6/06/2014

Krucha wieczność (część 2.)


Krucha wieczność   a

Krucha wieczność [2/2]
paring: Sehun/Luhan
rodzaj: romans
ograniczenia: PG-13
słowa:  5671 (tłumaczenie)
OPIS: Dawno, dawno temu, nie zawsze była wiosna czy jesień. Kiedyś były tylko promienne lata i martwe zimy. |1|



Następnego ranka, Luhana obudził walący odgłos zza drzwi. Zauważył z lekkim niepokojem, że szczelinę pomiędzy drzwiami, a futryną uszczelnia lód. W połowie lecąc, opuścił łóżko.
– Co ty robisz? – wykrzyczał, uderzając w drewno pięściami.
– Shh! – Znajomy głos. – Bądź cicho!
– Co ty robisz, wypuść mnie! – powiedział, uderzając w drzwi tak mocno, że z jego pięści opadł pomarańczowy pył.
– Luhan, zamknij się! – powiedział Sehun. – Kazano mi, zanim rozpocznie się wojna, zabrać cię z powrotem do Lodowych Jaskiń. Nie wiedziałbyś nawet, kiedy zamek zostałby opuszczony. Powiedziałem im, że jeśli to zrobię, to tam umrzesz, ale i tak kazali mi to zrobić, ale...
Luhan zamilkł.
– Ale co, Sehun?
– Ale ty... wciąż masz dom, do którego możesz wrócić, prawda? – powiedział Sehun. W jego głosie było coś, co zostało przytłumione przez drzwi. – Chcesz znowu zobaczyć swój dom, kiedy to się skończy, prawda? Mimo wszystko, jesteś Letnią Wróżką.
– Tak – szepnął Luhan.
– Więc zamknij się i udawaj że nie istniejesz – powiedział stanowczym głosem Sehun. – Nie ma nikogo, kto mógłby użyć lodu nasyconego Najwyższą Magią poza mną, Joonmyunem, Yixingiem i Xiuminem, więc siedź cicho, a nikt cię nie zaatakuje. – Pauza. – Idę.
– Idziesz walczyć? – zapytał Luhan.
– Jak myślisz, co wczoraj ćwiczyłem?
Luhan przygryzł miękkie wnętrze jego ust.
– Bądź ostrożny.
Sehun zaśmiał się.
– Myślisz, że pomogę trochę szczęściu, pytając się ciebie o strategię walki?
I nagle Luhan uświadomił sobie, że Sehun nigdy nie pytał go o taktykę, aż do teraz. Nie wypytywał nawet Luhana za wiele w temacie detali Letniego Dworu, które były tajne i tylko osoby takie jak Luhan, mogły o nich wiedzieć. Przyszedł i upewnił się tylko, że Luhan nie umrze z zimna, i że będzie wstanie ukrywać go wystarczająco długo, zanim ten wróci do domu.
– Trzymaj się z daleka od berła Chanyeola – wymamrotał Luhan, jednak coś mu mówiło, że Sehuna już dawno przy nim nie było.


– Czy on umarł? – zapytała Eunsook z szeroko otwartymi oczami.
– Kto?
– Książę!
– Nie, ale inne wróżki, tak – powiedział Kyungsoo, odsuwając jej gorącą czekoladę z dala od krawędzi blatu. – Wypij, zanim wystygnie.
Piła, mocno nad czymś myśląc.
– Dlaczego Luhan powiedział mu, żeby nie zbliżał się do berła? Co to jest berło?
– Berło, to taki bardzo duży kij – powiedział Kyungsoo, a Jongin zaczął się śmiać, zginając w pół. Kyungsoo rzucił mu karcące spojrzenie.


Pierwsze starcie było okropne, jak to zazwyczaj pierwsze starcia.
Śnieg i trawa zostały obrzucone lśniącym pyłem martwych wróżek - tak to wyglądało, kiedy ich ciała rozkładały się, gdy ich dusza opuszczała świat, przez wybuch tumanu lśniącego brokatu. Nawet do późna w nocy, już po bitwie, nadal unosił się tam miękki dźwięk obracających się w pył wróżek.
Zimowe Wróżki straciły więcej żołnierzy, niż Letnie - Luhan miał rację mówiąc, że Zimowe Wróżki nadal były słabe, pomimo tak znaczącego wzrostu mocy w ich Królestwie. Chanyeol był bezlitosny - płonące berło, którym władał, roztaczało pomarańczowe i zielone płomienie, mogąc zrównać z ziemią wszystko, co stanęło mu na drodze. Żadna Zimowa Wróżka, by tego nie przetrwała, a jedno takie spotkanie z mocą, potwierdzało to. Tym bardziej nie pomagało to, iż Chanyeol wiedział, że przetrzymują jednego z jego najlepszych przyjaciół, jako zakładnika.
Jeżeli miałbym być szczery, Książę mógł umrzeć w tym starciu, gdyby nie ostrzeżenie przyjaciela, aby trzymał się z dala od zasięgu berła Chanyeola.


Luhan usiadł na łóżku, zaalarmowany pękaniem lodu pomiędzy futryną. Starał się skoncentrować ciepło na wnętrzu swoich dłoni, tak, aby mógł zadać w ostateczności palący cios, jeżeli coś na niego natrze. Wstał i rozłożył skrzydła, gotowy do ataku.
Kiedy drzwi się otworzyły, zobaczył ciemnowłosą Zimową Wróżkę, przyglądającą się mu z ciekawością.
– Książę rozkazał sprawdzić stan Letniej Wróżki – powiedział beznamiętnie. – Powiedział, że cię tutaj znajdę.
– Tak – odpowiedział Luhan. – Er- Gdzie on jest? Kim jesteś?
– Jestem Yixing – zwróciła się Zimowa Wróżka – i przepalisz łóżko, jeżeli zaraz nie obniżysz temperatury swojego ciała.
Luhan cofnął się szybko, a w miejscu w którym stał pozostały dwa, brązowe, wypalone ślady jego stóp.
– We wczorajszej bitwie, Książę doznał kilku obrażeń – powiedział Yixing, a Luhan czuł, jak jego skóra staje się chłodniejsza, przy każdym kolejnym wypuszczonym oddechu żołnierza. – Jest trochę zdezorientowany, tak myślę.
Yixing mówił to wszystko bardzo swobodnym tonem, w lekkim roztargnieniu. Luhan zastanawiał się, czy to sarkastyczna forma, czy może ma jakieś ukryte motywy, ale kiedy wykonał krok do tyłu w stronę korytarza, przypomniał sobie jak Sehun mówił, że Yixing był jedną z niewielu osób, mogącą panować nad Wyższą Magią, więc zaufał mu.
– Zdezorientowany?
– Jest trochę podziurawiony od ciepła – powiedział Yixing, prowadząc Luhana wzdłuż szeregu korytarzy. – Nic poważnego.
Luhan wierzył mu, zanim nie dotarł do czegoś, co zakładał, było ambulatorium - tętniło życiem, a on musiał przede wszystkim chronić oczy przed niebieskawym światłem pulsującym ze skrzydeł zgromadzonych. Kilka łóżek posiadało kotary, zaciągnięte dookoła nich, niektóre nie. Zimowe wróżki obserwowały go, gdy przechodził obok. Luhan spuścił głowę w dół, ukrywając swoją twarz. Cały zamek musiał wiedzieć o więzionej wróżce.
– Przestań umieszczać ciężar ciała na swoich nogach. – Yixing zwrócił się do niskiej, krępej białowłosej wróżki. – Powodujesz większy ból kostki.
Yixing zaprowadził Luhana do spokojniejszej części szpitala, gdzie wszystkie łóżka były osłonione zasłonami. Zatrzymał się przy ostatnim i nakazał zostać Luhanowi kilka kroków dalej.
– Pozwól mi zobaczyć w jakim jest stanie – wymamrotał Yixing, znikając za zasłoną. Po kilku chwilach kiwnął na niego palcem.
– Jest zdezorientowany – wyszeptał Yixing. – Nie ruszaj się przy nim zbyt szybko i pozwól mu trochę odpocząć.
Luhan odsunął kurtynę, by zobaczyć Sehuna skulonego na boku, z bezwładnymi skrzydłami, szeroko otwartymi oczami, patrzącymi w dal. Wyglądał prawie jak martwy, gdyby nie delikatnie pulsujące niebieskie światło u podstawy jego skrzydeł. Kiedy Luhan stanął przed nim, gwałtownie uniósł wzrok. Przekręcił się, dzięki czemu Luhan z przerażeniem zauważył na szyi Sehuna wspaniały, czarny ślad w kształcie dłoni.
– Hej – wyszeptał.
– Hej – odpowiedział ochrypłym głosem Sehun. Wyglądał jeszcze bladziej, a kiedy Luhan ujął jego dłoń, wyrwał ją z uścisku.
– Mam gorączkę.
– ...No i?
– Moja wewnętrzna temperatura jest teraz bardzo niska – wyjaśnił, wpatrując się w palce, które zacisnął w luźne pięści przy swojej twarzy. – Dostaniesz odmrożeń.
Luhan nabrał powietrza i pozwolił własnemu ciepłu opuścić jego ciało, aż światło jego skrzydeł zniknęło i chwycił dłoń Sehuna. Była zimna w dotyku, ale Luhan nie odczuwał już żadnego bólu, zmusił się aby go nie puścić. – Jak było?
– Było źle – powiedział Sehun, a Luhan zauważył jak ciało Sehuna drży. Miał koc, zakrywający jego nogi i satyny, w których Luhan widział go po raz pierwszy. – Luhan. Zabiłem wróżki. – Spojrzał w górę. – Zabiłem Letnie Wróżki. Zabiłem twój rodzaj. Dlaczego wciąż trzymasz moją dłoń?
– Wojna polega na zabijaniu – powiedział niewyraźnie Luhan, przełykając. – Wiesz przynajmniej, czy to ktoś z mojej Armii Dworu?
– Ja... ja nie pamiętam – powiedział Sehun. – Och nie, co jeśli tak?
– Czy... widziałeś Letniego Króla?
Sehun zaśmiał się, bez poczucia humoru.
– Twój Król – powiedział – jest jakiś inny. – Wysunął swoją wolną rękę. Przesunął nią wzdłuż łóżka, aż dotarł do popalonej skóry na gardle. – Dusił mnie. Byłem przekonany, że umrę.
– Co zrobiłeś? – zapytał Luhan. Mógł sobie wyobrazić Chanyeola w pełnej okazałości, trzymającego kogoś w powietrzu za gardło. Zamknął swoje oczy.
– Wytrąciłem berło z jego rąk – powiedział Sehun, śmiejąc się ponuro. – I upuścił mnie.
– Chanyeol nie myśli trzeźwo – wymruczał Luhan. – Nie z Chenem, jako jego jedyny doradca. Baekhyun jest zbyt słaby, żeby powiedzieć co myśli. – Spojrzał na Sehuna. – Nie powinienem tutaj być. Jeżeli tutaj zostanę, zabiją cały twój ród.
– Skąd mogę wiedzieć, że kiedy wrócisz do domu, nie powiesz im wszystkich naszych sekretów? – zapytał Sehun. – Mówisz jak Zimowa Wróżka. Nie jesteś nią, Luhan.
– Sehun – odezwał się Luhan, upadając na kolana. – Sehun, pozwól mi wrócić do domu.
Sehun spojrzał prosto w oczy Luhana - jaśniały zapałem, prawie błyszczały na szafirowo, zamiast indygo - i powiedział:
– Boję się myśli, że możesz stąd odejść.
Luhan przyglądał się mu, a oczy Sehuna badały twarz Luhana. Otworzył usta raz, dwa razy, ale za każdym razem nie mógł znaleźć słów, które chciałby powiedzieć. Nie mógł sobie wyobrazić dlaczego Książę - Zimowa Wróżka, z tak małą stawką do stracenia - nie chciałby, aby on, Letnia Wróżka, wróciła do domu.
Powieki Sehuna drgały z emocji, gdy je zamknął, a jego skrzydła nadal leżące na łóżku, traciły blask. Jego oddechy zwolniły jeszcze bardziej. Luhan wstał, patrząc na śpiącą twarz Sehuna. Słowa w jego głowie mroziły jak sople.




Luhan nie odwiedzał Sehuna przez dwa dni - dwa dni przepełnione walką, którą mógł słyszeć na horyzoncie. Przez dwie noce nawiedzał go okropny sen z Chanyeolem, który wybuchał złotym popiołem z obu jego rąk, a Sehun stał nad nim bez żadnych wyrzutów sumienia na jego twarzy. Ale kiedy miał koszmary z Sehunem, wybuchającym niebieskim pyłem z obu rąk, Chanyeol odwracał się do niego, mówiąc:
 Nie jesteś już częścią Lata. Nigdy nią nie byłeś. Zawsze miałeś w sobie zbyt wiele Zimy.
Trzeciego dnia, odważył się na powrót do szpitala. Tym razem był jeszcze pełniejszy. Szokującym był dla niego widok kilku łóżek bez pacjentów, pokrytych pyłem wróżek. W połowie biegnąc, a w połowie lecąc, kierował się w stronę łóżka Sehuna, na którym leżał dwa dni temu, obawiając się o to, co może zobaczyć.
Sehun siedział wyprostowany, jego nogi były skrzyżowane, wyglądał przez okno. Nie odwrócił wzroku, kiedy obok jego łóżka stanął Luhan, wymamrotał:
– Na niebie, świeci Słońce.
Luhan wyjrzał przez okno z ciekawości. Padał deszcz ze śniegiem - ale rzeczywiście, słońce oświetlało śnieg, czyniąc go iskrząc a bielą. Nigdy nie widział czegoś bardziej cudownego.
– Pory Roku zaczynają szaleć, ponieważ żadna ze stron nie rządzi – powiedział Sehun, wzdychając. – Chociaż myślę, że fakt iż świeci słońce oznacza, że Zimowe Królestwo przegra wojnę. – Spojrzał na Luhana. – Nie sądzę, abym zaprzestał rządzenia uszkodzonym Królestwem, jeśli przegramy.
– Sehun, pozwól mi wrócić do domu – powiedział Luhan. Ledwo wypowiadał słowa na głos. – Pozwól mi wrócić do domu, a będę mógł porozmawiać z moim Dworem.
– Naprawdę chcesz wrócić do domu po to, żeby zapukać do rozsądku twojego Letniego Króla? – zapytał głucho Sehun. – Czy może chcesz tam wrócić, bo nienawidzisz tutaj przebywać? Chcesz wrócić do domu, by móc zniszczyć moje Królestwo raz na zawsze? – Spojrzał z powrotem przez okno, jego znak po przypaleniu nadal pulsował, choć był już wyblakły. – Wracam jutro na pole walki. Będziesz mógł mnie tam spotkać, wiesz.
– Sehun, nie—
– Bo nie możesz walczyć po naszej stronie – paplał Sehun. – Joonmyun nigdy nie pozwoliłby ci walczyć w wojnie jako Zimowa Wróżka, bo w każdej chwili mógłbyś przestać być nam posłuszny. I kiedy mówisz, że chcesz wrócić do domu - nie chcę żebyś to zrobił, ale nie wiem czy to dlatego, że boję się, że powiesz swojemu Królestwu, jak nas zniszczyć, czy może dlatego, że boję się widzieć tego jak odcho—
Sehun przerwał nagle, kiedy Luhan przybliżył się do niego i uciszył, całując prosto w usta. Dopiero po kilku sekundach cofnął się lekko do tyłu i przyłożył palce do warg.
– Ow – wymamrotał, a Luhan uświadomił sobie, że jego wewnętrzne ciepło jest w pełni mocy - co dziwne, ponieważ Luhan przestał naprawdę zauważać, jakiekolwiek zimno bijące ze skóry Sehuna. Kiedy podniósł wzrok, kolor z jego policzków, jego ust, jego palców, zaczął znikać. Luhan odwrócił wzrok w delikatnym zakłopotaniu.
– Przepraszam – powiedział.
– Podejdź... podejdź do mnie – powiedział cicho Sehun, a kiedy Luhan znowu się pochylił, Sehun już się nie cofnął. Zamiast tego, przyciągnął Luhana bliżej. Luhan chciał całować Sehuna i nigdy nie przestawać. Nigdy nie czuł dotyku Zimowej Wróżki na sobie, to było dla niego dziwne i nowe, ale zdecydowanie było najbardziej niesamowitym uczuciem, jakiego kiedykolwiek doznał. Sehun mógł być zimny, ale był miękki i delikatny i szczery, całując Luhana. To wszystko było tak bardzo zakazane, ale tak bardzo wspaniałe.


– Masz zamiar wspomnieć o, uh – powiedział Jongin i zrobił palcami okrąg, przesuwając palcem wskazującym drugiej ręki wewnątrz otworu. – Wiesz.
 Tak jak mówiłem – powiedział dosadnie Kyungsoo – Luhan i Sehun oboje byli bardzo rozdarci. Jongin, ona ma dopiero około pięciu lat. Nie będziemy jej opowiadać o rzeczach, o których nie musi wiedzieć, jeszcze przez długi okres czasu.
– Mam sześć lat i pół roku – powiedział Eunsook, krzyżując ręce.
– Jesteś strasznie malutka jak na sześć lat i pół roku – powiedział Jongin, unosząc swoje brwi. Kiedy Eunsook wyglądała jakby szykowała się do wybuchnięcia ogromną złością, szybko odezwał się Kyungsoo.
– Myślę, że cake pops już wystarczająco ostygły, Jongin.
Jongin wywrócił oczami i kucnął przy małej lodówce pod ladą.


Książę Zimowego Królestwa nie powinien zakochać się w pierwszym oficerze Letniego Dworu. Po prostu nie ma możliwości, aby Lato i Zima mogły ze sobą współistnieć. Kochać. To nigdy się nie zdarzy. Ogień topi lód, a lód gasi ogień.
Mówię, że nigdy się nie zdarzy, bo to się nie stanie - nigdy więcej.
Ale dawno, dawno temu, doszło do tego.


Sehun nie wrócił z urazami tak szkodliwymi, jak poparzenie, ale dostał zakaz dalszego udziału w bitwie. Bo co, jeżeli ich Książę zginie?
– Co się dzieje na zewnątrz?
– Możesz przecież wyjrzeć przez okno. Najprawdopodobniej wszystko dojrzysz – powiedział Sehun, wpatrując się w palący ogień, tańczący w nocy na horyzoncie na niebiesko, pomarańczowo i zielono. Oboje byli w pokoju Sehuna - ambulatorium było przepełnione rannymi wróżkami.
– Nie mogę – powiedział Luhan. – Ja...
– Boisz się,  że zobaczysz kurz twojego Dworu – powiedział Sehun. – Przyznaj.
Luhan milczał.
– Zabiłeś kogoś z Dworu.
– Nie. Poddałem się, w ostateczności – powiedział. – Wróżki, które dzisiaj zabiłem, używały mieczy i fizycznej broni, na pewno nie posługiwały się magią, ani Najwyższą Magią.
– Co jeszcze?
– Przegrywamy – powiedział stanowczo Sehun. – Słońce świeci jaśniej niż kiedykolwiek i nie zamierza przestać. Joonmyun oświadczył każdej manufakturze, aby została przekształcone na produkcję mieczy dla wróżek z wiosek, dla każdego kto nie ma talentu magicznego – westchnął. – Jest coraz gorzej.
Siedzieli w milczeniu. Luhan patrzył na przyćmione światło bijące ze znamion po poparzeniach, które pokrywały ciało Sehuna. Opuścił w smutku ramiona. Luhan otworzył usta, aby coś powiedzieć, kiedy Sehun się do niego odwrócił.
Nawet w ciemności, Luhan mógł dostrzec przegraną w oczach Sehuna.
– Nie chcę już walczyć – wyszeptał. – Luhan, ja nie chcę już walczyć.
– Sehun—
– Niczym się nie różnimy, prawda? Nawet jeżeli ty jesteś zimny, a ja gorący, oboje mamy skrzydła, oczy, usta, prawda? – Nagle znalazł się bardzo blisko Luhana, trzymając się rękoma jego miękkich zgięć na łokciach. – Nawet jeżeli jesteś Letnią Wróżką, a ja jestem następnym Zimowym Królem, nie różnimy się, prawda?
Wszystko w Luhanie krzyczało: nie, jesteśmy całkowicie inni i Rada Najwyższej Magii nigdy by tego nie chciała, ale Sehun pochylił się do przodu, naciskając na usta, dopasowując swoje wargi do Luhana tak perfekcyjnie, że jego wątpliwości ustąpiły zmysłom. Kiedy Sehun przygniótł go wystarczająco do łóżka, ich ciała pasowały do siebie tak idealnie, że Luhan zaczął myśleć, że nie może być czysto krwistą Letnią Wróżką - w końcu urodził się z promieni słońca, świecącego przez krople deszczu.
– Nie jesteśmy, – Sehun dyszał, likwidując dzieląca ich odległość, przyciskając czoło do Luhana, z prawie czerwonymi ustami – aż tak różni, prawda?
W końcu Luhan pomyślał, że nie są - naprawdę nie są. Skrzydła Sehuna rozkładały się pomiędzy łopatkami, miękka skóra zamieniała się w ciemny aksamit. Kiedy Luhan pochylił się, by przycisnąć pomiędzy nie usta, lekkie niebieskie światło zaczęło mocniej pulsować. Uśmiechnął się, kiedy poczuł, że Sehun robi to samo z nim, chłodny podmuch wypuszczany ustami przeszedł w dół jego kręgosłupa.
Luhan zauważył delikatnie różowy blask na ustach Sehuna, kiedy znowu go do siebie przyciągał, ale wycofał się, lekko unosząc brwi.
– Co to jest? – zapytał.
– Masz magiczny pył wokół skrzydeł – wymamrotał Sehun, odgarniając grzywkę Luhana, dotykając ustami jego miękkich jak pióra rzęs. – Pachnie jak... co to było? Nektar i wino. Kwiaty.
Luhan cicho fuknął i uciszył Sehuna, ciągnąc go w dół, a jego plecy spotkały się z materacem. Skrzydła były nieco zgniecione pod ciężarem ich ciał, ale Sehun był taki ciepły, że Luhan musiał przestać na chwilę trzymać ręce na jego ramionach, podziwiając ciepło skóry Sehuna pod jego dłońmi.
– Jesteś taki ciepły, Zimowa Wróżko – sapnął później Luhan, kiedy Sehun w niego wchodził. Zaśmiał się, niskie burczenie na końcu jego gardła. Przesunął ręce Luhana na swoje zarysowane mięśnie brzucha, wyżej na pierś i Luhan poczuł to - mocne walenie serca Sehuna, tuż pod jego skórą.
– To nie jest trudne, sprawić by bicie mojego serca dorównywało twojemu – wysapał Sehun – jak teraz, Letnia Wróżko.
Sehun nie jest delikatny - jest jak Zima, szorstki i nieprzewidywalny i trochę okrutny. Luhan dochodzi pierwszy, doprowadzając Sehuna do wspólnego szczytu. Wygiął się w łuk nad łóżkiem wystarczająco wysoko, by poczuć zwalniane skrzydła. Poczuł skórę Sehuna, mrożącą go niespodziewanie. Pomieszczenie ciemniało i rozjaśniało się, gdy Sehun otwierał i zamykał leniwie swoje skrzydła.
– Zamrozisz mnie – powiedział Luhan. Sehun zsunął się z niego bez słowa, opadając tuż obok na cienkie prześcieradło. Jego skóra była tak zimna, że była niebieska, ale Luhan zmniejszył szybkość uderzeń serca, by zniwelować różnicę.
Sehun patrzył na niego tak intensywnie, że musiał odwrócić wzrok - odwrócić w stronę kolorowych płomieni rozjaśniających noc. Widział to nawet z takiej odległości, nienaturalną jasność, co mogło jedynie znaczyć, że pochodziły od pyłu martwych wróżek. Kiedy z powrotem spojrzał w dół, Sehun cały czas się mu przyglądał.
– O czym myślisz? – zapytał.
– Moglibyśmy uciec.
Luhan zamrugał.
– Uciec.
– Moglibyśmy. Wiesz, że nikt nas nie zatrzyma w środku wojny.
– Sehun. Jesteś następcą tronu. Ty nie możesz uciec.
– A to dlaczego?
– Masz - obowiązki i odpowiedzialność i wróżki którymi musisz rządzić! – powiedział Luhan. – Musisz czuwać nad całym Królestwem, bez względu na to czy jesteś gotowy, czy też nie, czy chcesz tego, cze nie - oni cię potrzebują, nie możesz uciec.
Twarz Sehuna była pozbawiona emocji, coś w Luhanie drgnęło. Zsunął się z łóżka i zarzucił na siebie z powrotem swoje satyny i zwrócił się do Luhana.
– Ubieraj się – powiedział. – Jest coś, co muszę ci pokazać.




Luhan mógł powiedzieć, że wsie Zimowego Królestwa były kiedyś piękne. Wiele z nich było zbudowane ze śniegu i lodu, bogatsze dystrykty dodatkowo z biało-niebieskiego marmuru. Nikt nie patrzył, kiedy przechodzili - nie było nikogo żywego. Ulice były pokryte hałdami indygo, niebieskiego i białego pyłu wróżek i niewielkimi wróżkami - niektóre wyglądały na nie bardziej starsze niż kilka Cykli życia - zerkały na nich z cienia.
– Co się stało? – zapytał Luhan, z przerażeniem w głosie.
– Twój Dwór – powiedział prosto Sehun. – Jeden z mocą burzy.
Luhan odwrócił się wolno.
– Chen – powiedział. Sehun patrzył na niego zwyczajnie, matowymi oczami.
– On i jeszcze jeden - Baekhyun, tak? Zniszczyli większość miast – powiedział Sehun, ogarniając zamaszystym gestem upiorny krajobraz. Z maleńkiej zmiażdżonej chatki przebłyskiwała niebieska poświata. Od tyłu, Sehuna uderzyła lekko maleńka wróżka. Nie miała jednego skrzydła, drugie było nadpalone. Luhan poczuł, jak przewraca się mu w żołądku.
– Pomóż mi! – Mały chłopiec, krzyczał do Sehuna. – Moja mama została przygnieciona i- – Niebieski pył prószył z jego małych piąstek, a łzy zamarzały na policzkach. – Pomóż mi!
Sehun uklęknął, jednak nadal był bardzo wysoki, tak, że chłopiec dosięgał mu tylko do ust. Przyciągnął go do piersi i spojrzał na Luhana ciemnoniebieskimi oczami pełnymi smutku.
Nie mam już Królestwa, którym mógłbym rządzić, zdawał się mówić.
Mały chłopiec płakał, zabijając ciszę. Luhan widział dookoła piętrzący się ból, zniszczone lodowe budynki, całkowicie zmasakrowane ciała i spojrzał na siebie - nadal był ubrany w pomarańczowe i różowe jedwabie z domu, brzoskwiniowy pył, którym zawsze błyszczał, lekko migotał spod jego skóry.
Bez względu na to, jak bardzo był podobny do Sehuna - bez względu na to, że oboje mają skrzydła, oczy, usta - zawsze będą się różnić. Poczuł, jak mimowolnie zaczął się wycofywać, potykając się lekko o stosy pyłu. Rozpostarł skrzydła, mocno nimi machając i wzbił się do nieba.
Na niebie, świeciło słońce.


– Gotowe – powiedział Jongin, podając Eunsook cake pop na długim patyku. – Mam nadzieję, że lubisz posypkę.
Poczęstowała się, a Kyungsoo skarcił ją od razu.
– Co powinnaś powiedzieć oppie?
– Dziękuję, oppa – wymamrotała, jedząc słodycz. Jongin roześmiał się, czochrając jej niemal suche już włosy. – Więc Luhan uciekł?
– On... nie planował tego – powiedział Kyungsoo. – Tak naprawdę nie miał nawet gdzie pójść, ponieważ jeśli wróciłby do Letniego Królestwa, Chanyeol nie spuściłby go z oczu. Czuł się, jakby zdradził swój ród, ale w tym samym czasie czuł się też odpowiedzialny za zniszczenia w Zimowym Królestwie, ponieważ nie było go przy oddziałach, by mógł zapobiec katastrofie.
– Prościej, nie wiedział co ma robić  powiedział Jongin, kiedy Eunsook patrzyła na ich dwójkę pytająco. Kolejny trzask pioruna rozszedł się po pomieszczeniu. – Był bardzo smutny, ale chciał też coś zrobić.


Pomiędzy dwoma światami było miejsce, gdzie przybywały dusze martwych wróżek zanim trafiały do Rady Najwyższej Magii, by tam zostać zabutelkowanym. Nazywało się Strefą Cieni, prawie nieosiągalne do odwiedzenia - bardzo rzadko jakaś żyjąca wróżka mogła tam dotrzeć. Znajdowało się na gładkich łupkach, pomiędzy położonym najdalej na północ punktem Zimowego Królestwa, a najbardziej wysuniętym na południe miejscem w Letnim Królestwie - być może tylko kilka kilometrów od doliny, w której wylądował Luhan.
Miejsce to było pełne dusz martwych wróżek, rozrzucających siebie - wspomnienia, osobowości, wszystko - dopóki nie zostawały niczym więcej, niż tylko duszą ich Królestwa. Tylko wtedy mogły zdobyć zezwolenie na wejście do Rady Najwyższej Magii, na której Archaniołowie zamykali je w butelkach - jednych w dużych, innych w małych.
Rada Najwyższej Magii musiała skądś pochodzić, rozumiesz.


– Gdzie idziesz?
Luhan ledwo słyszał Sehuna, przez świszczący wiatr w jego uszach i pierwszy raz od dłuższego czasu, czuł łagodny ból na jego skórze spowodowany zimnem. Odwrócił się.
– Nie wiem – powiedział, odwracając się by spojrzeć w chmury. – Leciałem tylko na północ.
– Leciałeś do domu?
– Nie sądzę, żebym miał dom – powiedział jakby do siebie Luhan. Poczuł podmuch wiatru na sobie i Sehun zablokował jego drogę - nigdy wcześniej nie zauważył, jak ogromne są skrzydła Sehuna. Były tylko nieznacznie mniejsze od tych Chanyeola i dużo bardziej groźniejsze.
– Leciałeś wprost nad Łupkowymi Równinami! – wykrzyczał Sehun. – Jesteś na granicy.
– Może tutaj jest moje miejsce! – odkrzyknął Luhan. – Nie należę do żadnego Królestwa.
– Nie należymy do żadnego Królestwa.
Luhan zwęził oczy patrząc na Sehuna.
– Co zrobiłeś z dzieckiem?
– Uciekł. Nie mogłem... – Sehun odwrócił wzrok. – Nie mogłem nic zrobić.
W krwi Luhana zaczęło uderzać zimno, westchnął, obniżając swój lot pomiędzy chmurami, aż jego stopy dotknęły szarego łupka. Był w niektórych miejscach popękany, ale tutaj, Luhan czuł najbardziej osobliwe doznanie - znajome ciepło domu po jednej stronie ciała i lodowate zimno z drugiej. Tuż przed nim, roztaczała się szeroka płaszczyzna pokryta wirującą mgłą.
– Byłeś tu kiedykolwiek? – zapytał Sehun. Luhan zaprzeczył głową.
– Ja byłem – powiedział cicho Sehun. – Musiałem się upewnić, że duch poprzednika Joonmyuna dotarł do Rady Najwyższej Magii. To jest... Opowiadają dzieciom straszne historie o tym miejscu, by trzymały się od niego z dala, ale to jest... smutne. Bardziej niż przerażające.
Luhan wziął go za rękę, była zimna, ale nie wzdrygnął się. Sehun wpatrywał się we mgłę, a jego oczy przeszywały cały obszar w poszukiwaniu - prawdopodobnie reszty jego Królestwa. Były zbyt daleko, a on zachowywał się jak posąg, dopóki przeraźliwy krzyk w oddali i miękki dźwięk jaskrawego blasku rozszedł się dookoła. Kiedy Luhan się odwrócił, zobaczył znowu na horyzoncie pomarańczowy błysk.
– Możemy uciec – wyszeptał Sehun, niemal bezgłośnie.
– Tak, możemy – powiedział Luhan. – Ale nie przed prawdą.
Niebieskie światło pomiędzy skrzydłami Sehuna zamigotało.



W ten sposób znaleźli się z powrotem lecąc w kierunku części środkowej północy Zimowego Królestwa, skąd pochodził pomarańczowy błysk. Oczy Luhana łzawiły, stwierdził, że na jego rzęsach musiał zacząć się tworzyć lód, ale nie przejmował się tym. Im byli bliżej źródła, tym mocniejszy był gryzący zapach kwiatów, rosnących po deszczu.
Słyszeli odgłos walki, zanim zdążyli ją zobaczyć - pioruny grzmiały pomiędzy chmurami, a światła szalejących błyskawic były tak blisko Luhana, że mógł poczuć ich zapach spalenizny. Uderzyły w niego promienie słońca, ale lodowaty wiatr pęczniał dookoła, owijając go jak węże.
Nie musieli czekać długo by ujrzeć bitwę, dzikie połączenie wiatru i śniegu, ognia i broni. Brzuch Luhana wykonał dziwny ruch, kiedy Luhan zdał sobie sprawę, że nie ma przy nim Sehuna. Wściekł się całkowicie, kiedy zobaczył kogoś nad Chanyeolem, trzymającego go w śmiertelnym uścisku na szyi. Lód pojawiał się na jego ustach i skórze.
Luhan złożył swoje skrzydła, przyciskając je mocno do ciała i świdrując w dół wydostał się z chmur. Jego ciało spotkało się z Zimową Wróżką z ogromnym uderzeniem, takim, że Luhan zastanawiał się przez chwilę, czy niczego nie połamał, ale wykonał dobrą robotę - wróżka stoczyła się ze wzgórza, pokrywając się kurzem i śniegiem.
 Ty – splunęła Zimowa wróżka. Wstał, a Luhan ze strachem spostrzegł, że podnosi wysokie berło z kamienia i lodu. Zimowy Król.
– Jesteś Letnią Wróżką, która była na naszym terytorium. Jesteś tą Letnią Wróżką, która zmieniła mojego Zimowego Księcia w zdrajcę!
– Nie zrobiłem nic w tym rodzaju! – krzyknął Luhan, kiedy Chanyeol kaszlał odłamkami lodu. Patrzył na Luhana z niedowierzaniem, jakby nie mógł uwierzyć w to co widzi.
– Twój Książę zawsze kwestionował konieczność tej wojny! Powinieneś go był posłuchać - Straciłeś Królestwo!
– Jak śmiesz—
– Luhan – powiedział Chanyeol. – Nie stawaj mu na drodze.
– Chanyeol, on jest—
– Powiedziałem, odsuń się!
Luhan miał zbyt rozmazany widok, kiedy Chanyeol do niego krzyczał. Ogień wybuchł wprost z jego berła. Przemienił się w postać lwów i tygrysów. Luhan stwierdził, że nie ma sposobu, aby Joonmyun mógł przeżyć taki atak, kiedy nagle podmuch śnieżnego wiatru zawirował pomiędzy nimi, przenosząc ich w nicość.
– Naszego Królestwa już nie ma, Joonmyun – powiedział Sehun, rzucając swoimi skrzydłami czarny cień. – Ne ma już po co dalej walczyć.
– Sehun – powiedział Joonmyun. – Zostałeś- omamiony- przez tą Letnią Wróżkę—
– Czekaj – odezwał się Chanyeol. – Myślałem, że byłeś jeńcem wojennym.
– Byłem, ale—
– Nie, nie zostałem – powiedział Sehun. – Letnia Wróżka wiedziała co jest dobre, od kiedy przybyła do naszego Królestwa.
Jego niebieskie oczy były jasne, denerwująco spokojne. Patrzył spokojnie na Luhana, który słabł pod wpływem podejrzliwego wzroku Chanyeola. Zaraz potem, coś zakatowało Joonmyeona od tyłu i Chanyeol został otoczony przez lawinę śniegu. Sehun i Luhan stali w miejscu, patrząc się na siebie. Poruszyli się w tym samym momencie, spotykając w połowie drogi i wtedy Luhan poczuł pomiędzy nimi naturalną różnicę - pozostawiał na skórze Sehuna niewielkie ślady spalenizny, a pod wpływem dotyku Sehuna w jego krew wbijał się lód. Nie mógł nic poradzić na to, iż myślał o tym, że to ich koniec.
Tak było, zanim cień nie opadł na równiny.


– To była inna wróżka? Super Wróżka? – zapytała Eunsook. Oblizywała już czysty patyczek po jej czwartym cake pop.
– Nie – powiedział Kyungsoo. – To był Kris. Był jednym z Archaniołów z Rady Najwyższej Magii. Był nazywany Jeźdźcem Smoka.


Rada Najwyższej Magii była widziana przez wróżki tylko raz w historii Świata, tyko podczas Wielkiego Trzęsienia.
Kris nie był miłosierny - rzadko kiedy był, albo jest. Rządził Radą Najwyższej Magii żelazną ręką, nikt nie podważał jego zdania. Sprawował się doskonale, on i jego smok. Kiedy zszedł na pole bitwy, wszystkie wróżki myślały, że nie żyją, albo, że spotkał ich jakiś straszny los. Nie odbiegało to zbytnio od prawdy, tak uważam.
To tutaj, pojawiamy się my.
To tutaj, gdzie zaczynasz Ty.


– To naprawdę nie było potrzebne, Kris.
– Zamknij się Zitao – odpowiedział ten, którego nazwano Kris. Luhan poczuł, jak zostaje rzucony na suchą, twardą powierzchnię. – Muszę zrobić coś, co powstrzyma ich przed walką, choć na jedną sekundę.
– Zabierając tam ze sobą smoka? – Zitao wyszedł z cienia - zakapturzony, ubrany w czarny płaszcz i ciemną togę. Luhan rozejrzał się dookoła niego, zdezorientowany - otaczały go niemożliwie wysokie budynki, które wydawały się być zbudowane ze srebra, a wiszący na niebie księżyc, wydawał się być dziwnie ogromny, rzucając blask na nich wszystkich.
– To są tylko wróżki, Kris. Zmęczone wojną.
– Łamiącymi prawo, również – powiedział Kris, zrzucając półprzytomne wróżki z grzbietu smoka. Kiedy ostatnia - Joonmyun - spadł na ziemię, smok wydał z siebie wspaniały wrzask, zanim odleciał.
– Nie złamaliśmy żadnego—
– Naprawdę? – zapytał Kris. – Czy Sędzia Mierzący Czas nie zadeklarował, że jedno Królestwo, i tylko jedno Królestwo, ma rządzić światem w określonym momencie?
Nikt się nie odezwał.
– Teraz, zwyczajową karą dla wróżek, które złamały prawo jest zazwyczaj więzienie. Jestem tego świadomy – powiedział Kris. – Ale co mamy zrobić kiedy ci, którzy rządzą, łamią prawo ustanowione przez Najwyższą Magię? – zapauzował. – Rozmawiałem o tym z czterema Archaniołami, którzy rządzą tym Królestwem i trójka z nas jest za tym, aby was ukarać. Ostatni... nie jest tego pewny.
– Proszę Cię Kris, to tylko jeden Księżyc. – Cichy głos zabłagał i blady, chłopięcy Archanioł wyłonił się z ciemności. – To był tylko jeden Księżyc.
– Myślę, że zignorowałeś Kyungsoo fakt, iż Letnia Wróżka i Zimowy Książę... mieli romans – powiedział Kris. – Jak wytłumaczysz ten przypadek?
Kyungsoo przygryzł usta.
– To tylko wróżki, Kris – powiedział. – Oni nie są... Archaniołami.
– Archaniołowie też są wróżkami, – odpowiedział Kris, mrużąc oczy – a pomimo to, nie pozwalamy, aby nasze uczucia wahały naszą przynależnością.
– Czekaj, Luhan – odezwał się Chanyeol, prostując się obok Baekhyuna. – O czym on mówi?
– Twój pierwszy rycerz – odezwał się nowy głos – myśli, że może nie być prawdziwą Letnią Wróżką. – Jego oczy spoczęły na ostatnim Archaniele, siedzącym na jednym z mniejszych budynków. – Jestem Obserwatorem Świata. Widzę co czujesz, Luhan, Pierwszy Rycerzu Letniego Dworu. I wiem.
– Nic nie wiesz – wysyczał Luhan.
– Nie? – Archanioł wstąpił w blask księżyca. Jego włosy były ciemne jak noc. – Nie mogę być czysto krwistą Letnią Wróżką - w końcu urodziłem się z promieni słońca, świecącego przez krople deszczu.
– Nie – Luhan odezwał się słabo.
– Jongin, nie kpij z niego – powiedział Kyungsoo.
– Większość zadecydowała, – kontynuował Kris – że nie zabijemy was, nie zniszczymy waszych Królestw. Jednak musimy czysto rozdzielić okresy księżyca - i musimy wycofać się z utrzymywania muru Najwyższej Magii pomiędzy Wróżkami. – Spojrzał na innych Archaniołów. – Co oznacza, że nadchodzą zmiany.
– Co to są te całe „zmiany” – po raz pierwszy, głos zabrał Joonmyun. – I co takiego źle zrobili Xiumin i Yixing!
– Twój Dwór podzieli taki sam los, jak ty – powiedział Kris. – Ale nie martw się, to nie będzie bolesne, mogę ci to obiecać – zapauzował. – W rzeczywistości, ukarzemy dzisiaj tylko dwie wróżki, a częścią tej kary, jest dalsze życie w poczuciu winy, tego co zrobili – spojrzał na Zitao. – Powiedz im, co postanowiłeś.
– Ja – wyszeptał Zitao, zwieszając swoją głowę. – Rozdzielić... Cykl na cztery cykle, albo pory roku.
– Nie – powiedział Chanyeol, chcąc natychmiast wstać, ale Baekhyun szarpnął go w dół.
– Pierwsza z nich, będzie się nazywać Zima – mówił dalej Zitao. – Następna, to Wiosna. Potem nastąpi Lato i na koniec Jesień. – Spojrzał w górę przez opuszczone rzęsy. – Każdą, będzie rządziła wyznaczona dwójka. Lato i Zima, zostaną na zawsze od siebie odseparowane.
– Kontynuuj – powiedział Kris, przechadzając się po pokoju. – Tego było więcej.
– Zimowy Książę i Xiumin, będą rządzić Zimą – powiedział Zitao, załamując ręce. – Baekhyun i Yixing... będą panować podczas Wiosny.
– Nie możesz—
– Zamknij się – odezwał się Jongin, a Chanyeol zamilkł.
Zitao się trząsł.
– Chanyeol i Luhan, będą rządzić Latem. Joonmyun i Chen, Jesienią. – Spojrzał do góry. – Będziecie duchami pór roku. Świat Wróżek zostanie zniszczony przez Radę Najwyższej Magii... i rozpocznie się panowanie nad ludźmi.
– Czekaj, niech sprostuję – powiedział Sehun, a Luhan podziwiał go, że nadal potrafi być sarkastyczny w takiej sytuacji. – Nasze duchy. Zabijecie nas?
– Nie – powiedział Jongin. – Będziecie żyć wiecznie jako pory roku, które następują po sobie na całym świecie. Będziecie mogli patrzeć na swoich poddanych - ludzi - żyć. – Wzruszył ramionami. – To nie takie złe.
– Ale Zima i Lato będę na zawsze oddzielone – powiedział Sehun.
Jongin spojrzał prosto na niego, a jego oczy były ciemne i bezlitosne. Jednak, coś, coś w jego twarzy mignęło przez chwilę - smutek, może.
– Tak.
Luhan nie wiedział co myśleć, co czuć. Spotkał spojrzenie Sehuna, przecinające pokój i poczuł jak mimowolnie biegnie do niego, przytulając się do jego brzucha, by poczuć po raz ostatni lodowaty dotyk palców Sehuna.
Sehun nie mówił za wiele, ani jego twarz się nie zmieniła, lecz jego oczy mówiły wszystko. Kiedy mówił Więc jesteś letnią wróżką, która była w pobliżu granicy. Kiedy mówił Moglibyśmy uciec.
Teraz mówiły, Żegnaj.


– Co oni mu zrobili? – zapytała Eunsook. Praktycznie siedząc na kolanach Kyungsoo, potrząsając go za ramiona. – Zabili go, prawda?
– Przemienili go w cudowną Lilię Tygrysią – powiedział Kyungsoo, boleśnie przełykając. – I zrzucili z powrotem na Ziemię, aby stał się pierwszym kwiatem narodzin ludzkości.
– O nie – wyjęczała Eunsook. – Co z Zimowym Księciem?
– Przemienili go w zimowy wiatr – odpowiedział Kyungsoo. – Więc mógł mówić, gdy tylko chciał.
Eunsook potarła swoimi rączkami policzki Kyungsoo.
– Oppa, dlaczego płaczesz? – zapytała. – Opowiedz mi do końca historię!
– Oppa, szybko się zasmuca – odezwał się Jongin, wręczając jej ostatnie cake pop. – Nigdy wcześniej nikomu nie opowiadał tej historii.


Chanyeol stał się tysiącem motyli Pazia Królowej. Baekhyun, światłem świetlików. Joonmyun stał się rzekami i jeziorami, Chen, piorunami. Xiumin stał się śnieżynkami; Yixing, deszczem ze śniegiem. Kyungsoo, z mocą trzęsienia Ziemi, przechylił świat wokół własnej osi, tak, że kąt nachylenia, doprowadził do powstania Czterech Pór Roku.
Daliśmy im pod rządy całą wieczność. Lubimy myśleć, że wykonaliśmy dobrą pracę.
Więc, dobry czytelniku, pamiętaj, że Lato jest upalne, ponieważ Letni Król jest zły - zły na własne życie, którego nigdy nie chciał spędzić bez Baekhyuna, na zdradzie swojego najlepszego przyjaciela.
Pamiętaj, że Jesień jest pełna burz, ponieważ Zimowy Król opłakuje stratę swojego Królestwa.
Pamiętaj, że Wiosna jest pełna delikatnego deszczyku, ponieważ Letni Rycerz, tęskni za swoim Zimowym Księciem.
Pamiętaj, że Zima jest pełna śnieżyc i wyjącego wiatru, ponieważ Zimowy Książę płacze, wołając swoją Letnią Wróżkę.
Przebacz im za to, że ranią Cię tymi surowymi warunkami, bo wiele przeżyli.
Przebacz im, bo to wróżki, które będą nad Tobą czuwały całą wieczność.


– Eunsook!
Kyungsoo odwrócił się siedząc na swoim miejscu, pośpiesznie ocierając łzy z kącików jego oczu, kiedy zauważył młodą kobietę, idącą w ich stronę.
– O Boże, pogoda jest straszna, tak mi przykro kochanie, ja- – podniosła swój wzrok na Kyungsoo i Jongina, mając łzy w oczach. W jej włosach był śnieg, tak samo jak na jej szalu, jej płaszcz usłany był wilgotnymi kropelkami.
– Czy to wy chłopcy ją tutaj przynieśliście?
– Przyniósł ją tutaj, a ja zrobiłem dla niej cake pop i opowiedzieliśmy jej historię – sprecyzował Jongin. – Twoja Eunsook ogrzała się i świetnie się bawiła, nie martw się.
– Jak mogę kiedykolwiek- kiedykolwiek- się wam odwdzięczyć, ja
– Nie myśl o tym za dużo, proszę pani – powiedział Jongin, machając ręką. – To był mały czyn, jaki zrobiłby każdy przyzwoity człowiek.
Roześmiała się i mocno przytuliła Jongina, a Kyungsoo zaniósł się śmiechem, zasłaniając usta rękoma, kiedy oczy Jongina wołały go w alarmie.
– Ale mamo, ja nie chce iść – zaskomlała Eunsook, kiedy jej matka pomagała założyć jej płaszcz. – Świetnie się bawię!
– Junghee na ciebie czeka – powiedziała jej mama. – Nie chcesz się z nią pobawić?
Eunsook zeszła z kolan Kyungsoo wprost w ramiona mamy.
– Chcę.
– Uważajcie na siebie, okej? – powiedział Jongin. – Nie ślizgajcie się i trzymajcie się z dala od zasp.
Kobieta podziękowała znowu ich dwójce i Kyungsoo odkręcił się w stronę Jongina z uniesionymi brwiami. 
– „Uczuciowy”?
– Co do cholery miałem powiedzieć? „Obowiązkiem Archanioła, jest pilnować ludzi.” Tak, naprawdę zabawne Kyungsoo. – Uśmiechnął się lekko wyciągając serwetkę. – Wytrzyj oczy, wyglądasz śmiesznie.
Kyungsoo chwycił serwetkę, przetarł nią swoje oczy i usłyszał coś dziwnego - echo, które wydawało się być śmiechem, odkręcił powoli swoją twarz. Spojrzał na Jongina, by upewnić się, że to on, ale Jongin stał przy oknie, gapiąc się na śnieżycę.
– To dziwne – wymruczał. Kyungso obrócił się i pochylił na krześle.
Na niebie, świeciło słońce.




Oh Pauline®

6 komentarzy :

  1. Ehu, to takie śliczne opowiadanie. ;-; Naprawdę dziękuję ci za to, że tłumaczysz takie cudeńka, jak to. Nie wiem, co mam powiedzieć, tyle emocji się we mnie kłębi po przeczytaniu tego, że aż nie mogę wydusić z siebie słowa.
    Hwaiting w dalszej pracy i tej maturze, co mówisz, że masz! ;;; ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Ohhhhhh! To było takie piękne! Jak Luhan i Sehun zostali rozdzieleni, myślałam, że zacznę płakać... Ale końcówka... ahhh... To było po prostu PIĘKNE! Na pewno będę wracała do tego wiele razy...

    OdpowiedzUsuń
  3. Będę płakać T_T Nie mogę tego jakoś konkretnie skomentować, ale wiedź, że strasznie mi się podobało! No, to życzę weny~

    OdpowiedzUsuń
  4. Popłakałam się na końcu. A to mało możliwe. Jejku.
    Piękne. I Twoje tłumaczenie oczywiście też.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam to opowiadanie po angielsku jak tylko dodałaś pierwszy rozdział. Wtedy na końcu plakalam i teraz też płacze. HunHan ze smutnym zakończeniem :(

    OdpowiedzUsuń
  6. To było niesamowite.

    OdpowiedzUsuń