21/32
Tytuł: Nieznajomy
Oryginał: Stranger
Autor: Shikamin
Tytuł rozdziału: Dwa | oryginał:
Two
Ostatnim
dźwiękiem jaki usłyszałem było zderzenie skóry o skórę, ręka Sehuna
powstrzymywała Hee Jin. W moim mózgu wytworzyło się zwarcie, kiedy patrzyłam
jak ta dwójka patrzy się na siebie. Oczy Hee Jin wyglądały jak dwie ogromne
próżnie, płonące bólem i napływające łzami. Sehun stał pomiędzy nami zachowując
spokój i choć nie widziałem niczego innego niż jego plecy, byłem świadomy tego jak bardzo kipiał ze złości. Strach i panika powinny odebrać mi zdolność
myślenia, ale tak się nie stało. Nienawidziłem Hee Jin, ale nie byłem też z
kamienia. Nie chciałem uciekać, chciałem jej wszystko wyjaśnić.
–
Jak mogłeś? – Łzy Hee Jin drastycznie spłynęły, kiedy wyrwała dłoń z uścisku
Sehuna. – Jak mogłeś? Mi?
Sehun
milczał, a ja skorzystałem z okazji.
–
Hee Jin, my—
–
Oszczędź sobie, Luhan! – Hee Jin wrzała z furii, skrzywiłem się na wysokość jej
głosu. – Nabrałeś mnie, a teraz zwodzisz umysł Sehuna. Jesteś kłamcą! Jesteś—
–
Przestań – Sehun ostrzegł ją niewyraźnie, słowa powoli prześlizgiwały się przez
pokój – mówić w ten sposób do Luhana.
Zesztywniałem,
kiedy usłyszałem moje imię wydostające się z jego ust. Twarz Hee Jin wyrażała
niedowierzanie.
–
Sehun-ah, nie jesteś sobą.
–
Jeśli masz coś do powiedzenia, powiedz to mi – odparł Sehun. –
Luhan nie ma z tym nic wspólnego, to wszystko ja.
–
Nic wspólnego? – Powtórzyła Hee Jin z rażącym niedowierzaniem. – Tylko spójrz
co z tobą zrobił! To absurd!
Hee
Jin oczywiście zaczęła o wszystko mnie obwiniać, a ja nie mogłem uwierzyć, że
to było po prostu wynikiem jej nagłego wybuchu.
–
Luhan-ah – powiedział miękko Sehun – idź.
Chciałem
zostać, ale kiedy mnie poprosił, musiałem odejść. Spojrzałem na Hee Jin i
spokojnie mogłem powiedzieć, że nie chciała widzieć nawet mojego cienia.
Wyszedłem z wahaniem, obawiając się tego, co teraz nadejdzie.
Nie
słyszałem jak potoczyło się zakończenie i kiedy następnego dnia przyszedłem do
pracy, bałem się zobaczyć któreś z nich. Sehun dzwonił do mnie wiele razy, ale
kiedy decydowałem się odebrać, przed oczami stawało mi jego zdjęcie z
narzeczoną. Na pierwszych stronach gazet widniała fotografia obejmujących się
Sehuna z Hee Jin, a tytuł głosił: „Najbardziej oczekiwane zaręczyny tego
roku.” Taa, najbardziej oczekiwane. Czułem jak nowy nóż
przebija moje serce, nigdy się od tego nie uwolnię. Ale ten nóż, tym razem był
spowodowany wspomnieniami z poprzedniego wieczoru i tego jak zachował się
Sehun. Ochronił mnie, był taki szczery nie wahając się mnie obronić – jak
mogłem przypuszczać, że dam radę żyć bez tego?
Kiedy
wróciłem tamtej nocy do domu, Lily piekła ciasteczka. Obserwowałem ją stojąc w
drzwiach, w obawie, że to co się stało ostatnim razem gdy urzędowała w kuchni,
mogło się powtórzyć – chciała upiec ciasto, ale skończyła na upieczeniu połowy
naszej kuchni.
–
Ciasteczka w kształcie serduszek? – westchnąłem. – Poważnie?
Umieściła
uważnie ciasto na płycie i znowu przyłożyła foremkę w kształcie serca.
–
Żartujesz, prawda? – dociekałem.
–
Co? – powiedziała, a jej oczy błyszczały jak brokat. – Miłość to piękna rzecz.
–
Nie jestem kimś, komu powinnaś to mówić – odparłem. I to był prawda. Moje życie
doszło do poziomu szaleństwa i nie mogłem już nawet go dosięgnąć. Wyciągnąłem z
kieszeni gazetę, którą wcześniej zrolowałem i tam wcisnąłem – całkowicie
zniszczona.
–
Och. – Twarz Lily wykrzywiła się w grymasie, kiedy zobaczyła pełne zdjęcie
Sehuna i Hee Jin. – Tak mi przykro... Zaręczyny są za dwa dni?
–
Tak – poinformowałem ją. – Muszę się napić.
–
Okej. – Opuściła ręce. – Jak widzisz, Hee Jin na tym zdjęciu ma na sobie za
dużo makijażu. Tak, jakby została zaatakowana przez kredki.
Roześmiałem
się, kiedy Lily udała się do swojego pokoju aby się przebrać. Całkowicie
zapomniała o swoich ciasteczkach. Ugryzłem jedno i tak samo szybko je wyplułem.
Smakowało jakby dodała do niego pieprzu, czy coś. Kiedy przeszedłem do salonu, była
już ubrana i gotowa do wyjścia. Za bardzo się ekscytowała, wyglądała jakby była
na skraju omdlenia. Upicie się zawsze było jej znakiem rozpoznawczym, a teraz
miała wspaniałą okazję, żeby to zrobić. Kiedy byliśmy w liceum, była nazywana
Królową Żeglarzy. Ja jestem całkowitym jej przeciwieństwem, trzy szoty
Soju i staję się wiśniowy, pięć i opowiadam o całym moim życiu, więcej, i tracę
świadomość.
Razem
z Lily poszliśmy do najbliższej pojangmacha, zaledwie jedną przecznicę od
naszego domu i usiedliśmy przy jednym ze stolików wewnątrz pomarańczowego,
wodoodpornego namiotu.
–
Ahjumma – zawołała Lily. – Poprosimy ddokbokki, odeng i dwa soju.
–
Ddokbokki to ulubiona potrawa Sehuna... – wyszeptałem wydymając wargi.
–
Więc nie mogę teraz zjeść nawet moich ddokbokki? – Jej oczy zwęziły się w
irytacji. – Ten facet rujnuje nasze życie.
–
No co ty nie powiesz?
Kiedy
Ahjumma wróciła do nas z naszym zamówieniem, od razu wyciągnąłem ręce w stronę
soju i kieliszków. Poczułem palące uczucie liżącego moje gardło ognia,
intensywny smak zakneblował mi usta. Lily nadziała na widelec kawałek ciasta
ryżowego i włożyła do mojej otwartej buzi.
–
Spokojnie – powiedziała. – Co ci się przytrafiło tym razem?
Mrugnąłem
na nią.
–
Nie pytaj o to tak zwyczajnie.
–
Wiem. Sehun, narzeczona, Adze, blah blah – wywróciła rękoma. – Ale nie
byłeś jeszcze aż tak zdesperowany, od kiedy stałeś się gejem. Więc co się
zmieniło?
Sehun
zmienia się każdego dnia, to był problem. Jednego dnia jest moim kochankiem,
następnego jest wrogiem, a potem rycerzem w lśniącej zbroi. Jest gorszy niż
naćpany szaleniec. Przez jakiś czas wcale mnie to nie zaskakiwało. To, przez co
oblewałem się zimnym potem nie było nawet związane z jego zmianą. Moje uczucia
zdawały się przeważać.
–
Kocham go – przyznałem. Czułem jakby w mojej piersi zacieśniały się ciernie.
Zdałem sobie sprawę, jak bardzo chcę to wykrzyczeć światu. Kocham Sehuna.
Stopniowo jednak ulga została zastąpiona przez poczucie winy i byłem zmuszony
znowu się napić. – Zaręczy się z kimś innym za dwa dni, a ja cały czas go
kocham.
Lily
oparła ręce na stole.
–
Jesteś robotem?
–
Co?
–
Zapytałam się, czy jesteś pieprzonym robotem, Luhan – podkreśliła. – Powinieneś
być bardziej zaskoczony jeżeli zdążyłbyś już o nim zapomnieć, bo to by
znaczyło, że nie masz serca, że nie jesteś człowiekiem. – Mówiła dalej: –
Kochasz, ale tylko dlatego, że to skomplikowane lub trudne to nie znaczy, że
masz przestać.
Przełknąłem.
– Mój
Boże – potrząsnąłem głową. – Kim jesteś i co zrobiłaś mojej siostrze?
–
Mówię tylko... – wręczyła mi kolejny kieliszek – że nie powinieneś się karać,
po prostu wyrzuć to z siebie, okej? Wysłucham cię.
Wypiłem
jeszcze trzy kolejne szoty. Lily miała rację, musiałem się komuś wygadać.
Wiedziałem, że nie dam rady trzymać tego w sobie. Szczerze mówiąc, nigdy nie
nienawidziłem Sehuna, bo po prostu nie umiałem. Może i zwyzywałem go, może
poczułem się zdradzony, może i go odepchnąłem – ale zrobiłem to wszystko z
jednego powodu, cały czas się o niego troszczyłem.
–
Chcę po prostu iść na te zaręczyny i powstrzymać go – przyznałem. –
Podejmowałem łamiące serce decyzje przez cały czas, mówiłem, że pomiędzy nami
koniec, myślałem, że mam w sobie dość siły... ale kiedy przychodzi i robi te
rzeczy – te mylące przypadkowe rzeczy – i wracam do punktu wyjścia. Znów jestem
zakochany, a potem myślę żeby po prostu go ukraść... Boże. – Przechyliłem
kolejny kieliszek, a Lily obserwowała mnie ze współczuciem.
–
Mylące rzeczy? – powtórzyła.
–
Na przykład wczoraj, ostro się wkurzył, bo myślał, że miałem wypadek, uratował
mnie przed spoliczkowaniem przez Hee Jin. Byłem pewny, że próbował mnie
chronić, ale wiesz, dlaczego do cholery miałby to robić?
Jej
oczy rozszerzyły się.
–
Ta wiedźma chciała cię uderzyć? – Trzasnęła dłonią o blat plastikowego stołu, a
grupa ludzi siedząca obok nas odkręciła w naszą stronę głowy w oszołomieniu. –
Przysięgam, powinnam ją była zabić, kiedy miałam szansę – powiedziała trochę za
głośno, przyciągając uwagę tłumu.
–
Uhm, metafora – powiadomiłem nerwowo, a potem szepnąłem do Lily – Może chcesz
trochę zejść z tonu?
–
Dlaczego chciała cię uderzyć? – zapytała, jej głos cały czas był wzburzony.
–
Podsłuchała moją i Sehuna rozmowę... kiedy mówiliśmy o kilku sprawach.
Wypiłem
kolejnego szota Soju, już ich nie liczyłem. Lily zamówiła kolejne dwie
butelki i znowu mi się przyjrzała.
–
Cóż, wiedźma też jest poszkodowana... jeżeli o tym myślisz.
–
Wiem... Właśnie dlatego muszę się napić. Nie wiem czy mam być o złamanym sercu
wobec Sehuna, czy mieć poczucie winy wobec Hee Jin. – Zacząłem czuć
przepełniające mnie ciepło, ale cały czas połykałem więcej alkoholu. – Ale
wczoraj, Sehun był taki... był zbyt opiekuńczy i czułem- czułem się poruszony.
–
Jesteś dla niego ważny – zauważyła, a ja nie mogłem jej uwierzyć.
–
Przestań mnie pocieszać – powiedziałem.
Przysunęła
swoje krzesło bliżej mnie.
–
Słuchaj, wcześniej to wglądało dla mnie jakby miał to gdzieś... ale kiedy
zobaczyłam go, kiedy byłeś w szpitalu – to nie była twarz kogoś, kto się
tobą nie interesuje.
– O
czym ty mówisz? – zdanie wyszło jak bełkot.
–
Był taki roztrzęsiony, kiedy zostawiliśmy cię w szpitalu, powtarzał, że
powinniśmy do ciebie natychmiast wracać, Luhan nie może być sam, musimy być
cały czas z Luhanem, blah blah – Liliy się zaśmiała. – Przysięgam, był jak
mama. Był bardziej przejęty niż ja. Zastanawiam się, jak nie wyskoczyły mu
żyły.
Poczułem
w środku ciepło, bez wątpienia, ale to nie wystarczało.
–
To nie wystarcza – powiedziałem. – Może się interesować... ale nie
wystarczająco, żeby być ze mną.
To
co powiedziałem, bolało mnie. Zacisnąłem moje wargi i próbowałem oddychać
równomiernie, by zapobiec łzom. Sehun mógł się o mnie troszczyć, ale nie
troszczył się wystarczająco, żeby o mnie walczyć... Chwilę później uderzyło
mnie, że ja byłem dokładnie taki sam. Oboje nie zgodziliśmy się wałczyć o
siebie... może dlatego, że nigdy nie byliśmy sobie przeznaczeni.
–
Przepraszam braciszku, ale musimy chyba skrócić nasz wypad – przeprosiła. –
Muszę gdzieś iść.
–
Zostanę tu jeszcze chwilę.
Wstała
z uniesionymi brwiami.
–
Nie ma mowy.
Usiadłem
prosto żeby pokazać jej, że wszystko ze mną dobrze, przed sobą miałem
rozdwojony obraz.
–
Nasz dom jest przecznice dalej, nic mi nie będzie.
Przez
chwilę się wahała, zanim wypuściła powietrze, mówiąc:
– Niech
ci będzie – poddała się – ale masz iść
prosto do domu, okej?
Skinąłem
posłusznie głową i wkrótce opuściła pomarańczowy namiot, a ja znalazłem
wzrokiem żółtą postać.
– Ahjumma,
jeszcze jedna butelka Soju tutaj – poprosiłem, gdy tylko Lily wyszła.
To
było pięć butelek Soju? Siedem? Dziesięć? Nie pamiętałem. Która była godzina?
Nie mogłem rozczytać nic na telefonie. Przestałem nalewać alkohol do kieliszka,
zamiast tego piłem bezpośrednio z butelki. Wszystkie moje zmysły zostały
zagłuszone hałasami w namiocie. Początkowo było to tylko ciężkie i powolne
brzęczenie, uczucie unoszące się w powietrzu. Zaraz potem stało się ćmiącym
waleniem w mojej głowie, wszystko wirowało. Moje uszy skoncentrowały się na
hałaśliwym otoczeniu, przy jednym stole rozmawiano o sprawach gospodarczych,
przy innym kilka dziewczyn mówiło o imprezie w klubie. Ja z drugiej strony
żałośnie mówiłem do kimchi.
–
Se... mmm... hun. Oh
Se... Hun... mmm... Hun Se – zachichotałem.
Misja
wykonana, jestem aktualnie pijany.
–
Ahjumma, but- butelkę Soju ppproszę – powiedziałem po raz n-ty.
Ahjumma
patrzyła na mnie uważnie, pewnie czekając aż zwymiotuję, czy coś. Kiedy wróciła
z kolejną butelką Soju jej wzrok mówił: powinieneś już iść do domu,
tak było. Wypiłem Soju trzema przechyleniami, a potem wciągnąłem gwałtownie
powietrze. Zanim się zorientowałem, moja głowa uderzyła o plastikowy stół, ręce
zwisały po obu moich stronach. Ohydny uśmieszek błyszczał na mojej buzi, zanim
zemdlałem. Przypomniałem sobie jeszcze, że nie wziąłem portfela. Potem,
ciemność.
Czułem,
jak ktoś szturcha mną wielokrotnie, wydałem z siebie chaotyczny odgłos, ale
ruchy nie ustąpiły. Szarpnąłem moją głową do góry, a następnie poruszyłem od
lewej do prawej, moje oczy były w połowie otwarte.
–
Nnnie jesstemm ppijj-ppijanny Ahjumma – myślałem, że powiedziałem. – Śpiiąccy.
Jesstem tylko śppiiiąccy.
Silna
ręka ujęła moją twarz i przekręciła w swoim kierunku, moje zęby ukazały się w
szerokim uśmiechu.
–
Ohhhh Se. Hun Se.
Sehun
pochylił się, patrząc prosto w moje pijane oczy. Był aż w trzech osobach i zatrzęsłem
się. Jeden był gorący. Trójka była dawką śmiertelną.
– Sehun-ah
dlaczegooo jest ciebie taaaaak dużo?
–
Chodź, idziemy do domu – powiedział cicho,
podnosząc mnie.
Zarzuciłem
zdezorientowany rękę na jego ramię.
–
Sehun-ah... – zrobiłem kwaśną minę i pociągnąłem nosem – nnnie mamm
pieniędzy...
–
Już zapłaciłem – odpowiedział, a mi podobał się jego głęboki głos.
Zimny
wiatr zawiał z drogi, kiedy opuściliśmy namiot. Choć silne ramiona Sehuna
trzymały mnie w talii, szaleńczo się chwiałem. Jeden krok trwał minutę. Sehun szybko
podniósł mnie z chodnika, jego znajoma pierś otarła się o mój policzek, jego
świeży piżmowy zapach przyćmił odór alkoholu. Boże, tęskniłem za tym
zapachem, pomyślałem. Boże, jestem przerażający, stwierdziłem.
–
Chcesz wymiotować? – wyszeptał słowa blisko mojego ucha, jego usta prawie
dotknęły mnie przy końcówce – ciepły, miętowy oddech trącił moją oziębłość.
–
Nie jesstemm pijannyyy. Przesstańń narruszaaać mojją prrzetrzeńń –
wybełkotałem.
Głośny
śmiech wyrwał się z jego piesi, a ja czułem jak wibruje na mojej twarzy. Nie
wiem jak długo to trwało, poczułem jak opuszcza mnie do Jaguara, zimno skóry
wysłało dreszcze do mojego nietrzeźwego kręgosłupa.
–
Czeeeść Jaguarku – powiedziałem. Usłyszałem kolejny
śmiech ze strony Sehuna, gdy zapinał mój pas bezpieczeństwa. Kiedy jego twarz
znalazła się centymetr od mojej, walczyłem ze sobą, by nie przycisnąć moich ust
do jego policzka. Chodź mogło się wydawać, że moje wszystkie zmysły dawno mnie
opuściły, nie byłem jeszcze aż taki głupi.
Usłyszałem
jak uruchamia samochód i powiedziałem coś w stylu – Brooooommmm – zanim znowu
zemdlałem.
Kiedy
wróciłem do żywych byłem niesiony, mijając elektryczną bramę. Spojrzałem na
osobę, która mnie niosła i odetchnąłem z ulgą, bo był to ktoś kogo znałem. Mój
umysł był bardziej zamglony niż wcześniej, a podwójny widok nie ustępował.
Zostałem wniesiony do dużego salonu, a następnie wysokimi schodami, potem do
drzwi, potem do— nie byłem w swoim domu. Zostałem porwany.
–
Porrrwoocz— Poryyyywaacz! – krzyczałem, wijąc się i próbując uwolnić z jego
uścisku.
–
Uspokój się, kochanie – powiedział Sehun. – Jesteś w moim domu. – Położył mnie
na puszystym łóżku i odgarnął włosy, które zasłaniały moje oczy.
–
To wcale mnie nie usspokajja – odpowiedziałem.
Usiadł
obok mnie i przyciągnął kołdrę, okrywając moje ciało.
–
Będę spać na kanapie. – Cholernie seksowny uśmieszek zagrał na jego okropnie
czerwonych ustach. – Nie chcę cię zgwałcić.
–
Ale ja mmogę zgwałcić ciebie – myślałem,
że powiedziałem.
Piękny
śmiech rozniósł się po pokoju, brzmiał jak piosenka.
–
Nienawidzę cię – dodałem.
–
Wiem, kochanie... – pochylił się i złożył pocałunek na moim czole, zanim
podniósł się, kierując w stronę kanapy. Pocałunek wysłał mnie do nieznanego
miejsca, a wszystko działo się ze zdwojoną siłą przez mój pijacki stan – ból
serca, frustracja. Kiedy odwrócił się plecami, wycelowałem w jego nadgarstek i
nakryłem go rozpaczliwie.
–
Sehuna-ah... Czy to nie mogę być ja? – wymamrotałem, czując jak kropelki
gromadzą się w moich oczach.
–
Gdybym to ja decydował – wykręcił moja rękę i splótł z własną – z pewnością, to
byłbyś ty.
♥•♥•♥•♥•♥•♥•♥•♥•♥•♥
Królowa/Król Żeglarzy - takie przezwisko
nadaje się osobie, która bardzo dużo pije i jednocześnie bardzo długo trzyma
się na nogach. (nie chodzi o stan umysłu, czy mówi już głupoty, czy nie, liczy
się brak tzw. zgonu)
- Soju - koreański alkohol, w smaku podobny do wódki, jednak bardziej słodszy
- Pojangmacha - uliczna knajpa/bar
- Ahjumma - słownikowo oznacza ciocia, jednak w rzeczywistości używane najczęściej do starszych kobiet, bądź mężatek, zawsze pracujących.
- Ddokbokki - koreańska ”przekąska”, a raczej danie składające się z ciasta ryżowego, ciasta rybnego (co bardziej przypomina zasmażony filet rybny), do tego sos ze słodkiej papryki chilli
- Odeng - koreańska przekąska, coś a’la krokiety z rybą, zasmażone w oleju, potem czasami maczane w sosie, albo ciasto naleśnikowe zmieszane od razu z mięsem i nabite w falisty sposób na długą wykałaczkę
- Kimchi - danie koreańskie (przystawka), składające się z kiszonych lub sfermentowanych warzyw (najczęściej kapusta, ogórek, rzodkiewka), często ma ostry smak spowodowany dodawanymi płatkami papryki chilli, podawane w różny sposób: zupa, łączone z makaronem, itp.
Oh Pauline®
Pijany Luhan, to coś co kocham <3 do tego jeszcze rycerski Hunse i mogę umierać w spokoju :D
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego rozdziału ^^
Hwaiting!
Tak długo czekałam *___*
OdpowiedzUsuńUgh! Nienawidzę Hee Jin! "Jak mogłeś? Mi?" A co ona!? To, że jest jego przyjaciółką z dzieciństwa nie znaczy, że Sehunni nie mógł się zakochać w kimś innym!
Omg to,nie,zależy od niego jak to dlaczego niech sie,sprzeciwi nie dlaczego on go krzywdzi wkurwia mnie niech przestanie,i sie,ogarnie biedny lulu i dobre to bylo z tym gwałtem:D Mam nadzieje ze wszystko bd okej i oni w końcu bd kurwa razem ciekawe co bd rano jak lulu juz bf świadomy Gdzie sie znajduje i Z KIM??? powodzenia i weny<33
OdpowiedzUsuńKochanie, kochanie, kochanie, kochanie (...). ♡
OdpowiedzUsuńJestem rozczulona do granic możliwości przez końcówkę. Cieszę się, że nie zostawiłam jednak tego rozdziału na którąś z biwakowych nocy, bo to naprawdę mogłoby się źle skończyć. Zaczęłabym się szczerzyć, śmiać i kręcić o trzeciej nad ranem, a koleżanki pomyślałaby, że coś brałam, lel.
Nie próbuję nawet zataić, że na początku miałam nadzieję, że Sehun trochę zawarczy na Tątakąjakjejtam. Chociaż może nakrzyczał? Kto wie? Przyjmę, że nakrzyczał. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Wiedziałam, że Luleczka wypije ''trochę'' za dużo i Hunnie pojawi się w bardzo odpowiednim momencie. Po prostu wiedziałam. Ale nie przypuszczałam, że będzie tak kochany. Strasznie kochany, całkiem inny skoro nie pchał się Luhanowi do łóżka, tylko z własnej woli wybrał kanapę. //cicha nadzieja, że potem i tak zasną razem//
Jestem rozanielona. Trochę bardzo. Brawo.
Czekam na kolejne, hwaiting. ⊙▽⊙
Swietny rozdział, kocham Twoje tlumaczenie <3
OdpowiedzUsuń*.*. Tyle powiem - WSPANIAŁE. Kocham ciebie i twoje tłumaczenia. Życzę weny~ Pozdrawiam - Miś Yogi
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały jak zwykle!! Djsjsjjjdhas
OdpowiedzUsuńUwielbiam pijanego Luhana. xD
OdpowiedzUsuń,,Sehun pochylił się, patrząc prosto w moje pijane oczy. Był aż w trzech osobach i zatrzęsłem się. Jeden był gorący. Trójka była dawką śmiertelną." XDDD
Cały rozdział się śmiałam, no prawie cały, początek był neutralny, a koniec mnie zabił. ;-;