9/32
Tytuł: Nieznajomy
Oryginał: Stranger
Autor: Shikamin
Tytuł rozdziału: Badania | oryginał: Research
– Luhan! Obudź się! – Lily zepchnęła mnie
z łóżka. – Na naszej werandzie jest jakiś facet. Myślę, że to gwiazda, czy coś!
Wydałem z siebie dziwne dźwięki i
odepchnąłem ją, za co dostałem w twarz poduszką. Ostatnia noc był tragiczna.
Nie mogłem usnąć, cały czas myśląc o tym o co zapytał mnie pan Oh, plus cały
czas była sprawa dotycząca mojego wyjazdu do Busan by odwiedzić naszych
rodziców, który nie mógł się odbyć. To miał być męczący dzień w Ulsan,
byłem tego pewien i potrzebowałem moich ośmiu godzin, ale Lily marudziła
jak zdarta płyta.
– Luhan! Weź swoją kamerę!
– Przestań, Lily! –
powiedziałem, przekręcając się na drugą stronę łóżka. Przez chwilę
panowała między nami cisza i myślałem, że się poddała.
– Jeżeli nie wstaniesz – Lily odezwała się
niedającym spokoju głosem – powiem mamie o rabunku.
Jasna cholera—
– Argh! Nienawidzę cię! – powiedziałem,
gdy podniosłem się do pozycji siedzącej i wielokrotnie uderzyłem w twarz dłońmi.
Używa tego argumentu tylko wtedy, kiedy chce czegoś naprawdę wielkiego, więc
celebryta na zewnątrz musiał ją naprawdę olśnić. Kiedy byliśmy w liceum nasi
rodzice wyjechali z miasta z powodu pracy. Kilku naszych przyjaciół dowiedziało
się o tym i przybyło do naszego domu. Imprezowaliśmy i zachowywaliśmy się jak
ćpuny. W rezultacie parę wazonów i mebli zostało zniszczonych, a kiedy nasi
rodzice wrócili wmówiłem im, że nas obrabowano. Nigdy nie powiedziałem im
prawdy, bo nawet ich obramowane ślubne zdjęcie uległo zniszczeniu – miedzy
innymi.
– Wstawaj, Luhan, i przynajmniej umyj
twarz – powiedziała, pchając mnie do łazienki.
Po sekundzie oblewania się wodą nadal
byłem pół-śpiący.
– Dajesz, Luhan, szybciej!
Kontynuowałem wszystko w żółwim tempie
tylko po to żeby ją zdenerwować.
– O mój Boże, Lily, uspokój się do
cholery.
– Będziesz cofać swoje wszystkie słowa,
kiedy go zobaczysz. Spokój nie wchodzi w grę – powiedziała.
Kiedy otwierałem drzwi cały czas
wycierałem twarz ręcznikiem. Lily miała rację, spokój nie wchodził w grę. Przede
mną stał Sehun, pobrzękując kluczykami od samochodu z przyklejonym
charakterystycznym uśmiechem do twarzy.
– Dzień dobry – powiedział.
– Był – zaszydziłem – dopóki nie
przyszedłeś. – Poczułem jak Lily uszczypała mnie delikatnie w bok.
– Nie zwracaj na niego uwagi –
powiedziała. – Jak możemy ci pomóc?
Przewróciłem oczami na efekt wywołany
przez Sehuna na Lily – na wszystkich. Również się do nich zaliczałem, ale co
tak właściwie wszyscy w nim widzą?
– Lily, poznaj mojego szefa, Sehu- pan
Sehun. – Wskazałem ręką. – To moja siostra, Lily.
Czułem jak w środku Lily robi gwiazdy.
Ogromny uśmiech przykleił się do jej twarzy, kiedy zapraszała go do domu:
– Proszę wejść. – Lily kazała mu usiąść na
naszej kanapie, desperacko sprzątając cały bałagan dookoła. Świetnie się
bawiłem, patrząc jak panikowała.
– Zrobię ci kawę – powiedziała Lily, po
czym zwróciła się do mnie: – Luhan się tobą zaj-mie. – Nie mogła bardziej
podkreślić słowa zajmie.
Gdy Lily wyszła, Sehun i ja zaczęliśmy
konkurs na spojrzenia. Zlustrował mnie od głowy do stóp. Nagle uderzyło we
mnie, że wciąż mam na sobie piżamę – piżamę, którą mam od czasów liceum. Pistolet,
usta, teraz.
– Powiedziałeś, że zadzwonisz do mnie aby
mi powiedzieć, o której wyjeżdżamy. – Skrzyżowałem ramiona na klatce, próbując
zakryć misia na mojej koszulce.
– Zdałem sobie sprawę, że nie mam twojego
numeru – powiedział chłodno.
Zdałeś sobie sprawę? Westchnąłem: –
Nadal muszę się ubrać i spakować potrzebne rzeczy, więc będziesz musiał
zaczekać.
– W porządku. Nie śpiesz się – powiedział
łagodnie, odbywając wędrówkę wzrokiem po naszym skromnym mieszkaniu.
Poszedłem do kuchni, sprawdzić, czy Lily
była jeszcze przytomna, ale głównie po to żeby upewnić się, że nie powie, ani
nie zrobi niczego głupiego. Zostawiając ją sam na sam z Sehunem to jak
pozostawienie własnej matki z chłopakiem – bardzo zły pomysł. Kiedy zobaczyła
jak wchodzę, zastrzeliła mnie przenikliwym spojrzeniem i zaczęliśmy wymianę
zdań, krzycząc szeptem.
– Czy zapomniałeś mi powiedzieć, że on
jest aż tak przystojny? – Lily wskazała łyżką na moją twarz.
– Mówiłem ci , że jest – powiedziałem
defensywnie.
Jej głos stał się cieńszy. – Spodziewałam
się czegoś w rodzaju Orlando Bloom, a nie całej perfekcji Channing Tatum.
– Uspokój się, Lily. – Złapałem ją za
ramiona. – Idę wziąć kąpiel, ponieważ jedziemy razem do Ulsan. – Zmrużyłem oczy
i przytrzymałem mocniej jej ramiona. – Pod żadnym pozorem nie mów niczego
niepokojącego, szalonego lub wprowadzającego w zakłopotanie.
Lily spojrzała na mnie z niedowierzaniem. –
Czy chcesz powiedzieć, że mam się nie odzywać?
– Dokładnie – nalegałem. – Porozmawiasz za
mnie z mamą i tatą, tak?
Skinęła głową. – Tak. Czy mogę zrobić
sobie z nim chociaż zdjęcie?
Pokręciłem w rozdrażnieniu dziko głową.
Jeżeli Sehun nie doprowadzi mnie do śmierci, zrobi to Lily. Powlokłem się do
mojego pokoju i wziąłem pierwszy zestaw ubrań jaki znalazłem. Nawet nie miałem
czasu aby psychicznie przećwiczyć jak mam zachowywać się przy Sehunie. Dobrą
rzeczą w tym wszystkim było to, że gdy tylko dostaniemy się do fabryki ogół
spraw będzie związany z pracą. Najtrudniejszą częścią będzie pięciogodzinna
jazda do Ulsan, ale miałem utrwalone w głowie żeby być cały czas cicho, albo
udawać, że śpię.
Po godzinie poświęconej na kąpiel,
biegania po pokoju i pakowania rzeczy, wyszedłem będąc gotowy aby ujrzeć chaos,
który stworzyła Lily. Zaskakująco, oboje rozmawiali uprzejmie w salonie i na
szczęście Sehun cały czas żył. Kiedy się pojawiłem, oboje odwrócili się w moją
stronę. Dyskretnie za plecami Sehuna Lily uniosła do góry dwa kciuki.
– Jesteś gotowy? – Sehun podniósł się z
kanapy.
Skrzywiłem się na myśl, że wygląda to tak
jakbyśmy jechali na studniówkę. Zwróciłem się do Lily: – Zadzwonię do ciebie.
Sehun odprowadził mnie do swojego
samochodu i otworzył dla mnie drzwi. Idealny dżentelmen, jak zawsze.
Wstrzymałem oddech, kiedy wsiadłem do środka. Jego zapach utrzymywał się w
mojej pamięci. Opadłem na fotel pasażera i zaczęła mnie dręczyć ironia
wcześniejszych zdarzeń. Ostatnim razem, kiedy byliśmy w tym samochodzie
nie mogliśmy utrzymać rąk przy sobie. Napięcie seksualne, które kiedyś nas
pochłaniało zostało zastąpione wrogością. Przynajmniej z mojej
strony.
– Jesteś pewny, że niczego nie
zapomniałeś? – spytał, a ja pokręciłem głową. Wyciągnął pas z mojej prawej
strony i zamknął go w mechanizmie. Jego potargane włosy otarły się o moją
szyję. Bliskość wytrąciła mnie z równowagi. To będzie niezła jazda, pomyślałem.
Spodziewałem się, że będzie chciał ze mną
swobodnie rozmawiać, tak jak to robił przez ostatnie kilka dni, ale przez
pierwszą godzinę nie odezwał się ani słowem. Kiedy w końcu wjechaliśmy do
Daejeon, słowa które do mnie skierował były czysto profesjonale.
– W Ulsan jest oddział badań i rozwoju,
kiedy tam dotrzemy sprawdzimy sprawozdania finansowe z ich ostatnich analiz.
Bezpośrednio pójdę się spotkać z przełożonym.
Jego zwięzły i ciężki ton sprawił, że
poczułem się naprawdę jak jego podwładny. – Tak, proszę pana. – Zostałem
zmuszony do udzielenia odpowiedzi.
Zafascynowany uśmiech zagościł na jego
ustach. – Nigdy mi nie powiedziałeś, że jesteś dobry w liczbach.
Może dlatego, że kiedy się spotkaliśmy
nasze usta robiły wszystko, oprócz rozmowy. – Myślałem, że moje ukończenie
księgowości mówiło samo za siebie.
– Wiem – spojrzał na mnie – ale nie
wszyscy księgowi mają oko do szczegółów, tak jak ty.
– Dziękuję? – powiedziałem
zdezorientowany.
– Mój tata nie wpada łatwo w zachwyt –
naciskał. – To coś znaczy.
Milczałem. Nie rozumiałem co chciał tym
osiągnąć, co miało być chyba komplementami. Przypomniałem sobie, że on tylko
udawał, jak zawsze. To i tak nie miało znaczenia, bo nie byłem do niego
przywiązany. Po kilku minutach doszedł do wniosku, że zamknięta przestrzeń
staje się dusząca. Nacisnął guzik, a dach samochodu powoli zaczął się
opuszczać, odsłaniając jasne promienie słońca. Lekka bryza poczochrała jego
gęste brązowe włosy. Odgarniał je za każdym razem, gdy wpadały mu do oczu. Z
dziwnego powodu zabawnie było to oglądać.
– Jeśli będziesz się tak na mnie patrzeć,
możemy nie dotrzeć do celu – powiedział.
Szybko oderwałem od niego oczy, odwracając
wzrok na mijającą scenerię przy drodze, ale zwykła myśl o tym, że mam go obok
siebie wystarczyła aby moje serce robiło szalone rzeczy. To była relacja
kocham-nienawidzę. Zabolało mnie, że powiedział dokładnie to samo co za
pierwszym razem, kiedy się spotkaliśmy. Nawet nie wymyślił czegoś nowego na
podryw, a i tak po moim całym ciele przeszły dreszcze. Kiedy tylko jest blisko
mnie nie jestem sobą, zamieniam się w nadpobudliwe dziecko, ale tak jak
powiedział, jestem dobry w liczbach, a stosunek zranienia mnie przez niego
wynosi 10 do 10.
Dwie następne godziny pamiętam jak przez
mgłę, minęły tak szybko. Rozmyślałem nad ostatnimi tygodniami mojego życia,
kiedy on słuchał radia i cieszył się z dobrej pogody. Gdy dotarliśmy do Daegu,
zatrzymał się przy małym sklepie spożywczym, a ja czekałem na parkingu. Wrócił
z powrotem trzymając dwie puszki napoju gazowanego i tabliczkę czekolady. Oparł
się niedbale o drzwi samochodu z mojej strony, otwierając obie puszki i podając
mi jedną.
– Najpierw czekolada, potem zjemy w
restauracji – powiedział i wręczył mi Cadbury.
Przez chwilę skupiliśmy się na drodze,
patrząc jak mijają nas samochody, ryk silników, jakbyśmy oboje myśleli o czym
powinniśmy rozmawiać.
– Twoja siostra jest zabawna – powiedział
znienacka.
– Nie, jeżeli z nią mieszkasz –
zażartowałem.
Roześmiał się i przyłożył puszkę do ust, następnie
zwrócił się do mnie: – Ona wie, że mam na imię Sehun, prawda?
– Nazwała cię Seung Hun? – Pamiętałem
spanikowaną twarz Lily i nie mogłem się powstrzymać przed uśmiechem.
– Tak. Wydawała się być bardzo
zainteresowana faktem, dlaczego nie skontaktowałem się z tobą po tym jak
odwiozłem cię do domu.
Zesztywniałem. Wypowiedział to
najważniejsze pytanie mojego ubiegłego tygodnia, tak zwyczajnie. Jakby to nic
nie znaczyło. Czułem jak niepokój wypełnia moje ciało. Przełknąłem szybko colę,
robiąc wszystko co w mojej mocy aby powstrzymać się od zadania pytania,
dlaczego tego nie zrobiłeś? Chciałem wiedzieć. Bóg wiedział jak bardzo. Może
był powód, dlaczego tak się zachował. Może był zajęty. Przyjąłbym każdą
wymówkę, którą by mi teraz tutaj powiedział.
Wziąłem głęboki wdech. – Więc, dlacze—
– Myślę, że dojedziemy do Ulsan w ciągu
jednej godziny. – Przeszedł na drugą stronę samochodu na miejsce kierowcy. –
Coś mówiłeś?
Zaśmiałem się żałośnie. – Właśnie się
pytałem o której tam dojedziemy – powiedziałem.
Gdy dotarliśmy do zakładu badawczego czekało
na nas już kilku pracowników. Wszyscy formalnie kłaniali się Sehunowi, a on nie
zapominał przedstawić mnie każdemu z osobna. Rozmawiał z jakimś starszym
analitykiem o pokazaniu mi dokumentów i wyjaśnieniu jak działa system, zanim
udał się na spotkanie z nadzorcą. Po przyjrzeniu się sytuacji finansowej
oddziału doszło do mnie, że coś było nie tak. Poprosiłem starszego analityka
o udostępnienie mi kopii abym mógł przestudiować je bardziej, ponieważ
zauważyłem niezgodność przy manipulacji liczbami. Musiałbym na spokojnie się
temu przyjrzeć i znaleźć dowody.
Kiedy wyszedłem, Sehun cały czas rozmawiał
z nadzorcą. Zdecydowałem, że poczekam na niego w samochodzie. Po kilku minutach
nic nierobienia wyjąłem mój telefon i wykręciłem numer do domu.
– Mama? – powiedziałem głośniej po
usłyszeniu dzwonienia garnków i patelni. – Czy wszystko w porządku?
Usłyszałem głęboki śmiech mojego ojca. –
Dość dzieci. Ciotka Min musi porozmawiać przez telefon.
– Luhan, kochanie – jej głos był słodki. –
Przepraszam, ale wszystkie dzieci są tutaj. Myśleli, że przyjedziesz.
Mogłem usłyszeć krzyczące dzieciaki, które
prawdopodobnie niszczyły teraz dom. – Przepraszam, mamo. Zostałem zmuszony do
przyjazdu do Ulsan przez mojego szefa... Czy Lily już przyjechała?
– Och, powiedziała mi, że oboje macie
coś ważnego do zrobienia. – A to niespodzianka.Lily powiedziała mi co
innego. Pewnie znów coś wymyśliła. – Dobra mamo, powiedz dzieciom, że je
kocham i zobaczę się z nimi w następnym tygodniu, okej? I powiedz tacie żeby nie
dawał im znowu niezdrowego jedzenia.
– Dobrze, kochanie. Dbaj o siebie. Cieszę
się, że ciężko pracujesz – zatrzymała się –kocham cię.
– Ja też cię kocham, mamo – powiedziałem.
Spojrzałem w niebo i westchnąłem. Odkąd zacząłem studiować na dyplom księgowego
nie odwiedzałem moich rodziców, czy dzieci. Bardzo za nimi tęskniłem.
– Wszystko w porządku? – Sehun zbliżał się
w moją stronę, a ja szybko schowałem telefon do kieszeni.
– Tak. Wracamy? – zapytałem, gdy otwierał
dla mnie drzwi samochodu.
Po tym jak przymocował obydwa nasze pasy,
odpowiedział: – Tak. Jedziemy do twoich rodziców.
Spojrzałem na niego dwa razy, czekając na
jakiegoś rodzaju żart.
– Dlaczego? – zapytałem, a atak paniki
zaczął się ujawniać. – Co? Dlaczego? Nie możemy od tak pojechać do naszego
domu. On jest w Busan. Nie będziemy w stanie wrócić wcześniej do domu. I co to
w ogóle ma być? Jedziemy odwiedzić moich rodziców? Nie sądzisz, że coś z tym jest
nie tak? To znaczy, chodzi mi o to, że co sobie o mnie pomyślą, kiedy
przyprowadzę ze sobą mojego sze—
– Uspokój się, Luhan – śmiał się,
oczywiście mając przyjemność z dokuczania mi. – Chcę poznać twoich rodziców.
Co to kurwa ma znaczyć?
Oh Pauline®
OMG co teraz Po co on chce poznać jego rodzicow i za kogo on go przedstawi za szefa czy chlopaka!!! Omg wgl co z ta restauracja co stanie sie w domu Lu hana!! Bd SEX chyba tak ulegnie w końcu jego pokusie!; Powodzenia i Weny!<3<3
OdpowiedzUsuńOn chce poznać jego rodziców?! :O okeeeej, powiedzmy, że kumam czaczę... W ogóle jak on może ot tak sobie tego zażądać? Dziwny człowiek... doprawdy dziwny xD
OdpowiedzUsuńNie przeżyję, było naprawdę blisko wyznania prawdy co do "opuszczenia" Luhana :< Jednak zawsze się sprawy skomplikują. No iiiiii... *diabełek* może w końcu jakoś się do siebie zbliżą chłopaky ^///^
Czekam na next, powodzenia w tłumaczeniu!
Hwaiting~!
KOCHAM. Z RESZTĄ JAK WSZYSTKO CO ZWIĄZANE Z HUNHANEM.
OdpowiedzUsuńMoże zacznę od tłumaczenia? Wychodzi Ci to świetnie. Na początku, przy pierwszym rozdziale, nie bardzo się umiałam ogarnąć, ale potem złapałam rytm. Zawsze tak jest. Po prostu musiałam wejść w Twoje słowa. (bez skojarzeń XD) Przepraszam za moje zboczenie.
Co do samego ff...BOŻE. 50 TWARZY GREYA W WYKONANIU HUNHANOWSKIM, AHA.
Wiesz jak bardzo żałuję, że nie było kajdanków, Luhana przywiązanego do łóżka i bicza? (o czym ja myślę XD)
Dobra. Mam zrytą banię.
Chcę więcej! Mam nadzieję, że szybko dodasz następny rozdział! <3
Końcówka oczywiście najlepsza! Jej, doszłam do wniosku, że naprawdę uwielbiam to opowiadanie. Jest swietne <3
OdpowiedzUsuńJestem strasznie oszołomiona, woah
OdpowiedzUsuń