3/15/2014

Nieznajomy [6]

6/32
 
cr. VinluVinlu
Tytuł: Nieznajomy
Oryginał: Stranger
Autor: Shikamin
Tytuł rozdziału: 0.0467% | oryginał: 0.0467%

Miałem nadzieję, że mnie pocałuje. Namiętnym pocałunkiem jakie już wcześniej ze sobą wymienialiśmy, albo chociaż przytuli. Ale nic takiego się nie stało.
Wcisnął swoje ręce do kieszeni. – Naprawdę się cieszę, że cię poznałem.  
Oniemiałem. Czułem się tak, jakby ktoś właśnie uderzył mnie prosto w twarz. Odwróciłem się do niego tyłem, bojąc się, że kolejne słowa zażenują mnie jeszcze bardziej. Zamknąłem za sobą drzwi i usłyszałem pisk opon Jaguara, który zaczął powoli cichnąć.
Rzuciłem się wprost na kanapę, powracając myślami do tego co stało się przed chwilą. Naprawdę się cieszę, że cię poznałem. Tylko tyle? Nic nie miało sensu. Jedyną rzeczą, która była oczywista było to, że już nigdy więcej nie spotkam Sehuna. Zaśmiałem się ironicznie do samego siebie. Nawet nie znam jego nazwiska. Powiedział, że mnie pragnie że nigdy nie pozwoli mi odejść, że doprowadzam go do szaleństwa – oczywiście nie miał niczego takiego na myśli. Po prostu mówił tak pod wpływem chwili, całkowicie mnie oszukał.
– Wyglądasz jakbyś został przejechany przez pociąg – powiedziała moja siostra, zbliżając się do mnie z niepokojem.
– Sehun – powiedziałem. Jej brwi uniosły się w zakłopotaniu. – Nie przez pociąg, tylko przez Sehuna.
Jej szczęka opadła. Pociągnęła mnie w stronę stołu. – Okej. Opowiedz mi wszystko od początku.
– Naprawdę muszę to robić podczas obiadu?
Całkowicie mnie zignorowała. – Jak się poznaliście? Uciekliście z wesela, tak? Jaka była jego puenta?
Naprawdę nie chciałem o tym rozmawiać, ale znając Lily, nie przestanie dopóki nie dostanie graficznego schematu – tak, ona potrafi być bardzo zatrważająca.
– Szukałem wyjścia, było ciemno, on tam był – wyjaśniłem monotonicznie.
Jej oczy zaświeciły się na słowo ciemno. – Okej, co z puentą? Musiało być epicko, prawda? To znaczy, ty jesteś tak konserwatywny, że praktycznie mógłbyś wybudować swój własny kościół.
Uśmiechnąłem się na jej brak taktu. Potem pomyślałem o puencie. Puencie? Nie było żadnej puenty. Nie było nawet za dużo do opowiadania o tym co zaszło.
– Zero puenty – powiedziałem, przeżuwając ryż.
Zaśmiała się histerycznie, a następnie powiedziała z nutką sarkazmu: – Jasne. Po prostu spojrzał na ciebie, a ty od tak się na niego rzuciłeś.
Kiedy wcale się nie zaśmiałem jej twarz wyrażała całkowite niedowierzanie. – O mój Boże! O mój Boże! – Bełkotała. – Jest aż tak przystojny?
– Tak. Możemy teraz przestać o tym rozmawiać? To już skończone. Nigdy nie spotkamy się ze sobą ponownie.
– Co? Dlaczego?
– Nawet nie wziął mojego numeru. Żadnych randek, żadnego „zobaczymy się wkrótce”. Tylko chłodne „cieszę się, że cię poznałem”.
Żachnęła się. – Nie przejmuj się, jego strata.
Dogłębnie to przemyślałem, i ona miała cholerną rację. To jego strata. – Prawda? – poprosiłem o potwierdzenie.
– Właściwie, to nie. Jeżeli on rzeczywiście jest tak bardzo przystojny – zauważyła – to zdecydowanie twoja strata.
Machnąłem ręką w geście irytacji. – Nie masz czegoś do zrobienia?
Wzięła kawałek mięsa i położyła go na moim talerzu. – Właściwie... miałam nadzieję, że ty mógłbyś zrobić coś dla mnie.
– Co tym razem?
Podała mi kilka folderów. – Potrzebuję żebyś przestudiował te faktury. Potem powiedz mi gdzie jest najsłabsze ogniwo. To znaczy, jeżeli ktoś mógłby ukraść pieniądze, z którego konta by je zabrał. Takie tam.
Przebiegłem wzrokiem po papierze i od razu zauważyłem, że dane nie były drobne. Nie było tam żadnych nazw, ale byłem pewny, że były to finanse wielkiej firmy.
– Jakiego oszustwa chcesz się dopuścić tym razem? – Odsunąłem foldery z powrotem w jej stronę. – Nie zrobię tego, jasne?
Wypaliła: – Jakie oszustwo? To biznes mojej przyjaciółki i miała nadzieję, że pomożesz to dla niej sprawdzić. Więc proszę... Nie możesz dla mnie tego po prostu zrobić? To tak, jakbyś przygotowywał się do swojego CPA.
Westchnąłem. – Zgoda, ale to jest ostatni raz.
Podskoczyła, po czym przytuliła mnie do siebie w wielkim uścisku. – To zdecydowanie strata Seung Huna!
– To jest Sehun!
Kiedy wróciłem do swojego pokoju miałem nadzieję, że stanę się Lily, która tak szybko zapomniała imienia Sehuna. Ale tak naprawdę wcale tego nie chciałem. Cały czas czułem na sobie jego zapach. To przypominało mi jak dobrze było mieć go przy sobie.



 Następnego dnia zdałem sobie sprawę, że znowu chcę zobaczyć Sehuna. On po prostu mnie zostawił, bo miał bardzo ważną sprawę, ale zna mój adres i może mnie odwiedzić. Może dzisiaj do mnie przyjedzie, zapewniałem siebie. Jednak minęły trzy dni i nic się nie stało. Wiedziałem, że to było szaleństwem, ale cały czas wmawiałem sobie, że jest po prostu zajęty. Za każdym razem gdy ktoś dzwonił do drzwi rzucałem się do nich z myślą, że to on. Ale nigdy się nie pojawił. Mój optymizm zniknął po tygodniu i wtedy do mnie dotarło, jak bardzo za nim tęsknię. Przerażała mnie myśl, że w rzeczywistości naprawdę go polubiłem, a on nie czuł tego samego. Poświęciłem się nauce z jeszcze większą determinacją, mając nadzieję, że o nim zapomnę. Po nocach przepełnionych nauką nad biurkiem nastąpił dzień egzaminu CPA. Przynajmniej coś dobrego wynikło z tej przygody na jedną noc. Uzyskałem 80 na 99.  Kij ci w oko, Sehun.
– Więc gdzie złożysz swoje pierwsze podanie o pracę? – zapytała moja siostra, kiedy ucztowaliśmy pizzą w naszym skromnym salonie.
– Naprawdę o tym nie myślałem. Jakaś mała firma, tak sądzę.
Mówiła mając jedzenie w ustach: – O czym ty mówisz? Prawie zapomniałeś o twoim wyniku CPA! Każda firma cię przyjmie. – Rozmyślała nad czymś. – Co sądzisz o Adze? Ich wynagrodzenie jest ogromne.
Wywróciłem oczami. – Adze? Brzmi zbyt ambitnie jak na mnie.
– No cóż, szkoda. Już umówiłam cię na rozmowę kwalifikacyjną.
Upuściłem kawałek pizzy. – Ty, co?
Wstała. – Punktualnie o 8 rano. Nie spóźnij się.
– Czekaj! – zawołałem za nią. - Jak udało ci się umówić mnie na rozmowę?
– Znam kogoś – powiedziała.
– Przerażasz mnie, Lily.
– Pójdziesz tam Luhan – rozkazała. – Och, i nie dostań tylko ataku paniki!



Mój budzik mnie nie zawiódł. Wstałem dokładnie o 6 rano. Zjadłem śniadanie i ubrałem się w prostą, zapinaną na guziki koszulę i spodnie. Mentalnie przygotowywałem się przed lustrem. Możesz to zrobić, powtarzałem w kółko. Ale Adze nie było żartem. To było jak firmy z przemysłem kawiorowym, technologia Alberta Einsteina, najlepsi z najlepszych. Nie było ani jednego domu w Korei, któryby nie posiadał urządzenia od Adze. Telewizor, albo telefon. Ich wartość netto podawana była w miliardach. Ludzie mówili, że rok pracy w tej firmie i mogłeś utrzymać się do końca swojego życia. Presja.
W czasie kiedy dotarłem do Adze, od razu wiedziałem że wszystko znajduje się ponad moją głową. To był 70-piętrowy wieżowiec z marmurowymi podłogami i szklanymi lampami. Hall wyglądał jak jeden z tych w sieci hoteli Marriott. Wyraźnie tutaj nie pasowałem. Chciałem stąd jak najszybciej uciec i zapomnieć o tym, ale wiedziałem, że jeżeli to zrobię, Lily wpadnie w furię, a jej furia jest gorsza od 9,5 stopniowego trzęsienia ziemi. Niepewnie udałem się na dziesiąte piętro, gdzie miała się odbyć moja rozmowa. Zgromadziło się tam już wielu ochotników, którzy wyglądali bardzo renomowanie i na dobrze wychowanych, kiedy dołączyłem do nich ja w moich zwykłych ubraniach, wyglądałem jak włóczęga.
– Teraz pana kolej, panie Luhan. – Sekretarka wywoła mnie, a moje serce zaczęło odbijać się od klatki piersiowej. Trzymałem moje CV, które przez stres praktycznie już całe pogiąłem. Kiedy wszedłem do pomieszczenia, spodziewałem się stołu z ankieterami. Tak naprawdę, w środku był tylko jeden mężczyzna około dwudziestki. Zapisywał coś, kiedy wskazał ręką.
– Proszę usiąść.
Zrobiłem tak jak mi polecił i położyłem swoje CV na blacie stołu. Zmrużył swoje oczy czytając je, a ja w napięciu wstrzymywałem oddech. Zwróciłem uwagę na jego doskonale ułożone jasno brązowe włosy, kruczoczarny smoking, który idealnie na nim leżał. Wyglądał na bardzo surowego i stanowczego. Definitywnie zajmował wysokie stanowisko w firmie.
– Więc dopiero co dostałeś swoje CPA – stwierdził – i uzyskałeś 80 punktów?
Pokiwałem głową. – T-tak, proszę pana.
– Myślisz, że jest to wysoki wynik? – zapytał, wywiercając dziurę w moich przerażonych oczach.
– Uwa-uważam, że to wysoki wynik, ale oczywiście 99 punktów byłoby o wiele lepszym rezultatem.
Odłożył moje CV na stół. Cholera. Zła odpowiedź. Wpadłem w stan paniki. Oparł swoje łokcie o blat, splatając swoje dłonie i uważnie się mi przyjrzał.
– Więc dlaczego nie uzyskałeś wyniku 99?
Wina faceta o imieniu Sehun. – Uważam, że to dlatego że wciąż dążę do bycia idealnym. Zastanawiam się nad odpowiedzią na pytanie trzy razy, ponieważ nie chcę popełnić błędu, ale czasami przynosi to odwrotny skutek.
– Hmm... – Głęboko się zastanowił. Straciłem nadzieję, że dostanę tę pracę. – Dlaczego pan tutaj przyszedł, panie Luhan? Pozwolę sobie stwierdzić, że patrząc na resztę ochotników na zewnątrz zdał pan sobie sprawę, że tutaj nie ma dla pana miejsca.
Upokorzony jego słowami, przełknąłem dyskretnie. Musze stąd wyjść. – Przepraszam, pana. Powinienem już iść, ale dziękuję za rozmowę.
Kiedy odwróciłem się do niego tyłem, usłyszałem jak odchrząknął. – Niemniej jednak, cieszę się, że cię poznałem.
Znieruchomiałem. Cieszę się, że cię poznałem.
Cieszę się, że cię poznałem?
Och, nie powinien wymawiać tych słów.
Wściekłość zalała mnie od środka. Zacisnąłem zęby w całkowitej złości. Byłem uczulony na ludzi, którzy mówili mi, że cieszyli się że mnie poznali, kiedy tak naprawdę wcale tego nie odczuwali. Starałem się pozostać obojętny, ale nie potrafiłem. Zostałem ponownie upokorzony, wprawiony w zakłopotanie i zastraszony. To przypomniało mi o Sehunie i nienawidziłem tego. Po prostu tego nienawidziłem. Stres, gniew i frustracja były uczuciami, które narastały w mojej głowie tygodniami. Miałem całkowicie dość ludzi, którzy mnie poniżali. Z powrotem odwróciłem się do niego przodem. – Czy ty naprawdę to powiedziałeś?
Wyglądał na bardzo wstrząśniętego. – Przepraszam?
Zacisnąłem dłonie w pięści. – Jeżeli zatrudniasz ludzi do pracy tylko dlatego, że wyglądają na bogatych, to co można powiedzieć o pańskiej firmie?
– Panie Luhan, wierzę—
Puściłem to mimo uszu. – Mówi się, że ta firma nie jest tak radykalna jak uważają ludzie – moja złość eksplodowała. – Jestem inteligentny i świetnie radzę sobie z liczbami. Mogę nie nosić ubrań od Armaniego jak ty, ale mogę stwierdzić będąc tutaj jedynie przez pięć minut, że połowa twojej aktywności poświęcona jest na rozwój i badania. Dlatego 40% pięter tego budynku należy do działu badań. Twoje zarobki są coraz wyższe niż ogólny wskaźnik rynku i to jest powód, dzięki któremu możesz sobie pozwolić na ekstrawaganckie renowacje. Ale historia twojego wskaźnika rentowności kapitału własnego to już inna historia. Nie ma spójności prawdopodobnie dlatego, że twoi pracownicy są bardziej zajęci wyglądaniem jak gwiazdy, niż swoją pracą! – Odwróciłem się na pięcie i krzyknąłem. – Och, i wyrzucę z domu odbiornik telewizyjny firmy Adze, gdy tylko tam wrócę!
Trzasnąłem za sobą drzwiami i opuściłem budynek. Tak szybko jak znalazłem się na zewnątrz, moje całe ciało zaczęło mieć drgawki. Kolana zwiotczały, ale kurde, czułem się świetnie. Czułem się słabo i prawie zemdlałam, ale pierwszy raz od odejścia Sehuna poczułem się beztrosko zadowolony.



– Zrobiłeś to? – Oczy Lily rozszerzyły się z niedowierzaniem. – Mówiłam ci żebyś nie dostał ataku paniki!
Trzymałem swój wzrok na TV. Oczywiście żartowałem, kiedy powiedziałem, że go wyrzucę. – Zdenerwowałem się. Powiedział „cieszę się, że cię poznałem”.
– Znowu się zaczyna. Czy możemy przestać wspominać tego całego Seung Huna? Minął tydzień, Luhan.
– To jest Sehun – podkreśliłem – i to nie tak, że ten facet był takim samym dupkiem.
Oparła się o moje ramię. – Powinieneś mu powiedzieć, że byłeś na ślubie prezesa zarządu.
Pokiwałem głową, potwierdzając. – Czekaj, co?
– Powiedziałam, że powinieneś powiedzieć mu że byłeś na ślubie prezesa zarządu.
Mój żołądek podszedł mi do gardła. – O czym ty do cholery mówisz?
– Pamiętasz to przyjęcie na które się włamaliśmy, na którym spotkałeś Seung Huna? Pan młody jest właścicielem Adze.
Cofnąłem się do tych zdarzeń i głęboko pomyślałem. – Cholera. Cholera. – Przyłożyłem dłoń do głowy. – Czy on nie jest przypadkiem wynalazcą dziwnego ekspresu do kawy?
– Taa, to on. Pamiętasz French Press, który sprzedawany jest po 12.000 dolarów? Dzięki temu stał się sławny.
Moja szczęka opadła. Jak mogłem się tego nie domyślić? – O kurwa. O mój Boże. Dzięki Bogu, że nie dostałem tej pracy.
– Dlaczego?
– Sehun jest synem prezesa.
Moja siostra wstała. Wyglądała jak psychiczna. – Seung jest synem prezesa? – Skakała w górę i w dół. – Luhan!
Uderzyła mnie niespodziewanie w ramię, jakby cieszyła się z wygranej w Lotto. Ale to dla mnie nic nie znaczyło, Sehun był przeszłością. Nic tego nie zmieni, czy byłem w Adze, czy nie. Kiedy mój telefon zadzwonił poinstruowałem Lily żeby była cicho.
– Pan Luhan? – Usłyszałem kobiecy głos po drugiej stronie.
– Tak. Kto mówi?
– Dzwonię z Adze. – Wstrzymałem oddech. – Pan Jae Sun kazał mi przekazać, że zaczyna pan pracę od jutra. Ma się pan stawić o 8 rano.
Zamarłem, dopóki nie usłyszałem sygnału kończącego. Czułem jak Lily uderza mnie i pyta o co chodzi. Miałem zawroty głowy. Niemożliwe, żebym został tam zatrudniony.



Następnego dnia Lily praktycznie wyrzuciła mnie z domu, pchając w stronę siedziby Adze. Powiedziała, że jeżeli tam nie pójdę, to wywoła w lobby chaos. Jej gróźb nie powinno się puszczać mimo uszu. Postanowiłem się spotkać z panem Jae Sunem żeby go przeprosić i w delikatny sposób odrzucić ofertę pracy. Czekałem przy windzie w zamyśleniu. Zdałem sobie sprawę, że szanse spotkania Sehuna w tym czasie są nikłe. Podczas gdy byliśmy razem nigdy nie pojechał do firmy. Obliczyłem, że: 70 pięter, 6 wind, 10 000 pracowników, 480 minut pracy... To daje 0.0467% szans na spotkanie Sehuna. Plus minus.
Winda naprzeciwko mnie zaświeciła się i zabrzęczała, a kiedy się otworzyła zdałem sobie sprawę, że po tym wszystkim nie powinienem być księgowym.
Zbladłem, kiedy spojrzałem na wysokiego, dobrze mi znanego człowieka stojącego na drugim końcu windy.
– Luhan? – Boski, uwodzicielski głos Sehuna rozbrzmiał echem w moich uszach. 


French Press - szklany dzbanek do parzenia kawy sypanej

Oh Pauline®

8 komentarzy :

  1. Przez większość tego rozdziału cały czas przechodziły mi przekleństwa na Sehun'a ;_;, ale ta końcówka *^* Świetnie tłumaczysz <3 Mam nadzieję, że szybko pojawi się kolejny rozdział ~

    OdpowiedzUsuń
  2. No nieeee... *^* Więc o to chodziło z tym 0.0467% - nigdy bym na to nie wpadła. Biedny Luhan musiał się męczyć przez tyle dni, aby się dowiedzieć, że nie nadaje się do pracy w firmie, a potem zostać przyjętym ot tak. Zazdroszczę mu odwagi, na którą postawił w czasie rozmowy kwalifikacyjnej, podziwiam takich ludzi. Przekręcanie imienia Sehuna przez Lily było zabawne, Luluś się widocznie złościł ;; I przyrzekam, że widziałam jego minę jak poprawiał swoją siostrę! Końcówka ZNOWU intrygująca, mam mętlik w głowie... Co się teraz stanie, Sehun znowu zaprowadzi Lu do swojego domu? Albo zamknie go jakimś biurze i nie wypuści? (łolaboga) Nie mogę się doczekać :D
    Tłumaczenie po raz szósty mnie urzekło :3
    Hwaiting~!

    OdpowiedzUsuń
  3. Po prostu kocham to ff *^* na początku myślałam, że będzie tu dominował tylko seks, ale okazuje się, że fabuła rozkręca się bardzo fajnie. I hunhan, yay. Me serce shipperki się raduje ^^ W każdym razie rozdział świetnie przetłumaczony, dziękuje! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Podoba mi sie to ff serio myslalam ze chodzi tu tylko o sex w każdym możliwym miejscu w jego domu a tu takie cos bd fajnie ciekawe co teraz czy luhan przyjmie ta ofertę pracy czy nie a moze cos bd zie dzialo z hunhan przecież tu jest aż ponad 30 rozdziałów Jezu juz nie mogę sie doczekac co dalej:D

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialne ff, boskie tłumaczenie i otp. Czego chcieć więcej ? No ba, jest takie coś - kolejne rozdziały @_@ Ale od początku.
    Smut w pierwszych rozdziałach ? Munio! Opisy były niesssamowite, przełożenie na nasz język również, co poskutkowało tym, że wręcz pożerałam rozdziały. To była jazda bez trzymanki. Same fanfary i oklaski.
    STATEK KOSMICZNY NA STERYDACH to chyba na razie mój faworyt, jeśli chodzi o teksty w tym opowiadaniu. Brak tulanka po seksie jednak ugodził w serduszko, tak samo jak Luhana :c Dlatego tym bardziej konfundujące jest zachowanie Sehuna, potem w czasie oglądania filmów. Swoją drogą mogłabym go obejrzeć XD
    Te telefony do Sehuna .... co za przyjaciele. Ale to w sumie dobrze o nim świadczy, mimo wszystko. Potrafi wybrać dobro przyjaciół nad faceta, którego zaciągnął do domu tylko dla sexu. Owszem rani to Luhana, ale proszę to jest koniec końców rozsądne. Mam nadzieję, że w następnych częściach poznamy tych przyjaciół c:
    Scena rozmowy kwalifikacyjnej rządzi XD A raczej przewrażliwiony Lulu! Piąteczka za taką postawę. Zagięła mnie tylko jedna rzecz, bo myślałam, że rekrutuje go Kai, a tu jakiś zwykły facet. Well.... Bezcenne był był jeszcze fragment samozachwytu Luhana, jaki to on dobry w numerkach he he.
    O ile poprzednie tytuły rozdziałów zdradzały fabułę, tak zagwozdką był tytuł tego. A tu proszę, prawdopodobieństwo które jakby się nie spełniło ~
    Na koniec, nie będę oryginalna mówiąc, że nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału CCC: Tak więc, życzę dużo czasu na tłumaczenia i chęci do tego.
    Ps. Wiem, że jeszcze dużo rozdziałów do końca ale oby szybko zaczęło się Hunhanon układać *nerwy nerwy*

    OdpowiedzUsuń
  6. O mój boże kochany! Ten fick jest cudowny! Dlaczego tylko tyle póki co jest? Myślałam, że więcej, chociaż jeszcze jedna część wyszła... :c
    Nie mogę się doczekać reszty, historia wciągnęła mnie od pierwszych paru zdań. ♥ Jest niesamowita, epicka, itd. ♥
    Hwaiting!
    /wybacz za mało konstruktywny komentarz ;3;/

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem czy wiesz, ale tymi sześcioma rozdziałami przerobiłaś mi mózg na pasztet.
    Oficjalnie oświadczam, że twoje tłumaczenie rozwaliło mnie na łopatki, ćwiartki i inne porcje. Pomińmy, że zarwałam nockę by przeczytać wszystkie 32 rozdziały po angielsku.
    Scena smutu, która ciągnęła się przez dobre 5 rozdziałów sprawiła, że siedziałam ze szczęką na podłodze i rumieńcami na twarzy. A ile tych smutów przeczytałam, to żaden na mnie tak nie działał.
    Czekam na kolejne tłumaczenia. Mam nadzieję, że w połowie tego opowiadania nie kopnę w kalendarz.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. OMG! No to teraz umieram. Zarówno ze śmiechu, podniecenia, złości jak i niedowierzania! Całe to opowiadanie jest totalnie boskie i wbijające w fotel. Dlatego strasznie Ci dziękuję za tłumaczenie go!~ <3
    Mam skromną nadzieję, że bd regularnie dodawać kolejne rozdziały^.-
    Hwaiting!~ I do następnego^^

    OdpowiedzUsuń