5/32 | M
Tytuł:
Nieznajomy
Oryginał:
Stranger
Autor:
Shikamin
Tytuł
rozdziału: Napięcie | oryginał: Suspense
Łatwość z jaką podniósł mnie do góry pod
wodą nie była dla mnie zaskoczeniem. Zajęczałem w oddaniu dla słodyczy, którą
wypełniał moje usta. Jego język ślizgał się rytmicznie, roztapiając wszystkie
cząsteczki. Delikatnie zawiesił moje obie nogi na swojej szyi. Podtrzymywał
mnie za napięte pośladki, pozostawiając nas w pozycji
stymulującej moją męskość.
– Czy tak jest dobrze? – zapytał na
bezdechu.
– Wszystko – poddałem się. – Wszystko jest
w porządku.
Niosąc mnie bez wysiłku, przycisnął moje
plecy do ściany pomiędzy poręczami.
– Trzymaj się barierek.
Zrobiłem tak jak powiedział. Wszedł we
mnie powoli, wypełniając swoim potężnym pragnieniem w najgłębszy z możliwych
sposobów. Wciągnąłem powietrze do moich płuc, będąc w całkowitym skurczu
spowodowanym przez rozkosz, która we mnie wstrzeliła.
Przybliżyłem się do niego. Gorąco i mokro. Opuściłem się,
blokując moje nogi wokół jego szyi. Spojrzał na mnie swymi piwnymi oczami, a
moje pożądanie i namiętność wszystkim zawładnęły.
Opinałem się wokół niego udami. Spojrzenie
nie było już wystarczające. Przyciągnąłem jego twarz ku mojej i zderzyłem jego
usta ze swoimi. Odpowiedział, chłonąc moje usta z szacunkiem. Czułem się tak
dobrze. Byłem w pełni pochłonięty jego urokiem. Pchał we mnie w kółko i w
kółko, a ja wychodziłem mu na spotkanie z każdym ruchem. Sięgnął głębiej, kiedy
podskoczyliśmy i wygięliśmy w łuk nasze ciała, łącząc się w perfekcyjnym
rytmie. Moja skóra płonęła, kiedy ustami odnalazł sutek. Tarł o niego, dokuczał
i ssał, aż zalała mnie przyjemność.
– Ach! – Jego zdecydowane ruchy i
pulsująca erekcja przybliżała mnie do białego, gorącego wybuchu.
– Zaraz dojdę – wymruczał na drżącym
wydechu. – Dojdź ze mną.
Z pięcioma pchnięciami jego penis
rozszerzył się i szarpnął zanim wystrzelił we mnie w finalnej ekstazie. Miałem
pustkę w głowie, a moje ciało wstrząsnęło w erotycznej uldze. Z mojej klatki
piersiowej wydobył się głośny jęk. Pozostaliśmy oplątani, walcząc o oddech.
Byłem uzależniony. – Cześć, jestem Luhan, 23 lata, Sehun jest moim narkotykiem.
Po kilku minutach ciszy, powiedział: – Tak
po za tym to, to jest kryty basen.
O Boże,
on będzie powodem mojej śmierci.
Siedziałem na wysokim stołku przy blacie,
kiedy Sehun przygotowywał lunch. Chwycił nóż swoimi długimi palcami i przekroił
wzdłuż marchew w idealne plasterki. Cholera, ja nawet nie jadałem marchewek,
ale już chciałem spróbować tego, co przygotowywał. Oczywistym było, że jest
dobry w kuchni i zrobiło to na mnie wrażenie. Wszystko co robi wywołuje na mnie
wrażenie. Nigdy nie byłem kimś tak zafascynowany. Chciałem żeby on poczuł się
tak samo. W końcu znalazłem kogoś, komu chciałem rozpaczliwie zaimponować.
Poruszał się jak gdyby nigdy nic po kuchni, całkowicie odporny na moje
nieistniejące wdzięki.
Przyjrzałem się mu bardziej uważnie. Był
tak cholernie atrakcyjny – jego ostre rysy, wyraziste oczy, nawet sposób w
jakim unosiło się jego ramię był cudowny. Zdałem sobie sprawę, że to
wszystko miało sens. Ludzie prawdopodobnie obdarzali go jednym spojrzeniem
i od razu chętnie szli z nim do łóżka, tak jak ja to zrobiłem. Tylko że ja,
chciałem być inny. Chciałem więcej.
– O czym myślisz? – zapytał nagle.
Rzuciłem od niechcenia: – O niczym.
– Podejdź. Spróbuj tego.
Podszedłem do niego i skosztowałem z dużej
chochli, którą trzymał. Wolną rękę umieścił w powietrzu, będąc gotowym złapać
wszystko co mogło skapnąć. Curry, które właśnie przyrządził doprowadziło mnie
do ekstazy. – Jest pyszne – powiedziałem.
Poczułem krople sosu na moich wargach. –
Chusteczkę pro... – wessał sos z moich ust i dodatkowo je oblizał.
– To jest pyszne – zakończył.
W jaki sposób on to robi i nadal jest taki
spokojny?
– Chodź, zjemy – powiedział, gdy
usiedliśmy przy stole.
Położył kawałek kurczaka i marchewki na
moim talerzu, a następnie oblał je sosem. Mój uśmiech poszerzał sie coraz
bardziej, gdy przeżuwałem jedzenie i powtarzałem delikatnie ujmując, że jest
przepyszne. To było nie fair, że nawet jedzenie, które przygotował było tak
perfekcyjne, jak on.
– Nie jesz marchewki? – Zauważył.
– Przepraszam, to jest naprawdę pyszne,
ale ja po prostu jej nie jem.
Zabrał wszystkie plasterki warzywa z
mojego talerza. – Powinieneś mi był powiedzieć.
Kontynuowałem jedzenie. – W porządku. To
nie tak, że jestem na nią uczulony. Po prostu nie lubię.
– Więc, co lubisz?
Czy my teraz odbywamy szybką randkę? – Co masz na myśli?
– Chodzi mi o to co lubisz robić, albo
jeść...
Trochę zajęło zanim odpowiedziałem.
Dokładnie przemyślałem wszystko. Było wiele rzeczy, które lubiłem, ale chciałem
brzmieć interesująco. Chciałem wpłynąć na niego. Z pewnością mówiąc mu, że
lubię księgowość nie zrobię dobrego wrażenia. – Lubię oglądać filmy... Lubię
słodycze.
Żałosne. Powinienem powiedzieć sporty ekstremalne,
albo połykanie ognia.
Na szczęście nie wyglądał na znudzonego. –
Jaki rodzaj filmów?
– Najbardziej lubię te z suspensem...
Wiesz, ciemność, dreszczowiec, stan niepewności.
Zaśmiał się. – Nie domyśliłem się.
Oglądałeś "Trzynaście duchów"?
– Jest nowy?
Skończył jeść. – Nie bardzo, ale myślę, że
ci się spodoba. Obejrzymy, kiedy skończysz jeść.
– Nie musisz iść dzisiaj do pracy, albo
coś?
– Moje stanowisko naprawdę nie wymaga,
abym był tam cały czas.
Wziąłem ostatni kęs. – Więc, ty też jesteś
jakimś niezależnym wynalazcą?
Uśmiechnął się. – Można tak powiedzieć.
Kiedy położyłem się na jego łóżku zacząłem
się zastanawiać, jak do cholery obejrzymy film skoro tutaj nie ma telewizora.
Nacisnął przycisk na małej szafce na końcu łóżka i oto okazało się, że deska
przesuwa się do góry, utrzymując ukryty, płaski ekran na widoku. To nawet mnie
już nie zdziwiło. Jego dom był jak statek kosmiczny na sterydach.
Uśmiechnął się. – To nie tak jak myślisz.
Po prostu pracuję dla firmy elektronicznej.
Objął mnie swoimi ramionami i przycisnął
do piersi. Moje ręce spoczęły na jego umięśnionej klatce. Było gorąco –
słuchałem bicia jego serca, czując jak klatka piersiowa podnosi się i opada gdy
oddychał. Kiedy film się zaczął, splótł swoją dłoń z moją. Nie mogłem sie
powstrzymać i uśmiechnąłem się radośnie.
Film opowiadał o zwykłej rodzinie, która
znalazła się w szklanym domu, który był pułapką, pełnym duchów. Dom jak się
okazało był szatańską maszyną „zaprojektowaną przez diabła i zasilaną dzięki
umarłym”. Był otworem Piekielnego Oka. Brzmi zabawnie, wiem, ale w
rzeczywistości bałem się jak cholera. Jedyną gorszą rzeczą od zamknięcia w
domu z duchem... jest bycie uwięzionym w domu z trzynastoma duchami. Puenta
filmu powinna nas wykończyć, ale ta była nawet przyjemna. Było tam wiele
momentów, które sprawiały, że miałem gęsią skórkę oraz wiele okropnych
potworów, które powodowały, że chciałem wyskoczyć z łóżka. Scena, w której
aktor rozglądał się dookoła i niczego nie widział, gdy nagle
pojawił się za nim duch jest klasykiem i nie wiem dlaczego, ale
sprawiła, że się wzdrygnąłem i schowałem twarz w piersi Sehuna.
– Mówiłeś, że lubisz napięcie –
powiedział, głaszcząc moją głowę.
– Lubię – uśmiechnąłem się w jego klatkę. –
Po prostu nie jestem dobry w ich oglądaniu.
W innej scenie, prawnik, który był jednym
z tych złych charakterów w fabule, szedł w głąb korytarza i zaczął krzyczeć,
zaczepiając duchy dla zabawy. Zniekształcona kobieta, trzymająca nóż pojawiła
się i pognała w stronę mężczyzny. Facet spanikował i wcisnął się pomiędzy
automatyczne szklane drzwi, jednak skrzydła zamknęły się i— O Boże, nie
mogę patrzeć.
Sehun instynktownie przyłożył swoją dłoń,
by zakryć mi oczy. Czułem jak się wzdrygnął. – Co się stało? – zapytałem.
– Został przecięty na pół – wyjaśnił.
– Mogę już spojrzeć? – zapytałem,
ściskając jego dłoń. – Sehun? Mogę już patrzeć? – Nie odpowiedział. – Se...—
Poczułem go, naciskającego na moje
wilgotne usta – to nie był zachłanny, siarczysty pocałunek... ale słodki.
Wystarczająco słodki, by moje serce dostało palpitacji. Jęknąłem i zadrżałem,
otwierając zachęcająco usta. Korzystał z czasu, nęcąc moje wargi w czuły
sposób. I to mnie przerażało. Bardziej niż jakikolwiek film suspensu,
jaki obejrzałem. Sehun jest typem faceta, który dokładnie wiedział co zrobić i
kiedy to zrobić.
– Uwielbiam sposób w jaki smakujesz –
powiedział, a następnie zdjął swoją rękę z moich oczu. – Teraz możesz patrzeć.
Byłem pełen podziwu. Słyszałem dźwięki
mrożące krew w żyłach i krzyki dochodzące z filmu, ale wszystko co mogłem
jedynie zrobić, to patrzeć na niego. Kiedy spotkał się z moimi oczami, uniósł
wysoko brwi. – Co? – Wyciągnął się i musnął swoimi knykciami mój policzek.
Chciałem mu powiedzieć, że pragnę go.
Chciałem go próbować i poznawać, ale zdenerwowałby się jeżeli spróbowałbym to
zrobić. Jestem pewny, że byłby zły. Wmawiałem sobie rzekome wyjaśnienie. –
Skrzywiłeś się – powiedziałem z przebiegłym uśmiechem.
– Ja, co? – Przyjrzał się mi z uwagą.
– Czułem cię – podskoczyłeś z zaskoczenia
w tamtej scenie. – Chwyciłem go na przynętę. – Bałeś.się.
– Nie, nie bałem – powiedział stanowczo.
– Tak, bałeś.
– Nie, nie bałem – powiedział dobitniej.
Wiedziałem, że uderzyłem w czuły punkt. –
Tak, bałeś się, Sehun.
Zapauzował na minutę. – Wiesz, że wiem
gdzie masz łaskotki, prawda?
– Nie mam łaskotek – wywróciłem oczami.
– Pozwolę sobie być innego zdania –
powiedział, zanim przycisnął mnie do łóżka, ze sobą na górze. Jego kolana
uniemożliwiały mi poruszanie. Muskał i drażnił mnie po bokach ciała. Na
początku starałem się opierać i udawać, że nie miało to na mnie żadnego wpływu,
ale po kilku sekundach wybuchnąłem śmiechem, trzęsąc się i wyrywając z jego
uścisku. – Znam każdą część twojego ciała, Luhan – stwierdził, śmiejąc
się razem ze mną.
– Stop! – Wykrzyczałem rozbawiony. Ale to
był człowiek z zadaniem do wykonania. Jego palce gilgotały wewnętrzną stronę
moich ud, a ja wykręcałem się na prawo i lewo,
śmiejąc się na śmierć. Łzy z moich oczu spływały kaskadami. O
chwilę łaskotek więcej i moje serce prawdopodobnie by stanęło.
Odepchnąłem go z całej siły, tak że opadł na bok, zwisając głową za
krawędź łóżka.
Dokuczałem mu. Posłał mi uśmiech. – Lubię
ciebie zadziornego.
Lubię ciebie śpiącego. Lubię ciebie
zadziornego. Nie może być po prostu lubię cię?
Kontynuował: – Ale ja, nie mam
wszędzie łaskotek.
Bez słowa chwyciłem jego twarz i
sprawiłem, że moje usta były odpowiedzią. Spostrzegłem, że poruszałem językiem
w rozpaczliwy i naglący sposób. Miałem nadzieję, że Sehun coś poczuje.
Że poczuje coś więcej, coś co ja zacząłem czuć, coś nader pikantne i ryzykowne uprawianie miłości.
– Powinniśmy naprawdę oglądać film –
powiedziałem, powracając na moje wcześniejsze miejsce.
Przytaknął i przycisnął mnie do siebie w
jeszcze ciaśniejszym i bardziej intymnym uścisku.
Po trzech filmach, milionach pocałunków i
pauzach, słońce w końcu zaszło. Cały czas trzymaliśmy się w ramionach, ale ja
nie mogłem się nacieszyć. Zdecydowałem, że powinienem zadzwonić do
Lily, sprawdzić co u niej i czy nie spaliła do tej pory naszego domu. Ale zanim
zdążyłem to zrobić, zadzwonił telefon Sehuna. Zsunął się z łóżka i odebrał
połączenie. Moje serce odrobinę się ścisnęło. Miałem nadzieję, że wyjdzie z
pokoju i nie będę musiał słuchać o czym rozmawia. Ale nie zrobił tego. Cały
czas patrzył na mnie, posyłając mi pocieszający uśmiech, mówiąc co jakiś
czas przepraszam.
– Co? – Jego uścisk na telefonie zacieśnił
się. Byłem zaskoczony, że go nie złamał.
– Kiedy tak powiedział? – Zmarszczył swoje
brwi. W jego oczach było widoczne zmartwienie. – Nie płacz, wszystko jest w
porządku...
Poczułem jak wszystko we mnie się łamie.
Przeniósł się na werandę, a jego głos powoli zanikał. – Gwaenchana...
Hee Jin, wiesz że nienawidzę kiedy płaczesz, więc proszę. Porozmawiam z nim...
Zapadłem się na łóżku. Krew
pulsowała w moich uszach, a całym moim ciałem wstrząsnął ból. Zalało mnie
upokorzenie, gdy chciałem usłyszeć więcej o tym co mówił. Powinienem przyznać,
że byłem głupi myśląc przez sekundę, że coś pomiędzy nami jest, ale nie mogłem.
Mój umyśl wskoczył w konkluzje, że może Hee Jin była jego siostrą, albo
przyjaciółką... Ale... Hee Jin, wiesz że nienawidzę kiedy płaczesz,
więc proszę... Jego głos powtarzał w mojej głowie w kółko to samo
zdanie. Starałem się zachować obojętność, kiedy wrócił z powrotem do środka.
Wiedziałem co zaraz się stanie.
– Luhan, przykro mi, ale muszę wyjść...
Mój przyjaciel potrzebuje mojej pomocy. Odwiozę cię do domu pierwszego.
Powiedz coś! Krzyczałem w swojej głowie, ale energia, której użyłem do zapobiegnięcia, by
nie wyglądać na rozczarowanego powstrzymywała mnie od wypowiedzenia chodź
jednego słowa. Przymknął na to oko. Udał się do swojego gabinetu i
ubrał się, a ja byłem zmuszony zrobić to samo.
Jechał w kierunku mojego domu z prędkością
światła. Nie wymieniliśmy ze sobą żadnego słowa. Odprowadził mnie do drzwi i
nic nie mogłem na to poradzić, ale poczułem pustkę. Straciłem mężczyznę, który przez
dwa dni desperacko mnie pragnął. Sehun stał się zwyczajnym i beznamiętnym
nieznajomym – jakby szybko wyłączył swoje emocje. Miałem nadzieję, że mnie
pocałuje. Namiętnym pocałunkiem, jakie już wcześniej ze sobą
wymienialiśmy, albo chociaż przytuli. Ale nic
takiego się nie stało.
Wcisnął swoje ręce do kieszeni. – Naprawdę
się cieszę, że cię poznałem.
♥•♥•♥•♥•♥•♥•♥•♥•♥•♥
Gwaenchana
- „Jest dobrze.”, „To nic takiego.”, „Nie przejmuj się.”
Oh Pauline®
Jedno wielkie zdziwko mię trochę ogarnęło O_o ale to przez końcówkę. Dlaczego nie zdobył się na to, aby pocałować Luhana? (i na odwrót) Po tym rozdziale zupełnie nie wiem co mam myśleć... Raz jest najbardziej pożądającym człowiekiem na świecie, zaraz potem musi się coś wydarzyć i wszystko się sypie. W sumie niczego nie da się przewidzieć.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą film, który chłopcy oglądali totalnie nadawał się na zarys opowiadania - do chwili, kiedy Hunie odwiózł 'zabawkę' do domu. No serio, pasowało mi to uwięzienie w szklanym domu i sterowaniem przez diabła, tyle że bez duchów itp.
Dalej... Sehun nie pokazał jeszcze całego apartamentu, także powodów do uprawiania miłości będzie miał 'o hooo' i jeszcze więcej :> Jeżeli w ogóle się kiedykolwiek spotkają, z drugiej strony cała historia ma 32 party, toteż główni bohaterowie jeszcze w niej wystąpią razem, nie? TT__TT
Padam na kolana i biję pokłony za tłumaczenie! Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ^^
Hwaiting~~!
Tak, jak zaczynając czytać miałam nadzieję, że Luhan mu się w końcu postawi - tak teraz mi źle.
OdpowiedzUsuńSehun, cholera.
Najpierw mówi, że Luhan nie wróci do domu, a teraz sam go tam odstawia? Cholerny kretyn. Mam ból dupy.
Ale to dopiero piąta część, więc jeszcze pewnie się się spotkają (i przeruchają, kabum!) także nie ma się czego obawiać... A nie, jednak jest się czego obawiać.
Będę teraz przeżywać aż do kolejnej części, na którą niecierpliwie czekam (mój stały tekst, ok). (。・ω・。)