7/27/2014

ZKW [2]

Złote Kwiaty Wiśni



2/19
autorAlbinoPeacock
tytuł rozdziału: Woda | oryginał: Water

K i e d y w kolejną środę Sehun zjawił się u Luhana, na jego twarz wpełzło zaskoczenie. Był pewny, że odstraszył Sehuna. A jednak stali tutaj, spotykając się pod blaskiem czerwonej latarni, jakby wszystko było w porządku i nic się nie zmieniło.

Ale zmieniło się – tak wiele się zmieniło. Luhan nie mógł się powstrzymać i przyciągnął blisko do siebie chłopca, by wyszeptać do jego ucha przeprosiny. Sehun uwierzył w każde słowo, a kiedy Luhan odsunął się i jego miękkie usta delikatnie otarły się o linię szczęki młodszego, kąciki jego ust powędrowały w górę.

– Myślałem o tobie przez cały tydzień – powiedział ściszonym głosem Luhan tuż przy gładkiej szyi Sehuna. Znajdowali się w pokoju Luhana, w Vermillion House, a wypowiedziane zdanie było prawdą. Od momentu, kiedy Sehun wybiegł z jego pokoju Luhan spędził większość swojego wolnego czasu na rozmyślaniu o młodszym mężczyźnie. O tym, jak traktowali go inni, a jak Sehun, który być może jest jedyną osobą na świecie szczerze troszczącą się o jego istnienie. Poczucie winy jakie odczuwał po tym do jakiego stanu doprowadził Sehuna, było przytłaczające.

Luhan kochał sposób w jaki przyspieszał oddech chłopaka i to, jak jego dłoń delikatnie gładziła jego policzek. Usadowił się obok niego i pośpiesznie wyciągnął rękę przez jego pierś, by chwycić kołdrę i przykryć ich, tworząc miękki, ciepły kokon.

– Myślałem, że nie wrócisz.

Sehun był zaskoczony nagłym przejawem dobroci i wrażliwości, jaką ukazał Luhan. Dostrzegał jej aluzje, albo częściowe ślady, ale nigdy wcześniej Luhan nie zrobił czegoś tak intymnego, jak to. Był całkowicie zadowolony z tego faktu i mógłby zostać tak opatulony tą kołdrą z Luhanem przez całe ich spotkanie.

Luhan wiedział, że jego mur właśnie osuwa się w dół. Kruszył się przez cały tydzień, od kiedy widział płaczącego na ulicy Sehuna, patrzącego w niebo jakby z zapytaniem: „Co takiego zrobiłem, że zasłużyłem na to wszystko, co mnie teraz spotyka?”. Luhan chciał wpuścić Sehuna do środka, naprawdę chciał, ponieważ młodszy go rozumiał i wiedział, jak to jest być zmuszonym do życia, którego sami sobie nie wybrali.

Ale bał się go wpuścić. Kiedy jego mury staną się niczym innym jak gruz przy jego stopach, co wtedy się stanie? Za czym się wtedy ukryje?


 {


Dzień później, Luhana wyrwało ze snu wołanie jego imienia. Rozejrzał się po swoim pokoju, nadal będąc oszołomionym, zdając sobie sprawę, że zasnął, kiedy znowu rozmyślał o Sehunie. Jego imię wyraźnie było słychać zza ściany obok i wzdrygnął się, wiedząc, że jest to Baekhyun. Założył szatę i po cichu wyszedł ze swojego pokoju.

Baekhyun żałośnie wykrzykiwał imię Luhana, od kiedy jego pokój opuścił klient. Ten mężczyzna odwiedzał go trzy razy w tygodniu, każda z wizyt zaplanowana była z dużym wyprzedzeniem, ale nigdy nie miał na tyle przyzwoitości, by umyć Baekhyuna po tym, jak z nim skończy.

Luhan obserwował mężczyznę, który wychodził z domu, zamknął drzwi i ruszył w stronę młodszego chłopca. Szeptał kojące słowa, by załagodzić jego płacz, oglądając w tym samym czasie obrażenia. Kruchy mężczyzna siedział na swoim łóżku z nogami zawiniętymi pod siebie, nie próbując uciszyć swojego płaczu, czy zakryć ciała. Spora ilość proszku antymonowego, która zakrywała jego oczy rozmyła się, spływając na jego zarumienione policzki wraz z wodospadem łez. Mętna, biała ciecz przylegała do jego szyi i twarzy, czekoladowe włosy również były zabrudzone. Luhan gardził człowiekiem, który robił to Baekhyunowi.

Mężczyzna był podły, ale to najbardziej lojalny i najlepiej płacący klient Baekhyuna. Mimo iż krzyki chłopaka, które przenikają przez ściany jego pokoju łamią za każdym razem wszystkim serce, to nikt nie może nic zrobić. Baekhun jest na ostatnim miejscu, jeżeli chodzi o dochody i gdyby nie ten mężczyzna, wróciłby na ulicę i grzebał po śmietnikach czy stosach kompostu w poszukiwaniu kolejnego posiłku.

Luhan ujął dłoń młodszego, wyszeptując więcej uspokajających słów, prowadząc go w stronę łazienki. Wypełnił dla nich wannę po brzegi gorącą wodą, pozwalając by cały pokój zajęła para, owijając ich uczuciem ciepła i lekkości. Pomógł wejść Baekhyunowi do wanny, usadawiając młodszego pomiędzy swoimi nogami i biorąc się do pracy przy szorowaniu jego pleców, pozbywając się odpychających śladów po tamtym mężczyźnie.   

– Luhan?

– Hm?

– Myślałeś kiedyś o... ucieczce?

Starszy mężczyzna zawahał się tylko na chwilę, zanim znów odzyskał swoje opanowanie.

– Nie mogę powiedzieć, że tak – skłamał.

Baekhyun westchnął ciężko i zatopił swoje ręce w gorącej wodzie, ochlapując samego siebie. – Ale gdybyś myślał, to zabierzesz mnie ze sobą?

– W mgnieniu oka – powiedział szczerze.


{


Sehun stracił rachubę, jak wiele razy był już odwiedzić Luhana. Każda środa od trzech miesięcy, może dłużej. Trzy miesiące brzmi jak długi okres czasu, ale musiał sobie przypomnieć, że ze względu na jego cotygodniowy harmonogram, to w rzeczywistości zna Luhana około piętnastu dni, coś koło tego. Czuł się jakby to było o wiele, wiele dłużej.

Lubił myśleć, że nawet jeśli to było pracą Luhana, by spełnić jego pragnienia i odbyć z nim stosunek, kiedy są razem, to starszy mężczyzna robił to dlatego, bo chciał. Czuł, że ich czas spędzony razem jest bardziej intymny, niż powinien być. Emocje wyrażające szczęście, kiedy Sehun zbliżał się do Vermillion House na ich spotkanie, czysta ekstaza rysująca się na jego twarzy, kiedy Sehun kompletnie go wypełniał – wierzył, że to przejaw silnej więzi jaką teraz dzielą.   

Z tym przekonaniem w swoim umyśle i okazałą sumą pieniędzy, którą powinien przynieść rodzicom, wszedł do jubilera w centrum miasta.

Chłopak oglądał wysokie, zawieszone gabloty z biżuterią i innymi akcesoriami z egzotycznych krain. Gburowaty sklepowy asystent obserwował go bystrymi oczkami, jakby czekał tylko na moment, w którym Sehun schowa do kieszeni jakiś naszyjnik.

Wszystko wyglądało dla niego nijako. Chciał coś, co byłoby tak samo piękne jak Luhan, nie coś, co wyglądałoby przy nim mdło. I wtedy je zobaczył: dwie, pasujące, złote bransolety. Metal został ręcznie uformowany, tak by wyglądał jak poskręcane gałęzie drzewa, usiane delikatnymi kwiatami wiśni. Były duże, prawdopodobnie obejmujące większość przedramion. Wyobraził sobie Luhana, pod nim, bez niczego oprócz tych złotych kajdan – zarumieniony, zdyszany i oszałamiający. Sehun poczuł, jak jego własne policzki pokrywają się głęboką czerwienią. Znalazł swój idealny prezent.  

Chłopak ostrożnie zabrał zestaw bransoletek i zaniósł je do lady. Oczy ekspedienta rozszerzyły się, kiedy jego klient wyjął z kieszeni zwitek pieniędzy i odliczył odpowiednią sumę.  

Przez jego umysł ponownie krótko błysnęły zdziwione twarze jego rodziców, kiedy, teraz już miły, ekspedient wręczał mu starannie opakowane zawiniątko z biżuterią. Sehun wahał się minimalnie, ale potem stwierdził pieprzyć to, jego rodzice mogą w tym tygodniu obejść się bez worka wysokiej jakości ryżu. To on zarobił te pieniądze. To on musi powstrzymywać łzy upokorzenia, kiedy kobieta czeka w milczeniu, aż jej mąż skończy go pieprzyć.   

Sehun złapał pudełko z bransoletkami i pobiegł w kierunku brukowanej ulicy z czerwonymi latarniami, podekscytowany jego cotygodniowym spotkaniem z Luhanem.





Proszek antymonowy - czarny proszek z dodatkiem sadzy, do malowania oczu, używany w dawnych czasach. 

Z góry przepraszam za późny update, ale od poniedziałku nie miałam internetu. Nie mogłam dodać dla was żadnego rozdziału i nie mogłam też nic przetłumaczyć, bo nie zapisuję sobie niczego w pdf, tylko jadę z html.
Wiem, że chcielibyście teraz 27 rozdział Stranger, ale mam chwilowy atak wymiotny przy tym opowiadaniu. Zrozumcie mnie, czytam to po raz setny, tłumaczę już kolejny raz to samo (co trochę ułatwia sprawę) i mam na razie dość. Myślałam, że może odpocznę sobie przez parę dni od tego, ale przez ten okres, kiedy nie miałam internetu, upłynęło trochę czasu i sama nie wiem, czy już przełknęłam tę niechęć, czy nie. Wcześniej, planowałam dodać 27. w sobotę (czyli wczoraj), ale przez te okoliczności, zaszły pewne, małe zmiany. Nawet nie miałam jak wziąć się za 27. w tłumaczeniu.
Nie wiem, kiedy dodam ten 27. rozdział, jak zwykle postaram się spiąć. XD Szybciej na pewno pojawią się kolejne rozdziały GCB (omg, uwielbiam to opowiadanie XD).



Oh Pauline®

5 komentarzy :

  1. Biedny baek:((((( Aż mi go szkoda jak chce to moze uciec do mnie razem z lulu przygarnę ich do Sb akurat chate mam wolna:) Ej nie serio biedny baek czy ten nie mily pan co bd nie ladnie pierdoli baeka go yeol (tak z ciekawości pytam ) Omomom kochany ze Hun chce dać prezent lulu<33333333 Jezu jak przeczytam to zdanie
    To on musi powstrzymywać łzy upokorzenia, kiedy kobieta czeka w milczeniu, aż jej mąż skończy go pieprzyć. To aż mi sie łza w oku zakrecila :((( Serio on tak musi dlaczego nie poszuka innej pracy moze i dobrze mu placa ale to jest OBRZYDLIWE :(( Ciekawe co bd dalej:) Powodzenia i Weny <33

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogłam się doczekać tego rozdziału~! *^* Trochę krótki mi się wydawał, ale co tam. Możliwe, że po prostu szybko zleciał. Szkoda mi Bakusia, nie potrafiłam go sobie wyobrazić za żadne skarby, coś z moim muskiem jest chyba nie tak... Teraz tylko czekam na moment podjęcia decyzji o ucieczce :> albo coś w tym stylu.

    #Hwaiting #weny #życzę

    OdpowiedzUsuń
  3. O ja pierdziele! Ja chcę kolejną część! I rozumiem cię, że nie możesz już patrzeć na tamto opowiadanie. W końcu przerabiałaś już to wielokrotnie. Co do samego rozdziału żal mi Baekhyuna. Już podoba mi się to opowiadanie, więc czekam na kolejne części. Pozdrawiam – Miś Yogi

    OdpowiedzUsuń
  4. O kurcze to opowiadanie jest cudowne <3 Troszkę takie smutne ale piękne . Jestem ciekawa co będzie dalej, więc mam nadzieje że dostaniesz ataku weny i za niedługo pojawi się kolejny rozdział <3 Powodzenia !!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. o losie, coraz bardziej podoba mi się to ff! Mam nadzieję, że moja silna wola wytrzyma i nie zacznę czytać po angielsku ;)

    OdpowiedzUsuń