3/02/2014

Nieznajomy [4] | M

4/32 | M
    
cr. VinluVinlu
Tytuł: Nieznajomy
Oryginał: Stranger
Autor: Shikamin
Tytuł rozdziału: Poranek po | oryginał: The Morning After

Kiedy budzimy się rano nasz mózg potrzebuje chwili, aby zacząć funkcjonować. Czasami przyczyną całkowitego rozbudzenia jest zdanie sobie sprawy, że spóźniłeś się do szkoły, czy coś. W moim przypadku było to jednak uświadomienie sobie, że nie jestem w swoim własnym łóżku. Wydarzenia z ostatniej nocy w nagłym pośpiechu eksplodowały w mojej głowie.
Włamanie na imprezę, ślub, dziwny ekspres do kawy, piwnica na wino, nieznajomy.
Kurwa. Moje oczy otworzyły się i gwałtownie usiadłem. O Boże.
Jaguar, wycieczka po domu, seks, więcej seksu i jeszcze więcej seksu... Sehun.
Chciałbym zadać sobie pytanie, o czym ja do cholery myślę, ale zdałem sobie sprawę, że pytanie powinno brzmieć: dlaczego do cholery ja nie myślałem? Chwyciłem rąbek pościeli i spojrzałem pod kołdrę. Uff, nie jestem nagi. Pamiętałem jak Sehun mnie ubrał, a potem szybko usnąłem. Gdzie on jest?
Rozejrzałem się po pokoju, pochłaniając nieznane mi otoczenie. Czułem się tak, jakbym widział jego sypialnie po raz pierwszy. Wydawała mi się mało przytulna – nudne, czarne meble i białe, matowe odcienie na wykończeniach. Zbyt długo podczas podróży po domu moje oczy były przyklejone do jego boskiego ciała. Wstałem i przeszedłem się w milczeniu. Nie było tutaj żadnych osobistych pamiątek – żadnych obrazów, wazonów, zero zdjęć – dokładnie tak, jak się spodziewałem. Po prawej stronie pokoju, tuż przed wejściem do baru, była przylegająca weranda. Poszedłem w jej stronę i wyjrzałem przez małą szczelinę w rozsuwanych drzwiach. Sehun rozmawiał z kimś przez telefon.
– Nie dzisiaj – jego głos był zamyślony. – Nie, nie przyjeżdżaj tutaj. Ja tam pojadę.
– Nie, nikogo tutaj nie ma...
Powiedział łagodnie: – Przepraszam, nie miałem na myśli... Tak, wszystko w porządku. Nie przejmuj się. Przyjadę, jak tylko będę mógł.
Przebiło mnie nieuzasadnione, irracjonalne ukłucie zazdrości. Mogę stwierdzić po tonie jego głosu, że rozmawiał z kimś bliskim. To mógł być jego ojciec, albo inny członek rodziny, tak sądzę. Ale jak było naprawdę? Nie miałem jakiegokolwiek powodu, aby o tym myśleć. Ale nic nie mogło mnie powstrzymać. I wtedy przypomniałem sobie o naszym spotkaniu w piwnicy. Jak mogłem zapomnieć? Wziął mnie wtedy za kogoś innego. Był wtedy chętny zabawić się z tym kimś. Czy to kochanka? Ktoś specjalny? Te myśli cholernie mnie irytowały. Choć wcale mnie to nie dziwiło. Wygląda na to, że prawdopodobnie łapie na swój urok każdego.



 Wróciłem do środka i zacząłem szukać moich ubrań. Planowałem zostawić go bez jego wiedzy, przestraszony myślą, że gdy tylko zobaczę jego intrygującą wspaniałość moja determinacja minie i nie będę w stanie zrobić ani jednego kroku w stronę drzwi wyjściowych. Może jestem naiwny, ale nie jestem głupi. Jedna, szybka noc zawsze kończy się źle. Im szybciej będę mógł stąd wyjść, tym lepiej. Próbowałem sobie wmówić, że mój plan nie miał nic wspólnego z usłyszaną wcześniej rozmową telefoniczną Sehuna.
Zauważyłem moje ubrania wiszące na wieszaku na płaszcze, pogniecione i pomarszczone – dowód na to co stało się ostatniej nocy. Powoli rozpinałem guziki koszuli Sehuna i przewiesiłem ją przez wieszak. Zanim zdążyłem założyć własne ubranie, para ciepłych rąk objęła mnie od tyłu. Wiedziałem, że nie ma już możliwości ucieczki.
Sehun ukrył swoją twarz w zagłębieniu mojej szyi.
– Chyba nie planowałeś mnie zostawić, prawda? – Zacisnął płatek mojego ucha pomiędzy swoimi zębami, przeciągając go w ugryzieniu. Czułem się tak dobrze. Żegnaj determinacjo.
Czy ktoś kiedykolwiek wspominał o opuszczeniu?
Obrócił mnie twarzą do siebie i zamarłem – jego rysy, teraz oświetlone naturalnym światłem spowodowały, że moje ciało całkowicie odmówiło posłuszeństwa. Przycisk zdrowego rozsądku wyłączył się. Zastanawiałem się, czy dam radę kiedykolwiek otrząsnąć się z jego perfekcji. Chwycił mnie pod brodą i uniósł moją głowę, ocierając moje usta o jego w ciepłym, porannym pocałunku.
– Dobrze spałeś? – zapytał, kiedy całował mój nos, mój policzek, moje czoło.
Przy każdym dotyku zamierało mi serce. – Hmm...
Ostrożnie założył z powrotem na mnie swoją koszulę, a ja oczywiście tylko stałem.
– Co zjesz na śniadanie? – zapytał.
Ciebie. – Cokolwiek, będzie okej.
Zaprowadził mnie na werandę. Nie zauważyłem tego wcześniej, zbyt koncentrując się na jego prywatnej rozmowie, ale był tam marmurowy blat z dwoma tapicerowanymi krzesłami, umieszczony na końcu ogromnego tarasu.
– Kawa czy herbata? – zapytał.
– Poproszę kawę.
– Dobrze. Usiądź. Zaraz wracam.
Usiadłem tak jak mi polecił, ale nie na długo. Wstałem i podziwiałem znakomity widok z góry, aż zdałem sobie sprawę, że nawet nie wiem gdzie się znajduję. Cały czas byłem w Seulu, to jest pewne. Jedyne co mogłem zauważyć obok jego elektrycznej bramy do domu, to obecność innych rezydencji, które oznaczały, że byłem w jakiejś luksusowej dzielnicy.
– Pięknie, prawda? – Sehun pojawił się, niosąc tacę z dwoma talerzami kontynentalnego śniadania i dwiema filiżankami kawy.
– Tak. Tutaj jest przepięknie – usiadłem naprzeciwko niego, umieszczając przed sobą talerz.
Ugryzłem kawałek bajgla i popiłem kawą. Wziąłem szybkie trzy łyki za jednym razem. Kawa była subtelna i orzeźwiająca, z cynamonowym posmakiem – byłem zachwycony.
– To najprawdopodobniej najlepsza kawa, jaką kiedykolwiek piłem.
– Dobrze wiedzieć – zaśmiał się do siebie. – Nie jest dziwna, czy coś?
Moje oczy rozszerzyły się, gdy przypomniałem sobie jak nazwałem jego ojca wynalazcą dziwnego ekspresu do kawy. Naturalnie. Syn wynalazcy musiał używać tego ekspresu. Nic dziwnego, że jego ojciec był taki sławny. Palona kawa była nieziemska.
Skuliłem się w przestrachu. – Przepraszam za tamto. Nie to miałem na myśli, gdy mówiłem dziwne, tamtej nocy... W rzeczywistości kawa jest—
– Uspokój się, Luhan. Tylko się z  tobą droczyłem – wykrzywił usta w tym oszałamiającym uśmiechu.
Uspokoiłem się. – Więc, twój ojciec ożenił się wczoraj, tak?
– Tak – odpowiedział krótko. Szorstkość jego głosu zaintrygowała mnie. Najwyraźniej nie spodobał mu się kierunek w którym zmierzała nasza rozmowa. Ale chciałem wiedzieć o nim więcej. Ostrożnie nacisnąłem temat. – Twoja mama?
– Tata ożenił się po raz kolejny. Nie z mamą – powiedział energicznie, jakby mówił o pogodzie.
Nie mogłem nie zauważyć jak bardzo był obojętny. Uważnie studiowałem jego twarz – oszałamiająca jak zwykle, ale bardzo neutralna, zbyt opanowana i zbyt obojętna. Spojrzał na mnie. Zmarszczyłem moje brwi, moje oczy były przepełnione żalem. Był oszołomiony i nie dowierzał.
– Wyglądasz jakbyś zaraz miał się rozpłakać – zaśmiał się sceptycznie.
Machnąłem ręką. – Nie, ja.. – odchrząknąłem. – Przykro mi.
Uśmiechnął się. – Nie trzeba. Mój tata jest wspaniałym człowiekiem. Nie mogę prosić o więcej. – Uniósł swoje brwi. – Porozmawiajmy o tobie. Co robisz?
– Właśnie ukończyłem szkołę. Uczę się teraz do egzaminu na CPA.
Mógłbym powiedzieć, że był rozbawiony. – Więc księgowy, co? To bardzo... niespodziewane.
Nie całkiem. Zawsze byłem dobry w numerkach. – A ty? Masz już pracę?
– Pracuję w biurze. Głównie papierkowa robota – powiedział.
Po tym, nie wiedziałem o co chcę go zapytać – w rzeczywistości miałem mnóstwo pytań, ale postanowiłem zachować je dla siebie. Wyglądał mi na osobę, która ceni sobie prywatność i lubi utrzymywać dystans w stosunku do innych. Cisza, która panowała pomiędzy nami przez kolejne dziesięć minut sprawiła, że czułem się niekomfortowo siedząc na swoim miejscu. Oboje skończyliśmy nasze śniadanie, ale żaden z nas nie poruszył się nawet o centymetr. Obserwował mnie znad krawędzi swojej filiżanki. Uniósł ją do szkarłatnych ust, cały czas nie przerywając spojrzenia, nawet na sekundę. Czuł się bardzo komfortowo. Przełożył nogę na nogę i kontynuował rozbieranie mnie za pomocą wzroku. Jego spojrzenie było przenikliwe i erotyczne – sprawiało, że zaczynałem być pobudzony. Bawiłem się moimi resztkami jedzenia, desperacko próbując uniknąć jego spojrzenia. Mój obwarzanek wyglądał jakby został zamordowany.
Kiedy wypuścił z siebie słaby chichot, spojrzałem na niego i próbowałem utrzymać kontakt wzrokowy, ale kiedy oblizał swoje usta, pieprzony—
On robi to celowo. Zdecydowanie.
– Co chcesz dzisiaj robić? – zapytał nonszalancko.
– Naprawdę o tym nie myślałem – powiedziałem, pomimo iż każdy mój nerw krzyczał: „Myślę, że zdam się na ciebie”. Dzięki Bogu moje nerwy nie mogą mówić.
– Lubisz pływać?
– Tak, tak myślę.



Kiedy schodziliśmy po schodach miałem dobry widok na jego dom. Był zadaszony wysokim dachem i otoczony ogromnymi oknami. Bardzo elegancki i prosty, w neutralnych kolorach. Był zbyt schludny i czysty. Czułem się prawie winny chodząc po nim. Były tylko dwa pietra, ale rozciągały się one na dużą odległość i oferowały wspaniałe meble i udogodnienia. Ten rodzaj domu, który sprawiał, że czujesz się bezpiecznie, ale jednocześnie jesteś zastraszony. Bardzo podobny do Sehuna – miły, ale onieśmielający.
Zaprowadził mnie do tylnych drzwi, które prowadziły do krytego basenu. Zdumiałem się na śmierć. Całe pomieszczenie było wypełnione ogromnymi oknami, przyozdobione płaskim szklanym dachem. Kształt basenu był jakąś dziwnie skomplikowaną figurą geometryczną, której nie rozumiałem, ale do cholery, wyglądało to świetnie. Nakierował mnie na leżak, a następnie wziął ze stołu pilot. Nacisnął kilka przycisków i rzymskie rolety szybko zaczęły zakrywać okna, a białe belki nośne przysłoniły szklany dach, aż zrobiło się ciemno jak w nocy. Kilka przycisków więcej i subtelne żółte światła rozeszły się z każdego rogu, a sztuczne fale zaczęły mącić wodę. Moja szczęka opadła.
Kim jest ten facet?
– Masz na sobie zbyt wiele – powiedział, sugerując, bym zdjął ubranie.
Cisza wypełniła pokój, kiedy zaczęliśmy powoli się rozbierać. Guzik po guziku, bez przerywania kontaktu wzrokowego. Byliśmy siebie spragnieni i nic nie mogło temu zaprzeczyć. Oboje zanurzyliśmy się w wodzie nie mając na sobie nic. Woda dosięgała poniżej mojej klatki, a fale uderzały o nagie ciało. Czekałem z niecierpliwością na jego dotyk, ale Sehun pozostawał w bezruchu kilka metrów ode mnie. Nie robił nic, tylko patrzył na moją osobę – dobrze wiedział, że wygląda jak grecki Bóg. To była tortura, patrzeć na jego oddaloną ode mnie twardą pierś i choć woda rozmywała pozostałą część ciała, to dla moich oczu, był to apetyczny widok. Ale najgorszą męką była seksualna tęsknota dostrzegalna w jego oczach. To było tak, jakby przypominał sobie jak dobrze się czuł mając swój wzwód wewnątrz mnie. Wyobrażał sobie, co mógłby zrobić, aby sprawić mi przyjemność.
Boże, ekscytujące.
To była gra wstępna. Nie mogłem jej dłużej opóźniać. Jeżeli on nie da mi tego, podejdę i wezmę to sam.
Zbliżałem się do niego po trochu, a jego usta wykrzywiały się w uśmiechu. Zaufałem mojemu pożądaniu, które o niego krzyczało. Musiałem go dotknąć.
Kiedy w końcu znalazłem się przy nim, zadrwił: – Pragniesz mnie, aż tak bardzo?
Zarumieniłem się i opuściłem moje czoło na jego lewe ramię. – Tak – odpowiedziałem szczerze. Chwilę potem moja ręka odnalazła pod wodą jego penisa, a on wydał melodyjny dźwięk żądzy. Pieściłem delikatnie jego twardniejącą grubość, zawstydzając samego siebie swoją śmiałością. Moje palce ścisnęły wrażliwe miejsce poniżej jego pulsującej erekcji. Głowa cały czas była przytulona do jego silnego ramienia. Wciągałem ciężko powietrze. Moje obydwie ręce zaczęły poruszać się na jego wzwodzie, sprawiając, że mi uległ. Dźwięki jakie wydawał dzwoniły w moich uszach jak prośba o więcej. Otrzymując od niego odpowiedź, która niezmiernie mi się podobała stałem się odważniejszy. Patrzyłem jak oczekuje na mój kolejny ruch. Wsunąłem mój język pomiędzy jego rozchylone usta. Żarliwie lizałem go od środka. Nasze języki wirowały wokół siebie. Obserwowałem jak doprowadzam go do szaleństwa, kiedy nagle przerwałem.
– Nie... – ujął moją twarz – baw się ze mną.
Jego oczy płonęły z desperacji, co jeszcze bardziej mi się podobało. Droczyłem się z nim: – Pragniesz mnie, aż tak bardzo?
– Tak – odpowiedział cholernie szybko, ze śmiertelnie poważną miną.
Zanurzył we mnie swój palec bez jakiegokolwiek ostrzeżenia, wbijając go raz, drugi, potem trzeci. Jęknąłem, zacieśniając uścisk na jego męskości.
– Pocałuj mnie – słowa uciekły z moich ust.
Zrobił to o co go poprosiłem, konsumując mnie całego, ciało i umysł. Jego słodki, aromatyczny smak igrał w moich ustach. Był bardziej zmysłowy niż mogłem sobie wyobrazić.
Płytko wyszeptał: – Luhan. Będziemy iść w tym kierunku, aż zobaczysz gwiazdy.


CPA - dyplomowany księgowy

Oh Pauline®

4 komentarze :

  1. Chyba opadłam. Totalnie. Po całości. XD
    Dziś nie napiszę niczego dłuższego ani tym bardziej sensownego, bo nie mam pojęcia w jaki sposób to skomentować.
    Mimo, że Sehun znów mnie tu uwiódł - cały czas byłam za tym, żeby Luhan uciekł.
    Przez końcówkę zgłupiałam.
    Um... Czekam na kolejne? (´・` )♡

    OdpowiedzUsuń
  2. Znowu tak szybciutko dodałaś, że to jest szok! *^* Pozostało tylko się cieszyć. I kolejny rozdział 'bawienia się' ;; ja tak dłużej nie pociągnę, to już się staje uzależnieniem. Niedługo nie zasnę dopóki nie wstrzyknę sobie w umysł choćby zdania tego opowiadania. Swoją drogą - mieć taki dom *^* masakra, swojego mi się nie chce sprzątać, a co dopiero taki wielgaśny... Niekiedy mam przeczucie, że ów dom jest klatką, w której Sehun uwięził Luhana i będzie się nim rozkoszować. Dodatkowo końcówka daje do myślenia, bo za cholerę nie umiem jej przypasować do jakiegokolwiek zarysu przyszłości. 'Aż zobaczysz gwiazdy?' Hmmm... może chodziło mu o to, że będą siedzieli w basenie do północy? XD
    Tłumaczenie świetne! Weny życzę, hwaiting~!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet nie zauważyłam, że dodałaś kolejny rozdział, ale podczas czytania jak zwykle zeżarły mnie feelsy. Genialne <3

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest swietne czekam na ciag dalszy

    OdpowiedzUsuń