5/04/2014

Nieznajomy [17]

17/32
cr. VinluVinlu

Tytuł: Nieznajomy
Oryginał: Stranger
Autor: Shikamin
Tytuł rozdziału: Odliczanie | oryginałCountdown

Nigdy nie byłem typem osoby, która jest lekkomyślna tak jak Sehun. Zanim go poznałem żyłem ostrożnie, bez ryzyka – żadnych spotkań w piwnicach na wino, żadnych nocy spędzonych z nieznajomym, żadnych zakochań w beznadziejnych miliarderach. Zawsze wszystko planowałem, przemyślałem najmniejsze drobnostki zanim podjąłem decyzję. Ważyłem za i przeciw. Byłem zorganizowany i ostrożny, ale oczywiście musiałem to zgubić. Straciłem to w chwili, kiedy moje oczy spoczęły na nim na tamtej imprezie. Ostrożność i zdenerwowanie nigdy nie idą ze sobą w parze. Przegrałem.
Obudziłem się następnego ranka, myśląc nad tym jak bardzo chcę napisać jednostronicowy list rezygnacyjny, zostawić go na moim jesionowym biurku, spakować wszystkie rzeczy do pudełka i po prostu o wszystkim zapomnieć – Adze, Sehun, narzeczona – o całym tym dramacie. Ale nieważne jak bardzo tego chciałem, ucieczka niczego nie rozwiąże. Zamiast tego wykorzystałem całą swoją energię przy próbie wstania, pomimo uczucia dwutonowego obciążnika na moich plecach. Byłem zmęczony, a moja głowa pulsowała. Czułem jak kończyny i stawy mogą się w każdej chwili przestawić w inne miejsce.
– Na pewno znajdę sposób, żeby to dostać. Tak. Nie musisz się martwić. – Kiedy wszedłem do kuchni, Lily rozmawiała przez telefon.
– Kto to był? – zapytałem jak tylko skończyła rozmowę.
– Moja przyjaciółka – odpowiedziała. – Mówiłeś, że księgowość była zmanipulowana, tak?
– Tak, a tak po za tym, to jak się nazywa ta firma? – zapytałem, kiedy robiłem sobie kawę.
Podeszła do mnie i przyjrzała się mojej twarzy.
– Wyglądasz jak gówno. – Pokiwała głową. – Prawie jak nie-zadzieraj-ze-mną czyli jakby gówno.
– Dziękuję. – Przewróciłem oczami. – Ostatnio sprawy nie układają się po mojemu.
– Prawda. – Przypomniała sobie. – Jeszcze nie widziałam tej narzeczonej.
Milczałem. Szczerze mówiąc wolałbym żeby Lily nie spotkała Hee Jin. Nie chcę wiedzieć co mogłaby jej zrobić.
– Gdybym cię nie znała powiedziałabym, że jesteś zdenerwowany, bo mogę się z nią spotkać – drażniła się ze mną.
Usadowiłem się na stole, a Lily podążyła za mną. – Zdenerwowany? – sapnąłem. – Napędziłaś mi okropnego stracha!
– Żywa czy martwa, narzeczona idzie ze mną. – Strzeliła z pistoletu utworzonego palcami.
– Przechodzę teraz bardzo trudny okres w moim życiu, a  ty cytujesz RoboCop?
– Wydawało mi się stosowne... – powiedziała. Uśmiechnąłem się kiedy spuściła wzrok w dół, rozsmarowując na swojej kanapce galaretkę. – Jeżeli kiedykolwiek zobaczę Seung Huna, wyrwę mu jego rękę, a potem go nią spoliczkuję – zagroziła.
– Tak, zdecydowanie będzie krew – powiedziałem wyjątkowo niskim głosem.
– Och, więc postanowiłeś teraz zacytować Saw? – Uniosła ramiona. – Koleś!
– Bardziej trafne niż RoboCop, nie sądzisz? – Chwyciłem moją filiżankę. – Ostatnia noc była gorsza niż tortury z Saw. Sehun i ja trochę sobie porozmawialiśmy...
Spojrzała na mnie wyczekująco. – I?
– I... nic. Powiedzieliśmy parę słów... – Spojrzałem na sufit, moje poprzednie załamanie przemknęło mi w pamięci. – Słów takich jak drań, dupek, kretyn...
Jej oczy od razu zabłyszczały, uderzyła dłonią w stół, aż krzyknąłem z zaskoczenia.
– Wiedziałam, że to się stanie! Luhan się wściekł. – Podała mi kanapkę. – Masz jakiś plan gdybyś się z nim zobaczył, prawda?
– Nazywam się Luhan – powiedziałem z przekonaniem – oczywiście, że mam plan.


Nie miałem planu. Nie miałem nawet niczego podobnego do planu. To co miałem, to głównie lęk i obawy co do tego, co zrobi Sehun, kiedy mnie zobaczy. Są szanse, że prawie każdy nazywał swojego szefa dupkiem, draniem, albo czymś podobnym, ale mogłem się założyć, że byłem pierwszą osobą, która powiedziała to wszyto prosto w twarz swojemu szefowi. Na dodatek miałem czelność przyjść do pracy spóźnionym.
Wszedłem do piekła (znane także jako Adze) z dwoma opakowaniami donutów w mojej lewej ręce i tacą z czterema kubkami kawy, w mojej prawej. Wcisnąłem przycisk windy przy pomocy łokcia, uważając żeby nie upuścić napojów, które trzymałem. Gdy tylko dotarłem na pięćdziesiąte piętro, ujrzałem diabła.
Sehun stał naprzeciwko mnie, a obok niego Hee Jin. Świetny początek dnia. Hee Jin posłała mi uśmiech, gdy tylko mnie zauważyła, ale co zaskakujące, Sehun patrzył na coś ponad, nawet nie spojrzał w moim kierunku. Poszedłem bezpośrednio do biura Jae Suna i obdarzyłem ich ostatnim spojrzeniem, czego zaraz pożałowałem. Hee Jin dotknęła palcami dłoni Sehuna, a on bez zastanowienia złączył ich palce ze sobą. Zamknąłem oczy i przełknąłem, to bolało o wiele bardziej.
Znajdźcie sobie do cholery pokój.
Zatrzymałem się przy drzwiach biura Jae Suna i niezdarnie zapukałem. Jak zwykle nie zdawał sobie sprawy, że stoję przed jego gabinetem. Przerzucając donuty i kawę, dałem radę chwilę poczekać, nie mogłem nie zauważyć, że nosił okulary. To był pierwszy raz, kiedy go w nich widziałem. Nie wyglądał jak biurowa ofiara czy nerd, wyglądał wyniośle, w dobrym tego słowa znaczeniu. Jego włosy, które zwykle są doskonale ułożone, przekształciły się w seksowny bałagan po śnie, co dopełniało jego jasnobrązowe oczy.
Zesztywniałem, kiedy spojrzał w górę i zsunął swoje okulary. – Mogłeś po prostu wejść – uśmiechnął się.
Pchnąłem lekko drzwi łokciem. – Przepraszam, chciałem tylko ci to przynieść.
– Dwa pudełka donutów i cztery kawy? – zachichotał. – Nie jestem  taki głodny, Luhan.
Przewróciłem rozbawiony oczami. – To do podziału na wydziale... – Położyłem na biurku donuty i kubek kawy. – Tylko jeden donut jest dla ciebie i tylko jedna kawa.
Uśmiechnął się, kąciki jego ust ponownie uformowały dołeczki. Delikatnie uniosłem serwetkę i otworzyłem jedno z pudełek. – Który? – zapytałem.
– Wybieraj – powiedział i stanął tuż obok mnie.
– Hmm... – Przyglądałem się różnym smakom, które jak dla mnie wyglądały strasznie podobnie. – Czekoladowy?
Czekoladowy to bezpieczny wybór.
Kiedy skinął głową podałem mu go, a on od razu wziął duży kęs.
– Ty uhm – pokazałem, aby wyczyścił krawędź swoich ust – masz coś.
Spojrzał na mnie ze zdziwieniem. Pozwoliłem sobie zetrzeć cukier puder z jego ust.
Otarłem cukier puder z jego ust.
Starłem z jego ust.
Z jego ust.
O mój Boże. Dlaczego do diabła to zrobiłem?
Jego brwi uniosły się w zdziwieniu. – Przepraszam, nie wiem dlaczego to— – wpadłem w panikę.
– Wszystko w porządku, Luhan – uśmiechnął się.
O Boże, zaraz spalę się ze wstydu. Chciałem po prostu zniknąć w odmętach czarnego dymu i pojawić się w RPA. Ja tylko od tak starłem kciukiem cukier z ust mojego szefa, co we mnie wstąpiło? Zawstydzony odwróciłem się w stronę drzwi, aż krzyknął za mną: – Luhan. – Nie musiałem na niego patrzeć żeby wiedzieć, że jest poważny. – Chciałem cię zapytać, skąd znałeś Hee Jin...
Zawstydzenie natychmiast zastąpił niepokój. Stałem do niego tyłem. – Została przysłana z Firmy Jung, aby mi asystować – powiedziałem i co dziwne, okazało się to być bardzo trudnym oświadczeniem.
– Przepraszam – wymamrotał. – Nie wiedziałem.
Szybko odwróciłem się do niego posyłając uśmiech. – Wszystko w porządku, nie przejmuj się tym.
Zacisnął usta. – Najprawdopodobniej będziesz musiał wrócić do archiwum ponownie...
– Mogę to zrobić – zapewniłem go (i siebie).
– Dołączę do ciebie jak tylko będę mógł – powiedział, a ja nie mogłem być bardziej wdzięczny. Posiadanie Jae Suna przy sobie to jak trzymanie chusteczek podczas melodramatu. Oczywiście nie żeby był dla mnie tylko czymś takim. Dla mnie, był rodzajem przyjaciela, na którym mogę polegać, a on wcale mnie pochopnie nie oceniał – wszystko czego właśnie potrzebowałem. Chodź nigdy nie zapytał się o moją relację z Sehunem to wiedziałem, że się domyślił. Szczerze mówiąc nawet nie wiem jakbym miał zacząć objaśniać rodzaj naszego związku, jeśli kiedykolwiek można to było tak nazwać.



 Po rozdzieleniu donutów i kaw, wróciłem do mojego biura i wreszcie poczułem się trochę spokojniej. To jest to, co powinien robić pracownik biurowy, powiedziałem sobie. Powinienem bać się przychodzić spóźniony, powinienem przynosić donuty i kawę dla współpracowników, powinienem meldować się u mojego przełożonego itp. To czego nie powinienem robić, to zaprzątanie sobie myśli jak oprzeć się mojemu natrętnemu szefowi, ukrywania rozczarowania, bo ma narzeczoną i udawania, że wszystko ze mną okej.
Kiedy moje życie stało się takie skomplikowane?
Nawet ośmiolatek mógł odpowiedzieć na to pytanie – wtedy, kiedy spotkałeś Sehuna. Myśląc o nim dostałem drażniącego bólu głowy, którego byłem pewny, że nie zniweluje żaden lek. Po kilku próbach wyrzucenia Sehuna z mojego umysłu, postanowiłem udać się do archiwum wcześniej. Kiedy tam dotarłem drzwi były już uchylone. Zajrzałem, spodziewając się w środku Hee Jin, jednak spostrzegłem tam rozmawiających ją i Sehuna.
Cóż, więc jednak znaleźli sobie pokój.
Sehun stał plecami do mojej twarzy. Hee Jin była w prostej linii na przeciw mnie, ale Sehun zablokował jej widok. Prowadzili poważną rozmowę.
– Nie musisz tutaj przychodzić – błagał Sehun i mogę stwierdzić, że był zamyślony.
– Jest dobrze, Sehun-ah – odpowiedziała szczerze Hee Jin. – Po za tym tata chce żebym tutaj była.
Zapadła na chwile cisza. Sehun wcisnął niecierpliwie swoje ręce do kieszeni. Potajemnie walczyłem sam ze sobą, czy może nie powinienem im przerwać, ale wszystko nie pozwalało mi się poruszyć. Moje ciało podświadomie starało się uchronić przed bólem przebywania z tą dwójką w tym samym pomieszczeniu.
– Sehuna-ah – zawołała Hee Jin, a ja nienawidziłem tego jak go nazywała – chcesz ślubu, prawda?
– Co masz na myśli? – zapytał Sehun.
– To znaczy... – spojrzała w dół jakby zawstydzona. – To znaczy... Jeżeli to ty Sehun-ah, myślę, że mogę... myślę, że mogę spędzić z tobą resztę mojego życia.
Żółć naszła do mojego gardła. Chciałem uciec, ale chciałem też usłyszeć co odpowie.
Przeżywałem najgorszy ból męczeństwa.
– Dobrze – natychmiast odpowiedział Sehun – bo ja nie spodziewam się nikomu sprzeciwiać... Ożenię się z tobą, Hee Jin.
Powinienem już był przyzwyczaić swoje serce do bolesnego bicia. To działo się tak często, że już dawno powinienem to opanować, ale nigdy nie było łatwiej. Hee Jin uśmiechnęła się do niego, jej oczy szkliły się od łez, wszystko co mogłem jedynie zrobić to zastanawianie się, dlaczego to nie mogę być ja – dlaczego to nigdy nie będę ja.
– Wszystko będzie dobrze... – powiedział Sehun.
Ścisnąłem mocniej klamkę, moja klatka piersiowa była ciężka i wszystko przeszywał ból. Oparłem się o drzwi. Mój każdy mięsień chciał się rozpuścić i zniknąć. Poczułem wstrząs wnętrzności, kiedy Sehun spojrzał w moją stronę, ale zanim mnie dostrzegł Hee Jin złapała go za nadgarstek.
– Sehun-ah? – zapytała. – Możesz mnie przytulić?
To boli. Proste i jasne, że boli. Sehun jest mój, powtarzałem cały czas w głowie. Choć nigdy nie był mój, chciałem żeby był. W tym momencie potrzebowałem, żeby był. Kiedy mężczyzna którego kocham spojrzał na Hee Jin i przysunął się, zdałem sobie sprawę, że nie mam już żadnego powodu by dalej to oglądać. Wycofałem się powoli uspokajając, mając nadzieję, że nie jestem aż tak słaby i będę mógł odejść.



Włóczyłem się po korytarzu, a każdy krok przyprawiał mnie o ból. Zatoczyłem się lekko i owiało mnie zimne powietrze, ale moje ciało nawet tego nie poczuło. Czułem pieczenie w oczach, w mojej klatce piersiowej, w każdej części ciała. Starałem się iść prosto, ale widok przede mną stopniowo się rozmazywał. Rozejrzałem się rozpaczliwie dookoła, nikogo nie było w pobliżu. Kawałek po kawałku, podłoga, ściany i okna blakły odcieniem szarości. Coś poszło bardzo źle, moje serce zaczęło bić przeraźliwie szybko, co bolało, a w moich uszach głośno dzwoniło i nie chciało ucichnąć. Zmusiłem oczy, by pozostały otwarte i podparłem się. Zły stan przezwyciężał mnie, kiedy zobaczyłem znajomą sylwetkę na końcu korytarza.
– Jae Sun-ah... – Mój głos brzmiał pusto. – Myślę, że zemd...
Zacząłem go widzieć podwójnie, kiedy do mnie biegł podłoga zaczęła się kołysać. Ból nasilał się, głośny dźwięk zaczął pulsować, korytarz zaczął się kręcić. Poczułem, że moje ciało bezwładnie upada jak pędząca strzała. Przygotowałem się do nieuniknionego upadku, do bólu, który przyszedł gdy tylko moje ciało uderzyło w twardą posadzkę, ale w mgnieniu oka para silnych rąk złapała mnie od tyłu, chroniąc przed całkowitym osunięciem.
         Widziałem, że Jae Sun jest coraz bliżej. Uklęknął i potrząsnął moimi ramionami.
– Nie dotykaj go – powiedziała osoba, która mnie trzymała.
Chociaż mój wzrok był słaby, instynktownie spojrzałem w górę, by zobaczyć kto to. Starałem się ostatnimi siłami pozostać świadomym. Ujrzałem pierwszą jak i zarówno ostatnią osobę, którą chciałem zobaczyć.

– Sehun-ah... – sapnąłem, gdy ciemne plamy przejęły całe pole widzenia.


Oh Pauline®

8 komentarzy :

  1. Co on sie z nią. Ożeni jak to myslal ze on bd z Lu hanem????? Zlapal go to znaczę ze szedl za nim? JA juz nie rozumiem tego dupka najpierw tak a po ten tak niech sie ogarnie omg beidny lulu co mu jest bd do rze prawda on jest zdrowy Jezu do czego ten Se Hun doprowadził biedny lulu w wyzdrowiał a ten dupek niech sie ogarnie bo zamknę go w piwnicy i wrzucę do beczki po czym wleje tam spirytusu żeby się opanował :D Powodzenia i Went<33

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaaaaaaaaaaa
    Nie mogę ochłonąć
    Z emocji
    Cholera
    Dobra. Już chyba lepiej.
    Na początek: Luhan i jego wytarcie cukru pudru z ust Jae Suna mnie zabiło. Zmartwychwstałam natomiast przy rozmowie Sehuna z Hee Jin. A umarłam ponownie, gdy Sehun złapał mdlejącego Luhana. Ja już sama nie wiem, czy Sehuna nienawidzę, czy kocham. W ogóle go nie rozumiem. Jego zachowanie miałoby sens, gdyby do tego małżeństwa go zmuszano, w sensie że chce jednocześnie kochać się z Luhanem. Ale tak nie jest. Z jednej strony trzyma Hee Jin za rękę, jak to mają w zwyczaju robić pary, a z drugiej strony """troszczy""" się o Luhana.
    Nie mogę doczekać się następnego rozdziału, wytrwałości w tłumaczeniu życzę! Hwaiting~!

    OdpowiedzUsuń
  3. AAAAAAAAAAAAA! A się porobiło! Sehunie kocha Luhana bardzo, choć nie mogę pojąć jego zachowania. Dla niego chyba nie byłoby nic złego w spotykaniu się z kimś innym mając narzeczoną/żonę. Trochę chore. Bardzo chore. Ale i tak uwielbiam Sehuna. I szkoda mi Luhana. Bardzo mi go szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oh, no mam ochotę rozszarpać Sehuna i nie wiem dlaczego, ale mam go na tyle dosyć, że interakcja Luhana z Jae Sunem i donutem wydawała mi się taka hot... litości.
    Hee Jin, jak to Hee Jin - nic nie wie o swoim narzeczonym, wydaje jej się, że Luhan ją lubi i chociaż ona myśli inaczej to dam sobie rękę uciąć, że Sehun już sam nie wie co robi i po prostu zaręcza się z nią, bo tak jest łatwiej.
    I w ogóle - co Sehun robił za Luhanem, bo chyba za nim szedł skoro go złapał. I chociaż jestem na niego okropnie zła, to końcówką Oh znów mnie wygrał.
    Tak poza tym, zbyt dużo Hunhanowych emocji i filmików obejrzanych 10 minut temu, dlatego wybacz mi ten chaotyczny komentarz, wiedz po prostu, że to opowiadanie jest genialne i cieszę się, że je tłumaczysz.
    Hwaiting!

    OdpowiedzUsuń
  5. Miałam przez chwilę wrażenie, że jestem w stanie polubić Hee Jin bo nie irytowała mnie tak bardzo. Cóż, teraz mam ochotę ją udusić, Sehuna również. Zaczęłam shippowac luhana z Jae Sunem. ZDRADZIŁAM SWÓJ OTP!!!!! Ale to wszystko wina tej pipy ;-; Niby przeczytałam już rozdziały naprzód po ang, ale bardzo uwielbiam twoje tłumaczenie, także czekam *^*

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem czemu, ale praktycznie płaczę jak czytam scenki z 'narzeczoną' Sehuna. Jest zbyt miła i to mnie denerwuję, bo nie mogę jej znielubić.
    Czekałam następny rozdział, jak zwykle nie zawiodłam się.KC :3333333

    OdpowiedzUsuń
  7. Zmarłam :< A jednak oboje chcą ślubu... No tego to się nie spodziewałam. Tak naprawdę Sehun tego nie chce - ja to wiem, normalnie czuję to w moczu TT__TT A Jae Sun jest taki miły i chyba powoli zaczynam na serio wiązać go z Luhanem o_o W życiu bym nie pomyślała, że tak się akcja rozwinie... co zrobisz, nic nie zrobisz...
    Tłumaczenie jak zwykle świetne - chyba zrobię sobie z tym pieczątkę i będę Ci ją przybijać co rozdział :D A tak btw, w oryginale forma grzecznościowa w dialogach też występuje? :> Bo wiem, że się tego nie używa, ale może to jakiś celowy zabieg autorki...
    Czekam na następny part, hwaiting~! ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale się cieszę przy czytaniu tego. Ogólnie to jest takie ughskguhskug. Sehun taki dupek, no. Jak można tak traktować Lu. Ugh. I ten ślub. Fuuu.
    Czytałam po angielsku, ale Twoje tłumaczenie jest tak dobre, że czekam z niecierpliwością i codziennie sprawdzam, czy nie ma nowego rozdziału. Życzę powodzenia w dalszej pracy. <3

    OdpowiedzUsuń