6/04/2014

Nieznajomy [21]

21/32
 
cr. VinluVinlu
Tytuł: Nieznajomy
Oryginał: Stranger
Autor: Shikamin
Tytuł rozdziału: Dwa | oryginał: Two

Ostatnim dźwiękiem jaki usłyszałem było zderzenie skóry o skórę, ręka Sehuna powstrzymywała Hee Jin. W moim mózgu wytworzyło się zwarcie, kiedy patrzyłam jak ta dwójka patrzy się na siebie. Oczy Hee Jin wyglądały jak dwie ogromne próżnie, płonące bólem i napływające łzami. Sehun stał pomiędzy nami zachowując spokój i choć nie widziałem niczego innego niż jego plecy, byłem świadomy tego jak bardzo kipiał ze złości. Strach i panika powinny odebrać mi zdolność myślenia, ale tak się nie stało. Nienawidziłem Hee Jin, ale nie byłem też z kamienia. Nie chciałem uciekać, chciałem jej wszystko wyjaśnić.
– Jak mogłeś? – Łzy Hee Jin drastycznie spłynęły, kiedy wyrwała dłoń z uścisku Sehuna. – Jak mogłeś? Mi?
Sehun milczał, a ja skorzystałem z okazji.
– Hee Jin, my—
– Oszczędź sobie, Luhan! – Hee Jin wrzała z furii, skrzywiłem się na wysokość jej głosu. – Nabrałeś mnie, a teraz zwodzisz umysł Sehuna. Jesteś kłamcą! Jesteś—
– Przestań – Sehun ostrzegł ją niewyraźnie, słowa powoli prześlizgiwały się przez pokój – mówić w ten sposób do Luhana.
Zesztywniałem, kiedy usłyszałem moje imię wydostające się z jego ust. Twarz Hee Jin wyrażała niedowierzanie.
– Sehun-ah, nie jesteś sobą.
– Jeśli masz coś do powiedzenia, powiedz to mi – odparł Sehun. – Luhan nie ma z tym nic wspólnego, to wszystko ja.
– Nic wspólnego? – Powtórzyła Hee Jin z rażącym niedowierzaniem. – Tylko spójrz co z tobą zrobił! To absurd!
Hee Jin oczywiście zaczęła o wszystko mnie obwiniać, a ja nie mogłem uwierzyć, że to było po prostu wynikiem jej nagłego wybuchu.
– Luhan-ah – powiedział miękko Sehun – idź.
Chciałem zostać, ale kiedy mnie poprosił, musiałem odejść. Spojrzałem na Hee Jin i spokojnie mogłem powiedzieć, że nie chciała widzieć nawet mojego cienia. Wyszedłem z wahaniem, obawiając się tego, co teraz nadejdzie.



 Nie słyszałem jak potoczyło się zakończenie i kiedy następnego dnia przyszedłem do pracy, bałem się zobaczyć któreś z nich. Sehun dzwonił do mnie wiele razy, ale kiedy decydowałem się odebrać, przed oczami stawało mi jego zdjęcie z narzeczoną. Na pierwszych stronach gazet widniała fotografia obejmujących się Sehuna z Hee Jin, a tytuł głosił: „Najbardziej oczekiwane zaręczyny tego roku.” Taa, najbardziej oczekiwane. Czułem jak nowy nóż przebija moje serce, nigdy się od tego nie uwolnię. Ale ten nóż, tym razem był spowodowany wspomnieniami z poprzedniego wieczoru i tego jak zachował się Sehun. Ochronił mnie, był taki szczery nie wahając się mnie obronić – jak mogłem przypuszczać, że dam radę żyć bez tego? 
Kiedy wróciłem tamtej nocy do domu, Lily piekła ciasteczka. Obserwowałem ją stojąc w drzwiach, w obawie, że to co się stało ostatnim razem gdy urzędowała w kuchni, mogło się powtórzyć – chciała upiec ciasto, ale skończyła na upieczeniu połowy naszej kuchni.
– Ciasteczka w kształcie serduszek? – westchnąłem. – Poważnie?
Umieściła uważnie ciasto na płycie i znowu przyłożyła foremkę w kształcie serca.
– Żartujesz, prawda? – dociekałem.
– Co? – powiedziała, a jej oczy błyszczały jak brokat. – Miłość to piękna rzecz.
– Nie jestem kimś, komu powinnaś to mówić – odparłem. I to był prawda. Moje życie doszło do poziomu szaleństwa i nie mogłem już nawet go dosięgnąć. Wyciągnąłem z kieszeni gazetę, którą wcześniej zrolowałem i tam wcisnąłem – całkowicie zniszczona.
– Och. – Twarz Lily wykrzywiła się w grymasie, kiedy zobaczyła pełne zdjęcie Sehuna i Hee Jin. – Tak mi przykro... Zaręczyny są za dwa dni?
– Tak – poinformowałem ją. – Muszę się napić.
– Okej. – Opuściła ręce. – Jak widzisz, Hee Jin na tym zdjęciu ma na sobie za dużo makijażu. Tak, jakby została zaatakowana przez kredki.
Roześmiałem się, kiedy Lily udała się do swojego pokoju aby się przebrać. Całkowicie zapomniała o swoich ciasteczkach. Ugryzłem jedno i tak samo szybko je wyplułem. Smakowało jakby dodała do niego pieprzu, czy coś. Kiedy przeszedłem do salonu, była już ubrana i gotowa do wyjścia. Za bardzo się ekscytowała, wyglądała jakby była na skraju omdlenia. Upicie się zawsze było jej znakiem rozpoznawczym, a teraz miała wspaniałą okazję, żeby to zrobić. Kiedy byliśmy w liceum, była nazywana Królową Żeglarzy. Ja jestem całkowitym jej przeciwieństwem, trzy szoty Soju i staję się wiśniowy, pięć i opowiadam o całym moim życiu, więcej, i tracę świadomość.
Razem z Lily poszliśmy do najbliższej pojangmacha, zaledwie jedną przecznicę od naszego domu i usiedliśmy przy jednym ze stolików wewnątrz pomarańczowego, wodoodpornego namiotu.
– Ahjumma – zawołała Lily. – Poprosimy ddokbokki, odeng i dwa soju.
– Ddokbokki to ulubiona potrawa Sehuna... – wyszeptałem wydymając wargi.
– Więc nie mogę teraz zjeść nawet moich ddokbokki? – Jej oczy zwęziły się w irytacji. – Ten facet rujnuje nasze życie.
– No co ty nie powiesz?
Kiedy Ahjumma wróciła do nas z naszym zamówieniem, od razu wyciągnąłem ręce w stronę soju i kieliszków. Poczułem palące uczucie liżącego moje gardło ognia, intensywny smak zakneblował mi usta. Lily nadziała na widelec kawałek ciasta ryżowego i włożyła do mojej otwartej buzi.
– Spokojnie – powiedziała. – Co ci się przytrafiło tym razem?
Mrugnąłem na nią.
– Nie pytaj o to tak zwyczajnie.
– Wiem. Sehun, narzeczona, Adze, blah blah – wywróciła rękoma. – Ale nie byłeś jeszcze aż tak zdesperowany, od kiedy stałeś się gejem. Więc co się zmieniło?
Sehun zmienia się każdego dnia, to był problem. Jednego dnia jest moim kochankiem, następnego jest wrogiem, a potem rycerzem w lśniącej zbroi. Jest gorszy niż naćpany szaleniec. Przez jakiś czas wcale mnie to nie zaskakiwało. To, przez co oblewałem się zimnym potem nie było nawet związane z jego zmianą. Moje uczucia zdawały się przeważać.
– Kocham go – przyznałem. Czułem jakby w mojej piersi zacieśniały się ciernie. Zdałem sobie sprawę, jak bardzo chcę to wykrzyczeć światu. Kocham Sehuna. Stopniowo jednak ulga została zastąpiona przez poczucie winy i byłem zmuszony znowu się napić. – Zaręczy się z kimś innym za dwa dni, a ja cały czas go kocham.
Lily oparła ręce na stole.
– Jesteś robotem?
– Co?
– Zapytałam się, czy jesteś pieprzonym robotem, Luhan – podkreśliła. – Powinieneś być bardziej zaskoczony jeżeli zdążyłbyś już o nim zapomnieć, bo to by znaczyło, że nie masz serca, że nie jesteś człowiekiem. – Mówiła dalej: – Kochasz, ale tylko dlatego, że to skomplikowane lub trudne to nie znaczy, że masz przestać.
Przełknąłem.
– Mój Boże – potrząsnąłem głową. – Kim jesteś i co zrobiłaś mojej siostrze?
– Mówię tylko... – wręczyła mi kolejny kieliszek – że nie powinieneś się karać, po prostu wyrzuć to z siebie, okej? Wysłucham cię.
Wypiłem jeszcze trzy kolejne szoty. Lily miała rację, musiałem się komuś wygadać. Wiedziałem, że nie dam rady trzymać tego w sobie. Szczerze mówiąc, nigdy nie nienawidziłem Sehuna, bo po prostu nie umiałem. Może i zwyzywałem go, może poczułem się zdradzony, może i go odepchnąłem – ale zrobiłem to wszystko z jednego powodu, cały czas się o niego troszczyłem.
– Chcę po prostu iść na te zaręczyny i powstrzymać go – przyznałem. – Podejmowałem łamiące serce decyzje przez cały czas, mówiłem, że pomiędzy nami koniec, myślałem, że mam w sobie dość siły... ale kiedy przychodzi i robi te rzeczy – te mylące przypadkowe rzeczy – i wracam do punktu wyjścia. Znów jestem zakochany, a potem myślę żeby po prostu go ukraść... Boże. – Przechyliłem kolejny kieliszek, a Lily obserwowała mnie ze współczuciem.
– Mylące rzeczy? – powtórzyła.
– Na przykład wczoraj, ostro się wkurzył, bo myślał, że miałem wypadek, uratował mnie przed spoliczkowaniem przez Hee Jin. Byłem pewny, że próbował mnie chronić, ale wiesz, dlaczego do cholery miałby to robić?
Jej oczy rozszerzyły się.
– Ta wiedźma chciała cię uderzyć? – Trzasnęła dłonią o blat plastikowego stołu, a grupa ludzi siedząca obok nas odkręciła w naszą stronę głowy w oszołomieniu. – Przysięgam, powinnam ją była zabić, kiedy miałam szansę – powiedziała trochę za głośno, przyciągając uwagę tłumu.
– Uhm, metafora – powiadomiłem nerwowo, a potem szepnąłem do Lily – Może chcesz trochę zejść z tonu?
– Dlaczego chciała cię uderzyć? – zapytała, jej głos cały czas był wzburzony.
– Podsłuchała moją i Sehuna rozmowę... kiedy mówiliśmy o kilku sprawach.
Wypiłem kolejnego szota Soju, już ich nie liczyłem. Lily zamówiła kolejne dwie butelki i znowu mi się przyjrzała.
– Cóż, wiedźma też jest poszkodowana... jeżeli o tym myślisz.
– Wiem... Właśnie dlatego muszę się napić. Nie wiem czy mam być o złamanym sercu wobec Sehuna, czy mieć poczucie winy wobec Hee Jin. – Zacząłem czuć przepełniające mnie ciepło, ale cały czas połykałem więcej alkoholu. – Ale wczoraj, Sehun był taki... był zbyt opiekuńczy i czułem- czułem się poruszony.
– Jesteś dla niego ważny – zauważyła, a ja nie mogłem jej uwierzyć.
– Przestań mnie pocieszać – powiedziałem.
Przysunęła swoje krzesło bliżej mnie.
– Słuchaj, wcześniej to wglądało dla mnie jakby miał to gdzieś... ale kiedy zobaczyłam go, kiedy byłeś w szpitalu – to nie była twarz kogoś, kto się tobą nie interesuje.
– O czym ty mówisz? – zdanie wyszło jak bełkot.
– Był taki roztrzęsiony, kiedy zostawiliśmy cię w szpitalu, powtarzał, że powinniśmy do ciebie natychmiast wracać, Luhan nie może być sam, musimy być cały czas z Luhanem, blah blah – Liliy się zaśmiała. – Przysięgam, był jak mama. Był bardziej przejęty niż ja. Zastanawiam się, jak nie wyskoczyły mu żyły.
Poczułem w środku ciepło, bez wątpienia, ale to nie wystarczało.
– To nie wystarcza – powiedziałem. – Może się interesować... ale nie wystarczająco, żeby być ze mną.
To co powiedziałem, bolało mnie. Zacisnąłem moje wargi i próbowałem oddychać równomiernie, by zapobiec łzom. Sehun mógł się o mnie troszczyć, ale nie troszczył się wystarczająco, żeby o mnie walczyć... Chwilę później uderzyło mnie, że ja byłem dokładnie taki sam. Oboje nie zgodziliśmy się wałczyć o siebie... może dlatego, że nigdy nie byliśmy sobie przeznaczeni.
– Przepraszam braciszku, ale musimy chyba skrócić nasz wypad – przeprosiła. – Muszę gdzieś iść.
– Zostanę tu jeszcze chwilę.
Wstała z uniesionymi brwiami.
– Nie ma mowy.
Usiadłem prosto żeby pokazać jej, że wszystko ze mną dobrze, przed sobą miałem rozdwojony obraz.
– Nasz dom jest przecznice dalej, nic mi nie będzie.
Przez chwilę się wahała, zanim wypuściła powietrze, mówiąc:
– Niech ci będzie – poddała się – ale masz iść prosto do domu, okej?
Skinąłem posłusznie głową i wkrótce opuściła pomarańczowy namiot, a ja znalazłem wzrokiem żółtą postać.
– Ahjumma, jeszcze jedna butelka Soju tutaj – poprosiłem, gdy tylko Lily wyszła.
To było pięć butelek Soju? Siedem? Dziesięć? Nie pamiętałem. Która była godzina? Nie mogłem rozczytać nic na telefonie. Przestałem nalewać alkohol do kieliszka, zamiast tego piłem bezpośrednio z butelki. Wszystkie moje zmysły zostały zagłuszone hałasami w namiocie. Początkowo było to tylko ciężkie i powolne brzęczenie, uczucie unoszące się w powietrzu. Zaraz potem stało się ćmiącym waleniem w mojej głowie, wszystko wirowało. Moje uszy skoncentrowały się na hałaśliwym otoczeniu, przy jednym stole rozmawiano o sprawach gospodarczych, przy innym kilka dziewczyn mówiło o imprezie w klubie. Ja z drugiej strony żałośnie mówiłem do kimchi.
– Se... mmm... hun. Oh Se... Hun... mmm... Hun Se – zachichotałem.
Misja wykonana, jestem aktualnie pijany.
– Ahjumma, but- butelkę Soju ppproszę – powiedziałem po raz n-ty.
Ahjumma patrzyła na mnie uważnie, pewnie czekając aż zwymiotuję, czy coś. Kiedy wróciła z kolejną butelką Soju jej wzrok mówił: powinieneś już iść do domu, tak było. Wypiłem Soju trzema przechyleniami, a potem wciągnąłem gwałtownie powietrze. Zanim się zorientowałem, moja głowa uderzyła o plastikowy stół, ręce zwisały po obu moich stronach. Ohydny uśmieszek błyszczał na mojej buzi, zanim zemdlałem. Przypomniałem sobie jeszcze, że nie wziąłem portfela. Potem, ciemność.



Czułem, jak ktoś szturcha mną wielokrotnie, wydałem z siebie chaotyczny odgłos, ale ruchy nie ustąpiły. Szarpnąłem moją głową do góry, a następnie poruszyłem od lewej do prawej, moje oczy były w połowie otwarte.
– Nnnie jesstemm ppijj-ppijanny Ahjumma – myślałem, że powiedziałem. – Śpiiąccy. Jesstem tylko śppiiiąccy.
Silna ręka ujęła moją twarz i przekręciła w swoim kierunku, moje zęby ukazały się w szerokim uśmiechu.
– Ohhhh Se. Hun Se.
Sehun pochylił się, patrząc prosto w moje pijane oczy. Był aż w trzech osobach i zatrzęsłem się. Jeden był gorący. Trójka była dawką śmiertelną.
– Sehun-ah dlaczegooo jest ciebie taaaaak dużo?
– Chodź, idziemy do domu – powiedział cicho, podnosząc mnie.
Zarzuciłem zdezorientowany rękę na jego ramię.
– Sehun-ah... – zrobiłem kwaśną minę i pociągnąłem nosem – nnnie mamm pieniędzy...
– Już zapłaciłem – odpowiedział, a mi podobał się jego głęboki głos.
Zimny wiatr zawiał z drogi, kiedy opuściliśmy namiot. Choć silne ramiona Sehuna trzymały mnie w talii, szaleńczo się chwiałem. Jeden krok trwał minutę. Sehun szybko podniósł mnie z chodnika, jego znajoma pierś otarła się o mój policzek, jego świeży piżmowy zapach przyćmił odór alkoholu. Boże, tęskniłem za tym zapachem, pomyślałem. Boże, jestem przerażający, stwierdziłem.
– Chcesz wymiotować? – wyszeptał słowa blisko mojego ucha, jego usta prawie dotknęły mnie przy końcówce – ciepły, miętowy oddech trącił moją oziębłość.
– Nie jesstemm pijannyyy. Przesstańń narruszaaać mojją prrzetrzeńń – wybełkotałem.
Głośny śmiech wyrwał się z jego piesi, a ja czułem jak wibruje na mojej twarzy. Nie wiem jak długo to trwało, poczułem jak opuszcza mnie do Jaguara, zimno skóry wysłało dreszcze do mojego nietrzeźwego kręgosłupa.
– Czeeeść Jaguarku – powiedziałem. Usłyszałem kolejny śmiech ze strony Sehuna, gdy zapinał mój pas bezpieczeństwa. Kiedy jego twarz znalazła się centymetr od mojej, walczyłem ze sobą, by nie przycisnąć moich ust do jego policzka. Chodź mogło się wydawać, że moje wszystkie zmysły dawno mnie opuściły, nie byłem jeszcze  taki głupi.
Usłyszałem jak uruchamia samochód i powiedziałem coś w stylu – Brooooommmm – zanim znowu zemdlałem.
Kiedy wróciłem do żywych byłem niesiony, mijając elektryczną bramę. Spojrzałem na osobę, która mnie niosła i odetchnąłem z ulgą, bo był to ktoś kogo znałem. Mój umysł był bardziej zamglony niż wcześniej, a podwójny widok nie ustępował. Zostałem wniesiony do dużego salonu, a następnie wysokimi schodami, potem do drzwi, potem do— nie byłem w swoim domu. Zostałem porwany.
– Porrrwoocz— Poryyyywaacz! – krzyczałem, wijąc się i próbując uwolnić z jego uścisku.
– Uspokój się, kochanie – powiedział Sehun. – Jesteś w moim domu. – Położył mnie na puszystym łóżku i odgarnął włosy, które zasłaniały moje oczy.
– To wcale mnie nie usspokajja – odpowiedziałem.
Usiadł obok mnie i przyciągnął kołdrę, okrywając moje ciało.
– Będę spać na kanapie. – Cholernie seksowny uśmieszek zagrał na jego okropnie czerwonych ustach. – Nie chcę cię zgwałcić.
– Ale ja mmogę zgwałcić ciebie – myślałem, że powiedziałem.
Piękny śmiech rozniósł się po pokoju, brzmiał jak piosenka.
– Nienawidzę cię – dodałem.
– Wiem, kochanie... – pochylił się i złożył pocałunek na moim czole, zanim podniósł się, kierując w stronę kanapy. Pocałunek wysłał mnie do nieznanego miejsca, a wszystko działo się ze zdwojoną siłą przez mój pijacki stan – ból serca, frustracja. Kiedy odwrócił się plecami, wycelowałem w jego nadgarstek i nakryłem go rozpaczliwie.
– Sehuna-ah... Czy to nie mogę być ja? – wymamrotałem, czując jak kropelki gromadzą się w moich oczach.
– Gdybym to ja decydował – wykręcił moja rękę i splótł z własną – z pewnością, to byłbyś ty.


♥•♥•♥•♥•♥•♥•♥•♥•♥•♥

Królowa/Król Żeglarzy - takie przezwisko nadaje się osobie, która bardzo dużo pije i jednocześnie bardzo długo trzyma się na nogach. (nie chodzi o stan umysłu, czy mówi już głupoty, czy nie, liczy się brak tzw. zgonu)


  •     Soju - koreański alkohol, w smaku podobny do wódki, jednak bardziej słodszy
  •     Pojangmacha - uliczna knajpa/bar
  •   Ahjumma - słownikowo oznacza ciocia, jednak w rzeczywistości używane najczęściej do starszych kobiet, bądź mężatek, zawsze pracujących.
  •    Ddokbokki - koreańska ”przekąska”, a raczej danie składające się z ciasta ryżowego, ciasta rybnego (co bardziej przypomina zasmażony filet rybny), do tego sos ze słodkiej papryki chilli

  •    Odeng - koreańska przekąska, coś a’la krokiety z rybą, zasmażone w oleju, potem czasami maczane w sosie, albo ciasto naleśnikowe zmieszane od razu z mięsem i nabite w falisty sposób na długą wykałaczkę
  •    Kimchi -  danie koreańskie (przystawka), składające się z kiszonych lub sfermentowanych warzyw (najczęściej kapusta, ogórek, rzodkiewka), często ma ostry smak spowodowany dodawanymi płatkami papryki chilli, podawane w różny sposób: zupa, łączone z makaronem, itp.

Oh Pauline®

8 komentarzy :

  1. Pijany Luhan, to coś co kocham <3 do tego jeszcze rycerski Hunse i mogę umierać w spokoju :D
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału ^^
    Hwaiting!

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak długo czekałam *___*
    Ugh! Nienawidzę Hee Jin! "Jak mogłeś? Mi?" A co ona!? To, że jest jego przyjaciółką z dzieciństwa nie znaczy, że Sehunni nie mógł się zakochać w kimś innym!

    OdpowiedzUsuń
  3. Omg to,nie,zależy od niego jak to dlaczego niech sie,sprzeciwi nie dlaczego on go krzywdzi wkurwia mnie niech przestanie,i sie,ogarnie biedny lulu i dobre to bylo z tym gwałtem:D Mam nadzieje ze wszystko bd okej i oni w końcu bd kurwa razem ciekawe co bd rano jak lulu juz bf świadomy Gdzie sie znajduje i Z KIM??? powodzenia i weny<33

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochanie, kochanie, kochanie, kochanie (...). ♡
    Jestem rozczulona do granic możliwości przez końcówkę. Cieszę się, że nie zostawiłam jednak tego rozdziału na którąś z biwakowych nocy, bo to naprawdę mogłoby się źle skończyć. Zaczęłabym się szczerzyć, śmiać i kręcić o trzeciej nad ranem, a koleżanki pomyślałaby, że coś brałam, lel.
    Nie próbuję nawet zataić, że na początku miałam nadzieję, że Sehun trochę zawarczy na Tątakąjakjejtam. Chociaż może nakrzyczał? Kto wie? Przyjmę, że nakrzyczał. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
    Wiedziałam, że Luleczka wypije ''trochę'' za dużo i Hunnie pojawi się w bardzo odpowiednim momencie. Po prostu wiedziałam. Ale nie przypuszczałam, że będzie tak kochany. Strasznie kochany, całkiem inny skoro nie pchał się Luhanowi do łóżka, tylko z własnej woli wybrał kanapę. //cicha nadzieja, że potem i tak zasną razem//
    Jestem rozanielona. Trochę bardzo. Brawo.
    Czekam na kolejne, hwaiting. ⊙▽⊙

    OdpowiedzUsuń
  5. Swietny rozdział, kocham Twoje tlumaczenie <3

    OdpowiedzUsuń
  6. *.*. Tyle powiem - WSPANIAŁE. Kocham ciebie i twoje tłumaczenia. Życzę weny~ Pozdrawiam - Miś Yogi

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział wspaniały jak zwykle!! Djsjsjjjdhas

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam pijanego Luhana. xD
    ,,Sehun pochylił się, patrząc prosto w moje pijane oczy. Był aż w trzech osobach i zatrzęsłem się. Jeden był gorący. Trójka była dawką śmiertelną." XDDD
    Cały rozdział się śmiałam, no prawie cały, początek był neutralny, a koniec mnie zabił. ;-;

    OdpowiedzUsuń