3/29/2014

Nieznajomy [9]

9/32
 
cr. VinluVinlu
Tytuł: Nieznajomy
Oryginał: Stranger
Autor: Shikamin
Tytuł rozdziału: Badania | oryginał: Research

– Luhan! Obudź się! – Lily zepchnęła mnie z łóżka. – Na naszej werandzie jest jakiś facet. Myślę, że to gwiazda, czy coś!
Wydałem z siebie dziwne dźwięki i odepchnąłem ją, za co dostałem w twarz poduszką. Ostatnia noc był tragiczna. Nie mogłem usnąć, cały czas myśląc o tym o co zapytał mnie pan Oh, plus cały czas była sprawa dotycząca mojego wyjazdu do Busan by odwiedzić naszych rodziców,  który nie mógł się odbyć. To miał być męczący dzień w Ulsan, byłem tego pewien i potrzebowałem moich ośmiu godzin, ale Lily marudziła jak zdarta płyta.
– Luhan! Weź swoją kamerę!
– Przestań, Lily! – powiedziałem, przekręcając się na drugą stronę łóżka. Przez chwilę panowała między nami cisza i myślałem, że się poddała.
– Jeżeli nie wstaniesz – Lily odezwała się niedającym spokoju głosem – powiem mamie o rabunku.
Jasna cholera— 
– Argh! Nienawidzę cię! – powiedziałem, gdy podniosłem się do pozycji siedzącej i wielokrotnie uderzyłem w twarz dłońmi. Używa tego argumentu tylko wtedy, kiedy chce czegoś naprawdę wielkiego, więc celebryta na zewnątrz musiał ją naprawdę olśnić. Kiedy byliśmy w liceum nasi rodzice wyjechali z miasta z powodu pracy. Kilku naszych przyjaciół dowiedziało się o tym i przybyło do naszego domu. Imprezowaliśmy i zachowywaliśmy się jak ćpuny. W rezultacie parę wazonów i mebli zostało zniszczonych, a kiedy nasi rodzice wrócili wmówiłem im, że nas obrabowano. Nigdy nie powiedziałem im prawdy, bo nawet ich obramowane ślubne zdjęcie uległo zniszczeniu – miedzy innymi.
– Wstawaj, Luhan, i przynajmniej umyj twarz – powiedziała, pchając mnie do łazienki.
Po sekundzie oblewania się wodą nadal byłem pół-śpiący.
– Dajesz, Luhan, szybciej!
Kontynuowałem wszystko w żółwim tempie tylko po to żeby ją zdenerwować.
– O mój Boże, Lily, uspokój się do cholery.
– Będziesz cofać swoje wszystkie słowa, kiedy go zobaczysz. Spokój nie wchodzi w grę – powiedziała.
Kiedy otwierałem drzwi cały czas wycierałem twarz ręcznikiem. Lily miała rację, spokój nie wchodził w grę. Przede mną stał Sehun, pobrzękując kluczykami od samochodu z przyklejonym charakterystycznym  uśmiechem do twarzy.
– Dzień dobry – powiedział.
– Był – zaszydziłem – dopóki nie przyszedłeś. – Poczułem jak Lily uszczypała mnie delikatnie w bok.
– Nie zwracaj na niego uwagi – powiedziała. – Jak możemy ci pomóc?
Przewróciłem oczami na efekt wywołany przez Sehuna na Lily – na wszystkich. Również się do nich zaliczałem, ale co tak właściwie wszyscy w nim widzą?
– Lily, poznaj mojego szefa, Sehu- pan Sehun. – Wskazałem ręką. – To moja siostra, Lily.
Czułem jak w środku Lily robi gwiazdy. Ogromny uśmiech przykleił się do jej twarzy, kiedy zapraszała go do domu:
– Proszę wejść. – Lily kazała mu usiąść na naszej kanapie, desperacko sprzątając cały bałagan dookoła. Świetnie się bawiłem, patrząc jak panikowała.
– Zrobię ci kawę – powiedziała Lily, po czym zwróciła się do mnie: – Luhan się tobą zaj-mie. – Nie mogła bardziej podkreślić słowa zajmie.
Gdy Lily wyszła, Sehun i ja zaczęliśmy konkurs na spojrzenia. Zlustrował mnie od głowy do stóp. Nagle uderzyło we mnie, że wciąż mam na sobie piżamę – piżamę, którą mam od czasów liceum. Pistolet, usta, teraz.
– Powiedziałeś, że zadzwonisz do mnie aby mi powiedzieć, o której wyjeżdżamy. – Skrzyżowałem ramiona na klatce, próbując zakryć misia na mojej koszulce.
– Zdałem sobie sprawę, że nie mam twojego numeru – powiedział chłodno.
Zdałeś sobie sprawę? Westchnąłem: – Nadal muszę się ubrać i spakować potrzebne rzeczy, więc będziesz musiał zaczekać.
– W porządku. Nie śpiesz się – powiedział łagodnie, odbywając wędrówkę wzrokiem po naszym skromnym mieszkaniu.
Poszedłem do kuchni, sprawdzić, czy Lily była jeszcze przytomna, ale głównie po to żeby upewnić się, że nie powie, ani nie zrobi niczego głupiego. Zostawiając ją sam na sam z Sehunem to jak pozostawienie własnej matki z chłopakiem – bardzo zły pomysł. Kiedy zobaczyła jak wchodzę, zastrzeliła mnie przenikliwym spojrzeniem i zaczęliśmy wymianę zdań, krzycząc szeptem.
– Czy zapomniałeś mi powiedzieć, że on jest aż tak przystojny? – Lily wskazała łyżką na moją twarz.
– Mówiłem ci , że jest – powiedziałem defensywnie.
Jej głos stał się cieńszy. – Spodziewałam się czegoś w rodzaju Orlando Bloom, a nie całej perfekcji Channing Tatum.
– Uspokój się, Lily. – Złapałem ją za ramiona. – Idę wziąć kąpiel, ponieważ jedziemy razem do Ulsan. – Zmrużyłem oczy i przytrzymałem mocniej jej ramiona. – Pod żadnym pozorem nie mów niczego niepokojącego, szalonego lub wprowadzającego w zakłopotanie.
Lily spojrzała na mnie z niedowierzaniem. – Czy chcesz powiedzieć, że mam się nie odzywać?
– Dokładnie – nalegałem. – Porozmawiasz za mnie z mamą i tatą, tak?
Skinęła głową. – Tak. Czy mogę zrobić sobie z nim chociaż zdjęcie?
Pokręciłem w rozdrażnieniu dziko głową. Jeżeli Sehun nie doprowadzi mnie do śmierci, zrobi to Lily. Powlokłem się do mojego pokoju i wziąłem pierwszy zestaw ubrań jaki znalazłem. Nawet nie miałem czasu aby psychicznie przećwiczyć jak mam zachowywać się przy Sehunie. Dobrą rzeczą w tym wszystkim było to, że gdy tylko dostaniemy się do fabryki ogół spraw będzie związany z pracą. Najtrudniejszą częścią będzie pięciogodzinna jazda do Ulsan, ale miałem utrwalone w głowie żeby być cały czas cicho, albo udawać, że śpię.
Po godzinie poświęconej na kąpiel, biegania po pokoju i pakowania rzeczy, wyszedłem będąc gotowy aby ujrzeć chaos, który stworzyła Lily. Zaskakująco, oboje rozmawiali uprzejmie w salonie i na szczęście Sehun cały czas żył. Kiedy się pojawiłem, oboje odwrócili się w moją stronę. Dyskretnie za plecami Sehuna Lily uniosła do góry dwa kciuki.
– Jesteś gotowy? – Sehun podniósł się z kanapy.
Skrzywiłem się na myśl, że wygląda to tak jakbyśmy jechali na studniówkę. Zwróciłem się do Lily: – Zadzwonię do ciebie.
Sehun odprowadził mnie do swojego samochodu i otworzył dla mnie drzwi. Idealny dżentelmen, jak zawsze. Wstrzymałem oddech, kiedy wsiadłem do środka. Jego zapach utrzymywał się w mojej pamięci. Opadłem na fotel pasażera i zaczęła mnie dręczyć ironia wcześniejszych zdarzeń. Ostatnim razem, kiedy byliśmy w tym samochodzie nie mogliśmy utrzymać rąk przy sobie. Napięcie seksualne, które kiedyś nas pochłaniało zostało zastąpione wrogością. Przynajmniej z mojej strony.
– Jesteś pewny, że niczego nie zapomniałeś? – spytał, a ja pokręciłem głową. Wyciągnął pas z mojej prawej strony i zamknął go w mechanizmie. Jego potargane włosy otarły się o moją szyję. Bliskość wytrąciła mnie z równowagi. To będzie niezła jazda, pomyślałem.
Spodziewałem się, że będzie chciał ze mną swobodnie rozmawiać, tak jak to robił przez ostatnie kilka dni, ale przez pierwszą godzinę nie odezwał się ani słowem. Kiedy w końcu wjechaliśmy do Daejeon, słowa które do mnie skierował były czysto profesjonale.
– W Ulsan jest oddział badań i rozwoju, kiedy tam dotrzemy sprawdzimy sprawozdania finansowe z ich ostatnich analiz. Bezpośrednio pójdę się spotkać z przełożonym.
Jego zwięzły i ciężki ton sprawił, że poczułem się naprawdę jak jego podwładny. – Tak, proszę pana. – Zostałem zmuszony do udzielenia odpowiedzi.
Zafascynowany uśmiech zagościł na jego ustach. – Nigdy mi nie powiedziałeś, że jesteś dobry w liczbach.
Może dlatego, że kiedy się spotkaliśmy nasze usta robiły wszystko, oprócz rozmowy. – Myślałem, że moje ukończenie księgowości mówiło samo za siebie.
– Wiem – spojrzał na mnie – ale nie wszyscy księgowi mają oko do szczegółów, tak jak ty.   
– Dziękuję? – powiedziałem zdezorientowany.
– Mój tata nie wpada łatwo w zachwyt – naciskał. – To coś znaczy.
Milczałem. Nie rozumiałem co chciał tym osiągnąć, co miało być chyba komplementami. Przypomniałem sobie, że on tylko udawał, jak zawsze. To i tak nie miało znaczenia, bo nie byłem do niego przywiązany. Po kilku minutach doszedł do wniosku, że zamknięta przestrzeń staje się dusząca. Nacisnął guzik, a dach samochodu powoli zaczął się opuszczać, odsłaniając jasne promienie słońca. Lekka bryza poczochrała jego gęste brązowe włosy. Odgarniał je za każdym razem, gdy wpadały mu do oczu. Z dziwnego powodu zabawnie było to oglądać.
– Jeśli będziesz się tak na mnie patrzeć, możemy nie dotrzeć do celu – powiedział.
Szybko oderwałem od niego oczy, odwracając wzrok na mijającą scenerię przy drodze, ale zwykła myśl o tym, że mam go obok siebie wystarczyła aby moje serce robiło szalone rzeczy. To była relacja kocham-nienawidzę. Zabolało mnie, że powiedział dokładnie to samo co za pierwszym razem, kiedy się spotkaliśmy. Nawet nie wymyślił czegoś nowego na podryw, a i tak po moim całym ciele przeszły dreszcze. Kiedy tylko jest blisko mnie nie jestem sobą, zamieniam się w nadpobudliwe dziecko, ale tak jak powiedział, jestem dobry w liczbach, a stosunek zranienia mnie przez niego wynosi 10 do 10.
Dwie następne godziny pamiętam jak przez mgłę, minęły tak szybko. Rozmyślałem nad ostatnimi tygodniami mojego życia, kiedy on słuchał radia i cieszył się z dobrej pogody. Gdy dotarliśmy do Daegu, zatrzymał się przy małym sklepie spożywczym, a ja czekałem na parkingu. Wrócił z powrotem trzymając dwie puszki napoju gazowanego i tabliczkę czekolady. Oparł się niedbale o drzwi samochodu z mojej strony, otwierając obie puszki i podając mi jedną.
– Najpierw czekolada, potem zjemy w restauracji – powiedział i wręczył mi Cadbury.
Przez chwilę skupiliśmy się na drodze, patrząc jak mijają nas samochody, ryk silników, jakbyśmy oboje myśleli o czym powinniśmy rozmawiać.
– Twoja siostra jest zabawna – powiedział znienacka.
– Nie, jeżeli z nią mieszkasz – zażartowałem.
Roześmiał się i przyłożył puszkę do ust, następnie zwrócił się do mnie: – Ona wie, że mam na imię Sehun, prawda?
– Nazwała cię Seung Hun? – Pamiętałem spanikowaną twarz Lily i nie mogłem się powstrzymać przed uśmiechem.
– Tak. Wydawała się być bardzo zainteresowana faktem, dlaczego nie skontaktowałem się z tobą po tym jak odwiozłem cię do domu.
Zesztywniałem. Wypowiedział to najważniejsze pytanie mojego ubiegłego tygodnia, tak zwyczajnie. Jakby to nic nie znaczyło. Czułem jak niepokój wypełnia moje ciało. Przełknąłem szybko colę, robiąc wszystko co w mojej mocy aby powstrzymać się od zadania pytania, dlaczego tego nie zrobiłeś? Chciałem wiedzieć. Bóg wiedział jak bardzo. Może był powód, dlaczego tak się zachował. Może był zajęty. Przyjąłbym każdą wymówkę, którą by mi teraz tutaj powiedział.
Wziąłem głęboki wdech. – Więc, dlacze—
– Myślę, że dojedziemy do Ulsan w ciągu jednej godziny. – Przeszedł na drugą stronę samochodu na miejsce kierowcy. – Coś mówiłeś?
Zaśmiałem się żałośnie. – Właśnie się pytałem o której tam dojedziemy – powiedziałem.



Gdy dotarliśmy do zakładu badawczego czekało na nas już kilku pracowników. Wszyscy formalnie kłaniali się Sehunowi, a on nie zapominał przedstawić mnie każdemu z osobna. Rozmawiał z jakimś starszym analitykiem o pokazaniu mi dokumentów i wyjaśnieniu jak działa system, zanim udał się na spotkanie z nadzorcą. Po przyjrzeniu się sytuacji finansowej oddziału doszło do mnie, że coś było nie tak. Poprosiłem starszego analityka o udostępnienie mi kopii abym mógł przestudiować je bardziej, ponieważ zauważyłem niezgodność przy manipulacji liczbami. Musiałbym na spokojnie się temu przyjrzeć i znaleźć dowody.
Kiedy wyszedłem, Sehun cały czas rozmawiał z nadzorcą. Zdecydowałem, że poczekam na niego w samochodzie. Po kilku minutach nic nierobienia wyjąłem mój telefon i wykręciłem numer do domu.
– Mama? – powiedziałem głośniej po usłyszeniu dzwonienia garnków i patelni. – Czy wszystko w porządku?
Usłyszałem głęboki śmiech mojego ojca. – Dość dzieci. Ciotka Min musi porozmawiać przez telefon.
– Luhan, kochanie – jej głos był słodki. – Przepraszam, ale wszystkie dzieci są tutaj. Myśleli, że przyjedziesz.
Mogłem usłyszeć krzyczące dzieciaki, które prawdopodobnie niszczyły teraz dom. – Przepraszam, mamo. Zostałem zmuszony do przyjazdu do Ulsan przez mojego szefa... Czy Lily już przyjechała?
– Och, powiedziała mi, że oboje macie coś ważnego do zrobienia. – A to niespodzianka.Lily powiedziała mi co innego. Pewnie znów coś wymyśliła. – Dobra mamo, powiedz dzieciom, że je kocham i zobaczę się z nimi w następnym tygodniu, okej? I powiedz tacie żeby nie dawał im znowu niezdrowego jedzenia.
– Dobrze, kochanie. Dbaj o siebie. Cieszę się, że ciężko pracujesz – zatrzymała się –kocham cię.
– Ja też cię kocham, mamo – powiedziałem. Spojrzałem w niebo i westchnąłem. Odkąd zacząłem studiować na dyplom księgowego nie odwiedzałem moich rodziców, czy dzieci. Bardzo za nimi tęskniłem.
– Wszystko w porządku? – Sehun zbliżał się w moją stronę, a ja szybko schowałem telefon do kieszeni.
– Tak. Wracamy? – zapytałem, gdy otwierał dla mnie drzwi samochodu.
Po tym jak przymocował obydwa nasze pasy, odpowiedział: – Tak. Jedziemy do twoich rodziców.
Spojrzałem na niego dwa razy, czekając na jakiegoś rodzaju żart.
– Dlaczego? – zapytałem, a atak paniki zaczął się ujawniać. – Co? Dlaczego? Nie możemy od tak pojechać do naszego domu. On jest w Busan. Nie będziemy w stanie wrócić wcześniej do domu. I co to w ogóle ma być? Jedziemy odwiedzić moich rodziców? Nie sądzisz, że coś z tym jest nie tak? To znaczy, chodzi mi o to, że co sobie o mnie pomyślą, kiedy przyprowadzę ze sobą mojego sze—
– Uspokój się, Luhan – śmiał się, oczywiście mając przyjemność z dokuczania mi. – Chcę poznać twoich rodziców.
Co to kurwa ma znaczyć? 



Oh Pauline®

5 komentarzy :

  1. OMG co teraz Po co on chce poznać jego rodzicow i za kogo on go przedstawi za szefa czy chlopaka!!! Omg wgl co z ta restauracja co stanie sie w domu Lu hana!! Bd SEX chyba tak ulegnie w końcu jego pokusie!; Powodzenia i Weny!<3<3

    OdpowiedzUsuń
  2. On chce poznać jego rodziców?! :O okeeeej, powiedzmy, że kumam czaczę... W ogóle jak on może ot tak sobie tego zażądać? Dziwny człowiek... doprawdy dziwny xD
    Nie przeżyję, było naprawdę blisko wyznania prawdy co do "opuszczenia" Luhana :< Jednak zawsze się sprawy skomplikują. No iiiiii... *diabełek* może w końcu jakoś się do siebie zbliżą chłopaky ^///^
    Czekam na next, powodzenia w tłumaczeniu!
    Hwaiting~!

    OdpowiedzUsuń
  3. KOCHAM. Z RESZTĄ JAK WSZYSTKO CO ZWIĄZANE Z HUNHANEM.
    Może zacznę od tłumaczenia? Wychodzi Ci to świetnie. Na początku, przy pierwszym rozdziale, nie bardzo się umiałam ogarnąć, ale potem złapałam rytm. Zawsze tak jest. Po prostu musiałam wejść w Twoje słowa. (bez skojarzeń XD) Przepraszam za moje zboczenie.
    Co do samego ff...BOŻE. 50 TWARZY GREYA W WYKONANIU HUNHANOWSKIM, AHA.
    Wiesz jak bardzo żałuję, że nie było kajdanków, Luhana przywiązanego do łóżka i bicza? (o czym ja myślę XD)
    Dobra. Mam zrytą banię.
    Chcę więcej! Mam nadzieję, że szybko dodasz następny rozdział! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Końcówka oczywiście najlepsza! Jej, doszłam do wniosku, że naprawdę uwielbiam to opowiadanie. Jest swietne <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem strasznie oszołomiona, woah

    OdpowiedzUsuń