2/18/2014

Nieznajomy [1]

1/32

cr. VinluVinlu

Tytuł: Nieznajomy
Oryginał: Stranger
Autor: Shikamin
Tytuł rozdziału: Nieznajomy | oryginał: Stranger

Pierwszy raz zobaczyłem go na imprezie, na którą nawet nie zostałem zaproszony. Pochylał się w stronę jednego ze stolików. Wyglądał tak, jakby wolał robić teraz coś innego. Jego biała koszula była niedbale zrolowana na rękawach, miał założony też krawat, luźno zaplątany i opadający na jego klatkę piersiową. Wiedziałem od razu, że jest jednym z tych aroganckich chłopców, którzy myślą, że nie ma lepszych od nich. Jego długie, smukłe palce delikatnie obejmujące kieliszek szampana wskazywały na to, że nie wykonywał w swoim życiu żadnej ciężkiej pracy. Był prawdopodobnie bogatym dzieciakiem, który miał służbę podążającą za nim gdziekolwiek by chciał.
Otaczało go parę dziewczyn i wiadome było, że cieszy się zainteresowaniem – i cholernie dobrze wiedział, że na nie zasługuje. Definitywnie nie moja kategoria. Interesują mnie osoby, które mają w sobie coś więcej. Niemniej jednak, był oszałamiający – ten typ, od którego nie możesz oderwać oczu. Jego ciemne, brązowe włosy starannie potargane wokół jego rzeźbionej twarzy, rozmarzone brązowe oczy. Wszystko mówiło: kłopoty. Prawie upuściłem swój kieliszek, kiedy przekręcił głowę i na mnie spojrzał. Szybko odwróciłem wzrok, zawstydzony, że zostałem przyłapany na obserwowaniu go. Jednak nieprzerwanie zalewało mnie ciepło. Czułem, jak na mnie patrzył. Poczułem się sparaliżowany. Przełknąłem szampana szybkimi łykami, pozwalając pianie uspokoić moje nerwy. Zaryzykowałem i spojrzałem na niego ponownie.
Obniżył trochę swoją twarz, patrząc mi prosto w oczy. Przełknąłem. Jedna strona jego ust uniosła się w pozornym uśmiechu. Moje serce skruszyło kości, a puls przyspieszył do niebezpiecznego poziomu. Weź mnie, pomyślałem. Mentalnie wstrząsnąłem myślami, to nie wyjdzie na dobre. Jakby sprawy wcale nie były na tyle przejmujące, jego wzrok odbył podróż w dół po czym wrócił do mojej twarzy. Nigdy nie czułem się tak obserwowany. Celowo odwróciłem się i skoncentrowałem moją uwagę na siostrze.
– Nie powinnaś była mnie tu zabierać – powiedziałem.
Nie odrywała oczu od tłumu, uśmiechając się do nieznanych ludzi jak polityk.
– Spokojnie, Luhan, nikt nie będzie wiedział, że jesteśmy nieproszonymi gośćmi, chyba że dasz im ku temu powód.
Posłałem jej zabójcze spojrzenie. Lily jest moją siostrą i kocham ją – ale, Boże, ona mogłaby być świetną marą senną. Biorąc pod uwagę jej historię życia, to był właściwie jeden z jej łagodniejszych planów. Pewnego razu powiedziała mi, że kupiła dla nas nowe mieszkanie. Przeprowadziliśmy się tam i mieszkaliśmy przez około tydzień, tylko po to, by uświadomić sobie, że w rzeczywistości wcale nie wynajęła tego miejsca. Po prostu tak się stało, że było puste, toteż Lily wzięła do niego klucze. Także to całe włamanie się na imprezę było niewielką sprawą – niegodne alarmu. Ten pomysł naprawdę mnie zdenerwował. Wyciągnęła mnie z domu, kiedy uczyłem się do egzaminu, tylko po to, żeby włamać się na czyjeś przyjęcie weselne. Mówiła, że to wesele roku – ponoć przyjęcie kogoś sławnego, kogoś kto wynalazł dziwaczny ekspres do kawy.



 Kiedy chciałem zapytać Lily, czy możemy stąd iść, podeszła do mnie dziewczyna w moim wieku.
– Przyjaciel pana młodego? – zapytała miło.
Jąkałem się. Nawet nie znam imienia pana młodego. – Tak.
Uśmiechnęła się. Proszę, przestań do mnie mówić, przestań do mnie mówić, modliłem się. Nie chciałem zostać przyłapany i wyrzucony jak żebrak. Mentalnie przekląłem Lily. Na moje nieszczęście, ciągnęła dalej: – Jak go poznałeś?
– Krewny – wyrwało mi się.
Przez jej twarz przeszło zmieszanie. Wiedziałem już, że dałem złą odpowiedź.
– To dziwne – zapauzowała i uważniej przyjrzała się mojej twarzy. – Jestem siostrzenicą pana młodego.
Cholera, przeklinałem w duchu. Nagle poczułem zawroty głowy. Zaraz zostanę przyłapany. Ja i Lily prawdopodobnie zostaniemy okrzyczani i umrzemy ze wstydu. Spanikowałem i zacząłem rozmyślać, czy włamywanie się na przyjęcia było przestępstwem. O boże, zamkną mnie w więzieniu! Rodzeństwo zostało złapane na wtargnięciu na przyjęcie weselne tego roku! – już słyszałem te nagłówki i dźwięk policyjnych syren, szepczących ludzi i—
– Proszę mi wybaczyć. – Pozwoliłem sobie wypowiedzieć te słowa, zanim udałem się w dół, do recepcji.



Przepychałem się przez tłum dobrze ubranych kobiet i mężczyzn. Jedyne co udało mi się zauważyć to były usta, więcej ust, ...rozmowy, jedzenie, picie. Myślałem, że dostałem jakiegoś ataku paniki. Hałas odbijał się w moich uszach jak odgłos cholernego wybuchu – musiałem stąd wyjść zanim siostrzenica pana młodego zadzwoni po policję. Spojrzałem na coś, co wyglądało jak wyjście na końcu tej piekielnej drogi i sprawdziłem telefon. Zamierzałem zadzwonić do Lily, kiedy rozbrzmiał dźwięk połączenia przychodzącego.
– Luhan, gdzie jesteś? Chodźmy już – sapnęła Lily. – Myślę, że zostaliśmy nakryci.
Uśmiechnąłem się na to, jak kryła się z rozmową. – Jestem pewien, że zostałem przyłapany. Idę teraz w kierunku wyjścia. Spotkamy się na zewnątrz.
Otworzyłem drzwi wyjściowe tylko po to, by przekonać się, że jest to piwnica na wino. Cholera, przekląłem. Było ciemno i trochę strasznie. Stało tam kilka beczek z winem, ustawionych z jednej strony, a na samym końcu znajdowały się łukowate drzwi, które prowadziły do małej bramy. To prawdopodobnie jest wyjście, pomyślałem. Mimo iż było kompletnie ciemno, brnąłem w stronę bramy. Wkrótce zdałem sobie sprawę, że przed wyjściem stoi męska sylwetka.
Warknął na mnie: – Podążałeś za mną, aż tutaj? – Czułem jak bardzo był zirytowany.
Chciałem zacząć mówić, ale zanim zdążyłem nabrać powietrza, wyszeptał: Dam ci to, czego chcesz. – Nagle zderzył swoje usta z moimi. Jego dłonie wędrowały wzdłuż mojego kręgosłupa, wywołując wstrząsy i dreszcze na moim ciele, po czym nagle przestał. Jego czoło starło się z moim tak, że mogłem poczuć jego oddech. Ciepły zapach mięty elektryzował mnie. Wiem, że zorientował się że nie jestem tą osobą, za którą mnie wziął. Wiedziałem też doskonale, że powinienem go od siebie odepchnąć – ale nie potrafiłem. Trzymał swoje ręce na mnie. Jedną na karku, drugą na plecach, a ja czekałem na więcej.
Zimny strzał terroru przeszedł przez mój brzuch, kiedy zapytał swoim gładkim głosem:
– Kim jesteś?
Powróciłem do usiłowania uwolnienia się od niego, ale powstrzymywał mnie, trzymając jeszcze mocniej.
– Jestem nikim – jęknąłem. – Kimś, kto szuka wyjścia. – Wydałem z siebie cichy chichot. Żałosne, powiedział głos wewnątrz mnie.
Pomyślałem, że mógłby mnie w końcu odepchnąć, albo sam wyrzucić do wyjścia, ale nadal trzymał na mnie swoich rękach.
– Twoje imię?
– Luhan.
Wydał cichy dźwięk, jakby był rozbawiony.
– Przyjaciel pana młodego?
Pamiętałem mój wcześniejszy błąd. – Nie. Żaden przyjaciel głupiego wynalazcy ekspresu do kawy.
Nieznajomy zaczął się śmiać. Nawet jego śmiech był kojący dla uszu.
– Głupi wynalazca ekspresu do kawy? – Zaczął się śmiać jeszcze bardziej. – To mój ojciec.
Kurwa. – Przepraszam, nie miałem na myśli... Chodziło mi o to, że ekspres jest głupi, nie wynalazca. To znaczy, nie... Nie głupi, tylko dziwny... Nie dziwny, tylko... Okej, dobra. Jestem nieproszonym gościem. Widzisz, moja siostra jest trochę szalona i zabrała mnie tutaj ze sobą i myślę, że zostałem przyłapany już drugi raz.  Ja naprawdę powinienem już iść.  Tak... Powinienem iść.
Po tym, jak zrobiłem krok na przód, nieznajomy złapał mnie w ramiona raz jeszcze, pozwalając opaść mojej dłoni na jego klatkę piersiową.
– Czy ty masz atak paniki?
– Nie. Po prostu szybko mówię, kiedy jestem zdenerwowany.
– Zauważyłem – powiedział.
Przez chwilę panowała cisza. Cieszyłem się, że nie ma tutaj świateł – ponieważ to mogłoby być cholernie niewygodne. Wszystkie dźwięki, które mogłem usłyszeć, to jedynie jego rytmiczne oddechy. Chciałem zabrać moje dłonie z jego ciała, ale nie mogłem. Zawsze byłem dobry w kuszeniu, ale z jakiegoś powodu stałem się teraz na to zbyt wrażliwy. Kiedy przycisnąłem swoje dłonie do jego piersi dla podpory, poczułem kawałek fabrycznego zszycia na środku. Zacząłem poruszać swoimi dłońmi, wędrując do rękawów. Były zawinięte.
– Oh. – Skrzywiłem się.
– Co jest? – zapytał nieznajomy.
– Myślę, że już cię widziałem. Stałeś przy stole z grupką dziewczyn. Biała koszula, rozmemłany krawat, brązowe oczy.
Znieruchomiał. – Jesteś kolesiem w niebieskim polo, z dziewczyną w różowej sukni, która, jak sądzę, jest twoją siostrą. – Uśmiechnął się zadziornie i jednym szybkim ruchem przyszpilił mnie do drzwi, opierając dłonie na ścianie. – Obserwowałeś mnie.
A ty obserwowałeś mnie. Poruszyłem się niespokojnie, ale nie zrobiłem niczego, by uwolnić się z jego uścisku – nie to, żebym chciał. Wyobrażenie o nim już wcześniej spowodowało, że byłem bardziej czujny, ale w ciemności nawet jego zarys był wystarczająco pociągający. Swoimi opuszkami palców znalazł moje usta, znacząc je powoli, przez co mój mózg kompletnie się wyłączył. Nikt nigdy tak na mnie nie wpłynął, jak on.
Powoli jego ciało zbliżało się do mojego, aż pomiędzy nami nie było nawet centymetra. Jego wolna ręka odnalazła drogę do tyłu mojej głowy. Przechylił swoją twarz, wreszcie łagodnie dotykając ustami moich. Tym razem pocałunek był inny. Był delikatny i bez pośpiechu. Mogłem jeszcze poczuć smak szampana, który wypił.
Mój rozum oczywiście opuścił budynek jak tylko otoczyłem go moimi rękoma, przyciągając bliżej siebie.
Byłem pewny, że mógł poczuć ciepło, które ja również czułem. Pogłębił pocałunek, poruszając w środku językiem z pewnym rodzajem pilności, grając nim na moich ustach.
To nie idzie zgodnie z planem, pomyślałem. Ale moje ciało nie chciało słuchać mojego bezużytecznego mózgu. Nasze wargi poruszały się w idealnej harmonii, a moje dłonie gładziły jego plecy z góry na dół. Zaczął ciężko oddychać, tak, jakby kontakt nie był wystarczający. Poczułem jego dłoń wędrującą pod moją koszulkę. Zarumieniłem się.
– Stop. – Udało mi się powiedzieć.
– Co? – zapytał chłodno.
Co? Cóż, całujesz się, obmacujesz i pieścisz z nieznajomym ci facetem.  
– Powinienem naprawdę iść, czeka na mnie moja siostra.
– Powinieneś, huh?
– Tak, powinienem. – Brzmiało to bardziej tak, jakbym chciał przekonać samego siebie, a nie jego.
– W porządku.
– Okej.
Ale żaden z nas się nie poruszył.
Bez słowa podniósł mnie ze stóp i ponownie pchnął na ścianę. Owinąłem wokół niego moje nogi. Tym razem jego usta odnalazły moje wrażliwe ciało za uchem. Jego gorący oddech spowodował przypływ ciepła w całej mojej istocie. Nie walczyłem z tym wcale – nie to, żebym mógł gdybym próbował. Jego usta zamykały się wraz z moimi w dramatyczny i natarczywy sposób. Po tym, pozostawił mokre szlaki na całej mojej szyi i gardle – i wszędzie tam,  gdzie mógł dotknąć. Kiedy zdecydował, że to nie wystarcza, rozpiął moją koszulę tak szybko jak ja mogłem wykrzyczeć: Tak! i zrzucić ubranie na podłogę. Nie obchodziło mnie zupełnie nic. Byłem w połowie nagi, wraz z nieznajomym, w piwnicy na wino, gdzie ktokolwiek mógł przyjść w każdej chwili, ale nie interesowało mnie to. Byłem bez koszulki, bezbronny i całkiem odurzony. Całkowicie zostałem pochłonięty przez jego zapach. Jego wabik.
W jednej chwili intensywne światło zaświeciło nad nim, powodując, że jego oblicze stało się widoczne. Oszołamiająca twarz wyrażała pożądanie, a jego oczy błyszczały z pasją. Nie mogłem się oprzeć. Moje dłonie zawędrowały do jego twarzy i ujęły ją delikatnie. Przed tym, jak złożyłem pocałunek na jego szyi, muskałem delikatnie jego obojczyki. Wzdrygnął się z zaskoczenia.
– Pieprzyć to – wymamrotał w trakcie oddechu. Niosąc mnie bez wysiłku, przeszedł w poprzek pomieszczenia i posadził mnie na jednej z beczek wina. Wiedziałem co miało się zdarzyć. Oszałamiały mnie emocje. Chciałem tego. Chciałem go. Teraz.
Odpiął guzik moich spodni. Uczucie jego dłoni zbliżającej się do mojego krocza sprawiło, że dla pomocy wsparłem się krawędzi beczki. Każda sekunda wydawała się być wiecznością. Moje ciało płonęło. Kiedy miał już rozsunąć mój rozporek, usłyszałem stłumione kroki pochodzące z zewnątrz. Kurwa, kurwa, kurwa, nie niszcz tego. Nie teraz, błagam. Jestem pewny, że nieznajomy słyszał to, ale odrzucił szmery i kontynuował.
– Ktoś idzie – westchnąłem. – Stop.
Sapnął: – Nie mogę.
Co do cholery ma znaczyć, że nie możesz?
Usiadłem wysoko na beczce. Moja głowa była ciężka. Mężczyzna uderzył w bok antałku spodem dłoni.
– Cholera!
W zaskoczeniu uniosłem ramiona. Szybko zapiąłem swoje spodnie, cały czas trzęsąc się z intensywności sytuacji. Nieznajomy ujął moją twarz i przyłożył do własnego czoła.
– Nigdy nie zapytałem o to nikogo – jego oddech stał się ciężki – ale, czy możesz pójść ze mną?
– Gdzie? – odpowiedziałem, przerażony tym, jak szybko podjąłem ten pomysł.
– Gdziekolwiek.
– Nawet nie znam twojego imienia.
Przesunął swoim kciukiem po mojej dolnej wardze i pociągnął ją powoli w dół. Potem wetknął swój język w mały otwór, który stworzył. Moje kolana zwiotczały, gdziekolwiek, pójdę z nim gdziekolwiek. Ssał moją dolną wargę z miłością.
– Sehun. – Poczułem jego gorący oddech na mojej skórze. – Mam na imię Sehun.           


Oh Pauline®

7 komentarzy :

  1. TO BYŁO COŚ FJEDANFJRBWGIR <3 Uwielbiam HunHan i dziękuję ci bardzobardzo za to tłumaczenie. Już po wprowadzeniu wiedziałam, że opowiadanie będzie świetne, a ten pierwszy rozdział tylko utwierdził mnie w przekonaniu. Bardzo dobrze ci poszło, bo czyta się lekko i ciężko byłoby mi odgadnąć, że to tłumaczenie, gdybym nie wiedziała wcześniej.
    Ściskam mocno i życzę wytrwałości!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cholera! Chyba powinnam teraz paść na kolana i zacząć ci dziękować, ze to tłumaczysz. To dopiero początek, a już zalewa mnie fala feelsow. *^* vhjdbgvjcvhgvv hunhan, omo! Nie wiem czy wytrzymam do kolejnego rozdziału xd. Prawdopodobnie przeczytam po angielsku, ale i tak z niecierpliwościa czekam na polska wersję. ^^
    Powodzenia w tłumaczeniu <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Chapeau bas! Wykonałaś kawał dobrej roboty, choć to dopiero początek. Musiałaś się pewnie natrudzić, przynajmniej tak sądzę, bo nie znam angielskiego. Zazdroszczę Ci, że możesz sobie czytać angielskie opowiadania i nawet je tłumaczyć! :3 Hunhanów w jakiejkolwiek formie nie ubóstwiam, ale jak są to nie pogardzę. Ta historyjka zapowiada się zacnie, na pewno wydarzy się od groma ciekawych rzeczy. Właściwie to już się sporo wydarzyło... Sehun taki napaleniec, Luhan drugi napalony, wino i śpiew~ Chyba umarłam. Jak to się dalej potoczy? To musi być miłość, oj musi. Cudowne tłumaczenie, dziękuję w duchu za Twoje chęci! Hwaiting~!

    OdpowiedzUsuń
  4. O M G! Kochana, to sie zapowiada na jedno z lepszych opowiadan. Wyczuwam 'drugie' "The Letters" wrecz! Obys miala sile na kontynuowanie, ja na pewno bede obserwowac. Hwaiting!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem co napisać xD ! *omnmonmon* Powodzenia i chęci w tłumaczeniu !

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobra... Moje oczekiwania po trailerze sa jak najbardziej spelnione. *u* oby tak dalej.

    OdpowiedzUsuń