4/32 | M
Tytuł:
Nieznajomy
Oryginał:
Stranger
Autor:
Shikamin
Tytuł
rozdziału: Poranek po | oryginał: The Morning After
Kiedy budzimy się rano nasz mózg
potrzebuje chwili, aby zacząć funkcjonować. Czasami przyczyną całkowitego
rozbudzenia jest zdanie sobie sprawy, że spóźniłeś się do szkoły, czy coś. W
moim przypadku było to jednak uświadomienie sobie, że nie jestem w swoim
własnym łóżku. Wydarzenia z ostatniej nocy w nagłym pośpiechu eksplodowały w
mojej głowie.
Włamanie na imprezę, ślub, dziwny ekspres
do kawy, piwnica na wino, nieznajomy.
Kurwa. Moje
oczy otworzyły się i gwałtownie usiadłem. O Boże.
Jaguar, wycieczka po domu, seks, więcej
seksu i jeszcze więcej seksu... Sehun.
Chciałbym zadać sobie pytanie, o czym ja do
cholery myślę, ale zdałem sobie sprawę, że pytanie powinno brzmieć: dlaczego do
cholery ja nie myślałem? Chwyciłem rąbek pościeli i spojrzałem pod
kołdrę. Uff, nie jestem nagi. Pamiętałem jak Sehun mnie ubrał,
a potem szybko usnąłem. Gdzie on jest?
Rozejrzałem się po pokoju, pochłaniając
nieznane mi otoczenie. Czułem się tak, jakbym widział jego sypialnie po raz
pierwszy. Wydawała mi się mało przytulna – nudne, czarne meble i białe, matowe
odcienie na wykończeniach. Zbyt długo podczas podróży po domu moje oczy były
przyklejone do jego boskiego ciała. Wstałem i przeszedłem się w milczeniu. Nie
było tutaj żadnych osobistych pamiątek – żadnych obrazów, wazonów, zero zdjęć –
dokładnie tak, jak się spodziewałem. Po prawej stronie pokoju, tuż przed
wejściem do baru, była przylegająca weranda. Poszedłem w jej stronę i wyjrzałem
przez małą szczelinę w rozsuwanych drzwiach. Sehun rozmawiał z kimś przez
telefon.
– Nie dzisiaj – jego głos był zamyślony. –
Nie, nie przyjeżdżaj tutaj. Ja tam pojadę.
– Nie, nikogo tutaj nie ma...
Powiedział łagodnie: – Przepraszam, nie
miałem na myśli... Tak, wszystko w porządku. Nie przejmuj się. Przyjadę, jak
tylko będę mógł.
Przebiło mnie nieuzasadnione, irracjonalne
ukłucie zazdrości. Mogę stwierdzić po tonie jego głosu, że rozmawiał z kimś
bliskim. To mógł być jego ojciec, albo inny członek rodziny, tak
sądzę. Ale jak było naprawdę? Nie miałem jakiegokolwiek powodu, aby o tym
myśleć. Ale nic nie mogło mnie powstrzymać. I wtedy przypomniałem
sobie o naszym spotkaniu w piwnicy. Jak mogłem zapomnieć? Wziął mnie wtedy za
kogoś innego. Był wtedy chętny zabawić się z tym kimś. Czy to
kochanka? Ktoś specjalny? Te myśli cholernie mnie irytowały. Choć wcale mnie to
nie dziwiło. Wygląda na to, że prawdopodobnie łapie na swój urok każdego.
Wróciłem do środka i zacząłem szukać moich
ubrań. Planowałem zostawić go bez jego wiedzy, przestraszony myślą, że gdy
tylko zobaczę jego intrygującą wspaniałość moja determinacja minie i nie będę w
stanie zrobić ani jednego kroku w stronę drzwi wyjściowych. Może jestem naiwny,
ale nie jestem głupi. Jedna, szybka noc zawsze kończy się źle. Im szybciej będę
mógł stąd wyjść, tym lepiej. Próbowałem sobie wmówić, że mój plan nie miał nic
wspólnego z usłyszaną wcześniej rozmową telefoniczną Sehuna.
Zauważyłem moje ubrania wiszące na
wieszaku na płaszcze, pogniecione i pomarszczone – dowód na to co stało się
ostatniej nocy. Powoli rozpinałem guziki koszuli Sehuna i przewiesiłem ją przez
wieszak. Zanim zdążyłem założyć własne ubranie, para ciepłych rąk objęła mnie
od tyłu. Wiedziałem, że nie ma już możliwości ucieczki.
Sehun ukrył swoją twarz w zagłębieniu
mojej szyi.
– Chyba nie planowałeś mnie zostawić,
prawda? – Zacisnął płatek mojego ucha pomiędzy swoimi zębami, przeciągając go w
ugryzieniu. Czułem się tak dobrze. Żegnaj determinacjo.
Czy ktoś kiedykolwiek wspominał o
opuszczeniu?
Obrócił mnie twarzą do siebie i zamarłem –
jego rysy, teraz oświetlone naturalnym światłem spowodowały, że moje ciało
całkowicie odmówiło posłuszeństwa. Przycisk zdrowego rozsądku wyłączył się.
Zastanawiałem się, czy dam radę kiedykolwiek otrząsnąć się z jego perfekcji.
Chwycił mnie pod brodą i uniósł moją głowę, ocierając moje usta o jego w
ciepłym, porannym pocałunku.
– Dobrze spałeś? – zapytał, kiedy całował
mój nos, mój policzek, moje czoło.
Przy każdym dotyku zamierało mi serce. –
Hmm...
Ostrożnie założył z powrotem na mnie swoją
koszulę, a ja oczywiście tylko stałem.
– Co zjesz na śniadanie? – zapytał.
Ciebie. –
Cokolwiek, będzie okej.
Zaprowadził mnie na werandę. Nie
zauważyłem tego wcześniej, zbyt koncentrując się na jego prywatnej rozmowie,
ale był tam marmurowy blat z dwoma tapicerowanymi krzesłami, umieszczony na
końcu ogromnego tarasu.
– Kawa czy herbata? – zapytał.
– Poproszę kawę.
– Dobrze. Usiądź. Zaraz wracam.
Usiadłem tak jak mi polecił, ale nie na
długo. Wstałem i podziwiałem znakomity widok z góry, aż zdałem sobie sprawę, że
nawet nie wiem gdzie się znajduję. Cały czas byłem w Seulu, to jest pewne.
Jedyne co mogłem zauważyć obok jego elektrycznej bramy do domu, to obecność
innych rezydencji, które oznaczały, że byłem w jakiejś luksusowej dzielnicy.
– Pięknie, prawda? – Sehun pojawił się,
niosąc tacę z dwoma talerzami kontynentalnego śniadania i dwiema filiżankami
kawy.
– Tak. Tutaj jest przepięknie – usiadłem
naprzeciwko niego, umieszczając przed sobą talerz.
Ugryzłem kawałek bajgla i popiłem kawą.
Wziąłem szybkie trzy łyki za jednym razem. Kawa była subtelna i orzeźwiająca, z
cynamonowym posmakiem – byłem zachwycony.
– To najprawdopodobniej najlepsza kawa,
jaką kiedykolwiek piłem.
– Dobrze wiedzieć – zaśmiał się do siebie.
– Nie jest dziwna, czy coś?
Moje oczy rozszerzyły się, gdy
przypomniałem sobie jak nazwałem jego ojca wynalazcą dziwnego ekspresu do kawy.
Naturalnie. Syn wynalazcy musiał używać tego ekspresu. Nic
dziwnego, że jego ojciec był taki sławny. Palona kawa była nieziemska.
Skuliłem się w przestrachu. – Przepraszam
za tamto. Nie to miałem na myśli, gdy mówiłem dziwne, tamtej nocy... W
rzeczywistości kawa jest—
– Uspokój się, Luhan. Tylko się z tobą
droczyłem – wykrzywił usta w tym oszałamiającym uśmiechu.
Uspokoiłem się. – Więc, twój ojciec ożenił
się wczoraj, tak?
– Tak – odpowiedział krótko. Szorstkość
jego głosu zaintrygowała mnie. Najwyraźniej nie spodobał mu się kierunek w
którym zmierzała nasza rozmowa. Ale chciałem wiedzieć o nim więcej. Ostrożnie
nacisnąłem temat. – Twoja mama?
– Tata ożenił się po raz kolejny. Nie z
mamą – powiedział energicznie, jakby mówił o pogodzie.
Nie mogłem nie zauważyć jak bardzo był
obojętny. Uważnie studiowałem jego twarz – oszałamiająca jak zwykle, ale bardzo
neutralna, zbyt opanowana i zbyt obojętna. Spojrzał na mnie. Zmarszczyłem moje
brwi, moje oczy były przepełnione żalem. Był oszołomiony i nie dowierzał.
– Wyglądasz jakbyś zaraz miał
się rozpłakać – zaśmiał się sceptycznie.
Machnąłem ręką. – Nie, ja.. –
odchrząknąłem. – Przykro mi.
Uśmiechnął się. – Nie trzeba. Mój tata
jest wspaniałym człowiekiem. Nie mogę prosić o więcej. – Uniósł swoje brwi. –
Porozmawiajmy o tobie. Co robisz?
– Właśnie ukończyłem szkołę. Uczę się
teraz do egzaminu na CPA.
Mógłbym powiedzieć, że był rozbawiony. –
Więc księgowy, co? To bardzo... niespodziewane.
Nie całkiem. Zawsze byłem dobry w
numerkach. – A ty? Masz już pracę?
– Pracuję w biurze. Głównie papierkowa
robota – powiedział.
Po tym, nie wiedziałem o co chcę go
zapytać – w rzeczywistości miałem mnóstwo pytań, ale postanowiłem zachować je
dla siebie. Wyglądał mi na osobę, która ceni sobie prywatność i lubi utrzymywać
dystans w stosunku do innych. Cisza, która panowała pomiędzy nami przez kolejne
dziesięć minut sprawiła, że czułem się niekomfortowo siedząc na swoim miejscu.
Oboje skończyliśmy nasze śniadanie, ale żaden z nas nie poruszył się nawet o centymetr.
Obserwował mnie znad krawędzi swojej filiżanki. Uniósł ją do szkarłatnych ust,
cały czas nie przerywając spojrzenia, nawet na sekundę. Czuł się bardzo
komfortowo. Przełożył nogę na nogę i kontynuował rozbieranie mnie za pomocą
wzroku. Jego spojrzenie było przenikliwe i erotyczne – sprawiało, że zaczynałem
być pobudzony. Bawiłem się moimi resztkami jedzenia, desperacko próbując
uniknąć jego spojrzenia. Mój obwarzanek wyglądał jakby został zamordowany.
Kiedy wypuścił z siebie słaby chichot,
spojrzałem na niego i próbowałem utrzymać kontakt wzrokowy, ale kiedy oblizał
swoje usta, pieprzony—
On robi to celowo. Zdecydowanie.
– Co chcesz dzisiaj robić? – zapytał
nonszalancko.
– Naprawdę o tym nie myślałem –
powiedziałem, pomimo iż każdy mój nerw krzyczał: „Myślę, że zdam się na ciebie”. Dzięki
Bogu moje nerwy nie mogą mówić.
– Lubisz pływać?
– Tak, tak myślę.
Kiedy schodziliśmy po schodach miałem
dobry widok na jego dom. Był zadaszony wysokim dachem i otoczony ogromnymi
oknami. Bardzo elegancki i prosty, w neutralnych kolorach. Był zbyt schludny i czysty.
Czułem się prawie winny chodząc po nim. Były tylko dwa pietra, ale rozciągały
się one na dużą odległość i oferowały wspaniałe meble i udogodnienia. Ten
rodzaj domu, który sprawiał, że czujesz się bezpiecznie, ale jednocześnie
jesteś zastraszony. Bardzo podobny do Sehuna – miły, ale onieśmielający.
Zaprowadził mnie do tylnych drzwi, które
prowadziły do krytego basenu. Zdumiałem się na śmierć.
Całe pomieszczenie było wypełnione ogromnymi oknami, przyozdobione płaskim
szklanym dachem. Kształt basenu był jakąś dziwnie skomplikowaną figurą geometryczną,
której nie rozumiałem, ale do cholery, wyglądało to świetnie. Nakierował mnie
na leżak, a następnie wziął ze stołu pilot. Nacisnął kilka przycisków i rzymskie
rolety szybko zaczęły zakrywać okna, a białe belki nośne przysłoniły szklany
dach, aż zrobiło się ciemno jak w nocy. Kilka przycisków więcej i subtelne
żółte światła rozeszły się z każdego rogu, a sztuczne fale zaczęły mącić wodę.
Moja szczęka opadła.
Kim jest ten facet?
– Masz na sobie zbyt wiele – powiedział,
sugerując, bym zdjął ubranie.
Cisza wypełniła pokój, kiedy zaczęliśmy
powoli się rozbierać. Guzik po guziku, bez przerywania
kontaktu wzrokowego. Byliśmy siebie spragnieni i nic nie mogło temu
zaprzeczyć. Oboje zanurzyliśmy się w wodzie nie mając na sobie nic. Woda
dosięgała poniżej mojej klatki, a fale uderzały o nagie ciało. Czekałem z
niecierpliwością na jego dotyk, ale Sehun pozostawał w bezruchu kilka metrów
ode mnie. Nie robił nic, tylko patrzył na moją osobę – dobrze wiedział, że
wygląda jak grecki Bóg. To była tortura, patrzeć na jego oddaloną ode mnie
twardą pierś i choć woda rozmywała pozostałą część ciała, to dla moich oczu,
był to apetyczny widok. Ale najgorszą męką była seksualna tęsknota dostrzegalna
w jego oczach. To było tak, jakby przypominał sobie jak dobrze się czuł mając
swój wzwód wewnątrz mnie. Wyobrażał sobie, co mógłby zrobić, aby sprawić mi przyjemność.
Boże, ekscytujące.
To była gra wstępna. Nie mogłem jej dłużej
opóźniać. Jeżeli on nie da mi tego, podejdę i wezmę to sam.
Zbliżałem się do niego po trochu, a jego
usta wykrzywiały się w uśmiechu. Zaufałem mojemu pożądaniu, które o niego
krzyczało. Musiałem go dotknąć.
Kiedy w końcu znalazłem się przy nim,
zadrwił: – Pragniesz mnie, aż tak bardzo?
Zarumieniłem się i opuściłem moje czoło na
jego lewe ramię. – Tak – odpowiedziałem szczerze. Chwilę potem moja ręka
odnalazła pod wodą jego penisa, a on wydał melodyjny dźwięk żądzy. Pieściłem
delikatnie jego twardniejącą grubość, zawstydzając samego siebie swoją
śmiałością. Moje palce ścisnęły wrażliwe miejsce poniżej jego pulsującej
erekcji. Głowa cały czas była przytulona do jego silnego ramienia. Wciągałem
ciężko powietrze. Moje obydwie ręce zaczęły poruszać się na jego wzwodzie,
sprawiając, że mi uległ. Dźwięki jakie wydawał dzwoniły w moich uszach jak
prośba o więcej. Otrzymując od niego odpowiedź, która niezmiernie mi się
podobała stałem się odważniejszy. Patrzyłem jak oczekuje na mój kolejny ruch.
Wsunąłem mój język pomiędzy jego rozchylone usta. Żarliwie lizałem go od
środka. Nasze języki wirowały wokół siebie. Obserwowałem jak doprowadzam go do
szaleństwa, kiedy nagle przerwałem.
– Nie... – ujął moją twarz – baw się ze
mną.
Jego oczy płonęły z desperacji, co jeszcze
bardziej mi się podobało. Droczyłem się z nim: – Pragniesz mnie, aż
tak bardzo?
– Tak – odpowiedział cholernie szybko, ze
śmiertelnie poważną miną.
Zanurzył we mnie swój palec bez jakiegokolwiek
ostrzeżenia, wbijając go raz, drugi, potem trzeci. Jęknąłem, zacieśniając
uścisk na jego męskości.
– Pocałuj mnie – słowa uciekły z moich
ust.
Zrobił to o co go poprosiłem, konsumując
mnie całego, ciało i umysł. Jego słodki, aromatyczny smak igrał w moich ustach.
Był bardziej zmysłowy niż mogłem sobie wyobrazić.
Płytko wyszeptał: – Luhan. Będziemy iść w
tym kierunku, aż zobaczysz gwiazdy.
♥•♥•♥•♥•♥•♥•♥•♥•♥•♥
CPA - dyplomowany księgowy
Oh Pauline®
Chyba opadłam. Totalnie. Po całości. XD
OdpowiedzUsuńDziś nie napiszę niczego dłuższego ani tym bardziej sensownego, bo nie mam pojęcia w jaki sposób to skomentować.
Mimo, że Sehun znów mnie tu uwiódł - cały czas byłam za tym, żeby Luhan uciekł.
Przez końcówkę zgłupiałam.
Um... Czekam na kolejne? (´・` )♡
Znowu tak szybciutko dodałaś, że to jest szok! *^* Pozostało tylko się cieszyć. I kolejny rozdział 'bawienia się' ;; ja tak dłużej nie pociągnę, to już się staje uzależnieniem. Niedługo nie zasnę dopóki nie wstrzyknę sobie w umysł choćby zdania tego opowiadania. Swoją drogą - mieć taki dom *^* masakra, swojego mi się nie chce sprzątać, a co dopiero taki wielgaśny... Niekiedy mam przeczucie, że ów dom jest klatką, w której Sehun uwięził Luhana i będzie się nim rozkoszować. Dodatkowo końcówka daje do myślenia, bo za cholerę nie umiem jej przypasować do jakiegokolwiek zarysu przyszłości. 'Aż zobaczysz gwiazdy?' Hmmm... może chodziło mu o to, że będą siedzieli w basenie do północy? XD
OdpowiedzUsuńTłumaczenie świetne! Weny życzę, hwaiting~!
Nawet nie zauważyłam, że dodałaś kolejny rozdział, ale podczas czytania jak zwykle zeżarły mnie feelsy. Genialne <3
OdpowiedzUsuńTo jest swietne czekam na ciag dalszy
OdpowiedzUsuń