25/32
Tytuł: Nieznajomy
Oryginał: Stranger
Autor: Shikamin
Tytuł rozdziału: Wojna | oryginał:
War
Wojna
się rozpoczęła.
Choć
wiedziałem, że po drugiej stronie drzwi będzie stała Hee Jin to zesztywniałem
tak samo jak ona, kiedy obrzuciła mnie pełnym rozczarowania spojrzeniem.
–
Proszę, powiedz Sehunowi, że muszę z nim porozmawiać – powiedziała krótko.
Myślałem, że będzie raczej wyglądać jak ktoś naznaczony ciężkim objawem
bezsenności, ale miała perfekcyjnie wystylizowaną fryzurę, jej sukienka leżała
jak ulał na jej pewnej siebie figurze. I z jakiegoś powodu, strasznie mnie to
zdenerwowało.
Poczułem
za sobą ruch i chwilę później stanęła obok mnie wysoka i chuda postać Sehuna.
Zatrzymał się na chwilę, wymieniając z Hee Jin napięte spojrzenia.
–
Możemy porozmawiać? – Hee Jin zbliżyła się do niego. Nie zdawałem sobie sprawy,
że stałem zesztywniały – w rzeczywistości, wszyscy tak staliśmy.
–
Zaczekam na ciebie w kuchni – mruknąłem do Sehuna.
Bez
żadnego namysłu przyciągnął mnie do siebie i złączył własną rękę z moją.
–
Zostań – powiedział.
Oczy
Hee Jin zaświeciły widząc jego nagłe zachowanie, jej oddech przyśpieszył. Nigdy
nie lubiłem jakoś szczególnie publicznego okazywania uczuć, ale w tym momencie
rozkoszowałem się każdą chwilą.
–
Cokolwiek chcesz mi powiedzieć, możesz to zrobić przy nas obu – powiedział od
niechcenia.
Widziałem
jak przez jej twarz przemyka paląca wściekłość. Zamknęła oczy, starając się jak
najlepiej opanować swój temperament.
–
Musimy porozmawiać w spokoju i, sami.
–
Jeśli chcesz ze mną porozmawiać – odezwał się chłodno Sehun – to musisz to
zrobić przy Luhanie.
Wiedziałem,
że z mojej strony to było zbyt okrutne, ale kiedy
powróciłem pamięcią do tego momentu, gdy w nocy siedziała u mnie w salonie i
wysypywała sól na moje otwarte rany, nie mogłem się powstrzymać przed uczuciem
zwycięstwa. I cholera, to było wspaniałe uczucie. Hee Jin nie potrafiła ukryć rozczarowania jakie
odczuwała, zawahała się przez chwilę zanim ponownie się odezwała.
–
Porozmawiam z tobą, kiedy będziesz o zdrowych zmysłach.
Uścisk
Sehuna stał się mocniejszy, a ja w odpowiedzi ścisnąłem jego dłoń.
–
Przez całe życie nigdy nie byłem bardziej trzeźwo myślący, niż teraz.
Bez
żadnej odpowiedzi Hee Jin odkręciła się w stronę chodnika.
–
Hee Jin – zawołał Sehun – naprawdę wolałbym żebyś już tutaj nigdy nie
przychodziła.
Wypuściłem
drżące westchniecie, kiedy Sehun zamknął drzwi. Przebrnąłem do mojego pokoju i
usiadłem na łóżku. Zauważyłem, że pościel była poskładana, poduszki leżały ułożone
jedna na drugiej. Zamilkłem zmieszany i całkowicie zbity z tropu. Byłem pewien,
że Sehunowi wcale nie było łatwo tak potraktować Hee Jin. Nie chciałem żeby ze
względu na mnie tracił wszystko – wszystko inne na czym mu zależało. Zacząłem
się zastanawiać, czy bycie samolubnym jeśli chodzi o niego... czy pragnienie go
tylko i wyłącznie dla mnie, jest właściwe. Sehun delikatnie zamknął drzwi od
mojego pokoju, potem ugiął nogi i na palcach przesunął po podłodze, kurczowo
złapał się moich kolan.
–
Wszystko w porządku? – zapytał.
Skinąłem
głową, ale tak jakby łatwo odczytywał z mojej twarzy, dodał:
–
Hee Jin jest po prostu w szoku... ale nic jej nie będzie. Więc nie martw się o
to i za nic się nie obwiniaj. – Wziął moje obie dłonie i ułożył w nich swoją twarz.
– Proszę, powiedz mi, że wszystko z nami w porządku.
–
Wszystko w porządku. – Czule trzymałem jego ręce. – Pościeliłeś łóżko?
–
Tak – uśmiechnął się. – Zastanawiam się, czy nie kupić ci nowego...
–
Nowego łóżka?
–
Nowego domu.
Moje
oczy rozszerzyły się prowokując go, gdy nie kontynuował.
–
Żartujesz, prawda?
Zaprzeczył
głowa i posłał mi zakłopotane spojrzenie, nie mogłem się powstrzymać przed
niedowierzającym śmiechem.
–
Ty naprawdę nie wiesz jak masz się do tego zabrać, prawda? – Uszczypnąłem go
żartobliwie w policzek. – Zeszliśmy się zaledwie wczoraj wieczorem , a ty
już chcesz kupić mi dom?
–
Co jest w tym złego?
Uderzałem
go żartobliwie, dopóki nie zobaczyłem zegarka.
–
Kurwa. – Było za dziesięć dziewiąta, powinienem być już od godziny w pracy! –
Jesteśmy spóźnieni do pracy!
Wygramoliłem
się z łóżka, zachwiałem i pobiegłem do łazienki.
–
Podrzucę cię do biura – krzyknął Sehun.
–
Okej, sekunda! – powiedziałem i z prędkością światła wziąłem moje ubrania.
–
Kochanie. – Zapukał do drzwi i przez chwilę miałem nadzieję, że zamierza wziąć
ze mną prysznic. Uchyliłem lekko drzwi i jego ręka trzymająca
ręcznik, wsunęła się do środka. – Zapomniałeś
tego.
Uśmiechnąłem
się przez opadające na mnie krople wody. Dotarło do mnie, jak proste,
przyziemne czynności wykonane przez Sehuna sprawiały, że stawałem się
rozentuzjazmowany i rozczulony. Budzenie się obok niego, jedzenie śniadania
mając złączone dłonie, docinając sobie nawzajem, wołanie do siebie z różnych
pokoi – to wszystko było tak naturalne. Było dokładnie tak, jakbyśmy żyli całe
życie dla tych momentów – dla nas, byśmy mogli być w końcu razem. W tym
momencie pomyślałem, że kogo to obchodzi jeśli świat będzie nas oceniać, jeśli
wszyscy będą chcieli nam zaszkodzić? Mogą toczyć bitwę przeciwko wszystkiemu na
czym mi zależy – to nie ma znaczenia, bo ja już wygrałem bitwę z sercem Sehuna.
Przez
całą drogę trzymałem na wierzchu jego dłoni własną, nasze palce były złączone
kiedy manewrował przy hamowaniu. Jeśli dałoby się umrzeć z nadmiaru uniesień,
mógłbym rozkładać się już na miejscu.
–
Spotkamy się na lunchu – powiedział łagodnie.
Gdy
patrzyłem na front budynku Adze, nie mogłem się powstrzymać przed myślami o
konsekwencjach, które muszą się pojawić i choć wiedziałem, że nasza dwójka jest
gotowa się z nimi zmierzyć, czułem się trochę niepewnie, przez to, że musimy
pójść w dwie różne strony.
–
Dasz sobie radę? – zapytałem.
–
Tak. Pojadę tylko do domu, przebiorę się i będę z powrotem zanim się
zorientujesz.
Pocałował
mnie w czoło i nieświadomie żachnąłem się. Pocałuj mnie w usta, do
cholery!
Zarumienił
się jak nigdy wcześniej, zawstydzony wrócił na swoją stronę zagryzając wargi w
zakłopotaniu.
Ty
pociągający idioto, przestań tak robić. Z
cały czas wędrującym wzrokiem po wnętrzu Jaguara, unikając spotkania z moim,
wyszeptał:
–
Będę się starał o twoje względy.
Wykrzykiwałem
w środku siebie niespójne przekleństwa. – Zabiegać o moje względy?
–
Zabiegać o twoje względy – powtórzył głośniej. – Poczekam... aż zdecydujesz, że
jesteś gotowy na wiesz- uhm- bardziej intym- bardziej intymne rzeczy.
Zostawił
kolejny pocałunek na wierzchu mojej dłoni, zanim puścił mnie do pracy. Byłem
sam w windzie, dzięki Ci Boże, w milczeniu skakałem w górę i w dół, dłońmi
ściskając moją rozgrzaną twarz. Po tym byłem pewny, że stałem się uzależniony –
dosłownie oszalałem na punkcie Sehuna. Widziałem latające dookoła serduszka,
unoszące się nade mną chmury pianek mrashmallows i żelkowych fasolek. Boże, jestem
zakochany czy co?
Kiedy
znalazłem się w moim biurze dalej byłem nieco oszołomiony. Mój telefon
zadzwonił, aż podskoczyłem przebijając moją miłosną bańkę.
Wiadomość
od Sehuna brzmiała: Już za Tobą tęsknię.
Zdecydowałem
się grać obojętnego, pomimo iż na mojej twarzy przyklejony był szeroki uśmiech,
wyglądałem jak idiota.
Przestań
pisać i skup się na drodze.
Kiedy
mój telefon pokazał kolejną wiadomość, pisnąłem.
(Smutny)
Nie mogę się doczekać żeby znowu Cię zobaczyć.
Uderzałem
raz po raz w blat biurka, będąc w ekscytującej frustracji. Chociaż wolałbym się
do tego nie przyznawać, to w mojej głowie grała Taylor Swift. Zanim zdążyłem
odłożyć telefon ktoś zapukał do moich drzwi. Rozluźniłem wszystkie mięśnie
twarzy, by wyglądać choć trochę normalnie.
–
Jae Sun— –wstałem szybko, na moich ustach jawił się cień uśmiechu.
Obdarzył
mnie zimnym, rozgniewanym spojrzeniem. – Idź do sali konferencyjnej, Lola i
Minnie już na ciebie czekają. – Odwrócił się gwałtownie. – Natychmiast.
Zesztywniałem,
słysząc jego gorzki, oskarżycielski ton. – Czy coś się stało?
–
Nie – powiedział krótko, odwrócił się na pięcie i zamknął drzwi.
Miłosna
rozkosz została zastąpiona niepokojem. Zanim się spostrzegłem nadeszły
konsekwencje. Jedyną rzeczą, której nie mogłem zrozumieć to dlaczego Jae Sun
mógłby być na mnie zły. Lekceważąc myśli w moim umyśle, udałem się na
konferencję i stwierdziłem ostatecznie, że Jae Sun po prostu jest dzisiaj w
złym humorze i wcale mnie to nie dotyczy.
Kiedy
dotarłem na miejsce Lola i Minnie były już zakopane górami papierkowej roboty,
które osuwały się pomiędzy nimi.
–
Przepraszam za spóźnienie. – Usiadłem po drugiej stronie stołu. – Co mamy
dzisiaj do zrobienia?
–
Nie ma sprawy. – Uśmiechnęła się Minnie. – To są dokumenty z Ulsan... Musimy
odszukać pewną niezgodność, jaką przyuważył Prezes Zarządu.
–
Niezgodność? – zapytałem. – Myślałem, że połączenie firm zostało
już przeforsowane.
–
Tak – westchnęła Lola – ale historia toczy się dalej, jest kilka kont, które
zostały zapisane inaczej w Ulsan, i inaczej tutaj.
Wiedziałem. – Ale to oznacza, że możemy tutaj siedzieć jak
niewolnicy przez kilka dni. – Podniosłem dokumenty.
–
Dokładnie, to może być nasze zajęcie na cały, przyszły tydzień.
Westchnąłem
głośno, obydwie przytaknęły głową. To co sprawiało, że byłem jeszcze bardziej
wykończony to myśl o tym, że najprawdopodobniej nie spotkam się z Sehunem na
naszym lunchu – randce. I miałem rację. Było już prawie południe, kiedy
przebrnęliśmy przez zaledwie dwadzieścia procent dokumentów. Minnie wyszła na
chwilę, żeby kupić nam coś na lunch, a ja skorzystałem z okazji i napisałem do
Sehuna o niefortunnym obrocie wydarzeń.
Nie
sądzę żebym wyrobił się na lunch. Zbyt dużo pracy.
Odpisał
w zaledwie sekundę:
Chcesz
żebym przyniósł Ci jedzenie?
Uśmiechnąłem
się i spojrzałem na Lolę, upewniając się, że na mnie nie patrzy.
Nie
ma potrzeby. Jestem teraz z Minnie i Lolą.
Mój
telefon znowu zadzwonił. Spotkamy się potem?
Tak. Walczyłem ze sobą przy pisaniu: Tęsknię
za Tobą. Potem usunąłem to zdanie, a potem znowu je napisałem.
Zarumieniłem
się, kiedy nacisnąłem przycisk wysyłania.
Odpisał: Tęsknię
bardziej.
Nie
mogłem się powstrzymać przed chichotem, Lola spojrzała się na mnie, odchylając
lekko do tyłu.
–
Cóż, ktoś tu jest zakochany – powiedziała. Jest coś, czego zdążyłem nauczyć się
o Loli – plotki o moim zakochaniu rozejdą się po całym dziale w ciągu minuty.
Schowałem
telefon do kieszeni.
–
To moja mama – wyparłem się.
–
Jasne – przycięła sarkastycznie.
Minnie
weszła do pokoju i ciekawskie spojrzenie Loli zostało przerwane. Zsunęliśmy
kilka plików na podłogę, by móc postawić na ograniczonej przestrzeni nasz
lunch. Jak zwykle bez względu na to jak ciężką pracą zostaliśmy obarczeni, nie
mogło się obyć bez popołudniowych ploteczek.
–
Luhan jest zakochany – powiedziała Lola do Minnie.
–
Jestem —uh, jestem tutaj? – Zamachałem ręką.
–
Opowiedz nam o niej – ponagliła mnie Minnie.
O
nim.
–
Nie jestem zakochany – nalegałem i obydwie zrobiły minę, jakbym właśnie ukradł
im słodycze.
–
Cóż, nie jesteś jedyny. – Oczy Loli zamigotały, a potem jej piskliwy głos
zamienił się w szept. – Słyszałeś? Dyrektor uciekł z własnych zaręczyn.
Z
trudem przełknąłem ślinę.
–
Niemożliwe. – Oczy Minnie rozszerzyły się. – Dlaczego?
–
Mówią, że ma kogoś innego – stwierdziła Lola. – To dlatego pędzą na złamanie
karku, by skończyć ten projekt. Myślę, że chcą to zrobić zanim grupa Jung
wycofa się i zerwie umowę.
–
Kogoś innego? – To jedyne, co trafiło do Minnie.
–
Dokładnie – Lola skinęła głową. – Kimkolwiek ona jest, bez dwóch zdań
zrujnowała wszystko – firmę, dyrektora, fuzję firm. Powinna czuć się winna.
Nie
czułem się winny, ale w tym momencie, nagle zacząłem. Nawet nie zorientowałem
się, że nie tknąłem jeszcze mojego lunchu.
–
Luhan? – Minnie trąciła mnie. – Nie jesz?
Spojrzałem
na posiłek i zmuszony uniosłem jedzenie do moich ust. Skupiłem się na
nadchodzącym spotkaniu z Sehunem – nie było miejsca na poczucie winy,
przekonywałem sam siebie. Ale choć wyrzuciłem myśli z głowy, to od środka nadal
uciskały mnie wyrzuty sumienia. Chociaż zaraz po tym nasza rozmowa zakończyła
się, moje myśli wciąż kłębiły się przy temacie konsekwencji bycia z Sehunem, i
choć z góry zakładałem, że tak może się stać, nigdy nie myślałem, że tak trudno
będzie mi do siebie dopuścić poczucie winy.
Około
16 cała nasza trójka zdecydowała się skończyć to zajęcie, ponieważ oprócz
projektu Ulsan mieliśmy jeszcze inne rzeczy do zrobienia. Jak dla mnie,
pierwszą było zobaczyć się z Sehunem – dzwonił do mnie tak wiele razy, a ja nie
odpowiedziałem na żadne połączenie. Otworzyłem jego palisandrowe drzwi i
wszedłem do biura po ciemnym dywanie.
–
Właśnie to powiedziałem – zadeklarował Sehun zdecydowanym głosem przez telefon.
– Czy mam powtórzyć każde słowo? Posiedzenie ma się odbyć jutro, albo wcale.
Nie, to ty do nich zadzwonisz i powiesz im, że jeżeli nie zjawią się tutaj
jutro, projekt zostanie zerwany.
Przytrzymał
telefon ramieniem i otworzył szufladę, by wyjąć dokument. Podzielność
uwagi, pomyślałem. To było niesamowite, zobaczyć jak przy mnie jest słodki
i czuły, kiedy przychodząc do pracy staje się poważny i surowy.
Kiedy
skrzyżował swoje spojrzenie z moim, powiedział:
–
Muszę iść – zapauzował. – Nie, mam spotkanie z kimś bardzo ważnym.
Sunąłem
ku niemu, kiedy wstawał odkładając wszystkie dokumenty jakie trzymał w rękach.
–
Nie odpowiadałeś na moje telefony – powiedział.
–
Przepraszam, byłem zajęty. – W sekundę podniósł mnie i posadził na blacie
biurka. Potem wcisnął się pomiędzy moje nogi. To było jak déjà vu – wersja w ubraniach.
–
Jadłeś już? – Jego dłonie chroniły mnie z dwóch stron.
Wspomnienie
tego co wydarzyło się na lunchu raz jeszcze przemknęło przez mój umysł,
skinąłem, nie wiedząc, że zacząłem być blady.
–
Co jest? – Pogłaskał mnie po policzku.
–
Nic.
–
Co się stało?
–
Wszystko w porządku – uśmiechnąłem się – to nic takiego.
–
Nie rób tak – spiął się. – Nienawidzę tego. Niczego przede mną nie ukrywaj.
Powiedz mi, jeśli coś jest nie tak – cokolwiek to by nie było, naprawię to.
Chciałem
skłamać, ale zdecydowałem, że nie chcę aby nasz związek zaczynał się od
kłamstwa.
–
Po prostu ludzie mówią o zaręczynach... Byłem zaskoczony, to wszystko.
Jego
dłonie zacisnęły się w pięści. – Kto? – syknął.
–
Widzisz? To dlatego nie chciałem ci powiedzieć. – Położyłem dłonie na jego ramionach.
– Wszystko w porządku. Po prostu o tym zapomnijmy.
–
Podaj mi imiona, Luhan. – Jego postawa pozostała niewzruszona.
–
Sehun-ah. – Gładziłem jego ręce w górę i w dół. – Gwaenchana...
–
To te dwie dziewczyny, tak? – Doszedł do tego w mgnieniu oka, podniósł
słuchawkę telefonu.
Panikując,
nacisnąłem jego dłoń w dół. – Proszę, nie – zabłagałem. – Zapomnijmy o tym i
nie psujmy sobie dnia, okej?
Po
minucie szczenięcego spojrzenia, w końcu się poddał i oparł swoją głowę o
czubek mojej.
–
Przepraszam – wymamrotał.
– W
porządku. – Wzrokiem pochwyciłem kilka pudełek, starannie ustawionych na
podłodze obok stołu. – Co to jest?
–
Tylko kilka moich rzeczy, przenoszę się – powiedział. Ujął moją twarz,
zostawiając na moim policzku pocałunek. – Nie pozwalaj żeby coś takiego miało
miejsce, rozumiesz? Mów mi o tym, przedyskutujemy to, a potem ja to naprawię.
Pokiwałem
posłusznie głową, jak zwykle Sehun był zaradny. Kiedy wróciłem do mojego biura
po godzinie przesłodzonych czułości, było już po siedemnastej. Spojrzałem na
biuro Jae Suna i zorientowałem się, że poszedł już do domu. Postanowiłem
porozmawiać z nim jutro, zapytać się o książkę, którą mu dałem. Umówiłem się z
Sehunem, że spotkamy się na parkingu o szóstej, ale nie doszło do tego.
Czekałem
na windę razem z Lolą i Minnie, kiedy on, nagle
pojawił się znikąd. Lola i Minnie wymieniły się porozumiewawczymi spojrzeniami, kiedy ja udawałem, że wcale nie
jestem świadomy jego obecności. Ale najwidoczniej Sehun nie zamierzał grać
tego scenariusza. Wsiadł do windy i przytrzymał otwarte drzwi, po czym zwrócił się do mnie:
–
Luhan-ah. – Zamroziło mnie. – Po co ty tam jeszcze stoisz?
♥•♥•♥•♥•♥•♥•♥•♥•♥•♥
Gwaenchana - to nic takiego
♥•♥•♥•♥•♥•♥•♥•♥•♥•♥
Dziękuję za wszystkie miłe słówka w komentarzach.
Dodałam wprowadzenie do Golden Cherry Blossoms i
zamierzałam dodać też w najbliższych dniach do Interrobang,
żebyście mogli wybrać, ale chyba zostanę przy publikowaniu Golden. Mam
nadzieje, że się nie gniewacie ♥
Oh Pauline®
Wow, jestem pełna podziwu, że tak szybko publikujesz nowe rozdziały! Strasznie się z tego powodu cieszę, bo bardzo ciekawi mnie co będzie dalej. :D
OdpowiedzUsuńCo do Twojej decyzji dotyczącej wyboru kolejnego ff to jak najbardziej popieram. Z tego co się orientuję to Interrobang to kaisoo, a ja akurat nie przepadam za tym pairingiem, także jestem za Golden Cherry Blossoms.
Życzę powodzenia w tłumaczeniu i oby tak dalej! Hwaiting! <3
Sehun jest... przeuroczy. Po prostu sama słodycz. Te jego czułe słówka, "staranie się o względy Luhana, pewność siebie... I jeszcze to, jak spławił, delikatnie mówiąc, Hee Jin. Brawo Sehun. Jestem dumna.
OdpowiedzUsuńpe es: dziekuję Ci bardzo za tłumaczenie tego opowiadania. Wiem, wiem, już to pisałam XD No ale jestem po prostu pełna podziwu szybkości, z jaką dodajesz rozdziały i ich poprawnością. Tobie też brawa kk
AAAAAAAAAAAAA! Rozpieszczasz nas taki częstym dodawaniem nowych rozdziałów. Po prostu Cię za to uwielbiam! Nie mogę się już doczekać Twojego nowego tłumaczenia!
OdpowiedzUsuńOmomo chyba jednak kocham Se Hun on jest teraz taki uroczy ale nie rozumiem ostatniej sceny albo za wcześnie wstałam i to dlatego albo po prostu jestem aż tak glupia:( Ale oni są tacy teraz slodcy i lola i Minni teraz sie dowiedzą i rozpuszcza plotkę i wszyscy bd wiedzieć o nich? i dlaczego Se Hun sie przenosi???? o co chodzi Jea Seu'owi??? Jezu gdy wkoncu są razem jest super ale jak zwykle cos musi to zepsuć:( Oooo i Se Hun jest taki kochany ze zapytal sie go ze zrobi to gdy on bd chciał^^ q hunhan^•^ Juz nie mogę sie doczekać co dalej:) Powodzenia i Weny<33333
OdpowiedzUsuń…..........................Powiem tak: nawet nie jest mi szkoda niedoszłej narzeczonej Sehuna (wybacz, nie pamiętam jej imienia) Za kocham Luhana i mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku. Kocham to jak tłumaczysz, więc życzę weny~ Pozdrawiam – Miś Yogi
OdpowiedzUsuńRozdział za rozdziałem w tak krótkim odstępie czasowym. Jestem w niebie, proszę państwa. ♥
OdpowiedzUsuńWystraszyłam się jak cholera widząc tytuł rozdziału (Yume, lol). Bałam sie, że Tatakajakjejtam coś zepsuje, ale Sehun jednak zachował się tak, jak powinien i kazał jej mówić przy Luhanie.
Lola i Minnie... Okej, lubiłam je, ale w tym rozdziale strasznie mnie rozczarowały. :<
Ale co tam one. SEHUN! Jezu, idealny. Cudowanie uroczy, czarujący zakochany idiota. Naprawdę go tu uwielbiam (jakbym poza fanfickiem go nie uwielbiała, oczywiście~).
Rozdział był strasznie puchaty. Bujam sobie w obłoczkach, trolol.
Hwaiting! Standardowo czekam na kolejne //równie standardowa kaomoji z listy ''happy/love'', której teraz nie chce mi się szukać//
Rozpływam się *^* To chyba jedyne dwa słowa, które przychodzą mi na myśl zaraz po przeczytaniu. Ogólnie myślała, że z Hee Jin będzie ostrzej... może jeszcze coś się po drodze wydarzy :> W pewnym momencie serce mi stanęło, jak Luhan napisał do Sehuna, że ma uważać na drogę. Miałam wrażenie, że zaraz zderzy się z ciężarówką i już mu nie odpisze, ale na szczęście nic się nie stało *uff*.
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię za pracowitość, bo tyle przetłumaczyć w tak krótkim czasie, to naprawdę wielki wyczyn :D Biję pokłony ^^ Hwaiting~!
ŁAŁ ! Własnie skończyłam to czytać i jestem pod wrażeniem . Dziękuje ci za pracę którą poświęciłaś ( i poświęcasz :D ) na tłumaczenie tych cudeniek <3 Kocham kiedy Sehun jest taki słodki dla Luhana i po prostu mam kisiel w głowie kiedy to czytam !!! XD Mam nadzieje że sie nie zniechęcisz i będziesz tłumaczyć dalej ! No cóż w tej chwili nie wiem co moge jeszcze dodać więc pozdrawiam cię po prostu ~~~~ :D
OdpowiedzUsuń