4/18/2014

Nieznajomy [14]

14/32
 
cr. VinluVinlu
Tytuł: Nieznajomy
OryginałStranger
AutorShikamin
Tytuł rozdziału: Opatrunek | oryginał: Band-aid

Nie przepraszaj, chciałem powiedzieć Sehunowi, bo jeżeli byś to zrobił oznaczałoby to, że Hee Jin jest kimś ważniejszym ode mnie. Nie chciałem żeby miał za cokolwiek mnie przepraszać. Chciałem mieć czysto wyjaśnione kim ona jest. Myślenie w ten sposób było okropne, ale chciałem aby powiedział, że jest nikim. Kiedy patrzyłem na Hee Jin oplatającą szyję Sehuna swoimi rękoma, to choć nie chciałem, wzdrygnąłem się. Trwała z nim w uścisku zbyt długo żebym mógł tylko stać i patrzeć. Ekspresja Sehuna była niezrozumiała. Udałem się w stronę wyjścia, przechodząc tuż obok nich.
Gdzieś wewnątrz mnie tliła się nadzieja, że Sehun pójdzie za mną, że wybiegnie zaraz po mnie, zostawi ją... ale nie zrobił tego. Gdy drzwi windy zamykały się, mogłem tylko myśleć o nim blokującym je dłonią, tak samo, gdy widzieliśmy się pierwszy raz po rozstaniu, ale wizja powoli blakła, centymetr po centymetrze, a ja znów zostałem sam.
Kiedy wróciłem do biura przekopałem moje szuflady w poszukiwaniu wszystkich dokumentów jakie posiadałem. Przebrnąłem przez całość jak szaleniec. Studiowałem i analizowałem je rozpaczliwie tylko po to, by pozbyć się z mojej głowy widoku Hee Jin i Sehuna obejmujących się, ale bez względu na to jak dużo cyfr miałem przed oczami, nie pomogło. Nic nie mogło mnie odwieść od tamtych myśli. Kilka minut później udałem się do pokoju socjalnego, gdzie napotkałem Minnie i Lolę żywo o czymś rozmawiające. Czułem się jeszcze bardziej przygnębiony myśląc o tym, że nie miałem tutaj nikogo, komu mógłbym się zwierzyć. Nie miałem nikogo, kogo mógłbym się zapytać, co mam zrobić? Kiedy poświęciłem się przygotowywaniu sobie kawy, przez myśl mi przeszło, że ja przecież nawet nic nie wyjaśniłem sobie z Sehunem. Nie rozmawialiśmy o naszym związku, nie było pomiędzy nami żadnych zobowiązań.
– Mówisz, że organizują przyjęcie zaręczynowe w następnym tygodniu? – Usłyszałem jak Minnie pyta Lolę.
– Jestem tego pewna. Dziewczyna nazywa się Jung Hee Jin – Lola odpowiedziała, a moje dłonie zamarzły w powietrzu, w połowie ruchu. – Skorzystamy na tym biznesowo... Możesz o tym przeczytać w gazecie... Widzisz?
Patrzyłem jak moje ręce się trzęsły, gdy Minnie czytała nagłówek. – Spadkobierca Adze, Oh Sehun, poślubi księżniczkę Jung Group.
Ból przeszedł przez każdą część mojego ciała, a w oczach zaczęły się zbierać łzy. Moje serce kołatało w nadbiegu, powodując, że wypuściłem z rąk filiżankę kawy. Pośpiesznie pozbierałem kawałki szkła z podłogi, a Lola i Minnie przyszły mi na ratunek. Patrzyłem w dół i szarpnąłem twarzą w drugą stronę, mając nadzieję, że nie zauważą jak bardzo była blada i jak bardzo byłem zdenerwowany. Panikując, przypadkowo przeciąłem palec i krew zaczęła tryskać w niewyobrażalnym tempie. Nic nie poczułem, dopóki nie zauważyła tego Minnie.
– O nie – krzyknęła Minnie – pójdę po apteczkę.
Pociągnąłem ją za nadgarstek. – Nie ma potrzeby. Wszystko w porządku. – Próbowałem brzmieć normalnie, ale mój głos był słaby i drżący.
Wyrzuciłem kawałki szkła do kubła na śmieci i chwyciłem gazetę, którą czytały. – Mogę to pożyczyć? – zapytałem cicho.
Lola skinęła głową z zakłopotaniem, gdy odprowadzała mnie wzrokiem do wyjścia z pomieszczenia. Skierowałem się w stronę mojego biura, kiedy wypełniała mnie fala pogardy i niedowierzania. Kiedy w końcu byłem sam usiadłem przy biurku wyjmując gazetę i czytając każde tam zamieszczone słowo, tak jakbym chciał się jeszcze bardziej dobić. Na środku dwóch stron artykułu było zdjęcie Sehuna i Hee Jin z wesela jego ojca – przyjęcie, w którym uczestniczyłem.
– O Boże – powiedziałem na głos, a łzy które piekły moje oczy od ich powstrzymywania, uporczywie zaczęły z nich wypływać. Spał ze mną tej samej nocy, kiedy zrobił sobie zdjęcie ze swoją narzeczoną! Czytałem na oślep każde słowo na stronie, wbrew napływającym łzom do oczu... znają się od dziecka... przyjęcie zaręczynowe ma się odbyć w następnym tygodniu... Kiedy przeczytałem ostatnie słowa, gazeta wysunęła się z moich zesztywniałych palców na podłogę.
Wewnątrz mnie eksplodował histeryczny śmiech. Kiedy ja starałem się w najlepszy sposób dowiedzieć się co było pomiędzy nami, on przez cały czas miał narzeczoną. Kiedy spędziłem tydzień na przekonywaniu samego siebie, że znowu do mnie zadzwoni, on najprawdopodobniej był wtedy z nią. Kiedy ja, zaciekle próbowałem przewidzieć moje uczucia, jego już dawno były ustabilizowane. Bawił się mną – całkowicie się nabrałem.
– Luhan, czy możesz przejść— – głos pana Jae Suna przerwał mój szloch.
Szybko się podniosłem i wytarłem łzy. – Tak, proszę pana? – Mój głos drżał.
Pan Jae Sun uważnie studiował moją twarz, a ja miałem nadzieję, że zignoruje to wszystko, czegokolwiek był świadkiem. – Czy możesz przejść do archiwum i zająć się starymi notowaniami finansowymi? – Mógłbym przysiąc, że jego twarz była pełna współczucia. Widział mnie jak płaczę, byłem tego pewien.
– Tak, proszę pana – odpowiedziałem i zabrałem dokumenty, których potrzebowałem, opuszczając pokój w mgnieniu oka.



 Nigdy bym nie pomyślał, że próba powstrzymania płaczu jest taka trudna. Kiedy szedłem do archiwum, zmusiłem się do uśmiechu i poczułem jeszcze bardziej żałośnie. Zamknąłem za sobą drzwi i przeszukałem zakurzone półki, w celu znalezienie potrzebnych mi plików. Po odkurzeniu ich usiadłem na podłodze i zacząłem ciężko nad nimi pracować.
Spędziłem ponad połowę dnia zwijając się w kłębek w pokoju i choć było jeszcze parę rzeczy do zrobienia, moja głowa skupiała się tylko i wyłącznie na jednym fakcie. Wcześniej praca potrafiła mnie całkowicie pochłonąć, ale tym razem było inaczej. Ty razem ból był zbyt duży żebym mógł dać sobie z nim radę. Upokorzenie zalewało moje ciało falami. Nie mogłem dłużej udawać, musiałem wyrzucić z siebie wszystko. Objąłem rękoma pudełko z zapiskami a moje ramiona zaczęły się trząść wraz z przytłumioną falą szlochu. Pamiętałem uczucie, kiedy przyprowadziłem go do domu moich rodziców, kiedy mówiłem, że jego tata jest szczęściarzem mając go, kiedy czułem ciepło spowodowane jego delikatnością. Wstyd przyniósł jeszcze więcej łez – kochałem się z mężczyzną, którego znałem tylko przez sekundę – i myślałem nawet o tym, że chciałem mu powiedzieć co tak naprawdę czuję!  
– Luhan – pan Jae Sun uklęknął i zrównał się ze mną.
Szarpnąłem głową do góry, kiedy znalazł się przy mnie. – Przepraszam, proszę mi dać jeszcze kilka minut – szloch przebijał się pomiędzy moimi słowami – po prostu muszę się wypłakać. Przysięgam, że wrócę do—
– To Sehun, prawda? – zażądał w niepokoju.
Uporczywa potrzeba wybuchnięcia płaczem. Spojrzałem na jego zmartwioną twarz.
– Ja nie— – męczyłem się oddychaniem – nie wiedziałem, myślałem, że my— I on ma narzeczoną— – zakrztusiłem się. – I chciałem mu powiedzieć dzisiaj wieczorem, że—
Moje silne usposobienie rozsypało się na kawałki, kiedy zamknął mnie w swoich ramionach. Jego ręka delikatnie gładziła moje plecy, poniosłem klęskę. Zatraciłem się w płaczu i słyszałem jak kierował do mnie słowa pociechy, które zagłuszałem swoim głośnym szlochem, aż zatkało moje uszy. Zacisnąłem pięści na jego płaszczu, mamrocząc w kółko przepraszam. To był długi uścisk i to od osoby, od której najmniej się tego spodziewałem, ale potrzebowałem tego. Bóg wiedział jak bardzo.
Kiedy miał odejść, wyciągnął bandaż z kieszeni swojego płaszcza. – Widziałem jak się wcześniej zraniłeś – wyjaśnił, kiedy delikatnie owijał mój zraniony palec. – Chodź, odwiozę cię do domu. – Podniósł mnie ostrożnie, moje kolana były nadzwyczajnie ciężkie.
Odchrząknąłem i otarłem łzy. – W porządku, proszę pana, mogę kontynuować pracę.
Owinął mnie swoim ramieniem i wyprowadził z pomieszczenia, dźwigając całą moją nikłą sylwetkę. – Jest już dziewiętnasta, Luhan – powiedział.
Straciłem poczucie czasu, co nie było dla mnie zaskoczeniem. Całkowicie się odciąłem. – Nie chcę jeszcze wracać do domu – odparłem. Jeżeli Lily by mnie teraz zobaczyła, na pewno zadzwoniłaby do rodziców, a oni przyjechaliby tutaj w obawie o mnie. Nie chciałem aby przez to przechodzili. – Po prostu zostanę w moim biurze, proszę pana – wyjaśniłem.
Troska malująca się na twarzy pana Jae Suna była jeszcze większa, niż mogłem znieść. – Nie zostawię cię w takim stanie – rzucił zaciekle.



Nie chciałem być znowu sam. Chociaż pan Jae Sun i ja nigdy tak naprawdę nie byliśmy w głębszej relacji poza czysto zawodową, to jego twarz wyrażała zmartwienie i obawę, tak jakby był moim prawdziwym przyjacielem. Poczułem się bezpiecznie i zaskakująco wygodnie. Tak więc kiedy zasugerował żebyśmy zjedli w jego ulubionej włoskiej restauracji kilka przecznic dalej, chętnie się zgodziłem.
Restauracja była wspaniałym połączeniem wystroju regionalnych Włoch w zestawieniu z kwadratowymi stołami nakrytymi przez złote obrusy, ze świecznikami z kutego żelaza na samym środku. To był rodzaj restauracji, która sprawia, że jesteś ostrożny przy każdym ruchu, a wszyscy czekają na twoją pomyłkę. Kiedy weszliśmy do pomieszczenia stali klienci pierwszej klasy spojrzeli na mnie jakbym nie należał do tego miejsca. Na szczęście pan Jae Sun wybrał miejsce z daleka od tłumu arystokratów, na werandzie, z dala od wejścia.
– Ach, pan Lee – podszedł do nas starszy człowiek, wyglądający jak lokaj.
– Francis – powiedział pan Jae Sun – to jest Luhan. – Zmierzył mnie wzrokiem. – Francis jest właścicielem restauracji, przygotowuje najlepszy makaron w całym mieście.
Wyciągnąłem dłoń do uścisku, a na jego twarz wstąpił niepokój. Nagle mnie olśniło. Prawdopodobnie wyglądałem jak zombie. Moje oczy były spuchnięte od godzin płaczu, moje brwi były zmarszczone w zakłopotaniu. Nic dziwnego, że wszyscy się tak na mnie gapią. – Mój makaron leczy z bólu – z każdego rodzaju bólu! – Francis powiedział z szerokim uśmiechem. Uśmiechnąłem się bez słowa. Ból o którym mówił sprawił, że opuściła mnie cała energia jaką miałem.
– Będziemy chcieli dwa... – Pan Jae Sun złożył zamówienie dla nas obu – wymienił potrawy, których nie rozumiałem, nawet ich wymowy.
Nawet nie zauważyłem jak Francis nas opuścił, aż pan Jae Sun podał mi szklankę wody. – Czujesz się lepiej?
Ani odrobinę. – Tak, proszę pana. – Zmusiłem się do uspokajającego uśmiechu.
– Dobrze – odpowiedział, nie wierząc w to co powiedziałem – możesz mi mówić Jae Sun.
– Nie czuję się komfor—
– Czuję się staro gdy nazywasz mnie panem – zaniósł się śmiechem – jesteśmy w tym samym wieku, nieprawda?
Skinąłem głową, ale pomyślałem, że minie jeszcze trochę czasu zanim zacznę mówić do niego Jae Sun. Parę minut potem Francis wrócił do nas z dwoma pachnącymi talerzami czerwonego makaronu pomieszanego z kurczakiem i pieczarkami, co wyglądało cudownie. Jae Sun obserwował mój wyraz twarzy, kiedy wziąłem porcję na widelec i skosztowałem.
Spojrzałem na niego – Mój Boże – powiedziałem przekonująco.
Jae Sun posłał mi promienny uśmiech. – Pyszne, prawda?
– Jest niesamowite – zwróciłem się do Francisa. Powiedział dosadnie dziękuję i ruszył z powrotem do kuchni. Jae Sun kontynuował obserwowanie mnie, gdy zacząłem ucztę. Moja twarz wyrażała błogość. Jedzenie, zgodnie z oczekiwaniami, było najlepsze. Pozostaliśmy w milczeniu podczas reszty posiłku. Na koniec Jae Sun nalegał aby to on zapłacił, pomimo moich wysiłków i powtarzania, że już tyle dla mnie dzisiaj zrobił.
Po pożegnaniu się z Francisem i zapewnieniem, że odwiedzimy go wkrótce udaliśmy się do skupiska ławek po drugiej stronie restauracji gdzie mogliśmy zobaczyć morskie wybrzeże. Siedzieliśmy obok siebie, pozostawiając pewien dystans i patrząc na rosnące i opadające fale w słabym świetle latarni.
Nacisnął ostrożnie. – Jestem pewien, że masz mnóstwo pytań dotyczących Hee Jin.
Wzdrygnąłem się na wspomnienie jej imienia. – Ja... myślę, że nauczyłem się już dzisiaj wystarczająco dużo. – Myślałem że znowu się rozpłaczę, ale nie zrobiłem tego. Zdałem sobie sprawę, że po kilku godzinach płakania nie miałem już więcej łez. – Czuję, że moje kanały łzowe mają dosyć.
Uśmiechnął się, choć ja w ogóle nie żartowałem. – Czy w takim razie chcesz kupić sobie nowy telewizor? – zapytał. – Może to sprawi, że poczujesz się lepiej.
– Telewizor? – zapytałem zakłopotany aż dotarło do mnie, że podczas mojej rozmowy kwalifikacyjnej z nim powiedziałem, że wyrzucę nasz telewizor Adze. Zaśmiałem się delikatnie. – Nie wyrzuciłem telewizora. Powiedziałem tak głównie z powodu ataku paniki.
– Naprawdę? – zlustrował mnie wzrokiem. – Bo ja de facto ci uwierzyłem, że to zrobisz – dodał. – W rzeczywistości, to był jedyny powód twojego zatrudnienia.
Sapnąłem z zaskoczenia, aż zdałem sobie sprawę, że on próbuje żartować. Zanieśliśmy się oboje śmiechem wystarczająco szybko i to mnie przekonało, że prawdopodobnie zyskałem dobrego przyjaciela. – Dziękuję – powiedziałem – że zostałeś.
Uśmiech grał na jego ustach, kiedy patrzył na wspaniały widok przed nami. Dźwięk umierających fal przy zderzeniu się z brzegiem wypełniał ciemność nocy, gdy ja cieszyłem się momentem chwil spędzonych wspólnie z nim. – Sehun wyjaśni – wcisnął. – Powinien.
Problem w tym, że ja nie byłem do końca pewien, czy chcę usłyszeć cokolwiek co Sehun ma do powiedzenia. – Nic się nie stanie jeżeli zapytam... skąd wiedziałeś, że to był Sehun? – spojrzałem na niego. – Mam na myśli, to że był powodem dlaczego byłem w złym humorze... jak?
– Mogę to powiedzieć patrząc na ciebie – powiedział szybko – jak patrzysz na niego.
Smutny uśmiech spowodowany tą ironią zagościł na mojej twarzy. Jae Sun zorientował się tylko po tym jak na niego patrzę, za to ja nadal byłem ciemny. Wszyscy zawsze mówili, że byłem przesądny że nigdy nie podejmowałem ryzyka... ale to było zanim poznałem Sehuna. Spojrzałem na telefon i zobaczyłem 29 nieodebranych połączeń od niego. Walczyłem sam ze sobą, ale nie chciałem mu dawać kolejnej szansy. Nienawidziłem siebie za uczucie ulgi, kiedy zobaczyłem, że próbował się ze mną skontaktować. Bez względu na to ile razy pomyślałem o nim i o Hee Jin, moje uczucia się nie zmieniły. Nawet jeżeli uważam, że jestem inteligentny, to zbyt długo uświadamiałem sobie co czuję. Musiałem stracić Sehuna abym zdał sobie sprawę, że się w nim zakochałem.


Oh Pauline®

6 komentarzy :

  1. Teraz to jestem zla ba Se huna dlaczego on to zrobil!!!!!! Zabral by go ba ta zasrana kolacje spędzili by Milo czas a po tygodniu znowu by go zostawił jak dla mnie lepiej ze lulu dowiedział sie teraz bo jak by dowiedział sie po ślubie to czul by sie jeszcze gorzej a najgorsze by bylo to gdyby zostal na nie zaproszony ciekawe czy wybaczy mu sadze ze musi to wszystko przemyśleć i sie zastanowic czy warto byc ranionym dla miłości ja wiem ze on go kocha ale jak tak dalej pojdzie to jak dla mnie ta milość go zniszczy.... Fajnie ze lulu znalazł przyjaciele chociaz ja sir nie spodziewałam ze to bd pan Jae Sun myślę ze sie polubią:D oczywiscie nie tak jak Hunhan ale tak po przyjacielsku:D Jezu juz nie mogę sie doczekac co bd dalej!!!!!!!!!! Kocham to opowiadanie<3<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Nienawidzę Sehuna.
    Boże, i chyba nie mam nic do dodania, bo zaraz się popłaczę czy coś. Szczególnie, że kolejne rozdziały będą jeszcze gorsze fgbhrbghith.
    MAM NADZIEJĘ, ŻE BĘDZIE HAPPY END D:
    Pozdrawiam cię♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Płaczę ;cc . NIENAWIDZĘ Sehuna , przez niego Lulu musiał tak cierpieć ;cc. Nie Mogę..
    Mam nadzieję , że to wszystko się jakoś ułoży ;DD
    Życzę dużo , dużo weny ;* . Hwaiting ;) !

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże, jak Sehun mógł to zrobić Luhanowi?! Płakałam razem z nim. Takie feelsy ;( Biedny Jelonek, ale nie martw się, jestem z Tobą <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie zabijaj mnie, ale przeczytałam już całość. Wiem co będzie, ale i tak będę czytała tłumaczenia, bo mój angielski aż tak świetny nie jest.
    Aha, i brak akapitów mi nie przeszkadza. Jest dobrze tak, jak jest :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Trochę się zapuściłam z komentowaniem :< Ale nadal czytam, bo nie można tego pominąć.
    Tak bardzo mi smutno z powodu Luhana, biedaczysko... Tyle wycierpieć z powodu jakiegoś kłamcy :'< I ta jakaś księżniczka, normalnie zaraz ją kopnę w tłusty zad, jak się nie odczepi od Sehuna. Może Jae Sun okaże się dobroduszny po raz drugi i pomoże Jelonkowi pozbyć się przeszkody :>
    Tłumaczenie jak zwykle świetne~!
    Hwaiting :3

    OdpowiedzUsuń