b Krucha wieczność a
Krucha wieczność [2/2]
oryginał: Fragile Eternity [2]
autor: lunathunderhead
paring: Sehun/Luhan
rodzaj: romans
ograniczenia: PG-13
słowa: 5671 (tłumaczenie)
OPIS: Dawno, dawno temu, nie zawsze była wiosna czy jesień. Kiedyś były tylko promienne lata i martwe zimy. |1|
Następnego ranka, Luhana
obudził walący odgłos zza drzwi. Zauważył z lekkim niepokojem, że szczelinę
pomiędzy drzwiami, a futryną uszczelnia lód. W połowie lecąc, opuścił łóżko.
– Co ty
robisz? – wykrzyczał, uderzając w drewno pięściami.
– Shh! –
Znajomy głos. – Bądź cicho!
– Co ty
robisz, wypuść mnie! – powiedział, uderzając w drzwi tak mocno, że z jego
pięści opadł pomarańczowy pył.
– Luhan,
zamknij się! – powiedział Sehun. – Kazano mi, zanim rozpocznie się wojna,
zabrać cię z powrotem do Lodowych Jaskiń. Nie wiedziałbyś nawet, kiedy zamek
zostałby opuszczony. Powiedziałem im, że jeśli to zrobię, to tam umrzesz, ale i
tak kazali mi to zrobić, ale...
Luhan
zamilkł.
– Ale co,
Sehun?
– Ale ty...
wciąż masz dom, do którego możesz wrócić, prawda? – powiedział Sehun. W jego
głosie było coś, co zostało przytłumione przez drzwi. – Chcesz znowu zobaczyć
swój dom, kiedy to się skończy, prawda? Mimo wszystko, jesteś Letnią Wróżką.
– Tak –
szepnął Luhan.
– Więc
zamknij się i udawaj że nie istniejesz – powiedział stanowczym głosem Sehun. –
Nie ma nikogo, kto mógłby użyć lodu nasyconego Najwyższą Magią poza mną,
Joonmyunem, Yixingiem i Xiuminem, więc siedź cicho, a nikt cię nie zaatakuje. –
Pauza. – Idę.
– Idziesz
walczyć? – zapytał Luhan.
– Jak
myślisz, co wczoraj ćwiczyłem?
Luhan
przygryzł miękkie wnętrze jego ust.
– Bądź
ostrożny.
Sehun
zaśmiał się.
– Myślisz,
że pomogę trochę szczęściu, pytając się ciebie o strategię walki?
I nagle
Luhan uświadomił sobie, że Sehun nigdy nie pytał go o taktykę, aż do teraz. Nie
wypytywał nawet Luhana za wiele w temacie detali Letniego Dworu, które były
tajne i tylko osoby takie jak Luhan, mogły o nich wiedzieć. Przyszedł i upewnił
się tylko, że Luhan nie umrze z zimna, i że będzie wstanie ukrywać go
wystarczająco długo, zanim ten wróci do domu.
– Trzymaj
się z daleka od berła Chanyeola – wymamrotał Luhan, jednak coś mu mówiło, że
Sehuna już dawno przy nim nie było.
☁
– Czy on umarł? – zapytała Eunsook z szeroko otwartymi oczami.
– Kto?
– Książę!
– Nie, ale inne wróżki, tak – powiedział Kyungsoo, odsuwając jej gorącą
czekoladę z dala od krawędzi blatu. – Wypij, zanim wystygnie.
Piła, mocno nad czymś myśląc.
– Dlaczego Luhan powiedział mu, żeby nie zbliżał się do berła? Co to
jest berło?
– Berło, to taki bardzo duży kij – powiedział Kyungsoo, a Jongin zaczął
się śmiać, zginając w pół. Kyungsoo rzucił mu karcące spojrzenie.
☼
Pierwsze starcie było okropne, jak to zazwyczaj pierwsze starcia.
Śnieg i trawa zostały obrzucone lśniącym pyłem martwych wróżek - tak to
wyglądało, kiedy ich ciała rozkładały się, gdy ich dusza opuszczała świat,
przez wybuch tumanu lśniącego brokatu. Nawet do późna w nocy, już po bitwie,
nadal unosił się tam miękki dźwięk obracających się w pył wróżek.
Zimowe Wróżki straciły więcej żołnierzy, niż Letnie - Luhan miał rację
mówiąc, że Zimowe Wróżki nadal były słabe, pomimo tak znaczącego wzrostu mocy w
ich Królestwie. Chanyeol był bezlitosny - płonące berło, którym władał,
roztaczało pomarańczowe i zielone płomienie, mogąc zrównać z ziemią wszystko,
co stanęło mu na drodze. Żadna Zimowa Wróżka, by tego nie przetrwała, a jedno
takie spotkanie z mocą, potwierdzało to. Tym bardziej nie pomagało to, iż
Chanyeol wiedział, że przetrzymują jednego z jego najlepszych przyjaciół, jako
zakładnika.
Jeżeli miałbym być szczery, Książę mógł umrzeć w tym starciu, gdyby nie
ostrzeżenie przyjaciela, aby trzymał się z dala od zasięgu berła Chanyeola.
❄
Luhan usiadł na łóżku, zaalarmowany pękaniem lodu pomiędzy futryną.
Starał się skoncentrować ciepło na wnętrzu swoich dłoni, tak, aby mógł zadać w
ostateczności palący cios, jeżeli coś na niego natrze. Wstał i rozłożył
skrzydła, gotowy do ataku.
Kiedy drzwi się otworzyły, zobaczył ciemnowłosą Zimową Wróżkę,
przyglądającą się mu z ciekawością.
– Książę rozkazał sprawdzić stan Letniej Wróżki – powiedział
beznamiętnie. – Powiedział, że cię tutaj znajdę.
– Tak – odpowiedział Luhan. – Er- Gdzie on jest? Kim jesteś?
– Jestem Yixing – zwróciła się Zimowa Wróżka – i przepalisz łóżko,
jeżeli zaraz nie obniżysz temperatury swojego ciała.
Luhan cofnął się szybko, a w miejscu w którym stał pozostały dwa,
brązowe, wypalone ślady jego stóp.
– We wczorajszej bitwie, Książę doznał kilku obrażeń – powiedział Yixing,
a Luhan czuł, jak jego skóra staje się chłodniejsza, przy każdym kolejnym
wypuszczonym oddechu żołnierza. – Jest trochę zdezorientowany, tak myślę.
Yixing mówił to wszystko bardzo swobodnym tonem, w lekkim roztargnieniu.
Luhan zastanawiał się, czy to sarkastyczna forma, czy może ma jakieś ukryte
motywy, ale kiedy wykonał krok do tyłu w stronę korytarza, przypomniał sobie
jak Sehun mówił, że Yixing był jedną z niewielu osób, mogącą panować nad Wyższą
Magią, więc zaufał mu.
– Zdezorientowany?
– Jest trochę podziurawiony od ciepła – powiedział Yixing, prowadząc
Luhana wzdłuż szeregu korytarzy. – Nic poważnego.
Luhan wierzył mu, zanim nie dotarł do czegoś, co zakładał, było
ambulatorium - tętniło życiem, a on musiał przede wszystkim chronić oczy przed
niebieskawym światłem pulsującym ze skrzydeł zgromadzonych. Kilka łóżek
posiadało kotary, zaciągnięte dookoła nich, niektóre nie. Zimowe wróżki
obserwowały go, gdy przechodził obok. Luhan spuścił głowę w dół, ukrywając
swoją twarz. Cały zamek musiał wiedzieć o więzionej wróżce.
– Przestań umieszczać ciężar ciała na swoich nogach. – Yixing zwrócił
się do niskiej, krępej białowłosej wróżki. – Powodujesz większy ból kostki.
Yixing zaprowadził Luhana do spokojniejszej części szpitala, gdzie
wszystkie łóżka były osłonione zasłonami. Zatrzymał się przy ostatnim i nakazał
zostać Luhanowi kilka kroków dalej.
– Pozwól mi zobaczyć w jakim jest stanie – wymamrotał Yixing, znikając
za zasłoną. Po kilku chwilach kiwnął na niego palcem.
– Jest zdezorientowany – wyszeptał Yixing. – Nie ruszaj się przy nim
zbyt szybko i pozwól mu trochę odpocząć.
Luhan odsunął kurtynę, by zobaczyć Sehuna skulonego na boku, z
bezwładnymi skrzydłami, szeroko otwartymi oczami, patrzącymi w dal. Wyglądał
prawie jak martwy, gdyby nie delikatnie pulsujące niebieskie światło u podstawy
jego skrzydeł. Kiedy Luhan stanął przed nim, gwałtownie uniósł wzrok.
Przekręcił się, dzięki czemu Luhan z przerażeniem zauważył na szyi Sehuna
wspaniały, czarny ślad w kształcie dłoni.
– Hej – wyszeptał.
– Hej – odpowiedział ochrypłym głosem Sehun. Wyglądał jeszcze bladziej,
a kiedy Luhan ujął jego dłoń, wyrwał ją z uścisku.
– Mam gorączkę.
– ...No i?
– Moja wewnętrzna temperatura jest teraz bardzo niska – wyjaśnił,
wpatrując się w palce, które zacisnął w luźne pięści przy swojej twarzy. –
Dostaniesz odmrożeń.
Luhan nabrał powietrza i pozwolił własnemu ciepłu opuścić jego ciało, aż
światło jego skrzydeł zniknęło i chwycił dłoń Sehuna. Była zimna w dotyku, ale
Luhan nie odczuwał już żadnego bólu, zmusił się aby go nie puścić. – Jak
było?
– Było źle – powiedział Sehun, a Luhan zauważył jak ciało Sehuna drży.
Miał koc, zakrywający jego nogi i satyny, w których Luhan widział go po raz
pierwszy. – Luhan. Zabiłem
wróżki. – Spojrzał w górę. – Zabiłem
Letnie Wróżki. Zabiłem twój rodzaj. Dlaczego
wciąż trzymasz moją dłoń?
– Wojna polega na zabijaniu – powiedział niewyraźnie Luhan, przełykając.
– Wiesz przynajmniej, czy to ktoś z mojej Armii Dworu?
– Ja... ja nie pamiętam – powiedział Sehun. – Och nie, co jeśli tak?
– Czy... widziałeś Letniego Króla?
Sehun zaśmiał się, bez poczucia humoru.
– Twój Król – powiedział – jest jakiś inny. – Wysunął swoją wolną rękę.
Przesunął nią wzdłuż łóżka, aż dotarł do popalonej skóry na gardle. – Dusił
mnie. Byłem przekonany, że umrę.
– Co zrobiłeś? – zapytał Luhan. Mógł sobie wyobrazić Chanyeola w
pełnej okazałości, trzymającego kogoś w powietrzu za gardło. Zamknął swoje oczy.
– Wytrąciłem berło z jego rąk – powiedział Sehun, śmiejąc się ponuro. –
I upuścił mnie.
– Chanyeol nie myśli trzeźwo – wymruczał Luhan. – Nie z Chenem,
jako jego jedyny doradca. Baekhyun jest zbyt słaby, żeby powiedzieć co myśli. –
Spojrzał na Sehuna. – Nie powinienem tutaj być. Jeżeli tutaj zostanę, zabiją
cały twój ród.
– Skąd mogę wiedzieć, że kiedy wrócisz do domu, nie powiesz im
wszystkich naszych sekretów? – zapytał Sehun. – Mówisz jak Zimowa Wróżka. Nie
jesteś nią, Luhan.
– Sehun – odezwał się Luhan, upadając na kolana. – Sehun, pozwól mi
wrócić do domu.
Sehun spojrzał prosto w oczy Luhana - jaśniały zapałem, prawie
błyszczały na szafirowo, zamiast indygo - i powiedział:
– Boję się myśli, że możesz stąd odejść.
Luhan przyglądał się mu, a oczy Sehuna badały twarz Luhana. Otworzył
usta raz, dwa razy, ale za każdym razem nie mógł znaleźć słów, które chciałby
powiedzieć. Nie mógł sobie wyobrazić dlaczego Książę - Zimowa Wróżka, z tak
małą stawką do stracenia - nie chciałby, aby on, Letnia Wróżka, wróciła do domu.
Powieki Sehuna drgały z emocji, gdy je zamknął, a jego skrzydła nadal
leżące na łóżku, traciły blask. Jego oddechy zwolniły jeszcze bardziej. Luhan
wstał, patrząc na śpiącą twarz Sehuna. Słowa w jego głowie mroziły jak sople.
Luhan nie odwiedzał Sehuna przez dwa dni - dwa dni przepełnione walką,
którą mógł słyszeć na horyzoncie. Przez dwie noce nawiedzał go okropny sen z
Chanyeolem, który wybuchał złotym popiołem z obu jego rąk, a Sehun stał nad nim
bez żadnych wyrzutów sumienia na jego twarzy. Ale kiedy miał koszmary z
Sehunem, wybuchającym niebieskim pyłem z obu rąk, Chanyeol odwracał się do
niego, mówiąc:
– Nie jesteś już częścią Lata. Nigdy nią nie byłeś. Zawsze miałeś w sobie
zbyt wiele Zimy.
Trzeciego dnia, odważył się na powrót do szpitala. Tym razem był jeszcze
pełniejszy. Szokującym był dla niego widok kilku łóżek bez pacjentów, pokrytych
pyłem wróżek. W połowie biegnąc, a w połowie lecąc, kierował się w stronę łóżka
Sehuna, na którym leżał dwa dni temu, obawiając się o to, co może zobaczyć.
Sehun siedział wyprostowany, jego nogi były skrzyżowane, wyglądał przez
okno. Nie odwrócił wzroku, kiedy obok jego łóżka stanął Luhan, wymamrotał:
– Na niebie, świeci Słońce.
Luhan wyjrzał przez okno z ciekawości. Padał deszcz ze śniegiem - ale
rzeczywiście, słońce oświetlało śnieg, czyniąc go iskrząc a bielą. Nigdy nie
widział czegoś bardziej cudownego.
– Pory Roku zaczynają szaleć, ponieważ żadna ze stron nie rządzi –
powiedział Sehun, wzdychając. – Chociaż myślę, że fakt iż świeci słońce
oznacza, że Zimowe Królestwo przegra wojnę. – Spojrzał na Luhana. – Nie sądzę,
abym zaprzestał rządzenia uszkodzonym Królestwem, jeśli przegramy.
– Sehun, pozwól mi wrócić do domu – powiedział Luhan. Ledwo wypowiadał
słowa na głos. – Pozwól mi wrócić do domu, a będę mógł porozmawiać z moim
Dworem.
– Naprawdę chcesz wrócić do domu po to, żeby zapukać do rozsądku twojego
Letniego Króla? – zapytał głucho Sehun. – Czy może chcesz tam wrócić, bo
nienawidzisz tutaj przebywać? Chcesz wrócić do domu, by móc zniszczyć moje
Królestwo raz na zawsze? – Spojrzał z powrotem przez okno, jego znak po
przypaleniu nadal pulsował, choć był już wyblakły. – Wracam jutro na pole
walki. Będziesz mógł mnie tam spotkać, wiesz.
– Sehun, nie—
– Bo nie możesz walczyć po naszej stronie – paplał Sehun. – Joonmyun
nigdy nie pozwoliłby ci walczyć w wojnie jako Zimowa Wróżka, bo w każdej chwili
mógłbyś przestać być nam posłuszny. I kiedy mówisz, że chcesz wrócić do domu -
nie chcę żebyś to zrobił, ale nie wiem czy to dlatego, że boję się, że powiesz
swojemu Królestwu, jak nas zniszczyć, czy może dlatego, że boję się widzieć
tego jak odcho—
Sehun przerwał nagle, kiedy Luhan przybliżył się do niego i uciszył,
całując prosto w usta. Dopiero po kilku sekundach cofnął się lekko do tyłu i
przyłożył palce do warg.
– Ow – wymamrotał, a Luhan uświadomił sobie, że jego wewnętrzne ciepło
jest w pełni mocy - co dziwne, ponieważ Luhan przestał naprawdę zauważać,
jakiekolwiek zimno bijące ze skóry Sehuna. Kiedy podniósł wzrok, kolor z jego
policzków, jego ust, jego palców, zaczął znikać. Luhan odwrócił wzrok w
delikatnym zakłopotaniu.
– Przepraszam – powiedział.
– Podejdź... podejdź do mnie – powiedział cicho Sehun, a kiedy Luhan
znowu się pochylił, Sehun już się nie cofnął. Zamiast tego, przyciągnął Luhana
bliżej. Luhan chciał całować Sehuna i nigdy nie przestawać. Nigdy nie czuł
dotyku Zimowej Wróżki na sobie, to było dla niego dziwne i nowe, ale
zdecydowanie było najbardziej niesamowitym uczuciem, jakiego kiedykolwiek
doznał. Sehun mógł być zimny, ale był miękki i delikatny i szczery, całując
Luhana. To wszystko było tak bardzo zakazane,
ale tak bardzo wspaniałe.
☁
– Masz zamiar wspomnieć o, uh – powiedział Jongin i zrobił palcami
okrąg, przesuwając palcem wskazującym drugiej ręki wewnątrz otworu. – Wiesz.
– Tak jak mówiłem – powiedział dosadnie Kyungsoo – Luhan
i Sehun oboje byli bardzo rozdarci. Jongin, ona ma dopiero około pięciu lat.
Nie będziemy jej opowiadać o rzeczach, o których nie musi wiedzieć, jeszcze
przez długi okres czasu.
– Mam sześć lat i pół roku – powiedział Eunsook, krzyżując
ręce.
– Jesteś strasznie malutka jak na sześć lat i pół roku – powiedział
Jongin, unosząc swoje brwi. Kiedy Eunsook wyglądała jakby szykowała się do
wybuchnięcia ogromną złością, szybko odezwał się Kyungsoo.
– Myślę, że cake pops już wystarczająco ostygły, Jongin.
Jongin wywrócił oczami i kucnął przy małej lodówce pod ladą.
☼
Książę Zimowego Królestwa nie powinien zakochać się w pierwszym oficerze
Letniego Dworu. Po prostu nie ma możliwości, aby Lato i Zima mogły ze sobą
współistnieć. Kochać. To nigdy się nie zdarzy. Ogień topi
lód, a lód gasi ogień.
Mówię, że nigdy się nie zdarzy, bo to się nie stanie - nigdy więcej.
Ale dawno, dawno temu, doszło do tego.
❄
Sehun nie wrócił z urazami tak szkodliwymi, jak poparzenie, ale dostał
zakaz dalszego udziału w bitwie. Bo co, jeżeli ich Książę zginie?
– Co się dzieje na zewnątrz?
– Możesz przecież wyjrzeć przez okno. Najprawdopodobniej wszystko
dojrzysz – powiedział Sehun, wpatrując się w palący ogień, tańczący w nocy na
horyzoncie na niebiesko, pomarańczowo i zielono. Oboje byli w pokoju Sehuna -
ambulatorium było przepełnione rannymi wróżkami.
– Nie mogę – powiedział Luhan. – Ja...
– Boisz się, że zobaczysz kurz twojego Dworu – powiedział Sehun. –
Przyznaj.
Luhan milczał.
– Zabiłeś kogoś z Dworu.
– Nie. Poddałem się, w ostateczności – powiedział. – Wróżki, które
dzisiaj zabiłem, używały mieczy i fizycznej broni, na pewno nie posługiwały się
magią, ani Najwyższą Magią.
– Co jeszcze?
– Przegrywamy – powiedział stanowczo Sehun. – Słońce świeci jaśniej niż
kiedykolwiek i nie zamierza przestać. Joonmyun oświadczył każdej manufakturze,
aby została przekształcone na produkcję mieczy dla wróżek z wiosek, dla każdego
kto nie ma talentu magicznego – westchnął. – Jest coraz gorzej.
Siedzieli w milczeniu. Luhan patrzył na przyćmione światło bijące ze
znamion po poparzeniach, które pokrywały ciało Sehuna. Opuścił w smutku
ramiona. Luhan otworzył usta, aby coś powiedzieć, kiedy Sehun się do niego
odwrócił.
Nawet w ciemności, Luhan mógł dostrzec przegraną w oczach Sehuna.
– Nie chcę już walczyć – wyszeptał. – Luhan, ja nie chcę już walczyć.
– Sehun—
– Niczym się nie różnimy, prawda? Nawet jeżeli ty jesteś zimny, a ja
gorący, oboje mamy skrzydła, oczy, usta, prawda? – Nagle znalazł się bardzo
blisko Luhana, trzymając się rękoma jego miękkich zgięć na łokciach. – Nawet jeżeli
jesteś Letnią Wróżką, a ja jestem następnym Zimowym Królem, nie różnimy się,
prawda?
Wszystko w Luhanie krzyczało: nie,
jesteśmy całkowicie inni i Rada Najwyższej Magii nigdy by tego
nie chciała, ale Sehun pochylił się do przodu, naciskając na usta, dopasowując
swoje wargi do Luhana tak perfekcyjnie, że jego wątpliwości ustąpiły zmysłom.
Kiedy Sehun przygniótł go wystarczająco do łóżka, ich ciała pasowały do siebie
tak idealnie, że Luhan zaczął myśleć, że nie może być czysto krwistą Letnią
Wróżką - w końcu urodził się z promieni słońca, świecącego przez krople deszczu.
– Nie jesteśmy, – Sehun dyszał, likwidując dzieląca ich odległość,
przyciskając czoło do Luhana, z prawie czerwonymi ustami – aż tak różni, prawda?
W końcu Luhan pomyślał, że nie są - naprawdę nie są. Skrzydła Sehuna
rozkładały się pomiędzy łopatkami, miękka skóra zamieniała się w ciemny
aksamit. Kiedy Luhan pochylił się, by przycisnąć pomiędzy nie usta, lekkie
niebieskie światło zaczęło mocniej pulsować. Uśmiechnął się, kiedy poczuł, że Sehun
robi to samo z nim, chłodny podmuch wypuszczany ustami przeszedł w dół jego
kręgosłupa.
Luhan zauważył delikatnie różowy blask na ustach Sehuna, kiedy znowu go
do siebie przyciągał, ale wycofał się, lekko unosząc brwi.
– Co to jest? – zapytał.
– Masz magiczny pył wokół skrzydeł – wymamrotał Sehun, odgarniając
grzywkę Luhana, dotykając ustami jego miękkich jak pióra rzęs. – Pachnie jak...
co to było? Nektar i wino. Kwiaty.
Luhan cicho fuknął i uciszył Sehuna, ciągnąc go w dół, a jego plecy
spotkały się z materacem. Skrzydła były nieco zgniecione pod ciężarem ich ciał,
ale Sehun był taki ciepły,
że Luhan musiał przestać na chwilę trzymać ręce na jego ramionach, podziwiając
ciepło skóry Sehuna pod jego dłońmi.
– Jesteś taki ciepły, Zimowa Wróżko – sapnął później Luhan, kiedy Sehun
w niego wchodził. Zaśmiał
się, niskie burczenie na końcu jego gardła. Przesunął ręce Luhana na swoje
zarysowane mięśnie brzucha, wyżej na pierś i Luhan poczuł to - mocne walenie
serca Sehuna, tuż pod jego skórą.
– To nie jest trudne, sprawić by bicie mojego serca dorównywało twojemu
– wysapał Sehun – jak teraz, Letnia Wróżko.
Sehun nie jest delikatny - jest jak Zima, szorstki i nieprzewidywalny i
trochę okrutny. Luhan dochodzi pierwszy, doprowadzając Sehuna do wspólnego szczytu.
Wygiął się w łuk nad łóżkiem wystarczająco wysoko, by poczuć zwalniane
skrzydła. Poczuł skórę Sehuna, mrożącą go niespodziewanie. Pomieszczenie
ciemniało i rozjaśniało się, gdy Sehun otwierał i zamykał leniwie swoje
skrzydła.
– Zamrozisz mnie – powiedział Luhan. Sehun zsunął się z niego bez słowa,
opadając tuż obok na cienkie prześcieradło. Jego skóra była tak zimna, że była
niebieska, ale Luhan zmniejszył szybkość uderzeń serca, by zniwelować różnicę.
Sehun patrzył na niego tak intensywnie, że musiał odwrócić wzrok -
odwrócić w stronę kolorowych płomieni rozjaśniających noc. Widział to nawet z
takiej odległości, nienaturalną jasność, co mogło jedynie znaczyć, że
pochodziły od pyłu martwych wróżek. Kiedy z powrotem spojrzał w dół, Sehun cały
czas się mu przyglądał.
– O czym myślisz? – zapytał.
– Moglibyśmy uciec.
Luhan zamrugał.
– Uciec.
– Moglibyśmy. Wiesz, że nikt nas nie zatrzyma w środku wojny.
– Sehun. Jesteś następcą
tronu. Ty nie możesz uciec.
– A to dlaczego?
– Masz - obowiązki i odpowiedzialność i wróżki którymi musisz rządzić! –
powiedział Luhan. – Musisz czuwać nad całym Królestwem, bez względu na to czy
jesteś gotowy, czy też nie, czy chcesz tego, cze nie - oni cię potrzebują, nie możesz uciec.
Twarz Sehuna była pozbawiona emocji, coś w Luhanie drgnęło. Zsunął się z
łóżka i zarzucił na siebie z powrotem swoje satyny i zwrócił się do Luhana.
– Ubieraj się – powiedział. – Jest coś, co muszę ci pokazać.
Luhan mógł powiedzieć, że wsie Zimowego Królestwa były kiedyś piękne.
Wiele z nich było zbudowane ze śniegu i lodu, bogatsze dystrykty dodatkowo z
biało-niebieskiego marmuru. Nikt nie patrzył, kiedy przechodzili - nie było
nikogo żywego. Ulice były pokryte hałdami indygo, niebieskiego i białego pyłu
wróżek i niewielkimi wróżkami - niektóre wyglądały na nie bardziej starsze niż
kilka Cykli życia - zerkały na nich z cienia.
– Co się stało? – zapytał Luhan, z przerażeniem w głosie.
– Twój Dwór – powiedział prosto Sehun. – Jeden z mocą burzy.
Luhan odwrócił się wolno.
– Chen – powiedział. Sehun patrzył na niego zwyczajnie, matowymi oczami.
– On i jeszcze jeden - Baekhyun, tak? Zniszczyli większość miast –
powiedział Sehun, ogarniając zamaszystym gestem upiorny krajobraz. Z maleńkiej
zmiażdżonej chatki przebłyskiwała niebieska poświata. Od tyłu, Sehuna uderzyła lekko
maleńka wróżka. Nie miała jednego skrzydła, drugie było nadpalone. Luhan
poczuł, jak przewraca się mu w żołądku.
– Pomóż mi! – Mały chłopiec, krzyczał do Sehuna. – Moja mama została przygnieciona i- – Niebieski pył
prószył z jego małych piąstek, a łzy zamarzały na policzkach. – Pomóż mi!
Sehun uklęknął, jednak nadal był bardzo wysoki, tak, że chłopiec
dosięgał mu tylko do ust. Przyciągnął go do piersi i spojrzał na Luhana
ciemnoniebieskimi oczami pełnymi smutku.
Nie mam już Królestwa, którym mógłbym rządzić, zdawał się mówić.
Mały chłopiec płakał, zabijając ciszę. Luhan widział dookoła piętrzący
się ból, zniszczone lodowe budynki, całkowicie zmasakrowane ciała i spojrzał na
siebie - nadal był ubrany w pomarańczowe i różowe jedwabie z domu,
brzoskwiniowy pył, którym zawsze błyszczał, lekko migotał spod jego skóry.
Bez względu na to, jak bardzo był podobny do Sehuna - bez względu na to,
że oboje mają skrzydła, oczy, usta - zawsze będą się różnić. Poczuł, jak
mimowolnie zaczął się wycofywać, potykając się lekko o stosy pyłu. Rozpostarł
skrzydła, mocno nimi machając i wzbił się do nieba.
Na niebie, świeciło słońce.
☁
– Gotowe – powiedział Jongin, podając Eunsook cake pop na długim patyku.
– Mam nadzieję, że lubisz posypkę.
Poczęstowała się, a Kyungsoo skarcił ją od razu.
– Co powinnaś powiedzieć oppie?
– Dziękuję, oppa – wymamrotała, jedząc słodycz. Jongin roześmiał się,
czochrając jej niemal suche już włosy. – Więc Luhan uciekł?
– On... nie planował tego – powiedział Kyungsoo. – Tak naprawdę nie miał
nawet gdzie pójść, ponieważ jeśli wróciłby do Letniego Królestwa, Chanyeol nie
spuściłby go z oczu. Czuł się, jakby zdradził swój ród, ale w tym samym czasie
czuł się też odpowiedzialny za zniszczenia w Zimowym Królestwie, ponieważ
nie było go przy oddziałach, by mógł zapobiec katastrofie.
– Prościej, nie wiedział co ma robić – powiedział
Jongin, kiedy Eunsook patrzyła na ich dwójkę pytająco. Kolejny trzask pioruna
rozszedł się po pomieszczeniu. – Był bardzo smutny, ale chciał też coś zrobić.
☼
Pomiędzy dwoma światami było miejsce, gdzie przybywały dusze martwych
wróżek zanim trafiały do Rady Najwyższej Magii, by tam zostać zabutelkowanym.
Nazywało się Strefą Cieni, prawie nieosiągalne do odwiedzenia - bardzo rzadko
jakaś żyjąca wróżka mogła tam dotrzeć. Znajdowało się na gładkich łupkach,
pomiędzy położonym najdalej na północ punktem Zimowego Królestwa, a najbardziej
wysuniętym na południe miejscem w Letnim Królestwie - być może tylko kilka
kilometrów od doliny, w której wylądował Luhan.
Miejsce to było pełne dusz martwych wróżek, rozrzucających siebie -
wspomnienia, osobowości, wszystko - dopóki nie zostawały niczym więcej, niż
tylko duszą ich Królestwa. Tylko wtedy mogły zdobyć zezwolenie na wejście do
Rady Najwyższej Magii, na której Archaniołowie zamykali je w butelkach -
jednych w dużych, innych w małych.
Rada Najwyższej Magii musiała skądś pochodzić, rozumiesz.
❄
– Gdzie idziesz?
Luhan ledwo słyszał Sehuna, przez świszczący wiatr w jego uszach i
pierwszy raz od dłuższego czasu, czuł łagodny ból na jego skórze spowodowany
zimnem. Odwrócił się.
– Nie wiem – powiedział, odwracając się by spojrzeć w chmury. – Leciałem
tylko na północ.
– Leciałeś do domu?
– Nie sądzę, żebym miał dom – powiedział jakby do siebie Luhan. Poczuł
podmuch wiatru na sobie i Sehun zablokował jego drogę - nigdy wcześniej nie
zauważył, jak ogromne są skrzydła Sehuna. Były tylko nieznacznie mniejsze od
tych Chanyeola i dużo bardziej groźniejsze.
– Leciałeś wprost nad Łupkowymi Równinami! – wykrzyczał Sehun. – Jesteś
na granicy.
– Może tutaj jest moje miejsce! – odkrzyknął Luhan. – Nie należę do
żadnego Królestwa.
– Nie należymy do żadnego Królestwa.
Luhan zwęził oczy patrząc na Sehuna.
– Co zrobiłeś z dzieckiem?
– Uciekł. Nie mogłem... – Sehun odwrócił wzrok. – Nie mogłem nic zrobić.
W krwi Luhana zaczęło uderzać zimno, westchnął, obniżając swój lot
pomiędzy chmurami, aż jego stopy dotknęły szarego łupka. Był w niektórych
miejscach popękany, ale tutaj, Luhan czuł najbardziej osobliwe doznanie -
znajome ciepło domu po jednej stronie ciała i lodowate zimno z drugiej. Tuż
przed nim, roztaczała się szeroka płaszczyzna pokryta wirującą mgłą.
– Byłeś tu kiedykolwiek? – zapytał Sehun. Luhan zaprzeczył głową.
– Ja byłem – powiedział cicho Sehun. – Musiałem się upewnić, że duch
poprzednika Joonmyuna dotarł do Rady Najwyższej Magii. To jest... Opowiadają
dzieciom straszne historie o tym miejscu, by trzymały się od niego z dala, ale
to jest... smutne. Bardziej niż przerażające.
Luhan wziął go za rękę, była zimna, ale nie wzdrygnął się. Sehun
wpatrywał się we mgłę, a jego oczy przeszywały cały obszar w poszukiwaniu -
prawdopodobnie reszty jego Królestwa. Były zbyt daleko, a on zachowywał się jak
posąg, dopóki przeraźliwy krzyk w oddali i miękki dźwięk jaskrawego blasku
rozszedł się dookoła. Kiedy Luhan się odwrócił, zobaczył znowu na horyzoncie
pomarańczowy błysk.
– Możemy uciec – wyszeptał Sehun, niemal bezgłośnie.
– Tak, możemy – powiedział Luhan. – Ale nie przed prawdą.
Niebieskie światło pomiędzy skrzydłami Sehuna zamigotało.
W ten sposób znaleźli się z powrotem lecąc w kierunku części środkowej
północy Zimowego Królestwa, skąd pochodził pomarańczowy błysk. Oczy Luhana
łzawiły, stwierdził, że na jego rzęsach musiał zacząć się tworzyć lód, ale nie
przejmował się tym. Im byli bliżej źródła, tym mocniejszy był gryzący zapach
kwiatów, rosnących po deszczu.
Słyszeli odgłos walki, zanim zdążyli ją zobaczyć - pioruny grzmiały
pomiędzy chmurami, a światła szalejących błyskawic były tak blisko Luhana, że
mógł poczuć ich zapach spalenizny. Uderzyły w niego promienie słońca, ale
lodowaty wiatr pęczniał dookoła, owijając go jak węże.
Nie musieli czekać długo by ujrzeć bitwę, dzikie połączenie wiatru i
śniegu, ognia i broni.
Brzuch Luhana wykonał dziwny ruch, kiedy Luhan zdał sobie sprawę, że nie ma
przy nim Sehuna. Wściekł się całkowicie, kiedy zobaczył kogoś nad Chanyeolem,
trzymającego go w śmiertelnym uścisku na szyi. Lód pojawiał się na jego ustach
i skórze.
Luhan złożył swoje skrzydła, przyciskając je mocno do ciała i świdrując
w dół wydostał się z chmur. Jego ciało spotkało się z Zimową Wróżką z ogromnym
uderzeniem, takim, że Luhan zastanawiał się przez chwilę, czy niczego nie
połamał, ale wykonał dobrą robotę - wróżka stoczyła się ze wzgórza, pokrywając
się kurzem i śniegiem.
– Ty – splunęła Zimowa wróżka. Wstał, a
Luhan ze strachem spostrzegł, że podnosi wysokie berło z kamienia i lodu. Zimowy Król.
– Jesteś Letnią Wróżką, która była na naszym terytorium. Jesteś tą
Letnią Wróżką, która zmieniła mojego Zimowego Księcia w zdrajcę!
– Nie zrobiłem nic w tym rodzaju! – krzyknął Luhan, kiedy Chanyeol
kaszlał odłamkami lodu. Patrzył na Luhana z niedowierzaniem, jakby nie mógł
uwierzyć w to co widzi.
– Twój Książę zawsze kwestionował konieczność tej wojny! Powinieneś go
był posłuchać - Straciłeś Królestwo!
– Jak śmiesz—
– Luhan – powiedział Chanyeol. – Nie stawaj mu na drodze.
– Chanyeol, on jest—
– Powiedziałem, odsuń się!
Luhan miał zbyt rozmazany widok, kiedy Chanyeol do niego krzyczał. Ogień
wybuchł wprost z jego berła. Przemienił się w postać lwów i tygrysów. Luhan stwierdził,
że nie ma sposobu, aby Joonmyun mógł przeżyć taki atak, kiedy nagle podmuch
śnieżnego wiatru zawirował pomiędzy nimi, przenosząc ich w nicość.
– Naszego Królestwa już nie
ma, Joonmyun – powiedział Sehun, rzucając swoimi skrzydłami czarny cień. –
Ne ma już po co dalej walczyć.
– Sehun – powiedział Joonmyun. – Zostałeś- omamiony- przez tą Letnią Wróżkę—
– Czekaj – odezwał się Chanyeol. – Myślałem, że byłeś jeńcem wojennym.
– Byłem, ale—
– Nie, nie zostałem – powiedział Sehun. – Letnia Wróżka wiedziała co
jest dobre, od kiedy przybyła do naszego Królestwa.
Jego niebieskie oczy były jasne, denerwująco spokojne. Patrzył spokojnie
na Luhana, który słabł pod wpływem podejrzliwego wzroku Chanyeola. Zaraz potem,
coś zakatowało Joonmyeona od tyłu i Chanyeol został otoczony przez lawinę
śniegu. Sehun i Luhan stali w miejscu, patrząc się na siebie. Poruszyli się w
tym samym momencie, spotykając w połowie drogi i wtedy Luhan poczuł pomiędzy
nimi naturalną różnicę - pozostawiał na skórze Sehuna niewielkie ślady spalenizny,
a pod wpływem dotyku Sehuna w jego krew wbijał się lód. Nie mógł nic poradzić
na to, iż myślał o tym, że to ich koniec.
Tak było, zanim cień nie opadł na równiny.
☁
– To była inna wróżka? Super Wróżka? – zapytała Eunsook. Oblizywała już
czysty patyczek po jej czwartym cake pop.
– Nie – powiedział Kyungsoo. – To był Kris. Był jednym z Archaniołów z
Rady Najwyższej Magii. Był nazywany Jeźdźcem Smoka.
☼
Rada Najwyższej Magii była widziana przez wróżki tylko raz w historii
Świata, tyko podczas Wielkiego Trzęsienia.
Kris nie był miłosierny - rzadko kiedy był, albo jest. Rządził Radą
Najwyższej Magii żelazną ręką, nikt nie podważał jego zdania. Sprawował się
doskonale, on i jego smok. Kiedy zszedł na pole bitwy, wszystkie wróżki
myślały, że nie żyją, albo, że spotkał ich jakiś straszny los. Nie odbiegało to
zbytnio od prawdy, tak uważam.
To tutaj, pojawiamy się my.
To tutaj, gdzie zaczynasz Ty.
❄
– To naprawdę nie było potrzebne, Kris.
– Zamknij się Zitao – odpowiedział ten, którego nazwano Kris. Luhan
poczuł, jak zostaje rzucony na suchą, twardą powierzchnię. – Muszę zrobić coś,
co powstrzyma ich przed walką, choć na jedną sekundę.
– Zabierając tam ze sobą smoka? – Zitao wyszedł z cienia - zakapturzony,
ubrany w czarny płaszcz i ciemną togę. Luhan rozejrzał się dookoła niego,
zdezorientowany - otaczały go niemożliwie wysokie budynki, które wydawały się
być zbudowane ze srebra, a wiszący na niebie księżyc, wydawał się być dziwnie
ogromny, rzucając blask na nich wszystkich.
– To są tylko wróżki, Kris. Zmęczone wojną.
– Łamiącymi prawo, również – powiedział Kris, zrzucając półprzytomne
wróżki z grzbietu smoka. Kiedy ostatnia - Joonmyun - spadł na ziemię, smok
wydał z siebie wspaniały wrzask, zanim odleciał.
– Nie złamaliśmy żadnego—
– Naprawdę? – zapytał Kris. – Czy Sędzia Mierzący Czas nie zadeklarował,
że jedno Królestwo, i tylko jedno Królestwo, ma rządzić światem w określonym
momencie?
Nikt się nie odezwał.
– Teraz, zwyczajową karą dla wróżek, które złamały prawo jest zazwyczaj
więzienie. Jestem tego świadomy – powiedział Kris. – Ale co mamy zrobić kiedy
ci, którzy rządzą, łamią prawo ustanowione przez Najwyższą Magię? – zapauzował.
– Rozmawiałem o tym z czterema Archaniołami, którzy rządzą tym Królestwem i
trójka z nas jest za tym, aby was ukarać. Ostatni... nie jest tego pewny.
– Proszę Cię Kris, to tylko jeden Księżyc. – Cichy głos zabłagał i
blady, chłopięcy Archanioł wyłonił się z ciemności. – To był tylko jeden
Księżyc.
– Myślę, że zignorowałeś Kyungsoo fakt, iż Letnia Wróżka i Zimowy
Książę... mieli romans – powiedział Kris. – Jak wytłumaczysz ten przypadek?
Kyungsoo przygryzł usta.
– To tylko wróżki, Kris – powiedział. – Oni nie są... Archaniołami.
– Archaniołowie też są wróżkami, – odpowiedział Kris, mrużąc oczy – a
pomimo to, nie pozwalamy, aby nasze uczucia wahały naszą przynależnością.
– Czekaj, Luhan – odezwał się Chanyeol, prostując się obok Baekhyuna. –
O czym on mówi?
– Twój pierwszy rycerz – odezwał się nowy głos – myśli, że może nie być
prawdziwą Letnią Wróżką. – Jego oczy spoczęły na ostatnim Archaniele, siedzącym
na jednym z mniejszych budynków. – Jestem Obserwatorem Świata. Widzę co
czujesz, Luhan, Pierwszy Rycerzu Letniego Dworu. I wiem.
– Nic nie wiesz – wysyczał Luhan.
– Nie? – Archanioł wstąpił w blask księżyca. Jego włosy były ciemne jak
noc. – Nie mogę być czysto krwistą Letnią Wróżką - w końcu urodziłem się z
promieni słońca, świecącego przez krople deszczu.
– Nie – Luhan odezwał się słabo.
– Jongin, nie kpij z niego – powiedział Kyungsoo.
– Większość zadecydowała, – kontynuował Kris – że nie zabijemy was, nie
zniszczymy waszych Królestw. Jednak musimy czysto rozdzielić okresy księżyca -
i musimy wycofać się z utrzymywania muru Najwyższej Magii pomiędzy Wróżkami. –
Spojrzał na innych Archaniołów. – Co oznacza, że nadchodzą zmiany.
– Co to są te całe „zmiany” – po raz pierwszy, głos zabrał Joonmyun. – I
co takiego źle zrobili Xiumin i Yixing!
– Twój Dwór podzieli taki sam los, jak ty – powiedział Kris. – Ale nie
martw się, to nie będzie bolesne, mogę ci to obiecać – zapauzował. – W
rzeczywistości, ukarzemy dzisiaj tylko dwie wróżki, a częścią tej kary, jest dalsze
życie w poczuciu winy, tego co zrobili – spojrzał na Zitao. – Powiedz im, co
postanowiłeś.
– Ja – wyszeptał Zitao, zwieszając swoją głowę. – Rozdzielić... Cykl na
cztery cykle, albo pory roku.
– Nie – powiedział Chanyeol, chcąc natychmiast wstać, ale Baekhyun
szarpnął go w dół.
– Pierwsza z nich, będzie się nazywać Zima – mówił dalej Zitao. –
Następna, to Wiosna. Potem nastąpi Lato i na koniec Jesień. – Spojrzał w górę
przez opuszczone rzęsy. – Każdą, będzie rządziła wyznaczona dwójka. Lato i
Zima, zostaną na zawsze od siebie odseparowane.
– Kontynuuj – powiedział Kris, przechadzając się po pokoju. – Tego było
więcej.
– Zimowy Książę i Xiumin, będą rządzić Zimą – powiedział Zitao,
załamując ręce. – Baekhyun i Yixing... będą panować podczas Wiosny.
– Nie możesz—
– Zamknij się – odezwał się Jongin, a Chanyeol zamilkł.
Zitao się trząsł.
– Chanyeol i Luhan, będą rządzić Latem. Joonmyun i Chen, Jesienią. –
Spojrzał do góry. – Będziecie duchami pór roku. Świat Wróżek zostanie
zniszczony przez Radę Najwyższej Magii... i rozpocznie się panowanie nad ludźmi.
– Czekaj, niech sprostuję – powiedział Sehun, a Luhan podziwiał go, że
nadal potrafi być sarkastyczny w takiej sytuacji. – Nasze duchy. Zabijecie nas?
– Nie – powiedział Jongin. – Będziecie żyć wiecznie jako pory roku,
które następują po sobie na całym świecie. Będziecie mogli patrzeć na swoich
poddanych - ludzi - żyć. – Wzruszył ramionami. – To nie takie złe.
– Ale Zima i Lato będę na zawsze oddzielone – powiedział Sehun.
Jongin spojrzał prosto na niego, a jego oczy były ciemne i bezlitosne.
Jednak, coś, coś w jego twarzy mignęło przez chwilę - smutek, może.
– Tak.
Luhan nie wiedział co myśleć,
co czuć. Spotkał spojrzenie Sehuna, przecinające pokój i poczuł jak mimowolnie
biegnie do niego, przytulając się do jego brzucha, by poczuć po raz ostatni
lodowaty dotyk palców Sehuna.
Sehun nie mówił za wiele, ani jego twarz się nie zmieniła, lecz jego
oczy mówiły wszystko. Kiedy mówił Więc
jesteś letnią wróżką, która była w pobliżu granicy. Kiedy mówił Moglibyśmy uciec.
Teraz mówiły, Żegnaj.
☁
– Co oni mu zrobili? – zapytała Eunsook. Praktycznie siedząc na kolanach
Kyungsoo, potrząsając go za ramiona. – Zabili go, prawda?
– Przemienili go w cudowną Lilię Tygrysią – powiedział Kyungsoo,
boleśnie przełykając. – I zrzucili z powrotem na Ziemię, aby stał się pierwszym
kwiatem narodzin ludzkości.
– O nie – wyjęczała Eunsook. – Co z Zimowym
Księciem?
– Przemienili go w zimowy wiatr – odpowiedział Kyungsoo. – Więc mógł
mówić, gdy tylko chciał.
Eunsook potarła swoimi rączkami policzki Kyungsoo.
– Oppa, dlaczego płaczesz? – zapytała. – Opowiedz mi do końca historię!
– Oppa, szybko się zasmuca – odezwał się Jongin, wręczając jej ostatnie
cake pop. – Nigdy wcześniej nikomu nie opowiadał tej historii.
☼
Chanyeol stał się tysiącem motyli Pazia Królowej. Baekhyun, światłem
świetlików. Joonmyun stał się rzekami i jeziorami, Chen, piorunami. Xiumin stał
się śnieżynkami; Yixing, deszczem ze śniegiem. Kyungsoo, z mocą trzęsienia
Ziemi, przechylił świat wokół własnej osi, tak, że kąt nachylenia, doprowadził
do powstania Czterech Pór Roku.
Daliśmy im pod rządy całą wieczność. Lubimy myśleć, że wykonaliśmy dobrą
pracę.
Więc, dobry czytelniku, pamiętaj, że Lato jest upalne, ponieważ Letni
Król jest zły - zły na własne życie, którego nigdy nie chciał spędzić bez
Baekhyuna, na zdradzie swojego najlepszego przyjaciela.
Pamiętaj, że Jesień jest pełna burz, ponieważ Zimowy Król opłakuje
stratę swojego Królestwa.
Pamiętaj, że Wiosna jest pełna delikatnego deszczyku, ponieważ Letni
Rycerz, tęskni za swoim Zimowym Księciem.
Pamiętaj, że Zima jest pełna śnieżyc i wyjącego wiatru, ponieważ Zimowy
Książę płacze, wołając swoją Letnią Wróżkę.
Przebacz im za to, że ranią Cię tymi surowymi warunkami, bo wiele
przeżyli.
Przebacz im, bo to wróżki, które będą nad Tobą czuwały całą wieczność.
❄
– Eunsook!
Kyungsoo odwrócił się siedząc na swoim miejscu, pośpiesznie ocierając
łzy z kącików jego oczu, kiedy zauważył młodą kobietę, idącą w ich stronę.
– O Boże, pogoda jest straszna, tak mi przykro kochanie, ja- – podniosła
swój wzrok na Kyungsoo i Jongina, mając łzy w oczach. W jej włosach był śnieg,
tak samo jak na jej szalu, jej płaszcz usłany był wilgotnymi kropelkami.
– Czy to wy chłopcy ją tutaj przynieśliście?
– Przyniósł ją tutaj, a ja zrobiłem dla niej cake pop i opowiedzieliśmy
jej historię – sprecyzował Jongin. – Twoja Eunsook ogrzała się i świetnie się
bawiła, nie martw się.
– Jak mogę kiedykolwiek- kiedykolwiek- się wam odwdzięczyć, ja —
– Nie myśl o tym za dużo, proszę pani – powiedział Jongin, machając
ręką. – To był mały czyn, jaki zrobiłby każdy przyzwoity człowiek.
Roześmiała się i mocno przytuliła Jongina, a Kyungsoo zaniósł się
śmiechem, zasłaniając usta rękoma, kiedy oczy Jongina wołały go w alarmie.
– Ale mamo, ja nie chce iść – zaskomlała Eunsook, kiedy jej matka
pomagała założyć jej płaszcz. – Świetnie się bawię!
– Junghee na ciebie czeka – powiedziała jej mama. – Nie chcesz się z nią
pobawić?
Eunsook zeszła z kolan Kyungsoo wprost w ramiona mamy.
– Chcę.
– Uważajcie na siebie, okej? – powiedział Jongin. – Nie ślizgajcie się i
trzymajcie się z dala od zasp.
Kobieta podziękowała znowu ich dwójce i Kyungsoo odkręcił się w stronę
Jongina z uniesionymi brwiami.
– „Uczuciowy”?
– Co do cholery miałem powiedzieć? „Obowiązkiem Archanioła, jest
pilnować ludzi.” Tak, naprawdę zabawne Kyungsoo. – Uśmiechnął się lekko
wyciągając serwetkę. – Wytrzyj oczy, wyglądasz śmiesznie.
Kyungsoo chwycił serwetkę, przetarł nią swoje oczy i usłyszał coś
dziwnego - echo, które wydawało się być śmiechem, odkręcił powoli swoją twarz.
Spojrzał na Jongina, by upewnić się, że to on, ale Jongin stał przy oknie,
gapiąc się na śnieżycę.
– To dziwne – wymruczał. Kyungso obrócił się i pochylił na krześle.
Na niebie, świeciło słońce.
Oh Pauline®
Ehu, to takie śliczne opowiadanie. ;-; Naprawdę dziękuję ci za to, że tłumaczysz takie cudeńka, jak to. Nie wiem, co mam powiedzieć, tyle emocji się we mnie kłębi po przeczytaniu tego, że aż nie mogę wydusić z siebie słowa.
OdpowiedzUsuńHwaiting w dalszej pracy i tej maturze, co mówisz, że masz! ;;; ♥
Ohhhhhh! To było takie piękne! Jak Luhan i Sehun zostali rozdzieleni, myślałam, że zacznę płakać... Ale końcówka... ahhh... To było po prostu PIĘKNE! Na pewno będę wracała do tego wiele razy...
OdpowiedzUsuńBędę płakać T_T Nie mogę tego jakoś konkretnie skomentować, ale wiedź, że strasznie mi się podobało! No, to życzę weny~
OdpowiedzUsuńPopłakałam się na końcu. A to mało możliwe. Jejku.
OdpowiedzUsuńPiękne. I Twoje tłumaczenie oczywiście też.
Czytałam to opowiadanie po angielsku jak tylko dodałaś pierwszy rozdział. Wtedy na końcu plakalam i teraz też płacze. HunHan ze smutnym zakończeniem :(
OdpowiedzUsuńTo było niesamowite.
OdpowiedzUsuń