20/32
Tytuł: Nieznajomy
Oryginał: Stranger
Autor: Shikamin
Tytuł rozdziału: Trzy | oryginał:
Three
Wiedziałem,
że wcale nie będzie zabawnie, ale nigdy nie sądziłem, że to będzie gorsze od
pójścia na wojnę w Iraku mając ze sobą tylko gaz pieprzowy. Ten kto wymyślił
car-pooling powinien zostać zakopany żywcem za narażenie mnie na tak ogromny
stres. Poza warczeniem silnika Jaguara nie było słychać żadnych innych dźwięków
– zero radia, zero rozmowy, nic. Wypuszczałem zwyczajne oddechy ze świstem,
jakbym miał mikrofon. Siedziałem w tej samej pozycji już od pięciu godzin i
zaczęły mnie boleć pośladki. Czułem jakby po moich nogach biegało stado mrówek.
Sehun poinformował mnie rano, że po mnie przyjadą. Byli pod domem nieco po ósmej. Wraz z
Jae Sunem usiedliśmy z tyłu i poza dzień dobry, nie wymieniliśmy
ani jednego słowa. Wciąż nie mogę zrozumieć dlaczego, albo jak cała nasza
czwórka skończyła na wspólnej podróży służbowej.
Dotarliśmy
do Ulsan około południa i zamiast iść od razu do fabryki, wszyscy zgodnie
ustaliliśmy, że wcześniej pójdziemy coś zjeść. Sehun wjechał na parking przed
dwupiętrowym budynkiem w kolorze burgund,
ze święcącym napisem na dachu Tranche. Kelner przy drzwiach
poprowadził nas do najbliższego wolnego stolika i podał nam oprawione w skórę
menu. To było déjà vu, znów z
jakiegoś powodu skończyłem siedząc naprzeciwko Sehuna. Na szczęście jednak tym
razem moje zamówienie nie było dla mnie problemem.
–
Jak tylko dojedziemy do fabryki, Jae Sun wraz z Luhanem udadzą się do działu
finansowości – poinstruował nas niskim tonem Sehun, po czym zwrócił się do Hee
Jin: – Oprowadzę cię po fabryce, więc będziesz miała co opisywać w projekcie.
Jak
normalni pracownicy przerażeni swoim szefem, wszyscy troje pokiwaliśmy w
zgodzie głowami. Plastry grillowanego mięsa idealnie komponowały się z
kukurydzą i tłuczonymi ziemniakami. Jedliśmy posiłek w niepokojącej ciszy.
Kiedy sięgnąłem po sos w tym samym momencie co Sehun, niezręczność osiągnęła
punkt kulminacyjny. Nasze palce otarły się o siebie, przez co natychmiast
zabrałem rękę, jakbym dotknął gorącego czajnika. Wbiłem wzrok w mój talerz,
prawie wepchnąłem w niego swoją twarz, bo tylko tak mogłem zapobiec spojrzeniu
na Sehuna. Próbowałem w mojej głowie zobrazować schemat przedstawiający
niewygodny związek pomiędzy naszą czwórką, kończąc na tym, że jeżeli dalej będę
tak teraz myśleć, mogę dostać zaparć.
–
Cieszę się, że jesteś już w pełni zdrowy, Luhan – powiedziała Hee Jin w połowie
naszego posiłku.
Moją
twarz rozjaśnił nienaturalny uśmiech.
–
Dziękuję.
Nie
wiem co dokładnie opętało Jae Suna, kiedy zgarnął trochę swoich warzyw i
umieścił je na moim talerzu.
–
Musisz jeść więcej, wtedy nie będziesz chorował.
–
Dziękuję – westchnąłem głośno patrząc na sufit, potem na Hee Jin, która cały
czas się uśmiechała, następnie na Sehuna, którego twarz wyrażała zaskoczenie i
w końcu na Jae Suna, który wyglądał na spiętego.
–
Powinieneś też jeść owoce – dodała Hee Jin, a ja tylko mrugnąłem i pokiwałem
głową.
Jeśli
moje zamówienie nie jest tematem przewodnim, staje się nim to, co jem.
Jak
zwykle, bez względu na to do jak wielu bogów się modliłem, nic nigdy nie szło
po mojej myśli. Napięcie przy stole było uciążliwe, biorąc po uwagę, że
rzucaliśmy tylko przypadkowymi zdaniami, które nie prowadziły do niczego, a
następnie sza – czysta cisza. W mojej desperackiej próbie szybkiego skończenia
posiłku pokroiłem na grube plastry blok mięsa sześcioma, brutalnymi cięciami. W
ostatnim cięciu nóż pośliznął się po ceramicznym talerzu, a kawałek mięsa,
który sukcesywnie pokroiłem, odbił się od talerza i poleciał kilka centymetrów
od półmiska Sehuna. Dźwięk uderzania sztućcami w naczynia zniknął, kiedy cała
trójka spojrzała na mnie z roztargnieniem, później na mięso, i znów na mnie.
O
Boże.
Zagryzłem
usta. To nie była chęć walki, albo rodzaj ucieczki, coś bardziej jak wąski
uśmiech, albo przygryzanie. Uśmiechać się i żartować, czy po prostu
zacząć jeść? Zanim zdążyłem to ułożyć w moim spanikowanym umyśle,
Sehun zadecydował za mnie. Jego pusta twarz nagle stała się wniebowzięta, gdy
kąciki jego ust wyciągnęły się w górę, w duży, dokuczliwy uśmieszek.
–
To stek, Luhan, nie jest wrogiem – powiedział. Jego uśmiech rozciągał się od
ucha do ucha.
Ty
jesteś moim wrogiem, Sehun, zamierzam cię tak samo ładnie pokroić i—
–
Chcesz, żeby ci pomóc? – zaproponował Jae Sun. Zauważyłem, że on i Hee Jin
również się uśmiechali, choć nie tak nadmiernie jak Sehun.
Żyję,
żebyście wszyscy byli szczęśliwi.
–
Jest w porządku – odmówiłem, ale jakby w ogóle nie słyszał moich słów, Jae Sun
wziął mój talerz i pokroił stek na doskonałe plasterki, bez żadnego wysiłku.
Uśmiechnąłem
się do Jae Suna, kiedy odłożył mój talerz z powrotem. Pierwszy uśmiech w tym
dniu, który był tym prawdziwym. Wkrótce potem skończyliśmy posiłek i
opuściliśmy restaurację. Byłem wtedy w stanie oddychać bez żadnego ścisku w
gardle, myśląc, że koniec już ze stresem. Ale oczywiście, czy ja kiedykolwiek miałem
rację?
Kiedy
dotarliśmy na miejsce zauważyłem, że fabryka od mojej i Sehuna wizyty nawet trochę się nie zmieniła. Ponieważ byliśmy
w ciągu tygodnia, było wtedy więcej ludzi. Dowiedzieliśmy się, że dzisiaj mają
przyjechać materiały produkcyjne, zatem przed budynkiem znajdowały się różne
ciężarowe i dostawcze samochody. Sehun musiał zaparkować po drugiej stronie
ruchliwej ulicy i z trudem przebiliśmy się przez wielu robotników, którzy
zebrali się wokół budynku.
Razem
z Jae Sunem natychmiast udaliśmy się do działu finansów, podczas gdy Sehun wraz
z Hee Jin poszedł prosto w burzliwe miejsce fabryki. Spędziliśmy godziny,
uważając na każdy szczegół, który mogliśmy przeoczyć. Za każdym razem, kiedy
coś mnie nurtowało albo wątpiłem, Jae Sun chętnie mi pomagał co sprawiało, że
wszystko stawało się łatwiejsze i mniej męczące. Około piątej popołudniu prawie
skończyliśmy przeglądać wszystkie dokumenty. Złą wiadomością było to, że
zostawiłem dokument, który musiałem porównać z tymi tutaj w samochodzie Sehuna.
Kolejną złą wiadomością było to, że musiałem iść do niego po klucze od
samochodu.
Biegałem
wokół jednopiętrowego magazynu w poszukiwaniu Hee Jin i Sehuna. Natknąłem się
na nich na końcu, oboje oglądali jak robotnik przecina ogromny kawałek metalu
dużą maszyną, która wykonywała niezwykle głośny i grzmiący hałas.
–
Zapomniałem czegoś z samochodu – zwróciłem się do Sehuna.
Szarpnął
twarzą w bok i zapytał:
–
Co? – Ale nic nie usłyszałem.
Krzyknąłem
najgłośniej jak umiałem:
–
Potrzebuję kluczyków od samochodu!
Poruszył
rękoma i wzruszył ramionami dając mi znak, że nie usłyszał ani słowa z tego co
powiedziałem. To wyglądało przekomicznie, kiedy gestami pokazałem kierownicę
samochodu, a potem w powietrzu narysowałem palcami kształt klucza i
zachowywałem się tak, jakbym przekręcał go w stacyjce. Kto by pomyślał, że uda
mu się to zrozumieć. Jego usta obróciły się w uśmiech, kiedy wyjmował kluczyki
z kieszeni jego jeansów, by następnie mi je podać. To był seksowny rodzaj
uśmiechu, nienawidziłem tego.
–
Bogaty dupek – powiedziałem głośno.
–
Co? – Poruszył ustami, ale dźwięk nadal był zagłuszany przez maszynę.
Luhan,
jeden punkt.
Pospiesznie
przeszedłem przez ulicę i gdy tylko dotarłem na parking, wyjąłem klucz.
Wszedłem do jaguara i chwyciłem moją dużą torbę z plikami. Po kilku minutach
szukania w środku, zorientowałem się, że w ogóle go ze sobą nie wziąłem. Biorąc
pod uwagę ostatni stres jakiego doświadczyłem, mogłem się nim usprawiedliwić i
powiedzieć, że choć czuję się dobrze, to cały czas miewam zawroty głowy. Powiedzenie
o tym Jae Sunowi będzie proste, nie powinien być zły, ale powiedzieć to
Sehunowi to tak, jakby zdetonować bombę umieszczoną na mnie samym.
Cały
czas zastanawiałem się jak mam mu to wytłumaczyć, kiedy huk zadzwonił mi w
uszach, a następnie ryk hamulców, obrzydliwy pisk opon i krzyk. Moje oczy
instynktownie szukały źródła łomotu. Wszystko stało się na środku ulicy,
naprzeciwko mnie. Moje ciało napięło się, kiedy zobaczyłem jednego z
pracowników leżącego na chodniku, krew spływała wzdłuż krawężnika. Reflektory
samochodu, którym w niego uderzono były rozbite, a odłamki szkła wbijały się w
beton. Kierowca szybko wybiegł z samochodu i gorączkowo przykucnął przy
ofierze. W jednej chwili ludzie zaczęli się tłoczyć dookoła tej strasznej
sceny, niektórzy wybierali numery telefonów, a reszta robotników gromadziła się
wokół ich kolegi, aż cała scena znikła mi całkowicie z oczu. Chciałem się
poruszyć i szybko iść do fabryki, by powiedzieć Sehunowi co się stało, ale moje
nogi były jak cement wbity w podłoże. Nigdy nie widziałem niczego bardziej
przerażającego. Moje włosy na karku najeżyły się w przestrachu.
–
Luhan-ah! – Usłyszałem krzyk Sehuna po drugiej stronie ulicy, ale nie mogłem go
zobaczyć, morze ludzi zalewało całe pole widzenia. Zrobiłem jeden chwiejny krok
do przodu, nie udało mi się zrobić nic więcej.
Minęły
tylko trzy minuty, kiedy twarz Sehuna stała się dla mnie widoczna. Pchnął i
staranował sobie przejście przez całą tę scenę i gdy mnie zobaczył, jego głowa
szarpnęła w górę, jakby widział ducha.
Zamrugałem,
a Sehun z prędkością błyskawicy przebiegł kilka metrów w moją stronę. Obok
niego była Hee Jin i Jae Sun, którzy wydawali się być tak samo zrozpaczeni jak
on. Sehun patrzył na mnie w ciszy, jego czy płonęły ulgą, ulgą, która nagle
została zastąpiona gniewem.
–
Dlaczego do diabła wciąż tutaj jesteś? – wysyczał.
–
Sehuna-ah, jeden- facet- on— – jąkałem się. – Nie wiedziałem, dopóki nie
zobaczyłem krwi i j—
–
Dlaczego do cholery nie przyszedłeś do mnie? – zacisnął swoją szczękę tak
mocno, że gdy powstrzymywał swoją złość na jego twarzy pulsował nerw.
–
Przepraszam... Ja— – wyszeptałem czując zimny pot.
Zaraz
jak wypowiedziałem te słowa, Sehun wybuchł.
–
Przepraszasz? – krzyknął przez zaciśnięte zęby. – Myślałem, że coś ci się
stało! Myślałem, że jesteś— – Sehun odskoczył ode mnie, jego brwi zmarszczyły
się zanim kilkakrotnie przetarł twarz w frustracji. Widziałem ciekawskie
spojrzenia Hee Jin i Jae Suna. Za nimi, ambulans i lekarze zaczęli akcję
ratowniczą, a istota sytuacji uderzyła we mnie jak kula wbijająca się w mózg.
–
Sehun, to- to nie czas żeby się o mnie martwić, chodźmy do—
–
Przestań mówić – warknął.
–
Sehun! – wybuchnąłem. – Przestań się o mnie martwić i idź im pomóc!
–
Przestać się o ciebie martwić? –
powtórzył z furią. – Jak do cholery mam przestać się o ciebie martwić, kiedy
siedzisz w mojej głowie przez dwadzieścia cztery godziny na dobę? Nie mogę cię
stamtąd wyrzucić, nawet nie mogę odpocząć od myśli o tobie! To doprowadza mnie
do szaleństwa! Więc proszę, Luhan,
oświeć mnie jak do diabła mam to zrobić!
Moje
usta rozchyliły się, momentalnie sparaliżowane przez to co powiedział Sehun.
Trochę zajęło zanim przyswoiłem, że wszystkiego słuchali Hee Jin wraz Jae
Sunem. Muszę uciekać. Nabrałem drżącego oddechu i pobiegłem do fabryki,
przebierając panicznie nogami. Wepchnąłem się w gromadę ludzi. Pomruki
zgromadzonych wokół wypadku, zapach krwi, poczułem wkradające się we mnie
uczucie obrzydzenia. Ze wszystkich katastrof jakie się odbyły, nie wiedziałem
co było pierwsze, a co było drugie. Mój umysł stał się całkowicie pochłonięty
przez chmurę lęku i histerii. Poszedłem na tyły budynku i osunąłem po ścianie,
ukrywając przed wszystkim, od wszystkich. Powoli moje ciało runęło na lodowatą
ziemię.
Minęła
może godzina, albo więcej. Noc już połknęła całe miasto, a ja nadal nie
chciałem się ruszyć. Przyciskałem kolana do piersi i chowałem w nich głowę.
Usłyszałem szelest kroków za mną, które stawał się coraz głośniejszy. Ciepła
dłoń dotknęła moich włosów i spojrzałem w górę.
–
Przepraszam – powiedział Sehun.
Moje
serce zamarło, słysząc jego słowa, ale nie byłem pewien, dlaczego.
–
Myślałem, że już uzgodniliśmy, że kończymy z tą grą, różnorodnymi sygnałami,
niepokojącymi rzeczami – zabłagałem.
Uklęknął,
żeby zrównać się ze mną.
–
To było w porywie chwili – wyjaśnił. – Nie wiem, co we mnie wstąpiło.
–
To nie jest usprawiedliwienie – podkreśliłem. – Hee Jin i Jae Sun tam byli.
–
Luhan, czego dokładnie ode mnie oczekujesz?
–
Chcę, żebyś przestał się wahać. – Wstałem nagle i odwróciłem się do niego
plecami. – Jeżeli wybrałeś Hee Jin, idź do niej i nie rób sobie przerw na mnie.
Szarpnął
mnie za rękę, tak że prawie straciłem równowagę.
–
Chcę ci—
–
Chcesz mnie? – szybko odbiłem. – Powiedz mi coś czego nie wiem, Sehun. –
Pchnąłem go. – Spaliśmy ze sobą, pragnęliśmy siebie, ale teraz już tego nie ma.
Więc czy nie możemy wrócić do udawania, że po prostu nic się nie wydarzyło?
Cień
wahania przebiegł przez jego twarz, ale kiedy zostawił mnie samego, zalało mnie
ukłucie bólu i ulgi. Do jego zaręczyn zostały trzy dni. Zastanawiałem się ile
razy powtarzałem mu, że między nami koniec. Nie zastanawiałem się nad tym
dlatego, że byłem już tym zmęczony, ale dlatego, że mogłem stracić wolę do
kontynuowania tej szopki.
W
drodze powrotnej do Seulu nie było już tak niezręcznie. Rozmawiali o wypadku i
o stanie robotnika, który wylądował na szybkim dyżurze. W pewnym momencie
spojrzałem w lusterko wsteczne i zobaczyłem przyglądającego mi się Sehuna. Co
dziwne, nasz kontakt wzrokowy przerwał głos Hee Jin. Zapytała mnie o przysługę,
czy mogę dołączyć do niej na trochę w Adze, aby pomóc jej zbadać kilka wniosków
z Ulsan. Chociaż to była ostatnia rzecz jaką chciałbym teraz zrobić, to nie
miałem innego wyjścia, jak jej pomóc.
Sehun
wysadził nas przed budynkiem i po pożegnaniu się z Jae Sunem, razem z Hee Jin
weszliśmy do środka. Gdy dotarliśmy do archiwum, czułem przerażającą ciszę,
która szybko została zastąpiona głośnymi oddechami Hee Jin. Kiedy się do niej
odwróciłem, wyglądała blado, wysuszona z wyczerpania. Pewne emocje zdradziły ją
i wiedziałem, że wcale nie potrzebowała mojej pomocy.
–
Ty i Sehun. – Jej głos drżał. – Widziałam was dwóch... Słyszałam wszystko.
Poczułem
jakby na mojej głowie roztrzaskał się sufit i przycisnął płasko do podłogi.
– O
czym ty mówisz? – zapytałem, choć jasne było, że nie ma po co dalej ukrywać
tego w sekrecie.
–
Nie udawaj – krzyknęła, walcząc ze łzami gromadzącymi się w jej oczach. –
Spałeś z Sehunem! Ty— Wszyscy zadrwiliście sobie ze mnie! – Obróciła dłoń w
stronę mojej twarzy, a ja zamknąłem oczy czekając na uderzenie, na które sobie
zasłużyłem.
Ale
nic nie nastąpiło. Sekundy mijały i jedyne co słyszałem, to jej cichy szloch.
Kiedy otworzyłem oczy, stał przy mnie Sehun, ręką przytrzymywał nadgarstek Hee
Jin, zatrzymując nieuchronny cios.
♥•♥•♥•♥•♥•♥•♥•♥•♥•♥
car-pooling => wspólne podróżowanie,
polegające na udostępnieniu wolnego miejsca we własnym samochodzi lub korzystanie z wolnego miejsca w samochodzie kogoś innego.
Oh Pauline®
Umarłam.
OdpowiedzUsuńGłupia dziewka wreszcie ogarnęła, że wszystko psuje. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
OdpowiedzUsuńDobra, to było nie na miejscu... XD
Rano sobie myślałam, kiedy będzie nowy rozdział i proszę, taka niespodzianka, że wchodzę potem na bloggera i go widzę.
Sehun jest... Bardzo skomplikowany. Mam mętlik w głowie, trochę zacieszam, że powiedział w końcu, że Luhan siedzi mu w głowie, że zatrzymał tątakąjakjejtam (nigdy nie mogę zapamiętać jej imienia. . _ .).
Cieszę się, że wszystko wreszcie wyszło na jaw, chociaż oczywistym jest, że teraz zapewne zaczną się problemy związane z firmą skoro (niedoszła? ( ͡° ͜ʖ ͡°)) narzeczona Sehuna dowiedziała się, że spał z Luhanem. :--|
Czekam na kolejne! 。(⌒∇⌒。)
Sehun tak bardzo kocha Luhana... Ahhhh... <3333
OdpowiedzUsuńPadlam i nie wstaje tyle rzeczy w jedne dzień wgl WYPADEK jpd myślałam ze cos sie stanie Lu hanowi ale naszczęście nie i ja juz sama nie wiem o,co,chodzi Se hunowi najpierw q dla niego oschły niemiły a w drugiej chwili troskliwy i czuły iii nawet go PRZEPROSIŁ:D Jezu serio ich slub jest za 3 dni jpd to jak odliczanie do klęski życia hunhan :( Biedny lulu w co on sie w pakował juz myslalam ze ta Zdzira go uderzy czy to jego wina ze Se Hun go omotał wykorzystam i nic nie powiedział ze ma narzeczoną i wgl skąd on miał niby to wiedzieć ona powinna uderzyć Se Huna a nie lulu i co teraz Se Hun wszystko jej powie a i tak sie ożeni czy nie Jezu ja tu oszaleje z tej ciekawość:(((((( Mam nadzieje ze wytłumaczy jej ze on kocha lulu o ze nie moze sie z nią ożenić OBY<333 Powodzenia i WENY<333^^
OdpowiedzUsuńZabiłaś mnie tym Sehunem xD
OdpowiedzUsuńHunhan takie mocne <3
Myślałam, że coś się stanie Lulu, że to on będzie miał wypadek - znając jego szczęście :< No ale dobrze, bo nic mu się nie stało. A Sehun w końcu się przyznał, że o nim myśli w ogóle... Nie wiem już co myśleć, bo najpierw sobie shippuje Lulu z Jae Sunem, a potem wraca ten dziki Sehun i już mam mętlik we łbie. Końcówka była mistrzowska~! Czekam na kolejny part! Hwaiting ♥
OdpowiedzUsuńJEZU JAKIE EMOCJE NIE MOGE CZEKAM NA KOLEJNY!!
OdpowiedzUsuńJezu, Sehun, ty pierdoło!
OdpowiedzUsuńPo prostu brak mi słów. I to dosłownie. Końcówka mnie zabiła. "Sekundy mijały i jedyne co słyszałem, to jej cichy szloch. Kiedy otworzyłem oczy, stał przy mnie Sehun, ręką przytrzymywał nadgarstek Hee Jin, zatrzymując nieuchronny cios" skoro już wszyscy są w jednym pomieszczeniu i wszyscy już o wszystkim wiedzą, niech sobie wreszcie coś wyjaśnią! Życzę powodzenia w dalszym tłumaczeniu i idę umierać dalej