4/19/2014

Nieznajomy [15]

15/32
 
cr. VinluVinlu
Tytuł: Nieznajomy
OryginałStranger
AutorShikamin
Tytuł rozdziału: Winda | oryginał: Elevator

Kiedy Jae Sun przywiózł mnie do domu było już po północy.
– Miło, że raczyłeś wrócić! – wykrzyczała Lily, kiedy zamaszyście otworzyłem drzwi frontowe. – O mój Boże – zaczęła zmartwiona, kiedy zobaczyła moją pogrążoną w bólu twarz. – Wszystko w porządku? Jesteś ranny? Co się stało?
Rzuciłem się na kapnę, a Lily śledziła moje ruchy, obserwując mnie w niepokoju. – Czuję się dobrze.
Przewróciła oczami. – Próbujesz znowu to robić? Zrób to bardziej przekonująco?
Westchnąłem ciężko. – Sehun. – Usiadła obok mnie i ujęła moje dłonie swoimi, a ja poczułem, że znów się rozpłaczę. – Sehun ma narzeczoną.
Czułem jak ściska mi ręce na te słowa. – Tak mi przykro...
Roześmiałem się. – Spójrz na siebie, pierwszy raz poważna.
Jej twarz pozostała całkowicie niewzruszona. – Idę z tobą jutro do pracy – rozkazała.
– Nie, Lily. Przysięgam na Boga, że jeżeli zrobisz coś nietakt—
– Spokojnie – powiedziała – chcę po prostu być pewna, że wszystko z tobą w porządku... i chcę zobaczyć jak ona wygląda – jej oczy zwęziły się. To był zły pomysł, ale będę czuł się lepiej jeżeli nie będę szedł do pracy sam. Przyłożyła swoją dłoń do mojego czoła. – Wygląda na to, że będziesz miał gorączkę... Dam ci leki. – Podniosła się, a ja natychmiast pociągnąłem ją z powrotem.
– Nic minie jest – powiedziałem – dam sobie z tym radę. – Tym, czyli Sehunem.
– Wiesz, makaron, który przyniósł na śniadanie nawet nie był aż taki pyszny – stwierdziła – smakował jak styropian.
– Prawda. – Zaśmiałem się na jej próbę pocieszenia mnie. – To dlatego zjadłaś połowę wszystkiego.
– Byłam miła – broniła się. – Więc, co powiedział odnośnie narzeczeństwa?
Zamknąłem oczy ze zmęczenia. – Nie rozmawialiśmy o tym – zapauzowałem – próbował się do mnie dodzwonić, ale nie odbierałem.
– Dlaczego nie? – Jej głos piszczał. – Co jeżeli to jest zaaranżowane małżeństwo? Wiesz, jak w dramach?
Zazgrzytałem zębami. – To nie ma znaczenia. Nawet jeżeli jest zaaranżowane, jak ewentualnie mam konkurować z przyszłą żoną? Poza tym są przyjaciółmi od dziecka.
– Proszę cię – machnęła ręką – przyjaciele z dzieciństwa to truizm i nuda.
– Poczekaj aż ją zobaczysz – zadrwiłem – wygląda jak potomkini Afrodyty.
Zaszydziła: – Dobrze, niech więc lepiej uważa, ponieważ ja jestem pieprzonym odrodzeniem księżniczki Xeny.
Ryknąłem śmiechem a ona się uśmiechnęła. – Tak lepiej. – Objęła mnie pocieszająco w wielkim, ciepłym uścisku. – Jeżeli wszystko się zawali, spalimy razem Adze.
Z jakiegoś powodu nie śmiałem się, bo chociaż to miało być żartem to moja siostra była poważna i w tym momencie spalenie Adze nie było takim złym pomysłem.



Kiedy obudziłem się następnego ranka, Lily była już gotowa. Przyniosła butelki wody, ręczniki i kilka przekąsek, tak jakbyśmy wybierali się na piknik. Mimo iż nadal byłem zdenerwowany, obecność jej powodowała, że stawało się to łatwiejsze. Kiedy dotarliśmy do mojego biura podziwiała okolicę w całkowitym zadowoleniu i stwierdziła, że nie może spalić Adze, bo dali mi ogromne biuro. Podczas gdy pochłonęło ją szperanie, usiadłem przy komputerze i zakodowałem podsumowanie finansów z tego miesiąca. W czasie przerwy rozpakowała lunch, który przywiozła. Delektowaliśmy się nim razem, kiedy zaczęła mnie podchodzić bym przedstawił ją moim współpracownikom. Zacząłem odmawiać, a ona siedziała na krześle na przeciwko mnie pożerając uporczywie wzrokiem, równocześnie mlaskając przy jedzeniu kilka chipsów. Najwyraźniej była znudzona, dopóki nie pojawił się Jae Sun. 
– Dzień dobry – powiedział i spojrzał na moją siostrę.
– Proszę pana, to moja siostra Lily – zwróciłem się do niej – to nasz szef oddziału Jae Sun.
Podali sobie ręce, a ja powstrzymywałem się od śmiechu, widząc jak Lily trzepocze rzęsami milion razy na sekundę.
– Czy będzie w porządku, jeżeli znów udasz się do archiwum? – Jae Sun przyjrzał się mojej twarzy. – Powiedziałem komuś żeby ci asystował – wyjaśnił – to z powodu połączenia firm, nad którym pracujemy. – Skinąłem głową. Był już prawie za drzwiami, kiedy odwrócił się do mnie – I... – zarumienił się – masz może ochotę pójść dzisiaj wieczorem znowu do Francisa?
– Oczywiście – uśmiechnąłem się – ale tym razem ja stawiam.
To wspaniałe uczucie mieć go blisko siebie. Pomyślałem o tym wszystkim co się stało i co się dzieje i ostatnią rzeczą, którą bym chciał, to wrócić wcześnie do domu i czuć się samotnym. Gdy tylko Jae Sun wyszedł, Lily zwróciła się do mnie: – Kim jest ten uroczy osobnik? – Była oszołomiona. – O mój Boże – dyszała – czy to on odwiózł cię wczoraj wieczorem do domu?
– Tak – westchnąłem. – Czy teraz możesz już przestać spazmować?
Rozłożyła swoje ręce z niedowierzaniem. – Jak? Każdy kto tutaj pracuje wygląda jak celebryta. – Kiedy zobaczyła przebiegły uśmiech przyklejony do mojej twarzy, dodała: – Z wyjątkiem ciebie.
Wywróciłem oczami i przygotowałem dokumenty, których potrzebowałem do sporządzenia badań. – Wrócę za godzinę, albo dwie – powiedziałem.
Żachnęła się i opadła na moje krzesło. – Mogę przynajmniej skorzystać z twojego komputera? – błagała z oczami szczeniaka.
Wpisałem hasło. – Nie odbieraj telefonu i nie wychodź, okej?
– A co jeżeli będzie pożar? – zapytała sarkastycznie.
– Cóż, lepiej żebyś nie była tym, kto go zacznie – odpowiedziałem. Zamknąłem za sobą drzwi z suchym śmiechem i udałem się do archiwum. Kiedy czekałem na windę znowu myślałem o Sehunie. Modliłem się do wszystkich Bogów żebyśmy się tylko nie spotkali. Nie, kiedy moje serce jest cały czas złamane. Szczęśliwie dostałem się do archiwum bez żadnych zaczepek, ale kiedy wszedłem do środka zauważyłem, że światła były już zapalone. Dostrzegłem niewyraźną figurę siedzącą na jednym z biurek i kiedy przyjrzałem się bardziej, chciałem od razu wyjść.
– Och, cześć – Hee Jin uśmiechnęła się. – Rozumiem, że jesteś księgowym? Przepraszam za nasze ostatnie spotkanie... nawet nie poznałam twojego imienia.
Poczułem ukłucie bólu przechodzące przez moje ciało. To było wyzwaniem wstać rano i nie zacząć płakać, ale widząc ją ponownie, nie miałem odwagi ani energii żeby udawać, że wszystko jest okej. Mój głos był słaby kiedy odpowiedziałem. – Luhan.
Wskazała, abym usiadł obok niej. – Jestem z Firmy Jung, poproszono mnie abym sprawdziła kwartalne zapiski z powodu połączenia firm.
Pokiwałem głową, w nadziei, że moja niechęć nie była widoczna, aż dotarło do mnie, że może to ona powinna być tym, kto jest zły, może to ja jestem osobą, która była winna przeprosiny, może to ja jestem osobą trzecią – nie ona.
– Wszystko w porządku? – Położyła swoją rękę na moim ramieniu, a ja się skuliłem. – Wyglądasz blado – powiedziała.
– Czuję się dobrze – odpowiedziałem krótko i podałem jej pliki. – Tutaj jest wszystko czego potrzebujesz – wstałem szybko – jeżeli nie potrzeba ci nic więcej, będę w moim biu—
– Proszę – wskazała raz jeszcze na fotel – byłabym ci bardzo wdzięczna jeżeli byś mi pomógł... Nie znam się na finansach.
Więc stąd wyjdź, prawie powiedziałem gniewnie. Przełknąłem intensywnie zanim usiadłem obok niej. Byłem okrutny w moich myślach, ale pomyślałem, że jestem usprawiedliwiony.
Otworzyłem jedną z książek z dużą siłą i wypowiedziałem w pośpiechu: – To są aktywa... to jest profit... to jest wskaźnik strat i zysków... resztę możesz sprawdzić w legendzie.
– Chcesz żebym przyniosła ci wodę? – zapytała grzecznie. – Naprawdę wyglądasz jakbyś miał zemdleć.
– Powiedziałem, że czuję się dobrze – podniosłem swój głos, co zaskoczyło ją. Przygryzłem wargę w poczuciu winy. – Przepraszam.
– W porządku – uśmiechnęła się do mnie znowu i zaczęło mnie to już irytować. – Czy to są zapisy z tego miesiąca? – wskazała na jeden z plików.
Skinąłem głową. Milczała przez chwilę wskazując na rzeczy, których nie rozumiała, a ja wyjaśniałem to tak szybko jak tylko mogłem. Kiedy siedzieliśmy obok siebie nie mogłem się powstrzymać i uważnie się jej przyjrzałem. Sposób w jaki się nosiła był bardzo wyrafinowany, kremowa sukienka, w którą była ubrana nie miała ani jednej fałdki, nawet sposób w jaki trzymała długopis był na tyle zwinny, że można było powiedzieć że jest wykształcona i kulturalna. To zabolało mnie jeszcze bardziej. Przypominała Sehuna, byli do siebie bardzo podobni, z tym, że Hee Jin była bardziej sympatyczna, delikatniejsza.
– Tak mi przykro – powiedziała – pewnie masz lepsze rzeczy do robienia niż pomaganie mi.
– Jest w porządku – przełknąłem. – Czy ty również pracujesz jako księgowy w Firmie Jung?
Bo jeżeli tak, to już wiemy, że Sehun ma swój typ.
– Nie – zachichotała. – Pracuję w zarządzie, ale z powodu fuzji firm musimy sprawdzić jak mają się finanse Adze... i mój tata... prezes, on nie ufa nikomu innemu kto to sprawdza – wskazała swoim kciukiem na siebie – tylko mi.
Próbowałem się zaśmiać na jej nieudaną próbę żartowania, ale moje usta odmówiły promiennego uśmiechu. Spojrzałem z powrotem na dokumenty i czułem, że jej oczy były do mnie przyklejone. Pewnie zaczęła zauważać bijącą ode mnie wrogość. Nie mogłem tego powstrzymać, ale nie lubiłem jej. Była zbyt miła i nienawidziłem tego.
– Jesteś blisko z Sehunem? – wymruczała niespodziewanie.
Nawet samo imię Sehun wydobywające się z jej ust denerwowało mnie. – Nie – zaprzeczyłem – nie do końca.
– Myślę, że jesteście ze sobą blisko – uśmiechnęła się słodko. – On naprawdę nie pozwala nikomu zostać samemu w jego biurze – zatrzymała się na chwilę, jakby głęboko nad czymś myślała.
Moja zła strona zdecydowała się zadziałać. – Spotkaliśmy się na imprezie, zanim zacząłem tutaj pracować – powiedziałem dostojnie.
Wyglądała jakbym zbił ją z tropu i to spowodowało, że znowu poczułem się winny. Zemsta nigdy nie była moją mocną stroną. Nie mogłem nawet wymusić bólu, którego ja doświadczyłem, byłem na to za słaby. Czułem się jeszcze bardziej beznadziejny. – To miłe – powiedziała – może któregoś dnia wybierzemy się razem do restauracji czy coś takiego.
Nie ma mowy, żeby to się stało.
Zanim zdążyłem coś odpowiedzieć, poczułem jak mój telefon wibruje w kieszeni. Szok, niedowierzanie, bo dzwonił do mnie Sehun. Gdyby tylko wiedział, że siedzę obok jego narzeczonej. Zaśmiałem się pogardliwie i nacisnąłem przycisk odrzuć.
Wszystko w porządku? – zapytała Hee Jin.
– Tak, to tylko moja siostra. Jest w biurze i naprawdę muszę już wracać. – Próbowałem się stąd wydostać.
– Dobrze, nie ma problemu – uśmiechnęła się, znowu mnie irytując. – Miło było cię poznać, Luhan.
A mi nie, pomyślałem.



Kiedy wróciłem do biura Lily już nie było i nawet nie zatroszczyła się o wyłączenie komputera. Wziąłem mój telefon i odrzuciłem kolejne połączenia od Sehuna i natychmiastowo wykręciłem jej numer.
– Przepraszam. Śpieszyłam się – powiedziała, przekrzykując hałas. – Zobaczymy się wieczorem, okej?
– Uważaj na siebie i nie zrób niczego głupiego – ostrzegłem.
– Och, i jeszcze jedno, mógłbyś zrobić dla mnie przysługę i sprawdzić pliki które zostawiłam? – powiedziała. – To znowu dla firmy mojej przyjaciółki... tym razem sprawdzisz, czy liczby się zgadzają? – Nawet nie poczekała na moją odpowiedź. – Dzięki! Kocham cię!
Zanim zdążyłem odrzucić jej prośbę, zakończyła połączenie. Osunąłem się na krześle i zorientowałem, że przynajmniej miałem coś nad czym mogę się pomęczyć. Tak jak ostatnio, rachunki w dokumentach Lily były prowadzone w siedmiu wykresach. Po godzinie analizy plików doszedłem do wniosku, że widoczna była tam manipulacja. Końce nie łączyły się, sumy nie są dokładne. Napisałem do Lily od razu i powiedziałem jej o tym. Oznajmiła, że wysłucha szczegółów w domu.
Kiedy słońce wreszcie zaszło, zacząłem czuć ogarniające mnie zmęczenie. Płakałem zbyt długo, a mój organizm nie był do tego przyzwyczajony. Nie mogłem sobie nawet przypomnieć, kiedy ostatni raz tonąłem we łzach tak jak wczoraj. Moja głowa zaczęła pulsować i poczułem ból jakby ktoś się w nią wwiercał. Ból fizyczny, ból emocjonalny – nie mogło być gorzej. Zacząłem masować miejsca na moim czole powolnymi, okrężnymi ruchami, by złagodzić ból i wtedy do pokoju wszedł Jae Sun.
– Wszystko w porządku? – zapytał.
Uśmiechnąłem się i potrząsnąłem głową. – Tak, wszystko dobrze... Po prostu boli mnie głowa.
– Chcesz żebym przyniósł ci lekarstwo?
– Och, nie – powiedziałem. – Myślę, że jestem na skraju opróżnienia naszej apteczki.
Roześmiał się i zauważyłem małe dołeczki, gdy się uśmiechał. – W porządku, pojedziemy na naszą randkę kiedy indziej.
Naszą randkę? Mogłem się przesłyszeć, albo prawdopodobnie to była jakaś przenośnia. – Jest dobrze – wstałem i zabrałem swoje rzeczy. - Chciałem teraz zapłacić... podziękować ci.
Kiedy czekaliśmy na windę, zacząłem obliczać w myślach ile miałem pieniędzy. Choć nie udało mi się zobaczyć wczoraj menu, jedno danie kosztuje prawdopodobnie tyle ile wysokość naszego czynszu. Na szczęście wynagrodzenie Adze jest dość wysokie, a ponieważ nie byłem osobą lubiącą wydawać pieniądze, jedna kolacja ze znajomym nie powinna zaszkodzić mojemu portfelowi. Chciałem rozpocząć rozmowę z Jae Sunem, kiedy całe moje ciało zesztywniało. Drzwi windy dla VIPów otworzyły się, a w środku stał Sehun razem z Hee Jin. Zauważyłem każdą, bolesną, znajomą rzecz z nim związaną, a kiedy mój wzrok powędrował na ręce Hee Jin, szczelnie owinięte wokół jego przedramienia, poczułem agonię. Było ledwo dwadzieścia cztery godziny po, a ja musiałem ot tak znaleźć się znowu przed nimi.
– Luhan – twarz Hee Jin rozjaśniła się, gdy wyprowadzała Sehuna z windy. Było oczywiste, że zarówno Sehun jak i Jae Sun byli ciekawi skąd znam się z Hee Jin i chodź rozpadłem się wewnątrz na milion małych cząsteczek, udało mi się słabo uśmiechnąć. Jae Sun zauważył moje zakłopotanie.
– Gdzie idziecie? – zapytał.
– Idziemy na kolację – odpowiedziała Hee Jin. Spojrzałem w dół, starając się nie poświęcać uwagi Sehunowi. Po tym, byłem przekonany, że wszystko zawsze staje się gorsze. – Dlaczego nie pójdziecie z nami? – zapytała z wyczekiwaniem. – Dokonaliśmy rezerwacji w Quintavi.
Nigdy w życiu. Powiedz nie, Jae Sun. Proszę, powiedz nie.
Jae Sun odwrócił się do mnie i z pewnością zauważył jak bardzo byłem przerażony tym pomysłem. – Jeżeli oni idą do Francaisa... może powinniśmy się przyłączyć?
Oczywiście, Quintavi po prostu musiała być nazwą restauracji Francaisa. Nawet tego nie wiedziałem, jako iż ostatniej nocy moje oczy były praktycznie przyklejone tylko do kolacji.
– Luhan-ah – Sehun odezwał się do mnie ku mojemu niedowierzaniu, a jego głęboki głos wywołał dreszcze na moim całym ciele. – Chodź z nami.
Przeniosłem powoli wzrok na niego i nie zrobiłem nic, by ukryć mój antagonizm i irytację, które odczuwałem, ale głównie to byłem przerażony – przerażony tym, że miał odwagę nazwać mnie Luhan-ah, kiedy obok była jego narzeczona. Broń Boże żebym ja nie nazwał go Sehun-ah, by zobaczyć jak zareaguje.
W jednej chwili Jae Sun wcisnął przycisk windy raz jeszcze. Poczułem jego dłoń mocno przyciskającą się do moich pleców, jakby chciał mnie pocieszyć. – Zatem chodźmy – odpowiedział, a ja zamarłem.
To było jak jeden, wielki żart. Nasza czwórka w metalowym pudełku, które z mojego punktu widzenia było bardziej jak trumna. Jae Sun i ja byliśmy z przodu a Hee Jin i Sehun za nami. Wyliczyłem to wcześniej, 28 sekund zanim dotrzemy na parter – 28 sekund czystej niezręczności. Doszedłem do wniosku, że oficjalnie nienawidzę wind.    


Oh Pauline®

9 komentarzy :

  1. O mój boże co co co co co ci co Jaka randka co co coc co czy Jae Sun lubi lubi Lu hana hahahhaha Ludzie co tu sie dzieje biedny lulu i co on ma z ta Glowa caly czas go boli oby mu sie nic nie stalo i Co Robi Glupi Se Hun NiC mam nadzieje ze jakoś sie to wytłumacz:D

    OdpowiedzUsuń
  2. KOCHAM TO OPOWIADANIE I KURDE NIE MOGĘ KURDE WYTRZYMAĆ, CZYTAŁAM KILKA ROZDZIAŁÓW PO ANGIELSKU W PRZÓD, ALE KURDE JA CHCĘ PO POLSKU I W OGÓLE I CANTTTTTTTTTTTTTTTTTT

    OdpowiedzUsuń
  3. I W OGÓLE MUSZĘ DOPISAĆ JA DEBIL, ŻE SHIPPUJĘ JAESUNA Z LUHANEM AND I REGRET NOTHING HEHEHEHE! NIECH LUCZKI KOPNIE W DUPE SEHUNA I BĘDZIE Z TAMTYM <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie nie nie nie czemu on musi mieć takiego.pecha i wszędzie go spotykać?!?! Już chce wiedzieć co dalej, matko :o

    OdpowiedzUsuń
  5. Nawet nie wiesz jak pisnęłam kiedy z czystej ciekawości weszłam na bloga i zobaczyłam nowy rozdział! O jaaaa! Mimo, że wiem co będzie dalej, nie mogę się doczekać kolejnego tłumaczenia tak bardzo, że ojacie!
    Kocham Cię za to co robisz! Weny życzę przy kolejnych tłumaczeniach! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak ja to kocham <3 Naprawdę. Przeczytałam już całe po angielsku, ale i tak czekam. Mimo wszystko po polsku czyta się o wiele lepiej. Powodzenia w tłumaczeniu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Miałam nie komentować z telefonu, tym bardziej nie, będąc na spacerze z psem, ale nie potrafię się powstrzymać.
    Sehun. Sehun, cholera, jesteś totalnym kretynem czy totalnym kretynem? Cofam wszystkie miłe rzeczy, które wcześniej o nim napisałam! N i e l u b i ę g o. I jeszcze śmie mówić do niego "Luhan-ah". :---))))))) O moich myślach na temat Hee Jin (czy jak jej tam było?) już nie wspomnę, bo nie wypada mówić takich rzeczy na głos ani pisać ich publicznie. (/ . \)
    Czekam na następne!

    OdpowiedzUsuń
  8. Muszę powiedzieć, że jest to jedno z najlepszych ff jakie czytałam. Czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń