3/25/2014

Nieznajomy [8]

8/32
 
cr. VinluVinlu
Tytuł: Nieznajomy
Oryginał: Stranger
Autor: Shikamin
Tytuł rozdziału: Rodzina Oh | oryginał: Oh Family

– Wy dwoje – wskazał pomiędzy mną i Sehunem – znacie się?
Nie mam nic do stracenia. Zrobiłem krok do przodu i wypaliłem: – Nie. My tylko widzieliśmy się—
W tym samym czasie Sehun powiedział: – Tak. Poznaliśmy się na—
– W windzie.
– Na imprezie.
Zamknij się, Sehun. Moje myśli skupiły się na jednej wielkiej wymówce.
– Tak, proszę pana. Uhm, poznaliśmy się uhm— w windzie... na imprezie.
Oczywiście każdy mógł dostrzec, że kłamię. Posłałem Sehunowi mordercze spojrzenie. Nawet nie chciałem myśleć o tym co się stanie, gdy ludzie zdadzą sobie sprawę, że znamy się tak dobrze że Sehun razem ze mną może tak spokojnie udawać.
Pan Jae Sun szarpnął twarzą w jedną stronę i spojrzał na apteczkę, którą trzymał Sehun. – Jesteś ranny?
– Nie, Luhan.
Pan Jae Sun przeniósł swoją całą uwagę na mnie. – Jesteś ranny? Gdzie? Dlaczego?
Byłem zaskoczony jego niepokojem. – Nie, proszę pana. Czuję się dobrze, mogę pracować.
– Jest w porządku, hyung, możesz nas już zostawić. – Sehun przysunął się do mnie.
– Yah, dlaczego jesteś nawet tutaj? – Pan Jae Sun spojrzał na twarz Sehuna. – Nie masz własnego gabinetu?
Moje oczy rozszerzyły się w szoku. Dobra. Pan Jae Sun mógłby przestać odzywać się do Sehuna, jakby byli przyjaciółmi.
– Przepraszam, jesteś prawdopodobnie zaskoczony – zabrał apteczkę z rąk Sehuna i uśmiechnął się do mnie. – Jesteśmy kuzynami.
Czekaj, co? – Jesteście kuzynami? – powtórzyłem. Pogrążyłem się w głębokim rozmyślaniu i zrozumiałem, że to dlatego nazwał go wcześniej Sehuna-ah.
– Tak, jesteśmy, a ja jestem starszy od niego o 2 lata – wyjaśnił pan Jae Sun.
Widać było, że potrzebowałem trochę czasu na przyswojenie faktów, przed którymi zostałem postawiony. Jasne było również, że moja i Sehuna znajomość  została przyćmiona przez to, że oni byli kuzynami. Wykorzystałem szanse i przeprosiłem:
– Powinienem już iść. Mam nadal do przygotowania parę rzeczy na jutrzejsze spotkanie.
– Oczywiście – zgodził się pan Jae Sun. Ukłoniłem się mu tak samo jak i Sehunowi.
Kiedy tylko wpadłem do mojego biura, nie mogłem się powstrzymać przed porównaniem pana Jae Suna z Sehunem. Są do siebie trochę podobni. Oboje są przystojni, ale chociaż chciałbym zaprzeczyć, to Sehun ma bardziej wyraziste kości. Jest bardziej bezczelny i bardziej pociągający. Posiadał tą aurę życia w luksusie od urodzenia, podczas gdy Pan Jae Sun wyglądał jakby doszedł do sukcesu sam. To prawdopodobnie tworzyło różnicę. Poprawiłem swoje rzeczy i zastanowiłem się, dlaczego do cholery w pierwszej kolejności zacząłem od ich porównania. Zanim powróciłem do pracy do środka wszedł Sehun, jakby nie zrobił już wystarczająco dużo szkód jak na jeden dzień.
– Luhana-ah, zapomniałeś tego – powiedział, wręczając mi apteczkę.
Kontynuowałem układanie rzeczy w mojej torbie. – Nie potrzebuję tego.
Zbliżył się do mojego biurka i uderzył w przód stołu. – Luhan-ah...
Zmarszczyłem zirytowany brwi. Przenikliwość jego głosu, kiedy nazywał mnie w ten nadmiernie tandetny sposób sprawił, że eksplodowałem.
– Luhan-ah... Luhan-ah... – powtarzałem piskliwym głosem. – Czy możesz przestać? ...szefie?
– Dlaczego? – zapytał niewinnie, nie czekając na moją odpowiedź. – Więc, gdzie idziemy na obiad?
A ja myślałem, że idę sam. Z udawanym uśmiechem wskazałem głową na drzwi. - Przepraszam pana, ale wciąż mam do wykonania trochę pracy w domu.
Jakby nie słyszał tego co powiedziałem, kontynuował. – Myślałem żeby zabrać cię do włosk—
– Myślałem żeby kupić psa, ale hej, tylko to planowałem? – zwróciłem się do niego. – Proszę pana.
Otworzyłem drzwi, kiedy przekraczając próg chwycił mój nadgarstek. – Jesteś na mnie zły?
Pod-pieprzonym-wrażeniem. Zmusiłem się do uśmiechu i powiedziałem przez zęby. – Oczywiście, że nie, proszę pana. Dlaczego miałbym być? Jestem tylko naprawdę zajęty. Więc... – wyswobodziłem się z jego uścisku – proszę mi wybaczyć.
Wyszedłem i zatrzasnąłem za sobą drzwi. Chciałem skakać w górę i w dół, ciesząc się z mojej obojętności i odrzucenia go, ale oczywiście bałem się, że w każdym miejscu mogłyby być kamery. To nie powstrzymało mnie jednak od chichotania w myślach. Dzisiaj udowodniłem, że jestem w stanie odrzucić jego zaloty.
Kiedy wróciłem do domu Lily leżała na podłodze pracując przy kilku dokumentach. Prawie pomyślałam, że nie jestem w swoim domu. Od kiedy przybyliśmy do Seulu, Lily nigdy nie miała stałej pracy. Pracowała w kilku podejrzanych firmach, ale zawsze została zwalniana za wykroczenia. Nic zaskakującego.
– Spójrz na siebie, chociaż raz robisz coś produktywnego – powiedziałem rzucając pliki, które niosłem, na ławę.
– Okradłeś bibliotekę, czy co?
– Dokumenty z Adze. – Osunąłem się na kanapie. – Muszę je przejrzeć na jutrzejsze spotkanie.
– Widziałeś się z Sehunem? – Zachichotała jak nastolatka.
– Tak. Pierwsza rzecz z rana.
– Udało ci się go spoliczkować zanim się na niego rzuciłeś?
Chwyciłem poduszkę za mną i rzuciłem nią w Lily. – Po pierwsze: nie rzuciłem się na niego. Po drugie: od kiedy jesteś anty-Sehun? Do wczoraj w nocy chciałaś stworzyć jego funclub.
– Dobra. Przyznaję, że bycie synem prezesa jest fajne, ale Luhan, on się wcale tobą nie interesuje.
Wywróciłem oczami. – Dziękuję, że postarałaś się to umilić.
– Chodziło mi o to, że mogę być smutna, jeżeli ty zostaniesz zraniony. A wiesz, że kiedy jestem smutna, coś zostaje spalone.
– To rzeczywiście bardzo miłe z twojej strony.
Utworzyła swoimi dłońmi kształt serca. – Bo cię kocham, mój mały braciszku!
Natychmiast to wykorzystałem. – W takim razie pozmywasz jutro naczynia?
– Nie przeginaj. – Zaśmiałem się, a Lily z powrotem odwróciła. Wracam do domu, w którym są umysłowo chorzy.
– Tak poza tym, to co robisz?
– Studiuje najsłabsze notowania w firmie mojej przyjaciółki, o których mi mówiłeś – wyjaśniła.
– Cóż, opuszczę cię teraz – podniosłem się i udałem w stronę mojego pokoju. – Mam prezentację na jutro.
– Nie zapomnij, że w ten weekend jedziemy do Busan! – krzyknęła za mną.


Następnego dnia wyglądałem jak gówno. Byłem pewien, że przygotowałem wszystko do oszałamiającej prezentacji, ale niepokój przed spotkaniem zjadał mnie od środka. Przyciskałem garnitur do mojego ciała, gdy szedłem przed stół konferencyjny. Wścibskie oczy kilkunastu dyrektorów śledziło mój każdy ruch. Pan Oh oczywiście siedział na środku. To był pierwszy raz, kiedy widziałem go z bliska, nie licząc oczywiście ślubu, gdzie posłałem mu tylko kilka spojrzeń, ale mogę stwierdzić, że był morderczy i bardzo poważny w temacie pracy. Spojrzał na mnie z uniesioną jedną brwią ku górze. Nic nie mogłem poradzić, ale nagle poczułem się malutki i bardzo nic nie znaczący.
– Dzień-dzień dobry wszystkim. Nazywam się Luhan. Będę dyskutować na temat, na temat uhm... – Odchrząknąłem. – Na temat uhm obecnej sytuacji finansowej waszej firmy. To znaczy... naszej firmy.
Odtworzyłem prezentację i kiedy miałem zacząć, do pokoju wszedł Sehun i usiadł obok swojego ojca. Wszystko się posypało. Dlaczego z pośród wszystkich możliwych dni, aby przyjść na spotkanie, wybrał dzisiejszy? Patrzył na mnie swoimi brązowymi, rozmarzonymi oczami, kiedy reszta czekała aż zacznę mówić. Nie mogłem znaleźć języka w buzi. Jakby tego było mało ,dokumenty które trzymałem wyśliznęły się z moich rąk. Pozbierałem je w pośpiechu, słysząc śmiechy wywołane moją niezdarnością.
– Luhan? – Pan Jae Sun podszedł do mnie. – Po prostu powiedz wszystko tak jak zrobiłeś to na rozmowie kwalifikacyjnej.
Skinąłem głową i zebrałem w sobie całą odwagę. Oderwałem mój wzrok od Sehuna. Jesteś geniuszem matematyki możesz to zrobić, zapewniałem sam siebie. Wziąłem głęboki oddech i nacisnąłem „Enter” na klawiaturze.
– Mam do omówienia dzisiaj to, jak wybitny jest nasz status finansowy. – Wszyscy na mnie spojrzeli. – Ale nie zamierzam tego robić, ponieważ nie zostałem zatrudniony po to, by zachwycać się mocą wywoływania lęku przez tę spółkę. –- Wywoływania lęku? Kto tak powiedział w tej głupiej rozmowie? Ku mojemu zaskoczeniu Pan Oh się roześmiał, a zaraz potem pozostali członkowie zarządu. Moja pewność siebie natychmiastowo wzrosła.
– Zostałem zatrudniony po to, aby znaleźć przyczynę wszystkiego co sprawia, że nasze dochody narażone są na deficyt i komplikacje.
Przedstawiłem wykres, który wykonałem wczoraj w nocy. – To co widzicie, to nasz łączny kapitał własny w ciągu ostatnich 10 lat. Jak można zauważyć, w tym roku udziały netto wynoszą 38.2 miliardy dolarów – wskazałem na ekran – to jest minusowa aktywa naszych zobowiązań finansowych. Oczywiście jest spadek z ubiegłego roku o 2%. Teraz te 2% na pierwszy rzut oka są niewielkie, ale biorąc pod uwagę, że mówimy tutaj o miliardach, to około... 7.7 milionów dolarów.
Patrzyłem dokładnie na twarze moich odbiorców. Wszyscy kiwali głowami, zgadzając się z moimi słowami.
– Te 2%, o których mówisz, przez co mogą się ujawniać? Twoim zdaniem. – zapytał pan Oh.
– Wierzę, że jest to spowodowane finansowaniem kosztów amortyzacji, które zmniejszono przez inwestycję w badania naukowe.
Starszy mężczyzna z nadwagą palący cygaro zabrał głos: – Mówisz, że powinniśmy zmniejszyć fundusze przeznaczone na rozwój i badania? Ale to paliwo naszej firmy!
Uśmiechnąłem się uprzejmie. – To nie to, co miałem na myśli, proszę pana. Mówię tylko, z całym szacunkiem, że powinniśmy wystawić na rynek cholernie dobry produkt, w celu zwiększenia sprzedaży.
Prezes ryknął śmiechem, zwracając się do Sehuna. – Lubię tego gościa! – Sehun pozostał na uboczu, ale mogę powiedzieć, że był rozbawiony. Do diabła, nawet ja byłem rozbawiony. Kiedy spotkanie w końcu się skończyło, kierownictwo opuszczając pomieszczenie wciąż rozmawiało na temat biznesu. Pan Oh podszedł do mnie.
– Pan Luhan, prawda? – Skinąłem głową i ukłoniłem się ponownie. – To było ach, mówiąc to w takim wieku. Niesamowita prezentacja.
Rozpromieniłem się od ucha do ucha. – Dziękuję, panu.
Kiedy pakowałem swoje rzeczy, uśmiechnąłem się sam do siebie myśląc, że nie jest tak źle – pracować dla Adze. Byłem oszołomiony, gdy uświadomiłem sobie, że Sehun wciąż jest w sali. Podszedł do mnie z szerokim uśmiechem, a ja cofnąłem się do tyłu. Kiedy moje plecy uderzyły o ścianę, wyszeptał:
– Wiesz, kiedy mówisz o liczbach – jego gorący oddech łaskotał moje ucho – to mnie podnieca.
Kiedy tylko wyśliznął się z pokoju, wszystko o czym mogłem myśleć to kolana. Proszę, nie ważcie się mięknąć. 
Na szczęście nie widziałem go przez całą resztę dnia. Naprawdę nie wiedziałem jak mam reagować na jego przypadkowe, erotyczne zaczepki. Następny cały dzień spędziłem w biurze, unikając go jak tylko mogłem. Po lunchu, Minnie, Lola i ja postanowiliśmy sobie zrobić wagary w pomieszczeniu dla pracowników, ponieważ nie było żadnych natychmiastowych poleceń do wykonania. Chodź obydwie były wykończone wczorajszą pracą w terenie, to nie mogłem ich powstrzymać przed bombardowaniem mnie pytaniami na temat mojego spotkania. Lola powiedziała mi, że palący cygaro starszy pan z nadwagą, który prawie zrujnował moją prezentację, to ojciec pana Jae Suna, pan Lee. Czułem jak cały zarząd Adze to wielkie drzewo genealogiczne rodziny Oh. Widocznie pan Lee był szefem działu badań rozwoju. W przeciwieństwie do swojego syna wydawał się żądny władzy „zamierzam-przejąć-władzę-w-spółce” – trochę przerażające.
– Słyszałam, że pan Sehun przyszedł na wczorajsze spotkanie? – zzepnęła Lola z nutą radości. To było oczywiste, że żywi do niego sympatię. Witaj w klubie.
– Dlaczego on w ogóle przyszedł? – kontynuowała Lola. – Przecież nie musiał.
Zainteresowało mnie to. – Chcesz powiedzieć, że nie pracuje ciężko w firmie?
Minnie i Lola spojrzały po sobie i wybuchły śmiechem. Byłem pewny, że coś przegapiłem. – On nie musi ciężko pracować – wyjaśniła Minnie. – Gdy tylko stał się głównym dyrektorem sprzedaż gwałtownie wzrosła.
Nie do końca wychwyciłem. – Dlaczego?
– Bo za każdym razem, gdy prezentuje nowy produkt komisji, akceptują go – kontynuowała Lola – a potem jego produkt staje się trendem w sklepach – za każdym razem.
Zastanowiłem się w wątpliwości. – Nie spodziewałem się tego po Sehu- panie Sehunie.
– To nie jest zaskakujące, naprawdę – powiedziała Minnie. – Ma dyplom inżyniera elektroniki zdobyty za granicą. On musi być geniuszem.
Geniuszem, który nie potrafi się domyślić, dlaczego jestem zły.
– Luhan. – Do pomieszczenia wpadła Nana. Wszyscy wyprostowaliśmy się w panice. – Prezes chce cię widzieć w swoim gabinecie. Teraz.



Miałem wrażenie, że nie zostanę zwolniony. Przygotowałem świetną prezentację, więc nie było ku temu powodu. Na pewno też nie otrzymałem awansu, bo było na to za wcześnie i było to zbyt absurdalne żeby nawet o tym myśleć. Biuro prezesa znajdowało się na najwyższym piętrze. Dosłownie. Całe pieprzone piętro. Sekretarka czekała na mnie aż przyjadę i zaprowadziła mnie do głównego pokoju, który był dziesięć razy większy od mojego gabinetu. Dziesięć razy bardziej luksusowy z palisandrowymi wykończeniem i własnym salonem oraz barem. Wszedłem do środka tak, jakbym miał być uczestnikiem walk z bykami.
– Luhan – pozdrowił mnie i wskazał na fotel. – Jest coś, na co chcę abyś spojrzał.
Wyjął kilka plików ze swojej szuflady i przysunął do mnie. Wziąłem je w mgnieniu oka i przeglądałem jak szaleniec. – Powiedz, co zauważysz – zażądał.
Po tym jak bezradnie studiowałem jedno miejsce, stwierdziłem: – Główny deficyt pochodzi z gałęzi zakodowanej ULS00.
Uderzył ręką w blat, a moje ramiona uniosły się w zaskoczeniu. – Bardzo dobrze, Luhan. – Odetchnąłem z ulgą. – To oddział w Ulsan, otwarty około trzech miesięcy temu. 2% o których mówiłeś, uważam, że to przez ten oddział. – Wziął łyk kawy. – Pojedziesz tam w weekend, zbadasz i przeanalizujesz sytuację, którą przedstawisz na naszym spotkaniu za tydzień.
Stres.  
– Dobrze, proszę pana – zaakceptowałem. Nie żebym miał inny wybór.
Jak na zawołanie, ktoś zapukał do drzwi a pan Oh poprosił: – Sehuna-ah, wejdź do środka.
Moje wnętrze zamarło na wspomnienie jego imienia. Pan Oh przez chwilę nam się przyglądał. Chciałem wiedzieć co sobie myśli.
– Dobrze, Sehun, prosiłem Luhana, aby udał się do Ulsan. – O Boże, myślę, że wiem w jakim kierunku to zmierza. – Nadal tam jeszcze nie byłeś, prawda? Więc może udasz się tam z nim przedstawiając nam potem nowy, cholernie dobry produkt – zacytował mnie. – Prezentując go komisji w następnym tygodniu.
Zbyt szybki puls krwi.
Sehun usiadł na fotelu naprzeciwko mnie i posłał mi zwycięskie spojrzenie. – Z przyjemnością, tato.
Moje serce odbiło się o żebra. Pięć minut z Sehunem było trudne do przeżycia, co dopiero spędzenie z nim całego dnia, wiedziałem, że to zakończy się katastrofą – niebezpiecznym zdarzeniem.


Oh Pauline®

8 komentarzy :

  1. Fuck fuck fuck czuje ze bd sex hahahahahahha osz kurwa nie Lu han jest silny bie da sie Lu han Fainting Aaaaa Se Hun jest dziwny najpierw robi to po ten,to ciekawe czy jak by Lu han nie dostal,tej,pracy to czy by go,szukam,myslal,o,nim,cokolwiek,co,z,nim,związane,!!!! POWODZENIA I WENY<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, tak, tak! W końcu mu się postawił, wreeeeeszcie! *matczyna duma* Jestem teraz rozdarta między ''odpychaj go dalej, bo jest chujem'' a ''ulegnij, bo mi go szkoda''. W końcu mam słabość do tutejszego Sehuna (jakby do tego ''normalnego'' w świecie realnym nie miała...). I coś czuję, że na tym wyjeździe ulegnie. :>
    No nic, czekam na kolejne. (〃・ω・〃)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam ;;;;;;;; ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Yah, jaki podraj, że razem tam pojadą. XD Natchnienia do tłumaczenia kochana! <3 Jakie rymy.. XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podjar* z tych emocji, aż źle napisałam.. ;_;, ale w sumie podraj, wyraża moje uczucia jak w raju *^*.. Nie, nic. XD

      Usuń
  5. Umarłam okej? *O* To wszystko zaczyna się komplikować dla Luhana i nie żebym się z tegocieszyła czy coś... :> Biedak musi przeżyć weekend z geniuszem, który tak właściwie jest pewnie mądry tylko w dziedzinie elektroniki. Na uczuciach zupełnie się nie zna :( No ale będzie się działo zapewne, czekam na ciąg dalszy! :3 (biedna Lily nie pojedzie do Busan z braciszkiem :<)
    Weny! Hwaiting~!

    OdpowiedzUsuń
  6. Moje plany nauki niemieckiego legły właśnie w gruzach. Nie żebym nie czytałam już tego opowiadania, ale z każdym twoim tłumaczeniem ja zaczynam czytać go od nowa.
    Przeżywam tak tego Hunhana jakby to się działo naprawdę. Lu dasz radę (.... nie będę ludziom spojlerowała)
    Czekam na kolejny rozdział! HWAITING! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem, jakim cudem to możliwe, ale niemal przy każdym rozdziale podczas czytania wstrzymuję oddech. To jest za dobre.

    OdpowiedzUsuń