowi. ALE! W końcu obaj ogarnęli dupy i jakoś się zeszli. I znowu ALE! Ich związek będzie rozkwitał ble, ble, a le zawsze ktoś wlezie z butami w tą istną sielankę, mam rację? Jestem ciekawa, kto będzie stać za tymi drzwiami (któż wie?). Dzięki raz jeszcze, za ten rozdział. Życie wydaję się piękniejsze po przeczytaniu takiego cuda (a zwłaszcza, że nie miało się tak udanego poranka, jaki się by chciało mieć xD) Miałam to skomentować rano, ale coś mi przeszkodziło >.< Życzę ochoty i weny na dalsze tłumaczenie! Pozdrawiam – Miś Yogi

    OdpowiedzUsuń
  5. O mój Boże, cudownie już jest! Ale znając życie, zaraz znowu wszystko się spieprzy ;_;

    OdpowiedzUsuń
  6. UEWHFEWJUBEWWF!!!!! Tak, to chyba jedyne co może opisać moje uczucia w tej chwili. Cholera! Naprawdę myślałam, że to był sen albo jakieś omamy, a tu prawda! Ale czuję, że sielanka nie będzie trwała wiecznie. Kocham Cię za to tłumaczenie!

    OdpowiedzUsuń
  7. Oficjalnie Sehun znowu zdobył serce Luhana i moje... to takie piękne, jak potrafisz przetłumaczyć wszystkie słowa tak, jakbyś sama to pisała ♥ zazdroszczę takiej znajomości angielskiego :D A co do ficka: OMG, to chyba wszystko co na razie przychodzi mi do głowy. By jak z bajki, tylko teraz jestem ciekawa kto przyszedł do domu Luhana ;; może to niedoszła mężatka chętna mordu :o
    Powodzenia w dalszym pisaniu~! Hwaiting ♥
    P.S 2 - według mnie nie musisz odpowiadać (przynajmniej mi nie musisz), chyba że ktoś zadaje jakieś pytania etc. :D ale to tylko moje zdanie, zrobisz co zechcesz ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Kochana Ty moja! Czy Ty zdajesz sobie sprawę, że ja przez ponad pół roku żyłam w nieświadomości o istnieniu twojego bloga? Why, no why mi się nic nie pochwaliłaś? I jak go teraz odkryłam, to całe tłumaczenie śmignęłam za jednym zamachem :D jesteś genialna, tłumacz dalej! :)
    A jak przeczytałam, że straciłaś wszystkie pliki, serducho mi normalnie popękało, bo tak bardzo Cię rozumiem ;( Hwaiting! I czekam na więcej! :D

    OdpowiedzUsuń