16/32
Tytuł: Nieznajomy
Oryginał: Stranger
Autor: Shikamin
Tytuł rozdziału: Rozpad | oryginał: Breakdown
Czułem się tak, jakby każdy z nas trzymał
pistolet skierowany w siebie nawzajem i zaledwie jeden dźwięk – nawet czysto
rozchodzący się w powietrzu podmuch wiatru – mógł doprowadzić nas do
pełnowymiarowej masakry. Tak bardzo niewygodna okazała się podróż windą. Moim
zdaniem, nędzne 28 sekund zamieniło się w 28 lat.
– Jesteś pewien, że nie chcesz żadnego
lekarstwa? – wypalił Jae Sun.
– Czuję— – zakrztusiłem się słysząc
podniesiony głos Sehuna, rozchodzący się po małej przestrzeni – się dobrze.
Poczułem jak Sehun lekko się przysunął. –
Jesteś chory? – zapytał. – Eodi?
– Nie – odpowiedziałem chłodno. –
Powiedziałem, że czuję się dobrze.
Zamilkł, a sączące się napięcie zaczęło
mnie dusić. Oczywiście Sehun nie zdawał sobie nawet sprawy, jak trudne rzeczy on tworzy.
Na dodatek Jae Sun przyłożył swoją dłoń do mojego czoła, na co odsunąłem
się z zaskoczeniem.
– Jesteś nieco rozpalony – stwierdził Jae
Sun.
– Och, nie – spanikowałem – nie rozpalony.
Tylko trochę tutaj gorąco, nie zauważyłeś? Myślę, że powinienem przestać
jeździć windami, jeśli wiesz co mam na myśli. – Starłem krople potu z mojej
skroni. – Boże, jak tutaj jest gorąco. Nie czujesz tego? Ja czuję i myślę—
Jae Sun wybuchł śmiechem i co dziwne,
uspokoiło mnie to. Nie chcę porównywać, czy coś, ale śmiech Jae Suna różnił się
od Sehuna. Ten Sehuna był ponętny, a Jae Suna bardziej kojący.
– —powinienem się zamknąć.
Normalnie, to poczułbym się zakłopotany,
ale widząc jak Jae Sun śmieje się z mojego ataku paniki, czułem się swobodnie.
To było dziwne, ale kiedy był przy mnie, wszystko stawało się lepsze, tak jak
pierwszego dnia, czułem bijącą od niego przyjaźń.
Gdy dotarliśmy do parkingu zalała mnie
fale ulgi. Miałem oczy przyklejone do Jae Suna, obawiając się, że gdybym
spojrzał na Hee Jin i Sehuna, mógłbym zobaczyć coś, co zabolałoby mnie jeszcze
bardziej. Na szczęście jechaliśmy w oddzielnych samochodach, decydując, że
spotkamy się w Quintavi. Podczas naszej drogi do restauracji Jae Sun przekonał
mnie, że wszystko będzie w porządku, a ja mu uwierzyłem. Powiedział mi żebym
zachowywał się normalnie i nie przejmował Sehunem, wziąłem sobie jego rady do
serca.
Kiedy dotarliśmy do restauracji było w
niej prawie pusto. To tak, jakby Bogowie spiskowali pomiędzy sobą żeby nasza
czwórka była sobie nawzajem wystawiana. Hee Jin i Sehun usiedli przy stole
ustawionym najdalej od drzwi, oczywiście obok siebie. Jae Sun ostrożnie odsunął
dla mnie krzesło i usiadłem na przeciwko uśmiechniętej Hee Jin. Przypadkowo mój
wzrok pomknął w kierunku Sehuna i mogę stwierdzić, że nie był zadowolony. Coś
mu przeszkadzało.
– Pan Lee – podszedł do nas Francis – och,
przyprowadził pan również pana Oh i panią Jung. – Zwrócił się do mnie: – Luhan,
miło cię znowu widzieć.
– Byłeś tu wcześniej? – Hee Jin grzecznie
zapytała.
– Byli tutaj wczoraj – odpowiedział
Francis.
Sehun strzelał do mnie wzrokiem, a jego
brwi były zmarszczone. Przełknąłem ze zdenerwowania. Zmarszczone brwi nigdy nie
są dobrym znakiem. Podniosłem niespokojnie serwetkę i rozwinąłem ją na
kolanach, próbując uniknąć jego spojrzenia. Francais wręczył nam menu, a ja
uniosłem je na wysokość mojej twarzy, aby odciąć się od dręczycielskiego
widoku.
Bez względu na to ile razy czytałem menu,
nie mogłem zrozumieć ani jednego słowa. Quintavi fusion cusine, zdecydowałem,
ta pozycja powinna się nazywać confusion cusine. Wszystko co
jedynie mogłem robić, to studiować zdjęcia umieszczone na stronie i na nich
opierać swój wybór. Jae Sun zauważył mój wewnętrzny niepokój i przyszedł mi na
ratunek.
– Jeżeli chcesz spróbować czegoś nowego,
wybierz Penne Tricolore. Myślę, że ci zasmakuje.
Uśmiechnąłem się do niego z wdzięcznością
i zwróciłem się grzecznie do kelnera: – Dobrze, myślę, że poproszę to—
– Nie Luhan-ah – przerwał Sehun – w tym są
marchewki.
Zesztywniałem słysząc jego całkowicie
lekceważącą postawę na to co powinien mówić, a czego nie. Hee Jin spojrzała na
niego w zakłopotaniu, a Jae Sun patrzył na mnie, czekając na jakiegoś rodzaju
wyjaśnienia. Zaśmiałem się nerwowo. – Jest w porządku, nie jestem na nie uczu—
– Nie jest na nie uczulony. Po prostu ich
nie lubi – wyjaśnił Sehun, a napięcie w oczach Hee Jin i Jae Suna rosło z każdą
sekundą. Jakby bycie w czwórkę na kolacji nie było wystarczająco żenujące. Jae
Sun spojrzał na mnie z pocieszającym uśmiechem.
– Więc co lubisz, Luhan?
– Lubi owoce morza – Sehun odpowiedział
raz jeszcze.
Możesz się już zamknąć, Sehun. Spojrzałem na Jae
Suna. – Jem prawie wszystko, oprócz marchewki...
Hee Jin odchrząknęła. – Myślę, że
powinieneś zamówić Pasta Pescatore.
Moje zamówienie musiało się najwyraźniej
stać głównym tematem tego wieczoru.
– Dobrze – zwróciłem się do kelnera – poproszę
to, dziękuję.
Kilka minut później wszyscy zostali
pochłonięci przez obrót zdarzeń, Hee Jin zaszczyciła swoim uśmiechem, jej
znakiem rozpoznawczym.
– Dobrze, chciałam wam to dać – podała mi
i Jae Sunowi zaproszenie, owinięte złotą wstążką. Z przodu wytłoczony był
skrypt J&O. Moja podświadomość krzyczała nie otwieraj tego, ale
palce w niewyjaśniony sposób odkryły zawartość.
Zapraszamy na przyjęcie z okazji zaręczyn
Oh Sehuna oraz... Moja szczęka zacisnęła się, gdy czytałem nagłówek, a moje ręce nieprzytomnie
pogniotły boki zaproszenia.
– Wasze zaręczyny są już w przyszłym
tygodniu? – zauważył Jae Sun.
– Przyjdziecie, prawda? – zapytała obu z
nas Hee Jin. Jae Sun skinął głową ale ja – ja nie mogłem się wysłowić. Byłem
oniemiały i ponownie na granicy płaczu. W jednej chwili poczułem jak ciepła
dłoń Jae Suna zaciska się pod stołem na mojej. Moje kończyny były
prawdopodobnie lodowate, pomyślałem, i spojrzałem na niego posyłając mu
wdzięczny uśmiech.
– Luhan? –ponownie zawołała mnie Hee Jin.
– Powinieneś przyjść.
– Postaram się – powiedziałem z odrobiną
jadu w głosie.
Mógłbym powiedzieć, że chciała mnie bardziej
przekonać, ale dzięki Bogu Francais zjawił się z kilkoma kelnerami, którzy
przynieśli nam cztery zestawy pięknie podanych makaronów, zup i pieczywa, więc
Hee Jin po prostu musiała się zamknąć. Nie, zdecydowałem, że nie będę tym,
który jest miły i sympatyczny wobec innego kochanka. Nienawidziłem
Hee Jin – byłem tego pewien – i nic tego nie zmieni. Nie ma mowy żebym
przyszedł na jej przyjęcie.
Dałem z siebie wszystko aby udawać miłego,
pomimo irytacji, która piętrzyła się we mnie. Hee Jin kładła na talerz Sehuna
przypadkowe składniki: kurczaka, warzywa, blah blah. Pilnuj swojego,
pieprzonego talerza! chciałem wykrzyczeć, ale oczywiście ukryłem swoją
pogardę pod postacią uśmiechu.
Poświęciłem czas na zjedzenie mojego
makaronu w ciszy i skrycie nienawidziłem tego, że podobała mi się sugestia Hee
Jin. Mój wzrok mimowolnie powędrował do twarzy Sehuna i kiedy zorientowałem
się, że on również na mnie patrzy, skuliłem się od środka. Widząc efekt jaki na
mnie wywołał wcisnął swoją nogę pomiędzy moje dwie pod stołem, a ja
zakrztusiłem się ze zdziwienia. Zakaszlałem bezradnie i w jednej sekundzie
zarówno Sehun jak i Jae Sun podali mi szklankę wody, unosząc je na przeciwko
mojej twarzy.
Kurwa.
Twarz Hee Jin wyrażała zakłopotanie, ale
moja była jeszcze bardziej zmieszana. Nie miałem pojęcia, którą szklankę
powinienem wybrać. W końcu zdecydowałem się wziąć kieliszek wina po mojej lewej
stronie i wypiłem jego zawartość czterema wielkimi łykami, dla ukojenia nerwów.
– Gwaenchana? – zapytał Jae Sun.
– Nic mi nie będzie – odpowiedziałem.
Piętnaście minut później przybył deser, i
ciszę, która nas ogarnęła można było pofałdować dziesięć razy. Atmosfera była
tak zimna, że byłem aż zaskoczony że na stole nie doszło do zamieci śnieżnej.
– Muszę zaczerpnąć trochę świeżego
powietrza – szepnąłem do Jae Suna.
Uśmiechnął się i nachylił do mojego ucha.
– Okej, dołączę do ciebie.
Wymknąłem się przez drzwi i przeszedłem
obok Francaisa, który uśmiechał się od ucha do ucha. Pewnie o niczym nie wie,
pomyślałem. Kto mógłby? Trzech facetów i jedna dziewczyna są na kolacji, co nie
tak mogłoby z tym być? Chyba nikt nie wiedział jak naprawdę było to dysfunkcjonalne.
Przeszedłem na taras, na którym stałem z Jae Sunem ostatniej nocy. Iskrząca panorama
miasta i wybrzeże morskie rozciągały się na wiele kilometrów. Czułem się
lepiej, zapewniałem siebie, byłem pewien, że przechodzę właśnie pięcioetapową
żałobę końca związku. Odrzucenie, jest. Depresja, jest. Pogodzenie się z tym...
jest?
Usłyszałem za mną słaby dźwięk otwieranych
drzwi a potem zamknięcia. Opatuliłem się ciaśniej płaszczem i czekałem na Jae
Suna, by do mnie dołączył.
– Zachowuję się prawie normalnie, prawda?
– zapytałem i zmusiłem się do uśmiechu.
– Tak... prawie. – Wiedziałem czyj głos
usłyszałem z daleka. Ostrożnie odwróciłem się i próbowałem zebrać rozrzucone
kawałki mojego mózgu. Podniosłem wzrok wyżej. Sehun stał z rękami w
kieszeniach, jego twarz miała ten sam stary uśmiech. Tym razem ten widok nie
wywołał dreszczy wzdłuż mojego kręgosłupa, w zamian pchnął mnie na granicę
ekstremalnej wściekłości.
Nieświadomie przygryzłem moje wargi do
granic wytrzymałości. – Wracam do środka.
– Dlaczego? – przyciągnął mnie do siebie.
Dlaczego nie? Moje oczy
rozszerzyły się w szoku na tę bliskość.
Chciałbym żeby moja złość płonąca w oczach
mogła mówić, ale kiedy nie odpowiedziałem, namawiał mnie: – Poczekaj na mnie w
biurze i zostań u mnie na noc – powiedział powoli.
– Co? – Szarpnąłem mocną ręką, wyrywając
się z jego uścisku.
– Tęskniłem za tobą. Nie odbierałeś
telefonów ode mnie – jego ręka delikatnie gładziła moją – więc zostań ze mną na
noc.
Zostać z tobą na noc?! Po tym nie
powstrzymywałem się. Mój temperament wydostał się na zewnątrz. – Ty arogancki,
egoistyczny, samolubny draniu! – Wziąłem długi, głęboki wdech i złapałem
równowagę. – Nigdzie nie pójdę— Ja— Ja nie zostanę z tobą! Nigdy!
– Słucham? – Cofnął się odrobinę. – Skąd
się to wzięło?
– Skąd? – wypuściłem oddech śmiejąc się
ironicznie. – No nie wiem – klasnąłem dłońmi – może zaczniemy od tego, że masz
narzeczoną? Albo nie, czekaj! Może od tego, że twoje zaręczyny są w pieprzonym
następnym tygodniu? Brzmi znajomo? – wyładowałem na nim swoją furię.
Lekko się cofnął, a na jego twarzy grał
zarozumiały uśmieszek. – Luhan-ah. Nie czyńmy tego bardziej skomplikowanym, niż
jest w rzeczywistości.
– Powiedz mi jedną rzecz – uśmiechnąłem
się szyderczo – kiedy mnie zostawiłeś, po tym jak pierwszy raz się
poznaliśmy, miałeś zamiar zobaczyć się ze mną ponownie?
– Nie – przyznał chłodno, a ból w moich
żyłach przerodził się w żywy ogień. Czułem wstyd i żal, a to bolało mnie
najbardziej. Konsekwentnie zdeptał moją dumę i przyrównał do jego poziomu.
– Ale to nie jest ważne – oświadczył. –
Chcę ciebie i wiem, że ty też chcesz mnie.
Szydząca pewność siebie, którą w nim
widziałem spowodowała, że moje oczy zaszły czystą wściekłością.
– Chcę ciebie? Nie chcę! Gdybym wiedział—
Gdybym miał pojęcie, że jesteś taki, nie poświęciłbym ci żadnej sekundy mojego
życia! Jesteś irracjonalnie zarozumiałym miliarderem, który myśli, że może mieć
wszystko czego zapragnie! Zachowujesz się uprzejmie przed wszystkimi, ale tak
naprawdę jesteś po prostu ignorującym, nieczułym palantem, który myśli, że może
sobie uciec od wszystkiego! – Zacisnąłem zęby. – Nie kupuję twojej
uwodzicielskiej, pięknej gry ani chwili dłużej! Więc możesz iść i zabrać ze
sobą to swoje chcę ciebie i— i włożyć sobie je w dupę!
Zacisnął szczękę, a ja okryłem się
peleryną słabego triumfu.
– Nie możesz się mi oprzeć, więc po prostu
zrób to co mówię i poczekaj na mnie w biurze – powiedział bardzo przekonującym
tonem.
– Och, ależ mogę ci się
oprzeć! – zaprotestowałem odważnie. – I co? Poczekać na ciebie? Żeby co
dokładnie robić? – syknąłem.
– Jesteś wystarczająco inteligentny żeby
wiedzieć co – dziarsko odpowiedział.
Wybuchnąłem histerycznym śmiechem. –
Wiedzieć, co? Utrzymywać niemoralny romans? – odstrzeliłem. – Kiedy w końcu do ciebie
dotrze, że jesteś dupkiem? Nie mogę tego zrobić! Nie mogę utrzymywać tej— tej niezobowiązującej,
seksualnej znajomości, czy cokolwiek pomiędzy nami było! – Mój gniew
błyskawicznie sięgnął zenitu. – Nie potrafię wyłączyć emocji tak jak ty to
robisz! Znajdź kogoś bardziej naiwnego do twojej zabawy, ponieważ ja, nigdy nie
będę tą osobą!
Mozolnie próbowałem powrócić do
restauracji, ale Sehun cały czas się nie poddawał. Blokował swoim ciałem
przejście. Pchnąłem go całą moją siłą, ale jedyne co udało mi się zrobić, to
lekko poruszyć jego ramiona. Jednak nie przestawałem. Uciekłem się do uderzania
pięściami w jego klatkę piersiową, odbicia wibrowały z wściekłością.
– Przestań! – krzyczał na mnie, ale nie
słuchałem go.
– Więc się odsuń! – odpowiedziałem
pogardliwie.
W jednej chwili złapał moje nadgarstki, a
ja bezradnie się szarpałem, chcąc się uwolnić. – Luhan-ah przysięgam na Boga,
jeśli—
– Czas iść, nie sądzisz? – Jae Sun bez
wahania podszedł do mnie i ostrożnie odsunął od Sehuna.
– Jae Sun... – to było wszystko, co udało
mi się powiedzieć. Byłem wstrząśnięty jego bohaterskim wejściem. Wziął mnie za
rękę tak, jakby to była najbardziej naturalna rzecz. Jego dotyk przesłał mi
wstrząsy potrzebne do życia. Słyszałem jak Sehun bierze gwałtowny oddech,
czerwony kolor wrzał z jego zaciśniętych pięści aż do napiętej szczęki.
Wzdrygnąłem się na ten widok. Nigdy wcześniej nie widziałem go tak wściekłego.
– Hyung – ściągnął brwi – Luhan i ja
jesteśmy w środku pewnej sprawy. – Palce Sehuna splotły się z moją wolną ręką,
kiedy Jae Sun ciągnął mnie w druga stronę. Byłem rozrywany w każdym milowym
kierunku – dosłownie. Choć słowa Sehuna brzmiały bardziej jak ostrzeżenie, Jae
Sun stał spokojnie patrząc na mnie z uśmiechem.
– Jesteś – chwycił moją rękę mocniej – w
środku pewnej sprawy?
– Nie – powiedziałem z przekonaniem. –
Skończyliśmy. – Szybko wyrwałem rękę z uścisku Sehuna i odwróciłem się do niego
plecami. Wiedziałem co powiedziałem i miałem na myśli każde słowo –
skończyliśmy na dobre. Koniec historii.
– Luhan-ah – zawołał Sehun. – Nie
przestałem z tobą rozmawiać.
– Pierdol się – krzyknąłem na odchodne.
♥•♥•♥•♥•♥•♥•♥•♥•♥•♥
Co do nazwy dania, które chciał zamówić
Luhan. Generalnie znaczenie jest takie: Quintavi (nazwa
restauracji) fusion - fuzja, połączenie, mieszanka, cuisine -
kuchnia regionalna, czyli w tym przypadku, Włoch = Quintavi: mieszanka
regionalnych dań włoskich.
Po przekształceniu nazwy przez Luhana,
brzmiało to confusion, czyli dodanie przedimka con do
słowa fusion, co oznacza - zakłopotanie, zamieszanie, zamęt, pomyłka. Miało
się to tyczyć zaistniałej sytuacji pomiędzy czwórką naszych bohaterów. Nie dało
się tego zamienić na język polski, żeby wyszła logiczna całość.
Eodi - gdzie
Gwaenchana - „Dobrze się czujesz?”, „Wszystko
w porządku?”
Oh Pauline®
Kocham to tłumaczenie. <3 Hmm.. zdania są logicznie złożone w całość i miło się czyta. Uwielbiam jak tłumaczysz, mam nadzieję, że szybko wyjdzie kolejny rozdział. ;; Hwaiting! <3
OdpowiedzUsuńUmarłam
OdpowiedzUsuńOmg kocham kocham i jeszcze raz kocham :D Juz nie mogę sie doczekać co dalej czy ten Jae Sun lubi lubi Lu hana i dlaczego ten dupek Se Hun caly czas przy wszystkich mówi do niego Lu Han- ah co nie dość że go zranił to jeszcze ma czelność tak do niego mówi nie mogę co za dupek hahah oby wszystko sie wytłumaczyło i bylo dobrze chociaz w tej chwili nie cierpie tego dupka Se huba to wole jednak jak są razem<33 Powodzenia i weny^•^
OdpowiedzUsuńBoze swiety nie moge doczekac sie kolejnego rozdzialu bdjsjfjdjsjd
OdpowiedzUsuńPADŁAM NA TWARZ.
OdpowiedzUsuńDalej nie mogę sobie przyswoić końcówki :o
Czekam na dalszy ciąg, bo to jest świetne i uzależniające :D Masakra totalna ♥
OMO, jak mnie Sehun denerwuje! Czy on nie widzi nic złego w swoim zachowaniu? Jaaaa... Ugh... Brak mi słów na niego!
OdpowiedzUsuńUWAGA UWAGA ZBIERAM PIENIĄDZE NA ZAKUP MÓZGU DLA SEHUNA!
OdpowiedzUsuńA tak poważnie to całkowicie rozumiem Luhana. Czy Sehun naprawdę nie widzi nic złego w byciu zareczonym i """kochaniu się""" z Luhanem na raz? I jeszcze ta jego odpowiedź, czy chciał spotkać się z nim jeszcze raz - "nie". Dobrze to zostało określone: on potrafi wyłączyć się z emocj Jak bardzo trzeba nie mieć serca, by powiedzieć coś takiego
+ przepraszam za taki nieogarniety komentarz, ale cieżko jest myśleć i umierać z feelsów jednocześnie :-)
MATKO, czytałam 2 razy i się zastanawiam czy Sehun nie jest seksoholikiem XDDD Rozdział jak zwykle bezbłędny, czekam następne części ^*^
OdpowiedzUsuńsuper ff!! ;*
OdpowiedzUsuńNie wiem który raz już czytam ten rozdział, ale musze powiedzieć, że ff jest po prostu świetne. Czekam na nexta!!
OdpowiedzUsuńBoze jak to cztram to hshsjdhdhdhs normalnie kocham tooo!!!!
OdpowiedzUsuńChcę dalej! I więcej! XD
OdpowiedzUsuńCudowne opowiadanie. Dziękuję, że to tłumczysz, robisz to nnaprawdę świetnie :)
OdpowiedzUsuń