3/08/2014

Nieznajomy [5] | M

5/32 | M
 
cr. VinluVinlu
Tytuł: Nieznajomy
Oryginał: Stranger
Autor: Shikamin
Tytuł rozdziału: Napięcie | oryginał: Suspense

Łatwość z jaką podniósł mnie do góry pod wodą nie była dla mnie zaskoczeniem. Zajęczałem w oddaniu dla słodyczy, którą wypełniał moje usta. Jego język ślizgał się rytmicznie, roztapiając wszystkie cząsteczki. Delikatnie zawiesił moje obie nogi na swojej szyi. Podtrzymywał mnie za napięte pośladki, pozostawiając nas w pozycji stymulującej moją męskość. 
– Czy tak jest dobrze? – zapytał na bezdechu.
– Wszystko – poddałem się. – Wszystko jest w porządku.
Niosąc mnie bez wysiłku, przycisnął moje plecy do ściany pomiędzy poręczami.
– Trzymaj się barierek.
Zrobiłem tak jak powiedział. Wszedł we mnie powoli, wypełniając swoim potężnym pragnieniem w najgłębszy z możliwych sposobów. Wciągnąłem powietrze do moich płuc, będąc w całkowitym skurczu spowodowanym przez rozkosz, która we mnie wstrzeliła. Przybliżyłem się do niego. Gorąco i mokro. Opuściłem się, blokując moje nogi wokół jego szyi. Spojrzał na mnie swymi piwnymi oczami, a moje pożądanie i namiętność wszystkim zawładnęły.
Opinałem się wokół niego udami. Spojrzenie nie było już wystarczające. Przyciągnąłem jego twarz ku mojej i zderzyłem jego usta ze swoimi. Odpowiedział, chłonąc moje usta z szacunkiem. Czułem się tak dobrze. Byłem w pełni pochłonięty jego urokiem. Pchał we mnie w kółko i w kółko, a ja wychodziłem mu na spotkanie z każdym ruchem. Sięgnął głębiej, kiedy podskoczyliśmy i wygięliśmy w łuk nasze ciała, łącząc się w perfekcyjnym rytmie. Moja skóra płonęła, kiedy ustami odnalazł sutek. Tarł o niego, dokuczał i ssał, aż zalała mnie przyjemność.
– Ach! – Jego zdecydowane ruchy i pulsująca erekcja przybliżała mnie do białego, gorącego wybuchu.
– Zaraz dojdę – wymruczał na drżącym wydechu. – Dojdź ze mną.
Z pięcioma pchnięciami jego penis rozszerzył się i szarpnął zanim wystrzelił we mnie w finalnej ekstazie. Miałem pustkę w głowie, a moje ciało wstrząsnęło w erotycznej uldze. Z mojej klatki piersiowej wydobył się głośny jęk. Pozostaliśmy oplątani, walcząc o oddech. Byłem uzależniony. – Cześć, jestem Luhan, 23 lata, Sehun jest moim narkotykiem.



 Po kilku minutach ciszy, powiedział: – Tak po za tym to, to jest kryty basen.
O Boże, on będzie powodem mojej śmierci.



Siedziałem na wysokim stołku przy blacie, kiedy Sehun przygotowywał lunch. Chwycił nóż swoimi długimi palcami i przekroił wzdłuż marchew w idealne plasterki. Cholera, ja nawet nie jadałem marchewek, ale już chciałem spróbować tego, co przygotowywał. Oczywistym było, że jest dobry w kuchni i zrobiło to na mnie wrażenie. Wszystko co robi wywołuje na mnie wrażenie. Nigdy nie byłem kimś tak zafascynowany. Chciałem żeby on poczuł się tak samo. W końcu znalazłem kogoś, komu chciałem rozpaczliwie zaimponować. Poruszał się jak gdyby nigdy nic po kuchni, całkowicie odporny na moje nieistniejące wdzięki.
Przyjrzałem się mu bardziej uważnie. Był tak cholernie atrakcyjny – jego ostre rysy, wyraziste oczy, nawet sposób w jakim unosiło się jego ramię był cudowny. Zdałem sobie sprawę, że to wszystko miało sens. Ludzie prawdopodobnie obdarzali go jednym spojrzeniem i od razu chętnie szli z nim do łóżka, tak jak ja to zrobiłem. Tylko że ja, chciałem być inny. Chciałem więcej.
– O czym myślisz? – zapytał nagle.
Rzuciłem od niechcenia: – O niczym.
– Podejdź. Spróbuj tego.
Podszedłem do niego i skosztowałem z dużej chochli, którą trzymał. Wolną rękę umieścił w powietrzu, będąc gotowym złapać wszystko co mogło skapnąć. Curry, które właśnie przyrządził doprowadziło mnie do ekstazy. – Jest pyszne – powiedziałem.
Poczułem krople sosu na moich wargach. – Chusteczkę pro... – wessał sos z moich ust i dodatkowo je oblizał.
– To jest pyszne – zakończył.
W jaki sposób on to robi i nadal jest taki spokojny?
– Chodź, zjemy – powiedział, gdy usiedliśmy przy stole.
Położył kawałek kurczaka i marchewki na moim talerzu, a następnie oblał je sosem. Mój uśmiech poszerzał sie coraz bardziej, gdy przeżuwałem jedzenie i powtarzałem delikatnie ujmując, że jest przepyszne. To było nie fair, że nawet jedzenie, które przygotował było tak perfekcyjne, jak on.
– Nie jesz marchewki? – Zauważył.
– Przepraszam, to jest naprawdę pyszne, ale ja po prostu jej nie jem.
Zabrał wszystkie plasterki warzywa z mojego talerza. – Powinieneś mi był powiedzieć.
Kontynuowałem jedzenie. – W porządku. To nie tak, że jestem na nią uczulony. Po prostu nie lubię.
– Więc, co lubisz?
Czy my teraz odbywamy szybką randkę? – Co masz na myśli?
– Chodzi mi o to co lubisz robić, albo jeść...
Trochę zajęło zanim odpowiedziałem. Dokładnie przemyślałem wszystko. Było wiele rzeczy, które lubiłem, ale chciałem brzmieć interesująco. Chciałem wpłynąć na niego. Z pewnością mówiąc mu, że lubię księgowość nie zrobię dobrego wrażenia. – Lubię oglądać filmy... Lubię słodycze.
Żałosne. Powinienem powiedzieć sporty ekstremalne, albo połykanie ognia.
Na szczęście nie wyglądał na znudzonego. – Jaki rodzaj filmów?
– Najbardziej lubię te z suspensem... Wiesz, ciemność, dreszczowiec, stan niepewności.
Zaśmiał się. – Nie domyśliłem się. Oglądałeś "Trzynaście duchów"?
– Jest nowy?
Skończył jeść. – Nie bardzo, ale myślę, że ci się spodoba. Obejrzymy, kiedy skończysz jeść.
– Nie musisz iść dzisiaj do pracy, albo coś?
– Moje stanowisko naprawdę nie wymaga, abym był tam cały czas.
Wziąłem ostatni kęs. – Więc, ty też jesteś jakimś niezależnym wynalazcą?
Uśmiechnął się. – Można tak powiedzieć.



Kiedy położyłem się na jego łóżku zacząłem się zastanawiać, jak do cholery obejrzymy film skoro tutaj nie ma telewizora. Nacisnął przycisk na małej szafce na końcu łóżka i oto okazało się, że deska przesuwa się do góry, utrzymując ukryty, płaski ekran na widoku. To nawet mnie już nie zdziwiło. Jego dom był jak statek kosmiczny na sterydach.
Uśmiechnął się. – To nie tak jak myślisz. Po prostu pracuję dla firmy elektronicznej.
Objął mnie swoimi ramionami i przycisnął do piersi. Moje ręce spoczęły na jego umięśnionej klatce. Było gorąco – słuchałem bicia jego serca, czując jak klatka piersiowa podnosi się i opada gdy oddychał. Kiedy film się zaczął, splótł swoją dłoń z moją. Nie mogłem sie powstrzymać i uśmiechnąłem się radośnie.
Film opowiadał o zwykłej rodzinie, która znalazła się w szklanym domu, który był pułapką, pełnym duchów. Dom jak się okazało był szatańską maszyną „zaprojektowaną przez diabła i zasilaną dzięki umarłym”. Był otworem Piekielnego Oka. Brzmi zabawnie, wiem, ale w rzeczywistości bałem się jak cholera. Jedyną gorszą rzeczą od zamknięcia w domu z duchem... jest bycie uwięzionym w domu z trzynastoma duchami. Puenta filmu powinna nas wykończyć, ale ta była nawet przyjemna. Było tam wiele momentów, które sprawiały, że miałem gęsią skórkę oraz wiele okropnych potworów, które powodowały, że chciałem wyskoczyć z łóżka. Scena, w której aktor rozglądał się dookoła i niczego nie widział, gdy nagle pojawił się za nim duch jest klasykiem i nie wiem dlaczego, ale sprawiła, że się wzdrygnąłem i schowałem twarz w piersi Sehuna.
– Mówiłeś, że lubisz napięcie – powiedział, głaszcząc moją głowę.
– Lubię – uśmiechnąłem się w jego klatkę. – Po prostu nie jestem dobry w ich oglądaniu.
W innej scenie, prawnik, który był jednym z tych złych charakterów w fabule, szedł w głąb korytarza i zaczął krzyczeć, zaczepiając duchy dla zabawy. Zniekształcona kobieta, trzymająca nóż pojawiła się i pognała w stronę mężczyzny. Facet spanikował i wcisnął się pomiędzy automatyczne szklane drzwi, jednak skrzydła zamknęły się i— O Boże, nie mogę patrzeć.
Sehun instynktownie przyłożył swoją dłoń, by zakryć mi oczy. Czułem jak się wzdrygnął. – Co się stało? – zapytałem.
– Został przecięty na pół – wyjaśnił.
– Mogę już spojrzeć? – zapytałem, ściskając jego dłoń. – Sehun? Mogę już patrzeć? – Nie odpowiedział. – Se...—
Poczułem go, naciskającego na moje wilgotne usta – to nie był zachłanny, siarczysty pocałunek... ale słodki. Wystarczająco słodki, by moje serce dostało palpitacji. Jęknąłem i zadrżałem, otwierając zachęcająco usta. Korzystał z czasu, nęcąc moje wargi w czuły sposób. I to mnie przerażało. Bardziej niż jakikolwiek film suspensu, jaki obejrzałem. Sehun jest typem faceta, który dokładnie wiedział co zrobić i kiedy to zrobić.
– Uwielbiam sposób w jaki smakujesz – powiedział, a następnie zdjął swoją rękę z moich oczu. – Teraz możesz patrzeć.
Byłem pełen podziwu. Słyszałem dźwięki mrożące krew w żyłach i krzyki dochodzące z filmu, ale wszystko co mogłem jedynie zrobić, to patrzeć na niego. Kiedy spotkał się z moimi oczami, uniósł wysoko brwi. – Co? – Wyciągnął się i musnął swoimi knykciami mój policzek.
Chciałem mu powiedzieć, że pragnę go. Chciałem go próbować i poznawać, ale zdenerwowałby się jeżeli spróbowałbym to zrobić. Jestem pewny, że byłby zły. Wmawiałem sobie rzekome wyjaśnienie. – Skrzywiłeś się – powiedziałem z przebiegłym uśmiechem.
– Ja, co? – Przyjrzał się mi z uwagą.
– Czułem cię – podskoczyłeś z zaskoczenia w tamtej scenie. – Chwyciłem go na przynętę. – Bałeś.się.
– Nie, nie bałem – powiedział stanowczo.
– Tak, bałeś.
– Nie, nie bałem – powiedział dobitniej.
Wiedziałem, że uderzyłem w czuły punkt. – Tak, bałeś się, Sehun.
Zapauzował na minutę. – Wiesz, że wiem gdzie masz łaskotki, prawda?
– Nie mam łaskotek – wywróciłem oczami.
– Pozwolę sobie być innego zdania – powiedział, zanim przycisnął mnie do łóżka, ze sobą na górze. Jego kolana uniemożliwiały mi poruszanie. Muskał i drażnił mnie po bokach ciała. Na początku starałem się opierać i udawać, że nie miało to na mnie żadnego wpływu, ale po kilku sekundach wybuchnąłem śmiechem, trzęsąc się i wyrywając z jego uścisku.  – Znam każdą część twojego ciała, Luhan – stwierdził, śmiejąc się razem ze mną.
– Stop! – Wykrzyczałem rozbawiony. Ale to był człowiek z zadaniem do wykonania. Jego palce gilgotały wewnętrzną stronę moich ud, a ja wykręcałem się na prawo i lewo, śmiejąc się na śmierć. Łzy z moich oczu spływały kaskadami. O chwilę łaskotek więcej i moje serce prawdopodobnie by stanęło. Odepchnąłem go z całej siły, tak że opadł na bok, zwisając głową za krawędź łóżka.
Dokuczałem mu. Posłał mi uśmiech. – Lubię ciebie zadziornego.
Lubię ciebie śpiącego. Lubię ciebie zadziornego. Nie może być po prostu lubię cię?
Kontynuował: –  Ale ja, nie mam wszędzie łaskotek.
Bez słowa chwyciłem jego twarz i sprawiłem, że moje usta były odpowiedzią. Spostrzegłem, że poruszałem językiem w rozpaczliwy i naglący sposób. Miałem nadzieję, że Sehun coś poczuje. Że poczuje coś więcej, coś co ja zacząłem czuć, coś nader  pikantne i ryzykowne uprawianie miłości.
– Powinniśmy naprawdę oglądać film – powiedziałem, powracając na moje wcześniejsze miejsce.
Przytaknął i przycisnął mnie do siebie w jeszcze ciaśniejszym i bardziej intymnym uścisku.



Po trzech filmach, milionach pocałunków i pauzach, słońce w końcu zaszło. Cały czas trzymaliśmy się w ramionach, ale ja nie mogłem się nacieszyć. Zdecydowałem, że powinienem zadzwonić do Lily, sprawdzić co u niej i czy nie spaliła do tej pory naszego domu. Ale zanim zdążyłem to zrobić, zadzwonił telefon Sehuna. Zsunął się z łóżka i odebrał połączenie. Moje serce odrobinę się ścisnęło. Miałem nadzieję, że wyjdzie z pokoju i nie będę musiał słuchać o czym rozmawia. Ale nie zrobił tego. Cały czas patrzył na mnie, posyłając mi pocieszający uśmiech, mówiąc co jakiś czas przepraszam.
– Co? – Jego uścisk na telefonie zacieśnił się. Byłem zaskoczony, że go nie złamał.
– Kiedy tak powiedział? – Zmarszczył swoje brwi. W jego oczach było widoczne zmartwienie. – Nie płacz, wszystko jest w porządku...
Poczułem jak wszystko we mnie się łamie. Przeniósł się na werandę, a jego głos powoli zanikał. – Gwaenchana... Hee Jin, wiesz że nienawidzę kiedy płaczesz, więc proszę. Porozmawiam z nim...
Zapadłem się na łóżku. Krew pulsowała w moich uszach, a całym moim ciałem wstrząsnął ból. Zalało mnie upokorzenie, gdy chciałem usłyszeć więcej o tym co mówił. Powinienem przyznać, że byłem głupi myśląc przez sekundę, że coś pomiędzy nami jest, ale nie mogłem. Mój umyśl wskoczył w konkluzje, że może Hee Jin była jego siostrą, albo przyjaciółką... Ale... Hee Jin, wiesz że nienawidzę kiedy płaczesz, więc proszę... Jego głos powtarzał w mojej głowie w kółko to samo zdanie. Starałem się zachować obojętność, kiedy wrócił z powrotem do środka. Wiedziałem co zaraz się stanie.
– Luhan, przykro mi, ale muszę wyjść... Mój przyjaciel potrzebuje mojej pomocy. Odwiozę cię do domu pierwszego.
Powiedz coś! Krzyczałem w swojej głowie, ale energia, której użyłem do zapobiegnięcia, by nie wyglądać na rozczarowanego powstrzymywała mnie od wypowiedzenia chodź jednego słowa. Przymknął na to oko. Udał się do swojego gabinetu i ubrał się, a ja byłem zmuszony zrobić to samo.
Jechał w kierunku mojego domu z prędkością światła. Nie wymieniliśmy ze sobą żadnego słowa. Odprowadził mnie do drzwi i nic nie mogłem na to poradzić, ale poczułem pustkę. Straciłem mężczyznę, który przez dwa dni desperacko mnie pragnął. Sehun stał się zwyczajnym i beznamiętnym nieznajomym – jakby szybko wyłączył swoje emocje. Miałem nadzieję, że mnie pocałuje. Namiętnym pocałunkiem, jakie już wcześniej ze sobą wymienialiśmy, albo chociaż przytuli. Ale nic takiego się nie stało.
Wcisnął swoje ręce do kieszeni. – Naprawdę się cieszę, że cię poznałem.


Gwaenchana - „Jest dobrze.”, „To nic takiego.”, „Nie przejmuj się.”


Oh Pauline®

2 komentarze :

  1. Jedno wielkie zdziwko mię trochę ogarnęło O_o ale to przez końcówkę. Dlaczego nie zdobył się na to, aby pocałować Luhana? (i na odwrót) Po tym rozdziale zupełnie nie wiem co mam myśleć... Raz jest najbardziej pożądającym człowiekiem na świecie, zaraz potem musi się coś wydarzyć i wszystko się sypie. W sumie niczego nie da się przewidzieć.
    Swoją drogą film, który chłopcy oglądali totalnie nadawał się na zarys opowiadania - do chwili, kiedy Hunie odwiózł 'zabawkę' do domu. No serio, pasowało mi to uwięzienie w szklanym domu i sterowaniem przez diabła, tyle że bez duchów itp.
    Dalej... Sehun nie pokazał jeszcze całego apartamentu, także powodów do uprawiania miłości będzie miał 'o hooo' i jeszcze więcej :> Jeżeli w ogóle się kiedykolwiek spotkają, z drugiej strony cała historia ma 32 party, toteż główni bohaterowie jeszcze w niej wystąpią razem, nie? TT__TT
    Padam na kolana i biję pokłony za tłumaczenie! Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ^^
    Hwaiting~~!

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, jak zaczynając czytać miałam nadzieję, że Luhan mu się w końcu postawi - tak teraz mi źle.
    Sehun, cholera.
    Najpierw mówi, że Luhan nie wróci do domu, a teraz sam go tam odstawia? Cholerny kretyn. Mam ból dupy.
    Ale to dopiero piąta część, więc jeszcze pewnie się się spotkają (i przeruchają, kabum!) także nie ma się czego obawiać... A nie, jednak jest się czego obawiać.
    Będę teraz przeżywać aż do kolejnej części, na którą niecierpliwie czekam (mój stały tekst, ok). (。・ω・。)

    OdpowiedzUsuń