5/17/2014

Nieznajomy [19]

19/32
 
cr. VinluVinlu
Tytuł: Nieznajomy
Oryginał: Stranger
Autor: Shikamin
Tytuł rozdziału: Cztery | oryginał: Four

Jeszcze tylko cztery dni i facet którego kocham będzie należał do kogoś innego. Powinno być mi już łatwiej, ale im bliżej terminu zaręczyn, tym bardziej traciłem wiarę w moją determinację. Tak jak powiedział lekarz, następnego ranka mogłem już opuścić szpital i choć Lily nalegała bym został jeszcze jedną noc, postanowiłem, że nie powinienem tego robić. Leżenie cały kolejny dzień w łóżku, gdzie skończyłem wszystko co łączyło mnie z Sehunem nie wydawało mi się dobrym pomysłem. Spakowałem niechlujnie moje ubrania do torby i zerknąłem na stojącego w drzwiach Jae Suna. Zgłosił się na ochotnika żeby zawieść nas do domu, a Lily tak jak się spodziewałem, w mgnieniu oka przystała na tę propozycję. Chciałem przyjść do pracy po południu i chociaż Jae Sun był przeciwny, byłem nieugięty, a on nie miał nic do gadania.
Definitywnie miałem coś na twarzy. Czujne, ciekawskie spojrzenia obserwowały każdy mój ruch, od ochrony budynku Adze po szefów oddziału, z którymi jechałem windą. Dziwne, bo patrzyli tylko i wyłącznie na mnie, nie na stojącego obok mnie Jae Suna. Nie kłopotałem się z pytaniem go o to, ale gdy tylko dotarłem do mojego biura, rzuciłem się w kierunku łazienki i spojrzałem na siebie w lustrze – nie zapomniałem wytrzeć okruszków chleba z ust, nie poplamiłem mojej koszulki i dzięki Bogu, Lily nie wypaliła mi żelazkiem dziury w spodniach. Przyszło mi do głowy, że może pracownicy słyszeli o moim pobycie w szpitalu, ale to mało prawdopodobne żeby nawet strażnicy przejmowali się moim zdrowiem i dobrym samopoczuciem. Wywnioskowałem, że najszybszy sposób aby dowiedzieć się dlaczego jestem głównym oczkiem w firmie, było udanie się do najlepszego plotkarza, Loli.
Wszedłem do pokoju socjalnego i zobaczyłem siedzące blisko siebie Lolę i Minnie, ploteczki były rytuałem, o którym nigdy nie zapominały. Kiedy mnie zobaczyły, uciszyły się i pożerały takim samym wzrokiem jakim obdarzyli mnie wcześniej inni pracownicy.
– Co słychać? – zapytałem swobodnie.
 Lola spojrzała na Minnie, potem na stół, a potem znowu na mnie. – Nie za wiele.
 Wpatrywałem się w nią z zaciekawieniem. – Nie kupuję tego Lola.
– My, uhm, słyszałyśmy, że byłeś w szpitalu... – mruknęła Minnie. – Dobrze się już czujesz?
– Tak – odpowiedziałem i usiadłem obok nich, musiałem usłyszeć zakończenie. – Miałem tylko gorączkę.
– Wyszedłeś wczoraj ze szpitala? – zamieszała w swojej filiżance z kawą. Widać było, że Lola chce się mnie o coś zapytać.
– Nie, dzisiaj ran—
Lola odstawiła swoja kawę. – Skąd znasz dyrektora?
Moje oczy rozszerzyły się, kiedy patrzyłem na ich podekscytowane i ciekawskie twarze.                – Uh... co—
– Wszyscy to widzieli. – Lola przysunęła się do mnie, a ja cofnąłem się do tyłu w przestrachu.
O Boże. Seks na biurku?
Lola kontynuowała. – Praktycznie każdy widział, jak wczoraj wyniósł cię z Adze na rękach.
Och, pfft.
– Źle to wszystko rozumiecie – wypuściłem nerwowy śmiech przez zaciśnięte zęby. – JA? Znam dyrektora? Jak to miałoby być możliwe?
– Więc naprawdę go nie znasz? – zapytała Minnie. Oczywiste było, że obydwie były rozczarowane.
– Oczywiście, że nie! – sprzeciwiłem się, tak jakby bardziej prawdopodobne było to, że ziemia jest kwadratowa, niż żebym ja znał syna prezesa. – Po prostu zemdlałem, a on był wtedy niedaleko.
– Jeśli mnie również tak wyniesie, mogę mdleć od razu. – Oczu Lily migotały. – Więc nie spotkałeś się z nim nigdy wcześniej?
– Nigdy – odpowiedziałem przekonująco. – Nigdy nie spotkałem dyrektora prze—
Drzwi pokoju socjalnego otworzyły się, a mój żołądek wylądował na podłodze. Sehun zajrzał przez małą szczelinę, którą stworzył, trzymając dłoń na klamce.
– Luhan – zawołał – moje biuro.
Niesamowite wyczucie czasu, Sehun.
Unikając oskarżycielskiego wzroku Loli i Minnie, szybko wyszedłem z pokoju. Nie chciałem tłumaczyć się dlaczego dyrektor, którego nigdy wcześniej nie spotkałem, wezwał mnie osobiście. Sehun poszedł do gabinetu przede mną, a ja skorzystałem w tym czasie i zabrałem kilka dokumentów, których mógłbym potrzebować. Przypuszczałem i  miałem cichą nadzieję, że wezwał mnie w celu wykonania pracy, wiedząc, że wszystko sobie wyjaśniliśmy wczorajszej nocy.
Kiedy dotarłem do jego biura i zobaczyłem z nim Hee Jin, przeklinałem się za uczucie rozczarowanego. Sehun wskazał abym usiadł na sofie, obok Hee Jin. Kilka sekund później pojawił się przed nami Jae Sun.
Forum publiczne?
– Prezes kazał mi zapytać oddział finansowy o możliwość pomocy związanej z projektem Ulsan – wyjaśnił Sehun z niewzruszoną miną. Jego czysto biznesowe zamiary były przytłaczające. – Jae Sun, będziesz prowadzącym analizę ewentualnych niepowodzeń w tym projekcie. – Zwrócił się do mnie: – Luhan, będziesz pracował nad zidentyfikowaniem deficytów i ich źródła. – Wskazał na Hee Jin. – A ty, będziesz odnosić się z tym do aktualnych potrzeb na rynku grupy Jung, patrzyła, czy pasują.
Patrzyłem jak Jae Sun i Hee Jin zgadzają się z nim z szacunkiem. To było interesujące, zobaczyć dokładnie całą naszą czwórkę na spotkaniu bez żadnych niewygodnych spojrzeń, albo akcji-pod-stołem.
– Luhan? – Sehun podniósł swój głos. – Słuchasz mnie?
– Tak, proszę pana. – Przełknąłem.
– Formalne spotkanie w ciągu jednej godziny, sala konferencyjna 32a – Sehun wstał – zaprezentujecie swoje plany działania.
Bez żadnego słowa, albo nawet zwykłego spojrzenia Sehun wrócił do swojego biurka i zajął się przeglądaniem dokumentów. Był jak inna osoba – nieznajomy z nową strategią. Jae Sun wyczuł aluzję i polecił bym wyszedł razem z nim, a gdy to zrobiłem, nie mogłem się powstrzymać przed porównaniem, czy podoba mi się to co jest teraz pomiędzy mną a Sehunem. Nie było wątpliwości, drastyczna zmiana – z pasjonującego związku w totalne gówno.


    
Przyszedłem do sali konferencyjnej wcześniej, mój plan działania był przygotowany już tydzień temu, zaraz po powrocie ze wspólnej wizytacji w Ulsan, którą odbyłem wraz z Sehunem. Otworzyłem drzwi i prawie znalazłem się już w środku, kiedy usłyszałem dwa podniesione głosy. Z jakiegoś powodu zawsze byłem w niewłaściwym miejscu. Jae Sun prowadził bardzo nerwową wymianę zdań ze swoim ojcem. Odwróciłem się, bo była to rozmowa, której nie powinienem był słyszeć, ale kiedy odezwał się Jae Sun, zamarłem.
– Przestań mnie porównywać z Sehunem. – Wyraz jego twarzy zmienił się w napięty. To było dość krępujące, widzieć coś takiego, zwłaszcza, że Jae Sun nigdy nie tracił spokoju. – Jeżeli chcesz mieć lepszego syna, może powinieneś spróbować być lepszym ojcem.
– Ty niewdzięcz— ! – Ochrypły głos jego ojca wstrząsnął mną. – Nawet nic nie zrobiłeś, by się wykazać! Nic więc dziwnego, że od lat siedzisz cały czas na tym samym fotelu, nigdy nie będę mógł cię porównać do Sehuna – zauważył kąśliwie. – Nie Sun-ah, nie jesteś nawet w połowie kimś, kim on jest.
Jak uderzenie pioruna słowa pana Lee ukłuły mnie w serce. Nie chciałem sobie nawet wyobrażać jak bolesne musi to być dla Jae Suna. Cały czas próbowałem zagoić moje rany, używałem go jako lekarstwo, nic o nim nie wiedziałem, o tym co przeżywa. Powinienem się wstydzić!
Kiedy zajrzałem do środka raz jeszcze, pan Lee szedł w moją stronę. Tryb paniki. Wcisnąłem się płasko na ścianę przy zawiasach. Kiedy uchylił drzwi, drewno przycisnęło mnie, ale na szczęście nie zostałem zauważony. Westchnąłem z ulgą, aż Jae Sun, który cały czas był w pokoju, zawołał mnie:
– Luhan, możesz już wejść.
Wszedłem skostniały z nerwów, pochylając moją głowę w dół. Prawdopodobnie zauważył mnie jak podglądałem i podsłuchiwałem. Sala konferencyjna nie była aż taka duża, jak myślałem, tylko trochę szersza od mojego biura, na środku stał mały okrągły stół dla sześciu osób. Jae Sun usiadł na jednym z krzeseł, ręce położył na blacie. Był rozdrażniony, co mnie dotknęło. Siadłem tuż obok niego i czekałem, aż coś powie.
– Przepraszam, że musiałeś to oglądać. – Nie spojrzał na mnie, a ja walczyłem z pragnieniem, by chwycić jego twarz i odwrócić w moją stronę.
– Przykro mi... – położyłem dłoń na jego ramieniu.
Wymuszony uśmiech poruszył jego ustami. 
– Nie musisz, wiem, że nie słuchałeś specjalnie...
– Nie. – Zacisnąłem palce na jego barku. – Przykro mi, że twój ojciec nic o tobie nie wie.
Odwrócił się do mnie gwałtownie i utkwił w spojrzeniu, jakby krzyczał na mnie żebym to powiedział, ale ja nie zamierzałem tego powiedzieć tylko dlatego, że chciał albo potrzebował to usłyszeć. Chciałem to powiedzieć dlatego, że to była prawda. 
– Twój ojciec nie wie jak niezwykły jesteś. – Podkreśliłem. – I to jego strata, a na pewno nie twoja wina.
– Luhan-ah... – wyszeptał i złapał mnie za rękę, która spoczywała na jego ramieniu.
Kiedy nasze oczy spotkały się, wszystko o czym mogłem pomyśleć to, to jak bardzo egoistyczny byłem przez ostatnich kilka dni. Tym razem moja kolej aby pokazać przyjacielowi, że nie jest sam. Uśmiechnąłem się do niego z nadzieją w oczach i chociaż żadne słowa nie zostały wypowiedziane to byłem pewny, że mnie słyszy, oboje z tego wyjdziemy.
Sehun odchrząknął, kiedy wszedł do środka z narzeczoną. Jak nastolatkowie przyłapani na gorącym uczynku, Jae Sun i ja gwałtownie zabraliśmy nasze dłonie. Zachowywaliśmy się tak, jakby nikt nas nie widział, choć było oczywiste, że był to Sehun i Hee Jin.
– Praca – Sehun uderzył dokumentami o stół – po to tutaj jesteśmy.
Głupie zagranie.
Jae Sun otworzył dokumenty i zaprezentował swój plan działania.
– Zainteresowanie naszej firmy w tym programie to tylko 50%, druga połowa to oczywiście Jung Group. Możliwe komplikacje w tym przypadku to utrata zysku i kontrola pracy obu partii. Zanim upublicznimy to przedsięwzięcie, potrzeba dodatkowo ujawnić projekt w obu partiach. Będziemy kontrolowani przez Ustawę o Obrocie Papierami Wartościowymi z 1943, okresowe sprawozdania finansowości, które mogą okazać się nieco trudniejsze. Plus, konieczne jest spełnienie wymogów regulacyjnych. – Skrzyżował swoje ręce. – Dodatkowe koszty obejmują generowanie finansowych dokumentów sprawozdawczych, opłaty audytu, działów relacji inwestorskich i komisji nadzoru rachunkowości.
– Plan działań? – Sehun zakrzywił do góry brwi.
– Prosty ­– odpowiedział Jae Sun. – Pragmatyczne planowanie, zasadniczy budżet i oszczędności, regulacja wydatków i kredytów.
To jest to, o czym mówiłem.
Trąciłem Jae Suna łokciem i uśmiechnąłem się wymownym spojrzeniem.
– Luhan? – Sehun zwrócił się do mnie. – Co z tobą?
Zaskoczony, odpowiedziałem:
– Uh... Dobrze, szefie.
Pochylił się do przodu, a jego oczy zamieniły się w cienkie szczeliny.
– Twój raport, Luhan.
Spurpurowiałem jakbym miał dostać wylewu. Spojrzałem na Jae Suna i z jego pomocą zacząłem mówić.
– Poza poprzednimi odkryciami, które zaobserwowałem kiedy- kiedy pojechaliśmy do Ulsan – przełknąłem – poświeciłem uwagę większej wysokości deficytu, który pochodzi z tego samego miejsca, wzrost kosztów produkcji. Po dalszych badaniach okazało się, że wzrost jest ten spowodowany zakupieniem dodatkowych maszyn odlewniczych i procesów recyklingu metali żelazawych.
– Plan działań? – zażądał Sehun.
– Znalezienie innych obszarów, innych kosztów do cięcia wydatków. Również ulokowanie środków w sprawnych dywizjach.
Chociaż byłem zadowolony, że pozbawiłem moim wystąpieniem Sehuna mowy, zauważyłem, że był smutniejszy niż wcześniej i musiałem przyznać, że to trochę przerażające. Prawie zapomniałem, że jest przy nas Hee Jin. Nie odezwała się ani słowem, nawet wyglądało, jakby była czymś zdenerwowana.
– Chciałbym pojechać jutro do Ulsan, jeżeli to nie problem. – Jae Sun spojrzał na Sehuna.
– Oczywiście, jeżeli to konieczne – oświadczył Sehun.
– Zabiorę ze sobą Luhana. – Jae Sun poinformował go i spiorunował wzrokiem nie-możesz-się-nie-zgodzić. Zamrugałem i obserwowałem jak twarz Sehuna twardnieje.
– To konieczne? – odpalił Sehun.
– Bardzo – nalegał Jae Sun.
Przyglądałem się im, jak palili się spojrzeniami, obawiając się, że jeden z nich mógłby wywołać zapłon na miejscu.
– Ja uh— – mój głos zamienił się w szept. – Mogę tam pojechać...
– W porządku. – Zgodził się Sehun. Spojrzał na mnie, zanim całkowicie opuścił pokój. W ostatniej sekundzie jego spojrzenie pełne złości zmieniło się w coś innego, coś osobliwego, coś cwanego, coś o wiele bardziej przerażającego.



Kiedy wróciłem do domu Lily oglądała swój ulubiony program telewizyjny, The DaltonsThe Daltons opowiada o szczęśliwej rodzinie, która wygrała w lotto, zostaje oślepiona przez bogactwo i staje się rodziną z problemami społecznymi. To popularny wyciskacz łez, a ona takie kochała, oglądała każdy odcinek więcej niż raz. Ponieważ mieszkam z nią od zawsze, obejrzałem to z pięć razy. Świętowała z kuflem lodów czekoladowo-miętowych i nogami założonymi na stół, oraz górą chusteczek higienicznych tuż obok.
– Donna wygląda tutaj grubo – zauważyłem, kiedy usiadłem obok niej. Donna jest żoną Daltona, Lily wzoruje się nią, powtarza jej nawyki, oczywiście nie jest zbyt dobrym autorytetem.
– To po rozstaniu, jadła w depresji – odpowiedziała z nadal przyklejonym wzrokiem do ekranu. –Jak było w pacy?
– Jak zwykle. – Zabrałem jej łyżkę i spałaszowałem gałkę. – Jesteśmy teraz drużyną, nasza czwórka.
– Och – od razu przykułem jej uwagę. – Przysięgam, twoje życie to większy dramat, niż ten serial.
– Tylko że ja wolałbym nie żyć jak w programie telewizyjnym – westchnąłem.
Gdy podniosłem mój telefon, jak na zawołanie zadzwonił. Lily z powrotem skoncentrowała się na programie.
– Kurwa – powiedziałem po rozłączeniu. – O Boże.
– Coś nie tak?
– Idę jutro do piekła – zamknąłem oczy i zacząłem się kołysać we frustracji.
– Do Adze?
– To inny oddział piekła – stwierdziłem. – Jadę z nimi wszystkimi do Ulsan.
Jej szczęka opadła. – Z kim?
– Z nimi – wypowiedziałem. – Myślałem, że jadę tylko z Jae Sunem... ale Sehun i czarownica wybierają się razem z nami.
Życie, co takiego zrobiłem źle?                 
– Lodów? – Lily podstawiła mi pod twarz kufel kalorii.


Oh Pauline®

9 komentarzy :

  1. Aodjdlwwoskjdkskwjdjd, dlaczego w takim momencie przerwane?! ;___________;
    Tak bardzo ni mogę z zazdrosnego Sehuna. Pewnie jakby mógł, to przywiązałby Luhana do krzesła i nie pokazywał nikomu, nawet jeżeli byłby na niego wkurwiony. XDDDDDDDDD
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, bo opowiadanie naprawdę genialne i tak strasznie wciąga. ;~;

    OdpowiedzUsuń
  2. Sehun to taka picza tu i tak bardzo mnie wkurwia, ale kocham go, choć nie ukrywam, że Luhana shippuje już z Jae Sunem choć nie wiem po co, bo mniej więcej wiem jak się skończy xd *zła uszati czytała fragmenty ostatnich rozdziałów XD*
    Robi się coraz ciekawiej, więc czekam na ciąg dalszy. Hwaiting <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Juz nie mogę sie doczekac co tam sie stanie wgl tez myslalam ze Lu han sam pojedzie z Jae Sun'em do Ulsan a tu takie cos pewnie to wszystko przez Se Huna i wgl czem on jest zazdrosny,co go to obchodzi ze Lu han trzyma reke na Ramieniu Jae syna :(( Mam nadzieje ze oni wkoncu sie pogodzon i bd szczesliwi i ciekawe czy jae Sun darzy jakims uczuciem Lu hana jak tak to wole nie myslec co zrobi mu Se Hun:D Powodzenia i Weny<33

    OdpowiedzUsuń
  4. No tak, Sehunek nie mógł pozwolić, aby Luhan sam z Jae Sun'em pojechać. Ajjj... Będzie się działo!

    OdpowiedzUsuń
  5. O mój Boże....!! Japr, dlaczego ta dwójka musiała się dołączyć? O.O <---- tak teraz wyglągam. To.Jest.Niemożliwe. Biedny Luhan, życie nie jest dla niego łaskawe, a Sehun może się wypchać, koniec kropka. Ojj, będzie się działo! Życzę dużo weny~

    OdpowiedzUsuń
  6. To co się.. Oh, biedny Luhan. Musi zmagać się z całym problemem w postaci Sehuna. To niesprawiedliwe, że życie daje mu tak w kość - ten idiota (Sehun) nie może dać mu spokoju?! Biedak niedługo wykończy się psychicznie. Jeszcze ta całą, o broń Boże, narzeczona! Czy nie mógł jechać z nim tylko Jea Sun? Tak więc, po skończeniu lektury życzę powodzenia w dalszym tłumaczeniu ^^ Pozdrawia - Samantha Bennett

    OdpowiedzUsuń
  7. Sehun robi sie zazdrosny
    He. He. He. B))

    OdpowiedzUsuń
  8. A już miałam nadzieję na samotny wypad Luhana... "samotny" oznacza mniej więcej tyle co "z Jae Sunem". Z każdym rozdziałem robi się coraz ciekawiej, a na dodatek coraz bardziej nie lubię Sehuna. Dobrze, że Hee Jin w ogóle się nie odezwała, bo popsułaby jeszcze ten rozdział :< Tak btw, to niektóre teksty Luhana rozwalają! Padłam jak przeczytałam to o seksie na biurku XD powodzenia w tłumaczeniu~! Hwaiting ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Najbardziej zawsze zadziwia mnie to, że bardziej zachwycam się tymi rysunkami na początku niż opowiadaniem. xD Co prawda opowiadanie też mi się podoba, ale te rysunki powodują, że jestem zazdrosna o umiejętności osoby, która je zrobiła i jednocześnie zachwycona ich wykonaniem. Co do samego rozdziału był ciekawy. A końcówka była super. xD Zazdrosny Sehun zresztą też jest niczego sobie. xD

    OdpowiedzUsuń