14/32
Nie przepraszaj, chciałem powiedzieć
Sehunowi, bo jeżeli byś to zrobił oznaczałoby to, że Hee Jin jest kimś
ważniejszym ode mnie. Nie chciałem żeby miał za cokolwiek mnie przepraszać. Chciałem
mieć czysto wyjaśnione kim ona jest. Myślenie w ten sposób było okropne, ale
chciałem aby powiedział, że jest nikim. Kiedy patrzyłem na Hee Jin oplatającą
szyję Sehuna swoimi rękoma, to choć nie chciałem, wzdrygnąłem się. Trwała z nim
w uścisku zbyt długo żebym mógł tylko stać i patrzeć. Ekspresja Sehuna była
niezrozumiała. Udałem się w stronę wyjścia, przechodząc tuż obok nich.
Gdzieś wewnątrz mnie tliła się nadzieja,
że Sehun pójdzie za mną, że wybiegnie zaraz po mnie, zostawi ją... ale nie
zrobił tego. Gdy drzwi windy zamykały się, mogłem tylko myśleć o nim blokującym
je dłonią, tak samo, gdy widzieliśmy się pierwszy raz po rozstaniu, ale wizja
powoli blakła, centymetr po centymetrze, a ja znów zostałem sam.
Kiedy wróciłem do biura przekopałem moje
szuflady w poszukiwaniu wszystkich dokumentów jakie posiadałem. Przebrnąłem
przez całość jak szaleniec. Studiowałem i analizowałem je rozpaczliwie tylko po
to, by pozbyć się z mojej głowy widoku Hee Jin i Sehuna obejmujących się, ale
bez względu na to jak dużo cyfr miałem przed oczami, nie pomogło. Nic nie mogło
mnie odwieść od tamtych myśli. Kilka minut później udałem się do pokoju
socjalnego, gdzie napotkałem Minnie i Lolę żywo o czymś rozmawiające. Czułem
się jeszcze bardziej przygnębiony myśląc o tym, że nie miałem tutaj nikogo,
komu mógłbym się zwierzyć. Nie miałem nikogo, kogo mógłbym się zapytać, co mam
zrobić? Kiedy poświęciłem się przygotowywaniu sobie kawy, przez myśl mi
przeszło, że ja przecież nawet nic nie wyjaśniłem sobie z Sehunem. Nie
rozmawialiśmy o naszym związku, nie było pomiędzy nami żadnych zobowiązań.
– Mówisz, że organizują przyjęcie
zaręczynowe w następnym tygodniu? – Usłyszałem jak Minnie pyta Lolę.
– Jestem tego pewna. Dziewczyna nazywa się
Jung Hee Jin – Lola odpowiedziała, a moje dłonie zamarzły w powietrzu, w
połowie ruchu. – Skorzystamy na tym biznesowo... Możesz o tym przeczytać w
gazecie... Widzisz?
Patrzyłem jak moje ręce się trzęsły, gdy
Minnie czytała nagłówek. – Spadkobierca Adze, Oh Sehun, poślubi księżniczkę
Jung Group.
Ból przeszedł przez każdą część mojego
ciała, a w oczach zaczęły się zbierać łzy. Moje serce kołatało w nadbiegu,
powodując, że wypuściłem z rąk filiżankę kawy. Pośpiesznie pozbierałem kawałki
szkła z podłogi, a Lola i Minnie przyszły mi na ratunek. Patrzyłem w dół i
szarpnąłem twarzą w drugą stronę, mając nadzieję, że nie zauważą jak bardzo
była blada i jak bardzo byłem zdenerwowany. Panikując, przypadkowo przeciąłem
palec i krew zaczęła tryskać w niewyobrażalnym tempie. Nic nie poczułem, dopóki
nie zauważyła tego Minnie.
– O nie – krzyknęła Minnie – pójdę po
apteczkę.
Pociągnąłem ją za nadgarstek. – Nie ma
potrzeby. Wszystko w porządku. – Próbowałem brzmieć normalnie, ale mój głos był
słaby i drżący.
Wyrzuciłem kawałki szkła do kubła na
śmieci i chwyciłem gazetę, którą czytały. – Mogę to pożyczyć? – zapytałem
cicho.
Lola skinęła głową z zakłopotaniem, gdy
odprowadzała mnie wzrokiem do wyjścia z pomieszczenia. Skierowałem się w stronę
mojego biura, kiedy wypełniała mnie fala pogardy i niedowierzania. Kiedy w końcu
byłem sam usiadłem przy biurku wyjmując gazetę i czytając każde tam
zamieszczone słowo, tak jakbym chciał się jeszcze bardziej dobić. Na
środku dwóch stron artykułu było zdjęcie Sehuna i Hee Jin z
wesela jego ojca – przyjęcie, w którym uczestniczyłem.
– O Boże – powiedziałem na głos, a łzy
które piekły moje oczy od ich powstrzymywania, uporczywie zaczęły z nich
wypływać. Spał ze mną tej samej nocy, kiedy zrobił sobie zdjęcie ze swoją
narzeczoną! Czytałem na oślep każde słowo na stronie, wbrew napływającym łzom
do oczu... znają się od dziecka... przyjęcie zaręczynowe ma się odbyć w
następnym tygodniu... Kiedy przeczytałem ostatnie słowa, gazeta
wysunęła się z moich zesztywniałych palców na podłogę.
Wewnątrz mnie eksplodował histeryczny
śmiech. Kiedy ja starałem się w najlepszy sposób dowiedzieć się co było
pomiędzy nami, on przez cały czas miał narzeczoną. Kiedy spędziłem tydzień na
przekonywaniu samego siebie, że znowu do mnie zadzwoni, on najprawdopodobniej
był wtedy z nią. Kiedy ja, zaciekle próbowałem przewidzieć moje uczucia, jego
już dawno były ustabilizowane. Bawił się mną – całkowicie się nabrałem.
– Luhan, czy możesz przejść— – głos pana
Jae Suna przerwał mój szloch.
Szybko się podniosłem i wytarłem łzy. –
Tak, proszę pana? – Mój głos drżał.
Pan Jae Sun uważnie studiował moją twarz,
a ja miałem nadzieję, że zignoruje to wszystko, czegokolwiek był świadkiem. –
Czy możesz przejść do archiwum i zająć się starymi notowaniami finansowymi? –
Mógłbym przysiąc, że jego twarz była pełna współczucia. Widział mnie jak
płaczę, byłem tego pewien.
– Tak, proszę pana – odpowiedziałem i
zabrałem dokumenty, których potrzebowałem, opuszczając pokój w mgnieniu oka.
Nigdy bym nie pomyślał, że próba
powstrzymania płaczu jest taka trudna. Kiedy szedłem do archiwum, zmusiłem się
do uśmiechu i poczułem jeszcze bardziej żałośnie. Zamknąłem za sobą drzwi i
przeszukałem zakurzone półki, w celu znalezienie potrzebnych mi plików. Po
odkurzeniu ich usiadłem na podłodze i zacząłem ciężko nad nimi pracować.
Spędziłem ponad połowę dnia zwijając się w
kłębek w pokoju i choć było jeszcze parę rzeczy do zrobienia, moja głowa
skupiała się tylko i wyłącznie na jednym fakcie. Wcześniej praca potrafiła mnie
całkowicie pochłonąć, ale tym razem było inaczej. Ty razem ból był zbyt duży
żebym mógł dać sobie z nim radę. Upokorzenie zalewało moje ciało falami. Nie
mogłem dłużej udawać, musiałem wyrzucić z siebie wszystko. Objąłem rękoma pudełko
z zapiskami a moje ramiona zaczęły się trząść wraz z przytłumioną falą szlochu.
Pamiętałem uczucie, kiedy przyprowadziłem go do domu moich rodziców, kiedy
mówiłem, że jego tata jest szczęściarzem mając go, kiedy czułem ciepło
spowodowane jego delikatnością. Wstyd przyniósł jeszcze więcej łez – kochałem
się z mężczyzną, którego znałem tylko przez sekundę – i myślałem nawet o tym,
że chciałem mu powiedzieć co tak naprawdę czuję!
– Luhan – pan Jae Sun uklęknął i zrównał
się ze mną.
Szarpnąłem głową do góry, kiedy znalazł
się przy mnie. – Przepraszam, proszę mi dać jeszcze kilka minut – szloch
przebijał się pomiędzy moimi słowami – po prostu muszę się wypłakać.
Przysięgam, że wrócę do—
– To Sehun, prawda? – zażądał w niepokoju.
Uporczywa potrzeba wybuchnięcia płaczem.
Spojrzałem na jego zmartwioną twarz.
– Ja nie— – męczyłem się oddychaniem – nie
wiedziałem, myślałem, że my— I on ma narzeczoną— – zakrztusiłem się. – I
chciałem mu powiedzieć dzisiaj wieczorem, że—
Moje silne usposobienie rozsypało się na
kawałki, kiedy zamknął mnie w swoich ramionach. Jego ręka delikatnie gładziła
moje plecy, poniosłem klęskę. Zatraciłem się w płaczu i słyszałem jak kierował
do mnie słowa pociechy, które zagłuszałem swoim głośnym szlochem, aż zatkało
moje uszy. Zacisnąłem pięści na jego płaszczu, mamrocząc w kółko przepraszam.
To był długi uścisk i to od osoby, od której najmniej się tego spodziewałem,
ale potrzebowałem tego. Bóg wiedział jak bardzo.
Kiedy miał odejść, wyciągnął bandaż z
kieszeni swojego płaszcza. – Widziałem jak się wcześniej zraniłeś – wyjaśnił,
kiedy delikatnie owijał mój zraniony palec. – Chodź, odwiozę cię do domu. – Podniósł
mnie ostrożnie, moje kolana były nadzwyczajnie ciężkie.
Odchrząknąłem i otarłem łzy. – W porządku,
proszę pana, mogę kontynuować pracę.
Owinął mnie swoim ramieniem i wyprowadził
z pomieszczenia, dźwigając całą moją nikłą sylwetkę. – Jest już dziewiętnasta,
Luhan – powiedział.
Straciłem poczucie czasu, co nie było dla
mnie zaskoczeniem. Całkowicie się odciąłem. – Nie chcę jeszcze wracać do domu –
odparłem. Jeżeli Lily by mnie teraz zobaczyła, na pewno zadzwoniłaby do
rodziców, a oni przyjechaliby tutaj w obawie o mnie. Nie chciałem aby przez to
przechodzili. – Po prostu zostanę w moim biurze, proszę pana – wyjaśniłem.
Troska malująca się na twarzy pana Jae
Suna była jeszcze większa, niż mogłem znieść. – Nie zostawię cię w takim stanie
– rzucił zaciekle.
Nie chciałem być znowu sam. Chociaż pan
Jae Sun i ja nigdy tak naprawdę nie byliśmy w głębszej relacji poza czysto
zawodową, to jego twarz wyrażała zmartwienie i obawę, tak jakby był moim
prawdziwym przyjacielem. Poczułem się bezpiecznie i zaskakująco wygodnie. Tak
więc kiedy zasugerował żebyśmy zjedli w jego ulubionej włoskiej restauracji
kilka przecznic dalej, chętnie się zgodziłem.
Restauracja była wspaniałym połączeniem
wystroju regionalnych Włoch w zestawieniu z kwadratowymi stołami nakrytymi
przez złote obrusy, ze świecznikami z kutego żelaza na samym środku. To był
rodzaj restauracji, która sprawia, że jesteś ostrożny przy każdym ruchu, a
wszyscy czekają na twoją pomyłkę. Kiedy weszliśmy do pomieszczenia stali
klienci pierwszej klasy spojrzeli na mnie jakbym nie należał do tego miejsca.
Na szczęście pan Jae Sun wybrał miejsce z daleka od tłumu arystokratów, na
werandzie, z dala od wejścia.
– Ach, pan Lee – podszedł do
nas starszy człowiek, wyglądający jak lokaj.
– Francis – powiedział pan Jae Sun – to
jest Luhan. – Zmierzył mnie wzrokiem. – Francis jest właścicielem restauracji,
przygotowuje najlepszy makaron w całym mieście.
Wyciągnąłem dłoń do uścisku, a na jego
twarz wstąpił niepokój. Nagle mnie olśniło. Prawdopodobnie wyglądałem jak
zombie. Moje oczy były spuchnięte od godzin płaczu, moje brwi były zmarszczone
w zakłopotaniu. Nic dziwnego, że wszyscy się tak na mnie gapią. – Mój makaron
leczy z bólu – z każdego rodzaju bólu! – Francis powiedział z szerokim
uśmiechem. Uśmiechnąłem się bez słowa. Ból o którym mówił sprawił, że opuściła
mnie cała energia jaką miałem.
– Będziemy chcieli dwa... – Pan Jae Sun
złożył zamówienie dla nas obu – wymienił potrawy, których nie rozumiałem, nawet
ich wymowy.
Nawet nie zauważyłem jak Francis nas
opuścił, aż pan Jae Sun podał mi szklankę wody. – Czujesz się lepiej?
Ani odrobinę. – Tak, proszę
pana. – Zmusiłem się do uspokajającego uśmiechu.
– Dobrze – odpowiedział, nie wierząc w to
co powiedziałem – możesz mi mówić Jae Sun.
– Nie czuję się komfor—
– Czuję się staro gdy nazywasz mnie panem
– zaniósł się śmiechem – jesteśmy w tym samym wieku, nieprawda?
Skinąłem głową, ale pomyślałem, że minie
jeszcze trochę czasu zanim zacznę mówić do niego Jae Sun. Parę minut potem
Francis wrócił do nas z dwoma pachnącymi talerzami czerwonego makaronu
pomieszanego z kurczakiem i pieczarkami, co wyglądało cudownie. Jae Sun
obserwował mój wyraz twarzy, kiedy wziąłem porcję na widelec i skosztowałem.
Spojrzałem na niego – Mój Boże –
powiedziałem przekonująco.
Jae Sun posłał mi promienny uśmiech. –
Pyszne, prawda?
– Jest niesamowite – zwróciłem się do
Francisa. Powiedział dosadnie dziękuję i ruszył z powrotem do kuchni. Jae Sun
kontynuował obserwowanie mnie, gdy zacząłem ucztę. Moja twarz wyrażała błogość.
Jedzenie, zgodnie z oczekiwaniami, było najlepsze. Pozostaliśmy w milczeniu podczas
reszty posiłku. Na koniec Jae Sun nalegał aby to on zapłacił, pomimo moich
wysiłków i powtarzania, że już tyle dla mnie dzisiaj zrobił.
Po pożegnaniu się z Francisem i zapewnieniem,
że odwiedzimy go wkrótce udaliśmy się do skupiska ławek po drugiej stronie
restauracji gdzie mogliśmy zobaczyć morskie wybrzeże. Siedzieliśmy obok siebie,
pozostawiając pewien dystans i patrząc na rosnące i opadające fale w słabym
świetle latarni.
Nacisnął ostrożnie. – Jestem pewien, że
masz mnóstwo pytań dotyczących Hee Jin.
Wzdrygnąłem się na wspomnienie jej imienia.
– Ja... myślę, że nauczyłem się już dzisiaj wystarczająco dużo. – Myślałem
że znowu się rozpłaczę, ale nie zrobiłem tego. Zdałem sobie sprawę, że po kilku
godzinach płakania nie miałem już więcej łez. – Czuję, że moje kanały łzowe
mają dosyć.
Uśmiechnął się, choć ja w ogóle nie
żartowałem. – Czy w takim razie chcesz kupić sobie nowy telewizor? – zapytał. –
Może to sprawi, że poczujesz się lepiej.
– Telewizor? – zapytałem zakłopotany aż
dotarło do mnie, że podczas mojej rozmowy kwalifikacyjnej z nim powiedziałem,
że wyrzucę nasz telewizor Adze. Zaśmiałem się delikatnie. – Nie wyrzuciłem
telewizora. Powiedziałem tak głównie z powodu ataku paniki.
– Naprawdę? – zlustrował mnie wzrokiem. –
Bo ja de facto ci uwierzyłem, że to zrobisz – dodał. – W rzeczywistości, to był
jedyny powód twojego zatrudnienia.
Sapnąłem z zaskoczenia, aż zdałem sobie
sprawę, że on próbuje żartować. Zanieśliśmy się oboje śmiechem wystarczająco
szybko i to mnie przekonało, że prawdopodobnie zyskałem dobrego
przyjaciela. – Dziękuję – powiedziałem – że zostałeś.
Uśmiech grał na jego ustach, kiedy patrzył
na wspaniały widok przed nami. Dźwięk umierających fal przy zderzeniu się z
brzegiem wypełniał ciemność nocy, gdy ja cieszyłem się momentem chwil
spędzonych wspólnie z nim. – Sehun wyjaśni – wcisnął. – Powinien.
Problem w tym, że ja nie byłem do końca
pewien, czy chcę usłyszeć cokolwiek co Sehun ma do powiedzenia. – Nic się nie
stanie jeżeli zapytam... skąd wiedziałeś, że to był Sehun? – spojrzałem na
niego. – Mam na myśli, to że był powodem dlaczego byłem w złym humorze... jak?
– Mogę to powiedzieć patrząc na ciebie –
powiedział szybko – jak patrzysz na niego.
Smutny uśmiech spowodowany tą ironią zagościł na mojej twarzy. Jae Sun zorientował się tylko po tym jak na niego
patrzę, za to ja nadal byłem ciemny. Wszyscy zawsze mówili, że byłem przesądny
że nigdy nie podejmowałem ryzyka... ale to było zanim poznałem Sehuna.
Spojrzałem na telefon i zobaczyłem 29 nieodebranych połączeń od niego.
Walczyłem sam ze sobą, ale nie chciałem mu dawać kolejnej szansy. Nienawidziłem
siebie za uczucie ulgi, kiedy zobaczyłem, że próbował się ze mną skontaktować.
Bez względu na to ile razy pomyślałem o nim i o Hee Jin, moje uczucia się nie
zmieniły. Nawet jeżeli uważam, że jestem inteligentny, to zbyt długo
uświadamiałem sobie co czuję. Musiałem stracić Sehuna abym zdał sobie sprawę,
że się w nim zakochałem.
Oh Pauline®
Teraz to jestem zla ba Se huna dlaczego on to zrobil!!!!!! Zabral by go ba ta zasrana kolacje spędzili by Milo czas a po tygodniu znowu by go zostawił jak dla mnie lepiej ze lulu dowiedział sie teraz bo jak by dowiedział sie po ślubie to czul by sie jeszcze gorzej a najgorsze by bylo to gdyby zostal na nie zaproszony ciekawe czy wybaczy mu sadze ze musi to wszystko przemyśleć i sie zastanowic czy warto byc ranionym dla miłości ja wiem ze on go kocha ale jak tak dalej pojdzie to jak dla mnie ta milość go zniszczy.... Fajnie ze lulu znalazł przyjaciele chociaz ja sir nie spodziewałam ze to bd pan Jae Sun myślę ze sie polubią:D oczywiscie nie tak jak Hunhan ale tak po przyjacielsku:D Jezu juz nie mogę sie doczekac co bd dalej!!!!!!!!!! Kocham to opowiadanie<3<3<3<3
OdpowiedzUsuńNienawidzę Sehuna.
OdpowiedzUsuńBoże, i chyba nie mam nic do dodania, bo zaraz się popłaczę czy coś. Szczególnie, że kolejne rozdziały będą jeszcze gorsze fgbhrbghith.
MAM NADZIEJĘ, ŻE BĘDZIE HAPPY END D:
Pozdrawiam cię♥
Płaczę ;cc . NIENAWIDZĘ Sehuna , przez niego Lulu musiał tak cierpieć ;cc. Nie Mogę..
OdpowiedzUsuńMam nadzieję , że to wszystko się jakoś ułoży ;DD
Życzę dużo , dużo weny ;* . Hwaiting ;) !
Boże, jak Sehun mógł to zrobić Luhanowi?! Płakałam razem z nim. Takie feelsy ;( Biedny Jelonek, ale nie martw się, jestem z Tobą <3
OdpowiedzUsuńNie zabijaj mnie, ale przeczytałam już całość. Wiem co będzie, ale i tak będę czytała tłumaczenia, bo mój angielski aż tak świetny nie jest.
OdpowiedzUsuńAha, i brak akapitów mi nie przeszkadza. Jest dobrze tak, jak jest :)
Trochę się zapuściłam z komentowaniem :< Ale nadal czytam, bo nie można tego pominąć.
OdpowiedzUsuńTak bardzo mi smutno z powodu Luhana, biedaczysko... Tyle wycierpieć z powodu jakiegoś kłamcy :'< I ta jakaś księżniczka, normalnie zaraz ją kopnę w tłusty zad, jak się nie odczepi od Sehuna. Może Jae Sun okaże się dobroduszny po raz drugi i pomoże Jelonkowi pozbyć się przeszkody :>
Tłumaczenie jak zwykle świetne~!
Hwaiting :3