4/26/2014

Nieznajomy [16]

16/32
 
cr. VinluVinlu

Tytuł: Nieznajomy
Oryginał: Stranger
Autor: Shikamin
Tytuł rozdziału: Rozpad | oryginał: Breakdown

Czułem się tak, jakby każdy z nas trzymał pistolet skierowany w siebie nawzajem i zaledwie jeden dźwięk – nawet czysto rozchodzący się w powietrzu podmuch wiatru – mógł doprowadzić nas do pełnowymiarowej masakry. Tak bardzo niewygodna okazała się podróż windą. Moim zdaniem, nędzne 28 sekund zamieniło się w 28 lat.
– Jesteś pewien, że nie chcesz żadnego lekarstwa? – wypalił Jae Sun.
– Czuję— – zakrztusiłem się słysząc podniesiony głos Sehuna, rozchodzący się po małej przestrzeni – się dobrze.
Poczułem jak Sehun lekko się przysunął. – Jesteś chory? – zapytał. – Eodi?
– Nie – odpowiedziałem chłodno. – Powiedziałem, że czuję się dobrze.
Zamilkł, a sączące się napięcie zaczęło mnie dusić. Oczywiście Sehun nie zdawał sobie nawet sprawy, jak trudne rzeczy on tworzy. Na dodatek Jae Sun przyłożył swoją dłoń do mojego czoła, na co odsunąłem się z zaskoczeniem.
– Jesteś nieco rozpalony – stwierdził Jae Sun.
– Och, nie – spanikowałem – nie rozpalony. Tylko trochę tutaj gorąco, nie zauważyłeś? Myślę, że powinienem przestać jeździć windami, jeśli wiesz co mam na myśli. – Starłem krople potu z mojej skroni. – Boże, jak tutaj jest gorąco. Nie czujesz tego? Ja czuję i myślę—
Jae Sun wybuchł śmiechem i co dziwne, uspokoiło mnie to. Nie chcę porównywać, czy coś, ale śmiech Jae Suna różnił się od Sehuna. Ten Sehuna był ponętny, a Jae Suna bardziej kojący.
– —powinienem się zamknąć.
Normalnie, to poczułbym się zakłopotany, ale widząc jak Jae Sun śmieje się z mojego ataku paniki, czułem się swobodnie. To było dziwne, ale kiedy był przy mnie, wszystko stawało się lepsze, tak jak pierwszego dnia, czułem bijącą od niego przyjaźń.
Gdy dotarliśmy do parkingu zalała mnie fale ulgi. Miałem oczy przyklejone do Jae Suna, obawiając się, że gdybym spojrzał na Hee Jin i Sehuna, mógłbym zobaczyć coś, co zabolałoby mnie jeszcze bardziej. Na szczęście jechaliśmy w oddzielnych samochodach, decydując, że spotkamy się w Quintavi. Podczas naszej drogi do restauracji Jae Sun przekonał mnie, że wszystko będzie w porządku, a ja mu uwierzyłem. Powiedział mi żebym zachowywał się normalnie i nie przejmował Sehunem, wziąłem sobie jego rady do serca.
Kiedy dotarliśmy do restauracji było w niej prawie pusto. To tak, jakby Bogowie spiskowali pomiędzy sobą żeby nasza czwórka była sobie nawzajem wystawiana. Hee Jin i Sehun usiedli przy stole ustawionym najdalej od drzwi, oczywiście obok siebie. Jae Sun ostrożnie odsunął dla mnie krzesło i usiadłem na przeciwko uśmiechniętej Hee Jin. Przypadkowo mój wzrok pomknął w kierunku Sehuna i mogę stwierdzić, że nie był zadowolony. Coś mu przeszkadzało.
– Pan Lee – podszedł do nas Francis – och, przyprowadził pan również pana Oh i panią Jung. – Zwrócił się do mnie: – Luhan, miło cię znowu widzieć.
– Byłeś tu wcześniej? – Hee Jin grzecznie zapytała.
– Byli tutaj wczoraj – odpowiedział Francis.
Sehun strzelał do mnie wzrokiem, a jego brwi były zmarszczone. Przełknąłem ze zdenerwowania. Zmarszczone brwi nigdy nie są dobrym znakiem. Podniosłem niespokojnie serwetkę i rozwinąłem ją na kolanach, próbując uniknąć jego spojrzenia. Francais wręczył nam menu, a ja uniosłem je na wysokość mojej twarzy, aby odciąć się od dręczycielskiego widoku.
Bez względu na to ile razy czytałem menu, nie mogłem zrozumieć ani jednego słowa. Quintavi fusion cusine, zdecydowałem, ta pozycja powinna się nazywać confusion cusine. Wszystko co jedynie mogłem robić, to studiować zdjęcia umieszczone na stronie i na nich opierać swój wybór. Jae Sun zauważył mój wewnętrzny niepokój i przyszedł mi na ratunek.
– Jeżeli chcesz spróbować czegoś nowego, wybierz Penne Tricolore. Myślę, że ci zasmakuje.
Uśmiechnąłem się do niego z wdzięcznością i zwróciłem się grzecznie do kelnera: – Dobrze, myślę, że poproszę to—
– Nie Luhan-ah – przerwał Sehun – w tym są marchewki.
Zesztywniałem słysząc jego całkowicie lekceważącą postawę na to co powinien mówić, a czego nie. Hee Jin spojrzała na niego w zakłopotaniu, a Jae Sun patrzył na mnie, czekając na jakiegoś rodzaju wyjaśnienia. Zaśmiałem się nerwowo. – Jest w porządku, nie jestem na nie uczu—
– Nie jest na nie uczulony. Po prostu ich nie lubi – wyjaśnił Sehun, a napięcie w oczach Hee Jin i Jae Suna rosło z każdą sekundą. Jakby bycie w czwórkę na kolacji nie było wystarczająco żenujące. Jae Sun spojrzał na mnie z pocieszającym uśmiechem.
– Więc co lubisz, Luhan?
– Lubi owoce morza – Sehun odpowiedział raz jeszcze.
Możesz się już zamknąć, Sehun. Spojrzałem na Jae Suna. – Jem prawie wszystko, oprócz marchewki...
Hee Jin odchrząknęła. – Myślę, że powinieneś zamówić Pasta Pescatore.
Moje zamówienie musiało się najwyraźniej stać głównym tematem tego wieczoru.
– Dobrze – zwróciłem się do kelnera – poproszę to, dziękuję.
Kilka minut później wszyscy zostali pochłonięci przez obrót zdarzeń, Hee Jin zaszczyciła swoim uśmiechem, jej znakiem rozpoznawczym.
– Dobrze, chciałam wam to dać – podała mi i Jae Sunowi zaproszenie, owinięte złotą wstążką. Z przodu wytłoczony był skrypt J&O. Moja podświadomość krzyczała nie otwieraj tego, ale palce w niewyjaśniony sposób odkryły zawartość.
Zapraszamy na przyjęcie z okazji zaręczyn Oh Sehuna oraz... Moja szczęka zacisnęła się, gdy czytałem nagłówek, a moje ręce nieprzytomnie pogniotły boki zaproszenia.
– Wasze zaręczyny są już w przyszłym tygodniu? – zauważył Jae Sun.
– Przyjdziecie, prawda? – zapytała obu z nas Hee Jin. Jae Sun skinął głową ale ja – ja nie mogłem się wysłowić. Byłem oniemiały i ponownie na granicy płaczu. W jednej chwili poczułem jak ciepła dłoń Jae Suna zaciska się pod stołem na mojej. Moje kończyny były prawdopodobnie lodowate, pomyślałem, i spojrzałem na niego posyłając mu wdzięczny uśmiech.
– Luhan? –ponownie zawołała mnie Hee Jin. – Powinieneś przyjść.
– Postaram się – powiedziałem z odrobiną jadu w głosie.
Mógłbym powiedzieć, że chciała mnie bardziej przekonać, ale dzięki Bogu Francais zjawił się z kilkoma kelnerami, którzy przynieśli nam cztery zestawy pięknie podanych makaronów, zup i pieczywa, więc Hee Jin po prostu musiała się zamknąć. Nie, zdecydowałem, że nie będę tym, który jest miły i sympatyczny wobec innego kochanka. Nienawidziłem Hee Jin – byłem tego pewien – i nic tego nie zmieni. Nie ma mowy żebym przyszedł na jej przyjęcie.
Dałem z siebie wszystko aby udawać miłego, pomimo irytacji, która piętrzyła się we mnie. Hee Jin kładła na talerz Sehuna przypadkowe składniki: kurczaka, warzywa, blah blah. Pilnuj swojego, pieprzonego talerza! chciałem wykrzyczeć, ale oczywiście ukryłem swoją pogardę pod postacią uśmiechu.
Poświęciłem czas na zjedzenie mojego makaronu w ciszy i skrycie nienawidziłem tego, że podobała mi się sugestia Hee Jin. Mój wzrok mimowolnie powędrował do twarzy Sehuna i kiedy zorientowałem się, że on również na mnie patrzy, skuliłem się od środka. Widząc efekt jaki na mnie wywołał wcisnął swoją nogę pomiędzy moje dwie pod stołem, a ja zakrztusiłem się ze zdziwienia. Zakaszlałem bezradnie i w jednej sekundzie zarówno Sehun jak i Jae Sun podali mi szklankę wody, unosząc je na przeciwko mojej twarzy.
Kurwa.
Twarz Hee Jin wyrażała zakłopotanie, ale moja była jeszcze bardziej zmieszana. Nie miałem pojęcia, którą szklankę powinienem wybrać. W końcu zdecydowałem się wziąć kieliszek wina po mojej lewej stronie i wypiłem jego zawartość czterema wielkimi łykami, dla ukojenia nerwów.
– Gwaenchana? – zapytał  Jae Sun.
– Nic mi nie będzie – odpowiedziałem.
Piętnaście minut później przybył deser, i ciszę, która nas ogarnęła można było pofałdować dziesięć razy. Atmosfera była tak zimna, że byłem aż zaskoczony że na stole nie doszło do zamieci śnieżnej.
– Muszę zaczerpnąć trochę świeżego powietrza – szepnąłem do Jae Suna.
Uśmiechnął się i nachylił do mojego ucha. – Okej, dołączę do ciebie.
Wymknąłem się przez drzwi i przeszedłem obok Francaisa, który uśmiechał się od ucha do ucha. Pewnie o niczym nie wie, pomyślałem. Kto mógłby? Trzech facetów i jedna dziewczyna są na kolacji, co nie tak mogłoby z tym być? Chyba nikt nie wiedział jak naprawdę było to dysfunkcjonalne. Przeszedłem na taras, na którym stałem z Jae Sunem ostatniej nocy. Iskrząca panorama miasta i wybrzeże morskie rozciągały się na wiele kilometrów. Czułem się lepiej, zapewniałem siebie, byłem pewien, że przechodzę właśnie pięcioetapową żałobę końca związku. Odrzucenie, jest. Depresja, jest. Pogodzenie się z tym... jest?
Usłyszałem za mną słaby dźwięk otwieranych drzwi a potem zamknięcia. Opatuliłem się ciaśniej płaszczem i czekałem na Jae Suna, by do mnie dołączył.
– Zachowuję się prawie normalnie, prawda? – zapytałem i zmusiłem się do uśmiechu.
– Tak... prawie. – Wiedziałem czyj głos usłyszałem z daleka. Ostrożnie odwróciłem się i próbowałem zebrać rozrzucone kawałki mojego mózgu. Podniosłem wzrok wyżej. Sehun stał z rękami w kieszeniach, jego twarz miała ten sam stary uśmiech. Tym razem ten widok nie wywołał dreszczy wzdłuż mojego kręgosłupa, w zamian pchnął mnie na granicę ekstremalnej wściekłości.
Nieświadomie przygryzłem moje wargi do granic wytrzymałości. – Wracam do środka.
– Dlaczego? – przyciągnął mnie do siebie.
Dlaczego nie? Moje oczy rozszerzyły się w szoku na tę bliskość.
Chciałbym żeby moja złość płonąca w oczach mogła mówić, ale kiedy nie odpowiedziałem, namawiał mnie: – Poczekaj na mnie w biurze i zostań u mnie na noc – powiedział powoli.
– Co? – Szarpnąłem mocną ręką, wyrywając się z jego uścisku.
– Tęskniłem za tobą. Nie odbierałeś telefonów ode mnie – jego ręka delikatnie gładziła moją – więc zostań ze mną na noc.
Zostać z tobą na noc?! Po tym nie powstrzymywałem się. Mój temperament wydostał się na zewnątrz. – Ty arogancki, egoistyczny, samolubny draniu! – Wziąłem długi, głęboki wdech i złapałem równowagę. – Nigdzie nie pójdę— Ja— Ja nie zostanę z tobą! Nigdy!
– Słucham? – Cofnął się odrobinę. – Skąd się to wzięło?
– Skąd? – wypuściłem oddech śmiejąc się ironicznie. – No nie wiem – klasnąłem dłońmi – może zaczniemy od tego, że masz narzeczoną? Albo nie, czekaj! Może od tego, że twoje zaręczyny są w pieprzonym następnym tygodniu? Brzmi znajomo?  – wyładowałem na nim swoją furię.
Lekko się cofnął, a na jego twarzy grał zarozumiały uśmieszek. – Luhan-ah. Nie czyńmy tego bardziej skomplikowanym, niż jest w rzeczywistości.
– Powiedz mi jedną rzecz – uśmiechnąłem się szyderczo – kiedy mnie zostawiłeś, po tym jak pierwszy raz się poznaliśmy, miałeś zamiar zobaczyć się ze mną ponownie?
– Nie – przyznał chłodno, a ból w moich żyłach przerodził się w żywy ogień. Czułem wstyd i żal, a to bolało mnie najbardziej. Konsekwentnie zdeptał moją dumę i przyrównał do jego poziomu.
– Ale to nie jest ważne – oświadczył. – Chcę ciebie i wiem, że ty też chcesz mnie.
Szydząca pewność siebie, którą w nim widziałem spowodowała, że moje oczy zaszły czystą wściekłością.
– Chcę ciebie? Nie chcę! Gdybym wiedział— Gdybym miał pojęcie, że jesteś taki, nie poświęciłbym ci żadnej sekundy mojego życia! Jesteś irracjonalnie zarozumiałym miliarderem, który myśli, że może mieć wszystko czego zapragnie! Zachowujesz się uprzejmie przed wszystkimi, ale tak naprawdę jesteś po prostu ignorującym, nieczułym palantem, który myśli, że może sobie uciec od wszystkiego! – Zacisnąłem zęby. – Nie kupuję twojej uwodzicielskiej, pięknej gry ani chwili dłużej! Więc możesz iść i zabrać ze sobą to swoje chcę ciebie i— i włożyć sobie je w dupę!
Zacisnął szczękę, a ja okryłem się peleryną słabego triumfu.
– Nie możesz się mi oprzeć, więc po prostu zrób to co mówię i poczekaj na mnie w biurze – powiedział bardzo przekonującym tonem.
– Och, ależ mogę ci się oprzeć! – zaprotestowałem odważnie. – I co? Poczekać na ciebie? Żeby co dokładnie robić? – syknąłem.
– Jesteś wystarczająco inteligentny żeby wiedzieć co – dziarsko odpowiedział.
Wybuchnąłem histerycznym śmiechem. – Wiedzieć, co? Utrzymywać niemoralny romans? – odstrzeliłem. – Kiedy w końcu do ciebie dotrze, że jesteś dupkiem? Nie mogę tego zrobić! Nie mogę utrzymywać tej— tej niezobowiązującej, seksualnej znajomości, czy cokolwiek pomiędzy nami było! – Mój gniew błyskawicznie sięgnął zenitu. – Nie potrafię wyłączyć emocji tak jak ty to robisz! Znajdź kogoś bardziej naiwnego do twojej zabawy, ponieważ ja, nigdy nie będę tą osobą!
Mozolnie próbowałem powrócić do restauracji, ale Sehun cały czas się nie poddawał. Blokował swoim ciałem przejście. Pchnąłem go całą moją siłą, ale jedyne co udało mi się zrobić, to lekko poruszyć jego ramiona. Jednak nie przestawałem. Uciekłem się do uderzania pięściami w jego klatkę piersiową, odbicia wibrowały z wściekłością.
– Przestań! – krzyczał na mnie, ale nie słuchałem go.
– Więc się odsuń! – odpowiedziałem pogardliwie.
W jednej chwili złapał moje nadgarstki, a ja bezradnie się szarpałem, chcąc się uwolnić. – Luhan-ah przysięgam na Boga, jeśli—
– Czas iść, nie sądzisz? – Jae Sun bez wahania podszedł do mnie i ostrożnie odsunął od Sehuna.
– Jae Sun... – to było wszystko, co udało mi się powiedzieć. Byłem wstrząśnięty jego bohaterskim wejściem. Wziął mnie za rękę tak, jakby to była najbardziej naturalna rzecz. Jego dotyk przesłał mi wstrząsy potrzebne do życia. Słyszałem jak Sehun bierze gwałtowny oddech, czerwony kolor wrzał z jego zaciśniętych pięści aż do napiętej szczęki. Wzdrygnąłem się na ten widok. Nigdy wcześniej nie widziałem go tak wściekłego.
– Hyung – ściągnął brwi – Luhan i ja jesteśmy w środku pewnej sprawy. – Palce Sehuna splotły się z moją wolną ręką, kiedy Jae Sun ciągnął mnie w druga stronę. Byłem rozrywany w każdym milowym kierunku – dosłownie. Choć słowa Sehuna brzmiały bardziej jak ostrzeżenie, Jae Sun stał spokojnie patrząc na mnie z uśmiechem.
– Jesteś – chwycił moją rękę mocniej – w środku pewnej sprawy?
– Nie – powiedziałem z przekonaniem. – Skończyliśmy. – Szybko wyrwałem rękę z uścisku Sehuna i odwróciłem się do niego plecami. Wiedziałem co powiedziałem i miałem na myśli każde słowo – skończyliśmy na dobre. Koniec historii.
– Luhan-ah – zawołał Sehun. – Nie przestałem z tobą rozmawiać.
– Pierdol się – krzyknąłem na odchodne.


 ♥•♥•♥•♥•♥•♥•♥•♥•♥•♥

Co do nazwy dania, które chciał zamówić Luhan. Generalnie znaczenie jest takie: Quintavi (nazwa restauracji) fusion - fuzja, połączenie, mieszanka, cuisine - kuchnia regionalna, czyli w tym przypadku, Włoch = Quintavi: mieszanka regionalnych dań włoskich.
Po przekształceniu nazwy przez Luhana, brzmiało to confusion, czyli dodanie przedimka con do słowa fusion, co oznacza - zakłopotanie, zamieszanie, zamęt, pomyłka. Miało się to tyczyć zaistniałej sytuacji pomiędzy czwórką naszych bohaterów. Nie dało się tego zamienić na język polski, żeby wyszła logiczna całość.

Eodi - gdzie

Gwaenchana - „Dobrze się czujesz?”, „Wszystko w porządku?” 


Oh Pauline®

13 komentarzy :

  1. Kocham to tłumaczenie. <3 Hmm.. zdania są logicznie złożone w całość i miło się czyta. Uwielbiam jak tłumaczysz, mam nadzieję, że szybko wyjdzie kolejny rozdział. ;; Hwaiting! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Omg kocham kocham i jeszcze raz kocham :D Juz nie mogę sie doczekać co dalej czy ten Jae Sun lubi lubi Lu hana i dlaczego ten dupek Se Hun caly czas przy wszystkich mówi do niego Lu Han- ah co nie dość że go zranił to jeszcze ma czelność tak do niego mówi nie mogę co za dupek hahah oby wszystko sie wytłumaczyło i bylo dobrze chociaz w tej chwili nie cierpie tego dupka Se huba to wole jednak jak są razem<33 Powodzenia i weny^•^

    OdpowiedzUsuń
  3. Boze swiety nie moge doczekac sie kolejnego rozdzialu bdjsjfjdjsjd

    OdpowiedzUsuń
  4. PADŁAM NA TWARZ.
    Dalej nie mogę sobie przyswoić końcówki :o
    Czekam na dalszy ciąg, bo to jest świetne i uzależniające :D Masakra totalna ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. OMO, jak mnie Sehun denerwuje! Czy on nie widzi nic złego w swoim zachowaniu? Jaaaa... Ugh... Brak mi słów na niego!

    OdpowiedzUsuń
  6. UWAGA UWAGA ZBIERAM PIENIĄDZE NA ZAKUP MÓZGU DLA SEHUNA!
    A tak poważnie to całkowicie rozumiem Luhana. Czy Sehun naprawdę nie widzi nic złego w byciu zareczonym i """kochaniu się""" z Luhanem na raz? I jeszcze ta jego odpowiedź, czy chciał spotkać się z nim jeszcze raz - "nie". Dobrze to zostało określone: on potrafi wyłączyć się z emocj Jak bardzo trzeba nie mieć serca, by powiedzieć coś takiego
    + przepraszam za taki nieogarniety komentarz, ale cieżko jest myśleć i umierać z feelsów jednocześnie :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. MATKO, czytałam 2 razy i się zastanawiam czy Sehun nie jest seksoholikiem XDDD Rozdział jak zwykle bezbłędny, czekam następne części ^*^

    OdpowiedzUsuń
  8. super ff!! ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie wiem który raz już czytam ten rozdział, ale musze powiedzieć, że ff jest po prostu świetne. Czekam na nexta!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Boze jak to cztram to hshsjdhdhdhs normalnie kocham tooo!!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudowne opowiadanie. Dziękuję, że to tłumczysz, robisz to nnaprawdę świetnie :)

    OdpowiedzUsuń